Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 16 z 18 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17, 18  Next

Go down

Pisanie 12.06.19 13:32  •  Zrujnowana wioska. - Page 16 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Oczy Hachirō zdradzały zapał, ale też niepewność i swego rodzaju lęk, charakterystyczny dla wszystkich zetknięć z przedstawicielami ras innych niż ludzka. Zawsze czuł się przy nich tak, jakby rozbrajał bombę, nie mając wiedzy na temat tego, jak właściwie to zrobić. Wziął głęboki oddech, jeden, drugi, trzeci, starając się, by rozmówczyni jednak nie zauważyła tego za bardzo. Potrzebował spokoju, odwagi, dlatego ani na moment nie odwrócił wzroku. Zaczynał jednak sądzić, że to nie był najlepszy pomysł, ale... Co zrobić? Nie wycofa się. Był na to zbyt uparty.
  Stężał jednak momentalnie, gdy wzięła go za ręce, a spojrzenie stało się bardziej srogie i ostrzegające. Nie zareagował jednak otwartą agresją, choć serce wyrywało się z piersi do ucieczki, a rozum kazał zwiewać gdzie pieprz rośnie. Bo na pewno nie rósłby tutaj, tutaj... Tutaj nic by nie urosło.
Nie podlejesz dobrze roślin własną krwią, więc proszę, przestań grzebać w ziemi własnymi rękoma. Do tego potrzeba wody i narzędzi – odezwał się z pozornym tylko spokojem i pogodą ducha. Bał się. Uniósł wzrok na niebo, na krótką tylko chwilę. – gdybyśmy podlali je teraz, zapewne ugotowałyby się. Robi się cieplej. Nil jest rzeką, nie? Tak mnie uczyli, kiedy byłem w szkole. Jeśli mamy rzekę, boga podziemi i boga właśnie rzeki, to może chodzi o źródło podziemne, jak myślisz? W ogóle, ech, nie spytałem, jak powinienem się do ciebie zwracać. Jak ci na imię? – Trochę się podekscytował sprawą całej tej zagadki, poszukiwań, mitów i legend, więc nieuprzejmie zapomniał o dopytaniu się o ten jeden szczegół.
Ale po kolei. Masz na myśli, że jeśli załatwimy A'tar i Syriuszowi randkę, to oni pomogą nam w odszukaniu Nilu i będziemy mogli dostać od Ozyrysa to drugie oczyszczenie? Z lwem mógłbym zawalczyć, ale mówiłaś, że A'tar nie może dostać czegoś, co jest materialne. Lew brzmi jak metafora słońca, wyobrażane jest od wieków jako kulka, wokół której jaśnieją promienie. Albo ogółem jak gwiazdy, gwiazdozbiory często są nazywane od zwierząt i mitów.
   Westchnął.
Gwiazdy... Chodzi o gwiazdy, prawda? Syriusza znam, jeśli nie może spotkać się z A'tar, to ta pewnie jest gwiazdą północną, bo on jest z południa. Ruch gwiazd nie zależy od ich woli. Lew to gwiazdozbiór. Albo chodzi o to, albo o coś, czego obawiam się, że nie rozumiem – przyznał, parsknąwszy cicho na koniec wypowiedzi. Nie był w te klocki najlepszy. W myśleniu ogółem nie czuł się najlepiej.
Jakkolwiek by nie było, moja dowódczyni, zrobię to, co każesz mi zrobić, żeby ratować twoją ziemię. Czekam na polecenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.19 3:06  •  Zrujnowana wioska. - Page 16 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Kek
Hachirō | Poziom Średni
Cel: Rośliny (Martwy korzeń/Owoce Trupiego Jadu/Owoce Kaukaskiego Granatu)
"Istnienie tysięcy lasów zaczyna się od jednego żołędzia."

Białowłosa niewiasta o wieku niezidentyfikowanym oraz trudnym do nawet względnego określenia w ogóle nie zauważyła tego, jak bardzo Wojskowy zmaga się z samym sobą podczas tej niecodziennej, zakrapianej dziwami interakcji z nią; jak wiele płotków uprzedzeń musiał przeskoczyć w trakcie tej ich wypełnionej bajecznymi legendami konwersacji; jak silnie musiał się pilnować i powstrzymywać swoje ciało przed niektórymi ostrzejszymi i agresywniejszymi odruchami. Ona faktu tego nie dostrzegała - albo ze względu na to, iż zbyt wiele osób wierzenia jej głębokie oraz syzyfowe poczynania traktowały z pogardą i oszczerstwem, i obrzydzeniem, zakrzywiając tym samym jej i tak kiepskie zdolności do interpretowania postaw i działań innych person; albo też przez to, że aktualnie wpatrywała się w niego wielkimi, zastygłymi w szoku i zdumieniu, i niedowierzaniu oczyma, jak gdyby oto pojawił się przed nią jeden z bożków wyciągnięty prosto ze snutych przez nią opowieści. Jak ciele w malowane wrota - powiedzonko idealnie i bezbłędnie pasowało do obecnej sytuacji i zachowania Wymordowanej, która to zdawała się przeistoczyć w przeciągu tych paru marnych sekund w posąg marmurowy i pięknie wykreowany.

Ocknęła się wtem nagle - jak owieczka spłoszona, przez wilka przeraźliwego przestraszona - mrugając swoimi zamglonymi ślepkami i w dalszym ciągu trzymając dłonie mężczyzny w swoich własnych, mimo że robiła to teraz łagodniej, lżej, niby kurza mama obchodząca się z przesadną ostrożnością wobec swoich jajek.
- Gwiazdy - potwierdziła z rozkwitającym na jej usteczkach, rozświetlającym całą jej osobę tak, jakby wewnątrz niej rozgorzało prawdziwe, potężne słońce uśmiechem. Radość ta malująca się na twarzyczce niewiasty była pierwszą emocją - nie licząc wiecznie królującej w jej mimice neutralności - wyraźnie widoczną i wręcz wyciekającą z każdego zakamarka jej bladego pyszczka. - Naprawdę jesteś Darem Od Nieba - dodała po momencie, trawiąc na spokojnie ten natłok słów, jakim obdarzył ją Generał. Mało kiedy zdarzało jej się, aby ktoś rzucił w jej stronę aż tyle spójnie ułożonych wyrazów i jeszcze na dodatek łaknął od niej jakiejś konkretnej odpowiedzi. Na dodatek żadna obelga nie była wpleciona w te imponujące wiązanki poświęcone próbom zmielenia jej historyjek do przyziemnych, zrozumiałych ziarenek. Była teraz tak szczęśliwa, ale też jednocześnie czuła się tak, jakby lico jej było dla niej dziwnie obce i to pewnie dlatego, bo nie pamiętała już, kiedy ostatni raz się w jakikolwiek sposób uśmiechała.

- Rzeka pod ziemią... - Spojrzała w dół, na glebę, jak gdyby spodziewała się ujrzeć te rwące, skryte przed jej wzrokiem potoki niespodziewanie wybuchające na powierzchnię niczym gejzery. - Nie wiedziałam. Dar Od Nieba jest bardzo mądry - rzekła, podnosząc z powrotem ślepka na Hachirō z podziwem i adoracją czającą się w ich zamglonych głębinach. - Kitōshi - przedstawiła się bez uprzedzenia, puszczając jedną jego rękę na rzecz wskazania na samą siebie palcem. - A'tar mówiła, że Drugie Oczyszczenie jest gdzieś tutaj... że Ozyrys trzyma je w tych okolicach... - Rozejrzała się dookoła z nutą bezsilności w opadających ramionach. Ich dwójka znajdowała się przy skąpym, małym ogródku, za którym to stał spory głaz porośnięty wyschniętym, brązowym mchem, na lewo rosły smętnie trzy chude, żałosne drzewa, na prawo była sucha ubita i twarda, i ducha, i z zygzakowatą wyrwą w niej wyrytą ziemią, zaś przed połaciami potencjalnie do uprawy przeznaczonymi stała w większości zdewastowana, zawalona chatka zamieszkała przez rogatą Wymordowaną.

(Dodatkowe) Informacje:
  • Warunki: ciepło (około 21 stopni), silny wiatr (ale nie porywisty, po prostu odczuwalny), słońce w pozycji godziny jedenastej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.19 17:07  •  Zrujnowana wioska. - Page 16 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Przypomniał sobie animację „Droga do El Dorado” i poczuł się trochę tak, jakby był jednym z jej bohaterów — cwaniakiem, który wykorzystuje wiarę w naturę niewinnych tubylców. Miał tylko nadzieję, że jeśli znajdą tę wodę, wymordowana nie krzyknie z zawzięciem „Do Shebalby!” i nie wepchnie go do wiru wodnego. To nie byłoby miłe.
   Był jednak cierpliwy i najpewniej tak pełen wiary jak jego nowa znajoma. Liczył tylko na coś innego. Nie był szlachetny, dobry, miły tylko, gdy mu się to opłacało, a właśnie tak było teraz. Liczył na to, że dostanie coś za pomoc, może jakieś narzędzie magiczne, które pozwoli mu przejąć władzę nad światem. Och, poza tym, chętnie pławił się w zachwycie, jakim został obdarzony przez kobietę. Dziewczynkę. Przez nią.
Tak zgaduję tylko – odpowiedział na komentarz o mądrości, jakby chciał zachować choćby pozory tego, że nie dość, że mądry, to jeszcze skromny jak przebiśnieg.
Ale dalej zgadując... Myślę, że mógłbym zejść studnią. Widziałem ich tu kilka, kiedy szedłem do twojego domu... – pauza. Potworze? Bestio? Wypuścił powietrze. – ... Kitōshi. Podziemia, rzeki, tylko tego lwa ogarnąć i bum cyk cyk, wszystko ładnie. Czy widziałaś coś niezwykłego od tych studni? Albo słyszałaś? Wiesz, wolałbym nie ryzykować połamaniem się i upadkiem, jeśli nie będzie choćby czegoś, co poświadczy o tym, że warto tam schodzić. Albo może przez jakąś z piwnic przebiły się wody gruntowe, zalewając ją? Sam w sobie muł mógłby się okazać pomocny przy roślinach, nie?
   Odgrzebanie ujścia wody, dostarczenie suchej ziemi kontrastu w postaci wilgotnej, która oddałaby wilgoć przymierającej siostrze i pobudziłaby nasiona do wypuszczania pędów... Czemu nie? Schodzenie do podziemi w celu pozyskania jakichś oczyszczeń, jak najbardziej. Najwyżej będzie musiał walczyć z jakimś pradawnym złem, ale czy to byłoby takie okropne? Po prostu kolejna pozycja do wpisania w CV.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.06.19 21:16  •  Zrujnowana wioska. - Page 16 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Kek
Hachirō | Poziom Średni
Cel: Rośliny (Martwy korzeń/Owoce Trupiego Jadu/Owoce Kaukaskiego Granatu)
"Istnienie tysięcy lasów zaczyna się od jednego żołędzia."

Pochłaniający niby sucha gąbka wodę każde pozytywne, naładowane zachwytem oraz nieskrywanym uwielbieniem słowo skierowane w jego stronę, Wojskowy brnął dalej dzielnie w tę niecodzienną, acz wzbudzającą w nim łakome zainteresowanie sytuację. Nie tylko chrapkę miał na rozwiązanie postawionej przed nim, ciekawej i napakowanej starożytną mitologią zagadki, ale też na potencjalną, otrzymaną od właścicielki tegoż żałosnego skrawka ziemi nagrodę - oj tak, miał czystą i wcale nie tak cichą, lecz przy tym niewypływającą jeszcze na powierzchnię nadzieję na dostanie czegoś w zamian za zaoferowaną i wykonaną pomoc w przeistoczeniu tutejszego ogródka na taki, na którym to cokolwiek urośnie. Pchany toteż do przodu przez nie jedno, a dwa źródła motywacji, mężczyzna począł rozmyślać dalej i na głos nad tym, co powinni teraz uczynić, czego szukać i w jakim dokładnie punkcie. Białowłosa, rogata niewiasta wysłuchiwała uważnie, z namaszczeniem wręcz wypowiadanych przez niego przemyśleń, w dalszym ciągu trzymając jego dłonie w swoich łuskami ozdobionych - przy przedstawieniu się puściła jedną jego rękę tylko na chwiejny, prędko przemijający moment, zaraz na powrót chwytając ją w jednocześnie nieśmiałe i odważne paluszki.

Przechyliła delikatnie głowę w zastanowieniu, nie zwracając zbytniej uwagi na zsuwający się z ramienia, troszkę niezgrabnie zapleciony z jasnych kosmyków warkocz.
- Okoliczne studnie są albo skażone, albo wyschnięte - poinformowała go z druzgocącym, naciskającym boleśnie na smukłe barki smutkiem, jak gdyby sama osobiście zawiodła oczekiwania Generała. Wyszukanie punktu poboru czystej, pitnej i możliwie wykorzystanej do podlania roślin wody było jej pierwszym priorytetem po przywędrowaniu w te opuszczone, nieprzyjazne strony, toteż doskonale wiedziała o tym, że studzienki w ich zasięgu są bezużyteczne i poniektóre z nich wręcz dla zdrowia niebezpieczne. - Piwnica... - Spojrzała w stronę swojego w większości zawalonego i zniszczonego domku, z którego tylko salon tak naprawdę się ostał i był w miarę zdatny do użytku, podczas gdy reszty pomieszczeń nie dało się wziąć pod uwagę jeśli chodzi o przydatność. - Wejście jest tam - rzekła, wskazując na punkt między pozbawionym ścian przedsionkiem a zdezelowaną kuchnią, który to przysypany był sporym kopcem ciężkich gruzów. - Kitōshi słyszy czasem szum odległej oazy podczas snu. Sądziła, że to pieśń snuta przez A'tar na pocieszenie Kitōshi - poinformowała jeszcze Hachirō, prostując się z dumą i wyczekiwaniem, i świeżo rozpaloną radością.

(Dodatkowe) Informacje:
  • Warunki: ciepło (około 21 stopni), silny wiatr (ale nie porywisty, po prostu odczuwalny), słońce w pozycji godziny jedenastej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.06.19 20:50  •  Zrujnowana wioska. - Page 16 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Skażenie za wesoło nie brzmi – przyznał, wzruszywszy lekko ramionami. Nie miał maski przeciwgazowej, która by go przed tym chroniła, a ewentualna walka na tak małym terenie, jakim byłaby studnia, na pewno byłaby dla niego bardzo ciężka. Samo schodzenie... Tutaj, na samą tę myśl, już mu się zdawało, że lada moment padnie. Nie lubił wysokości.
   Kolejny typ za to był strzałem prosto w dziesiątkę, co było trochę zaskoczeniem, bo spodziewał się strzelić co najwyżej w ósemkę. Automatycznie spojrzał w kierunku wskazanym przez wymordowaną, po czym wrócił wzrokiem na rozmówczynię. Uśmiechnął się szeroko, z zadowoleniem. Podziemne przygody? Bardzo chętnie.
Może nie tyle na pocieszenie, co pieśń nadziei, podpowiedzi, hm? Jeżeli coś w tym jest, to na pewno znaczy, że A'tar chciała nam to powiedzieć. Podejdźmy tam. O, ale masz może coś, co w razie czego mogłoby oświetlać mi drogę? Bo tak się składa, że nie wziąłem latarki... – zaśmiał się krótko z własnego niedbalstwa. Najwyżej będzie musiał wrócić się na posterunek albo świecić sobie przepustką, holomapą albo telefonem. Niemniej jednak, skierował swoje kroki do piwnicy i spojrzał na gruzy.
... Cóż, nie wygląda to najlepiej, ale nie jest też totalnie źle. Postaram się to rozkopać, a potem zejść... – oznajmił, przeciągnąwszy się. Zaczął rozgrzewać mięśnie, żeby nie zrobić sobie krzywdy małym pokazem siły, po czym pochylił się, by zacząć przenosić gruzy. To jest, jeśli da radę; próbował obruszyć jakieś mniejsze kawałki, bardziej u dołu, by te wyżej osuwały się po nich i by starczyło je potem jedynie przesunąć. Syzyfowa praca, a jakże, ale na pewno się opłaci! Kiedyś.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.19 1:13  •  Zrujnowana wioska. - Page 16 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Kek
Hachirō | Poziom Średni
Cel: Rośliny (Martwy korzeń/Owoce Trupiego Jadu/Owoce Kaukaskiego Granatu)
"Istnienie tysięcy lasów zaczyna się od jednego żołędzia."

Po tym, jak pierwsza z opcji - będąca zresztą niezbyt ciekawą oraz potencjalnie zmuszającą do podjęcia sporego ryzyka i pracy w ciężkich, niewygodnych warunkach - została przez białowłosą niewiastę po krótkim zastanowieniu zgaszona, Wojskowy skupił się na drugiej z rzuconych przez siebie propozycji pozyskania zbawiennej, mogącej odmienić kompletnie i zupełnie ten skromny ogródek wody. Nie zraził go jakoś straszliwie czy okropnie widok przysypanego gruzami zejścia do piwnicy - ba, w oczkach Wymordowanej mężczyzna wydawał się wręcz wypełniony entuzjazmem i zapałem wobec poświęcenia trochę czasu na odgarnięcie ich oraz pozytywnie nastawiony w stosunku do sposobności do wzięcia udziału w dość wymagającej, męczącej pracy fizycznej. Odkopanie wejścia, bowiem, nie będzie proste, łatwe i przyjemne dla organizmu, zważywszy na wszystkie te niewygodne do pochwycenia, nieforemne kawałki i, na dodatek, odłamki szkła wmieszane między szczątki dawnego budynku, które to zmuszały do ostrożniejszej i wolniejszej przez to roboty nad usunięciem przeszkody. Nie pomagało tu również górujące ponad nimi, przypalające grunt bezlitosnymi promieniami słońce, choć zbawienny i porywisty wiatr niwelował znacząco, cudownie ich brutalne działanie.

Dziewczę - kobieta? Staruszka? Hm. - zapytane o to, czy posiada coś, co służyć mogłoby za źródło światła w środku piwnicy z całą pewnością pozbawionej działającego oświetlenia mrugnęła tylko, po czym z uśmiechem zadowolonym i marzycielskim kiwnęła głową.
- Kitōshi oświetli drogę - powiedziała z pewnością porównywalną do wiary, jaką wkładała w snute przez siebie historie oraz mity bajeczne. Podreptała za Hachirō niczym psiak wierny swemu właścicielowi, z ciekawością czystą i niezgłębioną przyglądając się jego rozgrzewce. Po nucie zawahania skopiowała jego ruchy z niesamowitym skupieniem wymalowanym na twarzyczce, zatrzymując się wtedy, kiedy uczynił to i on. Ona także poczęła przesuwać mniejsze szczątku domku na bok, zerkając z uwagą na poczynania Wojskowego i tym razem dołączając do niego bez nawet iskiereczki niezdecydowania. Szło jej, naturalnie, ciężej i trudniej - mimo bycia Wymordowaną nie zdawała się posiadać jakiejś znaczącej, nadnaturalnej siły, dorównując w tym aspekcie standardowemu człowiekowi o drobniutkiej, dziecięcej posturze. Męczyła się i dyszała ciężko, lecz dzielnie pomagała w tej bardzo ważnej dla niej akcji - tym bardziej istotnej po słowach Hachirō o tym, jakoby sny jej o oazie miały być podpowiedzią wielkiej, wspaniałej A'tar.

Około trzech godzin zajęło im odgarnięcie gruzów z poharatanej, wgniecionej klapy, która zadziwiająca łatwo i bez oporów dała się otworzyć, oferując im widok w ciemność i górny kawałek metalowej, pordzewiałej drabiny.
- Kitōshi pierwsza - rzekła niewiasta, aby następnie złożyć dłonie jak do modlitwy i zmarszczyć brewki w głębokim skupieniu. Po sekundzie-dwóch jej rogi zaczęły emanować jasnym, białawym blaskiem, na co ona otworzyła ślepka i bez wahania zeszła na dół, w odmęty mroku przez nią rozganianego. Jeżeli Hachirō za nią podąży - na skrzypiącej nieprzyjemnie, zimnej w dotyku drabinie - to znajdzie się w stosunkowo pustym, obłożonym szarymi cegłami pomieszczeniu wypełnionym stęchłym, wilgotnym powietrzem i o podłodze podmytej depresyjnie płytką, brudną i lodowatą wodą. Stary bojler, połamane krzesło, rama roweru o niezidentyfikowanym kolorze, roztrzaskana żarówka dyndająca pod sufitem i... ściana popękana tak, że jak się dobrze przyjrzeć, to pęknięcia te układały się w dość szpetny, ale jednak obraz łba lwa z majestatyczną grzywką, z pyska którego - będącego dziurą w ścianie głęboką i nie wiadomo gdzie sięgająca - ciurkiem leniwym i wijącym się jak wąż cierpiący na padaczkę spływała przeźroczysta ciecz. W miejscu, gdzie stróżka ta stykała się z podłożem było ono wydrążone do ziemistego, wchłaniającego ten mały nadmiar wody gruntu.
- Dar Od Nieba miał rację - rzuciła z przyklaśnięciem wyraźnie uradowana, wniebowzięta Wymordowana, mimo że żałosna ilość wody wypływająca z pyska bardzo, bardzo długo napełniałaby jakiekolwiek porządne, mogące pomóc w odratowaniu ogródka naczynie.

(Dodatkowe) Informacje:
  • Warunki: ciepło (około 21 stopni), silny wiatr (ale nie porywisty, po prostu odczuwalny), słońce w pozycji godziny czternastej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.06.19 17:42  •  Zrujnowana wioska. - Page 16 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Co za masakra, brakowało tylko Teksasu i piły mechanicznej. Yeehaw! Przenoszenie gruzu nie było najlepszym przeżyciem w jego dotychczasowej karierze wojskowej, jednak jako że było głównie po prostu czynnością dłużącą się i dlatego męczącą, to nie znajdowało się nawet w czołówce tych totalnie najźlejszych. Co prawda sprawę nieco utrudniał jeszcze fakt, że ciągle zerkał na Kitōshi, czy ta nie zrobi sobie krzywdy podczas prac remontowych. Czuł się za nią odpowiedzialny? Może trochę. Ale nie przywiązywał się! Wcale nie! No, odrobinę ją lubił. Nic poza tym, serio!
   Trzy godziny to i tak całkiem dobry czas na to, ile udało im się zrobić. Mięśnie Hachiego wręcz płonęły od wysiłku; był przyzwyczajony raczej do tego, że biegał, skakał, wspinał się, ale nie do przenoszenia ciężkich rzeczy przez tyle dłużących się minut. Odgarnął z czoła lepkie od potu włosy i głośno wypuścił z płuc powietrze, podpierając boki dłońmi. Zmęczony uśmiech wykwitł na twarzy wojskowego.
Wow, fajny bajer. Prowadź.
   Moroi ruszył za nią, choć tak naprawdę w momencie, gdy sam zaczął schodzić po drabinie, zaczął się wahać, czy powinien towarzyszkę wcześniej puszczać samą. Co gdyby spadła, co gdyby... Dość. To wymordowana. To przecież był, mimo wszystko, jego wróg. Przecież chciał od niej tylko zysku.
To ten lew? Znaczy, to na pewno ten lew, mi wygląda na lwa. Wygląda na to, że w sumie długo to tu ciekło... – Sądząc po tej ilości i po tym, że zdążyła wydrążyć już podłogę przynajmniej. Moroi zastanawiał się na ile jego nowa znajoma faktycznie po prostu wierzyła w to, że coś takiego, jak to, czego doświadczali, istniało, a na ile po prostu wiedziała i chciała sobie zaprzęgnąć do roboty jakiegoś głupka, który akurat się nawinie.
Potrzebujemy jakiegoś naczynia. Zbierzemy jak najwięcej wody. Byłoby dobrze regulować ilość tej wyciekającej, żeby się nie marnowała... – podszedł do lwiego łba wypękanego na ścianie, chcąc mu się przyjrzeć jak najbliżej. Nie wykluczał, że może...
Hej, Kicchan, myślisz, że tam za lwem jest dużo wody? Bo mam wrażenie, że coś tam może się kryć więcej. Mówiłaś o Ozyrysie, a jesteśmy pod ziemią. Coś mi się zdaje, że gdybyśmy „pokonali” lwa, to moglibyśmy się natknąć na jakiś tunel... Czy coś. – Może grał w za dużo gier komputerowych, ale skojarzenie wydawało się dość oczywiste. Postukał w lwią paszczę, licząc na to, że dźwięk, jaki to wyda, naprowadzi go na właściwy trop i wskaże, czy faktycznie za ścianą będzie tunel.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.19 21:28  •  Zrujnowana wioska. - Page 16 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Kek
Hachirō | Poziom Średni
Cel: Rośliny (Martwy korzeń/Owoce Trupiego Jadu/Owoce Kaukaskiego Granatu)
"Istnienie tysięcy lasów zaczyna się od jednego żołędzia."

Któż by się spodziewał, iż persona należąca do S.SPEC - i to nie byle jaka, na dodatek, a posiadająca wysoką, imponującą pośród żołnierzy rangę - martwić będzie się o to, czy jakaś Wymordowana niewiasta niedawno spotkana nie zrobi sobie przypadkiem krzywdy. Nie dość, że rzucał jej krótkie, czujne spojrzenia podczas odgarniania topornych gruzów z wejścia do piwniczki, to jeszcze niepewność i gorzkie wahanie zagościły w jego serduszku w chwili, w której ta pierwsza zeszła do mrocznych, podziemnych czeluści od dawien dawna odciętych od reszty świata. Na calutkie szczęście białowłosa, rogata istotka nie wyrządziła sobie żadnej, najmniejszej nawet szkody, ostrożnie i powolutku przenosząc nieforemne, trudne do pochwycenia szczątki, a później z brewkami zmarszczonymi w skupieniu schodząc po niemożliwie starej drabinie na dół, do pomieszczenia zamieszkanego przez wilgoć i lepkie, umykające przed światłem wytwarzanym przez Wymordowaną cienie. Hachirō, podążywszy za nią i wreszcie stając na podmokłej, kamiennej podłodze, począł rozglądać się po nowym, niezbyt zachwycającym, acz napawającym iskierką nadziei otoczeniu. Wzrok jego przyciągnęły pęknięcia na jednej ze ścian układające się mniej więcej w dość szkaradny, lecz możliwy do określenia "rysunek" lwiego łba - łącznie z grzywą - na który to zwrócił uwagę towarzyszącej mu persony.

Ta zamrugała kilkukrotnie, po czym podreptała bliżej tego skromnego źródła tutejszej życiodajnej cieczy - wypływającej z otworu będące pyskiem na wspomnianej wyżej "rycinie" - i zmrużyła swoje ogarnięte mgłą ślepka. Przechyliła główkę w lewo, potem prawo, zacisnęła usteczka w głębokim zastanowieniu, aby wreszcie zwrócić rozszerzone, wielkie oczka w kierunku Wojskowego.
- Kitōshi nie wie, jak lwy wyglądają - poinformowała go tymże niewinnym, zabarwionym niezdecydowaniem i rozterką głosikiem, po czym chwyciła niepewnie mężczyznę za jego prawe przedramię. - Ale Kitōshi ufa Darowi Od Nieba, więc pewnie to musi być lew - rzekła z poważnym przytaknięciem, stojąc przy nim wtedy, kiedy ten dokładniej przyglądał się pęknięciastemu "rysunkowi". Konsternacja i zdumienie wykwitły na jej twarzyczce - coraz to bardziej ekspresywnej, otwartej i wyrażającej coś więcej niż tę neutralność, jaka malowała się na niej na samiutkim początku ich wcale nie takiej długiej znajomości - z dwóch powodów: pierwszym było to, że nie mieli ani przy sobie, ani na powierzchni żadnych naczyń na wodę, co zaraz na głos rzekła, a drugim... - ... Kicchan? - Hachirō zastukał w naznaczoną płytkimi szczelinami ścianę, nasłuchując jakiegokolwiek echa czy rozejścia się tegoż dźwięku po drugiej stronie i... doczekał się, mimo że było to ledwo słyszalne i głuche, i zaduszone. Na domiar przez obecność Wymordowanej będącej tuż koło niego, Wojskowy mógł zajrzeć w pysk lwa i dojrzeć to, iż blask wytwarzany przez niewiastę odbijał się mieniąco i lekko tęczowo, i lśniąco w czymś, co było na drugim końcu tego małego, acz dość głębokiego "gardła" ryciny, z którego to ciurkiem leciała sobie leniwie woda.

(Dodatkowe) Informacje:
  • Warunki: ciepło (około 21 stopni), silny wiatr (ale nie porywisty, po prostu odczuwalny), słońce w pozycji godziny czternastej.
  • Przepraszam za opóźnienie D:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.07.19 15:12  •  Zrujnowana wioska. - Page 16 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Znowu dotyk, który sprawił, że jego ciało się spięło w ledwie parę chwil. Dopiero po tym czasie wypuścił z ust powietrze i skinął głową. Jeśli nie wie, jak wygląda lew, to nieco sprawiało, że historia o tych wszystkich dziwach wydawała się wojskowemu bardziej prawdopodobna. Nie miał najzieleńszego pojęcia o tym, ile Kitōshi miała lat, czy umiała czytać — stąd też wniosek, że jej niewiedza tylko nieco umacniała jego wiarę w całokształt.
Wygląda na lwa. Choć lwy zwykle są mniej płaskie... I ryczą. I są takie trochę żółte... – mówił jak do dziecka, a przynajmniej tak się czuł. Był też nieustannie zagubiony i tę sytuację mógłby porównać do stąpania po szklanej tafli, która jako jedyna odcina stopy od nieuchronnego upadku w przepaść. Rozbrajanie bomby bez narzędzi i nie widząc kolorów.
 Tam... Coś jest. I jest pusto za tym. Cicho pusto, ale pusto – oznajmił, dodatkowo zerknąwszy jeszcze do środka. Tęczowy poblask kojarzył mu się definitywnie z grami, trochę tak, jakby natknął się na jakąś znajdźkę. Prychnął cicho w reakcji na to skojarzenie, po czym zmrużył oczy, próbując jak najdokładniej dostrzec ten kształt. Chwila wahania — czy da radę wsunąć tam dłoń? Zerknął na własną lewą rękę, dominującą, bardziej zaufaną. Wojskowa rękawica na pewno nie będzie mu w tym pomagała, ale...
   Zsunął ochronę dłoni z jednej z rąk i przesunął palcami po popękanej powierzchni. Zahaczył nimi o krawędź otworu i westchnął. Może powinien jednak zrobić coś innego? Rozejrzał się — w pierwszej chwili dość pobieżnie — po piwnicy, jego wzrok zatrzymał się na towarzyszce, znowu na dziurze.
A'tar nie może używać tego, co materialne. Niematerialny — w pewnym sensie — będzie brak tego, co materialne. Moglibyśmy roztrzaskać lwa, a to, co z niego zostanie, przenieść na górę, chyba? Mogłaby zobaczyć ten dar. Przy okazji byśmy wiedzieli, co jest za lwem. Podejrzewam, że to może być artefakt. Wygląda bajecznie. Poszukajmy jakiejś rurki czy kawałka deski bądź narzędzi.
   Mógłby, co prawda, po prostu staranować lwa, jednak raz, że nie należał do najsilniejszych jednostek, dwa, że pewnie zrobiłby sobie krzywdę. Albo zgniótł źródło tęczowej bajecznosci. Odsunął się od ściany i zaczął szukać czegokolwiek, co nie byłoby zbutwiałym drewnem i byłoby w stanie zgładzić bestię.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.07.19 20:02  •  Zrujnowana wioska. - Page 16 Empty Re: Zrujnowana wioska.
Kek
Hachirō | Poziom Średni
Cel: Rośliny (Martwy korzeń/Owoce Trupiego Jadu/Owoce Kaukaskiego Granatu)
"Istnienie tysięcy lasów zaczyna się od jednego żołędzia."

Białowłosa niewiasta nie zauważyła tego, jak spięty w jej obecności był Wojskowy i jak reagował na zrzucany przez nią na niego dotyk - bardziej zainteresowana była snutymi przez niego wyjaśnieniami dotyczącymi tegoż tajemniczego dla niej, nieznanego przez nią lwa i przeprowadzanymi przez niego obserwacjami "gardła" popękanej ryciny zdobiącej znajdującą się naprzeciwko nich ścianę. Zamrugała zalanymi mgłą oczkami, spoglądając nimi z oczarowaniem i zdumieniem na stojącego obok niej mężczyznę, nie ruszając się ze swojego miejsca przy nim nawet na marny, ułamkowy milimetr. Nie było nic dziwnego w tym, iż Hachirō traktował ją niby dziecko, ponieważ mimo ochrypniętego, miejscami doprawdy wiekowo brzmiącego głosu oraz posturze lekko przygarbionej i zmęczeniem w niej zakorzenionym, to dziewczę rzeczywiście zachowywało się jak młodziuteńka, niedoświadczona jeszcze życiem persona. Może właśnie dlatego tylu mieszkańców zrujnowanej wioski podchodziło do niej z takim sceptycyzmem, pogardą i lekceważeniem, nie wierząc ani odrobinę w jej zdolności do wyhodowania czegokolwiek w skromnym ogródku mieszczącym się na tyłach jej... domu.

Generał dokonał oględzin - na tyle dokładnych, na ile był obecnie w stanie - dziury-pyska, na końcu której coś mieniło się lśniąco i delikatnie tęczowo, i tajemniczo. Nie mógł z tej pozycji stwierdzić, czym dokładnie to było, lecz przynajmniej było mu dane odkryć fakt, iż za ścianą głową lwa przyozdobioną coś jest - jakaś przestrzeń o niemożliwym do osądzenia rozmiarze, sądząc po głuchym, przytłumionym dźwięku wynikającym z zapukania w popękaną powierzchnię. Przez zastukanie w ścianę, należałoby dodać, kilka jej betonowych kawałków z tegoż punktu oderwało się i rozbiło z kruchym trzaskiem o mokrą, zalaną cienką warstwą wody podłogę. Kicchan wzdrygnęła się widocznie, przysuwając bliżej do Wojskowego i przysłuchując się jego dość długiej wypowiedzi z przechyloną na bok głową. Do dyspozycji mieli stary, podrdzewiały bojler, połamane krzesło i ramę od roweru - nie wydawało się, aby przedmioty te były przydatne do przebicia się przez stojącą przed nimi przeszkodę.
- Kitōshi staranuje? - zapytała z niewinnym, pozbawionym zwątpienia wyrazem twarzyczki, wskazując na siebie drobniutkim paluszkiem i zadzierając bródkę do góry w celu spojrzenia w twarz Generała swoimi mętnymi ślepkami. Jaka będzie jego decyzja?

(Dodatkowe) Informacje:
  • Warunki: ciepło (około 21 stopni), silny wiatr (ale nie porywisty, po prostu odczuwalny), słońce w pozycji godziny czternastej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.07.19 3:08  •  Zrujnowana wioska. - Page 16 Empty Re: Zrujnowana wioska.
To mogło być absurdalne, ale naprawdę wierzył, tak, w tej chwili już wierzył, w całą tę opowieść o cudach, dziwach i innych międzygwiezdnych podróżach. Wiara wiarą, nie traktował jednak tego dosłownie; już sam lew okazywał się nie tym, czego się spodziewał, a jemu to było na rękę. Nie chciałby zetknąć się z prawdziwym zwierzakiem, a już w szczególności z takim, który żył na Desperacji. Podobał mu się też podziw, jakim był obdarowywany przez (drugie?) niewinne i naiwne stworzenie. Nie podobało mu się natomiast to, że nie wiedział, czym bestię powinien zgładzić.
 Nie zanosiło się na to, by lwi łeb mocno osadzony był na nieistniejącym karku, skoro już od byle opukania go odpadały kawałki betonu. To było dość dobrym znakiem, który Hachi chciał obrać sobie za punkt wyjściowy. Pobłądził po pomieszczeniu, zaglądał za większe przeszkody, starał się jednak nie ruszać niczym gwałtowniej. Jako tako wiedział, jak powinien zachowywać się w kruchych pomieszczeniach. Młody generał miał pewną wiedzę o stanie typowych budynków na Desperacji, starał się zapamiętywać poszczególne charakterystyczne elementy, porównując je z tym, co widział na co dzień w Mieście. Słowem — lepiej, by nic się na nich tu nie zawaliło.
 Spisał, zanotował w głowie to, co znalazł: bojler, krzesło, rama od roweru. Mało imponujące znaleziska, zważywszy na to, że pordzewiała część mogła mu się rozsypać, krzesło zdawało się zbutwiałe, zaś rama nie miała reszty roweru, słabo. Zrobił kilka kroków w tył, jakby już faktycznie chciał w prostej, krótkiej linii rozpędzić przed uderzeniem w lwa. Mięśnie już spinały się, przygotowywały do akcji, kiedy…
 „Kitōshi staranuje?”
 Na moment nieznacznie oklapł, zdawać by się mogło, że zaciął mu się system. Otworzył nieco usta, jakby miał już coś powiedzieć, ale nie wypuścił z siebie słowa, jedynie cichy oddech, tak długi, jakby spuszczał z balonika powietrze. Spięte mięśnie zelżały momentalnie, a zacięta, pewna swego mina, przeszła w zaskoczenie, a potem w taką, z jaką dorośli zwykle patrzą na dzieci bądź zwierzątka robiące coś rozczulającego. Znowu przywiązywał się do niewłaściwej jednostki i zaczynał lubić wroga.
 Dostanie to, czego chce. I nigdy więcej nie wróci.
 Prawda?
 P R A W D A?
 Machnął lekko ręką, odganiając od siebie myślową, irytującą muchę. Chwilę jeszcze jednak rozważał, czy jej pozwolić. Była mała, poruszała się w starutki sposób, a poza tym, gdyby coś jej się stało, jaka jest gwarancja, że nie opluje go własną krwią albo nie rzuci się na niego? Wzdrygnął się wyraźnie zniesmaczony, wystraszony; a może to jednak wina różnicy temperatur między tym, jak było na górze, a tym, jak było tutaj. Poruszył luźno barkami, prychnął cicho z nutą niedowierzania.
Bierz go, tygrysie. – Skinął głową, odsunąwszy się nieco. – Będziesz mogła mówić wszystkim, że pokonałaś lwa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 16 z 18 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17, 18  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach