Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Jednym celnym rzutem umieściła zmiętą serwetkę w śmietniku i roześmiała się. Oboje wiedzieli, że Haru tylko udaje poważnego. W gruncie rzeczy był takim dużym dzieckiem i młodsza mogłaby spokojnie biedaka zdominować swoją dojrzałością... tylko po co? Wcale jej nie ciągnęło do "wychowywania" brata. Nie taka była jej rola, poza tym obecny stan rzeczy wydawał się być najlepszy. Nawet jeżeli opiekował się nią wieczny chłopiec, to jednak właśnie tak to powinno wyglądać. Mogła się jeszcze choć przez chwilę nacieszyć tymi resztkami dzieciństwa, które pozostały jej po przyspieszonym kursie dorastania. Cały czas miała w głowie myśl, że któregoś dnia może odebrać telefon i usłyszeć "Badania". Wystarczyłoby to jedno słowo, żeby dziewczyna zrozumiała o co chodzi. Taki sygnał dla niej oznaczał minimum czasu na spakowanie kilku najpotrzebniejszych rzeczy, odnalezienie brata i szybką ucieczkę poza mury. Wtedy mogłaby bez wahania powiedzieć "do widzenia" sielance, dzieciństwu, zabawie. Nie wiedziała, co dokładnie może być poza miastem, tyle co opowiedział jej brat to raczej nie były wszystkie informacje potrzebne do przeżycia. Poza tym mogła śmiało podejrzewać, że w swoich relacjach pomija mniej przyjemne fakty, żeby młodszej nie wystraszyć. Już i tak wystarczająco się obawiała o niego za każdym razem, gdy wychodził z domu.
No i prawda, że gdy tylko zdarzyło jej się poznać jakąś przystępną niewiastę w odpowiednim wieku, to nie mogła się powstrzymać, by nie spróbować dopasować jej do Harukiego. A bo to jej wina, że marzyła jej się bratowa i bratankowie? Koncepcja dużej rodziny wydawała jej się naprawdę miła, a przecież sama była jeszcze o wiele za młoda na reprodukcję. No i przecież to chyba niczemu nie zaszkodzi, że co fajniejszą znajomą przyprowadzi do domu i chociaż spróbuje jakiegoś zapoznania ze starszym. Kilka razy już miała wrażenie, że coś się udało, jednak za każdym razem z jej starań ostatecznie nic nie wychodziło. Rzecz jasna nie miała najmniejszego pojęcia o wszystkich nieprzyjemnych przygodach brata i jak biedak musiał się z nich wyplątywać. Czasem miewała podejrzenia, jednak mógł równie dobrze wyplątać się z bójki jak i trochę się zasiedzieć na pokerze z kolegami... w niektórych sytuacjach już dla świętego spokoju nie dopytywała. Póki nie sprowadzał swoich uzależnień do domu, póty była tolerancyjna dla jego słabości.
Zaśmiała się na jego kolejną przyaktorzoną wypowiedź i zgarnęła ostatki dania z talerza. Gdy jadła sama, szło jej o wiele słabiej, jeżeli chodzi o tempo; gdy zaś miała przy obiedzie towarzystwo, mimo woli starała się dopasować do tempa osoby naprzeciwko i pochłaniała swoją porcję nieco szybciej. Przydatna sprawa, jeżeli nie chciała męczyć się z posiłkiem przez trzy godziny, a i tak się czasem zdarzało.
- No ba - skomentowała fragment o herbacie, wstała i odniosła swój talerz do zlewu. Nawet gdy akurat gotowała i zostawały jej jakieś brudne naczynia, to zawsze, ale to zawsze układała je w zgrabną piramidkę, co optycznie zmniejszało ilość garów do umycia i ułatwiało samą czynność. Z tej też przyczyny wystarczyło teraz wsunąć talerz na odpowiedni poziom, by nie zaburzyć starannej konstrukcji. Chociaż i tak mimo tych wszystkich ułatwień nie miała najmniejszej ochoty teraz po sobie sprzątać. Dlatego też po deklaracji brata spojrzała na niego niemalże szczenięcymi oczkami pełnymi wdzięczności.
- Oooo.... jesteś taki kochany - rozczuliła się i mocno objęła starszego w pasie, wciskając małą główkę w okolice jego obojczyka. - Upiekę ci ciasteczka w weekend - wymamrotała radośnie. Tak, obietnica nagrody była spontaniczna i w pełni szczera. Mało się nie rozpłynęła z wdzięczności, tak bardzo nie chciało jej się zmywać. Taki brat to zaiste dar Boży.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wstał, gdy czajnik oznajmił zagotowanie się wody. Zalał wrzątkiem woreczki z herbatą i odczekał moment aż woda zabarwi się na brązowo, po czym wyjął je i wyrzucił do kosza. Wyjął z lodówki talerzyk z dwiema połówkami cytryny i położył na stole. To samo zrobił z kubkami, które zgarnął z blatu. Yin zajmowała się w tym czasie ogarnianiem naczyń do umycia.
Już miał usiąść, gdy siostra zaatakowała go mocnym przytuleniem. Uśmiechnął się tylko i odwzajemnił uścisk. Eh, była z niej dość wysoka dziewczynka. Większość kobiet, z którymi miał do czynienia była od niego niższa przynajmniej o dziesięć centymetrów. A tu taka Yin prawie mu dorównywała. W takich sytuacjach uświadamiał sobie, że wcale nie jest aż taki znowu wysoki. Widok kolegów z pracy też uświadamiał mu, że nie jest aż taki postawny.
Teraz, trzymając siostrzyczkę w ramionach czuł się naprawdę szczęśliwy. Przynajmniej na chwilę mógł zapomnieć o tych wszystkich zmartwieniach. No, może jej wątła sylwetka nieco go niepokoiła, ale to chyba była normalna kobieca budowa. One przecież były takie drobne, prawda?
Puścił dziewczynę i spojrzał na jej twarz. Uśmiechnął się szeroko.
- Powinnaś to mówić częściej. I przy innych ludziach, zamiast ciągle narzekać na moje bałaganiarstwo. - Zaśmiał się i uszczypnął ją lekko w nos.
Puścił dziewczynę i usiadł na krześle, by zająć się swoją herbatą.
- A pomysł z ciasteczkami bardzo mi się podoba. - Pokiwał z aprobatą głową i upił łyk napoju. "Jauć, gorące", skrzywił się i spojrzał ponownie na siostrę.
- Tylko upiecz ich więcej niż ostatnio, dobrzeee? - Spojrzał na nią z miną proszącego szczeniaczka.
Taa. Do psiaka można go było bardzo często porównać. Jadł dużo; bałaganił; robił dzikie rzeczy; zrywał się nagle z miejsca by zrobić coś szalonego; zostawiał kałuże po kąpieli; trzepał głową, gdy miał mokre włosy... Można by wymieniać w nieskończoność. Nie były to jednak chyba aż tak denerwujące i okropne nawyki. Być może nawet dodawały mu na swój sposób uroku. Cóż, jego siostrze na pewno musiały się wydawać słodkie, bo w przeciwnym wypadku częściej obrywałby od niej ścierką za bałagan, jaki przy tym robił.
Gdy herbata nieco ostygła, wycisnął do niej trochę cytryny i zaczął pić. Sielankowy nastrój powoli mijał, a w głowie Haruki'ego zaczęła pojawiać się coraz dłuższa lista rzeczy, które kazano mu zrobić. Westchnął zrezygnowany i dopił napój. Wstał od stolika i zabrał się za naczynia.
- Nie czekaj już dzisiaj na mnie, dobrze? - powiedział do siostry zmęczonym głosem. - Mam ostatnio strasznie dużo na głowie i muszę wyjść. Przejdę się czy coś. Albo odwiedzę jeszcze siłownię. Dziękuję za pyszny obiad. Jesteś kochana. - Dopiero ostatnie słowa zostały wypowiedziane znacznie cieplejszym tonem.
Odłożył ostatni umyty talerz i ucałował siostrę w czoło.
- Do zobaczenia mała... i dobranoc. - Uśmiechnął się do niej i zabrał do wyjścia.
Po drodze przez salon, wyjął jeszcze z komody trochę gotówki i włożył do portfela. Później, zniknął za frontowymi drzwiami.

[z/t] x2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Droga do mieszkania Yin nie była męcząca, ba! była przyjemna! Szczególnie, że dawno nie miała okazji pogadać sobie z inną dziewczyną, tak na stopie koleżeńskiej. Dziwnym trafem do tej pory, albo spotykała na swej drodze rozmaitej "maści" panów, albo...wystarczył sam fakt, że mieszkała z czystym testosteronem w postaci Kaukaza. Weź tu na spokojnie się umaluj! Weź pobiegaj po mieszkaniu w samej bieliźnie...bez szelmowskiego uśmiechu Polaka. W towarzystwie złotookiej, Ada miała w końcu okazję nieco się odprężyć. Nie musiała trwać w ciągłej gotowości do odpyskowania, czy rzucenia słownej riposty. jasne, było to zabawne, ale czasem brakowało jej...kobiecej przestrzeni? Tak. Dlatego bez wahania niemal zgodziła się na propozycję młodszej dziewczyny. No i...kto by tam odmówił obiadu?
Yin, choć jak już wiedziała, jest od Ady odrobinę młodsza, to elokwencją i bezproblemowym posługiwaniem się złośliwościami - zdecydowanie zjednała ją sobie. Musiała zwyczajnie przyznać, ze polubiła młodszą, acz wyższą dziewczynę. Ciekawe, czy jej brat też nabawił się tak słusznego wzrostu?
Przy drzwiach grzecznie zaczekała, aż panna Yoshizawa otworzy wejście i prawdopodobnie wpuściła czarnowłosą, nową koleżankę do środka. Palcami rytmicznie wystukiwała o najbliższą ścianę, jakąś melodię. Ada nabawiła się tego nawyku podczas kursów tańca. Do tej pory uczestniczy w zajęciach, częściej nawet - na prośbę instruktorki - pomagając nowym. Mimowolnie rozejrzała się po pomieszczeniu i oczywiście pozwoliła sobie na drobny, wesoły uśmiech.
- Mówisz, że mieszkasz z bratem...ale zdecydowanie widać tutaj 'kobiecą rękę" - zaśmiała się, ale nieco ciszej. Zdarzało jej się czasem widzieć pokoje, w których mieszkali panowie i miały mało wspólnego z porządkiem. Tutaj było wszystko zadbane, choć dostrzec można było bytność męskiego pierwiastka. Zdjęła kurtkę i buty, pozwalając się poprowadzić Yin - gdziekolwiek, by ją zaprowadziła.
- W razie czego - chętnie pomogę w przygotowaniu tego obiadu, zawsze to będzie szybciej,  coby nikt nie czekał za długo - przechyliła głowę na bok i mrugnęła porozumiewawczo okiem, kolejny raz rozglądając się po mieszkaniu, do którego trafiła. Chwilowo nie widziała nikogo więcej, ale zapewne ów "Yinowy" brat zajmował się własnymi sprawami. Ada za to skupiła się na nowej koleżance, przy okazji odkładając gdzieś na bok swoje zakupy. Tak, Kaukaz na swoje rzeczy będzie musiał zaczekać, bo kurierka przez najbliższy czas nie miała zamiaru ruszać się z domu Yoshizawy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Każda istota potrzebuje czasem poprzebywać w towarzystwie osoby tej samej płci. Wiadomo, z tymi drugimi też bywa ciekawie i zabawnie, jednak po dłuższym czasie w kontaktach wyłącznie z nimi, można by zwariować. Yin na co dzień mieszkała ze stuprocentowo męskim mężczyzną Hahahahaha i fakt ten zdecydowanie się na niej odbijał. Nie żeby było to coś złego, po prostu potrzebowała nadrobić braki w ilości żeńskiego towarzystwa. Ada spadła jej tutaj jak z nieba i perfekcyjnie wypełniła niszę przeznaczoną na relacje z kobietami. Chociaż, jeżeli by wziąć pod uwagę wszystkie wymienione wady mieszkania z facetem - złotooka miała o wiele lepiej. Starszy brat dawał jej niemalże stuprocentową swobodę życia, szczególnie gdy chodziło o jakiekolwiek aktywności w domu. Popylanie przez cały dzień w samej bieliźnie? Niewiele go to obchodziło, dopóki nikt postronny nie oglądał młodszej w tym nietypowo kusym stroju. W końcu rodzina to rodzina, czyż nie?
Sprawnie wydobyła klucze z dużej torby, ażeby nie fatygować brata od jego zajęć. Otworzyła drzwi i wszedłszy przytrzymała je rozwarte, tak by nowa znajoma mogła wejść. Zaraz też po wpuszczeniu Adavieny zamknęła wejście z powrotem i dwoma krótkimi ruchami pozbyła się butów.
- Bo właściwie to ja się zajmuję domem, jak prawdziwa gospodyni. Gdyby to Haru miał rządzić, pewnie byłaby tu niezła degrengolada, tak jak w jego pokoju. - I nawet jeżeli starszy Yoshizawa naprawdę utrzymywał swego rodzaju chaotyczny porządek, tak dla pedantycznej dziewczyny był to bajzel nie do wytrzymania. Pokoju wojskowego nie ruszała bez wyraźnej potrzeby, wszystko to dla własnego zdrowia i bezpieczeństwa. Jeszcze by biedulka zawału dostała.
Poprowadziła drugą czarnowłosą korytarzem w lewo, gdzie po przejściu przez salon ukazała im się niewielka kuchnia.
- O, no to świetnie, będzie szybciej - odpowiedziała, uśmiechając się uroczo. Nie wiedziała, co w tej chwili porabiał Haruki - mógł być akurat zajęty w swoim pokoju, a może w łazience - jednak z pewnością był głodny jak wilk. Im wcześniej zajmą się obiadem, tym lepiej.
Odłożyła torbę z zakupami na podłogę, wcześniej wyjmując paczki z makaronem i układając je na blacie. - Od razu ostrzegam, w kuchni strasznie się rządzę - rzuciła, schylając się do szafki po garnek. Ten zaś zaraz podała Adzie z rozbrajającym uśmiechem na twarzy i delikatnym gestem dłoni wskazała kobiecie kierunek, w którym znajdował się zlew.
- Trzeba nalać wody do połowy i postawić na kuchence, żeby się już gotowała - W tym czasie Yin ruszyła do szafek i lodówki, wyciągając pozostałe potrzebne składniki i przybory, po czym ułożyła je na kuchennej powierzchni w przemyślanej kolejności. Każda z tych rzeczy miała swoje przeznaczenie użycia i zgodnie z nim zajmowała takie, a nie inne miejsce.
- A ty gotujesz?

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Czarnowłosa popadała w swoim życiu ze skrajności w skrajność. Wcześniej, cieszyła się ze swojej samotnej (nie licząc oczywiście towarzystwa jej kota Paskuda) mieszkalnej egzystencji. Robiła co chciała i kiedy chciała. Nie czuła ograniczeń i na prawdę wierzyła, że mogła być sobą.
Potem...nieszczęsna "wojskowa góra" zainteresowała się losem Adavieny i przysłała...Kaukaza. Świat wywrócił się absolutnie o 180 stopniu, nawet nie uprzedzając o tym. dziewczyna musiała od nowa uczyć się mieszkalnej egzystencji, tym razem mając u boku złośliwą bestyję, zwaną Adrianem Spadzińskim. Początki były dość...wybuchowe, choć i tak na wspomnienie, Ada miała ochotę się śmiać. Teraz dotarli do jako-takiego porozumienia, ale wciąż czuła, jakby miała za sobą jakiś pilnujący ją cień. Szczerze? nie zdziwiłaby się, gdyby Kaukaz pojawił się gdzieś tu w okolicy. Mieli tendencje wpadać na siebie nawet wtedy, kiedy planowali coś zupełnie innego. Nie mówiąc o tym, że ciężko brunetce było czasem, w ogóle spotkać się z jakimś facetem, bez przyzwoickiego i złośliwego towarzystwa...no ale. Teraz nie musiała się tym martwić. Chyba...
- Coś mi się zdaje, że Twój brat dogadałby się z moim współlokatorem w tym względzie - pokręciła głową ze śmiechem - ale zapraszam kiedyś do siebie, sama ocenisz - w oczach brunetki zapaliła się wesoła iskra w oczach. Tak, to był dobry pomysł, żeby zaprosić Yin do swojego mieszkania. Przynajmniej będzie miała wsparcie w razie słownego starcia z Adrianem.
Podreptała za młodszą dziewczyną do kuchni i kolejny uśmiech ozdobił jej twarz, tym razem połowiczny. Rozumiała Yin, jeśli już coś przygotowywała do zjedzenia, nie lubiła, jak ktoś jej się wtryniał.
- Aj, aj kapitanie! - dla podkreślenia słów, jeszcze zasalutowała, stając prawie na baczność - jestem gotowa do służby, proszę o wydanie rozkazu! - wypięła pierś, jakby rzeczywiście stała w jakimś szeregu. No i była to lekka parodia, bo Ada nigdy w wojsku nie była, więc jej postawa prawdopodobnie musiała być zabawna.
Przyjęła od złotookiej naczynie i zajęła się nalewaniem wody. Dobrze, że nie miała długich rękawów, która zamoczyłaby pod strumieniem wody. Nie, żeby jej to przeszkadzało, ale nie lubiła zimna. Wystarczająco marzła sama, żeby jeszcze "dobijać" się mokrym ubraniem.
- Tak, ale raczej nie miałam okazji gotować dla większej ilości osób. Ostatnio mi się zdarzyło dokarmiać współlokatora, ale częściej na stole pojawiał się kurczak z rożna... - ostatnie słowa prawie wymruczała z irytacją. Skupiła się jednak na wykonywanej czynności, by bez problemu postawić garnek z wodą na palniku. Potem spojrzała na podłogę. Z przyzwyczajenia szukała tam swego kota, który zawsze towarzyszył jej, gdy coś pichciła. W końcu wiedział, że coś mu skapnie smacznego.
- Pewnie zwierzaków nie masz tutaj...no...może oprócz brata - dziewczyna wstrzymała śmiech, który się pojawił w jej głosie. Miała nadzieję, że Yin nie weźmie tego zbyt poważnie, ale Ada nie miała nic złego na myśli. Ot skojarzenie...w końcu sama nazywała Kaukaza Paskudem II.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

W życiu Yin sytuacja jawiła się właściwie odwrotnie. Kiedyś dawno, dawno temu mieszkali w dwukrotnie większym gronie. Był to czas, gdy rodzeństwo Yoshizawa miało jeszcze żyjących rodziców i ognisko domowe stanowiły pełne cztery osoby. Ha, nawet równowaga płciowa była zachowana! Teraz w zasadzie też było po równo. Kiedyś rodzinny dom wydawał się być pełen ludzi, choć wcale nie było ich tak wiele. Możliwe, że dopiero z obecnej perspektywy dwie dodatkowe osoby jawiły się niczym spora grupa ludzi. Życie we dwoje przyzwyczajało do samotności. Rodzeństwo wcale od siebie nie stroniło, wręcz przeciwnie. Często zdarzało się jednak, że brat i siostra spędzali swój czas wolny osobno. Przez to Yin bardzo często ostatecznie lądowała sama w swoim pokoju, skupiona na własnych sprawach i odcięta od świata. W jej życiu zdecydowanie brakowało rodziców, których Haru z całych sił starał się zastąpić. Wiadomo jednak, że choćby na rzęsach stanął, brat pozostanie bratem, a nie rodzicem (pomijamy patologiczne przypadki).
- No to spodziewaj się rychłej rewizyty - zapowiedziała, błyskając złotymi oczkami w kierunku czarnowłosej niczym znęcony obietnicą zabawy chochlik. Zdążyła się już trochę nasłuchać o ciekawym usposobieniu współlokatora Ady i mocno korciło ją, by przekonać się na własne oczy, jak wygląda życie starszej dziewczyny pod jednym dachem z dresiarzem. To może być zabawne... a raczej - będzie takie na pewno.
Uwijała się po kuchni całkiem sprawnie, raz po raz podrzucając Adzie jakieś zadanie do wykonania. niższa z dziewcząt dostała przykaz pilnowania, kiedy woda się zagotuje, ażeby wrzucić do niej makaron. Młodsza w tym czasie zajęła się przygotowaniem sosu, który już w niedługim czasie zaczął się pojawiać w rondlu wraz z każdym dodawanym składnikiem. Po kuchni i całym domu rozniósł się zapach mieszanki warzyw i mięsa, w której to teraz złotooka energicznie mieszała.
- Też nie gotuję na dużo ludzi, właściwie prawie zawsze chodzi tylko o mnie i brata. Ale w sumie on je za czworo - zaśmiała się. No tak, dziewczyna nie jadła prawie nic, rodzice już nie żyli, ale Haruki wyrabiał normę żywieniową za wszystkich Yoshizawów łącznie. Nie ma nic lepszego dla kulinarnych ambicji młodej, niż wilczy apetyt brata.
- No akurat żadnego nie mam, chociaż bym chciała. Może kiedyś namówię Haru na zwierzaka. - Żartu rzecz jasna nie wzięła na poważnie, co zdecydowanie wyrażał brak negatywnej reakcji z jej strony. Zapewne jej braciszka dałoby się porównać do jakiegoś futrzastego obywatela, ale nad gatunkiem musiałaby się trochę dłużej zastanowić. Trochę z tego, trochę z tamtego... trudno się zdecydować na jedno stworzenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ada nigdy nie wiedziała, jak w rzeczywistości działa rodzina (no chyba, że rodziną nazwiemy bandę naukowców, co to zajmowali się nią podczas badań). Nigdy takowej nie miała, choć nie była ignorantką, żeby nie orientować się w takim funkcjonowaniu. Może ktoś mógłby powiedzieć, że była to dla Ady jakaś trauma...ale czarnowłosa nigdy nie wspominała o tym fakcie, nie narzekała, nie tęskniła..bo nie miała nawet porównania. Nauczyła się żyć sama, sama sobie radzić i jak do tej pory całkiem nieźle jej to wszytko wychodziło. Pasował jej taki układ i nie narzekała na swój los, brała to - co dostawała i już.
jedyną namiastką rodziny okazał się dla niej własnie kot - Paskud, którego znalazła w swoje urodziny (dobrze, że przynajmniej wiedziała kiedy się urodziła) i tutaj też zaakceptowała ów stan. Paskud chyba też, choć w bardzo specyficzny sposób okazywał swoja radość...czego, prawdopodobnie na uczył się od samej Ady.
- Jak dla mnie możesz przyjść bez zapowiedzi, ale najlepiej w godzinach wieczornych, bo wcześniej jestem w pracy. Zresztą jak i mój współlokator...- mrugnęła wesoło do swej towarzyszki porozumiewawczo, bo zapowiadało się, że może wyjść z tego całkiem udana wizyta. Ha...będzie miała przynajmniej kogos po swojej stronie w końcu.
Ada bez sprzeciwu wykonywała powierzone jej zadania. I to by się zdziwił Adrian, gdyby ja teraz zobaczył, ta spokojnie przyjmując od kogokolwiek polecenia. Na każdą prośbę Kaukaza - Ada zwyczajnie musiała albo odpyskować, albo zignorować, albo przynajmniej rzucić jakiś komentarz...tutaj współpraca z Yin była..lekka? Tak by to nazwała. Po prostu przyjemnie było znaleźć się w towarzystwie, które nie patrzyło Ci na ręce, nie obserwowało, czy przypadkiem nie robi czegoś...zakazanego.
- Cóż, tym bardziej ciekawi mnie postać Twojego brata - zaśmiałam się, wrzucając jednocześnie makaron do gotującej się już wody - choć i z tym dogadałby się z moim współlokatorem...
Ada jadła..chyba normalnie. Nie przesadzała w żadną stronę i nie próbowała też przejmować się jakimś kaloriami, czy innymi bzdetami, o jakich gadali w telewizji. I jak widać - chyba na dobre jej to wychodziło.
- Polecam koty...takie zawsze zapewnią Ci trochę rozrywki - odpowiedziała ciszej, może bardziej do siebie, szczególnie, gdy spojrzała na ostatnio zostawione przez kocura ślady pazurów na jej przedramionach. Sama chyba też porównałaby się do kota...nieco nieprzewidywalna, chodząca własnymi ścieżkami..ale w gruncie rzeczy - była bardzo ekhem..słodkim stworzeniem (serio, jeśli tylko zechciała!)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

To może teraz spójrzmy na te wydarzenia z męskiego punktu widzenia? Tak, żeby nasze panie nie musiały zatęsknić za towarzystwem płci przeciwnej...
Haruki wrócił dzisiaj z pracy wcześniej. Powód? Jak dla niego mało istotny. Praca, to praca, więc została... w pracy. Poza północną częścią miasta i poza mundurem był on przecież zwykłym facetem, a nie wojskowym. Do tego wiek.. Teoretycznie powinien być teraz na studiach, ale tylko teoretycznie. Nigdy się ich nie podjął. Powiedzmy, że jego oceny i sytuacja w rodzinie nie były do tego najlepsze. Zamiast tego, musiał iść do pracy, która na jego nieszczęście, doprowadziła go w końcu do S.SPEC.
Chłopak przeciągnął się na łóżku i przetarł oczy. Ziewnął.
- Chwila. Kiedy ja poszedłem spać? - Zmierzwił włosy i podniósł isę na łokciu, wyglądając przez okno.
- Dobra, sądząc po świetle, spałem jakieś dwie godziny. - Ponownie przetarł twarz i usiadł na łóżku.
Kurczę, nawet nie pamiętam co robiłem. Wróciłem do domu, umyłem się...
Zahaczył ręką o kabel od słuchawek i zrzucił odtwarzacz na podłogę.
Aha. Później słuchałem muzyki na łóżku. Genialny Haruki, to było oczywiste, ze zasnę.
Zaśmiał się cicho wstając z łóżka i rozglądając sie ponownie po pokoju.
-Mmm... przydałaby się jakaś czysta bluzka...
Z tym był niestety problem, bo choć na horyzoncie widział obecnie cztery koszulki, z całą pewnością żadnej z nich nie można było w tej chwili nazwać "czystą".
Westchnął i machnął na to ręką.
Nie ważne. Przecież nie wychodzę z domu.
Pomaszerował w stronę wyjścia i uchylił drzwi. Jego uszu dobiegło jakieś stukanie w kuchni. Uśmiechnął się, domyślając się, że jego siostra już wróciła. Na jego twarzy wymalowało się też szybko zdziwienie.
Trudno powiedzieć, co jego mózg odnotował najpierw. Czyjeś rzeczy, obcy zapach czy głos nieznajomej. Wszystkie te rzeczy dotarły do niego prawie jednocześnie.
Mamy gości?
Podniósł jedną brew zaciekawiony i zaczął się skradać w kierunku kuchni.
Oczywiście, nie pomyślał o ubraniu się, przez co jego ciało zdobiły obecnie jedynie poprzecierane jeansy i nieśmiertelnik, który zawsze podzwaniał na jego szyi.
Po cichutku, jak tylko wymordowany potrafił zakradł się do kuchni i oparł o framugę drzwi. Nie spieszyło mu się z akcentowaniem swojej obecności. Podsłuchiwanie dziewczyn za bardzo go bawiło.
Zwierzak? Spoko. Mogę być zwierzakiem.
Wzruszył ramionami, robiąc taką minę.
Na wzmiankę o kotach nie mógł się jednak opanować.
- Hau-hau - wyrwało się z jego "paszczy". - Ja tam wolałbym jednak psa. A skoro jesteś taka chętna Yin, to jutro idziemy do schroniska. - Wyszczerzył się szeroko, błyskając dwoma rzędami całkiem białych zębów. - Przecież zawsze ci mówiłem, że chcę mieć psiaka. - Ponownie się zaśmiał i spojrzał na Adę, skupiając się teraz na niej. Odepchnął się od ściany i podszedł do niej. Spojrzał jej w oczy po czym uśmiechnął się i skłonił.
- Jestem Haruki. Brat tej tutaj. - Wskazał kciukiem na siostrzyczkę i zerknął na nią. - Yin, nie wspominałaś chyba, że będziemy mieli gości. Ubrałbym się przynajmniej... - Znowu zachichotał.

Niewielkie mieszkanie Haruki'ego i Yin - Page 2 LpG5ucC
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Praca w kuchni toczyła się swoim rytmem, nieprzerwanie prowadząc do ukończenia zadania bojowego zwanego obiadem. Ciekawy do zauważenia był fakt, w jaki sposób odbywało się dzielenie kulinarnych zadań. Yin, choć młodsza, komenderowała z wprawą co najmniej admirała. Mogłoby się to wydawać komiczne, zważywszy na to, że takie to-to wątłe i chude; nijak nie przypominała osoby, która byłaby w stanie twardą ręką rządzić innymi ludźmi. A tu proszę - zazwyczaj niepokorna Adaviena wykonywała polecenia gospodyni. Proszę tego nie nagrywać, żeby przypadkiem nie dostało się w ręce adowego współlokatora. Nie chcielibyśmy przecież, żeby jej reputacja legła w gruzach, czyż nie?
- No to wpadnę, nie znasz dnia ani godziny - przyobiecała z rozbawieniem. Luźna, przyjazna atmosfera zdecydowanie dobrze działała na złotooką, która przecież nie w każdej sytuacji bywała tak otwarta. Z zewnątrz pokazywała raczej skorupę nieufności, pewnego wyobcowania, jednak starszej dziewczynie udało się przez nią przebić w dosłownie kilku prostych słowach.
- Pewnie w końcu go poznasz, obiadu na pewno nie przegapi. -  Co jak co, ale mogłoby się walić i palić, ale Haruki musiał porządnie pojeść. To młodsza należała do niejadków, przez co zresztą dość często nasłuchiwała się o przykrych skutkach ubogiej diety. Wiedziała, że braciszek ma rację. Gorzej było jednak z wykonaniem, bo zbyt ciężko było jej się przemóc i wmuszać w siebie odpowiednie ilości jedzenia. To najzwyczajniej w świecie było ponad jej możliwości. Przy tym była świadoma, że dalsze postępowanie w podobny sposób może doprowadzić jej organizm do ruiny, szczególnie że była osobą nad wyraz aktywną fizycznie. Treningi, spacery, nawet zajmowanie się domem, wszystko to zużywało dzień w dzień ogromne pokłady energii. A skąd ją wziąć, gdy je się niewiele? Chyba tylko z jakichś kosmicznych mocy, ale tych Yin zdecydowanie nie posiadała.
Zaskoczyło ją pojawienie się znajomego głosu, w kierunku którego od razu się odwróciła. Całe szczęście, że nic przy okazji nie zostało rozbite, choć było do tego blisko - o włos ominęła łokciem leżącą na blacie szklana miskę. Spojrzała na starszego Yoshizawę z zaskoczeniem, które już chwilkę później przerodziło się w uśmiech godny najlepszego z łotrzyków.
No tak, to jego bezszelestne chodzenie po domu.
- Ja tam nie pamiętam, żebyś tak mówił. Ale słowo się rzekło, jutro idziemy. - Rozpromieniła się. Właściwie to nie przykładała większej wagi do tego, jaki będzie gatunek domowego pupila, byleby zwierzątko było radosne i puchate. Żadnych jaszczurów, węży i pająków, piesek brzmiał zdecydowanie dobrze.
- A po co? Niech nasz gość też ma coś z życia. Chyba, że taki wstydliwy jesteś - rzuciła zaczepnie, wyszczerzając ząbki ku bratu. Ada miała teraz cudowny pokaz miłości między rodzeństwem, która u tej dwójki całkiem często objawiała się w drobnych złośliwościach. Żadne z nich nie brało ich na serio, w końcu właśnie o to chodziło, żeby wyłącznie sobie pożartować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Tak, zdecydowanie Ada miałaby przechlapane na całej linii, gdyby Kaukaz zobaczył ją akurat w takim wydaniu. Nie...lepiej nawet o tym nie myśleć, bo niemal widziała przed oczyma złośliwe spojrzenie i komentarze. Na razie wystarczało jej tyle, że co raz musiała się angażować w kolejne bitwy słowne. Choć, oczywiście...miała z tego masę zabawy, to nie zawsze kończyło się to zabawnie.
Teraz więc skupiała się na swoich zadaniach, bo nawet jeśli był z niej straszny buntownik, to wiedziała kiedy ową stronę pokazać. Dostrzegała w całości spotkania, jakaś kojącą nutę, która przypominała Adzie, że sama też czasem potrzebuje opieki? Nie potrafiła dokładnie nazwać owej emocji, ale po cichu cieszyła się, że mogła tego doświadczyć. Yin, choć przecież młodsza, wydawała się czarnowłosej dobrym materiałem na przyjaciółkę.
- Trzymam za słowo! - odwróciła głowę, unosząc wyżej brodę i błyskając błękitnymi ognikami rozbawienia. I rzeczywiście miała ochotę zobaczyć, jak Kaukaz poradzi sobie w towarzystwie dwóch wulkaników jak one.
- Powiedziałabym, że to naturalne chyba dla każdego mężczyzny, bo ilekroć poznaję jakiegoś, to ma niezły, żołądkowy "spust" - zachichotała przy tym, hamując głośniejszą ekspresję.
Kto by pomyślał, że jej standardowe wyjście do sklepu, przerodzi się w tak przyjemne spotkanie?
Drgnęła zaskoczone, kiedy usłyszała nowy głos. Z wyciągniętą nad kuchenką dłonią odwróciła się w odpowiednią stronę, by dostrzec przystojną postać mężczyzny. Zerknęła na Yin szukając potwierdzenia, że TO własnie jest jej brat, ale nie musiała długo czekać. Szybka wymiana zdań, tak uroczo niesfornych wyraźnie sygnalizowała z kim ma przyjemność. Sama przez chwilę pozwalała sobie tylko na błyskanie uśmiechem, obserwując i przysłuchując się rodzeństwu.
Przyszła jej dziwna myśl, że...z zachowania i serwowanych sobie złośliwościach, przypominają ją samą i Adriana.
Jej tok myślenia bardzo szybko zmienił fazę lotu, gdy tylko ów Yinowy brat, ruszył w jej kierunku, by zatrzymać wzrok na jej twarzy. Bez skrępowania utrzymała spojrzenie unosząc nieco zadziornie brodę do góry.
- Ada, dzisiejsza koleżanka "tej tutaj", jak ładnie określiłeś - nie mówiła tego z wyrzutem, raczej złośliwym rozbawieniem. Na słowa Yin już odsłoniła pełny uśmiech. Złapała się pod boki i zlustrowała starszego Yoshizawę od góry do dołu w teatralnej ocenie, by wrócić znowu do jego oczu - Potwierdzam...nie widzę najmniejszych wskazań, byś musiał cokolwiek więcej na siebie zakładać...- cisnęło jej się na usta, że spokojnie mógłby zdjąć coś jeszcze, ale w porę ugryzła się w język. Jeszcze tego brakowało, żeby jej niewyparzona buźka popsuła, dopiero co powstającą znajomość.
Odwróciła się do złotookiej i konspiracyjnym tonem odezwała się.
- Yin...miałaś rację, niezły! - ubarwiła swoją wypowiedź, pokazując kciuk w górę i jak gdyby nigdy nic, z wciąż nie schodzącym, rozbawionym uśmiechu, obróciła się znowu do mężczyzny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zmroził siostrzycę wzrokiem.
- Ja nie mówiłem? JA nie mówiłem? Masz za dużo na głowie młoda i pamięć ci szwankuje. To smutne, że w aż tak młodym wieku...
Pokręcił głową i wzniósł przerażone oczy ku niebu w teatralnym geście.
Ponownie skłonił się w stronę gościa.
- Miło mi panienkę poznać - powiedział nieco teatralnie nie tracąc z twarzy uśmiechu.
Humor z cała pewnością mu dopisywał, a drobne uszczypliwości ze strony siostry spływały po nim jak po kaczce. Właściwie, mógłby je całkowicie ignorować, ale znacznie zabawniej było się na nie odszczekiwać. Z resztą, gdyby puszczał je mimo uszu, to młoda jeszcze by z nich zrezygnowała, a do tego nie mógł dopuścić. Przecież uwielbiał wywoływać uśmiech na jej twarzy i przy okazji samemu się pośmiać.
Przeniósł nieco zdziwione spojrzenie na młodszą.
Chciała żeby jej brat paradował w samych spodniach przy prawie obcej dziewczynie? Tego by się po niej nie spodziewał. W końcu to ona dbała o jego "dobre maniery", a to chyba do nich nie należało.
Zaraz, zaraz. Czy ona chce mnie znowu wyswatać?
Podniósł jedną brew, przypatrując się jej przez moment.
Nie ładnie młoda, nie ładnie. Żeby próbować mi zdobyć dziewczynę moją własną goła klatą.
Pokręcił z dezaprobatą głową i pewnie by coś powiedział gdyby Ada go nie ubiegła.
Zachichotał.
- Bynajmniej Yin, nie wstydzę się. A skoro panienkom tak podoba się mój strój, to mogę w nim pozostać.  
zruszył ramionami i przespacerował się w stronę kuchennego blatu, na którym usiadł.
Parsknął śmiechem i zakrył usta ręką.
- A więc Yin nawet tobie zdążyła już opowiedzieć to i owo o swoim starszym bracie? Powinienem się bać?
Podniósł brew przyglądając się Adavienie, a następnie zerknął na porozkładane rzeczy.
- Mogę wam jakoś pomóc, czy mam się po prostu nie plątać pod nogami, bo będę tylko przeszkadzał?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach