Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 24 z 27 Previous  1 ... 13 ... 23, 24, 25, 26, 27  Next

Go down

Pisanie 16.04.19 22:14  •  Las. - Page 24 Empty Re: Las.
 — W dodatku jako dziecko byłam paskudnym kapusiem, dasz wiarę?
 Pokiwał głową.
 — Potrafię sobie to wyobrazić. Musiałaś być prawdziwym utrapieniem w dzieciństwie — postanowił zrezygnować z ładnych słówek. Miał w zwyczaju unikać owijania w bawełnę, choć tym razem chodziło mu głównie o sprawdzenie dziewczyny. Chciał zobaczyć, jak zareagowałaby na jawny przytyk, może nawet delikatną obelgę. Był ciekaw z kim ma do czynienia.
 — To nie zmartwienie, to fakty — postanowił wyprowadzić ją z błędu. Wyglądał na kogoś, kogo pożerało zmartwienie? Nie. Wyglądał na kogoś, kogo nic nie pożerało. Przy takiej kamiennej mordzie nawet śmierć się chowała.
 Kątem oka przyuważył falujący ogon. Zainteresował się nim jakoś tam mimowolnie, nawet nie zauważając, kiedy ręka sięgnęła po ciemną kitę. Zmierzwił miękkie futro między palcami, przyglądając się w milczeniu ciemnym pasmom sierści.
 — Krupierka, hmm? — mruknął ochryple, powoli wypuszczając kitę z lekkiego uścisku. — Teraz przynajmniej będę wiedział, żeby nigdy nie siadać z tobą do gry. Pewnie skończyłbym z niczym. Takie bezczelne ślicznotki zawsze wiedzą, gdzie wepchać ręce — przez chwilę chciał się skrzywić w jakiś teatralny sposób, ale mięśnie twarzy zwyczajnie nie załapały polecenia. Jak wcześniej drgały do uśmiechu, tak teraz zamarły w buntowniczym bezruchu. Co za życie.
 — W Górach Shi — przytaknął, mrużąc nieco nakrapiane ślepia. — Pytaj o mnie, jeśli ktoś cię przyłapie na — zaciął się. — skradaniu. Chociaż moim zdaniem powinnaś się postarać, by nikt cię nie zauważył. Im większe ryzyko, tym większy dreszcz emocji. Nie sądzisz, ślicznotko? — w końcu obrócił ku niej kamienną twarz, zaglądać z drobnym zaciekawieniem przemykającym przez tęczówki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.04.19 23:42  •  Las. - Page 24 Empty Re: Las.
 — Byłam! — przyznała bez ogródek. — To w sumie trochę cud, że nikt z mojego rodzeństwa nie udusił mnie we śnie albo nie wyrzucił przez okno... — Na moment zamilkła, jakby zamyślona, choć nigdy nie rozważałaby takiej opcji jako realnej. Wiedziała przecież, że jej brat i siostry bez wątpienia nie raz i nie dwa mieli ochotę dokonać wymienionych przez nią czynów, a wzbraniały ich przed tym tylko moralne hamulce i perspektywa bardzo przykrych konsekwencji. Obecnie niespecjalnie przejmowała się tym, że jako dziecko stanowiła wrzód na organizmie rodzinnym. Co było to było, a że z nikim z krewnych nie miała już kontaktu i nie było jak skorygować swojego wizerunku, to już zupełnie inna, mniejszej wagi kwestia.
 Zmrużyła nieznacznie oczy i ściągnęła wargi, kiedy dłoń mężczyzny niespodziewanie wylądowała na jej ogonie. Oczywiście, hipokryzją byłoby gniewać się o takie zagranie ze względu na naruszenie przestrzeni osobistej, skoro sama zazwyczaj nic sobie z niej nie robiła. Bardziej dała się zaskoczyć i nie była z tego zadowolona; ktoś przejął jej zwyczajową rolę i nie miała pewności, czy będzie się skłonna z tym pogodzić, czy też nie. Kiedy kita została uwolniona, sama złapała ją w dłonie i zaczęła mechanicznie przeczesywać palcami.
 — Och, gdzież by tam. — Machnęła niedbale ręką, choć oboje doskonale wiedzieli, że w stwierdzeniu Fauxa nie było ani pół kłamstwa. Należałoby jednak zachować pewne konwenanse i udawać, że podczas gry Chiara wcale nie manipuluje kartami dla własnego zysku, a w przerwie trzyma łapki z daleko od kieszeni klientów. Tylko nieliczni zaś mogli naprawdę liczyć u niej na taki przywilej, by opuścić kasyno bez nieplanowanych strat w dobytku.
 — O, czyli to znaczy, że mogłabym cię odwiedzić? Wybornie! — Ucieszyła się wyraźnie, mimo woli zaciskając palce na trzymanym wciąż w dłoniach ogonie. Nie żeby spodziewała się zwiedzania wnętrz i eleganckiej herbatki w stylu angielskim; sam jednak fakt, że może zakręcić się w pobliżu gór i powołać na nowego znajomego, by nie zestrzelono jej z miejsca, był intrygujący. Zanotowała sobie w pamięci, by za jakiś czas bezwzględnie z owej opcji skorzystać.
 — A sądzę, owszem. — Tajemniczy błysk w oku i lekko przekrzywiony uśmiech natychmiast zdradziły, że w głowie wymordowanej powstawał już plan. — Czy mam to uznać za wyzwanie?
                                         
Azeria
Opętana
Azeria
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Chiara Orietta Adrich


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.04.19 21:08  •  Las. - Page 24 Empty Re: Las.
| start |

Dziewczynę bardziej niż kogokolwiek naszła ochota na malarstwo. W tym celu spakowała do starego, zniszczonego plecaka farby (już nie pamiętała, skąd je wykombinowała, podobnie było z płótnami bez blejtramu oraz kartkami o większej gramaturze, specjalnie do akwareli), pędzle, o które dba wyjątkowo starannie. Nie miała terpentyny, i nie potrzebowała jej. Nie używała olejnych farb.
Do tego wszystkiego miała specjalny szkicownik, nieco węgla i rysików. No bo skąd miała wiedzieć, który środek ekspresji plastycznej/artystycznej (niepotrzebne skreślić) wybierze, wnioskując po fragmencie świata, który będzie chciała uwiecznić? A dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę, że każdy widok zasługuje na konkretną technikę. Tak to już jest ze sztukami pięknymi...
Była samoukiem. I miała wyjątkowe szczęście, że jakoś... no, udało jej się zdobyć te wszystkie przedmioty. Jej paletą była tekturka, słoiczek kiedyś służył jako opakowanie do jakiegoś gotowego dania. Nie miała sztalugi, bo po prostu nie było jej na nią stać. Aczkolwiek podejrzewała, że nawet gdyby była bogatsza, i tak nie zdołałaby załatwić sobie takiego cudeńka.
Zauważyła, że instynkt, a może po prostu same nogi zaprowadziły ją... do lasu. Tak, dokładnie tak. Szczególnie zainteresowało ją drzewo, które uwieczniła na papierze najpierw rysikiem, potem uzupełniając i pogrubiając linie węglem. Była już w połowie (a czas leciał jej bardzo szybko, co zdarza się często przy dobrej zabawie), i nawet tego nie zauważyła.
Po jakimś czasie, oczywiście po skończeniu rysunku, poczuła wielką ochotę wzniecenia nieznacznego pożaru. W tym celu wyjęła zapałki i pocierając jedną sztukę o bok pudełeczka, rzuciła na roślinę, którą uwieczniła przed chwilą na papierze.
A wtem... a co to? Dziewczyna ewidentnie usłyszała szelest liści i była pewna, że to nie wiatr pobudził drgania w zielonych częściach gałęzi. I od razu rozpoczęła akcję gaszenia ognia - który, całe szczęście, nie był zbyt wielki. I już kończyła, gdy nagle...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.19 23:19  •  Las. - Page 24 Empty Re: Las.
Czerwone języki ognia trawiące nieszczęsne drzewo były widoczne z odległości przynajmniej kilku kilometrów. Nic więc dziwnego , że wiele par oczu zwróciło się w tamtą stronę. Większość jednak miała na tyle oleju w głowie, aby odwrócić się i udać w zupełnie przeciwną stronę, woląc nie ryzykować spotkania z potencjalnie niebezpieczną jednostką.
Spojrzenie brązowej spojówki utkwione było w plecach drobnej dziewczyny, która prezentowała się dość marnie na tle potężnych płomieni. Niewzruszony w końcu postanowił opuścić swoją dotychczasową kryjówkę, pokonując kolejne metry, które dzieliły go od dziewczęcia. Zacisnął mocniej palce dookoła rękojeści trzymanego w lewej dłoni sztyletu, kiedy zatrzymał się w odległości niespełna sześciu metrów od niej. Nawet z takiej odległości czuł żar bijący od płomieni.
Gdy odwróciła się, jego twarz przybrała kamienny i niewzruszony wyraz, nie zdradzających jakichkolwiek intencji. Jedynie blask żaru odbijający się od wysuniętego ostrza mógł podpowiadać, że chłopak nie przyszedł na wesołą pogawędkę na kocyku.
- Po co to zrobiłaś? - zapytał cicho, nieco zachrypniętym głosem, jakby jego gardło od wielu godzin nie było w jakimkolwiek użytku. Przesunął leniwie koniuszkiem języka po spierzchniętej dolnej wardze, przekrzywiając głowę nieznacznie na bok, pozwalając ciemnym kosmykom na przysłonięcie piegowatego policzka pokrytego grubymi i brzydkimi bliznami.
- Desperacja i tak jest martwa bez twojej pomocy. Mimo to wiele osób małymi krokami próbuje się podnieść z tego gówna. Kim ty jesteś, by podkładać innym kłody pod nogi? - tonacja jego głosu stała się nieznacznie ostrzejsza, jakby jednocześnie chciała ostrzec dziewczynę przed kolejnym ruchem, jaki zamierzałaby wykonać. Nie spuszczał z niej spojrzenia, wędrował nim za każdym jej ruchem, śledził, oceniał i analizował. Może i jedno oko było niesprawne, choć przecież w nocy nie miał większego problemu z używaniem go, to lewe spełniało póki co wszystkie wymagania i wystarczyło do odpowiedniej obserwacji.
- Pamiętaj, że cokolwiek teraz powiesz, może zaważyć na tym, czy poderżnę ci gardło, czy też nie.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.19 20:05  •  Las. - Page 24 Empty Re: Las.
|nie napisałam, że Popielica zrobiła duży pożar. Ale nic, to nie przeszkadza w fabule, bo to drobiazg (na razie).

Dokładnie tak. Podpaliła drzewo, a potem zgasiła pożar. Czemu to zrobiła? Po prostu... to było od niej silniejsze, tyle. I prawie w tym samym momencie, przed jej oczami pojawiła się obca sylwetka, zaś dziewczyna, kiedy ów jegomość stał już bliżej niej, zaczęła rozpatrywać jego zewnętrzną aparycję. Tym, co od razu rzuciło jej się w oczy była kamienna twarz, więc tym samym dziewczyna nie mogła z jego oblicza wyczytać nic bardziej konkretnego.
- J-j-ja... - zająknęła się - Ja... nie chciałam... nie miałam złych intencji! - początek wyraziła szeptem, zaś każdą kolejną sylabę wypowiadała coraz to głośniej, a mimo tego jej ton nie dotarł do tego stopnia, że można było go uznać za przeciętny, normalny.
- Proszę, wybacz... - oczy jej się zeszkliły, co mogło w oczach jegomościa wyglądać nieco różnie, bardzo rożnie. Interpretacja należała tu i teraz tylko i wyłącznie o niego. Uznała, że najlepiej zadziała tu prawda. Szczera, dobitna prawda. Dlatego wzięła głęboki wdech i wydech i ponownie otworzyła usta, z których, drogą krtani, już po chwili wydobyły się słowa. - Ja po prostu mam problem. Poważny. Bo jestem piromanką. - czy takie wyjaśnienie mu wystarczy? I co najważniejsze - czy jej uwierzy? Dziewczyna patrzyła w jego oczy, by nie pomyślał, że kłamie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.19 0:57  •  Las. - Page 24 Empty Re: Las.
 — O, czyli to znaczy, że mogłabym cię odwiedzić? Wybornie!
 Skinął głową, dodając do tego bezwiedny gest ramionami. Było mu to szczerze obojętne. Z drugiej strony może przydałaby im się tam jakaś żywsza dusza, tak na chwilę. Wszyscy myli marudni, jacyś grobowi. I o ile ponure aury nijak mu nie przeszkadzały, tak nuda już działała na nerwy. Może właśnie dlatego wciąż rozmawiał z tą dziewczyną.
 A przynajmniej próbował.
 — Jasne, ślicznotko — w normalnych okolicznościach parsknąłby śmiechem. Nie przychodziło mu to jednak zbyt łatwo, więc ograniczył się do uniesienia kącika warg. — Jeśli nikt cię po drodze nie złapie, to pomyślę nad odpowiednią nagrodą — dodał. Wiedział, że takie rzeczy działały. Wszystkim zależało na dodatkowych korzyściach. Krupierka miałaby się nie połasić na tak smakowity kąsek? Nie wierzył w cuda.
 Położył dłoń na karku, pochylając głowę naprzód. Paskudne strzyknięcie rozluźniło mięśnie i wyrwało niski pomruk z gardła mężczyzny.
 Podniósł się w końcu z miejsca.
 Pojedynczym kopnięciem w palenisko pozbył się resztek tego, co jeszcze przed chwilą służyło mu do przygotowania posiłku. Nie było sensu zostawiać czegoś takiego samemu sobie, jeszcze przypadkowy przechodzień napotkałby w lesie pożar.
 — Kojarzysz Melancholię? — powiedział w końcu, oglądając się w kierunku dziewczyny. — Zapraszam na spokojnego drinka.

z/t


Ostatnio zmieniony przez Faux dnia 19.06.19 0:43, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.05.19 23:38  •  Las. - Page 24 Empty Re: Las.
Drżała.
Była niczym liść rzucony na wiatr, poddający się jego sile, nawet nie próbując walczyć.
Być może gdyby poznali się w zupełnie innej sytuacji, w zupełnie innym środowisku i przede wszystkim w innych czasach, to widok roztrzęsionej dziewczyny z oczami pełnych łez, wyglądającej jak dziecko przyłapane na wybryku, zrobiłoby na nim jakiekolwiek wrażenie. Ale tutaj, na Desperacji, słabość była przekleństwem. Każdy zakładał przeróżne maski, za którymi krył swoją prawdziwą naturę. A wszystko po to, aby przetrwać kolejny dzień w tym piekle na ziemi, w którym przyszło im egzystować.
Dłoń, w której trzymał nóż, powoli opadła, aż swobodnie zawisła wzdłuż ciała, choć nadal nie schował broni. Nie ufał jej. W tym dziecięcym ciele mógł kryć się prawdziwy potwór. Musiał być zawsze gotowy na ewentualny atak. Tylko w ten sposób miał szansę przeżyć.
- A ja mordercą. - odezwał się, wreszcie przerywając panującą między nimi druzgocącą ciszę.
- Jak niemal każdy tutaj. Kanibalem. Gwałcicielem. Psychopatą. Pozbawioną empatii istotą. Tłumaczenie, że jesteś piromanką i że musiałaś to zrobić, tak naprawdę nie jest żadnym wytłumaczeniem, a jedynie próbą wybielenia swoich czynów. Masz szczęście, że nie trafiłaś na kogoś bardziej bezwzględnego, mała ptaszyno. - wyprostował delikatnie plecy, wypuszczając powoli powietrze nosem. Prawda była taka, że nadal pamiętał i czuł ciepło krwi na swojej skórze. W tamtym momencie niczego nie czuł. Wyłączył w głowie przełącznik, wyzbywając się i zamykając się na jakiekolwiek uczucia, a tym samym również wyrzuty sumienia.
Czy mógłby zrobić to znowu?
Oczywiście, że tak.
- Co tutaj robisz, sama? To niebezpieczna okolica.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.19 19:37  •  Las. - Page 24 Empty Re: Las.
A strach nadal siał pustoszenie w jej głowie, przez co nie mogła do końca racjonalnie myśleć. Aczkolwiek zdołała przyjąć do wiadomości jego słowa, a nade wszystko stwierdzenie wypływające z ust owej postaci, z którą właśnie obcowała. Morderca. To słowo, co dziwne, początkowo (ale to były jedynie sekundy) nie zrobiło na niej większego wrażenia, co się zmieniło dopiero po chwili. Może to przez paraliżujący strach, który sprawił, że na początku nie przyjmowała do wiadomości, że jej sytuacja jest naprawdę beznadziejna? Ah, zadziwiający jest umysł istot kroczących po tym globie. Często działa z opóźnionym zapłonem.
Kiedy już wszystko do niej dotarło, powróciła do swojego pierwotnego stanu, w którym to stanie dominował strach. Znowu pobladła, i nie mogła wykrztusić z siebie żadnego słowa, do pewnego czasu, kiedy to wzięła głęboki wdech i wydech. A żeby nie pogrążyć się jeszcze bardziej (taką rozumną postawę przyjęła, kiedy wykonała to krótkie ćwiczenie oddechowe, a jakże skuteczne, chociaż nie aż tak idealnie, jak by tego chciała dziewczyna), odpowiedziała jedynie na to ostatnie.
- Po prostu chciałam trochę porysować. - podrapała się po przedziałku - I po prostu... to drzewo bardzo mnie zainspirowało. - pochyliła głowę i zaczęła dokładne oględziny swego obuwia, będącego w niezbyt dobrym stanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.05.19 13:00  •  Las. - Page 24 Empty Re: Las.
 Obojętność mężczyzny nie zrażała jej ani odrobinę. Już od pierwszego momentu spotkania wyczuła, że nie ma do czynienia z typem zbyt energicznym, sama więc musiała nadrabiać entuzjazm za dwoje. Przywykła do tego, bo w końcu mało który z mieszkańców Desperacji zwykł tryskać optymizmem. Niektórzy wręcz oburzali się lub tym bardziej tracili humor, gdy ktoś próbował im przeszkodzić w pogrążaniu się w depresji. Dobrze więc, że trafiła na osobę, która nie próbowała jej z miejsca okaleczyć za pozytywne nastawienie.
 — Podoba mi się ten pomysł — odparła, nie zadziwiając tym oczywiście nikogo. Dokonać czegoś, co i tak chciała zrobić i jeszcze dostać za to nagrodę? Mogła się od razu zapisać na listę chętnych. Nawet bez dodatkowej zachęty byłaby gotowa podjąć się wyzwania, ale skoro już oferowano jej jakąś dodatkową korzyść... tylko kompletny głupiec by się wycofał.
 Nawet nie ruszyła się z miejsca, kiedy Faux wstał i przystąpił do gaszenia ognia. Dopiero na dźwięk pytania przytaknęła natychmiast. Któż by nie znał Czarnej Melancholii? Nawet jeśli nie bywało się tam często, a może nawet wcale, owej nazwy nie wypadało nie kojarzyć. Hotel stanowił jeden z najbardziej charakterystycznych punktów Apogeum i maleńki zalążek luksusu, tak obcego mieszkańcom zapyziałych nor.
 — W takim razie – w drogę!
 Wstała wreszcie ze służącego za siedzisko pnia i przeciągnęła się energicznie, zaraz stawiając pierwszy krok w odpowiednim kierunku. Droga nie była daleka, ale lepiej było nie zwlekać bez potrzeby. Wraz ze zgaśnięciem ognia dało się odczuć napływ chłodnego powietrza, a jego najskuteczniejszym przeciwnikiem był w tym momencie ruch.
 Zdecydowała się przez jakiś czas nie przerywać ciszy, bo kiedy szli, z pewnością trudniej byłoby niedosłyszącemu mężczyźnie nadążać za jej szczebiotem. Miała już jednak kilka pomysłów na to, o jakie kwestie zahaczyć gdy już znajdą się w jakimś spokojnym miejscu i o co mogłaby zapytać, skoro już zdarzył jej się nowy znajomy z jako-taką chęcią do rozmowy. Myślami była już w hotelowym barze, zaraz jednak coś oderwało ją od tej części świadomości. Czyjś przytłumiony głos, niewyraźny zarys sylwetek między rzadkimi zaroślami. Nikły zapach dymu, który raczej nie mógł pochodzić z ich zduszonego niedawno ogniska.
 Zwolniła kroku i zerknęła kątem oka ku swojemu towarzyszowi, zadając tym samym nieme pytanie. Ominąć czy konfrontować?
                                         
Azeria
Opętana
Azeria
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Chiara Orietta Adrich


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.05.19 1:00  •  Las. - Page 24 Empty Re: Las.
Do jego nozdrzy zaczął docierać zapach siarki i spalenizny. Drzewo powoli zaczynało wypalać się, niewątpliwie już niebawem pozostawiając po sobie obraz gołego pnia, które rozsypie się w pył pod naporem silniejszego podmuchu wiatru. Uniósł nieznacznie brodę, jakby chciał zwęszyć kolejną plejadę nadchodzących zapachów. To była zaledwie kwestia czasu, kiedy odważniejsze osobniki górujące w łańcuchu pokarmowym zlecą się tutaj zaciekawione i zwabione ogniem w nadziei, że uda im się upolować coś na dzisiejszą kolację.
I o ile Shiona zapewne już dawno tutaj nie będzie, miał wątpliwości co do dziewczyny. Nie wydawała się silna, nie wyglądała jak waleczna jednostka, choć wciąż pamiętał zasadę Desperacji, że pozory mogą mylić. Z drugiej zaś strony nie potrafił wyczuć w jej obecności jakiegokolwiek zagrożenia czy też niebezpieczeństwa. Tak więc albo cholernie dobrze się kryła, albo rzeczywiście znalazła się w złym miejscu o złej porze.
- Porysować? - zapytał unosząc wysoko jedną brew, zaskoczony tak dziwnym, i wręcz głupim tłumaczeniem.
- Porysować i dlatego podpaliłaś drzewo... Potrzebowałaś inspiracji? Nie uważasz, że takie tłumaczenie jest nieco naiwne? - prychnął pod nosem, chociaż w żadnym wypadku nie czuł rozbawienia. Zresztą, nie jemu oceniać co kto robi w wolnej chwili. Ostatecznie i tak wszyscy zdechną, włącznie z nim.
- Jesteś tutaj sama? Masz dokąd pójść? Las o tej porze jest wyjątkowo niebezpieczny.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.19 15:54  •  Las. - Page 24 Empty Re: Las.
/gdzie niby było wspomniane, że drzewo się sfajczyło całe?

Jakby na potwierdzenie słów owego jegomościa, Amelia kiwnęła głową. Cóż, wiedziała iż ten jej nie wierzy, ale cóż ma na to poradzić? Raczej nie rzuci mu się do stóp i nie wybłaga zrozumienia. A zrozumienie to coś, co tu i teraz było dziewczynie nad wyraz potrzebne. Potrzebne, by jakoś zmienić swoje położenie na nieco bardziej komfortowe. Czy kiedykolwiek do tego dojdzie?
- Wiem, że to brzmi dziwacznie i mało prawdopodobnie - westchnęła głęboko, robiąc sobie tym samym krótką pauzę, zanim przeszła do wylania ze swych ust kolejnych słów - Ale tak właśnie było. Nie mam zamiaru rozprawiać tu o mojej piromanii, bo to dla mnie drażliwy temat. A co by było, gdyby w komuś zrodziło się współczucie? Współczucie, którego nie chcę? - teraz była już mniej zlękniona. Lęk został wyparty przez maleńką pewność siebie. Tak, maleńką. Nie wiadomo, czy ta "maleńkość" przemieni się w coś większego.
- Tak, jestem sama. Poza tym jeszcze nic mi się złego nie stało, więc... - nie wiedziała, po prostu nie zdawała sobie sprawy z tego, że jest zbyt pewna siebie, jeśli chodzi o wędrówki po lasach, nieświadoma, że w tych lasach mogą czyhać na nią różne niebezpieczeństwa. O, chociażby ten tutaj mężczyzna. Ale czy oby na pewno jego obecność zwiastuje niebezpieczeństwo?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Las. - Page 24 Empty Re: Las.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 24 z 27 Previous  1 ... 13 ... 23, 24, 25, 26, 27  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach