Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 22.11.18 10:45  •  Uliczki Empty Uliczki
O ile w ogóle można to w taki sposób nazwać. Wybite kopytami, butami czy szponami dróżki między wykopanymi dziurami i ruinami służącymi za domostwa wymordowanych jacy uważają się za zbyt niebezpiecznych, obawiają się innych miejsc... Lub po prostu nie są w stanie załatwić sobie nic innego.

- Łapy precz. - Ugięte nogi, ściągnięte brwi, uniesione dłonie zaciśnięte w pięści. Erin nie miała dobrego dnia w "pracy". To miało być standardowe zagranie, jedno jakie już parę razy stosowała na mniej ogarniętych wymordowanych. Może i nie należała do najpiękniejszych przedstawicielek płci żeńskiej, ale przypadkowe zetknięcie się z ją, odpowiednio ugrane by na moment uwydatniła swój biust odwracając uwagę dłoni, jakie szybkim chwytem szperały i wydobywały rzeczy z kieszeni osoby, z jaką się zderzyła.
Tym razem jednak to nie zadziałało tak dobrze. Jej ręka nie wsunęła się pod odpowiednim kątem do kieszeni, pociągnęła przypadkiem za strój osoby jaką chciała okraść, i teraz jest tutaj. Pod ścianą, z dłońmi uniesionymi ku górze, gotowa się bić w obronie samej siebie przed ewentualnie chętnym wystosowania w jej stronę starodawnego prawa "a kto kradnie, temu uciąć dłoń".
Co prawda nawet nie wiedziała czy w ogóle mężczyzna przed nią zamierzał to zrobić, ale bez problemu dostrzegła że załapał, co było nie tak. Nawet dobrała miejsce specjalnie pod to - po jej lewej miała być ruina, w jaką by czmychnęła, by następnie teleportować się kawałek dalej i uciec nim okradziony się zaorientuje.
Ale teraz ten już wie. Nie chciała dobywać broni, desperaci źle reagują na broń, a to? Może stwierdzą że to jakaś kłótnia kochanków czy coś i miną ich.
Może też typ nie będzie miał urazy i ją oleje.
Może zaraz rzuci się na nią z łapami i zębami, chcąc jej wyrwać ręce i wydrapać oczy. Była gotowa się bronić, tak czy tak. Zacięte, krwisto-czerwone spojrzenie wbijało się w mężczyznę przed nią. Wyglądał jak typowy, desperacki drab jaki nie odpuszcza takich rzeczy, stąd też... Cóż.
Będzie bolało.
I dobrze. Ból oznacza że żyje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.18 13:21  •  Uliczki Empty Re: Uliczki
Nie wiedziałem, kto był na tyle odważny, a może głupi, aby stosować na mnie tak tanie sztuczki. Wiele razy spotykałem się z kradzieżą, niemniej zwykle tyczyło się to małych dzieci, które nie potrafiły przetrwać w żaden inny sposób na tym świecie. Łatwo wtedy dało się zauważyć coś takiego, już o samym czuciu nie wspominając. Osoba dorosła nie miała na tyle odwagi w sobie, aby podejść do mnie, zrobić ładne oczy, pomachać biustem — o ile ktoś go miał — a potem dyskretnie sięgnąć w stronę nie swojej kieszeni od spodni.
To był błąd.
Błąd na tyle spory, że teraz dziewczyna przede mną starała się odwrócić kota ogonem, zupełnie jakbym to ja miał ją okraść, nie ona mnie. A debilem przecież nie byłem. Ładnym uzupełnieniem tego wszystkiego były słowa, które wydusiła zza zaciśniętych zębów. Słowa wypełnione sykiem i ostrzeżeniem. Mina, która sugerowała, że jeśli ją nie puszczę, zdecydowanie skończę źle. Jednak kto kogo powinien tutaj ostrzec?
Ciągle trzymana za nadgarstek od dłoni, która wcześniej powędrowała tam, gdzie wędrować raczej nie powinna, została szarpnięta przeze mnie, by najpierw zza zaciśniętych pięści wypuściła to, co udało jej się zwinąć. Mały, błyszczący wisiorek, który miał dość sporą wartość sentymentalną dla kogoś takie jak ja. Nie chciałem go stracić, przynajmniej nie w taki sposób. Pomyślałem sobie, że wyjątkowo naiwna musiała być, skoro uznała, że dam się tak łatwo obrobić. Byłem czujny. Na tyle, że czułem jak ktoś maca mnie po kieszeniach. Że w ogóle mnie maca.
Zjedź z tonu, jeśli zależy Ci na tym, aby ta dłoń kiedykolwiek wsunęła się w niejedną kieszeń w tym zjebanym miejscu — rzuciłem dość ostro, możliwe nawet, że dodałem do tego agresywny syk, chcąc dać jej jasno do zrozumienia, że w tym momencie ostatnią rzeczą na jaką może sobie pozwolić, to być cięta na moje słownictwo. Już o samej kradzieży nie wspominając. Mimo wszystko byłem cierpliwy. Na tyle, że ściskałem jej nadgarstek na tyle mocno, aby instynktownie otworzyła zamkniętą dłoń i oddała mi to, co do mnie należało. Jeśli nie było to konieczne, nie chciałem wcinać żadnej rozmowy z nią, ani tym bardziej bójki, Szkoda byłoby pokiereszować jej tą i tak mało urodziwą twarzyczkę. Dodatkowo nie chciałem, aby zainteresowani zerkali w naszą stronę, bo i tak już to robili. W końcu wyjątkowo tłoczne sobie miejsce wybrała na taki wybryk — bo właśnie w takim miejscach najlepiej jest kogoś opierdolić do łysego. Tym samym przez myśl przeszło mi, jak bardzo często dziewczyna dopuszcza się takich rzeczy w tym konkretnym miejscu. Raczej to nie jej pierwszy raz, nie?  Byłem ciekaw tego, jak dalej zachowa się kobieta i jak bardzo będzie pogrążała się w tym wszystkim. W końcu one tak miały. Lubiły udawać, że do niczego nie doszło.
                                         
Nier
Opętany
Nier
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dla Ciebie tylko i wyłącznie Nier.


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.12.18 15:30  •  Uliczki Empty Re: Uliczki
Cały plan okradnięcia dryblasa polegał na tym, że typ nie należał do osób nader czujnych. Przeważnie tak to działało - istoty wyglądające na silne myślały, że nikt im nie zagrozi, nikt ich nie zechce zranić ani im nic nie zabrać, w przerażeniu o możliwe konsekwencje. To zaś powodowało że tacy tracili na intuicji, na czujności, rozleniwiali się.
Ale nie tym razem. Nim w ogóle udało jej się wyrwać i przyjąć jakąkolwiek postawę, została pochwycona za rękę. Czuła że coś złapała, ale nie była jeszcze w pełni w stanie określić co to. Ledwie wydobyła to z kieszeni, a wychylanie się i patrzenie co to w tej chwili było raczej niekorzystne. Zmemliła w ustach przekleństwo, spluwając na bok. Miała wycelować prosto w krzywy ryj gościa przed nią, ale uznała że nie będzie robić tu scen. Wystarczy że on zauważył, nie muszą przykuwać uwagi większej niż już niektóre spojrzenia mijających wymordowanych. Potarła zębami o siebie i z niechęcią wypuściła przedmiot, czymkolwiek nie był. Nie chciała się szarpać, choć możliwe że mogła wygrać pojedynek siłowy. Wszystko polegało na fakcie, że jeśli narobią tu zbyt dużego szumu, straci ten punkt jako potencjalne miejsce "pracy". A jednak w tym miejscu zrobienie czegoś takiego nie należy do najtrudniejszych możliwych rzeczy. Smród, zwierzęta, większość z tutejszych mieszkańców nie należy też do przyjemniaczków jacy sobie ustępują, obijanie się barkami jest na porządku dziennym. Ta sytuacja jednak mogłaby ją spalić.
A tego nie chce.
Nie patrzyła czy upuściła ten przedmiot na ziemię, czy może wpadł m z powrotem do kieszeni. Jedyne co, to z zaciętym wyrazem twarzy wpatrywała się w krzywy ryj gościa przed nią. Nie pokazywała po sobie skruchy, czy czegoś w tym stylu, jedynie zacięty, wściekły wyraz. To że kradzież jest zła to oczywiste, ale życie tutaj nie należy do najlepszych tak czy tak. Była wściekła. Na siebie, że dała się złapać.
- A ty zabierz swoje łapsko jeśli nie chcesz i jego zbierać z ziemi. - Nie schodziła z ostrego tonu, próbując wyszarpać ramię, wycedzając między zębami te słowa. Nie miała pewności jak mężczyzna jest faktycznie silny, ale z pewnością mógł on zauważyć że też nie ma do czynienia z Panienką jaka ledwie jest w stanie udźwignąć ciężar swojego biustu.
Nie przyglądała się gdzie dokładnie upadł przedmiot, ale gdy tylko jej ręka została uwolniona i mężczyzna mógł się schylać po przedmiot, jej but zakopałby się nieznacznie w ziemi po to, by zasypać przedmiot piachem po jakim łazili. To, albo może nawet odkopać go gdzieś w losowym kierunku, co by facet nie miał tak prosto ze znalezieniem swojego "własności". Nie zrobi tego jednak jeśli jej nie puści, choć niesamowicie ją kusi.
Woli nie ryzykować bardziej niż już to zrobiła, a wypuszczona zawsze może szybko uciec.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.01.19 16:56  •  Uliczki Empty Re: Uliczki
Po prawdzie był to błąd. To, że dorobiłem się już takiej opinii, że uznałem, że tylko głupiec byłby wstanie mnie dotknąć. Że ktokolwiek śmiał mnie okraść. Tutaj własnie miałem idealny przykład tego, iż niektóre osoby miały prawo nie wiedzieć, że dla ich własnego dobra po prostu nie warto. I to już nie chodzi oto, że mógłbym komuś złamać rączkę ewentualnie skręcić komuś kark. Momentami bywałem podły, natarczywy wręcz. Wiedziałem to aż za dobrze. Ja i moje alter ego w postaci mojego brata.
Dlatego w jednym momencie zrobiło mi się jej szkoda. Tego, że będę musiał zniszczyć jej życie, jeśli nie będzie chciała odpuścić. Nie uważałem siebie za boga, ani tym bardziej nie miałem tej pewności, że rzeczywiście tak będzie. Ale nieuniknione w tym wszystkim było to, że po prostu bym tego dokonał.
Nie wiedziałem w sumie, czy to przez refleks, a może dobrą intuicję wychwyciłem moment, w którym ktoś zręcznie grzebie mi w kieszeni. Momentalnie oprzytomniałem na tyle, aby odwrócić się i złapać pierwszą osobę, która była przy mnie z wyciągniętą ręką. Pech chciał, że akurat padło na złodzieja, który na jego nieszczęście nie zdążył z przybraniem pozycji zwykłego przechodniego. Za to ja miałem fart, że udało mi się go, a racze ją jeszcze złapać.
Wyciągnąłem grzecznie rączkę w jej stronę, by spadający wisiorek wylądował na otwartej dłoni. Mimo to wciąż jej nie puściłem, nawet gdy odzyskałem swoją zdobycz. Od razu schowałem ją do kieszeni, ciągle spoglądając na nią nader uważnie. Jej wyraz twarzy nie należał do najmilszych, ale wcale mnie to nie dziwiło, Też byłbym wkurwiony, gdyby ktoś złapał mnie na czymś takim. A po jej mimice wnioskuję, że była bardzo, ale to bardzo wkurwiona faktem, ze jej się nie udało. Sam fakt, ze nie może pozwolić sobie na nic więcej niż głupie wyzwiska wcale jej nie ułatwiał. Generalnie gdybym miał być teraz z perspektywy trzeciej osoby, miałbym spory ubaw patrząc na naszą sytuację. Pewnie musiało wyglądać to komicznie. Ciche prychnięcia mijających nas wymordowanych zdecydowanie było tego samego zdania.
Oh Drogi Bracie. Co byś zrobił na moim miejscu z taką nieprzyjemną zdzirą?
Zaśmiałem się. Cicho, może trochę szyderczo, słysząc słowa, które do mnie skierowała. I to nie tak, że jej nie wierzyłem. Ale po prostu jej wkurwiony ton głosu, którym starała się mnie przestraszyć, był przezabawny. Nieprzyjemny uśmiech sam cisnął m się na moje wyschnięte na wiór wargi. Tak, zdecydowanie byłem odwodniony — jak zawsze zresztą.
Puściłem ją. Jednak nie byłem tak dobry jak się mogło wydawać. Wyczekałem moment, w którym szarpnęła się najbardziej. Na tyle, że gdy ją wypuściłem z mojego uścisku, poleciała trochę do tyłu, bardziej wpadając na mur, który znajdował się za nią.
Zamiast szczekać na mnie przez to, że zjebałaś, okazałabyś trochę skruchy. Chociaż podejrzewam, że takie słowo w Twoim słowniku w ogóle nie występuje — zupełnie jakby w moim występowało — Miałaś szczęście, ze nie trafiłaś na gorszego fiuta. Mam nawet dobrą radę, choć i tak pewnie wsadzisz sobie ją głęboko w dupę; uważaj na to, kogo opierdzielasz. Bo nie każdy będzie nader miły. A teraz, za pozwoleniem, wypierdolę stąd zanim wkurwisz mnie na tyle, że na pogadance się nie skończy — rzuciłem, zauważając, że rzeczywiście dzisiaj byłem cholernie dobroduszny. Pogadałem jakieś głupot, a gdy tylko zobaczyłem, że dziewczyna jest o wiele mniej bojowa nastawiona na mnie, pozwoliłem się od niej odwrócić, chcąc iść dalej w swoją stronę. Ale byłem gotów na to, że usłyszę jakąś obelgę w swoją stronę i/lub dostanę kosę w żebra. W końcu ten typ już tak ma. Musi dopiąć swego za wszelką cenę, nawet gdy dobrze wie, że zjebał na tyle, że nie powinien mieć już nic do gadania.
                                         
Nier
Opętany
Nier
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dla Ciebie tylko i wyłącznie Nier.


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.19 19:55  •  Uliczki Empty Re: Uliczki
Uhuh, ktoś tu ma przerost ego. Ciekawe.
Szarpnęła raz, chcąc dać sygnał typowi przed nią że może pora na to by dopełnił swojej części ich "paktu". Najwidoczniej jednak jakoś mu się to nie spieszyło. Jebany chuj. Szarpnęła mocniej, raz, dwa. Zbierała już oddech by rzucić kolejna wiązkę w jej stronę, gdy typ zwyczajnie ją puścił przy którymś szarpnięciu tak, że rąbnęła o ścianę plecami. Nie bolało jakoś specjalnie mocno, ale też sam fakt zaskoczenia spowodował z jej strony ciche syknięcie bólu. Nie była przygotowana. Cała ta sytuacja to kompilacja powodów dla których powinna być przygotowana na wszystko, w tym że coś może pójść nie tak. Nie była.
Dlatego teraz musi improwizować by nie wzbudzić zbyt wielkiego zamieszania ze strony reszty hałastry tym co się tu stało. To było głupie.
Ale być może się uda.
Po wywodzie typa z ego wielkości conajmniej szefa wymordowanych, Erin zwyczajnie odbiła się plecami od ściany i zrównała krok z nim.
- Trafiałam na gorszych niż Ty, nie obawiaj się o to. A skoro tak strasznie nie chciałeś mnie puścić, to co ty na to bym ci jeszcze trochę poszczekała bez okazywanie skruchy? - Tak samo jak on nie bał się jej, tak samo ona nie bała się jego gróźb. Zamysł był prosty - jeśli dalej pociągnie tą szopkę i z nim trochę chociaż pójdzie, większość wymordowanych stwierdzi że to była sprzeczka znajomych czy coś w tym stylu i nie będą przywiązywali uwagi do sytuacji sprzed chwili aż tak. Jedyny problem to wystarczająco długie wytrzymanie z tym neandertalczykiem.
- Poza tym, jak mam być szczera, wyglądałeś jak idealny cel i pewnie gdybym się nie zawahała, nie zauważyłbyś że cokolwiek zniknęło do jutra albo później. Ale cóż, moja wina, najwidoczniej fakt że wyglądasz jak tępa masa wyschniętego mięcha to za mało. Jesteś tępą masą wyschniętego mięcha z przerostem ego i nieco solidnym refleksem. - Splotła dłonie ze sobą i uniosła je w górę, przeciągając się, mając kompletnie w dupie to czy jej "towarzysz" chce przeżyć jej obecność czy nie. - Ale jako że ta nazwa jest trochę za długa, co ty na to byś, jak poprawny mężczyzna, przedstawił się kobiecie? - Spytała pod koniec przeciągania się, poprzedzając tą wypowiedź cichym westchnięciem zadowolenia. W miarę mówienia schowała dłonie do kieszeni płaszcza, spoglądając w stronę jej tępo-ryjowego towarzysza. Kto wie, może nie będzie tak źle.
A może będzie, i dlatego była w miarę czujna by uniknąć potencjalnego ciosu czy chwytu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.19 11:55  •  Uliczki Empty Re: Uliczki
Ego może i miałem spore, ale przynajmniej ja swoją pracę wykonywałem dobrze. Rzadko kiedy ktoś na mnie narzekał, a jak już, to potrafiliśmy dojść do jakiegoś porozumienia. Z nią się nie dało. Domyślałem się, że z czegoś takiego jak kradzież po prostu żyje. Dzięki temu potrafi utrzymać się na tej zjebanej pustyni. Jestem wstanie zrozumieć naprawdę wszystko — ale jeśli ktoś zachowuje się tak jak ona, nie mam zbyt sporej cierpliwości do tego, aby być dla niej jakoś szczególnie miły czy wyrozumiały. Na moim miejscu nikt by nie był —  po prostu poleciałaby kulka w jej stronę, może dwie i tyle byłoby z jej żywota.
Wywróciłem oczami. Nie miałem siły i ochoty na pogaduszki i przepychanki z kimś, kogo w zasadzie nie znałem. Żywiłem do niej mocną niechęć, w końcu co się dziwić? Chciała mnie ojebać z czegoś, co było dla mnie ważne. Dlatego jej dalszy wywód przestał być dla mnie ważny. Tak, spodziewałem się, że rzuci jakąś obelgą i/lub pierdolnie mnie tak, że będę musiał jej oddać. Nie spodziewałem się jednak wywodu, który sprawi, że czekaj... Będę musiał się jej przedstawić? Serio?
Zaśmiałem się. Znowu kpiąco, nie mogąc uwierzyć w to, co moje uszy w tej chwili słyszą.
Kpisz sobie czy żartujesz? — proste pytanie wydobyło się z moich ust, unosząc brwi w jawnym niedowierzaniu. Dla mnie to wszystko wydawało się komiczne do tego stopnia, że nie byłem wstanie uwierzyć w jej zachowanie. A ja tu jeszcze tkwiłem — Bo wyśmianie Ciebie w tym momencie to za mało — rzuciłem jeszcze, znowu odsuwając się od niej na parę kroków. Nie zamierzałem tu zostać już ani chwili.
Skoro byłem idealnym celem, to czemu Ci się nie udało, hm? —  dodałem na odchodne, zakładając kaptur na głowę, jak i również moje okulary przeciwsłoneczne, które cały czas miałem w kieszeni wraz z wisiorkiem. W tym samym momencie z bluzy wypadło mi coś w rodzaju ręcznej wizytówki — ot, kawałek papieru z napisem "Usługi za półdarmo. Chcesz? Pisz lub dzwoń" i numer kontaktowy. Nie zauważyłem tego, więc po prostu odszedłem od kobiety, kręcąc przy tym niedowierzanie głową.

z/t
                                         
Nier
Opętany
Nier
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dla Ciebie tylko i wyłącznie Nier.


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.03.19 8:47  •  Uliczki Empty Re: Uliczki
Wiedziała że w tej chwili nie robi nic więcej jak zgrywanie z siebie idiotki, i osobiście też jej się to nie podobało, ale ta opcja to było jedno z niewielu wyjść jakie jej zostało by nie wzbudzić zbyt wielkiej ostrożności w osobach jakie to widziały. Z pewnością większość z nich będzie tu jeszcze chodzić - rozpoznanie jej na odległość i omijanie szerokim łukiem zdecydowanie pogorszyłoby jej szanse na zdobycie tu czegokolwiek. Pewnie i tak będzie musiała parę dni spróbować w innym miejscu przeżyć. Wymordowani to może zwierzęta, ale nie wszyscy są kompletnymi mułami, jak choćby ten krzywy chuj jaki ją przyłapał. Stąd też, gwoli ścisłości lepiej będzie na kilka dni przemieścić się gdzie indziej.
- Najwidoczniej szósty zmysł ci się odpalił. - Stwierdziła z wzruszeniem barków, zupełnie olewając poprzednie słowa. Ta szopka już ją męczyła, więc może i lepiej że facet sam zdecydował się pójść.
Hm, chyba coś zostawił? Wyłapała jak coś wylatuje mu z bluzy, a skoro gościu postanowił już pójść, uznała że chociaż to może z niego zgarnąć, jako nagroda pocieszenia.
Niestety. To był kawałek papieru z czymś na nim nabazgranym. Jak wszech i wobec wiadomo Erin nie jest zdolna do tak podstawowego działania jak czytanie, więc postanowiła to zachować i jeśli kiedyś będzie miała okazje - spytać kogoś kto umie czytać co tu jest naskrobane. Kto wie, może to coś ważnego dla tego typa, kij wie, lokacja jego kryjówki którą mogłaby ojebać do zera za to co się tu stało dziś.

No ale nic. Póki co jednak, lepiej by się stąd zabrała.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.19 12:57  •  Uliczki Empty Re: Uliczki
Uliczki BcBUAYU

W miejsce to przywędrowała ze wspomnieniem dotyczącym zarażonego, wymęczonego i zmaltretowanego przez tajemniczą chorobę osobnika wyżartym, wypalonym głęboko w zaniepokojonym umyśle - ciało pokryte ohydnymi krostami, oczy przekrwione i gorączką tknięte, kończyny sztywno się poruszające i w końcu odmawiające posłuszeństwa, iskierka szaleństwa wślizgująca się do pokrzywionej cierpieniem mimiki. Nie był to przyjemny widok, ani odrobineczkę, a wręcz, nawet wobec standardów Desperacji, traumatyczny i niemożliwy do wymazania z pamięci. A razem z rozmyślaniem nad tamtym nieszczęsnym dniem - mimo niechęci do tych myśli i łaknienia zepchnięcia ich na odległe krańce świadomości, na granice wygnania i niemal zapomnienia - przychodziło napięcie i trwoga, i niepokój w stosunku do tego, co też wydarzenie tamto dokładnie znaczyło; czego było początkiem; co miało nadejść za nim ścieżką tą już częściowo przetartą. Przez czysty przypadek dowiedziała się tak o trzech ofiarach śmiertelnych tej nieznanej zarazy, jak i o mężczyźnie, który twierdzi, iż zna lokum persony - albo i monstrum, któż to wie - rozsiewającej wokół siebie paskudztwo to mordercze. Dwóch handlarzy dyskutowało tę nowinę między sobą i debatowało nad tym, jak "sprzedaże" spadną im przez tę całą panikę oraz to, że będą musieli być bardzo ostrożni z tym, z kim przyjdzie im w obecnych czasach robić interesy - nie mieli zamiaru złapać przypadkiem tego ohydztwa lub rozsiać go dalej przez produkt "wadliwy" i skażony.

Długo zastanawiała się nad tym, czy podchwycić ten luźny trop i ruszyć jego śladem; czy wplątać się w tę potencjalnie niebezpieczną sprawę; czy powinna wystawiać się na możliwe zarażenie tą plagą, jaka zawitała na tych szarych, zdewastowanych ziemiach. A potem zdała sobie sprawę z tego, że niedługo po pamiętnej katastrofie w Barze gorąc zamieszkał w jej organizmie, zaś w stawach poczęły kiełkować natrętne igiełki bólu - delikatne jeszcze, ledwo zauważalne, lecz obecne i prawdziwe. Nie dostrzegła - jeszcze? - żadnych wypustków i krost na swojej jasnej, naznaczonej różnymi bliznami skórze, lecz miała dławiące, straszliwe przeczucie, że była to tylko kwestia czasu. A może najzwyklejsza paranoja? Hah, życie nie było takie dogodne i piękne, zwłaszcza jej. Podjęła, toteż, decyzję i postanowiła spotkać się z Informatorem, z przykrością i żalem zostawiając Arashi'ego za sobą, na jednym z drzew przy hotelu dobrze jej znanym. Niekrótko z nim dyskutowała i stała się go przekonać, że tak będzie lepiej, ponieważ nie wiedziała, czy zaraza ta dotyka tylko człekopodobne istoty, czy może bestie też mogą się nią zarazić, a nie chciała kompana swojego ukochanego oraz wspaniałego stracić. W końcu... w końcu namówiła go, aby pilnował jej typowego miejsca odpoczynku, obiecując jeszcze, że wróci. Dopiero po tym wyruszyła w nową podróż, kierując się pogłoskami i plotkami, i słowami napotkanych mieszkańców Desperacji.

Opatuliła się szczelniej, ciaśniej swoim ciężkim płaszczem podróżnym - i magicznym, niezwykłym - rozglądając po okolicy tej żałosnej ślepkami spowitymi cieniami założonego na głowie kaptura. Posiadała wyłącznie luźną, niedokładną deskrypcję niejakiego Satoru, więc zmuszona była do zaczepienia paru niegroźnie, nieagresywnie wyglądających jednostek i dopytania ich odnośnie tego, gdzie też mogła go zastać i dorwać. Ignorując współczujące i pełne litości spojrzenia, jak również nie zwracając uwagi na szepty wszelkiego rodzaju - na drogę krzyżową się wybiera, głupia; chyba ją pojebało!; kto o zdrowych zmysłach wystawiałby się na to ścierwo! - Karyuu udała się do punktu, gdzie natknąć mogła się na poszukiwanego przez nią jegomościa. Dojrzawszy personę pasującą do szczątków opisu, jaki po drodze tutaj pozyskała, podeszła do niej i odchrząknęła delikatnie w celu zwrócenia na siebie jego uwagi.
- Ja w sprawie zarazy - powiedziała ochryple i prosto z mostu, nie mając ochoty oraz czasu na swobodne sugestie, insynuacje czy niejasne, zakamuflowane owijanie w bawełnę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.19 19:17  •  Uliczki Empty Re: Uliczki
Uliczki Zaraza-1539959232
Satoru z braku lepszych zajęć przysiadł na schodach pobliskiego budynku. Nie spodziewał się, że ujrzy dzisiaj śmiałka, który będzie chciał stawić czoła zarazie. Zapowiadał się kolejny nieciekawy cień w objęciach nudy i głodu, więc gdy do jego uszu doleciało krótkie ja w sprawie zarazy, stanął z wrażenia, wypluwając pet trzymany w ustach.
Jedno było pewne: wizualizacja mężczyzny nie była przyjemna dla oka. Miał pokrytą liszajami skórę, nabiegłe krwią oczy, spierzchnięte wargi i tłuste, klejące się do twarzy włosy częściowo zakryte podniszczoną czapką z daszkiem. Ponadto czuć było od niego nieprzyjemny zapach, świadczący o tym, że zasady higieny były mu całkiem obce. Śmierdział piwskiem i potem, jak menel śpiący na ławce w parku.
Po co ci ta wiedza, paniusiu? — zapytał, sepleniąc. Przyjrzał się jej podejrzliwie, począwszy od dekoltu, a skończywszy na sympatycznej twarzy schowanej w dłużej mierze w kapturze. Nie wiedział po co pytała go o zarazę. Myślała, że miała jakiekolwiek szanse? Dobre sobie. Była zaledwie kruchą dziewką. Co taka mogła wiedzieć o zarazie?  — Guza szukasz, ślicznotko? — Prychnął.
Głos Satoru nie odstawał od jego urody; był równie paskudny co ona. Pobrzmiewała w nim chrypa, na którą cierpli ludzi chorzy na zapalenie krtani, aczkolwiek w jego wypadku był to efekt nadużywania bimbru pędzonego w piwnicy starego budynku, w którym mieszkał wraz z kilkoma równie przyjemnymi w obyciu kumplami.
Co tu stoisz? Jaśniej mam się wyrazić? — Jego dłoń, obleczona w materiał rękawiczek bez palców, zakleszczyła się na ramieniu dezerterki; kolejna wada – miał brud pod paznokciami. — Precz stąd. Twoje miejsce jest przy garach.
Uśmiechnął się ironicznie, obnażając kolejny defekt - brak dwóch jedynek musiał być przyczyną seplenienia. Wycofał rękę i ponownie zasiadł na drugim stopniu.
Pech przykleił się do kobiety niczym guma do podeszwy buta. Nie dość, że brzydal, to jeszcze szowinista.

Informacje techniczne:
• Twój ekwipunek może składać się z pięciu dowolnych przedmiotów - wliczane są w to artefakty, a także jednego towarzysza - bestii. Skonkretyzuj to w poście poniżej. Pamiętaj jednak, że bestia wówczas również może się stać ofiarą zarazy.
• Nieprzestrzeganie deadline'u wiąże się z konsekwencjami, jednakże można je łatwo ominąć -  wystarczy wpis w nieobecności lub wiadomość na PW Apokalipsy o ewentualnej niedyspozycji.
• Gdyby ktoś chciał jeszcze wesprzeć Karyuudo w jej działaniach i dołączyć, ma na to czas do 28.04. Po przekroczeniu tego terminu nie ma już takiej możliwości.

Temperatura osiągnęła 21°C.
Deadline: 28.04
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.04.19 1:12  •  Uliczki Empty Re: Uliczki
Uliczki BcBUAYU

Pierwszą myślą, jaka przemknęła przez jej umysł było to, że nikt pewnie nie zauważyłby, gdyby osobnik - Satoru - siedzący na schodkach jednego z budynku trawiony był przez przeraźliwą, niedawno przybyłą na Desperację zarazę. Był tak samo paskudny i zmarnowany, i zniszczony, jak nieszczęśnik, który jakiś czas temu wparował do przybytku Przyszłość - tylko krost ohydnych i odstraszających mu brakowało. Zachowanie jego - jak stosunkowo prędko przekonała się po swoim nie-przywotaniu - idealnie parowało się z jego aparycją, będąc identycznie szkaradne i odpychające. Drgnęła, kiedy niezadbany, wstrętny mężczyzna chwycił ją za ramię, odruchowo sięgając po spoczywającą po skosie na krzyżu, zabezpieczoną tam rzepami łopatę. Zatrzymała się jednakże w połowie tego ruchu, zaciskając usteczka w wąską linię i nie odwracając ostrego, rozpalonego chłodem spojrzenia od jegomościa, który rzucił w jej stronę jakimiś bezsensownymi, szowinistycznymi komentarzami i capnął z powrotem na pokruszonym, wiekowym stopniu. Jej nieśmiałość i niepewność wobec obcych, nieznanych jej jednostek zeszła w tym momencie niemalże kompletnie na drugi plan, podczas gdy na pierwszy wślizgnęła się jej stara, zatarta i zazwyczaj trzymana w odległych głębinach osobowość z czasów jej czynnej przynależności do Łowców. Interes miał tu priorytet, duszące emocje i paląca panika mogły napaść ją później. Misja najpierw, załamanie nerwowe później. Tak. Dobry plan.

Teraz pozostawała tylko kwestia tego, w jaki sposób powinna podejść do zaistniałej sytuacji. Podchwyciła po drodze - podczas pytania o drogę - że Satoru tchórzem jest, na domiar tutaj, na Desperacji mało uczciwej i wypełnionej krwiożerczymi bestiami, panują surowe zasady dżungli. Zasady silniejszego. Najłatwiejszą, tudzież, taktyką byłaby ta oparta na wbiciu w mężczyznę sporej dawki przerażenia, najlepiej z cudowną pomocą przemocy i może jeszcze na domieszkę wsparciem rozlewu, niedużego, krwi. Szkoda tylko, że za agresywność jasnowłosa chwyta wyłącznie w krytycznych, konkretnych i w większości niezależnych od niej przypadkach, prawda?
- Nie sądzę, abyś był w pozycji do wybrzydzania - odezwała się cicho, ale stabilnie, bez grama drżenia czy wątpliwości w głosie. - Nie widzę tu sznureczka chętnych do zajęcia się tą sprawą, a Ty... - podeszła o krok do przodu, szurając delikatnie podeszwą o podłoże i nachylając się lekko do przodu - ... nie masz odwagi sam się za to zabrać - rzuciła prosto z mostu i bez ceregieli, nieznacznie odsuwając poły swojego magicznego płaszcza w taki sposób, aby Satoru miał okazję wypatrzyć rękojeść jej nietypowej broni. Zobaczmy, czy słowa i sugestie coś załatwią, czy sięgnąć zmuszona będzie po coś mocniejszego. Preferowałaby nie - przemoc nie była jej domeną. Już nie i nie chciałaby wracać do tamtych sposób, do tamtej złości, do tamtego braku kontroli - ale...

Ekwipunek:
- Łopata;
- Zapalniczka piromana;
- Płaszcz cienia;
- Fałszywa przepustka;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.04.19 23:01  •  Uliczki Empty Re: Uliczki
Uliczki Zaraza-1539959232
Czuł, jak chłód betonu przenika przez materiał spodni, jednakże to nie odwiodło go do zmiany swojej pozycji. Wbił wzrok w przeciwległy budynek, któremu bliżej było to ruiny niżeli cudu architektonicznego, lecz niewykluczone, że niegdyś pełnił taką rolę.
Satoru urodził się na długo po wybuchu klęsk, które zrujnowały cywilizacje, zatem nie pamiętał czasów przed ich pojawieniem się. Jego uszy natomiast były świadkami wielu opowieści, które odnosiły się do zmierzłych czasów, ale ich data ważności już dawno przypadła. Teraz na każdym kroku czyhała na nich śmierć - czy to z powodu chorób, czy to głodu, choć jedno nie wykluczało drugiego. Niemniej jednak do tej pory nie miał do czynienia z zagrożeniem takiego kalibru. Żadna z dotychczasowych chorób nie mogła się równać z tą, która pojawiła się po nieprzyjemnym incydencie w barze Przyszłość.
Włożył ręce do kieszeni, gdy w uszach znowu rozległ się przyjemny dla ucha głos kobiety. Nie dawała za wygraną, co bardziej go drażniło aniżeli cieszyło. Czyżby nie pojmowała co to odmowa, którą się posłużył, by się jej pozbyć?
Jasne, nie miał odwagi, ale - jak słusznie zauważyła - nie tylko on, skoro jak dotąd nikt nie zaciągnął u niego informacji.  
W takim razie gratuluje twojej odwagi — prychnął, zerkając ku niej. Dostrzegł nietypową rękojeść jej broni i przewrócił oczyma. Wielokrotnie trzymał podobny oręż w swoich zniszczonych dłoniach, ale nigdy nie traktował go jego groźnej broni, mogącej się równać z tym, co widział na własne oczy raptem kilka dni temu. – Żartujesz sobie? Myślisz, że narzędziem rolniczym coś wskórasz? Czyś ty w ogóle widziała na oczy tą kreaturę? — Z wrażenia zdecydował się jednak na powstanie. Spojrzał na nią z góry. W jego oczach uwidoczniła się pogarda. Sęk w tym, że trudno było mu uwierzyć w potęgę takiej kruchej istoty jak ona. Widział na własne oczy co plaga robiła z ludźmi. — Powtórzę to ostatni raz. Spieprzaj stąd, jeśli ci życie miłe. Nic tu po tobie. — Splunął na podłoże obok jej butów, po czym pokonał kolejny stopień i wszedł do środka budynku, do którego nań prowadził, trzaskając za sobą drzwiami. Nienawidził, gdy strojono sobie z niego żarty, a ta paniusia najwidoczniej do tego dążyła.

Temperatura osiągnęła 21°C. Obowiązuje całkowita swoboda w działaniu.
Deadline: 03.05
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Uliczki Empty Re: Uliczki
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach