Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 9 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9

Go down

Pisanie 27.03.19 19:31  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 9 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Tym, że sprzedała nieznajomej jakiś mniej znaczący fakt, nie potrzebowała się przejmować. O kolor włosów Pradawnego mogłaby zapytać pierwsze lepsze desperackie dziecko, każdy byłby w stanie jej odpowiedzieć. Miała wręcz ochotę zapytać rozmówczyni, w jakiej norze chowała się przez ostatnich kilka lat, skoro tak proste i oczywiste informacje znajdowały się poza jej zasięgiem. Chociaż dobra, mogło być też tak, że w te okolice przypałętała się całkiem niedawno. To by tłumaczyło braki w wiedzy, które jednak dało się dość szybko uzupełnić. Niby tyle się mówiło o cenie informacji, ale w rzeczywistości Desperacja stanowiła jedno wielkie gniazdo plotek. To, co z niektórych trzeba było wyciągać długimi godzinami przekonywania i przekupstwem, inni paplali beztrosko nad szklaneczką bimbru (pół na pół z wodą, bo i tak już nie zauważy różnicy).
 A pechowa niewiasta chyba nadal nie miała tego, czego chciała. To założenie było strzałem na wpół ślepo, jednak zaciśnięte dłonie i nieco niewyraźna mina stanowiły całkiem konkretne poszlaki. No tak, nawet gdyby jej intencje rzeczywiście były tak czyste, jak próbowała to od początku przedstawić, nadal natrafiała na mur solidniejszy nawet, niż ten otaczający M-3. Hehe
 — Cieszę się, że mogłam pomóc. — Skinęła lekko głową jakby w uprzejmym ukłonie, powstrzymując się od nadania tej wypowiedzi ironicznego wydźwięku. Nie musiała tego robić, nieznajoma ów ton z pewnością sama sobie dopowie. Stało się już raczej jasne, że żadne dalsze wysiłki nie przyniosą skutku. Chang nie wykazywała chęci współpracy, a od przemocy jak na razie obie się powstrzymywały. Bądź co bądź psucie sobie pięknego dnia nieplanowaną jatką rzadko kiedy leżało w gustach rozsądnie myślących osób, a do tych raczej należała tak jedna, jak i druga.
 — Gdybym chciała uwolnić się wcześniej, to też znalazłabym sposób.
 — Nie wątpię — przytaknęła, trzymając się wcześniej przyjętej koncepcji nie-wcale-cię-nie-obrażam. Może rzeczywiście miała zbyt miękkie serce, może trzeba było zostawić kobietę na pastwę sideł i sprawdzić, jak sobie z nimi poradzi. Albo jej przechwałki były tylko czczą gadaniną, albo rzeczywiście chowała jakiegoś asa w rękawie i z pewnością ciekawie byłoby przekonać się, czymże to planowała powstrzymać pułapkę od zmiażdżenia jednej niewinnej nogi.
 — No to może zostań — zgodziła się właściwie bez namysłu, obrzucając nieznajomą spojrzeniem niejako wyzywającym. Ile wytrzyma? — Chociaż w ten sposób prawdopodobnie nadal będziesz marnować swój cenny czas, ale nie mnie oceniać, czy ci się to opłaca. Na siłę cię nie zatrzymuję.Przynajmniej na razie. Kobieta zdecydowanie zaczynała bawić się w jakieś gierki, a na nie Chang miała wyjątkowo silną alergię. Nie spuszczała więc oka ze swojej rozmówczyni, wciąż sprawiając wrażenie na wpół rozbawionej, na wpół znużonej niepotrzebną konwersacją. Przynajmniej nigdzie jej się nie spieszyło, nie musiała więc kombinować, jak by się tu pozbyć niefortunnej podróżniczki. Teoretycznie zawsze dało się ją wpakować w kolejną z licznie tu rozmieszczonych pułapek, to wymagałoby jednak myślenia, działania, marnowania jakże cennej energii.
 Drzemka byłaby o wiele lepsza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.19 13:06  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 9 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
„Cieszę się, że mogłam pomóc.”
Rozchyliła wargi, jakby chciała nieoczekiwanie wystrzelić z jakimś mało przyjaznym tekstem, ale w porę udało jej się powstrzymać. Zdążyła jedynie odsłonić nieco pożółkłe zęby — obdarowała nieznajomą odrobinę wymuszonym uśmiechem, wykorzystując sytuację. Właściwie jakby nie patrzeć to drobna informacja zdobyta od jasnowłosej była cenna — Jillian przynajmniej mogła zakladać, że w aparycji jej dawnego kochanka nie zaszły drastycznie zmiany. Jego rude włosy poznałaby wszędzie — tak charakterystycznej barwy nie mogła zapomnieć. Na moment przypomniała sobie nawet jak dawniej wyglądała jego twarz — mimowolnie zacisnęła zęby, jakby hamowała się przed krzykiem, który miałby jej pomóc pozbyć się myśli z głowy.
Miała wrażenie, że napływało do niej zbyt wiele wspomnień, które najchętniej wyrzuciłaby z umysłu. Milion razy próbowała pogodzić się z przeszłością, zacząć żyć na nowo, zostawić za sobą wszystko to co było, bo przecież nie mogła cofnąć czasu. Jednak czym bardziej próbowała, tym bardziej rosła ochota zemszczenia się na człowieku (czy w ogóle zasługiwał na to, by mówić o nim człowiek?), który zrujnował jej ludzkie życie. Ciało napinało jej się, gdy o nim myślała — każdy mięsień momentalnie przygotowywał się do działania. Sztywne szczęki i dłonie zaciśnięte w pięści mówi tylko, że jest gotowa na to spotkanie. Widziała, że prędzej czy później dopnie swego. Sama nie wiedziała jak zareaguje, kiedy go zobaczy.
Zakręciło się jej w głowie — spojrzała na swoje stopy, czuła jakby te zapadały się w ziemię. Jedną z dłoni złapała za korę pobliskiego drzewa. Paznokciami przejechała po chropowatej powierzchni, zdzierając drobne elementy z pnia. Dopiero po kilkunastu sekundach była w stanie spojrzeć na swoją rozmówczynię. Przyjrzała jej się uważniej, mrużąc umalowane ślepia.
Właśnie, cenny czas — powiedziała spokojnie, nie zwracając uwagi na to czy jej chwilowy problem został dostrzeżony przez najemniczkę. — Nie wiem po co mnie uwolniłaś, ale... — głos jej się zawahał, musiała aż zamilknąć na kilka sekund. — Dziękuję.
Sama nie wiedziała jakim cudem te słowa wyszły z jej ust — jeszcze chwilę wcześniej miała ochotę zdjęć z pleców kuszę i jednym z bełtów strzelić w tę dziewczynę. Irytowało ją to, że nie mogła z niej wydobyć żadnych większych informacji. Teraz jednak patrząc na to trochę z innej strony... trochę ją rozumiała, w końcu sama była mocno nieufna wobec innych.
Podziękowanie, które wyszło z jej gardła wydawało się wymuszone, jakby wypowiedziane z ogromnym trudem, wręcz bólem. Ale wyszło, a to już jakiś postęp.
Jeśli spotkamy się następnym razem, to zupełnie w innych okolicznościach — powiedziała nagle, co można było potraktować jako jej specyficzne pożegnanie, bo zaraz po tych słowach odwróciła się na pięcie, unosząc do góry otwartą dłoń. Pomachała nią przez kilka sekund, a następnie ruszyła przed siebie. Spojrzała przez ramię na jasnowłosą, niejako obawiając się ataku z jej strony. Ataku, który o dziwo nie nadszedł.
Dziewczęta rozeszły się, choć Jillian długo czuła na sobie obcy wzrok. Tym razem udało jej się nie wpaść w żadną z rozstawionych w lesie pułapek.

✗ z/t x2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.09.19 20:33  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 9 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Shun z artystycznym zamysłem lawirował pomiędzy pułapkami, drzewami i wszystkim inne co mogło wydawać się podejrzanie podejrzane. Dobrze było, że zawczasu nauczył się rozkładów tych obrzydliwości na pamięć, bo jakby dostał taką strzałą w żebra, albo wpadł nogą w niedźwiedzie sidła to byłoby z nim źle. Ponurak czasem żałował, że jakimś cudem jego chciwość zapędziła go prosto w te niebezpieczne tereny. W końcu, kto normalny z własnej woli opuściłby bezpieczne mury i zawędrował w jakieś góry i powiedział: elo mordeczki, słyszałem, że można się u was nieźle dorobić. Skąd miał wiedzieć, że tak to się skończy? No niby było coś tam o jakiś żywych trupach, furrasach, wymieszanych ze zwierzętami i odstawiającymi dzikie akcje, ale przecież jak dobrze pamiętał, u łowców też były takie sztuki i gdyby nie jakieś uszy, kocie oczy, czy kły to byliby normalnymi, cywilizowanymi ludźmi. Ludzi w mieście też nie rozumiał. W końcu zabawka w postaci takiego czegoś to byłby czysty zysk. Musiał się zastanowić czy na tym nie da się przypadkiem zarobić, jak Hitler na żydkach i skradzionym im złocie.
Apropo dorobienia się. Shun nie znalazł się w tym lesie bez powodu. Jego egzystencja tutaj skupiała się wokół pewnego zadania, które sobie wymyślił i znalazł na nie chętnego. Obiecano mu niezłą sumkę za sprowadzenie do desperacji pewnego... przedmiotu prosto z anielskiego edenu. Z racji tego, że miał małe szanse coś z tamtą podwędzić, postanowił, że będzie pośredniczył w transakcji. Znaleźć chętnego, gotowego do poświeceń...
Ponurak stanął w umówionym miejscu i czekał. Znalazł sobie pniaczek pośrodku skromnej polanki, takiej o średnicy najwyżej dwóch-trzech metrów. Upewniwszy się, że nie był jakiś zanieczyszczony bardziej niż na to wskazywałoby istnienie pniaczka w lasku, zasiadł na nim jak król, opierając łokcie na kolanach. Nie wiało, ptaszki nie śpiewały, generalnie nic nie dokazywało na tyle by się nie miał czym martwić. Ale Shun, jak to prawdziwy lekkoduch, nigdy się nie martwił takimi drobnostkami. Przynajmniej będzie słyszeć jak ktoś będzie podchodził.
Wyciągnął z kieszeni kieszonkową wersję jakiegoś taniego pisadła, które zabrał ze sobą podczas ucieczki z miasta i chociaż czytał to już tyle razy ile miał palców, to było to jak do tej pory jedynym zajęciem. I tak przecież czekał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.09.19 21:06  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 9 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
.    „Spierdalaj i nie wracaj mi tu więcej.” - Słowa usłyszał dosyć wyraźnie wiecznie sfrustrowany wymordowany, który to najchętniej rozbiłby czyiś czerep o dawno nieistniejący chodnik, dobijając oponenta skakaniem po ciele. Jak zwykle Gnoll nie zrozumiał słów drugiej osoby i zrobił to co uwielbia robić najbardziej - brutalnym pobiciem i okradając biedną duszę. Jednak miał ten problem ze sobą, że czasem lądował w głębokim bagnie kłopotów, dając mu ograniczoną ilość wyborów. Akurat w omawianym przypadku, postanowił dosłownie spierdolić, bo przewaga liczebna nie jest niczym przyjemnym.
.    Zatrzymał się przed drzewem, zadyszany i klnący swój los po kilkakroć. Nie był zadowolony z takiego biegu wydarzeń. Miał nadzieję, że zgubił ich z tropu i nie mieli zamiaru go dalej gonić. Ba. Sam nie był w stanie określić gdzie właściwie się znalazł, a to utrudniało poruszanie się po nieznanym obszarze.
–  Gdzie ja jestem do cholery. – Rzucił bezmyślnie sam do siebie, oglądając się okolicy, denerwując się jeszcze bardziej niż wcześniej. Bandycka hiena została zapędzona w nieznane miejsce, gdzie absolutnie nie miał pojęcia, jak powinien się poruszać po tym lesie. Zdać się mógł na instynkt, ale on często go zaprowadzał w kłopoty i to o wiele bardziej poważne niż wcześniej.
.    Odepchnął się ręką od drzewa i zaczął się rozglądać, ruszając się z miejsca wolnym ruchem. Szedł w jakimś kierunku, nie będąc pewny, czy tak znajdzie się znowu na normalnej trasie. Nie spodziewał się jednego - pułapek. Postawił ciężki krok na jednej z tych potwornych urządzeń, aktywując cały mechanizm na swojej lewej nodze. Klap. Zawył donośnie z bólu, niczym dzikie zwierzę, zniżając swoje ciało do przytrzaśniętej nodze. Złapał odruchowa za nogę, a niżeli za pułapkę, nie będąc zadowolony z dawki dostarczonego bólu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.09.19 21:24  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 9 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Ponurak był porządnym obywatelem... niczego i nie przeklinał, nawet jeśli spędzał kolejne minuty na czytaniu swojej książeczki, coraz bardziej się frustrując, że jego doręczyciela tutaj nie ma. Może wpadł w którąś z pułapek w okolicy? Ale w takim razie co byłby to za złodziej co w tak proste pułapki wpada. Shun westchnął ciężko w końcu zamykając swoja książeczkę, wcześniej uginając róg strony na której skończył. Nie lubił zaczynać od nowa. Ale co on teraz miał zrobić? Jak sobie tak pójdzie to jeszcze wyjdzie na niesłownego, z kolei spędzanie tutaj pół dnia na samym czekaniu to było straszne marnotrawstwo czasu jaki mógł przeznaczyć na znacznie przyjemniejsze czynności. Może tak wybrać się do miasta? Słyszał to i owo o swoim współpracowniku i czasami tak przesiadywał, zresztą, tam się przecież spotkali. Jeśli go nie znajdzie i to szybko, to będzie miał poważny problem. Skończy się na tym, że będzie musiał zaciągnąć dług, a długi to była jak kula u nogi. Im cięższa, tym trudniej się poruszać.
Wstał zatem i wtedy po lesie rozniosło się strasznie, ujmujące za serce obrońców zwierząt, wycie, takie jakby ktoś sobie właśnie uciął nogę. Ale ponurak już się domyślał jaka może być prawda. Pewnie ten jego złodziejaszek wpadł w jakąś z tych pułapek, nieostrożny i zadowolony z zysku. Ale Shun nie był zadowolony, bo to wzmagało ryzyko utraty ładunku. Cennego, dodajmy.
Zatem czym prędzej udał się w kierunku tego wycia, chociaż z boku mogłoby się wydawać, że urządzał sobie spacer.
To co zaś zastał z jednej strony go niesamowicie smuciło, a z drugiej bawiło. Zaklaskał w obie dłonie. Znał tę postać, zresztą, każdy kto miał przyjemność poznać to już nigdy nie zapominał. Ach, te próby oskubania psiarni z ich nędznego dobytku nie zawsze kończyły się pozytywnie, ale ten jeden incydent akurat miał happy end... w pewnym znaczeniu.
- Biedny zwierzaczek.
Uśmiechnął się szeroko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.09.19 22:30  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 9 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
.    Cholerna pułapka. Gotowała się krew w jego żyłach, gdy spotkał go nieszczęsny los, wpadnięcia wprost w sidła na niedźwiedzie. Trzymał na wysokości łydki swoje ręce, zaciskając zęby i przyglądając się tworowi, pozostawiony żeby usidlić kogoś na dobre. Potraktowany niczym najzwyklejszy kundel, bezrozumny i bezpański, co wpadł prosto w sidła trapera.
Cholera jasna. – Skwitował chwytając za zatrzaśnięte zęby pułapki. Wiedział, że były wykonane z solidnego materiału, lecz mógłby spróbować z nich się uwolnić za sprawą samej siły, ale nie chciał na razie próbować.
.    Ktoś nadszedł, poklaskał, wypowiedział prowokacyjne słowa. Pamięć Gnolla nie należała do najlepszych, ale wiedział doskonale czyj to był głos. Odwrócił wzrok z żelastwa wbitego w nogę, kierując swym spojrzeniem na znajomą osobę.
Bawi Cię to? – Palnął bez najmniejszego namysłu, nie będąc zadowolony zarówno z towarzystwa, jak i przy okazji zakrwawionego narzędzia na ziemi. Nie zamierzał trzymać żelastwa wbitego w swoją kończynę, stąd też złapał ją rękoma, a następnie przeszedł za próbę uwolnienia nogi z sideł.
.    Czy mu się udało? O dziwo, właściwie to tak. Rozdziawił szeroko żelazną szczękę, wyciągając w miarę ostrożnie zranioną nogę. Syknął donośnie z bólu, trzymając świeżo powstałą ranę i skierował z powrotem spojrzenie na mężczyznę. Nie trzeba być ekspertem, żeby stwierdzić u Gnolla bijącą złość.
Mam nadzieję, że Ty tego nie zastawiłeś, bo inaczej wsadzę Ci tą pułapkę, tam gdzie słońce nie zachodzi. – Wypowiedział te słowa wrogo, wracając do dalszego skomlenia. Cholernie bolało. Wiedział, że głęboko się wbiła pułapka i niestety będzie zmuszony iść kulejąc, o ile czymś nie zatrzyma krwawienia. Oczywiście mógł prowizorycznie opatrzyć materiałem z ubrania, albo nawet poprosić zwykłego człowieka - Shuna, o jakąkolwiek pomoc. Czy był w stanie? Oczywiście, że nie. Z wielkim trudem przechodzi mu słowo dziękuje przez gardło, a co dopiero poproszenie drugiej osoby o pomoc.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.09.19 23:04  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 9 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Biedny i bardzo zły zwierzaczek. Dodał w myślach, łypiąc na niego okiem. Lubił tak nazywać wymordowanych, czy jakkolwiek się nie określali, zarażonych, takimi zwierzaczkami. Większość z nich można kijem poszczuć, a niektórzy potrzebowali bardziej wyrafinowanych form przemocy. Dajmy takiego tutaj o, zwierzaczka. Gdyby trochę bardziej myślał ponad swój zwierzęcy łepek to prawdopodobnie mógłby uniknąć całego zajścia w ogóle nie wplątując się w afery. Mimo wszystko taki urok był tych zwierzaczków, szczególnie tych, co gryzły. A Shun wiedział, że ten jeden akurat potrafi bardzo dobrze gryźć, zatem cieszył się, tak całkiem poważnie, że był teraz zajęty innym problemem.
- Wiesz, właściwie to tak. Sam przyznaj, że to zabawny widok.
Wzruszył ramionami ciężko wzdychając. No mógł po prawdzie go tak tutaj zostawić, ale z kim by sobie wtedy porządnie popił? Wszyscy członkowie dogs posiadali jakaś nadnaturalną zdolność do gromadzenia alkoholi, to nie ukrywając, Shun czasem lubił z tych niecodziennych umiejętności skorzystać. Oczywiście nie za często, zdrowy umysł przede wszystkim. Szczególnie w biznesie.
- Nie obiecuj, bo słowa nie dotrzymujesz. Te pułapki pewnie zostały postawione zanim się urodziłem.
Rzekł tonem lekkim jak piórko, zupełnie jakby nie miał zamiaru ważyć słów w powadze całej sytuacji. Bo mimo wszystko sytuacja była poważna. Nie miał pojęcia o zdolnościach regeneracyjnych Gnolla, o ile ten jakieś posiadał, ale i tak stara pułapka, trochę pordzewiała, to raczej był jedynie powód do zmartwień. Wbita w nogę... jak boga kochał, nie chciałby mieć tak paskudnej rany. Na szczęście był tym mądrzejszym. Mimo wszystko, obojętnie jakby się nie przechwalał, to sytuacji wymordowanego to nie zmieni.
Zacmokał.
- Pomógłbym, biedna, udręczona duszo.
Nie skończył jednak zdania, dając mu możliwość zastanowienia się nad tymże zakończeniem. Ponurak nigdy niczego za darmo nie zrobił i tutaj też nie zamierzał robić wyjątków. Ostatecznie nie łączyło go z tym zwierzaczkiem żadne głębsze uczucie, mógł zatem spokojnie go wymienić na lepszy model jeśli będzie potrzeba. A z taką raną... no, twoje zdrowie, Gnollu!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.09.19 0:30  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 9 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
.    Słysząc ten prowokacyjny ton ze strony człowieka, zwykłego ludzia, nie był zachwycony nawet bardziej niż ustawa przewidywała. Zdawał sobie sprawę, że znalazł się w sytuacji, gdzie nie jeden rozbawiony, rzuciłby w niego pyskatym komentarzem, drwiąc się z niego sowicie. Splunął w bok, pokazując nadal wkurzony ryjec. Nie należał do bystrych w dziedzinie medycyny, ani też rekonesansu zwiadowczego. Kolokwialnie mówiąc był w czarnej dupie, ale nie mógł sobie pozwolić na najemnicze zagranie.
Wiesz, że mnie nie stać na te Twoje „usługi”, które to o kant dupy można potłuc. Nie mówiąc o podtarciu tyłka. – Rzucił poirytowany z dwóch oczywistych powodów. Jednym z nich był osobnik zwany Shunem, a drugi krwawiąca rana po spotkaniu z pułapką.
.    Podjął więc szybką decyzję żeby pokazać swą silną wolę i samodzielność, nie potrzebując przy tym pomocy ze strony najemnika. Co właściwie uczynił? Oderwał spory kawałek prawej nogawki od spodni, rozrywając materiał, żeby przypominał bandaż dla upośledzonych mieszkańców Desperacji. Podciągnął lewą nogawkę, przyglądając się ranie przez chwilę i owinął ją mocno porwanym materiałem. Zaskowytał z bólu tamując niezupełnie udanie krwawienie. Wziął głęboki oddech i wrócił spojrzeniem na człowieka, całkowicie dumną mordą.
Widzisz? Uporałem się z problem bez Twojej pomocy, ha! – Rzucił dumnie, niemal wywyższając się ponad niego, biorąc, zakrwawioną pułapkę i miotając nią w bok, nie przejmując się gdzie poleci.
.    Teraz się zaczęły pewne schody. Jak to bywa u Gnolla, to najpierw coś zrobi nim pomyśli i dlatego też próbując wstać na obie nogi, miał pewne problemy. Nie mógł utrzymać równowagi, albowiem nadal rana była problemem dla niego. W tej chwili nie przejmował się zakażeniem, ani niczym innym - jakby do niego doszło, mógłby dać sobie uciąć nogę i spokojnie poczekać aż mu wyrośnie nowa. Jednak musiałby dostać się w jakieś bezpieczne miejsce, najlepszym wyborem byłaby siedziba gangu DOGS, albo jakaś jaskinia idealna dla jaskiniowca, ale nadal musiał się do niej doczłapać.
Podaj mi jakąś solidną gałąź. – Rzucił do niego rozkazem, nie prośbą, ani zapytaniem o zrobienie czegoś. Po prostu nie mogło mu to przejść przez gardło i nie zamierzał się zniżać jeszcze bardziej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.09.19 0:39  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 9 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Przyłożył dłoń do ust odpowiadając z początku cichym chichotem.
- Och, czuję się urażony. Moje usługi są bardzo dobre i adekwatne do... okoliczności.
Skrzywił się okazując rozpacz, a potem zażenowanie całą tą sytuacją. Z tego wszystkiego zapomniał w zasadzie po co tutaj był. Rozejrzał się nerwowo za swoją przesyłką, albo chociaż za delikwentem co miał mu ją przynieść. Miał nadzieję, że te wrzaski i hałasy skoncentrowane na tym niedoszłym piesku nie wystraszyły jego dostawcy. Na moment się zmartwił, kiedy do jego myśli wkradła się idea, że tak mogłoby się rzeczywiście wydarzyć.
W międzyczasie ten postanowił sam się uporać ze swoim problemem który zaczął urastać do rangi poważnego zranienia... z czego najwyraźniej jego "kumpel" sobie nie zdawał sprawy. Niby to Ponuraka nie obchodziło, ale mimo wszystko jego trup ściągnąłby tutaj jakieś trupojady, albo inne gówna jedzące świeże truchła. I wtedy jego klient by przepadł bez wieści, a on zostałby się z problemem.
Sęk w tym, że wiedział, że ten tak łatwo by nie zdechł. Cholerni zawirusowani tubylcy. Zwierzaczki posiadały tę samą sposobność co karaluchy i choćby nie wiadomo jak dużego buta użył, to i tak przeżyją. Atomówki tez nie wchodziły w grę bo zawsze by przeżyły, skubańce.
Powiódł wzrokiem za lecącą pułapką. Tam gdzie spadła zaraz uaktywniła się kolejna, tym razem inna. I tak koło ucha Shuna świsnęła strzała. Aż się trochę przestraszył, z refleksem oczywiście żółwia, bo zanim się zorientował to pewnie byłby już martwy gdyby ta strzała jednak była trochę bliżej jego głowy.
Westchnął cicho przywołując się do porządku.
- Dziunia, nie jesteś moim szefem.
Zacmokał pokazując jasno gdzie ma jego rozkazy.
- Najpierw ranisz moje uczucia, a potem mi rozkazujesz. A ja Cię miałem za kumpla.
Rzekł teatralnie wzdychając.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.09.19 0:39  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 9 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
.    Spotkanie w lesie nie należało do tych przyjemnych dla Gnolla, albowiem miał do czynienia z osobnikiem co był najemnikiem z krwi i kości. Mało tego należało pamiętać wciąż o pułapce co przytrzasnęła zębiska na jego nodze.
Dziunia? – Powtórzył wybiórczo słówko, spluwając śliną w bok, pokazując tym samym rozmówcy, że nie jestem usatysfakcjonowany wypowiedzią.
Ty masz w ogóle uczucia? Jestem zaskoczony. – Odrzekł do niego bezwstydnie, dalej utrzymując wrogi ton głosu w stosunku do niego.
.    Wiedział, że nie pomoże mu osobnik z podaniem jakiejkolwiek gałęzi. Postanowił więc takową znaleźć w zasięgu swojego wzroku, żeby do niej jakoś doczłapać, a następnie się wspomóc o nią we właściwy sposób. Jedynie pozostawała kwestia kolejnych pułapek, które to się roiły w lesie. Sam dostrzegł bez problemu jak to strzała ominęła człowieka. Wiedział, że jeden niewłaściwy ruch mógł się dla niego źle skończyć, a co za tym szło - mógł jeszcze gorzej skończyć. Dlatego też musiał zachować się ostrożnie.
.    Opierając się nadal o drzewo dostrzegł w zasięgu wzroku skrawek drewna, jaki leżał nieopodal jego co poprawiało sytuację dla niego stanowczo. Jedynie musiał mieć wciąż na uwadze pułapkę jaka mogłaby się czaić, ale instynkty mu podpowiadały, że nie ma czego się obawiać i spokojnie może przygarnąć sobie gałąź. Tak więc wolny ruchem próbował się doczłapać do obranego obiektu. Czy mu się powiodło? Oczywiście, że tak. Co prawda podczas tego cholernie go kończyna bolała, ale był w stanie oprzeć się solidnie o ziemię tworem natury.
Widzisz? – Rzucił do niego, próbując przy okazji złapać nieco tchu.
Poradziłem sobie raz jeszcze bez Twojego wsparcia. – Dokończył, pokazując jakim to jest wielce niezależnym samcem alfa. Oczywiście sama czynność była dla niego męcząca, ale tak się dzieje jak ktoś jest zbyt zadufany w sobie, żeby poprosił ludzko o pomoc.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach