Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 9 z 25 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 17 ... 25  Next

Go down

Pisanie 03.05.16 3:48  •  (S) Zniszczony las - Page 9 Empty Re: (S) Zniszczony las
Rano? Rano z całą pewnością będzie ciekawie. Szkoda tylko, że zupełnie nie był w stanie teraz o tym myśleć. Ona go zabije. Ona go autentycznie zabije, że jej nie powstrzymał. Zajebie go za to, że wykorzystał okazję. Jakby to było aż taką wielką niespodzianką. W sumie, dlaczego tak właściwie miał nie skorzystać? Pytanie tylko, czy bez tego szumu w głowie, który odbierał mu wszelką władze nad sobą też by to zrobił? W sumie, chyba tak. W końcu był wrednym chujem więc nawet przed zniknięciem by nie zaoponował, choć nie uważał jej wtedy za kogoś z kim mógłby kiedykolwiek iść do łóżka.
Przeniósł się ustami na chwilę na jej brzuch by w następnym momencie nagle się wyprostować i jednym szarpnięciem podnieść ją za pasek spodni i ściągnąć je nim upadła. Rzucanie nią jak szmacianą lalką chyba naprawdę mu się spodobało i nawet gdyby próbowała mu to kiedyś wybić z głowy to nigdy jej na to nie pozwoli.
Rozpiął spodnie, ale nawet specjalnie ich nie ściągał. Aż tyle nie było przecież potrzebne. Po chwili znowu leżał na niej przygniatając ją do ziemi i namiętnie całując. W tym momencie skończyła mu się już jakakolwiek delikatność. Jego ręce błądziły po jej ciele nachalnie co chwila drapiąc delikatnie jej skórę by następnie przenieść się dalej.
W sumie, ciężko stwierdzić, ile to trwało. W sumie, to nie było chyba zbyt ważne. Czymś takim jak czas z pewnością nie zaprzątał sobie głowy.
Ostatni raz ukąsił jej wargę i podniósł by przewrócić się na bok i założyć znowu normalnie spodnie. Zaśmiał się prawie bezgłośnie. Teraz, kiedy całe to napięcie z niego zeszło, chyba powoli jakieś tam bardziej "jego" myśli znowu zaczęły się budzić.
Ona mnie zabije.
Uśmiechnął się szeroko i zamknął oczy. Był już dzisiaj naprawdę zmęczony, ale w sumie, ciężko się dziwić. To był dość męczący i emocjonujące dzień.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 4:22  •  (S) Zniszczony las - Page 9 Empty Re: (S) Zniszczony las
To było wręcz genialne. Trochę nią rzucał i nie próbował zgrywać delikatnego, ale nawet się jej to spodobało. Lubiła zdecydowanych mężczyzn, którzy nie bali się wziąć tego co chcieli, a Repnin wziął i to dokładnie tyle ile zamierzał.
Nie przejęła się, gdy w niej skończył. Zachwycona i wycieńczona, wtuliła się w leżącego obok mężczyznę i momentalnie zasnęła. Wcale nie zdziwiło ją, że zmorzył ją sen w czymś co uważała za senne marzenie.

***

Kurwa, ale mnie wszystko boli.
Nie otwierała oczu, ale już wiedziała, że nie uda się jej wrócić do snu. Mózg zaczął pracować, a ciało dopominać się o takie podstawy jak toaleta czy śniadanie.
Jeszcze pięć minut.
Poruszyła się by przewrócić na drugi bok, ale od razu syknęła, czując pieczenie i bolesne otarcia. Co ona do cholery musiała żreć w tym łóżku, że tyle tych okruszków się nazbierało? Normalnie jakby ucięła komara na plaży, a przecież nigdy nie chodzi w takie miejsca! Pewnie psy pod jej nieobecność spały czy ganiały po wyrze i naznosiły syfu. Bailey się jeszcze słuchał, ale Max to tylko czekał na okazję by coś rozjebać, czy zrobić bałagan. Wredne psisko, po kim ono to miało?
- Pierdolony... - uniosła powoli powieki, ale wcale nie zobaczyła przed sobą swoich czterech ścian, ulubionego pluszaka i dwóch psiaków. To znaczy, psy były, ale jakieś inne. A tuż obok Neski, która dopiero teraz odkryła, że jest całkiem naga, leżał jakiś dziwnie znajomy...
Joachim.
Poczuła uderzenie w nagle pracującej mózgownicy, jakby jej głowa przypomniała sobie ile razy zaryła ostatnio o ziemię i jak dużo wypiła bez przegryzki.
Repnin żył, odkryła to przypadkiem, gdy go spotkała na Desperacji. Przyniosła mu jedzenie, gadali, wkurzył ją, a potem prawie udusił. I chyba coś znowu piła, ale nie była pewna czy z nim. A potem... potem chyba...
Podniosła się do pozycji siedzącej i wbiła przerażone spojrzenie w swoje nogi. Te cholernie brzydkie, koślawe i zawsze za grube nogi, których nienawidziła i zawsze zakrywała. Kobieta poczuła bolesny ucisk w żołądku i przeniosła spojrzenie w bardziej intymne rejony swojego ciała.
Zabiję tego chuja.
Coś jej mówiło, że już nie spał. Może i leżał, ale była niemal stuprocentowo pewna, że czuwa i tylko udaje niewiniątko, wyczekując jej reakcji. Rzucanie się na niego z pięściami po tym jak wcześniejszego dnia wielokrotnie udowodnił kto jest silniejszy, było raczej marnym pomysłem, przynajmniej na chwilę. Już prędzej zatruje każde następne żarcie, które mu poda i będzie patrzyć jak rusek zwija się w konwulsjach.
- Czy ty potrafisz myśleć czymś poza kutasem? - ale najpierw go opieprzy.
- JAK MOGŁEŚ?! - wrzasnęła tak głośno, że zbudziłaby trupa (gdyby ten już i tak dawno nie spał). W bezsilnej wściekłości zaczęła sypać w niego garściami piachu i rzucać tym co trafiło się w jej ręce, od patyczków po kamyczki i jakieś inne śmieci.
- PIERDOLONY, NIC NIE WARTY PCHLARZ Z PENISEM ZAMIAST MÓZGU! A ŻEBY CIĘ CHOLERA WZIĘŁA!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 4:52  •  (S) Zniszczony las - Page 9 Empty Re: (S) Zniszczony las
Całkiem szybko się uśpił, ale kogo by to dziwiło. Był zmęczony, miał dobry humor i przynajmniej przez chwilę się niczym nie martwił. Do spania na gołej ziemi też już dawno przywykł, a wilcza mutacja dała mu całkiem przydatną na pustyni zdolność. Jego temperatura ciała była zwyczajnie wyższa. Niby spalał na to więcej energii, ale przynajmniej nie musiał się obawiać zimna. Pewnie dlatego jeśli już chodził jako człowiek, to zwykle ograniczało się to do spodni, bo kto tutaj zabroni facetowi chodzić z goła klatą? Już samo naciąganie na siebie spodni było czymś.
Niedługo nastał ranek. Jego sen szybko zrobił się znacznie płytszy i przerodził się w coś na kształt czuwania. Już od paru godzin słyszał dokładnie, co się wokół niego dzieje i nieświadomie to monitorował. Usłyszała zbliżające się wilki. Zawarczały coś, a później wyszarpały z jednego tobołka jedzenie i zrobiły sobie same śniadanie. No tak, w końcu to było też ich jedzenie, więc chyba mogły choć raz zrobić coś bez pytania śpiącego.
Nie wstawał dopóki nie poczuł ruchu koło siebie. Nawet nie otwierał oczu. Starał się nadal miarowo oddychać i z całej siły powstrzymywał mięśnie twarzy przed szerokim uśmiechem, a to nie było wcale łatwe. Za dobrze ją znał by nie domyślać się jej reakcji.
I się zaczęło...
Kiedy tylko usłyszał pierwszy zarzut, wszelkie starania się już skończyły i zwyczajnie szeroko się uśmiechnął, a później zaczął się z niej najszczerzej śmiać. No po prostu jak rasowy Joachim. Aż mogłoby się wydawać, że nic a nic się nie zmienił. Niestety, to tylko przez chwilę. Za kilka minut pewnie znowu mu coś odwali, ale po co przejmować się na zapas.
- Ej, żeby nie było. Ja cię wczoraj ostrzegałem, jaki jestem - odpowiedział na zarzuty nie tracąc tego banana na jego parszywej mordzie. Obrócił się do dziewczyny plecami i zasłonił głowę by ochronić się przed jej mało bolesnymi atakami.
- Z resztą, czemu to niby problem mojego przyrodzenia? To ty się do niego pchałaś z łapami. - Skulił się przed gradem pocisków i dalej się wypierał przybierając głos zdziwionego niewiniątka, na ile to było możliwe z nadal pchającym się na twarz wielkim uśmiechem.
Tyle dobra w jeden dzień. Aż można by się przyzwyczaić. Szkoda, że od jutra... w sumie to pewnie nawet dzisiaj, wszystko na nowo zacznie się pieprzyć. Desperacja. Tiaaa. Miło było się choć na chwilę oderwać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 5:06  •  (S) Zniszczony las - Page 9 Empty Re: (S) Zniszczony las
On się z niej śmiał. Po tym jak ją praktycznie zgwałcił, swoją ostatnią przyjaciółkę na tym cholernym świecie, miał czelność się śmiać! Twarz Neski znowu zrobiła się czerwona, choć tym razem nie ze wstydu, a z wściekłości. Gdy obsypała cholernika wszystkim co miała pod ręką, zerwała się na równe nogi i ruszyła do walizy by poszukać jakiegokolwiek ubrania. Wszystko co nie było majtkami, spodniami i koszulką od razu było rzucane w leżącego dzikusa, w towarzystwie kolejnych przekleństw. Parę minut później kobieta siedziała już ubrana na swojej w pełni naładowanej maszynie. Pokazała niedawnemu kochankowi środkowy palec na pożegnanie i odjechała z piskiem opon, omal nie przejeżdżając tak jego jak i jego wilków. Jadąc, zaciskała mocno ręce na kierownicy.
Cholerny kretyn. Już lepiej byłoby, gdyby pozostał martwy!

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 5:46  •  (S) Zniszczony las - Page 9 Empty Re: (S) Zniszczony las
Przeczekał, aż pierwszy atak furii jej trochę przejdzie i przestanie w niego wszystkim rzucać. Przestał się w końcu śmiać i tylko czekał. Kiedy wstała trochę się uspokoiło, więc podniósł się do pozycji siedzącej i układając nogi po turecku, odwrócił się do niej by się jej przyglądać.
Nie odzywała się. To była akurat nowość. Spodziewał się ataku złości, krzyków, prób zrobienia mu czegoś, obwiniania. Niby wszystko zrobiła, ale jakoś tak zdecydowanie zbyt krótko.
Przekrzywił głowę jak pies i przyglądał się jej czynnościom, próbując ocenić, co jest nie tak.
Po chwili znowu czymś w niego rzuciła... i znowu... i znowu... i znowu... Przed cięższymi rzeczami robił uniki, a tymi lekkimi się jakoś nie przejmował. I tak ciągle był bity, więc co za różnica, że czymś oberwie? Zdarzały mu się znacznie gorsze rzeczy.
Neska...
Przez chwilę chciał wstać i do niej podejść, ale się powstrzymał. Szumy w głowie się nasiliły. Skrzywił się i ukrył twarz w dłoniach zagłębiając palce w rudawą czuprynę.
Jestem debilem. Kompletnym debilem, który nigdy nad sobą nie zapanuje.
Przetarł twarz.
Niech jedzie. Jedzie i da sobie spokój. Przynajmniej już jej nic nie zrobię. Niech żyje jakby mnie nie było.
Wytrzepał piasek z włosów.
- Przepraszam - powiedział cicho zmęczonym głosem. Nie był nawet pewien czy dosłyszała.
Nie mogę... Choćbym nawet chciał... To nie możliwe...
I myśli znowu zaczęły mu się mieszać. Nie, nie był senny alni niedobudzony. Po prostu znowu tracił kontakt z rzeczywistością.
Nie stać mnie na bliskich. Nie mogę mieć dziewczyny. Kiedyś w końcu bym ją zabił.
Tego był pewien. Nie łudził się, że wszystko się ułoży jeśli się postara. Nie, nie ułoży. Będzie ganiał po tych pustkowiach jako oszalała bestia czy mu się to podoba czy nie. Z resztą, większej części jego obecnego umysłu się to przecież podoba. Dlatego nigdy nie da rady tego zwalczyć.
Podniósł się niechętnie z miejsca jeszcze zanim ruszyła.
- Gdybyś czegoś chciała, pytaj w Górach Shi - rzucił na pożegnanie i zaczął zbierać swoje rzeczy.
Wiedział, że powinien zupełnie zniknąć dla jej dobra, ale w końcu obiecał, że znowu nie odejdzie. Niech ona ma wybór. Nie będzie chciała go widzieć? Nawet lepiej. Jedno zmartwienie w życiu mniej. Po cholerę ma się nim przejmować?
Podniósł plecak i kilka innych rzeczy ignorując fakt, że przejechała mu tuż przed nosem. Nawet nie drgnął. Wilki się przestraszyły, ale trudno się im dziwić.
Stał tak jeszcze przez chwilę, a później flegmatycznie zdjął ubrania, włożył je do plecaka, przewiesił go przez ramię i z głośnym rykiem wściekłości się przemienił.
Wspominałem już, że był wściekłą rozszalałą bestią rozwalająca wszystko wokół? Nie? A więc teraz wspominam. Dźwięk warkotu i upadających drzew był tutaj jeszcze długo słyszalny. Nawet towarzyszące mu wilki uciekły na większą odległość, przeczuwając, że jest z nim tym razem naprawdę źle.
Po wszystkim pognał gdzieś dalej. Gdzie? Tam gdzie go łapy poniosą. Później się dowie, gdzie trafił. Jutro? Za tydzień? Później? Zobaczy się. Czas nie miał znaczenia. Przebłyski dawnej "normalności" były zbyt nieregularne by cokolwiek obliczać i planować. Zwłaszcza, gdy tak bardzo nie chciał wracać i wolał już być tylko dziką bestią bez żadnych ludzkich pozostałości. Tak było tutaj zdecydowanie łatwiej.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 14:22  •  (S) Zniszczony las - Page 9 Empty Re: (S) Zniszczony las
Interwencja Losu

Każdy seks niesie za sobą ryzyko ciąży, a kiedy robi się to z wymordowanym, dochodzi jeszcze ryzyko zakażenia wirusem.


1. - rzut na ciążę - pozytywny z zakresu (0-30)
2. - rzut na zakażenie - pozytywny z zakresu (0-17)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 14:22  •  (S) Zniszczony las - Page 9 Empty Re: (S) Zniszczony las
The member 'Blight' has done the following action : Dices roll


'Kostka' : 55, 94
                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.16 14:23  •  (S) Zniszczony las - Page 9 Empty Re: (S) Zniszczony las
Czyli Nessa nie zaciążyła ani się nie zaraziła

Koniec ingerencji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.06.16 23:10  •  (S) Zniszczony las - Page 9 Empty Re: (S) Zniszczony las
Smród stęchlizny, piach, otwarty rezerwat z tabliczkami "Prosimy nie dokarmiać zwierząt, same się tym zajmą". Desperacja, surowa i bezlitosna jak zawsze.
Ciężko było rozmawiać, kiedy ryk silnika roznosił się wokół, a świszczący wiatr i kaski wcale nie pomagały w zrozumieniu choć jednego słowa. Z tych prostych powodów nie odezwał się ani słowem podczas dwugodzinnej podróży. Słońce natarczywie przypiekało skórę strudzonych podróżników, a ziarna piasku próbowały się zadomowić pod ubraniem, nadaremnie w większości zresztą.
Kiedy zaczęli mijać coraz to więcej wyschniętych na wiór patyków i konarów drzew, wiedział, że dojeżdżają na miejsce, a przynajmniej zaraz zaczną.
Zerknął na wskaźnik paliwa, oleju itp. aby upewnić się, że z maszyną nic nie jest. Przed każdym wyjazdem zlecał zatankowanie jej do pełna i zrobienie krótkiego przeglądu, tak na wszelki wypadek. W końcu włożył sporo wysiłku w to żeby ją z powrotem przyprowadzić do bazy i nie chciał żeby skończyła tak jak poprzednia, przymusowo porzucona na tych bezkresnych terenach.
Zatrzymał maszynę pośród zgliszczy kilku drzew i wdrapał się na pobliską wyżynę aby zbadać teren.
Lekko zaawansowana lornetka jasno określiła teren dzielący go od obozu S.SPEC, aktualnie zajmującym się badaniem jedynego w okolicy źródełka. Cóż, wyniki z pewnością nie są obiecujące, ale to już nie ich główny problem.
No, przynajmniej zaraz tak będzie.
Zszedł ponownie na dół i przejrzał swoje zapasy.
- Wzięłaś ze sobą broń, prawda? - Zapytał ściągając kask z wymalowanym jastrzębiem.
Umieścił w naramiennych kaburach Magnuma i five-seven, po czym przerzucił przez pas swoje AA-12 z magazynkiem 32 naboi. Przy pasie i płaszczu zaczepione osiem sztyletów oraz Ostrze Głodu i Ostrze Transformacji.
Zgrabnie narzucił na siebie swój płaszcz cienia i poprawił zapięcia na kamizelce kuloodpornej, po czym zdjął z siebie koszulę i marynarkę, pozostawiając jedynie podkoszulek z normalnych ubrań.
Po przeglądzie wyciągnął z kieszeni wymięte zdjęcie i pokazał je Rosalie.
- Go zostawiamy na koniec, będziesz mogła się nim zająć. Pamiętaj, nie może zginąć zanim z nim nie porozmawiamy.
Wszechobecny gorąc dawał się we znaki, ale wiedział, że nie są jedynymi, którym doskwiera.
Co do planu, cóż. Posiadał go, ale czy był jakikolwiek sens przedstawiania go zbuntowanej "nastolatce"?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.06.16 23:33  •  (S) Zniszczony las - Page 9 Empty Re: (S) Zniszczony las
Gorąco. Jej drobne ciało nienawidziło gorąca. Gdyby nie wrodzona odporność jej ciała pewnie by już parę razy zemdlała. Podczas podróży nie odezwała się ani słowem, ale zaglądała na wskaźniki o wiele częściej niż wice-dowódca. Najchętniej sama by zajrzała do środka i wszystko sprawdziła, ale nie miała zamiaru go prosić o jakiekolwiek pozwolenie. Podczas jazdy unikała kontaktu tak bardzo jak tylko potrafiła.
Zastanawiała się jak bardzo związany z jej matką jest ten mężczyzna. Zalewały ją zimne poty kiedy układała w głowie wszelakie scenariusze. Rana po papierosie ją bolała... przynajmniej miała gwarancję, że Mgła jej nie zrobi niespodzianki w postaci swojej nagłej obecności.
Gdy w końcu stanęli to zdjęła kask i przerzuciła plecak na brzuch. Wyjęła z niego tessen i przymocowała do paska od spodni. Potarła czoło wierzchem dłoni. Było jej niemiłosiernie gorąco. Złapała się butelki wody i wypiła połowę zawartości. Nie byłą chłodna, ale to przynajmniej woda.
-Ta- krótka i zwięzła odpowiedź. Wzrok zaraz powędrował do jej biodra gdzie wesoło majtał się metalowy wachlarz. Z plecaka wyciągnęła jeszcze kilka fiołek, które z kolei ułożyła jak koraliki bransoletki na ręce. Wypełniała je substancja, która przypominała płynne złoto, ale to był cez, bomba głębinowa w pigułce. Szkło było specjalnie wzmocnione, by nie stłukło się przypadkiem, ale wystarczył mocny rzut a uwalniała się cała moc. Nie potrzebowała niczego innego by narobić swoim przeciwnikom kuku.
Spojrzała chłodnym wzrokiem na zdjęcie. W głowie miała już dosyć nieprzyjemny plan, zaraz jednak odpaliła papierosa. Zaciągnęła się głęboko i powoli wypuściła dym.
-Dobra, koniec pierdolenia. Jaki jest twój plan?- ponownie oziębły ton, od którego temperatura między nimi spadła o kilka stopni. Ponownie odwróciła wzrok. Nie interesowało ją co się stanie z Marcusem, może będzie miała tyle szczęścia, ze wybuch wodoru go rozrzuci dookoła. Ale jak to się mówi - diabli złego nie biorą.
Nie podobało jej się, że pyta go o cokolwiek, ale cel uświęca środki. Znudzonym spojrzeniem omiotła żar papierosa w wyczekiwaniu na odpowiedź. Szybciej. Chciała już do siebie. Nienawidziła otwartych przestrzeni i chuj, że jest w lesie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.06.16 0:27  •  (S) Zniszczony las - Page 9 Empty Re: (S) Zniszczony las
Momentalnie się zatrzymał.
Ona? Zapytała go o plan?
Tego się nie spodziewał, naprawdę.
Machnął w jej stronę, dając znak aby podążała za nim i wdrapał się ponownie na niewielki pagórek, po czym ulokował się za zgniłym konarem.
Kiedy położyła się obok niego, wręczył jej lornetkę i pozwolił przyjrzeć się przeciwnikom.
- Jeden pilnuje źródła i naukowca, który je bada. Jeden pilnuje namiotu. Tam, na pagórku stoi kolejny. Spójrz w prawo to go zobaczysz, cholera. Ostatni znajduje się przy tamtym drzewie, to właśnie on pozostaje przy życiu. zajmę się zneutralizowaniem go, a ty zgarniesz naukowca i ochroniarza naraz przy użyciu cezu. No co, przypominam, że to ja pokazałem ci pirotechnikę. Dobra, nie ma na co czekać, ruszamy. Najpierw rzucasz bombę, potem ja ściągam, pagórek i namiot, w środku siedzi kolejny naukowiec więc trzeba uważać.
Jak powiedział, tak zrobił. Przykucnięty zszedł po bezpiecznej części wyżyny i skierował się w stronę obozu.
Czekał. Czekał i czekał, aż ta miurwa dopali swojego pieprzonego papierosa, oczywiście bez tego nie mogłaby zacząć jak normalny człowiek.
Westchnął cicho i odbezpieczył AA-12 i Magnuma, którego położył na wyschniętej kępce trawy obok.
Bum. Jego znak.
Posłał strzał z Magnuma od razu w pagórek. Nie celował w głowę, zbyt wielka szansa na spudłowanie, a naboje tego monstrum i tak bez problemu przebiją się przez kamizelkę kuloodporną, dlatego też posłał strzał w tors żołnierza, drugi strzał, również w tors, wystrzelony został w żołnierza przy namiocie. Jeżeli obydwa strzały przeszyły swoje cele, wpakował Magnuma do kabury i chwycił strzelbę, której trzy strzały pofrunęły w stronę oficera. Strzelał w tors, choć niżej. Celował poniżej żeber, wiedział, że amunicja tego typu nie przeszyje kamizelki, ale mogłaby połamać żebra, a one doprowadzić do krwotoku wewnętrznego. Nie tracił czasu na nic, sięgnął po Ostrze Głodu i wycelował gyrokinezą w namiot, przygniatając stricte naukowca, oraz żołnierza, jeśli jeszcze żył i postanowił wbiec do środka oczywiście. Liczył na to, że strzały posłane w oficera otumanią go na tyle, że kupi sobie odrobinę czasu, dosłownie kilka sekund.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 25 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 17 ... 25  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach