Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 15 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 11 ... 15  Next

Go down

Pisanie 10.09.18 15:47  •  (S) Pustkowie - Page 8 Empty Re: (S) Pustkowie
//no w sumie to jest dobry pomysł

Te dźgania nie były w żadnym wymiarze przyjemne i pewnie gdyby mógł to by się krzywił, ale oprócz gadania i poruszania oczyma nie miał innej możliwości. Irytowała go niesamowicie ta bezsilności i niemożność zrobienia czegokolwiek, ale nie miał innego wyjścia. Potem będzie musiał się gdzieś skitrać i wyleczyć się, ale teraz o tym nie myślał.
-Możesz mnie nazywać jak chcesz gadzie, ale na pewno nie jestem grzeczny-powiedział, a raczej prychnął jak rozjuszony kot, patrząc mu w te czerwone ślepia z determinacją.
Po chwili jednak odwrócił wzrok i starał się skupić całkowicie na swoim ciele żeby wprowadził swoje mięśnie w jakikolwiek ruch, żeby jakimś cudem uwolnić swoje ciało od tego jadu.
-Ale muszę przyznać...przydatna broń - odezwał się jednak po chwili znów otwierając oczy.
Uśmiechnął jednocześnie lekko do siebie, bo właśnie mu się udało minimalnie poruszyć palcem w prawej dłoni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.09.18 16:01  •  (S) Pustkowie - Page 8 Empty Re: (S) Pustkowie
Patrzył na niego jak zahipnotyzowany, a to ponoć węże potrafiły hipnotyzować swoje ofiary. Wszelkie próby ruszenia się będąc sparaliżowanym niesamowicie go interesowały i napawały poczuciem potęgi. Tak, jego jad z pozoru niewinny mógł obezwładnić każdego, nawet superbohatera - to się nazywała prawdziwa moc, a nie strzelanie laserami z oczu czy lewitowanie.
Przez dłuższą chwilę chłopak nie wykazywał zbyt wielu oznak życia poza ciągłym pyskowaniem, ale Abyssian był za stary (o wiele za stary) aby przejmować się takim dziecinnym przekomarzaniem. Kiedy jednak ten wreszcie ruszył palcem, szkarłatne ślepia zalśniły a wąż przygotowywał się coraz bardziej na to co miało zaraz nadejść - w końcu bardzo zależało mu na tym żeby przytulić tego biedaczka.
- Coś się mało starasz, co z tobą. - Podjudzał go, chcąc go przy okazji tym też nieco poddenerwować. skoro on mógł pyskować, to Abyssian także, chociaż pyskaty wąż brzmiało dosyć dziwnie, ale co niedziwnego zostało w tym świecie? Koniuszkiem swego ogona szturchnął lekko człeka, niczym kot sprawdzający czy jego ofiara jeszcze dycha. Nie spuszczał z nieco wzroku ani na ułamek sekundy, w czym bardzo pomagało mu to, że nie musiał mrugać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.09.18 10:29  •  (S) Pustkowie - Page 8 Empty Re: (S) Pustkowie
Słysząc słowa węża warknął, a po chwili prychnął jak rozjuszony kot. No zaczynał go definitywnie koleś irytować i to mega. Pomimo jego uwag, nadal starał się wprawić swoje ciało w ruch.
- Wal się... - warknął, w tym samym momencie czując, że już całkiem sprawnie może poruszać lewą dłonią, ale w tym momencie na więcej go nie stać.
Nadal się starał i starał, a jeszcze ten gad go trącał tym wielgaśnym ogonem i dodatkowo go irytował. Nie zmienia to jednak faktu, że Luc nadal go obserwował. Widział, ze wężyna się dobrze bawi, ale nie zmierzał się poddać, oj co to to nie. Minęło sporo czasu, ale w końcu udało mu się wprowadzić w ruch drugą dłoń i powoli zaczął odzyskiwać władnie nad własnym ciałem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.09.18 13:27  •  (S) Pustkowie - Page 8 Empty Re: (S) Pustkowie
Dawno się tak świetnie nie bawił, a nie wróć - nigdy się tak świetnie nie bawił. Dotychczas jego kontakt z ofiarami polegał głównie na tym, że pokazywał się i już wszyscy brali nogi za pas. Trochę szkoda bo przecież nie był krwiożerczym wężem... Prawda? Ofiara jego sadyzmu zaczęła już ruszać dwoma rękami co wielce ucieszyło (ironicznie) Abyssiana.
- Zechcesz może pomocy? - Rzekł sarkastycznie i zbliżył swoją lewą łapę do człeka, robiąc z niej podporę na ręce Lucyfera. Dzięki temu w połowie mógł być już nad ziemią i nie wdychać paskudnego piasku. Chyba trochę za bardzo lekceważąco do niego podchodził, ale był święcie przekonany, że ten nie mógł już nic mu zrobić. Żeby tylko nie został zaraz w brutalny sposób wyrwany z tej świadomości.
- Zadziwia mnie, że z takim charakterem zdołałeś przetrwać. Często pewnie pakujesz się w kłopoty - wąż się nim teraz bawił, ale inni zapewne mogli traktować jego kozaczenie zbyt poważnie i próbować go zabić na serio. No dobra, Abyssian też z początku miał taką myśl, ale już mu przeszło po tym jak przeciwnika obezwładnił swoim jadem i stał się przez to taki zabawny. No chyba, że Lucyfer nie będzie wiedzieć kiedy przestać i naprawdę go wkurzy - a raz przecież już mu się udało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.09.18 15:17  •  (S) Pustkowie - Page 8 Empty Re: (S) Pustkowie
Chcąc nie chcąc w pewien sposób był mu wdzięczny, że go tak lekko uniósł, bo już miał usta pełne piachu. Ale przecież nie pokaże tego, oj co to to nie. Uniósł wzrok na gada i przez moment patrzył na niego w milczeniu.
-Chyba nie często masz do czynienia z ludźmi...-bardziej stwierdził niż zapytał.
Luc był zawsze przekonany, odkąd tylko na nowo odżył, że jeśli nie będzie walczył o swoje to na pewno szybko przypłaci to życiem. A jednak wolał żyć jakby nie patrzeć, bo lubił to co robił, sprawiało mu to frajdę.
-Nie nazwałbym tego kłopotami...-odparł powoli unosząc rękę i wycierając policzek z piachu- Raczej jako trening...-dodał podnosząc na niego wzrok.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.09.18 16:42  •  (S) Pustkowie - Page 8 Empty Re: (S) Pustkowie
Ta sytuacja teraz z boku trochę wyglądała tak jakby wielki wąż troszczył się o tego człeka. A może faktycznie tak było? Abyssian go nie znał, nie znał nawet jego imienia, jednakże jego cechy charakteru przypominające mu brata, w jakiś sposób sprawiły, że czuł do niego coś na podobieństwo empatii. Właściwie sam waż nie był do końca wstanie wytłumaczyć jakie emocje wiązały go z tym przybłędów. Coś jednak musiało być na rzeczy bo przecież go nie zmasakrował, a mógł zabić!
- Tylko po co walczyć, skoro ten świat upadł. - no i się zaczęło... Depresja. Mogło to brzmieć trochę śmiesznie, ale ten zmutowany wąż miał straszną depresje. Kiedy nie walczył, nie skupiał się na przetrwaniu, od razu dopadały go myśli przygnębiające. I właśnie tak było teraz, za długo postał w miejscu, pogapił się na sparaliżowanego chłoptasia i już zaczyna te swoje melancholijne gadanie. Nawet przez chwile się zamyślił do tego stopnia, że jego wzrok gdzieś uciekł w dal co Luc mógł zauważyć. Tylko żeby nie skończyło się to zaraz na płakaniu w jego ramionach i próbach samobójczych. Ależ ta gadzina była niestabilna emocjonalnie, a z początku wydawał się tylko przerośniętym pytonem...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.09.18 10:36  •  (S) Pustkowie - Page 8 Empty Re: (S) Pustkowie
W końcu udało mu się usiąść. Nogi jeszcze nie były sprawne, więc siedział na piachu lekko pochylony do przodu, bo inaczej na razie nie mógł, po czym spojrzał na węża. Przez moment go obserwował w milczeniu, a kiedy usłyszał jego słowa uniósł brew ku górze lekko zaskoczony nagłą zmianą nastoju gada.
- Serio? Nie rozumiem kompletnie tego podejścia. Jak świat upadł? Przecież wszystko jest...no dobra nie wszystko, ale cholera wróciliśmy do życia, ja i ty... - odparł kręcąc głową - Świat na nowo sie odbudowuje, powoli i mało skutecznie, ale jednak się odbudowuje. - dodał patrząc na swojego dotychczasowego przeciwnika.
Sam nie wiedział dlaczego wdaje się z nim w rozmowę, skoro przed chwilą w najlepsze sobie walczyli. Jednak zawsze wkurzało go gdy ktoś wpadał w taki stan depresyjny. Do cholery, powinien się cieszyć, że żyje, że może sobie pełzać po tym świecie, a nie użalać się nad sobą i tym nędznym padole. Lucek zawsze twierdził, że powinno się być wdzięcznym losowi, za to, że znów mogą posmakować życia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.09.18 11:47  •  (S) Pustkowie - Page 8 Empty Re: (S) Pustkowie
Był zmienny jak kobieta, jeszcze był zdradziecki jak żmija... Dziwak z niego był, ale nikt nigdy na to nie zwracał uwagi bo nikogo on nie obchodził. Wyglądał na potwora to wszyscy traktowali go jak potwora, tak było przed apokalipsą i tak jest po. Jednak niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają.
Abyssian przekierował swoje mało obecne spojrzenie na siedzącego już Lucyfera, który zaczął do niego przemawiać. Jednakże różnica ich zdań była bardzo uderzająca co... Zezłościło nagle węża. Szkoda, że nie przetrwały żadne szpitale psychiatryczne bo zdecydowanie zostałby w jednym z nich zamknięty.
- Cieszyć się z tych gruzowisk!? Cieszyć się z tego, że staliśmy się abominacjami!? - jego ton stał się agresywny, a sam wąż zakręcił się wokół człeka niebezpiecznie blisko - chyba planował go zaraz zmiażdżyć w swoim uścisku ze złości. A jeszcze chwile temu prawie rozpłakał się nad swoim smutnym losem. Ten gad naprawdę był nieprzewidywalny i nawet gorszy od kobiety! Luc mógł zauważyć, że łuski węża znowu nieco zalatują czerwienią. Aż tak szybko się denerwował? Niedobrze...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.09.18 14:01  •  (S) Pustkowie - Page 8 Empty Re: (S) Pustkowie
Nie umknęło mu to jak łuski gada znów powoli zaczynają przybierać czerwony odcień i wcale mu się to nie podobało. Jeszcze nie odzyskał pełnego władania nad ciałem i nawet nie miałby możliwości odskoczyć przed ewentualnym atakiem. Oj bardzo nie lubił takich sytuacji.
- A wolałbyś być teraz martwy i gnić w ziemi? - spytał siląc się na spokój. - Przecież musisz widzieć jakieś pozytywy? Jakaś rodzina? Małe wężątka czy coś? -uniósł brew ku górze.
Nawet cholera zmienił ton na miły widząc jak wężysko zaczyna się powoli na nim zaciskać. Jednocześnie cały czas starał się już na dobre odzyskał władanie nad swoim ciałem, chciał jak najszybciej odsunąć się od tego gada i tego jego wkurzającego ogona i kłów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.09.18 14:35  •  (S) Pustkowie - Page 8 Empty Re: (S) Pustkowie
Rozjuszył się nieco, jednakże łagodny ton chłopaka chyba nieco go hamował - przynajmniej póki co. Abyssian potrząsnął łbem i wycofał się nieco, opadając na swoje łapy, chociaż jego łuski nadal były lekkiego zabarwienia czerwonego.
- Właściwie śmierć rozwiązuje wszystkie problemy. Nie musisz się wtedy o nic ani o nikogo martwić... - Mówił tonem dziwnym, jakby szaleńca, ale spokojnym i stonowanym. Czy on przypadkiem czegoś teraz nie sugerował? Czy chciał właśnie zaoferować Lucyferowi wyprawę na tamten świat po raz drugi? Niepokojący błysk szaleństwa w szkarłatnych ślepiach gadach mógł potwierdzić tę tezę.
Wąż otworzył powoli swój pysk, chcąc ponownie zaprezentować swoje pokaźne kły. Jednak wtedy poszło coś nie tak - górne kły, te jadowite, nie wysunęły się - nadal były złożone ku tyłowi. Abyssian chyba tego nie zauważył, ale dla chłopaka była to cenna wskazówka - były one teraz nieaktywne, więc nie mógł go ponownie dziabnąć. Nie zmieniało jednak to faktu, że gad sam w sobie nadal jednak był sporym zagrożeniem.
- Żyję tylko po to by odnaleźć mojego zaginionego brata... Tylko on może mi dać sens życia. - mruknął już nieco zrezygnowany, ale przyjął pozycje jakby był gotowy zaraz zaatakować cię swoją paszczą. Wężowe sploty nadal były blisko człeka, jednakże leżały luźno na ziemi i na razie nie wykazywały żadnej niepokojącej aktywności.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.09.18 10:33  •  (S) Pustkowie - Page 8 Empty Re: (S) Pustkowie
Przez dłuższy moment milczał jakby się nad czymś bardzo intensywnie zastanawiał. W końcu jednak uniósł wzrok na gada.
- Może i tak, jednak ja osobiście lubię swoje życie. I wole załatwiać wszystkie sprawy i rozwiązywać problemy za życia niż zostawiać coś niewyjaśnionego. - odparł spokojnie nie spuszczając wzroku złotych oczu ze swojego przeciwnika.
Już czul, że władanie nad ciałem mu wraca, potrzebował jeszcze zaledwie tylko kilka sekund. Kilka sekund, które w tym momencie wydawały się wiecznością. Widząc jak gadzina otwiera znowu paszczę jakoś mimowolnie lekko się odchylił do tyłu jakby to coś miało dać, jednak widząc, że jadowite kły się nie wysuwają odetchnął trochę z ulgą.
- No to na pewno go znajdziesz... - powiedział chcąc jakoś odsunąć jego uwagę od siebie - Wystarczy się skupić na szukaniu. A wiesz, jak zginiesz to go nie znajdziesz, czyli jakby nie patrzeć masz powód do życia i to całkiem poważny. - dodał, nie świadomy tego, że raczej marne były szanse na to by gad znalazł swojego brata.
I w tym momencie poczuł jak panuje nad swoim ciałem. Nie czekał dłużej, nie miał zamiaru dać się udusić. Odepchnął się z całej siły od ziemi i wyskoczył w górę, po czym bez problemu wylądował na ziemi kawałek dalej. Uwolnił się z objęć bestii i teraz czuł się o wiele bezpieczniej i przede wszystkim pewniej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 15 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 11 ... 15  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach