Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 25.12.14 16:18  •  Kryjówka Natalie - Page 2 Empty Re: Kryjówka Natalie
Nie spała mocno. Mimo zmęczenia, nie zdołała całkowicie utracić świadomości. Gdzieś na obrzeżach umysłu, nadal rejestrowała to, co dzieje się dookoła. Może bała się o Anterio? A może nie czuła się wystarczająco pewnie w jego obecności? To raczej nieistotne. Sen, w jaki zapadła, regenerował jej siły, więc co za różnica, czy był głęboki.

Śniła o wielkim, starym domu. Gdzieś z dala od cywilizacji. Była noc, a jedyne światło dostarczał wielki, czerwonawy księżyc. Przechadzała się spokojnie po pomieszczeniach. Drzwi trzeszczały, gdy je poruszała; dziurawe zasłony kołysały się na wietrze, padającym przez powybijane szyby. Nie było prądu. Oprócz szumu wiatru, skrzypiących desek i trzeszczących za oknami konarów, nic nie słyszała. Była boso, ubrana jedynie w dziurawą sukienkę. Na piętrze nie znalazła nic, więc swe kroki skierowała w kierunku schodów na dół. Zastanawiały ją jedynie porozbijane lustra. Wyglądały, jakby ktoś zrobił to dość niedawno.
Schodząc po schodach, zaczęła zauważać coraz wyraźniejsze ślady stóp. Wyglądało to tak, jakby ktoś ubrudził je w ciemnej, gęstej cieczy, a później poszedł na górę.
Na parterze było tylko gorzej. Gdzie nie spojrzeć, można było dostrzec plamy szkarłatnej substancji. Pokój na moment oświetlił blask błyskawicy - zaczęło padać. Natalie dobrze wiedziała, czym są te  plamy i, że nie powstały w sposób naturalny. Ktoś specjalnie ubrudził całe pomieszczenie krwią.
Zwiedziła po kolei kuchnię, spiżarnię i łazienkę. W kuchni leżała na podłodze kobieta... albo raczej to, co z niej zostało. Ciało było całe pokiereszowane. Gdyby komuś chciało się liczyć, mógłby przerazić się faktem, że jej zwłoki zdobiły 143 rany kłute, 73 szarpane i 24 ślady po podpaleniu lub poparzeniu. Brakowało też czterech palców. Natalie beznamiętnie ominęła ciało i otworzyła drzwi spiżarni. Tam, na jednej z półek, ujrzała brakujące palce i kilka plam krwi. Westchnęła. "Kobieta w kuchni wyglądała znacznie gorzej niż jej dzieci na górze w sypialni. One padły jedynie ofiarą dekapitacji." W łazience, w wannie wypełnionej parującą jeszcze wodą, leżała młoda dziewczyna. Z jej martwych rąk spływały strużki krwi. Nie tylko nadgarstki miała pocięte. Jej szyję zdobiły ślady zębów, a na jednym z ud było widać głębokie cięcie. "Ktoś rozciął jej tętnicę... to długo nie trwało." Włócząc się po domu, analizowała ślady.
Na końcu dotarła do salonu. Największego pomieszczenia w domu. Tu znalazła parę staruszków i kobietę w wieku tej, którą znalazła w kuchni. Wszyscy mieli ślady zębów. Starsi zginęli, bo ktoś skręcił im karki. To także była szybka śmierć. Jedynie dziadek cierpiał nieco dłużej, bo ktoś dźgnął go wcześniej w ramię. "Widocznie chciał chronić bliskich i trzeba było go unieruchomić. Szkoda gościa". Uśmiechnęła się pod nosem, klękając nad ciałem i przyglądając mu się dokładnie. Leżał tuż obok swojej żony. Jego córka i najprawdopodobniej, ciotka dzieciaków i dziewczyny w łazience; leżała na stole. Ktoś wyłamał jej nadgarstki, skręcił kostki i złamał trzy żebra. Jeszcze żyła, gdy potwór, który jej to zrobił, delektował się jej krwią.
- Chłopiec i dziewczynka w wieku 7-8 lat, leżą w swoich łóżkach na piętrze. Ktoś odciął im głowy. Ich starsza siostra, wykrwawiła się w wannie w łazience. Matka została zadźgana w kuchni. Ciotka, zmarła z powodu doznanych obrażeń. Dziadkom skręcono kark - podsumowała swoje dochodzenie. - Wszystko ładnie, pięknie... tylko gdzie ojciec... - ostatnie słowo cicho wysyczała, obracając się nagle i odwracając plecami do zwłok ciotki. Zrobiła to w samą porę, by uskoczyć atakującemu ją mężczyźnie. Rozbawiło ją to. Była znacznie szybsza i silniejsza. Jego atak nie miał sensu, ale był całkowicie uzasadniony. Mężczyzna jeszcze raz rzucił się w jej kierunku z siekierą i malującą się na twarzy furią. Dziewczyna  w mgnieniu oka doskoczyła do niego i jednym sprawnym kopnięciem, złamała mu nogę. Zawył z bólu i stracił równowagę. Natalie poprawiła kopnięciem go kolanem w brzuch i nieco się odsunęła. Atakujący osunął się na ziemię i upuścił siekierę.
- Ha ha ha - zachichotała przeciągle - i po co ci to było? Przecież i tak mnie nie pokonasz? - uśmiechnęła się szkaradnie, a kolejny blask pioruna oświetlił jej twarz. Mężczyzna zamarł z przerażenia, a Natalie w końcu znalazła nierozbite lustro. Jedna z szyb w szafce na naczynia była cała.
Dopiero teraz zobaczyła, że oprócz poszarpanego ubrania, zdobią ją liczne plamy krwi. Od czubków palców do łokci, od stóp do połowy łydek... od ust aż do szyi... Uśmiechnęła się do swojego morderczego odbicia i ukazała swoje rzędy ostrych jak brzytwa zębów. Przeniosła swe ciemnie, okrutne oczy na ojca rodziny. Wolno do niego podeszła.
- Pora abyś i ty dołączył do swoich krewnych... - uśmiechnęła się do niego, po czym szybkim ruchem odsłoniła jego szyję i wbiła w nią swoje kły. Z gardła mężczyzny wydobył się głośny jęk, ale usłyszała nie tylko to.

Do jej uszu dotarł taż znacznie bardziej realny krzyk. Zamarła powracając do przytomności. "Cholera, cholera, cholera. Ikar jest obok. Już zdażało mi się  lunatykować. Co jeśli i dziś moja klatka senna nie do końca zadziałała?!" Szarpnęła się nagle, zapominając, że leży na skraju łóżka. Efekt tego był łatwy do przewidzenia. Z wrzaskiem, wylądowała na podłodze, zahaczając wcześniej głową o szafkę.
- Ała - wymamrotała, podnosząc się na łóżko i masując stłuczone miejsca. Po jej czole leniwie zaczęła spływać krew.
Nie martwiła się już o Anterio. Słysząc jego uspokajające słowa, miała pewność, że go przypadkiem nie zaatakowała.
- Taa... spoko, zły sen. Szkoda tylko, że to mi się przez niego oberwało. A co do braku krwi, chcesz jeszcze trochę - zaśmiała się krótko i wyciągnęła w jego stronę rękę, którą zgarnęła spływającą ciecz. Doktor nie musiał się przejmować tym, że dziewczynę zmartwią jego senne mary. Uznałaby ten sen za całkowicie normalny. Może jedynie, nieco bardziej obrzydliwy niż jej.
Nie zamierzała dociekać. Tak właściwie, to nawet ją to nie obchodziło.
Słysząc następne pytanie, podniosła jedną brew i sceptycznie się mu przyjrzała.
- Może ty jednak połóż się jeszcze na chwilę spać, co? - zażartowała, ale po chwili odpowiedziała na jego pytanie.
- A cóż mogę o tym sądzić o... - spojrzała na zegarek - szóstej, jeśli położyła się spać niecałe dwie godziny temu? Jest źle i wszystko się sypie, ale cóż poradzić? Organizacja sama jest sobie winna. Powinni oberwać jak najmocniej, niestety to może odbić się też na mnie. Jeśli S.SPEC. upadnie, to pierwsze miesiące tutaj, będą piekłem. Całe miasto upadnie, a ludzie spanikują. Zapanuje chaos. Trzeba się będzie ukryć lub wynieść poza mury. Heh. Życie nie będzie już takie wygodnie... - wzruszyła ramionami. Nie bardzo się tym przejmowała.
Zareagowała błyskawicznie. Ledwo doktor spróbował stać, ona ją była przy nim.
- Nie sądzę, by to był dobry pomysł. Mało spałeś. Połóż się jeszcze, a ja zadzwonię rano do szpitala, by po ciebie podjechali. Nie ma sensu, byś sam się gdzieś wlókł. Musisz odpoczywać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.12.14 23:06  •  Kryjówka Natalie - Page 2 Empty Re: Kryjówka Natalie
Lekki uśmiech zagościł na jego twarzy, gdy Natalie zleciała z łóżka. Pokiwał energicznie głową, na proponowaną krew i zaraz tego pożałował. Zawroty znów go chwyciły, tym razem jednak szybko przeszły. Na szczęście.
Słuchał jej uważnie. Zgadzał się z nią niemal całkowicie. M-3 pozbawione opieki S.SPEC zamieniłoby się w kocioł paniki i agresji. Wykorzystaliby to wszyscy desperaci, pragnący zasmakować lepszego życia, nawet jeśli trwałoby ono tydzień. Takich szaleńców nie brak, Blight był pewien. Już i tak, zbyt wielu ich chodziło między zwykłymi, niczego nie podejrzewającymi ludźmi, by ktokolwiek mógł zaprzeczyć temu prostemu faktowi: Wymordowani pozostali ludźmi i jak wszystkich ciągnie ich do łatwego, beztroskiego życia. To stwierdzenie wydało mu się dziwnie nienaturalne jak dla niego. Co prawda, w zależności od sytuacji traktował ich z pogardą, z rezerwą, czasami nawet jak godnych przeciwników. Był oczywiście jeszcze jeden, na którego imię reagował odruchowym błądzeniem dłoni w pobliżu broni.
Growlithe.
Nienawidził go z całego serca, co pozwalało mu udowodnić, że, wbrew opinii niektórych jego „pacjentów”, jednak posiada taki organ. I że jest zdolny do odczuwania emocji. W tym momencie były one bardzo żywe i skierowane w stronę Wilczura zdziczałej watahy półrozumnych stworzeń, które jednak były w stanie przedrzeć się przez mur otaczający miasto i odbić zakładnika, zupełnie ignorując najlepszych żołnierzy S.SPEC. Na jego nieszczęście, ów przywódca miał na zawołanie sforę zdziczałych psów, które gotowe były bronić go za wszelką cenę. Gdyby nie to… Blight aż zadrżał z podniecenia na myśl, co mógłby zrobić temu gwałtownemu kawałkowi mięsa. To, co robił ze sobą we śnie, było przy tym tylko niegroźną dziecięcą rozrywką. Przyjrzał się bowiem zakładnikowi i odkrył niektóre z metod przesłuchania, używanych przez uprowadzonego Joachim Welthaltera. Miał nadzieję, że byłby w stanie przeprowadzić je z powodzeniem na dowolnej upatrzonej ofierze. Jeśli tak, to Growlithe’a czekałby nieciekawy los, gdyby wreszcie dostał się w szpony dyszącego żądzą zemsty naukowca.
Wziął kilka oddechów, chcąc się uspokoić. Nie powinien teraz zaprzątać sobie nim głowy.
Gdy wspomniała o szpitalu, skrzywił się i pokręcił przecząco głową.
- Nie. To tylko cztery piętra. Poza tym, pojadę windą. Dam radę dotrzeć do własnego mieszkania. Tutaj… nie powinienem przebywać za długo. Wiem, jak męczy cię obecność osób trzecich. Nie chcę być ciężarem dla twojej psychiki
To powiedziawszy, zszedł z łóżka. Zatoczył się lekko, jednak zdołał utrzymać równowagę.
- Widzisz? Dam radę…
Chyba.
Chwiejnym krokiem ruszył w stronę wyjścia, ignorując wszelkie możliwe protesty z jej strony. Uparł się, więc wytrwa w postanowieniu. Zabrał po drodze płaszcz, który wisiał na oparciu w kuchni i rozpoczął proces schodzenia ze schodów.
Jeden stopień.
Drugi.
Powoli i ostrożnie, przytrzymując się barierki udało mu się znaleźć na dole. Dotarłszy do drzwi uśmiechnął się.
- Dobrej nocy. Obiecuję ci, że jutro rano ujrzysz mnie żywego.
Po czym wyszedł.
Dotarł do swojego mieszkania i położył się na łóżku w oczekiwaniu na sen. Chociaż bał się tego, co wraz z nim przyjdzie.

ztx2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.08.15 14:55  •  Kryjówka Natalie - Page 2 Empty Re: Kryjówka Natalie
Jakoś nad ranem opuściła główną siedzibę Łowców i udała się w stronę centrum.
Była już nieco przytłoczona ilością osób, jakie tam spotykała. ciągle na kogoś wpadała, ciągle ładowała się na czyjś teren. Zaczynało ją to już powoli denerwować. Teoretycznie, większość była wspólna, ale tak w praktyce, dziewczyna miała pecha i ciągle natykała się na rzeczy, które miały właścicieli, a nic tak nie poprawiało jej humoru, jak kolejna czepialska osoba.
Tak więc, mając już tego wszystkiego serdecznie dość i pamiętając o kilku rzeczach, które obiecała sobie zrobić, udała się w stronę swojego mieszkania. Jedynej części podziemi, która była niezaprzeczalnie jej własnością i w obronie której mogła z czystym sumieniem komuś przywalić.
Na miejscu musiała się na chwilę położyć. Dopiero tam zdała sobie sprawę, jak bardzo jest tym wszystkim zmęczona i, że przez ciągłe plątanie się po podziemiach jej wewnętrzny zegar kompletnie się rozregulował.
Obudziła się jak zwykle, jakieś trzy godziny później. Spojrzała na zegarek. Była dopiero ósma, co oznaczało, ze miała przed sobą jeszcze caaały dzień. Słowo klucz: dzień. Nie mogła wyjść na zewnątrz, co jeszcze bardziej ją drażniło.
Westchnęła i zabrała się za wykonywanie zadań z listy.
Natalie napisał:1. Zabarykadować/zaspawać/zabezpieczyć/zamaskować (innymi słowy: USUNĄĆ) przejście między jej mieszkaniem, a apartamentowcem, by nie musieć przejmować się S.SPEC.
2. Przeszukać znajdujące się tutaj graty.
3. Zebrać to, co może się przydać i warto przy sobie nosić.
4. Przejrzeć bazę danych i zapamiętać najważniejsze rzeczy.
5. Sprawdzić, co działo się przez ostatnich kilka miesięcy w M-3.
6. Stworzyć listę mieszkańców, pod których byłaby w stanie się podszywać.
7. ...
8. ...
9. ...
Lista była długa, ale czasu też miała dość sporo. Zwłaszcza teraz.

I tak oto minął jej praktycznie cały dzień. Nie zrobiła wszystkiego, ale nie o to tutaj chodziło. Miała dużo czasu. Nie musiała się spieszyć. Ważne było, żeby cokolwiek robiła.
W końcu nastał wieczór. Pora, kiedy mogła (w miarę) spokojnie opuścić kanały i wyjść na powierzchnię nie obawiając się, że za kilka minut będzie się czuła osłabiona.
Zebrała kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wyszła, zamykając za sobą dokładnie drzwi.

[z/t] ->
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.15 20:44  •  Kryjówka Natalie - Page 2 Empty Re: Kryjówka Natalie
Wzięła głęboki oddech i powoli otworzyła oczy. Utkwiła je w unoszącym się przed nią kubku z herbatą. Uśmiechnęła się blado.
Nie jest aż tak źle. Nadal nic nie wydałam.
Dziewczynę otaczały dziwacznie układające się cienie. Non stop się przemieszczały, wiły się niczym macki. To własnie jednak z nich utrzymywała białą porcelanę w powietrzu. Kubek się zachwiał, a anielica syknęła z niezadowolenia.
Nie. Ani mi się aż wylać.
Powoli i ostrożnie skierowała naczynie na pobliski stolik i uśmiechnęła się z satysfakcją, gdy udało się jej go odstawić.
Idzie mi już naprawdę dobrze, ale nadal muszę trenować koncentrację.
- Znacznie łatwiej idzie mi rozwalanie niż skomplikowane czynności. - Zaśmiała się do siebie i uspokoiła tańczące dookoła kształty. Spojrzała na zegar i zmarszczyła brwi.
- Chyba pora się zbierać. - Westchnęła i ruszyła w stronę wyjścia. Po drodze sięgnęła po torbę i zgarnęła z biurka swoją starą przepustkę.
No mała. Czas się tobą wreszcie zająć.
Uśmiechnęła się w duchu i wyszła. Ruszyła do pracowni.

[z/t] -->
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach