Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 14 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 10 ... 14  Next

Go down

Pisanie 01.02.16 0:39  •  Opuszczony Magazyn. - Page 6 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Przyglądała się zbliżającemu mężczyźnie spod wachlarza gęstych, hebanowych rzęs. Oczęta, na których powierzchni gorące złoto przeplatało się z bursztynowymi refleksami, intensywnie wwiercały się w karminowe ślepia nieznajomego. Początkowo z niemym pytaniem, powoli, acz stanowczo wypieranym przez rosnącą z każdym jego krokiem prośbę. Nie podchodź. Nie. Podchodź.
Podszedł.
Gdy bez chwili wahania zdeptał jej przestrzeń osobistą, skuliła się bardziej, do granic możliwości wciskając w sędziwy, skórzany fotel. Szerzej rozwarła patrzałki, odwracając wzrok w naturalnym, niemalże bezwarunkowym odruchu podporządkowania. Wcale nie trzeba było się starać, by ją zdominować, złamać, wymusić posłuszeństwo. Wyraźnie speszona obecnością albinosa, uparcie wpatrywała się w obdarty tynk na jednej ze ścian, unikając kontaktu wzrokowego jak ognia. W reakcji na ciepłe powietrze i towarzyszące mu słowa, spiczaste ucho drgnęło, by w następnej chwili zupełnie płasko przylgnąć do czaszki, chowając się wśród burzy splątanych kosmyków, barwą przywodzących na myśl mleczną czekoladę. Oddech spłycił się i przyspieszył nieznacznie; serce uderzało szybko, nierównomiernie. Dziewczyna zamarła w bezruchu, niby kamienna statua. Nie poruszyłaby się pewnie, ani nie odezwała, jednak wzmianka o ogonie nie mogła zostać zignorowana. Przydługa, porośnięta obfitym włosiem kita skryła się między jej nogami, przyklejając do brzucha. Górna warga drgnęła, na ułamek sekundy ukazując koniuszki przydługich kłów. Rayissa w porę zapanowała nad samą sobą, toteż niedane było Czerwonookiemu ujrzenie pełnego arsenału psich zębisk. Miast tego wymordowana odezwała się, wciąż kontemplując powierzchnię ściany.
- O-Ogon!? Ale… – Zamilkła, szukając w głowie sensownego argumentu. Nie znalazła. Głos uwiązł jej w gardle. Cisza się przedłużała, a główny zainteresowany poruszał się nerwowo na boki, zdradzając narastające zestresowanie. Strach rósł, a agresji jak nie było, tak nie było. Nacisk zimnej stali bynajmniej nie polepszył sytuacji, sprawiając, że Ray prawie zamknęła się we własnym świecie. Resztkami woli trzymała się rzeczywistości, choć miała ochotę zapaść się w przyjemną, kuszącą obietnicą bezpieczeństwa ciemność. Chociaż wiedziała, że nie byłoby jej dane się obudzić. Ta świadomość zmusiła ją do wzięcia się w garść.
- Ale o nie ma ogona beze mnie, ani mnie bez ogona! – Zaprotestowała. Znacznie ciszej, niźli planowała, lecz lepsze to niż bezruch i milczenie. Mówiąc, nie odważyła się zajrzeć w szkarłatne tęczówki, nie chcąc przypadkiem sprowokować oprawcy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.02.16 20:16  •  Opuszczony Magazyn. - Page 6 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Bała się, a to zadziałało niczym zapalnik. Oddech Tostera przyspieszył. Zmazał z twarzy leniwy uśmiech i wyszczerzył upiornie kły, jakby w odpowiedzi na lekkie uniesienie warg przez dziewczynę. On też potrafił bawić się w psa, och, robił to doskonale. Nauczył się dla kaprysu, by straszyć kocie ścierwa. Warknął zwierzęco, a potem bezceremonialnie capnął ją za ucho. Gdyby miał ogon, to pewnie teraz by zamerdał, zupełnie jak szczeniaczek. Ugryzł mocno nie bacząc na żadne protesty czy piski, właściwie, to nawet chciał je usłyszeć, przecież nie zrobił tego bez przyczyny. Tak naprawdę oczywiście wcale nie chciał jej zabawiać, nie była to zachęta by i ona pokazała kły. Sam chciał się bawić, pragnął pokazać, że to on jest górą.
Niemal w tym samym momencie gdy ją ugryzł, ostrze noża znalazło się blisko gładkiej szyi dziewczyny. Ostrzeżenie. Bliskość stali sama mówiła, że jeśli tylko ofiara spróbuje uciec, to wbije się w jej krtań, przetnie tętnicę, ścięgna i mięśnie. Czy dziewczyna zaryzykuje dławienie się własną krwią za cenę nikomu nie potrzebnego kawałka ciała jakim był ogon? Toster w to wątpił. Ludzie zawsze wybierali własne życie, nawet za cenę życia pozornie bliskich sobie osób. Byli w stanie oddać wszystko, sprzedać wszystko za uratowanie własnej skóry. Toster widząc takie reakcje zawsze myślał sobie, że to strasznie głupie aż tak bać się bólu. Ludzie byli głupi nie umiejąc dostrzec prawdziwej przyjemności i korzyści jaką niosło ze sobą cierpienie. Wspaniałomyślnie więc, postanowił ich tego uczyć. Niech świat dowie się jakie to wspaniałe uczucie! Ale masz dobre serduszko, Gabrielu. Tak, wiem. Jestem pieprzonym samarytaninem.
Nie starał się zajrzeć w jej oczy, tym bardziej, że teraz memłał jej ucho. Dopiero gdy je puścił, zdecydował się odpowiedzieć na słaby protest.
- Bez sensu. Chcę sam ogon, do czego miałabyś mi być potrzebna, hm? - Płazem ostrza uniósł na siłę jej brodę. Popatrzył w poszarzałą ze strachu twarz. Dziewczyna mocno starał się go ukryć, ale Toster widział. Przed jego wzrokiem nic się nie ukryje. Nic dziwnego, że dziewczyna była przestraszona. Siła tosterowego spojrzenia i aura szaleństwa jaka mu towarzyszyła potrafiła wzbudzać niepokój u największych twardzieli, a psina takim na pewno nie była. Była tylko bezbronnym, samotnym stworzonkiem zdanym na jego łaskę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.02.16 5:32  •  Opuszczony Magazyn. - Page 6 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Cała jej postawa wyrażała strach, uległość oraz narastającą chęć ucieczki. Każdy gest, spojrzenie, czy choćby ruch ogonem – wszystko to składało się na nieme błaganie. Wśród przytłaczającej ilości negatywnych emocji wciąż jednak umiejętnie przesmykiwała się złudna nadzieja, odbijając wyraźnie w bursztynowych oczętach. Coś, czego wyplenienie graniczyło z cudem. Mawiają, że nadzieja umiera ostatnia. Rayissa mogła się trząść, szarpana spazmami przerażenia, skomleć jak bity pies, lecz gdzieś na dnie świadomości nieustępliwie tliła się iskierka optymizmu. Przecież zawsze mogło być gorzej. Bo mogło, prawda? Chciała w to wierzyć i wierzyła.
Wciśnięta w oparcie fotela, nie mogła się cofnąć, by uniknąć ugryzienia. Od ścian pomieszczenia odbił się głośny pisk, na kilka sekund przed tym, jak zęby zacisnęły się na puszystym uchu. Odgłosy protestu nasilały się wprost proporcjonalnie do odczuwanego bólu. Nie, żeby bolało jakoś wybitnie - zdecydowanie więcej w tym było histerii, niźli faktycznego cierpienia. Skóra w tym miejscu może i była mocno ukrwiona, aczkolwiek gęsta sierść skutecznie niwelowała nieprzyjemne odczucia, chroniąc narząd słuchu przed uszkodzeniem. Mimo to Złotooka była niesamowicie głośno, ostatecznie zdradzając się ze swoim tchórzostwem.
Nawet nie próbowała się wyrywać, unieruchomiona przez chłód stali muskający szyję. Wkrótce nawet ucichła i tylko tępo wpatrywała się ścianę, jakoś tak bez wyrazu, niby nieobecna. Ze stanu zawieszenia wyrwało ją dopiero rozwarcie szczęk. Zastrzygła obślinionym uchem, posłusznie unosząc głowę. Patrzyła teraz w nieistniejący punkt nad ramieniem Białowłosego, ze zdumiewającą wręcz upartością unikając kontaktu wzrokowego. Co by nie zrobił, okalane żółtą tęczówką źrenice sunęły od punktu do punktu, szerokim łukiem omijając szkarłat jego ślepi. Bała się i bynajmniej tego nie kryła, przyjmując skrajnie podporządkowaną postawę. Przywodziła na myśl przerażone, zagonione w róg zwierzątko.
- Na pewno jest coś innego, czego możesz chcieć! – Zapiszczała, nieświadoma dwuznaczności wypowiedzianych słów. Może była zbyt głupia, a może zbyt niewinna i nieobeznana w świecie, by dostrzec ukryty sens ułożonego pospiesznie zdania. Oprawca mógł być niemal pewien, że nie miała na myśli niczego nieprzyzwoitego. Prędzej zaproponowałaby mu odstąpienie obrotowego krzesła, czy przyniesienie kartonika z sokiem pomarańczowym, prosto z M3. Spanikowana, nie potrafiła trzeźwo myśleć, toteż gdy potok słów wyrwał się ze ściśniętego dotychczas gardła, był zupełnie pozbawiony sensu i nieskładny. - Tylko nie rusz ogona! Jest mi potrzebny! Psy bez ogona wyglądają głupio! Cokolwiek! Nie krzywdź! Proszę!

***

Sesja urwana, nikogo tu nie ma. [zt x 2]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.16 16:05  •  Opuszczony Magazyn. - Page 6 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
    Trzeciej nocy spędzanej w jakimś opuszczonym domu powrócił lęk, ten sam, którego Fynn nie odczuwał od czasu straszliwych wydarzeń w dzieciństwie.
    Raptownie usiadł na łóżku cały spięty, gotowy do ucieczki. Rozpaczliwie szukał choćby nitki, której mógłby się chwycić, a która połączyłaby go z rzeczywistością. Coraz silniejsze stawało się wrażenie, że nie tylko on, lecz także cały dom oddycha ciężko, z trudem. Rękę położył na sercu, chcąc wyczuć jego szybkie uderzenia. Bał się. Znowu przyśnił mu się ten sam koszmar.
    Szyld domiszcza wywieszony za oknem z małymi szybkami przeraźliwie skrzypiał na wietrze. Jesteś w tym domu sam, sam, sam, powtarzały uderzenia pulsu. Sam w długim, niskim, liczącym sobie dwieście pięćdziesiąt lat domostwie, pełnym zakamarków i schowków, z pustą stajnią i trzeszczącymi schodami, małymi pokoikami pod spadzistym dachem.
    No, i ten pokój!
    To wszystko zaczęło chłopaka trochę przerastać. W głowie kłębiło się milion myśli, od ich natłoku rozbolała go głowa. Czuł się bezradny. Wiedział, że mógł uciekać, ale koszmar zawsze wracał. Nie był w stanie od niego zbiec.
    Przetarł rękoma zmęczone oczy, po czym wstał szybko, zgarniając przy tym wszystkie swoje rzeczy. Fakt, dużo ich nie miał, ale zabrał wszystko co swoje. Nałożył obcisły sweter, chowając w rękawach swoje chłodne dłonie. Wyszedł ze swojego tymczasowego schronienia i po prostu ruszył przed siebie. Czy miał jakiś cel? Chyba chciał tylko przetrwać...
    Na zewnątrz było chłodno i ciemno. Każdy wydech powodował pojawianie się pary. Możliwe nawet, że po ciele Fynna przeszedł dreszcz zimna. Aż przyspieszył kroku, mimo iż nigdzie się nie spieszył. Po prostu szedł przed siebie, a jego wierna Vesna dreptała tuż obok. Trzymała się naprawdę blisko nóg swojego właściciela, jakby wyczuła ten niepokój, który mu towarzyszył. Szczęśliwe merdała ogonem, a Riverstone nie był w stanie zrozumieć jej entuzjazmu. Czy zwykły spacer potrafił dać jej aż tyle szczęścia? Możliwe.
    Po kilkunastu minutach marszu oczom chłopaka ukazał się kolejny budynek. Wyglądał na opuszczony, dlatego skierował się do wejścia. Drzwi stały otworem, ale nie zdecydował się wejść do środka od razu. Zawahał się. A co, jeśli w środku ktoś był? Wolał uniknąć konfrontacji. Nie chciał kłopotów. Odszedł gdzieś w bok, oparł się o jedną ze ścian magazynu, osunął się na ziemię, siadając sobie wygodnie. Vesna zrobiła to samo.
    Ze zmęczenia zamknął oczy. Przetarł ręką włosy i przesunął się nieco w bok, tak, aby krzaki osłaniały go chociaż z jednej strony. Oczy znowu przymknął. Możliwe, że miał zamiar zdrzemnąć się choć chwilę, zanim znów obudzi się z krzykiem. Jedynym dźwiękiem jaki słyszał były pomrukiwania jego Mittena.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.16 17:12  •  Opuszczony Magazyn. - Page 6 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Ballantine szedł nieśpiesznym krokiem, przez liczne przeplatające się uliczki niegdyś istniejącego tu miasta. W jednej ręce luźno opuszczonej ku ziemi trzymał berette 92. W sumie to co on tu robił? Wyszedł się przewietrzyć? Można tak rzec, dokładniej to kogoś "ścigał", jeden z desperackich brudasów wpadł na genialny pomysł go okraść. Czy ci ludzie używają mózgu? Dla Ghoula jednak nie miało to znaczenia, szedł obecnie ścieżką stworzoną z krwi, dość obficie wypływającej ze złodzieja.
Każdy krok przybliżał go do spotkania ze złodziejaszkiem, czarne desanty stępowały na ziemie raz za razem. Z ust, a dokładniej za bandaża wydobywał się obłoczek pary. Było całkiem zimno, co jednak nie przesadzało obecnie Łowcy. Długi ciemny płaszcz i wojskowy polar pod nim dawał pewien komfort w tych warunkach.
Po paru minutach skręcił w kolejną uliczkę, obok wielkiego magazynu, tu jego oczom ukazała się pokraka desperacko czołgająca się w błocie. Najwidoczniej opuściły go już siły, niestety każdemu z przestrzelonym kolanem i biodrem za łatwo się nie biega.
Ghoul podszedł do niego i przygniótł butem do ziemi. Mężczyzna o czarnych przetłuszczonych włosach spojrzał na niego z przerażeniem.
- Despracja ma proste zasady, które powinieneś znać - rzucił naglę do złodzieja -... pierwsza jest taka, że nie polujesz na to co może zapolować na Ciebie.
Przycisnął butem mężczyznę mocniej do ziemi, a ten wydał z siebie duszony jęk.
Następnie chwycił go za kark i przeciągnął przed magazyn, na bardziej otwarty teren. Rzucił nim o ścianę budynku i przykucnął przed nim.
- Okradanie najemników nie jest najmądrzejszym co mogłeś zrobić, a teraz nalegałbym o zwrot mojej własności - wyciągnął dłoń odzianą w czarne rękawiczki w jego stronę.
Desperat pośpiesznie wyciągnął ozdobne pudełko z kieszeni i podał siwowłosemu.
- A teraz wymierzę Ci karę - schował pudełko do kieszeni płaszcza i wstał.
Zrobił zamach nogą i wysadził soczystego kopniaka prosto w szczękę mężczyzny. Tak kilka razy z rzędu.
Chwycił jakiś pręt i przebił mu kolano drugiej nogi. Następnie zaczął się rozglądać po okolicy.
W licznych zakamarkach ciekawskie oczy wpatrywały się w niego i biednego faceta na ziemi.
Chwycił go brutalnie pod pachą i rzucił w stronę jednej z ciemnych bocznych uliczek. Nie wiadomo skąd masa rąk pochwyciła "szczęśliwca" i zaciągnęła w głąb.
Po tym słychać było tylko wrzask.
Sam Ballantine rozejrzał się po okolicy i zobaczył postać opartą kawałek dalej o ścianę magazynu. Rzucił mu podejrzliwe spojrzenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.16 18:12  •  Opuszczony Magazyn. - Page 6 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
    Oczy nadal miał zamknięte. Możliwe, że nawet pospał kilka minut. Teraz się przebudził. Wzrok od razu przeniósł na Vesnę, która grzecznie leżała obok. Przeczesał dłonią jej sierść, a ona w zamian zamruczała. Zwierzak był niesamowitym kompanem Fynna. Razem przeszli bardzo wiele. Zawsze mógł na niej polegać.
    Ręką przetarł podkrążone i nadal zmęczone oczy. Z jego twarzy bardzo łatwo było wyczytać, że ostatnio nie spał zbyt dobrze. Prawda jest taka, że chłopak w ogóle dobrze nie sypiał. Ciągle dręczyły go koszmary lub po prostu nie potrafił zasnąć.
    Wpatrzył się gdzieś w ciemne niebo. Wyjął ręce z rękawów swetra, złączył je i zaczął nimi pocierać tak, jakby chciał wykrzesać sobie trochę ciepła. I faktycznie, właśnie na tym mu teraz zależało. Chciał chociaż przez chwilę ogrzać swoje dłonie, ale szybko zdał sobie sprawę, że lepszym pomysłem było trzymanie ich w za długich rękawach swetra. Od razu schował ręce. Rozejrzał się na boki. Wypatrzył kilku nieznajomych w okolicy, ale jakoś niespecjalnie się nimi przejął. Zmierzył ich wzrokiem i już miał ponownie zamknąć oczy, ale w zasięgu jego widzenia pojawiła się postać, która skupiła na sobie uwagę wszystkich gapiów. Nawet Fynna, który zazwyczaj nie interesował się tymi, których nie znał. Był świadkiem bójki. Chociaż... nie, to co widział, nie mogło zostać określone takim mianem. Nieznajomy pobił kogoś. Czarnowłosy jakoś niekoniecznie chciał zagłębiać się w to, o co poszło. Kłopotów unikał, a takie wtykanie nosa w nieswoje sprawy zawsze przyciągało nieprzyjemności.
    Ukradkiem obserwował całą akcję. Nie słyszał żadnych słów, widział tylko ruch warg. Na upartego mógłby próbować zgadnąć o co poszło między tymi dwoma. Udało mu się odgadnąć kilka słów, więc mógłby zgadywać, że chodzi o kradzież, ale nie chciało mu się.
    Poczuł na sobie spojrzenie nieznajomego. Uciekł wzrokiem. Popatrzył na Vesnę, której wzrok nieco go uspokoił. Wiedział, że lepiej byłoby wziąć nogi za pas. Mógł uciekać, ale gdyby to zrobił to ściągnąłby na siebie wzrok innych, a tego również nie chciał. Powinien liczyć na to, że jednak siwowłosy nie przyczepi się do niego o byle co. Pogłaskał swoją kocicę nieco mocniej, jakby ostrzegawczo. Chciał jej przekazać bez używania słów, że wkrótce może zrobić się nieciekawie, więc lepiej żeby była czujna. Vesna odebrała sygnał, a przynajmniej tak mu się wydawało. Możliwe, że zjeżyła nawet delikatnie sierść.
    Wyprostował nogi, by w razie potrzeby móc szybko wstać. Odruchowo sprawdził również czy nóż, który zawsze przy sobie nosił jest cały czas w tym samym miejscu. Tak, nadal był przymocowany do spodni.
    Odetchnął z ulgą. Przetarł materiałem swetra twarz. Miał wrażenie, że się spocił. Z nerwów? Możliwe. Szczęście, że to tylko wrażenie, mylne wrażenie. Pewnie się trochę uspokoił, ale nadal był nieco niepewny. Jak się zachować? Co robić? Wszystko zależało od tego jak zachowa się siwowłosy. Jedno było pewne, Fynn był gotów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.02.16 23:38  •  Opuszczony Magazyn. - Page 6 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Ballantine ruszył w stronę faceta opierającego się o ścianę magazynu. W dłoni wciąż trzymał berettę, lecz w pół drogi ją zabezpieczył i schował do kabury. Widział z oddali zwierze na kolanach czarnowłosego jegomościa, cóż nie dziwił się często wykorzystywane jako zwierzaki do towarzystwa.
Podniósł dłoń do twarzy i rozluźnił dość ciasno zawinięty bandaż, była łatwiej się mu mówił. Gdy stanął przed nim, jakieś dwa metry, zwrócił się do chłopak chłodnym tonem.
- Mam sprawę...- rzucił oschle -... szukam jednego faceta. Ponoć pałęta się w tej okolicy.
Mówiąc to wyjął z kieszeni pomiętą fotografię wysokiego szatyna, z poharataną twarzą i wytatuowanym symbolem jakiegoś gangu, przypominającym ludzką czaszkę i mechaniczne zębatki.
Wpatrywał się w podkrążone czarne ślepia swojego rozmówcy. To co natomiast mogła widzieć druga strona, to twarz człowieka zmęczonego życiem, bezbarwna, gotowa zrobić wszystko i nawet nie mrugnąć. Po za tym parę bordowych tęczówek chłodno wpatrującą się w niego.
Cóż życie pozbawiło Ghoula paru dość rozpoznawalnych u ludzi cech ale mu w sumie to nie przeszkadzało, ba! Nawet pomagało w obecnym fachu, wielu ludziom odwala widząc twarz zabitej wczoraj osoby nawiedzającej Cię w środku nocy.

- Jeśli coś chcesz za informacje...- dodał po chwilowej ciszy -... mogę załatwić. Prowiant, ubranie, broń. Wiem, że informacje kosztują.
Przykucnął przed Fynn'em od czasu do czasu zerkając na jego mittena.
Ich obrazek wyglądał dość śmiesznie. Najemnik, dobrze ubrany i wyposażony, a obok facet w zakurzonym swetrze i porwanych rurkach.
Czekając na odpowiedz Ballantine poprawił zjeżdżający mu z ramienia karabin AKS-74u.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.02.16 22:26  •  Opuszczony Magazyn. - Page 6 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
    Znów przymknął zmęczone powieki, dosłownie na chwilę. Cały czas przeczesywał sierść Vesny, zerkając na nią co jakiś czas. Jeszcze kilka sekund temu grzecznie leżała obok, ale teraz usadowiła się na jego kolanach. Uniosła pyszczek ku górze, jakby chciała spojrzeć swojemu właścicielowi w oczy. Może to jakiś rodzaj na pokazanie swojego przywiązania? Albo po prostu szukała punktu, na którym mogłaby zawiesić wzrok.
    Okolica była raczej nudnawa. W pobliżu nie było nic ciekawego, prócz tego opuszczonego magazynu, pod którym czasami można było zobaczyć chmary bezdomnych. Nic dziwnego, taki duży budynek mógł być schronieniem dla większości z nich.
    Nawet nie zwrócił uwagi na to, że siwowłosy stoi przed nim. Musiało minąć kilkanaście sekund, zanim Fynn ogarnął co właściwie się stało. Podniósł wzrok. Przenikliwe spojrzenie przeniósł na nieznajomego. Zlustrował go od góry do dołu. Był dobrze wyposażony i wyglądał jak cywilizowany człowiek, o ile można tak nazwać któregokolwiek z mieszkańców Desperacji.
    Wziął do ręki fotografię i przypatrzył się jej chwilę. Czy kojarzył gościa z obrazka? Wiele twarzy widział, ale kogoś tak charakterystycznego zapamiętałby na długo. Na wszelki wypadek przyjrzał się jeszcze raz, skupił się na chwilę, po czym zwyczajnie oddał fotografię nieznajomemu.
    — Nie widziałem. — odparł szybko, jakby gdzieś się spieszył. Możliwe, że zabrzmiało to nieco podejrzanie, ale było to raczej spowodowane tym, że czarnowłosy się wahał. Zazwyczaj nie ufał ludziom, dlatego teraz również zachowywał się ostrożnie.
    Spojrzał na Vesnę, która zdecydowała się wstać z jego kolan i usadowić obok. Jej podejrzliwy wzrok zatrzymał się na nieznajomym. Przyglądała mu się. Pazurami zaczęła nawet szarpać po trawie. Chyba próbowała sobie znaleźć jakieś zajęcie na tę chwilę.
    Przetarł oczy, które podczas rozmowy zamknęły mu się kilka razy. Podrapał się po policzku, po czym strzelił kostkami. Zdjął z rękawa większy płat brudu, chcąc doprowadzić się do porządku. Odgarnął na bok włosy. Przyglądał się siwowłosemu. Zmrużył oczy.
    — Nie potrzebuję pomocy. — burknął w odpowiedzi, poprawiając się nieco, by być na tej samej wysokości co nieznajomy. Rozejrzał się wokół, by po chwili powrócić do najemnika. Czego jeszcze mógł chcieć? Fynn zaczął się jeszcze bardziej niepokoić. Aż przez jego ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Ten siwy typ z bliska wyglądał na jeszcze groźniejszego. Był wspaniale wyposażony. A Riverstone? Był w opłakanym stanie. Od kilkunastu dni nie potrafił się wyspać, chodził w znoszonych ubraniach, jadł śmieciowe żarcie i błąkał się jak dziecko zagubione we mgle. Bez celu.
    Poczuł jak mu się zakręciło w głowie. Aż znowu oparł się plecami o ścianę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.16 21:38  •  Opuszczony Magazyn. - Page 6 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Wzruszył ramionami i schował fotografię do kieszeni.
- Mówi się trudno - wstał jednocześnie od nieznajomego i odszedł na parę kroków - A... wynagrodzenie za informacje, to nie pomoc. Nie myl pojęć. - dodał nagle jak zwykle dość chłodnym tonem.
Ballantine rozejrzał się po okolicy skupiając głównie swoje spojrzenie na ciemne uliczki, skąd jak jakieś monstra spoglądały na nich wygłodniałe oczy. Sam łowca wiedział, że te pokraki go nie zaatakują, ale co do siedzącego obok niego desperata nie był pewny.
Poprawił bandaż na swojej twarzy, tak że ten ponownie ściśle przylegał do jego skóry i zakrywał większość gęby najemnika.
Otrzepał się lekko z kurzu, który zdążył opaść już na jego ciemnym płaszczu po przez lekkie powiewy suchego i zimnego powietrza.
Ghoul ruszył do środka magazynu, zerkając tylko za siebie. Tak jak przypuszczał gdy tylko odszedł z ciemnych zakamarków zaczęły powoli wyłaniać się chude i kościste sylwetki, z obłąkanym spojrzeniem.
- Radziłbym się schować bo twoi "znajomi" chyba trochę się ożywili - rzucił w eter, nie było to wypowiedziane prosto do Fynn'a, lecz gdzieś w przestrzeń, mimo wszystko desperat powinien zrozumieć aluzję.
Sam Ballantine zaczął zagłębiać się do wnętrze wielkiego magazynu i przyglądać się licznym półką, częściowo pustym lub zawalonych jakimiś śmieciami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.16 10:16  •  Opuszczony Magazyn. - Page 6 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
    Zamyślił się na chwilę. Rozejrzał się dookoła, jakby kogoś szukał. Jakby szukał wokół typa z fotografii. Przetarł ręką zmęczoną twarz, by następnie powrócić wzrokiem do najemnika, który zaczął coś mówić. Ślepia czarnowłosego zabłyszczały. Mrugnął nimi kilkukrotnie. Zastanawiał się co odpowiedzieć i czy w ogóle podejmować próbę odpowiedzenia. Westchnął cicho, po czym skrzywił się lekko.
    — Nieważne, nie posiadam cennych informacji. — zaczął spokojnie, jednak po chwili zmienił swój ton na nieco ostrzejszy — Szukasz informacji tutaj? Pośród Wymordowanych, którzy są wstanie wymyślić bajeczkę specjalnie dla Ciebie, byle by tylko dostać jedzenie? To bez sensu. — dokończył, nie dowierzając w to, że można wpaść na taki głupi pomysł. Fynn uważał, że są lepsze źródła informacji. Zawsze myślał, że najemnicy posiadają kilku zaufanych informatorów, którzy zawsze służą pomocą. Historyjki wyssane z palca nie mogły okazać się pomocne. Zresztą, co on będzie się przejmował? Niepotrzebnie tylko zajmował swoje myśli, miał znacznie ważniejsze rzeczy, nad którymi potrzebował się chwilę zastanowić, więc nie powinien go obchodzić jakiś typ, którego nie zna.
    Przyglądał mu się jeszcze chwilę. Odprowadził nieznajomego wzrokiem do magazynu. Odległość jaka ich dzieliła pozwalała mu na usłyszenie tego, co najemnik powiedział w eter. Faktycznie, z cienia wyłoniło się kilka sylwetek. Kościste ręce wymachiwały coś w powietrzu. Fynn przypomniał sobie jak najemnik potraktował tego złodzieja, który mu coś zwinął. Czarnowłosy uznał, że bezpieczniej byłoby trzymać się siwego, dlatego też wstał dość szybko za nim, dając Vesnie znak, aby trzymała się blisko.
    — Ta, znajomi. — powiedział cicho, bardziej do siebie, niż do najemnika. Szedł za nim i również przyglądał się półkom, na których nie było nic ciekawego. Magazyn został zrabowany lata temu, szanse na znalezienie czegoś przydatnego były nikłe.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.16 15:39  •  Opuszczony Magazyn. - Page 6 Empty Re: Opuszczony Magazyn.
Gdy tylko uświadomił sobie, że desperat wszedł za nim do magazynu, rzucił nagle do niego:
- Wytłumaczę Ci jak to działa... po pierwsze co czułeś jak mnie widziałeś? Respekt, przytłoczenie moim inwentarzem. To jeden z aspektów, który skutecznie przesiewa większość kłamliwych szumowin - przystanął i zaczął przerzucać rzeczy na półkach - Po drugie, mało kto chce mieć na pieńku z Drug-on. Zapamiętujemy twarze. Dodatkowo im lepsze dajesz nam informacje i dajesz nam korzyści, sam odnosisz swoje. Nawiązywanie z nami współpracy jest kluczowym segmentem dla przetrwania wielu Desperatów - przerwał nagle i wyciągnął jakiś zakurzony magazynek z rozpadającego się pudła, a następnie schował go do torby.
Spojrzał przy tym na desperata i nagle rzucił w jego stronę puszką, na której widniał napis "Konserwa Wołowa".
- Pomożesz mi w czymś, a to uznaj za zapłatę - spojrzał wtem na Mittena - Dość ciekawe, że zajmujesz się zwierzęciem. Wielu desperatów zjadłaby go kiedy tylko miałaby okazję.
Rzucił chłodno i zaczął dalej przeglądać półki i rozglądać się za ciekawymi rzeczami.
Po kilku cichych minutach, Ballantine przysiadł na starej oponie jakiegoś traktora. Wyjął ozdobne pudełko, które skradł mu desperat i wyjął z niego fajkę z kości słoniowej oraz tytoń. Przez chwilę bawił się w jej nabijanie. Gdy skończył odsłonił bandaż z całej swojej twarzy w pełni pokazując ją Fynn'owi. Wyjął zapalniczkę i kilka razy popuszczał dymu z ust. Zgasił zapalniczkę i schował ją do kieszeni.
Spojrzał na desperata - Potrzebni mi ludzie w Apogeum, miałem kilku ale coś ich zabiło i zjadło w minionym czasie - zaciągnął się i wypuścił kolejny obłok dymu - A ty wydajesz się porządny. Każdy desperat zżarłby już swojego mittena, a ty nadal go trzymasz. Głupio to brzmi, że wybrałem Cię na postawie zwierzaka, ale bywa.
Zdjął karabin z pleców i oparł obok siebie.
- Jak mówiłem współpracując z nami, samemu zyskujesz. Może nawet się nam spodobasz i szczęśliwym trafem samemu zostaniesz Smokiem - wsadził sobie fajkę do ust i puścił kilka chmurek dymu, a następnie zwrócił się do Fynn'a nadal z nią w gębie - Zainteresowany?
Mimo, że ton głosu i sposób w jaki mówił Ballantine, przyprawia o dreszcze i ma się wrażenie, że typ ten zaraz może cię sprzątnąć, bo tak! W obecnej sytuacji wsłuchując się w same słowa, a nie to jak zostały wypowiedziane, mogło dawać wymordowanemu pewność, że osobnik przed nim nie ma ochoty zabić go przy najbliższej okazji, a to że może być psychopatą zostało wykluczone w 100%.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 14 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 10 ... 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach