Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 25 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 16 ... 25  Next

Go down

Pisanie 02.05.16 1:06  •  (S) Zniszczony las - Page 8 Empty Re: (S) Zniszczony las
Tyle miał jej do powiedzenia? "Zamknij się"? Ona przywdziała po nim żałobę, a po pierwszym spotkaniu nawet zrobiła zakupy i chciała pomóc mu się wyluzować po tym jak dopiero co ją przyduszał, a on karze jej się zamknąć? No, chyba go coś bolało.
- Pierdol się. - burknęła bawiąc się w "do trzech razy sztuka, czyli kiedy zablokuję sobie maszynę przez błędnie wpisywane hasło". Już nawet jej wyszło i chciała wracać do domu, ale nim nacisnęła gaz, ten dupek złapał ją jak dziecko i gdzieś powlekł.
- POSTAW MNIE NA ZIEMI I TO W TEJ CHWILI.
On ją trzymał jak worek kartofli, jedną ręką, drugą co najwyżej broniąc się przed wierzgającymi nogami uzbrojonymi w ciężkie buciory. Ona tymczasem wyżywała się na jego plecach, bijąc w nie z pięści, a kiedy to nie skutkowało, wbijając dawno nieobcinane, ostre paznokcie.
- Jesteś okropny! Popieprzony i zboczony! Nie masz prawa mnie tak traktować! Poczekaj aż wrócę do domu i powiem wszystko w sztabie!!
Przez głowę by jej nie przeszło, że mogliby mieć do niej jakiekolwiek pretensje za próby pomocy wymordowanemu. A nawet jeśli, to przecież zawieszenie to nic wielkiego. Już tyle razy to przerabiała w akademii, że nie bała się podejmować ryzyka. W końcu wszyscy dobrze wiedzieli, że jest lojalna i nigdy nie próbowałaby działać na szkodę armii, co nie? A błędy każdy czasem popełnia. Zresztą, to nie był zwykły mutant, tylko ich dawny pracownik! Może znajdą sposób by mu pomóc, chociaż raczej nie dopuszczą ponownie do służby. Wtedy ona miałaby czyste sumienie zarazem nie musząc użerać się z niewdzięcznym brutalem. Co ona w nim kiedyś widziała, tego nigdy nie zrozumie...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.16 20:50  •  (S) Zniszczony las - Page 8 Empty Re: (S) Zniszczony las
Darła się. Jakby dotychczasowe hałasy nie wystarczyły. Lubił ją, ale w tej chwili miał jej naprawdę dość. Szkoda, że nie miał przy sobie środków nasennych. Jakoś nie potrafił jej dzielić tak by znowu straciła przytomność bez narażania jej, że zrobi to za mocno i ją przy tym konkretniej uszkodzi.
A może kolejna utrata tlenu? Puls wyczuję, więc jej nie uduszę. Co najwyżej podduszę.
Gdyby nie fakt, że jej buźka była za jego plecami to pewnie zasłoniłby jej teraz usta ręką by mieć choć trochę spokoju.
Na kolejne uskarżania tylko ją podrzucił by podczas upadku wbić jej boleśnie ramię w brzuch.
Serio, niech ona się kurwa zamknie.
Kiedy zaczęła gadać o S.SPEC to nerwy już mu całkowicie nie wytrzymały. Od czasu przemiany miał serdecznie dość tej organizacji. Wcześniej tez wiedział, jak traktuje ona rasy inne niż ludzie. Ba, nawet ludzi mieszkających poza murami. Wiedział, na co się pisze. Nawet się nie łudził, że jeśli stanie się wymordowanym, to będzie mógł liczyć na jakieś wsparcie z ich strony. Przeciwnie, będzie kolejnym zwierzęciem do testów albo do odstrzału. Od czasu przebudzenia stał się ich wrogiem, a oni jego.
Ściągnął ją z pleców i postawił prosto przed sobą ignorując, że przez kolejny gwałtowny ruch i zapewne wirowanie w głowie nie miała czasu złapać równowagi. I tak ją przecież trzymał mocno za ramiona.
- Chcesz na mnie donieść wojsku? Proszę bardzo. Raczej nie sądzę by kolejny bezimienny mutek jakoś specjalnie zwrócił na siebie ich uwagę. Nawet nie kiwną palcem żeby mnie szukać. Tego możesz być pewna. Mam na tyle szczęścia, że już ich nie obchodzę. Przynajmniej przed nimi nie muszę się chować. - Z powodu złości cały czas drżał mu głos. Właściwie, nie tylko głos. Trząsł się na całym ciele.
- Proszę bardzo. Gadaj w domu co chcesz. Pożal się komu trzeba. I tak wszyscy cię oleją, a mnie będziesz miała i bez ich ingerencji już całkowicie z głowy. - Zawarczał i wziął kilka ciężkich oddechów, wbijając w nią ciskające gromami oczy. Obnażył zęby.
- Źle cię traktuję? Może dlatego, że jestem zły. Jestem dziki, popierdolony, zboczony i brutalny. Mordowanie ludzi i rozrywanie ich na kawałki coraz mniej mnie zaczyna ruszać. Właściwie, czasami w ogóle. W każdej chwili jestem gotowy cię zabić, ale ty tego oczywiście nie dostrzegasz. - Potrząsnął nią mocno by podkreślić prawdziwość jego słów.
W tym momencie zdanie wszystkich na jego temat wybitnie go nie obchodziło. W sumie to od dawna przestał się nim już przejmować. Wszystko, co teraz powiedział było prawdą i przyjął to już do wiadomości. Było okropnie przykre, ale prawdziwe.
- Spotkałaś mnie tu. Czysty przypadek. Nie prosiłem się o to i tego nie chciałem, bo wiem, jakim się stałem. Jestem taki okropny? Super. To był przypadek i mój błąd. Drugi raz go nie popełnię. Tym razem dopilnuję żebym naprawdę zniknął. - Znowu nią potrząsnął, ale słabiej.
- Przynajmniej kłopot zwany mną będziesz miała z głowy. - Odepchnął ją z taką siłą, że musiała się przewrócić.
Zacisnął mocno trzęsące się pięści i ruszył w stronę plecaka oraz dwóch tobołków z jedzeniem. Czas było się zbierać. Zanim już do reszty siądą mu nerwy i zaślepi go gniew. Nawet bez zupełnej utraty kontroli coraz bardziej go nosiło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.16 21:31  •  (S) Zniszczony las - Page 8 Empty Re: (S) Zniszczony las
Była wściekła. Była rozżalona. Była spita i obolała, świat ssał, a ona żałowała, że w ogóle wstała dziś z łóżka. Oberwała w brzuch z ramienia i prawie się zrzygała mu na plecy, w ostatniej chwili przestając go okładać z pięści i zasłaniając sobie usta. Kwas wyżera zęby, a ona nienawidziła dentystów. I tak jej uśmiech nie był już tak perłowy i równiutki jak za czasów nastoletnich, bo nagminnie przesadzała z używkami i potem lądowała przed kiblem. Dwadzieścia pięć wiosen, a już wrak. Ojciec nie byłby zadowolony, dobrze, że już nie dzwonił i nie odwiedzał. Nikt już się nią nie interesował poza zleceniodawcami, szefostwem i resztą osób którym podlegała. A kiedy trafiła wreszcie na kogoś z kim myślała, że umie się dogadać, okazała się niezdolna nawet do normalnej rozmowy. Wiedziała to do cholery i nie czuła się z tego powodu dumna, ale tak słabo panowała nad swoimi emocjami, że nie potrafiła inaczej. I kiedy wylądowała na ziemi, przytrzymywana i szarpana przez o wiele silniejszego od niej, zmutowanego ex żołnierza, Neska dalej chciała walczyć, pyskować i stawać okoniem. Tylko, że... Joachim miał rację. Co miałaby powiedzieć w sztabie? Dopiero teraz przypomniała sobie, że na pogrzebie nie było trumien, tylko same urny, bo ciała podobno tak zmasakrowano, że nie było czego wkładać w drewniane pudła. Ale skoro Repnin odżył, to znaczy, że wcale nie pofatygowali się po zwłoki na miejsce wypadku, tylko zostawili je by sczezły, wiedząc do czego może to doprowadzić. Biorąc pod uwagę ich wywiad, możliwe, że nawet spodziewali się zasadzki i dlatego posłali młodych, zamiast doświadczonych wojaków z osiągnięciami.
Nie zrobiliby tego. To byłoby przestępstwo...
Namieszał jej w głowie, a to nie koniec, bo za chwilę odezwał się w ojczystym języku rodowitej amerykanki, przykuwając jej rozchwianą uwagę.
"Mordowanie ludzi i rozrywanie ich na kawałki coraz mniej mnie zaczyna ruszać."
Otworzyła usta. Już miało wydobyć się z nich pełne niedowierzania "co ty pierdolisz", gdy w ostatniej sekundzie zamknęła się, a dosłownie moment później wylądowała tyłkiem na piachu.
Odchodził. Boże, ile razy ona to widziała w snach przez pierwszy rok po jego śmierci? Ich ostatnia rozmowa, pełna docinków i głupich uwag. A potem ruszył z resztą "wybrańców", ale tym razem już wiedziała, że nie wróci. Krzyczała by się zatrzymał, by wracał, że nie musi tego robić. Nie słuchał, jak zwykle. Nigdy jej kurwa nie słuchał.
- Strange! - zawołała za nim, przygryzając wargę do krwi. Nawet nie zauważyła jak oczy zaszły jej łzami, które z całej siły starała się powstrzymać i, jak dotąd, nawet jej się to udawało. W końcu płacz był przyznaniem się do przegranej, okazaniem słabości na którą nie było ją stać. Przełknęła ślinę, która długo zbierała się jej na języku i z trudem przeszła przez zaciśnięte gardło. Lekko łamiącym się, ale mimo to wciąż stanowczym i rozkazującym tonem mruknęła na tyle głośno by ją dosłyszał.
- Nie zostawiaj mnie znowu...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.16 21:56  •  (S) Zniszczony las - Page 8 Empty Re: (S) Zniszczony las
Odchodząc na moment wyrzucił ją z głowy. Jego koncentracja w takich chwilach kompletnie nawalała. Może to efekt uboczny wpojonej mu w wojsku koncentracji na celu. Kiedy ludzka świadomość nawalała, jego uwaga była paskudnie rozproszona, więc jedyne co zachowywało się jako tako w głowie, to te krótkoterminowe cele jak: "Idź prosto", "Podnieś plecak". Dalej już nie pamiętał. Będzie się martwił jak to już wykona. Dalsza część planu jakoś do niego dotrze. W końcu funkcjonował teraz na autopilocie, więc poradzi sobie na pewno. Być może ocknie się całkowicie dopiero w jakimś zupełnie obcym miejscu, ale jednak będzie cały i z potrzebnymi mu do przetrwania rzeczami.
Robić co potrzebne by przetrwać. Jeść, pić, uważać, spać, tachać potrzebny plecak. Tyle mu było potrzebne. Wszystko ponadto było zwyczajnie luksusem, bez którego też się dało jakoś żyć. Zdążył już przywyknąć.
Schylał się już po torbę, gdy za plecami usłyszał kobiecy głos. Ach tak. Siedziała tam Neska. Zupełnie o tym zapomniał. Wkurzyła go. To przypomniał sobie automatycznie z uświadomieniem sobie znowu jej obecności.
Nie zamierzał reagować. Czuł, że jeśli to zrobi, to tylko wyładuje na niej swój gniew, a na to nie miał ochoty.
Dopiero późniejszy ton jej głosu sprawił, że odwrócił głowę. Załamał się jakby płakała. Tego się nie spodziewał.
Zmiana jej zachowania wywołała u jego zwierzęcej strony na tyle duże zaciekawienie, że do reszty się odwrócił i na nią spojrzał. Po kilku sekundach myśli stały się nieco bardziej klarowne, choć nadal rozbiegane.
- Jeśli mam zostać to musisz się wziąć w garść i przestać zachowywać jak rozpuszczony dzieciak - powiedział klecąc zdanie z zupełnie nie pasujących do siebie kawałków. Układanie myśli tak by sklecić je jakoś w słowa zdecydowanie nie należało do najłatwiejszych. Mieszał języki, bo mówił dokładnie to, co składało mu się w głowie, a że miał tam ciągle zmieniającą się plątaninę głosów we wszystkich językach, toteż tak własnie wyglądało ich przekazywanie komuś. Dobrze, że chociaż z większością wyrazów trafiał w znane jej języki. Było by gorzej, gdyby skupił się teraz na polskim i rosyjskim, a przecież sam by tego nie zauważył.
- To, że czegoś do siebie nie dopuszczasz nie znaczy, że tego nie ma. - I tak się kończy chwalenie dnia przed zachodem słońca... To już raczej ciężko jej było zrozumieć, a szkoda.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.16 22:29  •  (S) Zniszczony las - Page 8 Empty Re: (S) Zniszczony las
Patrzyła teraz na świat przez rozmazującą wszystko mgiełkę. Czuła się jak we śnie, ale w tych przecież ostatecznie zawsze zostawała sama, nie ważne jak mocno by wołała i jak prosiła. Jakim więc cudem on dalej tu był? Stał, patrzył na nią, już się nawet nie gniewał.
Poczuła piasek między palcami. Nagle uświadomiła sobie, że jest na pustyni skąpanej we krwi obumierającego słońca. Nogi uniosły jej ciężar pomimo zmęczenia. Wyprostowała obolałe plecy jakby dopiero co wstała z łóżka i niczym zahipnotyzowana ruszyła w stronę mężczyzny. Mówił coś, ale rozumiała tylko połowę. Jak zawsze dodawał słowa, których nie znała, jakby bawił się z nią w kotka i myszkę.
Jak to wyglądało dla już chyba mniej rozeźlonego Repnina? Tuż po odwróceniu w jej stronę dostrzegł obrazek nietypowy; Nessarose Hyles, herod-baba z prawdziwego zdarzenia, wpatruje się w niego zaszklonymi, błękitnymi oczami, tak mocno zagryzając dolną wargę, że aż popłynęła krew. Jakby na dźwięk jego słów, wstała z ziemi i powolnym, spokojnym krokiem ruszyła w jego stronę, trudno określić czy konkretnie do niego, czy może do walizki lub motocyklu. Wszystko wyjaśniło się dopiero jak stanęła tuż przed nim, zadzierając głowę, wpatrzona w jego jadowicie zielone ślepia. Położyła dłoń na jego klacie. Skórę miała ciepłą i miękką, pomimo zawodu jaki wykonywała. Mało osób o tym wiedziało, ale chociaż zgrywała twardzielkę, po powrocie do domu bardzo dbała o swój wygląd, używała drogich kremów i zawsze starała się zrobić wszystko by jej ręce nie wyglądały na typowe łapska mechanika, twarde, poranione i wieczne brudne. Coś jednak z tej kobiety w niej było i nawet pozwalała sobie pomalować paznokcie, choć tylko bezbarwnym lakierem. Nieco przydługie, zadbane paznokcie, które jeszcze dobry moment temu orały plecy Rosjanina, teraz bezboleśnie, bardzo delikatnie przesunęły po jego torsie i zjechały aż do pasa, gdzie dosięgły spodni. Wskazujący i środkowy palec wsunęły się za materiał, po czym przyciągnęły chłopaka bliżej, tak by Ness mogła oprzeć o niego głowę. Przymknąwszy oczy, odetchnęła powoli, pozwalając wszystkim nagromadzonym emocjom na powolne opuszczenie jej ciała.
- Tęskniłam. - mruknęła niemal niesłyszalnie. Ten jeden raz, choćby to faktycznie był sen, niech ten jełop wie co ona czuje. Bo potem inżynierka z pewnością wróci do wypierania i klnięcia oraz wszczynania awantur. To było niemal jak ich własny język, którego nigdy nie dopracowali i przez który wynikały same nieścisłości. Nie potrafiła jednak z niego zrezygnować, chociażby z sentymentu (i wrodzonej niezdolności do trzymania emocji na wodzy).
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 0:52  •  (S) Zniszczony las - Page 8 Empty Re: (S) Zniszczony las
18+ (Piszę tak na wszelki wypadek, bo różne rzeczy się mogą dziać.)

Był jeden plus tej kłótni i jego wydarcia się na nią - przestała się rzucać, próbować go bić i drzeć się wniebogłosy jakby ją ze skóry obdzierano. Naprawdę go tym wkurzyła, co chyba było mocno widoczne. Był przecież gotów zostawić ją tu na noc. Samą, pijaną, na środku pustyni i zupełnie nie przystosowaną do funkcjonowania w Desperacji. A przecież jeszcze chwilę temu chciał ją przed tym wszystkim jakoś chronić i przywołać ją do porządku. Ach no tak. Nigdy nie zamierzał się bawić w niczyją niańkę. Szczerze tego nie znosił, a już z pewnością nie miał zamiaru tego robić tutaj. Choćby jak kogoś nie lubił, miał zakodowane w głowie, że kuli u nogi się tutaj ze sobą nie wlecze. Ją się porzuca, bo to zwiększa szanse na przeżycie. Włączało mu się to zwłaszcza, gdy tracił ludzkie odruchy. Nie żałował już przyjaciół. Liczyła się tylko kalkulacja prowadząca do poprawy jego sytuacji.
Nie zareagował, gdy podniosła się z ziemi i ruszyła w jego stronę. Po prostu czekał i obserwował jej działania. Nawet jeśli miałaby się w połowie drogi przewrócić z powodu zaburzonej przez alkohol równowagi, nie zareagowałby żeby jej pomóc. Był pusty. Zeszła z niego prawie cała złość, ale trzeźwości umysłu nie odzyskał. Był tym wszystkim zbyt zmęczony. Może i był w ludzkiej postaci, ale myślami był już chyba całkiem wyłączony.
Dopiero, gdy stanęła przed nim, zmarszczył brwi przypominając sobie, że się tutaj znajduje. Że istnieje i jest tu z nią. Nadal się jednak nie odzywał. Po prostu wpatrywał się w jej twarz może lekkim zaskoczeniem. Zachowywała się dziś dziwnie i dziwnie gadała. Widywał ją już pijaną i jakoś nigdy nie odstawiała tego typu scen. Może podobne, ale jednak. Na pewno nie miała wcześniej nigdy do niego takiego żalu.
Ran po drapaniu na plecach nawet nie czuł. Czymże były nieprzystrzyżone pazurki jakiejś inżynierki w porównaniu z pazurami mutantów, które już kilka razy je przeorały pozostawiając na nich widoczne gołym okiem blizny? No właśnie, niczym. Nawet nie zdołała go dziś podrapać do krwi. W sumie, to dobrze. Krew wymordowanego - kiepska sprawa. Kolejna okazja do zarażenia. Chyba powinien jej o tym przypomnieć. Albo o możliwości skażenia terenu. Szkoda, że o tym nie pamiętał. Dobrze, że chociaż wilki nadal czuwały w pobliżu i zaskoczenie przez niemiłe towarzystwo im nie groziło. Zawsze jakiś plus. Zawsze jakiś.
Opuścił wzrok na jej rękę. Trochę go to otrzeźwiło.
Co ona...
Zmarszczył brwi, jakby właśnie starał się pozbierać myśli zaraz po przebudzeniu. W sumie, można to było do tego przyrównać. Poziom koncentracji i chęci do jej odzyskania był podobny.
Zaczęła delikatnie rękę w dół po jego ciele.
Neska, co ty kurwa robisz?
To znaczy, domyślić się nie było trudno. Po prostu jego trzeźwo myśląca część mózgu starała się do reszty go ocucić. Co ona wyprawiała? Była pijana i zwyczajnie niepoczytalna. Właśnie przystawiała się do kolesia, który w ciągu kilku godzin narobił jej więcej siniaków i otarć niż zapewne nabawiła się w ciągu ostatniego roku.
Jakaś tam trzeźwa część, która zawsze trzymała ją w sferze przyjaźni naprawdę starała się teraz przedrzeć. Za bardzo starał się przy niej kontrolować, żeby chociaż nie próbowała. No, ale bądźmy szczerzy, jakie miała szanse na wygraną z całą lawiną innych odruchów, które przez całe jego wymordowane życie nim rządziły?
Poczuł przechodzący wzdłuż kręgosłupa dreszcz.
Chłopie weź coś zrób. Pob...
Już nawet ten nikły głos w jego głowie nie był w stanie ułożyć do końca zupełnie i tak ignorowanego komunikatu. Z resztą, gdyby to naprawdę miało szanse zadziałać, to chyba zrobiłby coś zanim dotarła do spodni. Jakkolwiek zareagowałby na jej aż nazbyt sugestywne zachowanie.
Nawet jeśli ona była tu pijana i nie do końca odpowiedzialna za swoje czyny, to nadal nawet w pełni trzeźwy Repnin był bardziej usprawiedliwiony. To on tu był facetem, który od trzech lat żył poddany swoim instynktom i nawet niezbyt próbującym im oponować.
Nie na długo było jej dane nacieszyć się opieraniem o niego głowy. W jednym momencie chwycił ją za podbródek i podniósł do siebie by wpić się w jej wargi z typową dla siebie zaborczością i brutalnością.
To była jej wina. Całkowicie jej wina. Po nim innej reakcji nie można się było spodziewać. Nawet jeśliby chciał, to nie byłby w stanie tego powstrzymać.
On jej to wypomni. Na pewno. Ale już nie dzisiaj. Prędzej jutro, jak wytrzeźwieje i sama sobie uświadomi co zrobiła. Wtedy będzie mógł się z nią przegadywać i ją drażnić. Ale to już nie dziś. Dziś on już z pewnością nie odzyska jasności umysłu. Na to nie było co liczyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 1:20  •  (S) Zniszczony las - Page 8 Empty Re: (S) Zniszczony las
To musiał być sen, nie było innej możliwości. Nie dość, że Joachim żył, to jeszcze wydawał się doroślejszy i bardziej męski niż niegdyś. Nessa zawsze widziała w nim coś na kształt starszego brata, takiego niepoważnego ludzia, który istnieje po to by zmieszać ją z błotem, ale w razie potrzeby potrafi wesprzeć czy zagonić do roboty i można czasem się z nim wyluzować. To nie był jej ideał, bo nad takim się jakoś nigdy nie zastanawiała, choć była pewna, że Ten Jedyny musi mieć starego, legendarnego już harleya i skórzaną kurtkę. Nie, Repnin był kumplem, może przyjacielem (choć w życiu nie przyznała się ile dla niej mógł znaczyć), lecz nikim poza tym. Jakim więc cudem ten stojący przed nią rosjanin tak cholernie ją pociągał?
To sen. To tylko sen. W końcu go dorwałam, a skoro i tak za chwilę się obudzę, zrobię z nim wszystko na co mam ochotę.
Z początku cieszyła się, że w ogóle nie odszedł. Była tak wdzięczna, że złapała go za spodnie, które stanowiły w tym momencie jego jedyny ubiór i przysunęła do siebie, tak by nie mógł już jej nawiać. Chciała chwilę spokoju, bliskości. Zamknęła oczy, ale już po chwili otwierała je szeroko, kiedy poczuła jak chłopak unosi jej twarz i namiętnie całuje. Skrzywiła się lekko, gdy dziwny posmak zmieszał się z jej dopiero co przepłukanymi wódką ustami. Do tego zadziwiła ją siła jaką wkładał ten wyśniony amant w coś co z założenia miało być romantyczne i stanowiło dopiero pierwszy kroczek w stronę zupełnie nowego spojrzenia na ich relacje.
To tylko sen. Lubiła jak faceci się nie cackali, w końcu dziewictwo oddała największemu łobuzowi swojej szkoły średniej. Skoro marzyła wygodnie rozłożona we własnym łóżku, to zrozumiałe, że wszystko przybierało jak najkorzystniejszy dla niej obrót. Uchował się nawet taki drobiazg jak kolczyk w języku, którym przejechała po jego podniebieniu, w tym samym czasie rozpinając rozporek jego dziwnie czystych spodni, które nijak nie pasowały do poranionego, skażonego ciała.
- Weź mnie. Teraz. - wydyszała w krótkiej chwili na jaką udało się jej oderwać od ust dawnego kompana. Spojrzała głęboko w jego dziwnie zielone oczy i zsunęła spodnie do kolan, odruchowo sięgając do biustu, jakby chcąc rozpiąć koszulkę, której jakiś cudem okazała się nie mieć. Cóż, to nawet lepiej. Niewzruszona zsunęła swoje obcisłe na wysokości miednicy, ciemne bojówki, od razu z czarną bielizną. Jej ręka sięgnęła po jego sprzęt...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 1:57  •  (S) Zniszczony las - Page 8 Empty Re: (S) Zniszczony las
Czy zorientował się, że nie jest do końca świadoma tego co własnie robi? Yep.
Czy był świadom, że ona będzie załamana tym, co wyczyniała jak już wytrzeźwieje? Yep.
Czy zdawał sobie sprawę z tego, że powinien ją powstrzymać, jak przystało na dobrego kumpla, którym miał pozostać? Yep.
Czy wiedział, że to nie jest dla niej nic dobrego? Yep.
Czy choć przez chwilę brał pod uwagę możliwość powstrzymania się? Nope.
Jego ręce zjechały na jej talię i przyciągnęły ją jeszcze bardziej, jakby już wcześniej nie przylegała do niego nagim ciałem. Znowu zupełnie o niczym nie myślał. Wszystko działo się samo, automatycznie. Miło, że dla odmiany mógł dzisiaj sobie na to pozwolić. Po tych wszystkich próbach nie rozerwania jej na strzępy dla odmiany nie musiał się bać, że ją zabije. Co najwyżej nabawi się dziewczyna kilku nowych siniaków, ale to jej wybór. Chyba zdążyła już zauważyć, jak wygląda jego zachowanie, gdy nad sobą panuje, a teraz zdecydowanie nie zamierzał panować.
Jego ręce zaczęły błądzić po jej plecach. O dziwo całkiem delikatnie jak na niego, tak dla kontrastu z pocałunkiem, który tylko pogłębił. No tak, po zdziczałym do reszty Repninie ciężko było spodziewać się, że się chłopak będzie patyczkował. Już wcześniej nie miał tego w zwyczaju, ale tego Nessarose chyba nie miała okazji się dowiedzieć. A może miała? Kto ją tam wiedział. W końcu któraś z tamtych dziewczyn mogła się wygadać. Jakoś mało go to obchodziło.
Jej słowa jakoś przeleciały mu mimo uszu. Taa. Jakby potrzebował jeszcze zachęty. Dziewczyna miałaby raczej problem, gdyby jej się teraz odwidziało. Oj, i to duży. Zasadniczo to jej kumpla tutaj już wcale nie było. Nie było co liczyć na opanowanie.
Dziewczyna chyba pozwoliła sobie na zbyt wielką samowolkę, bo zaczęła się dobierać do jego spodni. Syknął niezadowolony i mocno ją chwycił, obracając się nagle i przewracając się z nią na piasek. Początkowo wylądowała na nim, bo wolał załagodzić jej upadek, a już z pewnością nie zamierzał się na nią przewracać. Może i nie miał typowej dla siebie wagi, ale nadal był cięższy, a ona bardziej łamliwa. To też jakoś naturalnie uwzględnił.
Nie na długo mogła się jednak nacieszyć tym ułożeniem, bo prawie natychmiast przeturlał ją na plecy znowu przygniatając do ziemi, jak w chwili gdy się dzisiaj spotkali. Tylko sytuacja była teraz nieco inna. Jego usta przeniosły się teraz na jej szyję całując ją, liżąc i gryząc. Może trochę boleśnie, ale jednak przyjemnie.
No cóż, podobało mu się to. Nietrudno to było zauważyć, kiedy na niej leżał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 2:22  •  (S) Zniszczony las - Page 8 Empty Re: (S) Zniszczony las
Ile ona na to czekała? Ano tak, trzy cholerne lata. Tyl czasu nikt nie śmiał jej tknąć, bo dla wszystkich w tej cholernej jednostce była dziewczyną zmarłego kolegi i "nie wypadało". Nowym też, o czym byli szybko informowani, więc bujne życie seksualne panny o wcale nie najgorszym powodzeniu legło w gruzach po śmierci kogoś z kim nigdy się nawet nie całowała. A to wszystko przez plotki... Jak to jest, że chłopom nie przeszkadzało posuwanie jej, gdy Repnin żył i, wedle ich podejścia, przyprawianie mu tym samym rogów, a nagle okazało się czynem hańbiącym spróbować podbić do kobiety wszech obecnie znanej jako druga połówka poległego? Ness próbowała to zrozumieć, naprawdę. Ale w końcu dała sobie spokój i zajęła pracą, potem psami. Starała się nie myśleć o niczym poza nowymi wynalazkami, ale jak widać jej podświadomość dalej robiła swoje, podsuwając jej nocami jakieś zbereźne sny. To był pierwszy jaki pamiętała by rozwinął się w ten sposób, ale z drugiej strony bardzo rzadko zapamiętywała co się jej śniło, gdy budziła się z rańca, więc zakładała, że to nie pierwszy i nie ostatni taki sen. Rzadki, bo rzadki, ale jednak powtarzalny. Więc jeśli tym razem przystojny, umięśniony pan żołnierzyk chciał być na górze, to proszę bardzo. Zrobi dla niego wyjątek. Dała mu się znowu unieruchomić, bo najwidoczniej to go pociągało... Chwila. "Znowu"?
Jakiś przebłysk. To nie był pierwszy raz, gdy leżała pod nim na piachu. Spojrzała na ciemniejące niebo, wzdychając przy każdym ugryzieniu partnera. Zapadał zmierzch, a ona była poza domem, a nawet poza miastem jak się zdawało.
To sen, tu wszystko jest możliwe.
Uśmiechnęła się na myśl, że miejscem intymnych sennych spotkań z Repninem okazała się wielka kuweta. Przecież nienawidziła piachu! Tego gościa też mało trawiła i jakoś nie leciała na niego za jego życia.
Co za głupoty. No, ale nie będę narzekać.
W końcu to nie tak, że potem musiałaby zmierzyć się z konsekwencjami swych czynów, prawda? W marzeniach sennych wszystko było możliwe i za nic nie ponosiło się odpowiedzialności.
Podobno był w tym dobry. Wystarczyło pozwolić mu swobodnie działać.
- Zrób ze mną co chcesz, Strange. - jęknęła, czując jak i on czerpie satysfakcję z tej sytuacji. Przeczesała jego włosy palcami, zatrzymując się na końcówkach i przytrzymując mocniej, odciągając jego głowę od swojej szyi i spoglądając prosto w oczy. Blask coraz bardziej widocznego księżyca odbijał się w jasnych źrenicach.
- Pokaż na co cię stać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 2:50  •  (S) Zniszczony las - Page 8 Empty Re: (S) Zniszczony las
Nie musiała się mierzyć z konsekwencjami? To się jeszcze okaże. On jej tego tak łatwo nie pozwoli zapomnieć. A o dzisiejszym spotkaniu musiałaby pamiętać nawet, gdyby obudziła się rano w swoim łóżku, a jego by obok nie było. Te siniaki raczej aż tak szybko nie zejdą. Boląca głowa po uderzeniu o podłoże i ślady jego palców na szyi. Wszystko będzie przypominało. Nawet jeśli będzie się próbowała wypierać. On też jej przypomni. Był przecież wrednym chujem, który zawsze jej dogryzał i to się tak łatwo nie zmieni, ale za to go chyba "kochała", nie? A jeśli nie, to miała zwyczajnie pecha, bo on się zmieniać nie zamierzał.
Puścił jej ręce i zaczął nimi błądzić po jej ciele jakby chciał je lepiej poznać. Cóż, ona mogła o tym śnić. On nie za bardzo. Właściwie, nie pamiętał żeby w ogóle coś mu się śniło. Snem były dla niego przebłyski wspomnień z czasu gdy nie miał nad sobą panowania. Tych nierealnych nie rozróżniał, ale tym również już dawno przestał się przejmować. Po prostu płynął z prądem, nie widząc powodu by się temu opierać. Pewnie dlatego tak szybko stał się zdziczałym, nie zahaczając nawet na długo o poziom E. Ile to wtedy trwało? Pół roku próbowania powstrzymać te napady? Nawet nie pamiętał. w każdym razie przynosiło to więcej szkody niż korzyści i strasznie wykańczało. Już lepiej było się pogodzić z rozbestwieniem i zwyczajnie zapomnieć o ludzkim życiu. Ono się skończyło. Wszystkim, co obecnie znał był ten wieczny chaos w głowie, który mieszał zmysły; odurzał go i odbierał władze nad ciałem.
Niezbyt chętnie pozwolił jej odciągnąć głowę od jej szyi i spojrzał jej w oczy. Słysząc jej słowa tylko uśmiechnął się jednym kącikiem ust, odsłaniając przy tym zestaw zębów wyposażonych w ostre kły. Biorąc pod uwagę, że jeszcze przed chwilą znajdowały się one na jej szyi, mogła się tylko cieszyć, że na tę chwilę nie musiała się ich obawiać.
Znowu się nad nią pochylił i przejechał językiem po szyi by dotrzeć do ucha i na chwilę się nim pobawić. Mogła teraz doskonale usłyszeć jak ciężki i przyspieszony ma oddech.
Po chwili zawrócił i zjechał niżej, zatrzymując się na jej piersiach i drażniąc językiem sutki by przenieść się później na jej bok i żebra. Podniósł się trochę i zaczął jedną ręką rozpinać jej spodnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 3:28  •  (S) Zniszczony las - Page 8 Empty Re: (S) Zniszczony las
Z takiego snu nie chciała się za szybko budzić. Nawet nie zastanawiała się co będzie rano i jak zmusi się do kolejnego dnia pełnego babrania się w smarze i dokręcania śrubek. Teraz była na magicznej pustyni pod gwiazdami, w objęciach najbardziej nieprawdopodobnego partnera i nic poza tym się nie liczyło.
Serce waliło jej jak oszalałe, ciało zrosił pot. Nie umiała być cicho, do tego miała wrażenie, że stanowczo za wiele gada, ale niech to szlag, skoro to jej zboczone sny, to będzie robić to na co ma ochotę! Zwłaszcza, że on wcale się nie odklejał, a nawet uśmiechał, gdy praktycznie prosiła o więcej. Ostre kły mu pasowały. Zamiast przerażenia takim widokiem, ogarnęło ją jeszcze większe podniecenie. Gdy wreszcie dorwał się do jej spodni, były w kroku już całkiem mokre, tak samo jak cienki, czarny kawałek materiału pod nimi.
Nie przytrzymywał jej już, więc wykorzystała moment swobody i zaczęła się pieścić, nie mogąc doczekać tak długo niedostępnej dla niej przyjemności.
Kurwa, jak dobrze, że się regularnie golę.
To była już desperacja. Być może nawet sam jej przyjazd w te nieprzyjazne tereny i szukanie "skarbów", które równie dobrze kupiłaby na giełdzie za grosze, to wszystko było tylko wymówką do narażenia się, przehandlowania bezpieczeństwa i być może nawet życia za krótki zastrzyk adrenaliny, który tylko w jakimś minimalnym stopniu zadowalał ją tak jak tego potrzebowała. W momencie, gdy znalazła chętnego, nie przejmowała się ani jego tożsamością, ani nawet higieną czy zabezpieczeniem. Zwłaszcza, że to tylko sen. Cholernie realistyczny, dziwnie szczegółowy sen. Tak to sobie tłumaczyła, tak było jej łatwiej wyłączyć racjonalne myślenie. W końcu nie wypiła specjalnie więcej niż zwykle i miała te straszne przeczucie, że to wszystko obróci się kiedyś przeciw niej. Ale skoro mogła mieć swoje pięć minut w raju, to warto było pójść na wszelkie ustępstwa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 25 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 16 ... 25  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach