Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Nemesis. Tak się przedstawiła dziewczynka. Ann zmarszczył brwi i wpatrzył się na nią.
- To chyba nie jest Twoje prawdziwe imię, co? Ile masz lat?
Szedł wyprostowany próbując nie zwracać uwagi na podskakującą i wariującą obok dziewczynkę. Obserwował ją kątem oka tak jak i resztę ludzi, przez co dokonał przykrego odkrycia.
"Patrzą się na nas. Prawie wszyscy się na nią patrzą. Ale w sumie to dziecko. Mogą pomyśleć, że jestem jej bratem albo kuzynem. Ale to jej zachowanie... Jest dziwna. I to, że powiedziała, że zabiła rodziców... Ahh, Panie. Kiedy wrócisz? Chcę już móc stąd odejść"
Po którymś już podskoku z rzędu nie wytrzymał.
- Hej, Nem. Mogę tak do Ciebie mówić? Mam fajną zabawę, może spróbujesz się normalnie zachowywać i nie zwracać na siebie uwagi? - spojrzał na nią zirytowany - To byłoby na prawdę fajne doświadczenie, nie sądzisz?
Cukiernia była dobre pół godziny drogi stąd...
"Chyba będę musiał się przemęczyć. Idiota. Mogłem ją spławić. Ale w sumie...
To jeszcze dziecko."
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Czy imię może być nieprawdziwe? - zapytała patrząc na niego z zaciekawieniem.
Na pytanie o wiek zastanowiła się przez chwilę z głośnym "hmm". Liczyła przez chwilę coś na palcach, zaraz uśmiechając się do niego wesoło.
- Dziewiętnaście. - znowu zanuciła coś pod nosem robiąc kółka dookoła niego.
Ona nie zwracała kompletnej uwagi na ludzi dookoła.
Obchodzili ją tyle co zeszłoroczny śnieg.
Wszyscy byli tylko mijanymi plamami szarości. Bez tożsamości. Bez barwy. Wszyscy tacy nudni. Wiedziała jak ich ożywić, jak nadać im barw!
Niestety zabroniono jej tego.
Słysząc zdrobnienie momentalnie przestała nucić. Spojrzała na niego, już nie ze słodkim uśmiechem. Jej wzrok był zimny i pozbawiony emocji.
- Nie. Nemesis to Nemesis, nie żadna Nem. - nie warczała, nie fukała. Było to zdanie stanowcze, świdrowała go przy tym wzrokiem na wylot.
- Zresztą, przecież nikogo nie zabijam. - burknęła z obrażoną miną, robiąc chomika i na powrót stając się uroczą (choć nieco fochniętą) dziewczynką. Poprzednia aura chłodu, która ją otaczała, również zniknęła, a Nemesis szybko rozpogodziła się, ponownie nucąc coś wesoło pod nosem.
Przeskakiwała z nogi na nogę z rozłożonymi szeroko rękami, choć już nie kręciła piruetów.
Ciastko, ciastko, ciastko~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Patrzył na nią zdziwiony.
- Jakby się nad tym zastanowić to Twoje imie jest nie ważne.
Szedł dalej w milczeniu spoglądając na nią co jakiś czas.
- Dziewiętnaście? Ekhm. Nie wyglądasz.
"Oby nie zobaczyli mnie ludzie z mojej pracy. Mogłyby pojawić się niepotrzebne pytania. Grrr, nie lubię zamieszania. A ona jest ewidentnie zamieszaniem."
Gdy zobaczył jak się zmieniła gdy zaproponował zdrobnienie zdziwił się. Stwierdził, że może jej przypuszczenia odnośnie dziecka nie miały sensu i to tylko maska?
"Może na prawdę ich zabiła. Taka Nem to coś zupełnie innego niż ta słodka dziewczynka przed chwilą. Tak nagle zmienia się jej postawa, charakter i wygląd. A to spojrzenie... Jestem coraz bardziej ciekaw. Może by... Spróbuję"
- Wiesz. W sumie dla mnie jesteś bardziej Nem niż Nemesis. Dlaczego więc tak się na to złościsz? Czasem trzeba pójść na ugodę, żeby się dogadać. Ja nie będę zwracał uwagi na to jak się zachowujesz, rób sobie ile chcesz piruetów. Ale w zamian będę mógł Cię nazywać Nem. Co Ty na to? Pamiętaj o ciastku - uśmiechnął się do niej łobuzersko i udając nie wzruszonego sytuacją z powrotem zaczął obserwować ludzi.
Na prawdę był jej ciekaw.
I w końcu miał z kim porozmawiać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dał spokój?
To dobrze.
Nemesis nie lubiła, gdy ktoś wtykał nos w nie swoje sprawy, wbrew jej woli. Choć rzecz jasna sama robiła to nieustannie. Hipokryzja zawsze w cenie!
Zerknęła na niego, gdy powiedziała że nie wygląda na dziewiętnaście lat i uśmiechnęła się, wyraźnie z czegoś zadowolona.
Do momentu, kiedy znowu próbował ją sprowokować. Chyba powiedziała mu, że nie nazywa się Nem? Sprowokować? Nie, on wyraźnie chciał zrujnować jej dobry humor.
I udało mu się to.
Dziewczyna zatrzymała się w miejscu, nawet nie patrząc w jego kierunku. Nie próbowała się uspokajać, na jej ustach zaczął za to rosnąć wyjątkowo paskudny, pozbawiony jakiejkolwiek pozytywności uśmiech.
Zaśmiała się, przekrzywiając głowę w bok i spojrzała na niego.
- Bawi cię to? Dobrze się bawisz? - zachichotała raz jeszcze, nagle przestając się śmiać.
Nie.
To nie było zabawne.
Ani trochę.
- Nemesis. To Nemesis. Nem możesz sobie mówić do swojej rybki, Ann. - uśmiechnęła się przeuroczo, choć tak jak chwilę temu nie obejmowało to jej głosu.
Nie sięgaj po broń wśród ludzi.
Ach jak wielką miała na to ochotę. Ten początkowo ciekawiący ją mężczyzna, własnie stał się wyjątkowo irytującym istnieniem.
Podniosła lewą rękę i zaczęła nucić coś pod nosem, przejeżdżając po wszystkich bliznach po kolei.
Uspokajała się.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Im bardziej się denerwowała tym bardziej się uśmiechał. Łobuzersko. Nawet nie próbował ukrywać, że go to bawi. W pewnym momencie podniosła lewą rękę i zaczęła nucić. Zainteresował się tym i po chwili zmartwił.
"W sumie, jej towarzystwo jest całkiem przyjemne. I jestem winien jej to ciastko" Z jego twarzy znikł ten łobuzerski uśmiech, pochylił się tak by być na jej poziomie i popatrzył jej w oczy.
- Hej! Przepraszam, że tak Cię zdenerwowałem. Nie chciałem. Jeśli wolisz Nemesis, niechaj będzie Nemesis.
Przechylił delikatnie głowę na bok i uśmiechnął się od ucha do ucha, po czym spytał
- Wybaczysz mi?
Zanim zdążyła w ogóle odpowiedzieć spojrzał w lewo, w stronę w którą zmierzali.
- Wiesz, widzę już cukiernie. Za to, że tak Cię zdenerwowałem będą dwa ciacha, co? - spojrzał na nią wiercącym wzrokiem i uśmiechnął się ponownie - Ja stawiam!
"Dawno nie miałem towarzystwa, które by mnie interesowało. Muszę z tego korzystać zanim znów zostanę zalany ludzką codziennością... Brakuje mi Go. Ciekawe czy ma zamiar w ogóle kiedyś wrócić"
Wyprostował się i skierował w stronę cukierni zanim w jego oczach pojawiły się łzy, mając nadzieję, że Nemesis ruszy za nim.
"Nienawidzę tych ludzkich odruchów.
Nienawidzę ludzi.
A on...
Zapewne nie wróci."
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Komuś takiemu jak ona uspokajanie się przychodziło z pewną trudnością.
Jednocześnie jej wściekłość nie do końca przypominała tą, którą wybuchali zazwyczaj inni ludzie. W końcu ziewnęła krótko, gdy nagle mężczyzna ponownie się do niej odezwał.
W pierwszej chwili całkowicie go zignorowała. Nawet kiedy skończył mówić, cały czas wpatrywała się w swoją rękę, dopóki nie odwrócił głowy w bok. Wtedy spojrzała na niego nieprzyjemnie, szukając nowego kierunku, w którym mogłaby się udać.
"Dwa ciacha."
Zatrzymała się wpół kroku.
"Będą dwa ciacha, co?"
Obróciła się niczym żywy mechanizm w jego stronę.
"Za to, że tak cię zdenerwowałem będą dwa ciacha, co?"
Myśli, w których pozbawiała go głowy, a resztę rozczłonkowanego ciała rzucała na pożarcie małym, słodkim kotkom, zniknęły. Uśmiechnęła się wesoło i pobiegła za nim w podskokach prosto do cukierni.
Nie zwróciła uwagi na jego minę.
W sumie w ogóle jakoś w małym stopniu zwracała na niego w tym momencie uwagę.
Ale czy to nie było oczywiste?
Miała przed sobą ciastka.
Dopadła szyby cukierni i dosłownie się do niej przykleiła, wpatrując z fascynacją w wyroby. Takie piękne. Takie kolorowe. Słodkie i prześliczne. Chciała mieć je wszystkie, nyaa~!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zanim zdążył zareagować dziewczyna pognała do cukierni. Nie przejmując się specjalnie poszedł za nią swoim spokojnym tępem. Obserwował ludzi i widział jak Nemesis molestuje witrynę cukierni.
"Grr, mogłem jednak pozwolić jej pójść w cholerę"
Podszedł do niej wreszcie, stanął obok i popatrzył w dół, na nią.
- To jak, wchodzimy?
"Tak się ekscytuje. Sprawiam jej radość? Nie przyzwyczajaj się do niej za bardzo, Kil'jaeden. To człowiek. Trochę odmienny ale wciąż człowiek"
Widział przez witrynę jak ludzie patrzą na nich zdziwieni, głównie na tą śliniącą się na sam widok ciastek małą towarzyszkę. Patrzył na nich po kolei, każdemu w oczy. Każdemu posyłał wzrok wypełniony nieskrywaną pogardą i groźbą. Ludzie odwracali od niego wzrok - jak zwykle - i zajmowali się swoimi sprawami.
- Hej, Nemesis. Wchodzimy? - spojrzał na nią znowu.
"W sumie jestem głodny."
zt x 2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Normalnie musiała sporo prosić i nalegać, by Kaukaz zabrał ją gdziekolwiek. Czasami musiała straszliwie kombinować, by udało jej się cokolwiek uzyskać od tego upartego faceta. Ale nie był zły. Wszyscy twierdzili, że był, ale ona miała o nim inne zdanie. Różnił się od większości ludzi. Nie owijał w bawełnę, nie otaczał jej komplementami na temat tego, jaka to ona jest śliczna i urocza. Ale Lilith i tak go lubiła, choć bywał surowy, choć zdarzało mu się wybuchnąć i na nią wrzasnąć. Jak na swój wiek była całkiem bystra i na pewno dojrzalsza od przeciętnego sześciolatka. Może tylko dzięki temu nie doprowadziła jeszcze Adriana do szewskiej pasji, po której wziąłby ją za fraki i wywalił gdzieś, bądź odniósł tym, którzy ją do niego przyprowadzili.
Tego dnia usłyszała tylko krótkie ,,zbieraj się, wychodzimy". Nie oponowała, a wręcz przeciwnie - uradowana natychmiast pobiegła uporać się ze swoimi ubrankami, by już po pięciu minutach stanąć przy Kaukazie. Zaleta dzieciństwa. Nie wybierała ubrań, nie narzekała, że nie ma co na siebie założyć, nie potrzebowała godziny na pomalowanie się i kolejnej na ułożenie włosów. Po prostu zakładała na siebie swoją ulubioną sukienkę, do tego buciki i voila! Panna gotowa do wyjścia! Jakież to było udogodnienie dla samego Kaukaza.
Wyszli. Wkrótce też dotarli do placu zabaw. Lilith spojrzała na Adriana z niemym pytaniem w oczach. Znała go już na tyle, że wiedziała, iż nie zabrałby ją od tak, z dobroci serca w tego typu miejsce. Musiał mieć w tym jakiś cel. I wkrótce przekonała się o tym, że miała rację. Planował ją tutaj zostawić i iść do dowództwa. Przy okazji otrzymała też kilka poleceń o tym jak to ma nie zaczepiać innych dzieci, nie zrobić sobie niczego, przez co on dostałby bury i przede wszystkim - nie wychodzić z terenu placu zabaw. Lilith była całkiem posłuszną istotką, choć zazwyczaj to jak bardzo posłuszna była zależało od wielu czynników. Ale pokiwała głową, a następnie odprowadziła Kaukaza wzrokiem. Nie zamierzała się stąd ruszać. A przynajmniej nie miała takich planów w tej chwili.
Było właściwie już późne popołudnie. Dziewczynka miała więc nadzieję, że wojskowy wróci po nią, nim zrobi się ciemno. Rozejrzała się po placu zabaw. Kilka dzieci bawiło się, kilka z nich było już wołanych przez swoje matki do domu. Nie podchodziła do nikogo. Słabo czuła się w towarzystwie innych dzieciaków, bowiem przez długi czas rzadko miewała kontakt z rówieśnikami. Bywała przez to nerwowa, nie wiedziała jak się zachować i gdy ktoś ją zdenerwował - potrafiła ugryźć bądź kopnąć jakiegoś chłopca, bądź dziewczynkę. I wtedy zaczynał się płacz, a następnie dostawała ochrzan. Usiadła więc na huśtawce, z dala od innych dzieci i zaczęła nucić pod noskiem piosenkę o kotku, który wlazł na płotek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ryouma po raz kolejny zrobił sobie nieplanowane wolne od szkoły, chociaż trzeba mu oddać honor, że na pierwszych zajęciach, które uważał za w miarę ciekawe się pojawił. Potem już były same zapchaj dziury typu plastyka i takie tam, których Ryouma nie znosił. Dawniej oczywiście musiał chodzić na wszystkie zajęcia, ale teraz gdy przeprowadził się do Kiry, który trochę miał go w nosie mógł sobie pozwolić na wagary od czasu do czasu. W szkole zresztą też trochę przymykano na to oko. Może dlatego, że mimo wszystko był dość zdolny, a może dlatego, że uznali iż przechodzi trudny okres? Kto ich tam wie.
W każdym razie Ryoumie nie specjalnie spieszyło się z powrotem do mieszkania. Zahaczył tam tylko na moment, żeby zgarnąć psa, ale plecaka na wszelki wypadek nie zostawiał i ruszył na plac zabaw.
Nie bardzo wiedział co ze sobą zrobić. Tyle dobrze, że miał towarzysza w osobie włochatego Husky'ego o imieniu Sparky. No i dobrze, że mógł go ze sobą zabrać do Kiry. Dzięki temu nie dawał tak bardzo czadu jak teoretycznie by mógł.
Chłopiec trochę pokręcił się dookoła, aż w końcu zaczepił się nogami o jakiś drążek tak że zwisał w dół i próbował sięgnąć właśnie Sparky'ego. Nawet mu ta sztuka wyszła i udało mu się w tej nietypowej pozycji pogłaskać futrzaka.
Potem siłą rzeczy nogi mu się zmęczyły i zeskoczył w niezbyt elegancki sposób. Ba, nawet przy lądowaniu lekko się skrzywił, bo mu źle wyszło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Lilith się nudziła... Zdecydowanie wolała gdy Kaukaz był gdzieś obok. Mimo, że zazwyczaj nie był zainteresowany zabawą z nią, zawsze mogła go zaczepić, pokazać mu coś, spytać się. Tymczasem czas mijał a plac zabaw stawał się coraz bardziej opustoszały. Lilcia była ciekawa kiedy jej opiekun wróci. I czy wróci. Co jeżeli ją opuścił? Co jeśli miał jej dość i zostawił ją tutaj na pastwę losu? Nie, to raczej nie było możliwe ale ona, jako dziecko, nie potrafiła niektórych rzeczy ogarnąć, ułożyć czy sobie wytłumaczyć. Dlatego zaczynała odczuwać rosnący strach. By go jakoś przytłumić, zeskoczyła z huśtawki i poszła do piaskownicy. Pogrzebała w piachu, kopnęła parę kamieni. Potem poszła na zjeżdżalnię. Zjechała z niej raz, drugi raz, trzeci. Ostatecznie ponownie wróciła na huśtawkę, czując, że zaczyna chcieć jej się płakać.
I wtedy ktoś się pojawił. Być może Lilith nie zwróciłaby na niego uwagi, ot dziecko jak dziecko, gdyby nie jeden fakt - Ryouma miał ze sobą psa. A Lilka uwielbiała te urocze, śliczne stworzenia. Teraz w domu miała kota, ale to paskudne zwierze drapało, było wredne i miało okropne humorki. Z tego też powodu Adrian najczęściej nie pozwalał jej po prostu do niego podchodzić. To wystarczyło by wyrobiła sobie zdanie co do kotów. I wolała psy, zdecydowanie. Przez jakiś czas z zaciekawieniem patrzyła na czworonoga. Był śliczny, zupełnie inny niż psy, które widziała do tej pory. Jej miodowe oczka aż błyszczały. W końcu zebrała się na odwagę i zeskoczyła z huśtawki. Zaczęła powoli iść w stronę chłopca. Nie zwróciła uwagi na to co robił. Nie dostrzegła też tego, że skrzywił się zeskakując. Była wpatrzona w psa. Zatrzymała się jakieś dwa metry przed Ryoumą i zakręciła nogą w miejscu.
- M-mogłabym pogłaskać? - spytała niepewnie. Była kiepska w kontaktach z innymi dziećmi. Często nie wiedziała jak ma się zachować. Najczęściej to dzieciaki zaczepiały ją i najczęściej irytowały ją, co się źle kończyło. Ale teraz sytuacja była wyjątkowa. Pies... Pies! Dlaczego muszą mieć w domu tego okropnego Paskuda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ryouma natomiast póki co nie zwracał uwagi na dziewczynę ewidentnie młodszą od siebie. Można by powiedzieć, że wręcz był bardziej zajęty swoimi myślami. Miał nadzieję, że Kira kiedyś nie spełni swojej groźby odnośnie oddania psa. Sam Ryouma nie zdawał sobie z tego sprawy, ale właśnie ten czworonogi przyjaciel sprawiał, że chłopiec zbytnio nie szalał. Oby tylko jego opiekun uznał, że to nie warte zachodu. W sumie to młody też z powrotem wrócił do rozważań na temat tego jak przemknąć się za bramę. Ewidentnie ciągnęło go do świata poza miastem, co z tego że niebezpiecznego. Zresztą... nikt mu nie chciał nic o tamtych miejscach powiedzieć. Może wtedy choć trochę jego ciekawość byłaby zaspokojona i nie chciałby aż tak bardzo tam się pchać?
-Uhm... pewnie- wzruszył ramionami. Ostatnio miał wrażenie, że otaczają go głównie wielbiciele psów. Chociaż wcale sobie z tego powodu nie krzywdował.
-Najbardziej lubi za uszami- dodał jakby trochę wbrew sobie. Nie wiedział w sumie co go pociągnęło za język by dać dobrą radę dziewczynce. Pewnie gdyby jakimś zrządzeniem losu chodzili do jednej klasy gdyby był młodszy to zbytnio by jej nie polubił, no ale byli na neutralnym gruncie, a do tego była młodsza, więc póki co był dość neutralny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach