Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 28.11.14 18:33  •  Droga naokoło jezior - Page 2 Empty Re: Droga naokoło jezior
// Nie ma problemu. Mnie może nie być codziennie więc luz. Ja na urozmaicenia zawsze mam chęć, więc śmiało

Gdy Lentaros wypalił ze swoją pierwszą wypowiedzią Akito nie mógł powstrzymać wyrazu twarzy typowego dla stwierdzenia "Oh, really?". Trwało to może ułamek sekundy ale jednak. Teraz chłopak się upewnił, że ma do czynienia z księgowym lub kimś z tej nacji. Oni zawsze byli dziwni. Zresztą wśród rekrutów chodziło określenie księgowości jako "pajęcznika". Głównie dlatego, że sprzęt, który wykorzystują do ogarniania transakcji i innych dupereli ma sporą ilość kabli, a co poniektóre androidy wykorzystywane do tych celów łączą się przez kable bezpośrednio z bazami danych. No i jeszcze to uczucie gdy wchodzisz i czujesz ich wzrok mówiący "przerwałeś nam bardzo ważną pracę, co masz na swoje usprawiedliwienie?". Nikt nie lubił tam chodzić.
-Proszę cię- machnął ręką jakby odganiał się od jakiejś muchy- gadasz jak mój ojciec- skrzywił się nieco. Tak to był komentarz do tego zdania na temat szacunku dla androidów. Kim był staruszek Akito? Wykładał robotykę czy coś w tym guście, więc takie rozmowy w domu wypływały co jakiś czas.
-No... normalni ludzie raczej nie chcą się rozbijać...- wzruszył ramionami.
Chłopak miał zamiar już sięgnąć po motocykl i go podnieść do pionu gdy ubiegł go Lentaros. Trzeba przyznać, że nawet jak na standardy Akito Len poradził sobie wręcz zbyt łatwo. No ale nie wnikał. Może to księgowy z jakimiś wszczepami? Może to nie są, aż tak nudni ludzie.
-Hmmm, jeśli nie byłoby to nic bardzo skomplikowanego to tak- odpowiedział patrząc na swoją maszynę. W sumie to jakieś podstawy mechaniki miał, ale ekspertem nie był.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.11.14 22:55  •  Droga naokoło jezior - Page 2 Empty Re: Droga naokoło jezior
Boziu, czy naprawdę Len jest AŻ TAK sztywny? Znaczy, okey, jego kości są z dość sztywnej stali, jego zachowanie definiuje sztywnie zaprogramowany (acz elastycznie modyfikujący się) program... Ale proszę, czy on naprawdę jest takim sztywniakiem, że go przyrównuje do księgowych, bibliotekarzy i innych moli transakcyjno/książkowych. I czemu od razu dziwni? Równie dobrze taki wojskowy wojaczek mógł być kimś dziwnym, prawda? Nu, więc bez przesady. Poza tym - Len nie ma morderczego wzroku gdy ktoś mu wchodzi w zdanie lub w połowie czynu. Chyba że kogoś akurat morduje, wtedy może i ma zdeterminowany wzrok zabójcy... Ale poza tym to chyba nie, nie? ... Chyba nie. Chyba. Kij wie.
Reakcja chłopaka mogłaby być irytująca, gdyby nie fakt znajomości ludzkiej psychiki i sposobu odnoszenia się do przedmiotów. Jeśli coś jest przestarzałe i wydaje się być mniej użyteczne - od razu zezłomować i przerobić na coś innego. Prawdopodobnie ten sam los czekałby i Lena, gdyby się nie wyrwał w swój sposób. Porównanie do ojca jednak go lekko zaskoczyło. - Interesujące. To naukowiec? Inżynier? - Możliwe nawet że Akito to syn jednego z członków projektu 0178E, co mogłoby się okazać nader... Nader intrygujące wtedy. Warto by było wtedy podrążyć temat, dowiedzieć się więcej...
I może skąpać ostrze w czyjejś krwi?
- Ciekawe słowa... Sporo ludzi jednak potrafi się rozbijać, całkiem normalnych i całkiem chętnie, jeśli mają powód. Nie chciałbyś się rozbić o jakieś drzewo, gdyby jakiś potwór rodem z szafy nocnej chciał się do ciebie dostać przez szybę auta? - Po prawdzie - te słowa nie były dalekie od prawdy. Gdy wymordowani czasem atakowali transporty zmechanizowane w Desperacji, które notabene od czasu do czasu się pojawiają, widok takiego stwora na masce auta próbującego dobić się oknami i drzwiami do kabiny kierowniczej mógł sprawić chęć wjazdu w mur nawet najbardziej normalnych ludzi.
Zaskoczony? Co prawda Len nie chciał zaskakiwać swoją tężyzną fizyczną, a zwyczajnie wspomóc starania Akito, któremu jak na razie niewiele pomógł (chyba wziął sobie słowa Borysa nieco za mocno do serca którego nie ma) i chociaż w jakimś stopniu pomóc mu z motocyklem który uległ wypadkowi. Na jego słowa chciał już coś odpowiedzieć, ale dość donośny ryk silnika zaczął się nieść z kierunku, z którego przyjechał Akito. Maszyna obróciła się tam, dostrzegając na horyzoncie co raz lepiej rysujący się obraz nadjeżdżającego auta. Terenowe, spore... Jechało z dość dużą prędkością i do złudzenia przypominało - nieco podrasowanego - pick'up'a, mającego na pace kilku ludzi, którzy najwidoczniej chcieli również jak Akito poczuć wiatr we włosach czy czymś takim. Co zaskakujące - maszyna zatrzymała się przy nich, a jeszcze przed tym można było zauważyć że jeden z facetów na pace bije dłonią w kabinę kierowcy, prawdopodobnie by coś zasygnalizować. I choć żadnego z nich Len nawet w drobnym stopniu nie kojarzył, to może Akito się kojarzyli. Jeden z nich nawet się odezwał, choć dość bełkotliwo. Postawny blondyn o niebieskich oczach, istny aryjczyk o którym była mowa, wyglądał już jak struty w trzy dupy, trzymając się kurczowo kabiny i z dość mętnym wzrokiem wpatrywał się w Akito. - Bszaczhność, rhekrusie! Poruchnik Brig do chebe mófi. - Słysząc to program Lena miał ochotę wywołać na jego ciele reakcję miażdżącego wprost "facepalm'u" na twarzy, podobnie zresztą na działania innych osób na pace... Których w sumie widac nie było, jedynie jakieś próby podniesienia dłoni ponad linię karoserii. Chyba najlepiej się z nich trzyma w sumie... Może poza kierowcą. - Nhatentyhmhast do, kurwa, bazy... Mhahm ochoty... Na rżnięcihe-hip, takhiego ghówniarza... Jhak t-... - I padł do reszty swoich kolegów, a zaraz po tym dało się zauważyć jak szyba auta obniża się, a dość trzeźwy kierowca przygląda się chłopakowi. Brunet wydawał się nader trzeźwy i wyraźnie poirytowany wymusem wiezienia tych pijaków... Jego twarde spojrzenie zielonych oczu skupiło się na rekrucie... Po czym jego harda twarz zmieniła wyraz na odrobinę łagodniejszy. - Nie przejmuj się tym, do jutra już zapomni... A nawet jeśli nie, to z pewnością dostanie naganę od kapitana za picie na służbie. Mieliśmy właśnie za zadanie sprawdzić ten rejon, gdyż do centrali dotarł komunikat o jakimś mężczyźnie w garniturze, idącym wzdłuż tej drogi z podejrzanie sztywny, bezemocjonalny sposób. - Jego spojrzenie przeniosło się na moment w wymowny sposób na androida, wpatrując się w niego chwilę. Brak reakcji ze strony czarnookiego sprawił że wojskowy wrócił wzrokiem na młodego rekruta. - Ale ten z komunikatu był zielonookim blondynem, niskim, więc jeśli natkniesz się na takowego, zachowaj ostrożność. Możliwe iż to android... Jeśli tak - nie podejmuj walki, zgłoś to i zaczekaj na wsparcie. Taka maszyna posieka cię na kotlety zanim się zaorientujesz. - Rzucił spojrzenie na Lena, a gdy ten akurat nie patrzył w jego stronę, wyraźnie zainteresowany horyzontem z którego auto przyjechało, dość nerwowo machnął głową w stronę czarnowłosego, a jego spojrzenie było dość wymowne. "To on". - W każdym razie, muszę ich zawieźć gdzieś by wytrzeźwieli... Trzymaj się, rekrucie. - Zaraz po tych słowach okno znów się zasunęło, a maszyna odjechała w dość szybkim tempie. Gdy odjechała na stosowną odległość, czarnooki android poprawił okulary, przyglądając się stanowi maszyny dalej. - Nie rozumiem co jest takiego świetnego w zalewaniu się w trupa... - Zamarudził cicho pod nosem, mając w myślach tamtego typa. Ych...

Przyjrzał się jeszcze raz stanowi tej maszyny. Nie wyglądała na uszkodzoną ponad jej możliwości, więc Akito powinien być w stanie bez problemu ją odpalić. Len skierował na niego spojrzenie, delikatnie się uśmiechając. - Musisz mi wybaczyć, Akito. Twój motocykl raczej powinien działać... Ale ja muszę już odejść. Do zobaczenia. - Z tymi słowami odwrócił się i skierował spokojnym, miarowym krokiem przed siebie. Przez długi czas widać go było jeszcze na horyzoncie...
Ale w końcu znikną.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.14 22:39  •  Droga naokoło jezior - Page 2 Empty Re: Droga naokoło jezior
Ciszę, która zapadła po odjeździe wojskowego patrolu i odejściu androida przerwał nagły dźwięk telefonu Akito. Jedno spojrzenie na ekran wystarczyło, by określić, kto próbuje się skontaktować z młodym rekrutem. Siostra. Nie wypadało nie odebrać; jeśli jednak Akito spróbowałby odrzucić rozmowę, zaraz zadzwoniłaby ponownie. Sprawa była pilna.

Gdy chłopak skapituluje i odbierze telefon, usłyszy w słuchawce nieco bardziej niż zwykle niezadowolony głos Ayako.
- Akito. Czy ojciec już do ciebie dzwonił? – trudno było wyciągnąć z tego pytania jakiekolwiek informacje, nie znając kontekstu ostatnich wydarzeń.
- Przykro mi zajmować ci czas w twój wolny dzień, ale musimy porozmawiać. Jestem teraz na terenie Uniwersytetu, potem wracam do mieszkania... Jesteś poza bazą? Podjechać pod ciebie?

zt chociaż fizycznie nigdy tu nie była


Ostatnio zmieniony przez Ayako dnia 03.12.14 22:41, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.12.14 21:29  •  Droga naokoło jezior - Page 2 Empty Re: Droga naokoło jezior
Akito z trudem gryzł się w język słysząc gościa, który teoretycznie był wyższy od niego stopniem. Szczerze mówiąc miał mu ochotę wsadzić kulkę w rzyć. No cóż, Akito do bardzo cierpliwych nie należał. Na szczęście tamta zgraja sobie szybko pojechała, a od kierowcy cierpiącego za niewinność Akito dowiedział się, że rozmowę prowadził z teoretycznie niebezpiecznym androidem. Szczerze mówiąc Aki nie miał zamiaru pchać się w walkę z istotą, która próbowała mu pomóc, zresztą ile taki android może się ukrywać, w końcu i tak go złapią.
Już miał zamiar coś powiedzieć gdy wydarzyły się dwie rzeczy. Najpierw. Lenatros się ulotnił, co powiem szczerze uwolniło go od dylematów, a potem zadzwoniła siostra z dość enigmatycznym telefonem.
Dał jej znać, że dojedzie sam i mogą się spotkać u niej w mieszkaniu tyle tylko, że zajmie mu to chwilę, bo jest nad jeziorem. Nie lubił takich telefonów. Zwykle nie oznaczały nic dobrego.
Mimo, że wcześniej zaliczył wywrotkę i stan motoru mógł być nie najlepszy Akito ruszył ile fabryka dała mocy. Lepiej to już mieć za sobą.
/zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 0:17  •  Droga naokoło jezior - Page 2 Empty Re: Droga naokoło jezior
Kot jednak nie czekał. Szedł przed siebie, wymyśloną w tej mądrej, kociej głowie, trasą i zapewne mruczał pod nosem bossa novy, jednak tego już dziewczynka nie słyszała.
Widziała przed sobą jedynie ogon, który kołysał się miarowo wraz z każdym krokiem. Mięśnie zaś prężyły się pod lśniącym futrem w trzech odcieniach złota. Nie było tam zbędnego tłuszczu, jedynie to, czego potrzebował do przeżycia. O szczury było tu nietrudno, taki urok wielkiego miasta.
W końcu jednak dotarli do jezior, pięknych zbiorników wodnych, od których o tej porze dnia zaczynał ciągnąć chłód. Niji wyraźnie mogła to poczuć na ramionkach i w drobnych kostkach. Nawet kocica wzdrygnęła się, przystając na chwilę. Przystanęła, obróciła do dziewczęcia i przysiadła, obejmując ogonem przednie łapy.
- Tutaj nikt cię nie będzie szukał, tak sądzę. Może i ciężko było się przedrzeć przez ulice, ale wcale nie jesteś takim głupim aniołkiem. - Czyżby dostrzegła w oczach kota błysk aprobaty? - Ta groźba jednak mi się nie podobała. Może powinnaś wpaść do jednego z tych zbiorników i utonąć?
Bestia brzmiała złowrogo, jednak była to jak najbardziej poprawna odpowiedź. Stała ponad jakimkolwiek innym stworzeniem, nie można jej ot tak grozić. Wątpiła jednak, by ta bezczelna żelkowa buła się przestraszyła, dlatego też kot poruszył tylko ogonem.
- Możemy tu poczekać na mojego sługę, albo próbować przejść przez wyrwę, znajdującą się nieopodal. Ale tam pewnie będzie stała straż. Nie wypuszczają nawet zwierząt. Trzeba by ich zabić.
I z tymi słowami kot przechylił głowę, czekając, aż młoda podejmie decyzję.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 15:01  •  Droga naokoło jezior - Page 2 Empty Re: Droga naokoło jezior
Starała się nie stracić z oczu ogona, który kołysał się majestatycznie przy każdym kroku futrzaka. Irytował ją. Zdawała sobie sprawę, że kiedyś była taka jak on. Była piękna, majestatyczna. A teraz? Nie dość, że była dzieckiem, to jeszcze musiała się chować, jak tchórz. A przecież nim nie była, prawda? Była młoda, silna, niezależna! Świat powinien klękać jej u stóp!
Zamiast tego szlaja się gdzieś po mieście za jedyne towarzystwo mając kota.
Nie podobało jej się to. I jeszcze robiło się coraz zimniej. Mimo doskonałej instalacji w mieście, i tu było czuć zimę.
- Żebyś ty zaraz tam nie wpadł... - Burknęła, rozcierając zmarznięte ramiona. Narzuta, jaką miała na sobie, nie dawała zbyt wiele ciepła. Była zła, zmarznięta, zmęczona i bez żadnych widoków na przyszłość.
- W ogóle skąd pewność, że wróci? - Przycupnęła na kamieniu, przyglądając się kotu. Nie podobała jej się wyniosłość zwierzęcia, ale cóż, będzie musiała ją znosić jeszcze przez jakiś czas. - Wpadł w ręce Cronusa, nie sądzę, by wypuścił go ot tak. Z pewnością najpierw nieźle się z nim zabawi. Ale masz rację, same nie mamy co marzyć o przedarciu się przez mur.
Całą nadzieję pokładała teraz w mężczyźnie, który pogrzebał jej nadzieję. Doprawdy cudowny obrót spraw. Oczywiście, mogłaby spróbować zabić strażników i jakoś uciec, ale wtedy na pewno już byłaby ścigana przez władzę. A tak istniała jeszcze szansa, że uda jej się zniknąć niepostrzeżenie i gdzieś w Desperacji zacząć nowe życie. Może zmieni imię, przefarbuje włosy, może spróbuje nawet znaleźć sposób, by zdjąć bransoletkę...
Na razie jednak musiała się skupić na tym, by przeżyć dzisiejszą noc. Robiło się coraz chłodniej, więc by jakoś się ochronić, rozłożyła skrzydła i otuliła się nimi, niemalże zawijając w kokon. O tej porze nie spodziewała się już żadnego człowieka w tej okolicy, więc co jej szkodziło, prawda? Zresztą, już i tak gorzej być nie mogło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.15 20:11  •  Droga naokoło jezior - Page 2 Empty Re: Droga naokoło jezior
Tak jakby kotu podobało się obcowanie z podrzędną istotą. Mimo wszystko trwał tam, wprowadzając w czyn plan, by wydostać ją z Miasta. W sumie była to całkiem przyjemna odskocznia od typowo kociego życia, szczególnie, że wiedział, że niebawem dostanie puszkę najlepszych sardynek albo, jeszcze lepiej, grillowany filet łososia.
- Musi wrócić. Jeśli tego nie zrobi, to nigdy mu nie wybaczę. - Słowa te były pełne niesamowitej pewności. Lecz czy Niji była godna zrozumieć na czym polega oswajanie i dlaczego nie można zaniedbywać zwierząt, którym raz się spojrzało w oczy?
Bowiem taka była właśnie prawda, a najlepiej ujął ją Mały Książę. Trzeba być odpowiedzialnym za to co się oswoi, a mimo wszystko kot czuł, że wbijając pazury w nogawkę Philipa przyczynił się do tego, że ten nie mógł o owym kocie zapomnieć. Właśnie tym sposobem, automatycznie stawał się kocim sługą i podopiecznym.
Warto też napomknąć, że mruczki nie czytają książek, lecz nie wynika to z ich ignorancji czy nieumiejętności czytania. Wręcz przeciwnie, żyją one we wszechwiedzy, którą nocami mruczą swym podopiecznym na ucho, by ci rano mogli ją spisać na karty i przekazać innym ludziom. Tak powstały największe dzieła literackie. Tak powstały najpiękniejsze obrazy.
Teraz jednak siedziały obie przy brzegu jednego z jeziorek i nieco zaczynały marznąć. No dobrze, marzła Niji, kocica zaś obserwowała ją z bezgraniczną wyrozumiałością. W końcu wskoczyła dziewczynce na kolana i zwinęła się w kłębek, mrucząc cicho. Tym razem nie domagała się głaskania, a jedynie chciała oddać odrobinę ciepła znajdującą się w idealnym kocim ciele.
- Co masz zamiar zrobić jak już wyjdziesz? Bo on wróci i w końcu będziesz musiała podjąć nie jedną a wiele decyzji odnośnie twojego życia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.04.15 16:09  •  Droga naokoło jezior - Page 2 Empty Re: Droga naokoło jezior
Spojrzała na niego marszcząc brwi, jakby zastanawiając się nad sensem słów zwierzęcia. Było to strasznie samolubne z jego strony, ale czy dziewczyna nie postępowała tak samo? W gruncie rzeczy również chciała, by mężczyzna wrócił. By Cronus jednak mu darował, może zaproponował jakiś szalony układ, ale koniec końców puścił wolno. W końcu osobiście chciała się na nim zemścić.
Nie wybaczyłaby mu, gdyby się nie zjawił.
Ale czy naprawdę miała powód, by się na niego wściekać?
Zniszczył jej androida.
Ale czy był on gwarancją jej wolności? Czy była szczęśliwa jako córka dyktatora?
Czyżby tak naprawdę to ten dupek zwrócił jej wolność?
Zamyślona nie od razu zauważyła, co planuje kocur. Otuliła się szczelniej skrzydłami, by nie dopuścić do siebie chłodu. Było ciemno, zimno, znikąd nie można było oczekiwać pomocy, a za jedyne towarzystwo miała kota. Cudownie!
Z jej ust wyrwał się cichy krzyk, gdy zwierzę bez uprzedzenia wskoczyło na jej kolana. W pierwszym odruchu chciała go strącić, nie miała jednak siły, by z nim walczyć. Westchnęła więc zrezygnowana, usadawiając się nieco wygodniej na kamieniu. Od razu też poczuła emanujące ze zwierzęcia ciepło. Jej ręka automatycznie skierowała się w stronę grzbietu kotki i zaczęła głaskać jej futerko. Musiała przyznać, że było ono naprawdę miłe w dotyku.
Może koty wcale nie są takie złe?
A może to tylko ten jeden był na tyle inteligentny, by na moment zapomniała o swojej nienawiści do całej reszty kociej populacji?
- Nie wiem. Zacznę od nowa. Poszukam Jeneviera, może znów spróbuję złamać klątwę... Najpierw jednak muszę się wydostać z miasta. W Desperacji powinnam być bezpieczna.
A przynajmniej taką mam nadzieję...
Oparła policzek o grzbiet kociaka, grzejąc się jego ciepłem. Skrzydła chroniły ją, jednak nie wystarczająco. Ciepło kota było bardzo miłym dodatkiem. Dopiero teraz też zaczęła odczuwać zmęczenie całym dniem. Jej ciało w końcu należało do pięciolatki, nie dla niej były pościgi, ucieczki, walka o życie. Nic więc dziwnego, że gdy tylko poczuła się względnie bezpiecznie, organizm zaczął wołać o odpoczynek. Powieki stawały się coraz cięższe i na próżno walczyła z sennością. Miała tylko nadzieję, że kocur ją obudzi, gdyby działo się coś niespodziewanego. Zresztą, zdrzemnie się tylko pięć minut, nie więcej...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.04.15 21:45  •  Droga naokoło jezior - Page 2 Empty Re: Droga naokoło jezior
Znasz ten stereotypowy obraz kobiety robiącej zakupy? Jasne, że znasz, każdy zna. Właśnie tak zachowuje się szuja, wpuszczony do zbrojowni S.Spec. Musiał dotknąć każdą giwerę, przymierzyć się, pooglądać ze wszystkich stron, tylko po to, żeby odłożyć ją na miejsce i sięgnąć po kolejną i tak przez bite trzy godziny.
Jego niańki były już mocno poirytowane podekscytowanym jankesem, który wyzywał ich i zmuszał do przynoszenia sobie coraz to dziwniejszych rzeczy.
Po chuj Ci cztery budziki elektryczne?
Po chuj Ci maszyna do parzenia kawy, przecież nawet nie pijasz tego gówna?
Na kij Ci czapka baseballowa z logiem s.spec? A 16 puszek sardynek w oleju?
Nie mogli zawieść Cronusa, kazał zająć się swoim nowym pieskiem, Liebgott nie miał nic przeciw takiemu traktowaniu, w końcu to był jego kurwa pierdolony fartowny dzień.

Potem zażyczył sobie obiad. Nie byle jaki obiad, chciał raz jeden stołować się jak król, zawieźli go do najdroższej knajpy w całym tym cholernym mieście.
I co mu kurwa podali?

Surową rybę. Kucharzyna nieuk, który zapomniał mu tego cholernego tuńczyka wyhodowanego w akwarium usmażyć, zaliczył strzał w pysk.
Powoli zaczynało zmierzchać, czas był najwyższy spierdalać na pustynię.

Philip szedł dziarsko przed siebie, paląc cygaro i poprawiając ciążącą mu na ramieniu różową torbę treningową, w której pochował swoje fanty, w tym wystający nieco nowy błyszczący jak psu jajca karabin ACR. Popłakał się jak znalazł wśród masy chińskiego badziewia to cacko, prosto z ojczyzny.

W prawej dłoni trzymał puszkę napoju izotonicznego, czwartą już. Harcerze wydobyli pierwszą z jakiejś mechanicznej szafy wymieniającej bilon na puszki, ta miała smak czegoś co nazywali mango. Czymkolwiek to jebane mango było, jako musująca wodą było całkiem znośne, zwłaszcza w połączeniu z dymem.

Nie no księżniczko lepiej już być nie mogło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.04.15 1:10  •  Droga naokoło jezior - Page 2 Empty Re: Droga naokoło jezior
Kot nie spał. Czuwał nad ich losem, jako że nie był jedynie pluszową kulką. Nie był też jedynie najmądrzejszą istotą na świecie. Był także maszyną do zabijania i o sztuce podrzynania gardeł wiedział więcej niż sam Sweeney Todd. Wystarczyło przejechać raz po cienkiej skórze, tuż nad grdyką byle indywiduum, a gruba struga powiększyłaby rozcięcie, zalewając wszystko dookoła jasną, tętniczą krwią. To jednak była ostateczność. Wcześniej można było zrobić o wiele więcej, zaczynając od kiereszowania twarzy, kończąc na przypadkowej kastracji. Zemsta za wszystkich braci była wyjątkowo kusząca.
Nie o tym jednak myślał zwierzak tego wieczoru. Nie musiał, cały misterny plan obrony siebie i bliskich wpisany miał w geny, tak samo jak roztropność, mądrość i nieopisane piękno. Kot był istotą idealną i nikt nie mógł temu zaprzeczyć. Przekonała się też o tym Niji, w końcu ukochując do siebie puchatego dachowca. W odpowiedzi usłyszała mruczenie, odganiające wszystkie koszmary, nawet te najgorsze.
Drzemka jednak trwać miała niewiele, ona tak zarządziła, kot zaś o tym wiedział. Przerwały ją kroki kogoś, kto szedł żwawo i radośnie, najwyraźniej zadowolony z siebie. I obciążony złomem. Szczękąjącym złomem ludzi. Kot uchylił jedno ślepie i zastrzygł uszami. Postać się zbliżała, zwierzę zaś było uwięzione w objęciach białych skrzydeł. Zaczął się więc wiercić i kręcić, starając się obudzić dziewczę. A później, gdy już się lekko przebudziła, rozpoczął swoją miałkliwą serenadę.
Miau, wstawaj.
Miau, miau, miau, czas ruszać dalej.
Miau, miau, zaraz nas zjedzą jak świeżą puszkę sardynek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.04.15 20:14  •  Droga naokoło jezior - Page 2 Empty Re: Droga naokoło jezior
Długo nie pospała, to fakt. Wydawało jej się, że ledwo zamknęła oczy, a już trzeba było wstać. Być może tak właśnie było, a być może upłynęły całe godziny, zanim kot wyczuł zagrożenie. Niechętnie uchyliła powieki, uwalniając zwierzaka ze swojego uścisku. Zaalarmowana jego miauczeniem, sama rozejrzała się jednak dookoła, nie zauważając jeszcze nic, co mogłoby wzbudzić niepokój. Czyżby mu się przywidziało...?
- No i co tak miauczysz, jakby cię ktoś ze skóry obdzierał... - Przeciągnęła się, przecierając zaspane oczy. I wtedy też do jej uszu dobiegły odgłosy kroków, suto okraszone pobrzękiwaniem jakiegoś żelastwa.
Od razu sen minął.
Przez moment rozważała schowanie skrzydeł. W końcu miała do dyspozycji cukrową masę, ale ona nie była tak skuteczna, jak ostrza z piór. No i też nie mogła się nią zasłonić przed pociskami. Nie przejmowała się też tym, że ktoś zmierzający w ich stronę może zaraz donieść Cronusowi, że w mieście buszuje anioł. Szczególnie, że on sam podzielił się z tłumem informacją, iż takie istoty istnieją.
Zresztą, zwykli ludzie o tej porze grzecznie spali w łóżeczkach. Po lasach chodziły jedynie zbóje czyhające na cnotę młodych dziewcząt.
Na szczęście (albo i nie), zagadka pochodzenia szczękającego zbója szybko się rozwikłała, gdy jej oczom ukazał się morderca jej matki w całej swojej okazałości.
- Och? Kogo zabiłeś tym razem, żeby zdobyć tę jakże gustowną torbę? – Powiedziała z wyraźnym sarkazmem, odruchowo sięgając po zaostrzone pióro. Jej skrzydła od razu się nastroszyły, optycznie zwiększając swoją objętość, a jej spojrzenie ani na moment nie straciło czujności. W tym momencie nikt nie mógłby powiedzieć, że jeszcze przed paroma minutami słodko drzemała wtulona w kota i jedynie odcisk jego futra na policzku świadczył o tym, czemu oddawała się jeszcze przed chwilą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach