Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 13.09.16 21:49  •  Boczne uliczki - Page 7 Empty Re: Boczne uliczki
No, kurwa, integracyjnie.
Tak naprawdę nie. Rzeczywistość odstręczała te istoty od siebie tak daleko, jak to tylko możliwe - o czym Franz nie wiedział to, że najlepiej, żeby się w ogóle nie spotkali. Żeby ona nie gapiła się na niego tak, jakby był jakąś rzeźbą, którą kiedyś miała ochotę opluć w parku, bo symbolizowała coś, czego kobieta szczerze nienawidziła. Żeby nie próbowała sięgnąć daleko, w bardzo mgliste wspomnienia, które umysł, jeśli wyparł umyślnie, zrobił to z bardzo konkretnego i bardzo usprawiedliwionego powodu. Skąd jednak on miałby o tym wiedzieć - podał jej fajkę, pomógł odpalić, sam zaczął kolejnego papierosa... wszystkie te czynności wykonywał jednak raczej jak automat, który ktoś odpalił na konkretnym trybie, niż żywa osoba. No i cały czas gapił się na ten chodnik.
Po myślach krążyły mu flaki - a raczej ich brak - lekko wydatne kości policzkowe i całkiem ładne, nietypowe jak na ten rejon świata włosy.
Dziwne, aby o takich rzeczach myśleć. Powinien był zapomnieć o tym już dawno temu, zepchnąć całą tę przeklętą sprawę daleko w odmęty wyrzutów sumienia, jak wszystkie inne gówna, które widział, robił, czy też, czasami, utrudniał. No więc na chwilę przestał. Mrugnął, odchylił się, zaciągnął bardziej świadomie. Dym lekko gryzł w gardło, nawet po tylu latach, popielaty, gorzkawy smak rozchodził się po ciele szybciej niż wirus, wróżąc nowotwór przed sześćdziesiątką i brak konkretnych pozycji na testamencie. Franz westchnął na sam koniec i spojrzał na kobietę. Tak bardziej przytomnie, niemalże rozumnie. No zupełnie jak nie on.
- Coś ciekawego? - zapytał ochrypłym, zadymionym i z lekka zmęczonym wieloma latami przeginania z alkoholem głosem. Mrugnął powoli, leniwie, jakby mu się nie chciało. Prawdą bowiem było, że nie miał ochoty. Kości mu zatrzeszczały, kiedy usiłował się wyprostować, więc zrezygnował z tego ambitnego pomysłu.
- Wyglądasz jak jedna moja sąsiadka - przypomniało mu się, potem pomyślał, że po chuj on to mówił na głos, aż wreszcie uznał, że w sumie to gówno go wszystko obchodzi.
- Też notorycznie nie wiedzę jej twarzy - dodał sobie uwagę na głos, a potem wzniósł wzrok ku niebu i zaciągnął się. Zatrzymał przez chwilę dym w płucach, potem go wydmuchnął.
- Znasz pani to miejsce? - zagaił jeszcze. Nie wiedział ki chuj, ale zachciało mu się rozmawiać. Gdyby już od dawna nie darzył siebie bezgraniczną pogardą, ta właśnie by się pogłębiała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.09.16 14:07  •  Boczne uliczki - Page 7 Empty Re: Boczne uliczki
Zastrzygła uszami. Mężczyzna wydał jej się w tym momencie lekko... szorstki. Przy odbieraniu fajki musnęła delikatnie jego skórę, robiąc to zupełnie nieświadomie i bez konkretnego celu. W tym właśnie momencie jej umysł zaczął wariować, zjeżyła się niemal całkowicie na całym ciele, jej oko przybrało odcień błyskotliwego szafiru zaś iluzja na kilka sekund zniknęła. Wymordowana, przerażona, schowała się głębiej w kaptur i modliła się wręcz, by mężczyzna nie zauważył zaistniałych sytuacji. Zbeształa swoją nieostrożność w myślach - nie mogła dotykać nawet opuszkiem palca nieznajomej osoby! Następuje swego rodzaju zwarcie - nie przyzwyczajona do jej aury wymordowana zaczyna mieć problem z opanowaniem swoich mocy, te zaś zaczynają szaleć. Szepty i głosy w głowie - do tej pory trzymane w ryzach - w jednym momencie skrzyknęły się i niemal doprowadziły Marcelinę do krzyku.
Patrząc w Twoje oczy mogę zobaczyć, że nadchodzi sztorm.
Burza ta trwała kilka sekund. Może i zamyślony mężczyzna tego nie spostrzegł, zajęty własnymi przemyśleniami.
Umknęły jej jego słowa odnośnie sąsiadki. Usłyszała dopiero późniejszą wypowiedź, na którą nie zareagowała - nie zdążyła, bowiem po gromkim przemyśleniu mężczyzna zadał kolejne pytanie - było jej bardzo na rękę przez jego prostotę i brak potrzeby głębokiego zastanowienia się. - ...Tak. - odpowiedziała po chwili, próbując przywrócić całą siebie do równowagi. - Znam.
Cholera, dziewczyno - ogarnij się! Jesteś na wrogim terenie. Stojący przed nią mężczyzna mógł być specową szprychą. Nie musiała zgadywać scenariusza po tym, jak jej tożsamość zostałaby ujawniona, a jej prawdziwa twarz ujrzana. Jej imię, zlepek cyfr i liter, nadane przez naukowców-prześladowców nadal błądziło gdzieś w najciemniejszych kątach jej pamięci...
...A wszystko wróciło. Wszystko to, co się wtedy działo. To, co jej zrobili, jak traktowali, co wmawiali. Wiele zapomniało, jednak amnezja z biegiem czasu ustępuje, co skutkuje coraz większym przerażeniem Marceliny. Powoli zaczynała rozumieć, jak bardzo krzywdzące musiały być te wszystkie wydarzenia, by jej umysł zareagował w ten sposób. Coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że lepiej nie poznawać punktu kulminacyjnego, przez który ostatecznie ową pamięć straciła. - Ładny dziś wieczór. - słowa te wypłynęły z jej ust bardzo naturalnie, same z siebie. Ton wypowiedzi wskazywał jednak na niefortunne wymknięcie się myśli. Słońce chyliło się powoli ku zachodowi - za niedługo ciemność zgubi się pośród sztucznych świateł miasta. Dla takiego widoku warto było wracać tu z szarej, ciemnej, nudnej desperacji. Dla wymordowanej wyrwanie się stamtąd było swoistymi wakacjami. Urlop, który dziewczyna robiła sobie kilka razy w miesiącu, pozostawiając interesy i problemy codziennego życia za sobą. Paradoksalnie to tutaj, w mieście gdzie ona i istoty jej pokroju są prześladowane czuła się wolna. Marcelina zamyśliła się. Ostatnio przytrafiało jej się to coraz częściej.
Po chwili szybko ogarnęła się, spoglądając na mężczyznę. Skierowała skupiony wzrok na zegarek; westchnęła głęboko i wbiła wzrok w ciemne niebo. - [color:9417=523039]Miło było poznać. - powiedziała tylko, kierując powoli krok przed siebie. Ominęła mężczyznę i, nie spoglądając nań nawet, dodała: - Może się kiedyś jeszcze spotkamy.
Jej krok na odchodne był pewny i szybki. Chciała jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu. Kto by nie chciał po tak długiej podróży?

z/t
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.16 11:00  •  Boczne uliczki - Page 7 Empty Re: Boczne uliczki
Poprzedni temat --->

Godzina 23:00

Nawet stali bywalcy ciemnych alejek nie znają ich aż tak, jak szczury czy łowcy, niewielu zapuszcza się w ciasne przejścia pomiędzy dwoma wysokimi budynkami, nikt nie ma ochoty widzieć starych śmietników, tylnych wyjść do restauracji czy ogrodzonych dziurawym płotem placów budowy. Chyba, że jest się nie do końca pożądanym mieszkańcem tego miasta, wtedy każda taka niedoświetlona przestrzeń funkcjonuje jak normalna ulica, cicha i spokojna, z dala od tłumów. Do czasu, aż zza zakrętu nie wyłoni się grupa stałych bywalców takich miejsc, wtedy nawet tutaj przez moment zaczyna tętnić życie.

Nowe miejsce zbiórki, inna dzień i inna pora. Daleko od poprzedniego zdarzenia, w czas, w który nawet władze mają pełne ręce roboty zajmując się ważniejszymi sprawami. Wyłonili się tylko z ciemności, chociaż w ciemności nadal pozostali, widząc coś tylko dzięki temu, że oczy łowców przyzwyczajone są do takich warunków.
- Najwyższy budynek otoczony jest siatką, ale możemy ją wyminąć przechodząc przez piwnicę sąsiadującej budowli. Potem idziemy zewnętrznymi schodami w górę, a dalej... sami wiecie. - mówił Nicola gestem głowy wskazując poszczególnie cele ich trasy. Dzisiaj nie mieli już za wiele do roboty, wystarczyło, że każdy miał do niesienia po kilka pudeł pełnych fajerwerków, w zależności od tego, ile był w stanie unieść.
- Mam nadzieję Sleipnirze, że będziesz w stanie to wszystko podłączyć na czas. - Zwrócił się jeszcze do konkretnego łowcy, w końcu to on tu najbardziej bawił się w pirotechnikę. Nie czekając na odpowiedź odwrócił się i ruszył ku omawianej wcześniej piwnicy, idąc przodem i obserwując otoczenie, by dostać się tam niezauważonym.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.16 11:59  •  Boczne uliczki - Page 7 Empty Re: Boczne uliczki
Po słowach dowódcy Angel jedynie kiwnęła lekko głową dając do zrozumienia że rozumie. Obładowana fajerwerkami powoli szła za Nicolą. W łapkach miała sporą skrzynkę a i w plecaku nosiła sporą zawartość jednej ze skrzynek. Może nie była tak silna jak Slei, no bo tylko spójrzcie na typa! Ale do słabych jednostek też nie należała. To też w spokoju ruszyła przed siebie zastanawiając jak będzie wyglądał efekt końcowy ich działań. Tak bardzo się starali, ktoś będzie musiał docenić ich trud i oczywiście pomysłowość. Nadal ostrożna i czujna bo przecież nigdy nie wiadomo na kogo mogą wpaść po drodze.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.16 13:04  •  Boczne uliczki - Page 7 Empty Re: Boczne uliczki
Paczki z fajerwerkami niosła z dużym zaangażowaniem. Miała wrażenie, że jest dopiero południe, ale kiedy wyszli na powierzchnie, ciemności spowijały całe miasto. Upływ czasu - cykl dnia i nocy - gubi się Gwiazdce, kiedy nie ma możliwości wypatrywać Słońca. Kiedyś się do tego przyzwyczai, teraz jeszcze ma prawo się tym zaskakiwać. Ale to dobrze, bo przynajmniej czuje się w tym wypadku wyspana.
  - Jak dostaniemy się na sam dach? Te schody chyba tam aż nie prowadzą? No i mam nadzieję, że ktoś wziął zapalniczkę. Fajczy ktoś? - pozwoliła sobie na pogaduszki. Czymś musiała umilić sobie niesienie ciężaru, a po udanej kradzieży zgromadziła w sobie dużo większą pewność siebie.
  W piwnicy czuła się... jak w domu. Nowym domu. Tutaj akustyka była wyraźniejsza, to też zamilkła i podążała za przywódcą grupy. Zanieść, zobaczyć i spierniczać... O ile w ogóle będzie na coś patrzeć. Grunt, by w drodze powrotnej nie dać się nikomu złapać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.16 13:35  •  Boczne uliczki - Page 7 Empty Re: Boczne uliczki
Mune wysłuchał planu, po czym wziął dwa pełne po brzegi pudła. Starał się cały ciężar utrzymywać na prawej ręce, a lewa służyła tylko do lekkiej asekuracji. Gdyby był w pełni zdrów to pewnie wziął by więcej tak, aby innym móc ulżyć. Jednak w tym przypadku nie miał co się forsować. Lewa ręka ciągle pulsował lekkim bólem podobnie jak bok.
Masamune podążał spokojnie należąc do "węża" Łowców, którzy przechodzili teraz przez piwnice bloku. Po mimo, że była raczej niska szansa, że spotkają kogoś po drodze, chłopak i tak rozglądał się na lewo, i prawo starając się dostrzec czegoś co "nie pasuje".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.16 16:38  •  Boczne uliczki - Page 7 Empty Re: Boczne uliczki
Zapalniczka była najmniejszym problemem przy nałogowym palaczu.
Podłączenie wszystkiego na czas mogło być już za to problematyczne. O tyle dobrze, że zapalnik przygotował już wcześniej.
- Zdążę, tylko się pośpieszmy żebyśmy w ogóle się wyrobili na czas.
Ruszył żwawo za resztą ekipy, rzucając przy tym rozżarzonego niedopałka w bok.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.16 17:37  •  Boczne uliczki - Page 7 Empty Re: Boczne uliczki
- Oczywiście, że tam nie prowadzą. Dojście na dach jest zamknięte, ale żadne z nas nie ma dwunastu lat i nie jest dzieciakiem. - uśmiechnął się tajemniczo Nicola, wychodząc jako pierwszy do góry, wychylił głowę z piwnicy i widząc, że droga jest czysta, machnął ręką, by wszyscy zaczęli wspinać się po schodach.
To, jak dojdą na dach było już najmniejszym problemem, nie mieli za wiele czasu, ale nie chodziło też o nie wiadomo jakie cuda. Od momentu gdy znajdą się na płaskiej powierzchni dachu otoczeni jedynie przez cisze i wiatr zostanie im jedynie czekać.
Zygzakowate schody wspinały się wzdłuż ściany budynku, przez jakiś czas widzieli tylko ściany sąsiadujących budowli, lecz im wyżej, im chłodniejszy i ostrzejszy był wiatr, tym bardziej rozpościerał się widok dookoła. Szli i szli do góry, pudła ciążyły już na rękach, lecz bliskość celu dodawała siły, aż w końcu stanęli przed klapką i drabinką odgradzająca ich od wejścia na dach.
- Weźcie głęboki oddech, prawie jesteśmy. - Odłożył swój przydział i wyszperał z kieszeni wytrych, z pomocą którego po chwili otworzył zamek dzielący ich od szczytu.
Dach, ich cel, najwyższy budynek w mieście.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.16 17:53  •  Boczne uliczki - Page 7 Empty Re: Boczne uliczki
Za stary na to jestem. Zdanie zbyt często powtarzane w myślach tym razem również się pojawiło w jego głowie. Wędrówka po schodach nie należała do ciekawych, tak samo jak..każda taka wspinaczka.
Kiedy jednak w końcu dotarli na najwyższe piętro, złapał spokojny oddech kiedy Nicola otwierał drzwi wytrychem.
Wyszedł tuż za nim na przestrzenny dach, z które mieli widok na praktycznie całe miasto. Aż cud, że nikt tu nie urzędował. Wszyscy mieszkańcy jednak byli zebrani na dole, część z nich już dawno zaczęło świętować, część dopiero zaczynała.
Przysiadł na zimnym betonie i wyciągnął z plecaka niezbędne przyrządy do odpalenia wszystkich fajerwerków naraz.
Majstrował przy lontach, bezpiecznikach i zapalnikach dopóki nie sklecił tego wszystkiego razem, co zajęło z dobre dziesięć minut.
- Gotowe, wystarczy teraz podpiąć wszystkie lonty w te dziurki i odpalę to z telefonu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.16 18:06  •  Boczne uliczki - Page 7 Empty Re: Boczne uliczki
- Dzięki Sleipnirze.
Spojrzał z boku na pracę zastępcy, na wszystkie kabelki i lonty połączone ze sobą w jeden wielki, za pomocą którego odpalą to wielkie dzieło. Będzie głośno, będzie kolorowo i na pewno zwrócą na siebie uwagę, o ile zuchwała kradzież z magazynów już nie została zrzucona na ich barki. Tyle, że chodziło o nowy rok, nawet łowcy tego dnia chcieli móc poczuć się swobodnie.
- Kiedy nadejdzie pora, może być tu gorąco, lepiej wycofajcie się w bezpieczne miejsce, z którego będziecie mogli obserwować, a potem się ukryć. - Zaproponował, a po części rozkazał łowca. Puste pudła leżały z boku popychane przez wiatr na dachu.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.16 18:09  •  Boczne uliczki - Page 7 Empty Re: Boczne uliczki
Jak usłyszał, tak zrobił. Szybko oddelegował się w bezpieczniejsze miejsce, z którego w ukryciu obserwował swoje i reszty dzieło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach