Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 9 z 14 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14  Next

Go down

Pisanie 10.02.17 14:19  •  Opuszczony Magazyn. - Page 9 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Skrzywił swoją mordkę na wieść użytych słów przez Insomnię. Nie zamierzał się doszukiwać w nich kłamstwa. Uwierzył jej. Zgodnie z instrukcjami anioła postanowił się zapytać i to każdej mu napotkanej osobie z chustą. Swego rodzaju istniał promyk nadziei, że może szybko spotkać właściwą osobę. Taką, która go wprowadzi w szeregi DOGS. Rozczarowany postanowił wydusić z siebie parę słówek.
- Rozumiem. - Wcześniej wypowiadając te słowa spojrzał na chustę o żółtym zabarwieniu. Jednak szybko zadecydował wzrokiem wrócić na jej twarz. Wystarczająco dziwnie skupił uwagę na skrawku materiału, a niżeli na osobie z jaką rozmawiał. Wydawało mu się to być mało grzeczne. Taki niestety już był i nic z tym zrobić nie mógł. Zastanawiał się nad powiedzeniem o tym, że planuje dołączyć do jej bandy. Stać się jednym z psów. Prawdę mówiąc nie prowadził z Ourellem wystarczająco długiej konwersji, żeby móc do końca wyrobić zdanie. Teraz przyszło mu się mierzyć z burzą myśli, która nie była latwym orzechem do zgryzienia. Nie wiedział już kompletnie, czy chce do nich dołączyć ze względu na rodzinne więzy tudzież nabrania jakiegoś celu. Podrapał się po głowie. Zagościła cisza w trakcie ich konwersacj, którą spróbował zakończyć. Użyciem swego własnego głosu.
- Mogę Ci zadać pytanie... Znaczy pytania odnośnie DOGS? - Nie była to dla niego blacha sprawa. Bardzo mu zależało na odpowiedziach. Chciał się dowiedzieć paru rzeczy i mogła mu w tym pomóc. Tak więc postanowić zadać ów pytania, kiedy na nie przyzwoli sama dziewczyna. Przecież nie będzie jej zawracał głowę taką nieistotną rzeczą. W chwili kiedy wyraziła chęci no to zadał następujące pytania.
- Czy wy naprawdę utrzymujecie rodzinną atmosferę? Mówił mi Ourell, że potraficie za sobą wskoczyć w ogień mimo zgrzytów. No i... - Tutaj się zatrzymał, żeby nabrać powietrza i zadać kolejne pytanko.
- Czy Growlithe dalej wami przewodzi...? Jest to trochęistotne dla mnie. - Zakończył zadawać pytania. Oczekiwał na jej odpowiedzi na tak głupie pytania. Strasznie nachalne było dopytywanie o takie kwestie, ale nic nie mógł z tym zrobić. Zaciekawiony był informacjami, aż za bardzo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.17 1:22  •  Opuszczony Magazyn. - Page 9 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
- Gapisz się - wtrąciła tuż przed tym, jak przypadkowy znajomy postanowił wreszcie oderwać wzrok od żółtej chusty i skupić się na rozmowie. Zaplotła ręce z przodu tułowia i uniosła wymownie jedną brew, taksując chłopaczka oceniającym spojrzeniem. Kiedy raz wyczuła pole do swojej dominacji, natychmiast zatykała w nim flagę i przejmowała jako swoje. Wyglądało na to, że białowłosy mógł mieć do niej jakiś interes, a wymordowana nie zamierzała być stratna. Nawet najmniejsze informacje miały swoją cenę, zresztą jej czas też nie był za darmo. Było pewne, że coś jeszcze od nieszczęśnika wyciągnie. Pytanie tylko - co.
- Możesz. - Skinęła głową w geście godnym angielskiej królowej, napawając się miłym uczuciem wyższości. Na usta dziewczyny przybłąkał się tajemniczy uśmieszek, nadając jej obliczu charakter przywodzący na myśl dziką księżniczkę. Jak by się dobrze zastanowić, w pewnych kręgach tym właśnie była - pupilką gangu, rodzoną córką pana i władcy burdelu, a przy tym osóbką o niezaprzeczalnym charakterku. Biło z niej coś królewskiego, choć była to rzecz jasna aura bardzo nadszarpnięta i mocno związana z aktualną postawą. Gdyby przestała się tak puszyć, całe wrażenie z pewnością szybko by uciekło.
- Nie da się żyć na Desperacji i nie wiedzieć, że w DOGS rządzi Growlithe, niezmiennie od setek lat - zaczęła uroczystym tonem, by zaraz prychnąć śmiechem i zakończyć krótki teatrzyk. Znudziło jej się granie królowej. - Nie no, wiesz. To wujek Grow założył gang i gdyby go zabrakło, to już by nie było to samo. Ale nie zabraknie - zakończyła tonem tak pewnych, jak gdyby nieśmiertelność Wilczura była wypisana na jakichś starożytnych tablicach albo wyryta na Księżycu. Insomnii zwyczajnie nie mieściło się w głowie, że ktokolwiek byłby w stanie zastąpić jej ukochanego przybranego wujka na najwyższym stanowisku wśród Psów.
- I to nie jest atmosfera. My jesteśmy prawdziwą rodziną - podkreśliła, szczególnie kładąc nacisk na ostatnie dwa słowa. Szczególnie ona sama traktowała owo założenie bardzo dosłownie, wręcz przypisując poszczególnym członkom gangu jakieś rodzinne funkcje: braci, sióstr, ciotek i wujków. W końcu jej rodzona matka była Pitbullem, a i ojciec podobno należał niegdyś do psiej bandy. Ta historia nie była dziewczynie dokładnie znana, ale liczyła na to, że jakaś życzliwa dusza kiedyś wtajemniczy ją w fakty.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.17 14:57  •  Opuszczony Magazyn. - Page 9 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Pierwsza uwaga do niego dotarła natychmiastowo. Zdawał sobie sprawę, że nie powinien się gapić. Nie mógł też ukryć faktu, że był zainteresowany samą organizacją. Przynajmniej do tego stopnia by utrzymać przyjazne stosunki. Uzyskał pozwolenie na zadawanie pytań co go ucieszyło. Zadał je później i oczekiwał na dość szczerą odpowiedź. Poczuł się w jednej chwili niczym skończony idiota, kiedy usłyszał pierwsze słowa. Miała dużo racji w kwestii co do życia na Desperacji i ciągłym życiu przywódcy DOGS. Było to głupie pytanie, które dla jego osoby należało do ważniejszych. Nie przyszło mu powiedzieć czemu to było istotne dla niego. Początkowo uznał to za mało ważne. Prędzej jego by wyśmiano, gdyby powiedział o byciu synem tejże persony. Nie dość, że głupi to jeszcze mało groźny. Żyjąc niczym szabrownik, żeby przeżyć. Taki wizerunek raczej nie pasowałby do całości. Późniejsza wypowiedź Insomni coś drgnęła w głowie białowłosego. Prawdziwa rodzina. Powtórzył sobie w głowie powtórzone zlepek dwóch słówek, zaciskając przy okazji pięść. Na samą wieść o tym nie wzbudziło u niego pozytywnych emocji. Bardziej te negatywne. Buzowało w nim od tych prawdziwych emocji. Starał się jednak za bardzo tego nie pokazywać. Sam zwrócił się wzrokiem na skrzynki, których wcześniej buszował.
- Prawdziwą rodziną, tak? - Posiadał w swoim głosie bardzo kpiący ton. Można było to wyczuć wręcz na kilometr. Akurat te słowa najbardziej zirytowały jego osobę. Była to kwestia czasu nim wybuchnie. I niefortunnie, tak też się stało. Wrócił spojrzeniem na twarzyczkę rozmówczyni. Skupił się na niej przez chwilę. Układał w swoim zakutym łbie słowa w zdanie. Zmarszczył brwi, a następnie odrzekł.
- Możecie się uznawać rodziną i w ogóle, ale pewnie dla niego jesteście niczym innym niż psami na odstrzał. - Złapał w czasie za ubranie dziewczyny trochę szarpiąc. Widać było u niego złość, którą już nie potrafił trzymać z dala od myśli. Szybko również dodał kolejną formułkę.
- Skąd możecie mieć tą pewność...? Pewnie zrobił poza mną masę innych bachorów, które zostawił na pastwę losu. Mając głęboko w poważaniu, czy żyją bądź nie! - Ostatnie słowa wręcz wykrzyczał. Nie potrafił zdzierżyć tego faktu. Przez setki lat był traktowany przez żywot niczym śmieć. Pragnął rozwiązać problem z samotnością, z którą nie radził sobie. Był sam jak palec i nikogo nie obchodziło, czy sobie radzi z ciężkim żywotem. W ułamku sekundy poczuł nadchodzące łzy. Starał się je powstrzymywać, a jego twarz jeszcze bardziej żałośnie wyglądała niż wcześniej. Ostatecznie to doprowadził, że puścił dłonią ubranie i padł dolną częścią ciała na grunt. Nie zwrócił się ponownie oczami w stronę wymordowanej. Na cholero było mu się dopytywać o gang. I przy okazji o swojego ojca. Cisza zapanowała od jego osoby. Próbował wrócić do wcześniejszego spokoju. Nie potrafił też zrozumieć czemu akurat planował wyładować złość na drugiej osobie. Przyłożył swoją dłoń na twarzy ścierając strużki łez przy okazji.
- Przepraszam za te słowa. Nie wiem co we mnie wstąpiło... - Próbował załagodzić sytuację, która mogła podążyć w niewłaściwym kierunku. Obawiał się jej reakcji na słowa, jakie wypowiedział niedawną chwilą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.03.17 0:53  •  Opuszczony Magazyn. - Page 9 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
- Mhm! - potaknęła, nic sobie nie robiąc z wyciekającej każdą głoską ironii w wypowiedzi Shiro. Cokolwiek się temu chłystkowi wydawało na temat DOGS, nie miał prawa wymądrzać się bardziej od osoby, która rzeczywiście do gangu należała. Jego opinia była tylko subiektywnym spojrzeniem, zaś Insomnia miała żywe fakty i osobiste doświadczenia. Nie musiała się przejmować głupawym argumentem; miała rację i tym razem nawet nie musiała udawać, że wie lepiej. Naprawdę wiedziała lepiej.
I ten dziwoląg mógł sobie gadać do woli. Nayami na jego zarzuty zareagowała najpierw miarowym unoszeniem brwi, by za chwilę dołączył do nich kpiący uśmieszek. Jej nowy znajomy był niesamowicie irytujący, lecz zarazem jakże śmieszny. Wydawało mu się, że wie cokolwiek o największym postrachu Desperacji, kiedy tak naprawdę tylko miotał się we własnych zarzutach i złości.
- Skończyłeś? - rzuciła ironicznie, gdy ten niemal wywrzeszczał ostatnie zdanie. Zabawnie było ze stoickim spokojem obserwować czyjąś narastającą furię. Choć sama wymordowana zazwyczaj była tą drugą wściekającą się stroną, tak i to doświadczenie wydawało się niezwykle interesujące. toczący pianę z ust Shiro wyglądał teraz w jej oczach niezwykle zabawnie; targały nim emocje, których nie mógł w żaden satysfakcjonujący sposób wyładować. Biedny, biedny głupiec.
Bez słowa przeczekała, aż biedak się wypłacze i nieco ogarnie. Oblicze Kundelki nieco złagodniało, choć ironiczny uśmieszek nadal niezmiennie błąkał się na jej twarzy. Na przeprosiny tylko machnęła zdawkowo dłonią.
- No już, już. Nie maż się jak pięciolatek. - Wywróciła wymownie oczami. Przecież nie powie, że nawet trochę jej się żal zrobiło chłopaka. - Idiota z ciebie, wiesz? Za takie gadanie powinnam Cię porządnie ukarać. Tym bardziej za dotykanie mnie bez pozwolenia, mógłbyś mieć już dawno rozszarpane gardło.
Jej głos był nadzwyczaj spokojny, lecz jednocześnie ze słów biła groza. Nie sposób było pomyśleć, że mogła żartować; każdy wyraz został wypowiedziany zupełnie na poważnie.
- A co ty się w ogóle tak przejmujesz? Pełno rodziców porzuca swoje dzieci. Mój ojciec się do mnie nie przyznaje i najchętniej by mnie zabił, a jakoś nie jęczę o tym jak panienka. Weź się w garść, chłopie, bo cię tu zjedzą - skonstatowała, wyciągając rękę do wciąż pozostającego bliżej gruntu chłopca. - Wstawaj, wytrzyj się i ogarnij.

Nie wiem, co się stało temu postowi.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.17 0:36  •  Opuszczony Magazyn. - Page 9 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
W obecnej chwili miewał konflikt emocji, który nie należał do tych najprzyjemniejszych. Chciał wyładować swoją złość na pierwszej lepszej osobie, ale nie mógł ostatecznie. Nie można ukrywać faktu, że był jedynie długoletnim bachorem. Zdarzało mu się sporadycznie przeprowadzanie spokojnej konwersacji z kimś. Mało tego jego próba ostrej wymiany słów, skończyła się dla niego tragicznie. Usłyszał wiele słówek, które dokładnie opisały jego zachowanie. Idiota. Starał się wyłapać każde słówko, jakie trafiło do jego osoby. Nie był zadowolony na ich wieść, ale szybko zrozumiał iż to co powiedziała było prawdą. Jeszcze bardziej mu głupio się zrobiło na wieść, że faktycznie mógłby skończyć z rozszarpanym gardłem.
- Racja... - Padło pojedyncze słowo z jego ust, a następnie chwycił za rękę panienki. Oczekiwał na małą pomoc w staniu, a jeśli taką otrzyma to wróci na proste nogi. Nie trzeba było czekać długo, żeby ujrzeć na przecieranie własnych oczu rękawem odzienia. Zajęło mu trochę czasu na ich wycieraniu. Nie każdy na jego miejscu chciałby się chwalić zapłakanymi oczętami. Kiedy skończył się sobą zajmować, zwrócił się spojrzeniem ku Insomni.
- Zdaje sobie sprawę, że nie powinienem się przejmować. Ale... - Mówił z początku spokojnie, ale musiał wykonać głęboki wdech do dalszej wypowiedzi. Mając minę zbitego psa.
- Nie da się z tym nic zrobić, prawda...? - Zakończył wypowiadanie słów i spojrzał gdzieś w bok. Nie było dla niego łatwe do zrozumienia wiele aspektów tego świata. Jakby nie chciał ich przyjąć do wiadomości. Teraz starał się przestać przejmować tym małym faktem. Nie mógł nic zrobić, żeby zmienić choć trochę ten nieszczęśliwy los. Wystarczyłoby dla niego iść do przodu. Zaczynał się uspokajać więc znów spojrzał w jej kierunku twarzy. Zatrzymał wzrok właśnie na tym miejscu. I zostało mu nic więcej niż powiedzieć kolejne słowa.
- Raz jeszcze sorki za wcześniejsze. Nie często mi się zdarza z kimś w ogóle rozmawiać, no i cóż. - Gdy skończył mówić, zaczynał przejeżdżać dłonią po swoim lewym ramieniu. Nie mógł ukryć, że dla niego sytuacja wyszła beznadziejne. Wiedział i to dobrze, że zachował się niczym rozwydrzony bachor. I teraz starał się jakoś odkręcić to słowami, mimo wcześniejszych przeprosin i tych nowych.

PS. Tak wiem. Post kupa, ale już więcej mi wena nie pozwoliła... x.x'
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.17 21:28  •  Opuszczony Magazyn. - Page 9 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Przewróciła wymownie oczami i pozwoliła chłopakowi wesprzeć się na swojej ręce. Pociągnęła go lekko, by łatwiej mu było stanąć na nogi, po czym bezzwłocznie puściła i cofnęła się o pół kroku. Miała zbyt wiele godności, by pozwalać na zbyt wiele jakiemuś rozchwianemu emocjonalnie osobnikowi. Oparła wolną dłoń o biodro i spojrzała z ukosa na jasnowłosego, obserwując jak zmienia się jego stan i reakcje. Byłą w dość dobrym humorze, dzięki czemu miała nieco większą tolerancję na cudze wygłupy niż zazwyczaj. Taki poziom pobłażliwości wobec obcych był u Insomnii rzadkością, stąd Shiro mógłby poczuć się zaszczycony, gdyby tylko o tym fakcie wiedział.
- Z czym? Z tym, że głupi rodzice mają gdzieś swoje dzieci? Pewnie nic. Chociaż Grow nie jest taki zły, może przy odrobinie dobrej woli udałoby się wam dogadać - stwierdziła. W końcu Wilczur był jednym z jej ulubionych przybranych wujków! Istniała więc spora możliwość, że okaże się podobnie nastawiony wobec własnego syna, jeżeli da się mu okazję. Oczywiście Nayami miała świadomość, ze większość jej przywilejów wiązała się z byciem Psem i córką Hemofilii, ale przecież nigdy nic nie wiadomo. Dziewczyna byłaby skłonna zaryzykować danie obu panom szansy przynajmniej na spotkanie. Na nie wiadomo jak bliską relację nie było wprawdzie co liczyć, ale czyż nie lepsze coś od niczego? Shiro wydawał się być dość... spragniony zwykłej, ludzkiej (bądź nieludzkiej) uwagi. Gang mógłby być dla niego dobrym miejscem, gdyby tylko sprostał próbie i udowodnił swoją użyteczność dla psiej rodziny. Wymordowana miała to w pamięci, choć na razie nie zamierzała proponować - za krótko znała chłopaka, żeby podsuwać mu podobne pomysły. Ale może, może kiedyś...
- Może rozejrzymy się trochę po tym magazynie? Pewnie jeszcze zostało sporo skarbów, tylko nie umiesz szukać. - wysunęła spomiędzy warg koniuszek języka i uśmiechnęła się figlarnie, po czym nie czekając na zgodę tymczasowego towarzysza, złapała go za nadgarstek i pociągnęła w kierunku wypełnionych śmieciem kontenerów. Kolejny fun fact: pannie Leather przeszkadzało, gdy ktoś dotykał jej bez uprzedniej zgody, ale sama nie miała oporów przed czynieniem dokładnie tego. Władcze nastawienie do świata miała w genach od obojga rodziców, co nieustannie przejawiało się w zachowaniu dziewczyny.
- Opowiedz mi więcej o sobie - nakazała, puszczając wreszcie biednego chłopa. Nie spoglądając nawet w jego stronę, wdrapała się na kontener i usiadła na jego brzegu, zaglądając przez ramię do środka. Radośnie zamachała nogami w powietrzu, o mało nie obdarzając wymordowanego solidnym kopniakiem. Obudził się w niej jakby nowy entuzjazm, a to z tej prostej przyczyny, że uwielbiała słuchać opowieści i liczyła na jakiś skromny, acz wart uwagi kawałek od Shirokawy.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.17 14:25  •  Opuszczony Magazyn. - Page 9 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Wysłuchiwał się spokojnie w słowa, które wypowiedziała dziewczyna. Część o możliwości dogadania się z własnym rodzicem, zaciekawiło go w pewnym stopniu. Chciał się upewnić, jaki jest w rzeczywistości. Słyszał wiele rzeczy na jego temat, a nie wspominając o jego gangu. Nigdy nie posiadał szczytnego celu w życiu. Jedynie mu zależało na przetrwaniu w tych ciężkich czasach. Teraz mógłby dołożyć do tego chęć spotkania się z ojczulkiem od siedmiu boleści.
Mhm. Chociaż może nie tyle dobrej woli co szczęścia ─ Odparł. Zdawał sobie sprawę, że samo spotkanie zależałoby od jego szczęścia. Nie wspominając od wielu innych czynników, których nie dało się przewidzieć. Zdawał sobie sprawę z ich istnienia więc zostało mu mieć nadzieję, która ogłupia ludzi na tym świecie. Dając im wizję na lepsze jutro, przynajmniej tyle dobrego. Zaczął białowłosy spoglądać wzrokiem, gdzieś na boki. Szukał czegoś kątem oka. Wiadomo było, że przebył do tego miejsca za czymś wartym uwagi. Nie mógł więc ukryć, że starał się coś właściwie znaleźć. Między innymi w tych kontenerach. Wrócił spojrzenie na panienkę dość szybko. Napuszył policzki usłyszawszy propozycję zwiedzania tego miejsca z uszczypliwym komentarzem. Było to spowodowane drugim faktem, którego nie przyjął do wiadomości.
No chyba Ty... ─ Chciał odpowiedzieć na słowa wypowiedziane przez dziewczę, ale został powstrzymany. Nie było to spowodowane ugryzieniem się w język, a bardziej porwaniem chłopaczyny w podróż. Ruszył tuż za nią będąc ciągnięty za nadgarstek. Przy okazji pomrukiwał zlepek słów pod nosem, kompletnie nie zrozumiałych dla ludzi. Nie można było również ukryć, że na jego buźce zagościło zniesmaczenie sytuacją. Ten fakt bardzo mu przeszkadzał. Przecież nie należał do fanów bycia dotykanym, ciąganym i nie wiadomo czego. Wiedział, że nic z tym nie mógł zrobić. Wcześniej bez jej zgody szarpał za ubrania. Tutaj więc nie miał pola do protestów. Parę sekund później zatrzymali się przed kontenerem. Wielkie zdziwienie na twarzy chłopczyny zagościło, kiedy mu nakazano do opowiadania o sobie. Nie często mu się zdarzało mówić o swojej osobie. Jego żywot nie należy do tych ciekawszych. Przy okazji puściła jego nadgarstek. Pewnie mógłby powiedzieć, że nareszcie. Jednak tego nie zrobił. Skupił się bowiem na panience, która się wspinała na wielki pojemnik śmieci. Nie mówiąc, że prawie dostał soczystym butem prosto w twarz od niej. Udało mu się w porę odsunąć przez przypadkowym kopniakiem. Wciąż mu siedziało w głowie na temat opowiadania o swojej personie. Starał się jakoś ułożyć wszystko w słowa. Pokręcił trochę głową i nadgarstkiem, za który był ciągnięty.
Dobra. ─ Powiedział sam do siebie, a chwilę potem siadł na ziemi. Skupiając wzrok z dołu na czarnowłosą. Wolał utrzymać kontakt wzrokowy nawet w takiej postaci.
Większość czasu kradłem od innych przedmioty, które im nie były przydatne. Jedzenie, czy też przedmioty do wymiany. Czasami byłem przyłapany na kradzieży, gdzie udało mu się jakoś uciec bez komplikacji. Emm. ─ Przez jakiś czas opowiadał niepewnie, aż się nie zamknął. Nie wiedział o czym dalej mówić. Czekał na dalszą reakcję na jego słowa. Nie był przekonany, czy to w ogóle zaciekawiło jej osobę. Przecież nie będzie mówił co jadł wczorajszego dnia - teoretycznie mógłby, ale nie miałoby to najmniejszego sensu. Tak więc oczekując na nią, zaczął się odruchowo masować po lewym ramieniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.17 10:09  •  Opuszczony Magazyn. - Page 9 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
- Oj już nie bądź takim pesymistą! - Żartobliwie szturchnęła chłopaka zwiniętą pięścią w ramię. Jego postawa była do bólu pozbawiona pozytywnego myślenia. To było tak sprzeczne z naturalnym charakterem Nayami, że nie mogła powstrzymać chęci naprostowania biednego, zamroczonego czarnymi myślami umysłu. Na twarz wystąpił jej szeroki, radosny uśmiech, po czym podskoczyła lekko w miejscu.
- Jak będziesz chciał, mogę was kiedyś zapoznać! Na pewno wszystko będzie dobrze. Grow tak naprawdę jest bardzo fajny, tylko trzeba się nie bać. Sam zobaczysz, nie ma się czym przejmować.
Ona sama nie wiedziała, co takiego wszyscy widzą w Wilczurze, że albo się go boją, albo pałają doń nienawiścią. Miewał swoje gorsze momenty, ale przecież z grubsza był całkiem w porządku. Ins nigdy nie miała na co narzekać, w DOGS uwielbiali ją właściwie wszyscy. No, może jedynym wyjątkiem była jej rodzona matka, ale po siedemnastu latach dało się do tego przyzwyczaić. Skoro nie dało się wyżebrać ani krztyny miłości od rodziców, trzeba było o nią zawalczyć u reszty zwariowanej familii. W ten sposób młoda wymordowana praktycznie całe swoje dotychczasowe życie spędziła na lawirowaniu pomiędzy kolejnymi wujkami i ciotkami, braciszkami i siostrzyczkami. Co jakiś czas podejmowała kolejne próby zwrócenia na siebie uwagi matki czy ojca, w tym pozytywnym aspekcie, ale wszystkie okazywały się nieskuteczne. Powoli zaczynała dochodzić z tym faktem do ładu i tylko raz na jakiś czas zdarzały jej się chwile załamania spowodowane niedoborem rodzicielskiego uczucia. I tak miała o wiele lepiej niż większość desperackiej dzieciarni.
Zamachała energicznie zwisającymi z krawędzi kontenera nogami. Energia roznosiła ją tak, jak zazwyczaj, toteż już po kilku minutach złapała się czegoś w rodzaju umieszczonej powyżej półki i wspomagając się nią jak poręczą, przemaszerowała po wąskim brzegu pojemnika. Raz po raz zerkała z powrotem w stronę rozmówcy, nie tracąc dzięki temu kontaktu wzrokowego na zbyt długo. W końcu wdrapała się na platformę, z której po drugiej stronie zwisał fragment metalowych schodków. Podwyższenie było mocno zagracone, ale własnie czegoś takiego było jej trzeba. Jednocześnie słuchając Shirokawy, zagłębiła się w poszukiwaniach czegoś pożytecznego w owej ogromnej kupie śmiecia.
- Pewnie miałeś sporo ciekawych przygód - zauważyła, wbijając dłoń w stertę i wydobywając z niej blaszaną miskę. Znalezisko zostało pobieżnie otrzepane z brudu i umieszczone w dużym worku, który czyjeś sprawne ręce przerobiły na pojemny plecak. Zaraz też jedna myśl uderzyła ją gwałtownie, na co przykucnęła przy krawędzi półki i spojrzała w dół, prosto na złodziejaszka.
- A dużo podróżujesz? Byłeś gdzieś daleko?
Informacja ta interesowała ją niezmiernie. Jej samej nigdy nie pozwalano na żadne dłuższe wyprawy, stąd też każdą historię o odległych rubieżach Desperacji, o mrocznym Limbo, magicznym Edenie i wielkiej niesamowitości - oceanie - mogła wysłuchiwać godzinami, planując swoje własne tajemne wyprawy w tamte strony. Nie miała co prawda zbyt wielkich szans na dotarcie w żadne z tych miejsc samodzielnie, ale po cichu liczyła, że któryś z ukochanych wujków w końcu złamie się pod naporem szczenięcego spojrzenia i zabierze ją ze sobą na wycieczkę. A jeśli nie, zawsze można znaleźć sojusznika z zewnątrz.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.06.17 16:09  •  Opuszczony Magazyn. - Page 9 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Pesymistą? Zwykłe słowo odbiło w jego głowie niczym echo kanionu. Nie miał absolutnego pojęcia z jakiego powodu został nazwany pesymistą. Samo szturchnięcie w ramię nie było dla niego zrozumiałe. Zostało mu jedynie zaakceptować tego typu rzeczy. Przebywał w towarzystwie osoby, która wykazywała się dziwną energią w jego mniemaniu. Nie bardzo miał możliwość spotkania takiego typu osoby przez dłuższy czas. Właśnie z tego powodu jego umiejętności rozmowy mogły być sztywne. Trafiło do niego najbardziej wieść o możliwości zapoznania z Wilczurem. Nie wiedział dokładnie jak zareagować na te słowa. Dałoby mu to możliwość spotkania się z osobą, którą nigdy nie znała osobiście. W pewnym stopniu to go ucieszyło, a nawet z tego powodu zagościł na jego twarzy lekki uśmiech.
Naprawdę? Byłoby to naprawdę wspaniale. ─ Nigdy jeszcze nie znalazł się w takiej sytuacji więc ciężko byłoby mu wyrazić szerszą gamę emocji. Nie często mu się zdarza, ale wierzył w jej słowa. Pierwszy raz od dłuższego czasu zagościły pozytywne myśli. Obserwował wzrokiem na Insomnię, która się dobrze bawiła w wygrzebywanie rzeczy ze sterty śmieci. Starał się utrzymywać z nią kontakt wzrokowy. Z samego dołu to nie było może zbyt łatwe, mając ograniczone pole widzenia. Postanowił więc wstać z ziemi i zrobić pewną rzecz.
Można tak powiedzieć. ─ Odpowiedział na wieść o przygodach związanych z jego podróżowaniem. Trochę w swoim życiu wędrował żeby znaleźć coś wartego uwagi. Zdarzało mu się zajść w takie rejony jak Eden. Jednak nie było to na dłuższą metę. Przebywał w tamtejszych rejonach raz na jakiś czas, żeby coś fajnego zdobyć. Zrobił przerwę od mówienia i postanowił się wspiąć na kontener starych śmieci, w którym grzebała czarnowłosa. Chwilę mu to zajęło gdyż leniwie się za to zabierał. Kiedy tylko się wspiął na górę to siedział na krawędzi. Z dobrą chwilę siedział cicho, a ją przerwał kiedy zaczął opowiadać dalej.
Najdalej ze wszystkich miejsc byłem w Edenie, który jest... no fajnym miejscem? Nie wygląda wcale źle. Można powiedzieć, że fajne rzeczy tam się znajdują. Jest to trochę dziwne miejsce. - Powiedział. Spojrzał na stertę śmieci, chcąc znaleźć okiem coś ciekawego.

PS. Trochę kupa post, ale no straciłem lekko wątek. Później będzie na pewno lepiej. :I
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.17 17:46  •  Opuszczony Magazyn. - Page 9 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
- No naprawdę. - Wyszczerzyła się wdzięcznie. - Znaczy wiesz, o ile się uda. Nie dam rady nic obiecać, ale zobaczę, co da się zrobić.
Było to dość zastanawiające, dlaczego Nayami wykazywała takie zdecydowanie, by pomóc praktycznie obcej osobie. Zazwyczaj podobne oddanie okazywała wyłącznie członkom swojej zwariowanej psiej rodzinki, co i tak dawało bardzo wiele osób, na których jej zależało. Odpowiedź na owo pytanie była bardzo prosta; Ins sama wiele dałaby za to, żeby ktoś pomógł jej dogadać się z rodzicami, choćby jednym z nich. Ojciec zawsze był daleko, a matka pojawiała się od czasu do czasu - i to tylko po to, by skontrolować swoją potomkinię i upewnić się, że nie łamie żadnego z jej nakazów. Nic więc dziwnego, że wymordowana była bliższa nazywania "mama" czy też "tatą" zupełnie inne osoby niż te, które rzeczywiście przekazały jej materiał genetyczny.
Umieściwszy miskę w plecaku, znów dała nura w śmieci. Energicznie, ale i bez pośpiechu przekładała na bok te mniej wartościowe, co jakiś czas obracając niektóre w dłoniach i przyglądając się im z zainteresowaniem. Nie chciała przegapić niczego ciekawego, ale i trawić zbyt wiele czasu na byle odpad byłoby nierozsądnie. Magazyn był ogromny, a miło byłoby obejrzeć chociaż część jego i tak już znacznie poprzebieranych skarbów. Przerzuciła kilka metalowych części, które niczego jej nie przypominały, jakąś małą deseczkę, stopiony w bezkształtną masę plastik. Przedmioty, które nie przeszły testu jakości panny Leather zaczęły tworzyć osobny stosik "podwójnego śmiecia". Wydawać by się mogło, że czynność ta na dobre pochłonęła złotooką dziewczynę; już nawet nie spoglądała w stronę swojego przypadkowego towarzysza, skupiona na dokładnym oglądaniu coraz to nowych znalezisk. Dopiero na wzmiankę o Edenie drgnęła i zatrzymała się w pół ruchu, jak maszyna odłączona od prądu. Po kilku sekundach odłożyła na bok główkę lalki-niemowlaka i przysiadła się do Shiro, nachylając się niebezpiecznie blisko. W czarnych jak noc źrenicach błyskały ogniki podekscytowania.
- Byłeś w Edenie? - zaczęła z niedowierzaniem. - Opowiedz mi więcej. Jak wygląda? Naprawdę są tam lasy i pola? Takie żywe, zielone? I rzeki z czystą wodą?
O innnych krainach słyszała tylko z opowieści, a te nie zawsze były wiarygodne. Białowłosy też oczywiście nie musiał powiedzieć jej prawdy, ale jego informacje zawsze mogły przynieść ze sobą coś ciekawego. Nayami i tak zamierzała kiedyś w końcu sprawdzić to wszystko osobiście, ale póki co mogła tylko prosić napotkane osoby o dobrą opowieść. Przynajmniej była dobrym słuchaczem - chłonęła każde słowo tak, jakby od tego zależało jej życie.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.08.17 1:51  •  Opuszczony Magazyn. - Page 9 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Przyglądał się stercie śmierci, zamyślony w swoim małym świecie. Wcześniejsze słowa dały mu powód do rozmyśleń. Zaciekawiony był wyglądem osoby, którą chciałby zobaczyć. Wiele na jego temat słyszał więc też chciał zweryfikować fakty. Mając ewentualną szansę na spotkanie nawet go pocieszało. Zdawał sobie sprawę, że w takim przypadku należy zaufać przypadkowi. Jedynie przytaknął ruchem głowy. Nie było potrzeby, żeby tylko przytakiwać. Zwrócił ponownie uwagę na czarnowłosą, kiedy się zbliżyła do niego. Zastanawiał się skąd taka reakcja. Miał wrażenie, że powiedział coś niewłaściwego. Jednak jego wątpliwości zostały rozwiane, gdy został zapytany o dalsze szczegóły i to na temat Edenu. Głównego miejsca pobytu większości aniołów. Zbliżył niewinnie swój paluszek do ust, myśląc nad słowami.
Od czego by tu zacząć... ─ Powiedział pusto jakby sam do siebie. Nigdy nie był zbyt dobry w opowiadaniu, a tym bardziej na temat miejsc. Mógłby jedynie burknąć, że to wszystko jest prawdą o co zapytała. Zostałby po takich słowach niestety niesmak, którego wolał uniknąć. W końcu nie planował zawieść nowo poznanej osoby.  
Tak, naprawdę tam jest zielono i fajnie. Tam można spotkać na bardzo dziwne osoby, ale raczej takie miłe i łatwe do okradnięcia. Jedynie nie potrafię zrozumieć, czemu jest tam za spokojnie. Tutaj jest o wiele bardziej... rozrywkowo? ─ Wypowiadał każde swoje słowo spokojnie. Miał malutką nadzieję, że jej nie przynudza. Przecież to by potwierdziło bycie beznadziejnym mówcą. Zresztą tam nie przebywał za często ze względu na problemy, jakie mógłby doświadczyć. Nie każdy ze spokojem by zareagował, gdyby nieznajomy przyszedł i wziął co nie należy do niego. Tak najzwyczajniej na świecie i to bez konkretnego powodu. Wzrok swój przeniósł w inne miejsce, a dokładnie w stertę śmieci. Ponownie. Włożył ręce do kieszeni płaszczu, który przywłaszczył dawno temu i postanowił powiedzieć jeszcze coś na temat Edenu. I to się tyczyło dość istotnego szczegółu.
Nie można zapomnieć, że Eden jest dość przyjazny. Nie tylko dla oka. ─ Powiedział, a na koniec westchnął. Zastanawiał się czasami, jakby jego życie się toczyło - jeśli by tam zamieszkiwał. Nie musiałby zniżać do kradzieży żeby przeżyć. Miałby lepszy dostęp do świeżego jedzenia i to prawdziwie dobrego. A już nie wspominając o szansie na spokojne życie. Z dala od wszelkich konfliktów. Jedynie nie wyobrażałby sobie nudnego żywota, spędzając tam resztę czasu. Nigdy sobie nie odpowie na to pytanie, a zostaje mu jedynie pozostać głową w obłokach. Pozostał cicho rozmyślając.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 14 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach