Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 16 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10 ... 16  Next

Go down

Pisanie 15.05.15 19:07  •  Placyk - Page 5 Empty Re: Placyk
    - Nie byłabym taka pewna. Bez przesady, anioły nie są niezniszczalne, mogą umrzeć jak człowiek, może są odporniejsze, ale na pewno nie są nieśmiertelne. Na Twoim miejscu i tak bym uważała z tymi papierosami. Skoro anioły mogą chorować na Sanfungus lub Ater Sanguis, to możliwe, że palenie również może je zabić, nie sądzisz? Wiesz, że anioły przebywające stale w Desperacji ryzykują utratą życia? Wdychanie zanieczyszczonego powietrza wywołuje Ater Sanguis, co może prowadzić do wykrwawienia, a lekarstwo jest bardzo ciężko zdobyć. I nie miałam zamiaru Cię przestraszyć, tylko ostrzec. Mówiłam, że jest tu niebezpiecznie... - powiedziała, uśmiechając się krzywo. Ostrzegła go przed wszystkim. Poinformowała go o chorobach, na które mogli zachorować, więc powinien się trochę przejąć, choć nie o to chodziło. Chciała go uświadomić, że jako anioł, wcale nie jest superbohaterem, który jest nie do zabicia. Wręcz przeciwnie, niektóre były bardzo delikatne. No i martwiła się o niego, nie chciała tracić go ponownie, bo tego raczej by nie przeżyła. Miała dosyć cierpienia, które zadała jej śmierć Isao. Teraz go odzyskała, co prawda nie takiego jak dawniej, ale głęboko wierzyła, że wkrótce zacznie kojarzyć całą swoją przeszłość... i ją. Była poważna, w tej konkretnej chwili. Temat wymagał tego. Doskonale wiedziała, że ktoś taki jak Isao mocno przeżywał to, gdy osoby wokół niego cierpiały, dlatego zaczęła się zastanawiać dlaczego w ogóle powiedziała to na głos. Nie chciała żeby się nią przejmował, ale wyszło jak wyszło, czyli nie tak jak chciała.
    - Powiedzmy, że miałam chwile słabości w życiu. Ufam Ci, dlatego powiem Ci co nieco o sobie. Kiedyś byłam człowiekiem, jako dzieciak straciłam ojca... Nie zdążyłam na czas kupić mu leków, była zima, a po lekarstwa było daleko... spóźniłam się. Jakby tego było mało moja matka tuż po śmierci ojca związała się z jego najlepszym kumplem. No i mój bardzo dobry przyjaciel umarł. Bardzo go lubiłam, był jedną z najlepszych osób jakie w życiu spotkałam, dlatego tak bardzo mnie to zabolało, że próbowałam popełnić samobójstwo. Potem zostałam zamordowana, a teraz jestem aniołem. Nie mam pojęcia jak to się stało, ale cały czas stąpam po świecie. - powiedziała mu spokojnym głosem. Sama się zdziwiła, że tak szybko zdążyła mu zaufać... no i wygadała się jak jakaś głupia, naiwna dziewczynka, ale taka już była. Po prostu to był Isao, więc była pewna, że on nikomu nie rozpowie tego co mu powiedziała. - Tak, teraz wszystko jest dobrze. - odparła, uśmiechając się słodko. Dodatkowo pogłaskała go lekko po ręce, tak aby dać mu do zrozumienia, że na prawdę wszystko jest w porządku. Wolała go tym gestem upewnić.
    Z tymi kompleksami i niską samooceną, to prawda. Fiammetta należała do osób, które wmawiały sobie, że nic im się nie uda, że są najgorsze i ogółem wszystkie tego typu sprawy. Miała problemy ze sobą, ale to również mogło byś spowodowane tym całym jej życiem. Straciła sens, gdy była człowiekiem, a teraz gdy jest aniołem coś z człowieka jej zostało. Coś czego nie potrafiła w sobie zmienić. Niestety.
    Zrobiła zdziwioną minę, gdy Isao przysunął się do niej. Uśmiechnęła się nieśmiało, przetarła ręką po nadgarstku, po czym została puknięta w czoło. Wyszczerzyła się krzywo, słuchając uważnie blondyna.
    - Co to ma być? Cała ja. Moje życie to niekończące się pasmo porażek, śmierci i kłopotów. A sama wiara nic mi nie da, tak myślę. Miło, że jestem dla Ciebie aż kimś, na prawdę. Hm... zielony podobno ogłupia, może dlatego zachowuję się jakbym nie miała mózgu. Nieważne. Bardzo możliwe, że to trawa, a nasiona musiały zmienić się z mózgiem. Z biegiem czasu spostrzeżesz jak bardzo beznadziejna jestem. Może akurat teraz udaje mi się całkiem normalnie funkcjonować, ale tak na prawdę czuję się jakby w moim ciele mieszkał ktoś, kto usilnie próbuje wydostać się na zewnątrz. A przy okazji rozdziera mnie od środka. Dodatkowo moja głowa jest pełna myśli, które sprawiają mi ból, dlatego mówię bez sensu, wtedy przynajmniej o tym nie myślę. O na przykład teraz! - kolejny długaśny monolog na koncie zielonowłosej. Brawo Fiammetta! Zaśmiała się nawet z jego żartu o jej włosach. Zaczęła je poprawiać, skoro już tak o nich rozmawiali. Wiatr co jakiś czas się nimi bawił, a gdy tylko ustawał, dziewczyna od razu poprawiała fryzurę.
    - Żaden zaszczyt, to tylko ja. Tak, świat jest brutalny, niebezpieczny, niesprawiedliwy, pełen złych ludzi, pełen chamstwa i zła wszelakiego. Chyba już nie dostrzegam tych pozytywów, które kiedyś widziałam jako pierwsze. Zmieniłam się. Ta, ostrożności nigdy za wiele. - powiedziała dosyć cicho. Uśmiechnęła się, gdy została poklepana po głowie. Na prawdę ją to ucieszyło. Isao się do niej zbliżył, polubili się. Całe szczęście, że zaakceptował nieco nową, inną Fiammettę. Oczywiście, że nie traktowała tego spoufalania negatywnie, bo przecież zależało jej na dobrych relacjach z chłopakiem, choć ten o tym nie wiedział. Szkoda. Ale nie chciała mu tego mówić, powinien sam sobie przypomnieć z czasem.
    - Nie potrzebuję niczyjej pomocy, doskonale daję sobie radę sama. Nie potrzebuję przyjaciół. Wszyscy których poznaję okazują się być dupkami, kłamcami lub chcą mnie tylko wykorzystać do własnych celów. Wiem, że Ty taki nie jesteś... ale wolę samotnie umierać, niż zatruwać swoje życie relacjami z fałszywymi ludźmi. Bezsens. - wypowiedziała kolejną kwestię spokojnym głosem. Wszystko to było prawdą. Taka już była. Nie potrafiła ufać ludziom, nie miała przyjaciół, nie potrzebowała ich, no i nikt nie potrzebował jej. Takie smutne było jej te życie, ale mimo wszystko nawet je lubiła, pomijając to, że kilka razy chciała zakończyć swoją wędrówkę po świecie żywych.
    - Oczywiście, że się spotkamy. Co do wspólnej podróży... niestety odmówię, jestem typem samotnika, no i nie wytrzymałbyś ze mną, prędzej czy później. Ale dziękuję za propozycję. Znajdę Cię jeśli będę chciała się z Tobą spotkać, możesz zostawiać jakieś znaki w miejscach, w których bywasz, w końcu na siebie wpadniemy znowu. - kolejna wypowiedź i kolejny uśmiech na twarzy Fiammetty. Wampirów nie skomentowała, nie chciało jej się.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.05.15 18:57  •  Placyk - Page 5 Empty Re: Placyk
- Zdaje sobie z tego sprawę. - odezwał się nagle, tuż po słowach ,,tu jest niebezpiecznie", przerywając jej. A przynajmniej myślał, że jej przerywa. Nie zdawał sobie bowiem sprawy z tego, że na tych słowach zielonowłosa zamierzała zakończyć swoją wypowiedź. Nie chciał by kontynuowała. Wiedział bowiem o wszystkim, o czym mu mówiła. Miał świadomość tego, że w Desperacji jest niebezpiecznie - przecież sam o tym mówił. Zdawał sobie sprawę z tego, że anioły nie są nieśmiertelne - wiedział o wszystkich tych, którzy zostali zamordowani lub zginęli w inny sposób. Był zaznajomiony z chorobami, które groziły skrzydlatym - w końcu był medykiem. Tak więc przerwał jej, nieco podniesionym głosem, choć nie było w nim ani krzty ostrości, a nadal dało się w nim wyczuć jego wrodzoną łagodność. Przerwał jej, a potem uraczył spojrzeniem szarych tęczówek. Uśmiechnął się. - Zdaje sobie z tego sprawę. Wiem, że mogę umrzeć, jestem świadom także tego, że możemy zachorować i znam choroby, które nam grożą. Przecież jestem medykiem, prawda? - Zaśmiał się cicho i krótko, mierzwiąc swoje włosy z tyłu głowy. Jednak już po chwili nieco spoważniał. W jego oczach coś zabłyszczało. - Jestem świadom tego, że przebywanie tutaj jest dla mnie niebezpieczne. Przed każdą podróżą spędzam w lesie życzeń kilka godzin i modlę się o to, by mieć siłę, by wszystko było dobrze i bym nie chorował. Gdybym zachorował, nie mógłbym nikomu więcej pomóc, bo sam nie wiem czy potrafiłbym pomóc sobie. Ale mi to nie przeszkadza. Jestem świadom ryzyka i podejmuje je z własnej woli. Żyję po to, aby podróżować i pomagać tym, którzy tej pomocy ode mnie potrzebują. Nawet jeżeli miałbym umrzeć w męczarniach, trawiony przez tę okropną chorobę. Nie boję się śmierci. - wyjaśnił tonem dość poważnym, pewnym siebie. Po całej tej wypowiedzi odetchnął i wkrótce uśmiechnął się lekko. Jego słowa płynęły z głębi jego serca. A te nie zmieniło się wcale pomimo wszystkich nieszczęść, które przytrafiły mu się w życiu. Zdawało się także nie zmienić od czasu, gdy jeszcze był człowiekiem.
Po tym wszystkim, kiedy już się wygadał, przyszła kolej na to, by wysłuchał Fiammetty. I słuchał jej uważnie, patrząc się na nią, gdy opowiadała o wszystkim. Zdziwił się nieco, gdy dowiedział się, że była wcześniej człowiekiem. Choć nie było w tym nic dziwnego, a wynikało zapewne z faktu, że mało takich aniołów znał. Do głowy przychodziła mu tylko Alicja, z którą zresztą nie widział się od dłuższego czasu. Miał nadzieję, że u niej wszystko było dobrze.
- Przykro mi, że tak wyglądało Twoje życie. Przeżyłaś wiele przykrych rzeczy. - odezwał się w końcu, gdy skończyła mówić. Miał ochotę ją przytulić, pogłaskać, cokolwiek. Ale nie mógł sobie na to pozwolić. Jego spoufalanie się miało jakieś granice. - Ale myślę, że po prostu ktoś chciał Ci dać drugą szansę. Nie jesteś złą osobą, złe osoby nie stają się aniołami, uwierz mi. To nie jest loteria, a ktoś przygląda się ludzkiemu życiu i jeżeli człowiek ma dobre serce - po śmierci może zasilić nasze grono. Powinnaś popatrzeć na to jak na szansę od Boga, który chciał, byś drugie życie przeżyła lepiej. - powiedział, uśmiechając się do niej ciepło. Nie, nie było to pocieszenie na przymus. On naprawdę tak uważał. Wierzył w to, że Bóg siedzi gdzieś, gdzie nikt go nie widzi i mimo wszystko czuwa nad nimi. A skrzydlaci mają za zadanie mu w tym dopomóc. - Dobrze, że już wszystko w porządku. Tylko nad nastawieniem trzeba by nieco popracować. - dodał w końcu i zaśmiał się krótko. Chciał nieco rozweselić atmosferę.
Dziewczyna była cholernie zakompleksiona. On, nawet jeżeli w życiu przydarzały mu się złe rzeczy - zawsze jakoś się po tym zbierał i wracał do siebie. Był silniejszy niż mogło się wydawać. Nie potrafił zrozumieć tego, że dziewczyna ciągle zadręczała się tym, co miało miejsce w jej ludzkim życiu. Nie rozumiał tego, że ciągle tkwiła w przeszłości, po tej złej stronie granicy. Nie potrafił tego pojąć.
- Wydaje mi się, że teoria zamiany mózgu na nasiona może być całkiem trafna. Stąd też te zielone włosy. Widzisz? Wszystko się zgadza. - zażartował i zaśmiał się, gdy już mówili o tej trawie. Wszystko dało się obrócić w żart i coś pozytywnego. Nawet te zielone włosy, których tak bardzo nienawidziła. - Ale tak na poważnie. Wiem, że łatwo jest mówić, ale sądzę, że powinnaś po prostu przekroczyć granicę, zrobić krok do przodu. Twoje życie nie jest pasmem porażek, jak Ty to powiedziałaś. Ono było. Teraz masz nowe życie. Powinnaś to wykorzystać, bo nie wszyscy mają taką szansę. - wyjaśnił jej. Miał nadzieję, że jego słowa dadzą jej do myślenia. Nie łudził się, że nagle, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko wróci do normy. Nie, to tak nie działało. Ale miał nadzieję, że jego słowa pozostaną w jej głowie i będą jej sie przypominać od czasu do czasu. Może powoli coś zacznie zmieniać się w jej nowym życiu.
- Słowo daję... Jeszcze raz powiesz ,,to tylko ja", a przywiąże Cię do drzewa i będziesz tak stała przez kilka dni i nocy bez wody, jedzenia i snu. - zagroził pół żartem, pół serio. Czy był do tego zdolny? Oczywiście. I zamierzał tak właśnie zrobić, spełnić swoją obietnicę, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Bywał cholernie uparty i czasami stosował środki do niego niepodobne. Choć nie było to nigdy nic gorszego od przywiązania do drzewa.
- Teraz tak mówisz. Każdy potrzebuje kogoś bliskiego, choć jednej osoby. Nadejdzie taki moment, kiedy zdasz sobie z tego sprawę. - wyjaśnił jej, gdy mówiła o przyjaciołach. Czasem ten roztrzepany blondyn potrafił mówić cholernie mądre rzeczy. Bo on nie był głupim chłopakiem. On po prostu lubił się wygłupiać, ponosić chwili. I czasem był nieco zbyt ciapowaty. Ale poza tym miał całkiem dobrze poukładane w głowie.
- W porządku, jeżeli tak chcesz. Ale znaki... masz jakiś pomysł jakiego typu znaki miałyby to być, hm?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.15 12:59  •  Placyk - Page 5 Empty Re: Placyk
    Nie przerywała mu. Po prostu wysłuchała do końca całego jego wywodu. Coś jej zgrzytało. Skoro był medykiem, powinien trochę bardziej dbać o swoje zdrowie, bo jakim byłby przykładem dla pacjentów? No raczej słabym. Oczywiście to był jego wybór, więc zielonowłosa nawet nie powinna się mieszać w nie swoje sprawy, no ale jak już mówiłam wcześniej... zależało jej na Isao, nawet jeśli jej nie pamiętał. Myślenie blondyna było według dziewczyny nieco pokręcone. Doskonale wiedział, że anioły mogą chorować na różne choroby, a uważał, że papierosy nic nie mogą im zrobić? Dosyć dziwne. Desperacja to ostatnie miejsce, w którym powinni przebywać skrzydlaci. Szereg schorzeń, których mogli się tu nabawić była na prawdę duży. Uśmiechnęła się w tym samym momencie co on.
    - No wiem, że jesteś medykiem, ale uważam Twoje myślenie za lekko pokręcone. Nie obraź się, ale tym razem ja mam rację. Uważasz, że skrzydlaci mogą zostać zabici przez choroby, których mogą się nabawić w Desperacji, a zwykłe ludzkie schorzenia na nich nie oddziałują? To lekko dziwne. Moim zdaniem jeżeli nadal będziesz palił papierosy, to wcześniej czy później zaczniesz odczuwać skutki uboczne tego świństwa. A ja... ja tylko się o Ciebie martwię. Z resztą nieważne, rób co chcesz. Wiedz tylko jedno, chcę Cię jeszcze kiedyś zobaczyć, więc nie umrzyj mi do tego czasu. - wszystko mówiła spokojnym, łagodnym głosem, ale była lekko zła. Ostatnie zdanie było pół żartem, pół serio. Nie wyobrażała sobie tego, że mogłaby go ponownie stracić. Przez te kilka lat, nie zapomniała o nim, rozpaczała bardzo. A teraz gdy już jest, głupio ryzykuje swoje życie dla innych. Mógłby bardziej uważać na siebie, a nie tylko na innych. Takiego zdania była czerwonooka.
    - Lubisz ryzykować co? Podobnie jak ja. Oh, jacy my podobni. Oboje narażamy zdrowie przebywając w Desperacji, tylko Ty pomagasz ludziom, a mi się tu zwyczajnie podoba. Masz lepszy powód. Jesteś takim dobrym aniołem... Podróżujesz, pomagasz potrzebującym i świetny z Ciebie przyjaciel. I nie boisz się śmierci. Ja się boję, a na samą myśl o tym, że mogłabym jutro odejść z tego świata uginają mi się kolana. - powiedziała, uśmiechając się po raz kolejny. Gadała szczerze.
    Patrzyła na niego niemalże cały czas. Co kilka chwil, rozglądała się dookoła. Była lekko rozkojarzona, sama nawet nie wiedziała czym. Nerwowo przetarła ręce, poprawiając przy tym swoje włosy, które znowu zostały rozwalone przez wiatr. Długie, zielone włosy to przekleństwo.
    - Tak, mi też przykro, choć to nie moja wina. Przeżyłam wiele przykrych rzeczy i żyję znowu. Ciekaw jestem, czy stałam się aniołem po to by dalej kontynuować swoje cierpienie? To by miało jakiś swój dziwny, pogmatwany sens. - powiedziała, chcąc zarzucić jakimś czarnym humorem, ale wyszło jak wyszło. Wysłuchała ponownie Isao. Mówił o Bogu. Fiammetta wiedziała i wierzyła w to, że Pan odszedł. Całe ten burdel to wszystko przez to, że zostawił świat ludziom, a oni nieumiejętnie go zniszczyli, ba, nawet niszczą nadal.
    - Jako człowiek byłam inna. Byłam tak zrozpaczona, tak gorliwie modliłam się o powrót moim zmarłych bliskich, że gdy zostałam zabita, to Ktoś postanowił dać mi drugą szansę? To głupie. Moje małe nasionko w głowie tego nie pojmuje. Teraz jestem inna. Nie jestem już słabym, głupim człowiekiem, tylko aniołem, szkoda że się zmieniłam. Szkoda, że teraz nie jestem taka jak kiedyś. Po za tym, nie prosiłam się o kolejną szansę, nie chciałam żyć, więc po co Bóg dał nowe życie? Żebym chciała się zabić po raz kolejny? - powiedziała, pełna żalu. Nie rozumiała tego, na prawdę. - Ta, w porządku. - wyjąkała.
    Prawda, Fiammetta była przepełniona kompleksami. W swoich oczach była za niska, za gruba, za brzydka, miała obleśne zielone włosy, oczy jak u zwierzęcia... i nie zapominajmy o charakterze, który również jej się nie podobał. Wszystkie złe rzeczy, które ją spotkały, uświadomiły ją, że jej życie nie ma sensu i że cała ona jest beznadziejna. Straciła Isao, któremu nie mogła pomóc. Straciła ojca, ponieważ nie zdążyła donieść leku na czas. Straciła życie, bo była taka nierozważna, że została zamordowana, chociaż to akurat było na rękę w tamtej sytuacji.
    - Moja teoria taka trafna. - uśmiechnęła się dumnie, że jej teoria została doceniona. Oczywiście wszystko to były żarty, chociaż gdyby głębiej się zastanowić? Może na prawdę miała nasiona zamiast mózgu?!
    Wysłuchała go do końca i postanowiła odpowiedzieć na wszystkie jego kwestie jednym dialogiem.
    - Trudno jest mi zrobić ten krok. No i przywiąż mnie do drzewa, jeśli uważasz, że to pomoże. Moim zdaniem to bezsensowne posunięcie. Bez snu? Zasnęłabym kiedy bym chciała. Nic by mi w tym nie przeszkodziło. Ja nikogo nie potrzebuję, serio. Jakie znaki? Coś wymyślisz. - odpowiedziała, patrząc w niebo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.05.15 20:10  •  Placyk - Page 5 Empty Re: Placyk
- Ależ oczywiście, że oddziałują. Jestem tego świadom, jednak ewentualna choroba wykończy mnie szybko, a na efekt palenia papierosów trzeba troszkę pocieszać. Jak widzisz - naprawdę nie potrafię, a wręcz nie chcę z nich zrezygnować. Nie ważne co mówisz, ja nadal uważam je za jedną z niewielu rzeczy, które przynoszą mi przyjemność na tym padole łez. Jestem zbyt zapracowany, by zapewnić sobie odrobinę rozrywki. Zapalenie papierosa nie trwa długo, więc jest dla mnie idealne. Poza tym palę bardzo rzadko więc już, nie denerwuj się, nie umrę tak szybko. A na pewno nie od fajek. - wyjaśnił. Śmiał się, mierzwiąc jej zielone włosy, podczas wypowiadania ostatnich słów. Chciał ją nieco uspokoić, rozluźnić atmosferę. No i dopiero potem doszło do niego, że chyba z tym mierzwieniem się trochę zapędził. Ale było minęło. Nie było sensu płakać nad rozlanym mlekiem, a i sama Fiammetta nie zdawała się być rozzłoszczona tym figlarnym gestem. Isao chciał już zakończyć temat fajek, miał nadzieję, że dziewczyna da mu już spokój. Nie ważne co by mówiła - on tak łatwo nie zrezygnuje. Od tego rozmawiania na ich temat aż zachciało mu się palić. Ale nie zamierzał jej denerwować skoro wiedział, że tego nie akceptuje. - Poza tym każdy umrze prędzej czy później. Ja mam jakieś głupie wrażenie, że śmierć dorwie mnie całkiem szybko. Nie ma co rozpaczać, życie wieczne byłoby zbyt nudne. - dodał po cichu, chyba bardziej do siebie, niż do Fiammetty. Patrzył na niebo, obserwując białe obłoki wędrujące po błękicie. Ładny widok. Pogoda była przyjemna, cholernie przyjemna. Jeżeli Isao czasem wątpił w to, czy Bóg dobrze skonstruował ten świat, to było to w momentach gdy miał dość zimy... albo komarów. O późniejszych występkach stwórcy rozmyślać nie chciał. Uważał bowiem, że miał on solidny powód do zachowania się w taki sposób, a nie inny.
- Boisz się śmierci, a wcześniej mówiłaś, że chciałaś się zabić. - zwrócił jej uwagę, przenosząc na nią wzrok. Nie rozumiał. Skoro wcześniej chciała popełnić samobójstwo, to znaczyło, że wtedy śmierci się nie bała, a teraz już tak? Gdzie w tym logika? Isao nie potrafił pojąć wielu rzeczy i niestety nie miał umiejętności wcielania się w innych i patrzenia na sprawy ich oczami. Niestety Fiammetta nie była wyjątkiem. Liczył, że mu jakoś to wyjaśni.
- Mówiłem Ci. To nie było po to, abyś dalej cierpiała. Sądzę, że to jest szansa dla Ciebie. Bóg zobaczył, że zaniedbał Cię w natłoku pracy i zauważył swój błąd. Skoro jednak masz dobre serce - uczynił Cię aniołem, by dać Ci szansę na przeżycie życia na nowo. Myślę, że tak to właśnie wygląda. - wyjaśnił jej. Jego usta wygięły się w szerokim uśmiechu. Wierzył w swoje słowa, dlatego brzmiał przekonująco. Ale do głowy przyszła mu jeszcze jedna ewentualność. - Albo Twoje anielskie życie ma jakiś konkretny cel. Może masz w przyszłości kogoś uratować albo przyczynić się do czegoś wielkiego? Kto wie jakie stwórca ma w stosunku do Ciebie plany. Może w przyszłości zostaniesz Archaniołem i będziesz pomagać mu przywracać świat do porządku? Zapewne wyjdzie Ci to lepiej niż obecnemu. - dodał, celowo przyciszając ton do niemalże szeptu, gdy mówił o Archaniele. Teraz nawet anioł aniołowi nie był przyjazny. Nie wiedział gdzie może czaić się ktoś, obserwować go i podsłuchiwać. A nie chciał stać się wrogiem nowego Archanioła. Byłoby mu to bardzo nie na rękę. Miał nadzieję, że ani on, ani Fiammetta, ani Alicja, ani żaden inny, niewinny anioł nie padnie ofiarą tych, jak to on ich nazywał, fanatyków i idiotów. Nie potrafił zrozumieć ich działania, logiki. Zbyt bardzo kłóciło się to z jego zasadami i przekonaniami.
- Eh... - westchnął w końcu, gdy jego groźby i uwagi nic nie dawały. Był zbyt zmęczony, by myśleć i kombinować nad tym, jak ją przekonać do uwierzenia w siebie. Potrzeba było na to dużej ilości czasu i cierpliwości. A on nie posiadał pierwszego, z drugim także bywało różnie. Zmierzwił swoje włosy z tyłu głowy, kręcąc nią z rezygnacją. - Widzę, że aby Cię przekonać i coś zmienić, potrzeba by dużo czasu i pracy. Pasuje. Na razie dam Ci spokój. Ale postaraj się, proszę Cię. To smutne patrzeć na kogoś, kto wręcz siebie nienawidzi. - Podniósł wzrok, patrząc na nią z niemą prośbą w oczach. Nic na to nie poradził. Miał w sobie zbyt wiele dobroci i empatii. Uczucie współczucia, zmartwienia, przejęcia się nią i inne podobne emocje zdawały się ściskać jego anielskie serce. Był też dość zmęczony. Przycupnął sobie tutaj by złapać tchu, odpocząć chwilę, ale nie spodziewał się, że zabawi tu tak długo, rozmawiając z nieznajomą anielicą. A czas płynął... Płynął nieubłaganie, aż powoli zaczął zbliżać się wieczór. On tymczasem nie zorganizował sobie jeszcze żadnego miejsca do spania. Trudno... Prześpi się w jakiejś stodole, szopce, bądź na łące pod gołym niebem. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Wcale mu to zresztą nie przeszkadzało.
- Co zamierzasz dalej? Gdzie zamierzasz się teraz udać? - odezwał się w końcu, przerywając ciszę. Uzyskał jakąś odpowiedź. Nie ważne, czy była ona satysfakcjonująca, czy nie. Czas biegł nieustannie, powoli zbliżała się noc. Musiał znaleźć sobie jakieś miejsce na jej spędzenie. Wstał więc, pożegnał się z Fiammettą i odszedl.

zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.05.15 12:45  •  Placyk - Page 5 Empty Re: Placyk
Hyst pewnym lecz lekko tanecznym krokiem przyszedł na placyk, sam właściwie nie wiedział czego szuka dlatego też nieco się rozejrzała. Oczywiście wyłapywał gdzieś tam jakiegoś ochotnika na obiad, ale dupa.
-Stary zjadłbym coś, serio. mruknał niezadowolony Hyst do Acadi, po czym kopnął jakiś kamyk, westchnął głośno. Naprawdę chciał jeść, chociaż chwila od kiedy to on nie chce jeść?
-Hah tez bym coś zjadł, ale nic nie ma. Może pójdziemy do M3, tam zawsze znajdują się jakieś ciecie.. grube, ciecie.- tym razem Acadia i tym razem w umyśle, on najczęściej siedzi tam gdzieś schowany, rzadko wychodzi no chyba że musi albo chce. Taki z niego tym.
-Coooo, nie tam są same grubasy! No chyba, że załapiemy się na jakiegoś fit faceta, teraz to podobno modne ne?-znowu Hyś mruknął jeszcze głośniej niż wcześniej, można powiedzieć że właściwie krzyknął zaś głowę podniósł nadając tej wypowiedzi odpowiedni ton. Tak mu się wydawało. Ale z drugiej strony to dla Hysie nie był głupi pomysł, tak tak, już kiedyś polowali tam, a tam jest dużo głupich ludzi co myślą że są bezpieczni, a pod nogami mają Łowców. Lubił to. Ach aż się oblizał na to jak przypomniało mu się o tej dziewczynie, dobra była oj tak.
Po tych wspomnieniach Hyst poprawił głowę by już normalnie ją trzymać i mlasnął ukazując rząd żółtych i ostrych kłów.
-ach te miłe czasy, były pięknie!-zawył melodyjnie z zacieszem na ryju a po tych słowach zrobił jeszcze piruet na jednej nodze, niczym mała szczęśliwa dziewczynka. Acadia tylko się zaśmiał z tych wspomnień w umyśle Łowcy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.05.15 16:40  •  Placyk - Page 5 Empty Re: Placyk
Hyc hyc hyc, hop hop hop. Max kicał sobie radośnie, niczym wolny króliczek. No ale tak naprawdę był tylko Droidem, więc nie mógł czerpać przyjemności ze skakania. Gdyby mógł, to i tak by nie czerpał z tego radości. W końcu jedyną rzeczą która go raduje to..... Spotykanie nowych mordek, oraz dowiadywanie się więcej na temat tego świata. No ostatnio spotkał nudnego osobnika, jakiegoś wojskowego. No ale skończyło się na tym że zasnął na ławce.
Hop hop hop, aż tu naglę Bunny zauważył osobnika. Tańczącego i dość dziwnego, no w sumie Max jest po za M3. Udało mu się po jakimś czasie, najgorzej było z szukaniem wyjścia. No ale w końcu dało radę.
W sumie miejsce nie jest zbyt wesołe, no ale kto na to patrzy. Pora trochę zaczepić osobnika który gada ze sobą. Podchodząc bliżej, po chwili Max pyknął w nogę osobnika.
- Hej~~ powiedz mi co to za miejsce i dlaczego gadasz do siebie.. Kyurde!!
Uśmiechając się na swój sposób, Max po prostu spoglądał na osobnika. W sumie to po chwili zaczął kicać w okół niego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.05.15 18:41  •  Placyk - Page 5 Empty Re: Placyk
Łowca pewnie dalej by gadał sam do siebie ale ktoś mu przeszkodził w tej miłej rozmowie. Ktoś kogo jeszcze nie widział, ktoś kto był dla niego co najmniej dziwny, słodki i do zjedzenia. Och jakże on się słodko pomylił... no ale mniejsza. W każdym razie popatrzył z góry na nowego, polizał swoje wysuszone usta i uśmiechnął się szeroko.
-Och ty gadasz! ooo... ty gadasz! Jezu, ale zajebiście a można Cię zjeść?- Zapytał się szczęśliwie, nawet chciał ukucnąć ale jego prawa ręka z impetem powędrowała na jego pracy policzek, co bolało. -Czego kurwa chcesz?!- Ryknął niezadowolony patrząc się gdzieś w bok, po czym zasiał na swoim dupsku. Pomruczał coś tam jeszcze, jeszcze bardziej wściekły dlatego, że Acadia powiedział że ten mikrus nie jest do jedzenia. Jak to nie jest?! Wszystko jest, dla Hysia wszystko! Dlatego był wściekły.
Po chwili pomachał głową niczym pies który się otrzepuje i znowu spojrzał na robota.
-Dobra więc, jesteś w Desperacji, mało miłe miejsce... serio. A ty kim jesteś?-Powiedział swoim ochrypniętym głosem a po tych słowach wyciągnął dłoń w celu sprawdzenia czy aby na pewni jest z stali i czy aby na pewno nie da się go zjeść. Cóż nawet mikroskopijnym króliczkiem nie pogardzi, zje a jeszcze zrobiłby sobie piękną przywieszkę z jego główki! -Ale na pewno nie jest żywy? Na pewno, pewno.- Dodał do siebie bardziej ściszonym smutnym głosem, jakby miał się zaraz rozpłakać, a miał takie plany dla niego!
-Na pewno.-warknął tym razem niezadowolony Acadia, tak samo cicho jak Hyst przed chwilą, jednak teraz mimika Łowcy była inne. Lekko przymrużone oczy, grymas na twarzy i gapił się paskudnie jak robota.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.05.15 19:14  •  Placyk - Page 5 Empty Re: Placyk
Max stał przez chwilę i nie mógł odszukać odpowiedzi w tym słowotoku osobnika, wręcz się nakręcił bardziej niż Max. Widać będzie ciekawie, a wiadomo że Królik lubi ciekawe osoby.
Teraz chwila ciszy i przeanalizowanie wszystkiego, trzeba w końcu poprawnie odpowiedzieć. Tylko że jedno było dziwne, czy on każdego spotkanego chce zjeść?
-Jestem droidem i mam na imię Max!!
Powiedział radośnie, po czym rozchylił rączki na boki. No lecz po chwili rączki wróciły na swoją dawną pozycję, no i kolejne myślenie. Nowo poznane słowo, to jest to.
- Co to znaczy Kuywa?
Gwiazdki w oczkach i radość na pyszczku, tak przecież nowe słowo trzeba dobrze poznać. Zaraz będzie zastępstwo za stare.
Patrząc też jak osobnik wyciąga coś, co nie wiadomo czym jest. Bunny zrobił zaciekawioną minkę, po czym kicnął na prawo.
- Jesteś o wiele ciekawszy niż poprzednia osoba którą spotkałem, gadasz więcej!! Kuywa!!
Dodał radośnie, po czym usiadł sobie wygodnie na ziemi. Spoglądając na dziwnego człeka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.05.15 19:40  •  Placyk - Page 5 Empty Re: Placyk
Hyst popatrzył się na królika, zająca czy innego gryzonia który na samym końcu stał się androidem, więc w sumie nie jest do jedzenia. Niestety Hyst nie ma kwasu mocnego w żołądku co by mógł strawić metal, a wydawałoby się, co ne? W każdym razie zrobił ponurą minę.
-a nie mówiłem deklu jest z metalu, to android... chuja nam się nie przyda.- Uznał Acadia, mówiąc co głośno będąc bardzo niezadowolonym, chociaż może na części się go sprzeda.. ale kasa, po co komu kasa. Meh, niet.
-No d kitu.- dodał po chwili Hyst drapiąc się po włosach z których leciał łupież, zapewne gdyby chciał to spokojnie by mógł postawić irokeza, tak długo nie mył kłaków, chwila kiedy on ostatnio się mył? Ach, nie ważne. Po chwili usłyszał jak coś mówi królik, popatrzył się na niego, zamrugał oczami i zaśmiał się głośno, łapiąc z brzuch i o mało nie wywalając się do tyłu, siedzą oczywiście.
-Jak to nie wiesz?! Nie wiesz? Oj ty... to normalne słowo, nic nie znaczy, taki przecinek w zdaniu.- Powiedział w końcu, cały czas będąc roześmiany z tego co przed chwilą usłyszał. Och jakie to małe i zabawne, może zostawi to dla siebie... brzmi ciekawie. Dlatego też złapał robota za uszy i podniósł do góry, następnie gapił się na niego namiętnie.
-Skąd się ty w ogóle wziąłeś?- Tym razem Acadia dał o sobie znać, choć Max zapewne o tym nie wiedział, w każdym razie to Acadia zawsze zadawał "mądre" pytania a Hyś by tylko jadł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.05.15 20:17  •  Placyk - Page 5 Empty Re: Placyk
Troszkę się pogubił, no ale w końcu dostał pytanie. Na które z łatwością mógł odpowiedzieć, nie licząc faktu że osobnik go złapał za uszy i podniósł spokojnie do góry. Musi być silny, pięćdziesiąt kilo tak podnieść. No ale wracając do tego.
- Reyl san powiedział że za murami miasta jest nieładnie i nieciekawie, chociaż jak dla mnie to było idealne miejsce do zwiedzania. Prawdopodobnie szukałem po prostu czegoś ciekawego do zapamiętania.
No i teraz chwila ciszy, która po chwili przemieniła się w słowa.
- No i spotkałem ciebie.. W sumie nie wiem jak się nazywasz, ale mam na to rozwiązanie. Co powiesz na Joanna, chyba że wolisz bardziej groźniejsze imię... Sam.
Po chwili królik uśmiechnął się i rozkręcił.
- A wiesz co pasuje do Sama? Samotny Sam, dziki Sam. Pijany Sam, sam Sam. Tak wiele kombinacji tego imienia, to jest po prostu takie świetne.
Zazwyczaj Max tak ma, gdy nie zna czyjegoś imienia. Po prostu daję i rozdaję imiona na prawo i lewo.
- Jesteś gwałcicielem? czy może mordercą? Nie znam się zbytnio na ludziach spoza miasta. No ale jak potrzebujesz się rozerwać, to mam funkcję erotyczną. Jak będziesz próbować mnie zabić, to mam funkcję obroną. Też jest fajna!!
Po prostu nic nieświadomy królik, taki jak zwykle. W końcu jest tylko maszyną, nie ma uczuć. Oraz nie jest dobrze zaprogramowany, dlatego też nie wie jak zachować się w danej sytuacji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.05.15 13:57  •  Placyk - Page 5 Empty Re: Placyk
hyst słuchał małego zwierzaka i w między czasie go upuścił, od tak po prostu, że ten poleciał na ziemię. Miał sporo siły ale te 50 kg podniósł na kilka sekund i upuścił, oczywiście bólu nie czuł po prostu ręka odmówiła mu posłuszeństwa.
-Chyba jest ciężki...-Powiedział spokojnie sam do siebie, zaś Acadia jedynie przytaknął w umyśle dwojga. Słysząc jak został nazwany syknął niezadowolony, przymknął jedno oko i zrobił jeszcze gorszy grymas. Naprawdę nie podobało mu się to nowe imię, takie z dupy wzięte... Sama, co to w ogóle jest? Co?!
-Nazywam się Hysterics a nie jakiś pierdolony Sama bo przerobię Cię na części.-Syknął tak samo niezadowolony jak był, zaś słysząc kolejne słowa zaśmiał się paskudni. Cóż wzrok to ta zabawka miała niezły. -Jestem normalnym człowiekiem.-Odpowiedział jak najbardziej miło albo raczej normalnie, słysząc jakie ma oprogramowanie ten królik wzruszył jedynie ramionami. Jakoś nie podniecały go zabawki, metal i układy scalone i inne dziwne rzeczy, woli prawdziwe mięcho i krzyk biednej istoty która spotkała Hysia na swej drodze. Och tak, piękny zapach krwi, potu, ogłuszający pisk, ryk i ciepło ciała... Bo jak wiadomo Hyś nie lubi zimnych ciał, no chyba że do jedzenia do gwałtu tak średnio. Hue... coś mu zostało z człowieka o dziwo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Placyk - Page 5 Empty Re: Placyk
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 16 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10 ... 16  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach