Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 25 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 15 ... 25  Next

Go down

Pisanie 30.04.16 19:57  •  (S) Zniszczony las - Page 5 Empty Re: (S) Zniszczony las
Była inżynierem. Tak, nie wiedział tego, bo jak się znali to wciąż przechodziła standardowe szkolenie, ale kurna mać, nie miała doświadczenia z mutantami, zmiennokształtnymi i... i golasami! Ilekroć jej umysł przypominał jej, że ten dopiero co ubrany w spodnie, dorosły facet leżał na niej, twarz dziewczyny na nowo się czerwieniła, a ona zupełnie traciła głowę. Na szczęście zmienił temat i zamiast drążyć bezczelne próby dogryzania jej, zainteresował się tym co sypnęła jednemu z wilków.
- Nie, to tylko psie chrupki. Mam jeszcze kilka puszek mokrego, ale to też dla zwierząt. - wzruszyła ramionami, jakby była to informacja zupełnie nikomu niepotrzebna do szczęścia. W tym samym momencie zatrzasnęła pustą już szufladkę, która była tak idealnie dopasowana do robota, że po zamknięciu niemal nie dało się odróżnić w którym dokładnie miejscu się znajduje.
- Ten Jugi był na przecenie, a ja potrzebowałam karmnika dla Maxa i Baileya. Ostatnio wzięłam ich na przejażdżkę i zapomniałam go wymontować. - kontynuowała, powoli odzyskując naturalną barwę policzków. Takie gadanie o niczym było wręcz terapeutyczne. Kiedy ostatnio zatrzymała się gdzieś by zamienić parę słów z innym człowiekiem? Od tak dawna myślała tylko o robocie i psach, już nawet nie miała wspólnych tematów z dawnymi znajomymi. Zapatrzona w jedzącego wilka, przesuwała palcami po gładkiej powierzchni robota. Jedynie niewielki wyświetlacz odstawał od metalowej powierzchni kostki, migając na zielono. Kto by pomyślał, że czeka ją dziś tak zwariowany dzień? Ten akumulator i spotkanie po latach. Wszystko było jak z dziwnego snu i choć bateria zdążyła naładować się już w dwudziestu pięciu procentach, co spokojnie wystarczyłoby na szybki dojazd do miasta, to Nessa jakoś wcale nie spieszyła się z ucieczką z tej nieprzyjaznej krainy. Pogryziona i ubrudzona ziemią, powstrzymywała się od powiedzenia zbyt wiele, jakiejś głupoty, która zdradziłaby, że Hyles też ma serce i z której mógłby ją potem rozliczać stojący obok samiec. Nie lubiła być szczera, nie kiedy prawda dotyczyła jej samej. Tylko, że kłamstwo również nie bardzo jej wychodziło, dlatego z lekkim uśmiechem milczała, czekając na dalszy rozwój wypadków. W najgorszym razie wsiądzie na mobiculum i da gaz do dechy. Ale jeszcze nie teraz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.16 20:14  •  (S) Zniszczony las - Page 5 Empty Re: (S) Zniszczony las
Karma dla psów. Nawet nie pytał dlaczego jadąc przez Desperację ma przy sobie tylko karmę dla psów, a psów już nyet. To nie było istotne. Pewnie miała w domu psiaki i zapomniała wyjąć. To nawet dość normalne jak na nią, ale zupełnie się teraz nie liczyło. Liczyło się jedno. Miała coś jadalnego i to w dodatku całkowicie jadalnego. Ba, to pachniało znacznie lepiej niż rzeczy, którymi musiał się ostatnio żywić. Kij z tym, że było produkowane dla zwierząt. To przecież nawet całkowicie normalny człowiek mógł spokojnie jeść! Czysty luksus. A do tego jeszcze puszkowane, więc się nie psuło. Ona naprawdę nie zdawała sobie sprawy, jak cenne są tutaj takie "bzdety".
Jej tłumaczenia zupełnie go nie obchodziły. nawet jej nie słuchał. Skupiał się teraz na ułożeniu swojej wypowiedzi tak, by dać jej jak najmniejszą szansę do śmiania się. Ona nie rozumiała, a on nie miał cierpliwości jej tłumaczyć. O jedzenie poprosić jednak musiał. Był głodny, a skoro nie chciał zjeść jej, to chociaż chciał dostać to. Zdecydowanie lepsza opcja.
- To nadal jedzenie. Jadalne dla ludzi jedzenie. - Zacisnął na moment zęby. Chociaż na tyle dobrze, że nie zaczął się ślinić. Pewnie i bez tego ta scena musiała dla niej zabawnie wyglądać. Wszystko przez to, że nie znała realiów. Tutaj nie było już godności, a żebranie o jedzenie nikogo nie dziwiło.
- Daj. Pieprzyć, że dla psów. Daj - warknął i stanął przy motorze natarczywie się w nią wpatrując. Był głodny tak samo jak wilki, które nieufnie krążyły wokół kobiety, ale nadal nie zamierzały atakować. Zapach jedzenia tylko im o tym przypomniał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.16 20:25  •  (S) Zniszczony las - Page 5 Empty Re: (S) Zniszczony las
Była miastowa. Miała bieżącą wodę, trzy posiłki dziennie i ciepłe łóżko. Nigdy w życiu nie poczęstowałaby dawnego kompana psimi chrupkami, a właśnie tego od niej w tej chwili wymagał. I chociaż jej zachowanie (poza wrodzoną wrednością) podyktowane było nieznajomością realiów i naiwnym przeświadczeniem, że po tym wszystkim oboje wrócą do bazy, po pierwszym zaskoczonym spojrzeniu Nessarose uśmiechnęła się cwanie i skrzyżowała ręce na wysokości biustu.
- Och, a gdzie "poproszę"?
Nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała wkurwić zdziczałego zombie kolesia z którym od zawsze darła koty. Jakim cudem tak długo przeżyła? Po prostu zawsze jak wyjeżdżała na wycieczkę po Desperacji to nie oddalała się za bardzo od miasta, nie zatrzymywała się dopóki nie dotarła do celu, a nawet wtedy gotowa była w każdej chwili doskoczyć motoru i zwiać przed byle ruszającym się krzakiem. Sytuacja taka jak ta była dla niej nowością i widocznie nie zdawała tego testu. Ale to nic, przecież właśnie szczerzyła się do pół-wilka żądającego od niej karmy dla zwierząt. Wiedziała jak upokarzające to musiało dla niego być, zwłaszcza, że miał do czynienia właśnie z Hyles, a nie kimkolwiek innym. Do tego miał wsparcie, a przynajmniej tak odebrała dziwnie spokojne zachowanie pozostałych wilków, dla których najpewniej w którymś momencie stał się alfą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.16 20:38  •  (S) Zniszczony las - Page 5 Empty Re: (S) Zniszczony las
Dla niego praktycznie nie liczyło się już to, co było kiedyś. Kiedyś było inne życie. Zdecydowanie lepsze. Naprawdę wolałby go nie pamiętać. Nie pamiętać domu, miasta, znajomych. Nie pamiętać jej.
Wtedy nie miałby dzisiaj żadnych oporów i miałby już pełny żołądek. Bez skrupułów, bez zastanowienia, bez dylematów. Wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby nie musiał pamiętać dawnego życia i całkowicie zatraciłby się w szaleństwie. Niestety, wirus nie był na tyle łaskawy by odebrać mu świadomość. Był w końcu karą boską czy czymś takim. Miał zmieniać życie w wieczną tułaczkę i cierpienie, a nie dawać ulgę w błogiej nieświadomości.
- Proszę, daj mi to pieprzone jedzenie zanim odgryzę ci rękę i rozpierdolę ten cały motocykl. - Jego głos znowu niebezpiecznie zbliżył się do psiego warczenia. Był wkurzony, że musi czekać. Był wkurzony całą tą sytuacją. Nie był pewien, czy ta emocja towarzyszyła mu tak często z powodu mutacji, czy była bardziej wynikiem jego ciężkiej sytuacji życiowej. Dotąd nie miał okazji tego przetestować.
Oparł rękę o ramę pojazdu i znowu nachylił się nad Neską, czekając na jej reakcję. Ręce zaczęły mu drżeć.
Nie dobrze. Bardzo niedobrze. Uspokój się. Możesz jej coś zrobić.
Przesadne denerwowanie go nie mogło być dobrym pomysłem. Hyles nie zdawała sobie z tego sprawy, mimo że ją uprzedzał, ale on naprawdę był wściekłym zwierzęciem gotowym rzucić się do gardła pierwszej napotkanej osobie. Głównie po to by zdobić jedzenie... A ONA WŁASNIE ZWLEKAŁA Z JEGO ODDANIEM!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.16 20:54  •  (S) Zniszczony las - Page 5 Empty Re: (S) Zniszczony las
Zachowywał się jak ćpun na głodzie i... nie, nie martwiło ją to, tylko wkurzało. Zaczynała przypominać sobie dlaczego wiecznie darła na niego mordę, gdy jeszcze żył. To jego podejście, te teksty, ten brak szacunku wobec kobiet (które przecież mogą to wszystko co faceci, jeśli nie więcej!). Słysząc jego tekst prychnęła przewracając oczami, ale łaskawie wyciągnęła rękę do monitorka i wklepała jakiś kod. Tym razem nie otworzyła się mała szufladka, lecz cała ściana kwadratu rozwarła się ukazując kocyk pełen psich kłaków, które wtapiały się w barwy moro, cztery puszki psiej karmy (dwie o smaku wołowiny i dwie o smaku kurczaka, bo oba psiaki miały różne gusta), jakiś dziwny sprzęt wyglądający jak miniaturowy miotacz ognia i buteleczkę szamponu dla owczarków, zapewniającą na etykiecie, że nie tylko nie podrażnia skóry ale też odstrasza robactwo i zapewnia zdrowy błysk futra. Niezbyt zadowolona Neska sięgnęła po jedną z puszek, które miały uszko do łatwego i szybkiego otwarcia, po czym podała ją napastliwemu towarzyszowi.
- Może być takie? Suche jest w osobnym zbiorniku do odmierzania stugramowych porcji. - przyglądała mu się wyczekująco, chyba do ostatniej chwili nie wierząc, że rusek faktycznie zacznie zażerać się mięsnym miksem. Przynajmniej ta firma była akurat dosyć droga, bo Neska lubiła rozpieszczać swych pupili wysokiej jakości pokarmem, więc i tak luksusowe jedzenie z puszki miało okazać się posiłkiem z jeszcze wyższej półki, bez zapychaczy i polepszaczy smaku, tylko z najlepszego mięsa z prywatnej farmy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.16 21:12  •  (S) Zniszczony las - Page 5 Empty Re: (S) Zniszczony las
Bez słowa przyjął puszkę i szybko dorwał się do jej zawartości. Zupełnie nie obchodziło go, co ona sobie teraz myśli. Miał nieco zmodyfikowaną przez czas piramidę wartości.
Najpierw musiał się martwić o wodę i jedzenie. Później o względne bezpieczeństwo i odpoczynek. Dalej było jeszcze zdrowie i może jakieś znaleziska warte wymiany. Dopiero gdzieś znacznie dalej znajdowały się rzeczy, ważne dla ludzi w życiu codziennym, takie jak posiadanie jakichkolwiek ubrań, możliwość porozmawiania z kimś czy zrobienie czegoś dla rozrywki. Szkoda tylko, że do tych bardziej oddalonych na liście rzeczy miał wyjątkowo ciężko dotrzeć.
Usiadł na ziemi obok mobiculum i zaczął jeść oddaną mu zawartość puszki.
Złość zniknęła jak ręką odjął. Właściwie, zrobił się teraz nawet spokojniejszy niż podczas wcześniejszego przekomarzania się. Naprawdę, nic tak nie poprawiało humoru jak choć namiastka obiadu w łapach. A do tego jak raz zdobyta bez rozlewu niewinnej krwi ani narażania życia!
- Z nimi też mogłabyś się podzielić. Jedliśmy jakieś... - Zatrzymał się na chwilę i zmarszczył brwi. Liczenie czasu "trochę" o niego kulało gdy był wilkiem i nie było mu to do niczego potrzebne.
- Będą chyba trzy dni. - Zaskakujące jak szybko potrafi jeść głodny człowiek. Może po tym widoku zacznie choć trochę do niej docierać, jak wyglądały te trzy lata gdy się nie odzywał. Dotąd zastanawiała się, czy nosił ze sobą działający telefon. Dobrze, że mu o tym nie powiedziała. Wtedy już zupełnie by ją wyśmiał. To cud, że dzięki swojemu planowaniu był w stanie nosić ze sobą choć trochę zdatnej do picia wody. Kto by w takiej sytuacji myślał o elektronice?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.16 21:31  •  (S) Zniszczony las - Page 5 Empty Re: (S) Zniszczony las
No, dobra. On to faktycznie zeżarł. I to nie z przekąsem, bez marudzenia i strojenia min. On wchłonął puszkę psiej karmy o smaku kurczaka, jakby było to najlepsze jedzenie pod słońcem! Nessa patrzyła na to z najprawdziwszą trwogą. Momentalnie przypomniała sobie jedzone wcześniej kanapki z masłem orzechowym i niedojedzone skórki, które uznała za zbyt twarde i niesmaczne, więc wyrzuciła gdzieś po drodze. Aż poczuła jak żołądek zaciska się jej z cholernego poczucia winy.
Wyrwana z osłupienia przez jego prośbę, szybko sięgnęła po pozostałe puszki i wszystkie trzy pootwierała, po czym zawartość dwóch wyłożyła na ziemię, tak by wilki nie musiały kaleczyć się z ostrym opakowaniem, zaś trzecią podała dorosłemu facetowi, któremu jedno "danie" z pewnością nie mogło wystarczyć.
- Chcesz wody?
Głupie pytanie, nawet nie czekała aż odpowie. Puste puszki wywaliła w krzaki i sięgnęła po swój własny wynalazek; przenośny prysznic, do którego można było łatwo zamontować paru litrowy zbiorniczek wody przypominający butelkę. W tej chwili odkręciła go od reszty i zerknęła do środka. Był wciąż na wpół wypełniony, a ponieważ pamiętała, że to woda sprzed zaledwie dwóch dni, bez zbędnych wyjaśnień podała ją Repninowi. Z powagą jaka widoczna była u niej jedynie podczas nauki czy pracy, spojrzała na Joachima i oznajmiła;
- Zaczekaj tu, a za dwie godziny przywiozę ci prawdziwe jedzenie. A jeśli spróbujesz znowu przepaść bez wieści... - dosiadła naładowanego w trzydziestu procentach pojazdu i zatrzasnęła ściankę robota. Odpaliła silnik, który zaskoczył za pierwszym razem.
- Masz zaczekać, jasne? Ani mi się kurwa waż gdzieś znikać.
Z piskiem opon młoda pani inżynier odjechała w stronę miasta, nastawiając jedną ręką najkrótszą trasę do swego domu. Pieski nie ucieszą się, że ich pani ledwo wróci, a już wybędzie i to na kolejne godziny, a do tego nie uraczy ich ulubionym pożywieniem. Neska miała teraz ważniejsze sprawy na głowie, chociaż nikt ją o to wcale nie prosił. Taka już niestety była; cholernie lojalna. Murem stawała za swoimi, nawet jeśli okazywali się bezdomnymi mutantami nietolerowanymi przez wojsko.

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.16 22:09  •  (S) Zniszczony las - Page 5 Empty Re: (S) Zniszczony las
Przez większość czasu na nią nie patrzył. Chyba nawet nie chciało mu się sprawdzać, jaką reakcję u niej wywołał ten widok. Po milczeniu i zmianie oddechu zrozumiał, że raczej nie będzie się już z niego śmiała. Najpewniej zmieniło się to w kolejną emocję, której nie miał ochoty oglądać. Współczucie. Nigdy go nie chciał. Może i jego życie było w tej chwili parszywe i już dawno zrozumiał, co to znaczy upaść na dno (choć naprawdę mogło być znacznie gorzej), ale nie prosił się przez to o współczucie. Jakoś sobie radził i nikt nie musiał się o niego martwić.
Uśmiechnął się pod nosem, gdy bez zbędnych komentarzy sięgnęła po resztę jedzenia i podała je psom, które bez koniecznej zachęty rzuciły się na podane przysmaki. Tempo pochłaniania pokarmu miały całkiem porównywalne do mężczyzny.
- Dzięki - rzucił, gdy podała mu drugą puszkę. Nie zamierzał komentować, że nawet tyle to mało. Właściwie, nie zdziwiłby się gdyby był w stanie przy jednym posiłku zmieścić i dziesięć takich. Możliwe, że to przez gadzie mutacje jego żołądek miał tak duże możliwości do rozciągania się. Nigdy nie wnikał. Grunt, że kiedy trafiało się jedzenie, to mógł pochłonąć go jak najwięcej i dzięki temu przetrwać dłużej bez kolejnej porcji. W końcu zwykle nie miał możliwości magazynowania prowiantu. Zbyt szybko się psuł, a na konserwowanie go nie było czasu i możliwości.
- Jeśli masz, to byłbym wdzięczny. - Woda. Miło, że zaproponowała. Może i nie podobało mu się, że ktoś patrzył na niego ze współczuciem, ale jeśli miało się to wiązać z takimi korzyściami jak całkiem smaczny obiad to był w stanie to jakoś znieść.
Przyjął butelkę i przystawiwszy ją do ust, szybko upił z niej jakieś pół litra wody. Wilki w tym czasie skończyły swoje jedzenie i przydreptały do niego najwyraźniej również licząc na wodę. W sumie, nawet bez tego gestu by o nich pomyślał. Cała trójka troszczyła się o siebie nawzajem. Pamiętanie o zaspokajaniu nie tylko swoich potrzeb, ale i ich było już dla niego tak naturalne, jak wszystko czego wymagało przeżycie na tym terenie. Po prostu weszło mu to w tę zakażoną krew.
Spojrzał na nią i uniósł jedną brew. Miał ochotę skomentować to jej zdaniem "prawdziwe" jedzenie, ale się przed tym powstrzymał. Skoro już bycie grzecznym było dla niego w tej sytuacji lepsze, to mógł się na chwilę powstrzymać. Na chwilę. Na jedną krótką chwilę, bo przecież jeśli już dostanie to "prawdziwe jedzenie", a ona nadal będzie się z nim ciągle droczyć to nie będzie się w stanie powstrzymać. Jego silna wola była obecnie w jeszcze gorszym stanie niż za życia.
- Zaczekam, zaczekam - przytaknął odsuwając się od pojazdu, gdy na niego wsiadała. Nie pamiętał, jak to dokładnie jeździło, ale z pewnością nie miał ochoty być tuż obok ruszającego koła. Gestem ręki przywołał jednego z psów, które plątały się na wyznaczonej przez Neskę drodze.
- I tak nie mam nic lepszego do roboty - dodał pod nosem. Nie był nawet pewien czy to usłyszała, bo silnik momentalnie zaryczał, a ona już po chwili była daleko od nich.
Kiedy dziewczyna zniknęła już z zasięgu wzroku, wymordowany podniósł się i otrzepał z ziemi. Podszedł do plecaka i wyjął z niego blaszany kubek, do którego nalał wody i postawił przed psiakami. Sam udał się w krzaki, gdzie Nessa wyrzuciła puszki. Dla niej śmieci, dla niego coś, co mogło się jeszcze przydać. Wyczyścił je z resztek karmy i wrzucił do torby starając się przy tym jak najbardziej zneutralizować zapach jedzenia. Tylko zaciekawionego towarzystwa by mu to brakowało.
Podniósł kubek, który spakował z powrotem do plecaka, a ofiarowaną wodę przelał do manierki i posiadanych butelek. Ta, którą dostał była trochę mało praktyczna, a Naska mogła sobie przecież jeszcze zażyczyć jej oddania. Chyba była częścią czegoś tam, ale się nie przyglądał. Z resztą, to było mało istotne.
Usiadł na tyłku pod jednym z konarów i spojrzał na niebo, starając się określić mniej więcej upływ czasu. No tak, zegarka przecież też nie miał.

Po jakiejś godzinie stwierdził, że nie ma sensu narażać się w ludzkiej formie i znów spakował spodnie do plecaka, a sam zmienił się w wilka by tak właśnie zaczekać na znajomą. Spokojnie rozpozna go w końcu i pod tą postacią. W okolicy raczej nie kręciło się wiele ogromnych zielonych basiorów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.16 22:47  •  (S) Zniszczony las - Page 5 Empty Re: (S) Zniszczony las
Jechała najszybciej jak się dało, już nie rozglądając się na boki za kupkami złomu i nie zatrzymując na szybkie przejrzenie ich zawartości. Wszystkie spędzone razem wieczory, wszystkie wygłupy i wypite butelki wróciły do niej, gdy gnała przez czerwoną pustynię, w końcu pozwalając sobie na dwie rzeczy, których nie mogła okazać przy tym nieumarłym kretynie; łzy i szeroki uśmiech.
Głupek. Debil. Jak ja go nienawidzę! Kupię mu same różowe ciuchy i niech zapierdala jak dziewczynka!
Śmiała się na samą myśl, zdążyła jednak opanować się i przede wszystkim zwolnić, gdy zbliżała się do miasta. Po okazaniu przepustki i wjechaniu do M3, od razu skierowała się do swego mieszkania do którego wpadła na szybko się spakować. Robot nie był jej niezbędny na razie, więc zdemontowała go by zrobić miejsce na potężną walizę do której władowała dwa grube koce, trochę swoich ciuchów (tak na wszelki wypadek), apteczkę, butelkę czystej (nie, ona wcale nie popadła przez te lata w alkoholizm), dezodorant (by ktoś nie zabijał jej swoim odorem), od cholery przekąsek jakie miała w domu (głównie pocky, miała obsesję na ich punkcie) i pięciolitrowy plastikowy pojemnik wypełniony kranówą. Po wyposażeniu tak pojazdu, podjechała jeszcze do sklepu, w drodze wysyłając wiadomość koleżance z bloku by zajęła się jej psami w najbliższym czasie, bo sama nie ma na to czasu przez nawał roboty (a że zdarzało się to jej nagminnie i potrafiła nocować w robocie, wiedziała, że nikogo tym nie zdziwi). W markecie początkowo chciała wziąć jakieś dania w proszku czy mrożonki, ale szybko przypomniała sobie, że na pustyni nie będzie miała jak tego przygotować, więc wybrała się na dział mięsny i nakupiła od cholery kiełbas, zwłaszcza tych suszonych (bo w końcu dłużej wytrzymają niż surowe mięcho, a także nie będzie jej tak odstręczał widok jedzenia przez ruska przerośniętego kabanosa, zamiast obślizgłej i miejscami krwawej piersi z kurczęcia czy łopatki wołowej). Dodała do tego kilka puszek zupy i konserwowych warzyw oraz największe opakowanie psiej karmy jakie znalazła, tak by wilczki nie wyczerpały zapasów pozieleniałego rudzielca, tylko miały własne żarcie. Ostatnim czego jej brakowało były ciuchy... Z niewzruszoną miną ruszyła na dział odzieży męskiej, gdzie złapała dwie pary spodni (na oko w rozmiarze ruska), kilka t-shirtów, kurtkę i najważniejsze; paczkę bokserek. Trochę się wykosztowała, ale to nie były aż tak srogie zakupy by miała z tego powodu mieć później problemy z opłaceniem rachunków. Zapakowawszy się jakoś na motor, przejechała się kawałek po mieście i dopiero wtedy skierowała z powrotem na tereny Desperacji. Nie miała pewności czy Repnin będzie na nią czekał i chyba głównie dlatego tak się spieszyła, ale kiedy dojrzała w oddali zielone psisko pod resztką drzewa, uśmiechnęła się lekko i już bez nerwów zaparkowała obok zdziczałego.
- Awww, jaki grzeczny się zrobiłeś! - zlazła z maszyny, nie mogąc powstrzymać perfidnego uśmieszku.
- Who's a good boy?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.16 22:57  •  (S) Zniszczony las - Page 5 Empty Re: (S) Zniszczony las
Ingerencja Losu

Przybyła Astira I Okrutna

Stres... Wzmożony wysiłek... Biegiem... Zakupy i z powrotem na Desperację... Jak najszybciej... Bo przecież on czeka... Głodny...
Dobrze, że Nessa wzięła ze sobą dezodorant.
Niestety wszystko to i przybycie na mocno skażony teren po raz kolejny spowodowało, że inżynier poczuła od siebie bardzo nieprzyjemny zapach. Pot, który nie wiadomo dlaczego, ale znacznie intensywniej zaczął być wydzielany przez jej ciało bardzo nieprzyjemnie, kwasowo pachniał. Poza tym... Cholera jak to swędziało! Skóra pod pachami zaczęła swędzieć i piec. Całe to nieprzyjemne uczucie powoli zaczęło promieniować na fragmenty skóry znajdujące się dalej...
Czyżby Wirus X? Czyżby kontakt ze śliną zdziczałego i wdychanie skażonych oparów sprawiło, że zaraziła się Wirusem X? Na szczęście tym razem skończyło się tylko Syndromem Obcego.

Nessa zostaje zarażona Syndromem Obcego

Poza tym radzę uważać... Tereny Skażone... Mnóstwo mutantów... A Nessa przywiozła ze sobą tyle pysznego i niewiarygodnie intensywnie pachnącego jedzenia...

MG odjeżdża ale nie obiecuje, że nie wróci. Bawcie się dobrze : 3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.16 23:44  •  (S) Zniszczony las - Page 5 Empty Re: (S) Zniszczony las
Nie wiedział, ile tak czekał, ale chyba nie aż tak długo. Słońce nie powędrowało jeszcze ku zachodowi, więc nie musiał się przejmować szukaniem schronienia. Właściwie, gdzieś niedaleko było chyba nawet całkiem niezłe miejsce, z tego co pamiętał. Nie musiał się więc przejmować szukaniem legowiska. Chociaż o tyle dobrze. Przynajmniej tym nie musiał zaprzątać sobie głowy, którą oparł o przednie łapy i tak czekał.
Dwa inne wilki kręciły się po okolicy w poszukiwaniu czegoś ciekawego i w ramach patrolu. Nie dawały jednak oznak, by znalazły cokolwiek ciekawego, więc wymordowany jedynie tak sobie czekał, przymykając co chwila oczy.
Odwrócił uczy, gdy z oddali dobiegł go hałas pracującego silnika. Znajomy już z resztą. Podniósł się niespiesznie z miejsca i szarpnięciem otworzył torbę, z której wyjął swoje spodnie, by w razie czego szybciej się ubrać. Zawył, by przywołać towarzyszy i całą trójką czekali oni teraz na panią inżynier.
Zawarczał na nią, gdy znowu zaczęła się z nim drażnić.
- Na pewno nie ja - burknął wstając z miejsca i człapiąc w jej stronę by przyjrzeć się temu, co ze sobą przytaskała.
Było tego chyba całkiem sporo, bo miejsce gdzie poprzednio widział coś na kształt robota, teraz wyglądało inaczej.
- Nadal mogę cię ugryźć... jeśli nie przestaniesz - dodał gdzieś w połowie dodając warkot. To znaczy, on sam się dodał. Jego mowa pod tą postacią była naprawdę łamana i ciągle czymś przerywana.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 25 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 15 ... 25  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach