Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Pisanie 18.08.15 13:21  •  Adrielowe cztery kąty - Page 5 Empty Re: Adrielowe cztery kąty
Jadła z zapałem, jakby wciąż obawiała się, że Adriel nagle bez słowa weźmie jej talerz i wyrzuci ja za drzwi, ot, dla zabawy. Skupiona na talerzu, kątem oka wciąż więc go obserwowała. Odruchowo przygarnęła miskę z ryżem do piersi, gdy mężczyzna podniósł się ze swojego miejsca. Na szczęście, podszedł w zupełnie inną stronę, niż dziewczyna myślała. Zauważyła czarną krew na chustce, jak również to, że długo nie chciała przestać płynąć z rany, którą zadała mu już chwilę temu.
Zabijasz go, mała.
Nieprawda...
Przecież od takiej małej rany się nie umiera, prawda?
Wyliże się...
W zamyśleniu wpatrywała się w swoją opróżnioną do połowy miskę przyciskaną do ciała, próbując odgonić niechciane myśli. Dopiero głos mężczyzny wyrwał ją z zamyślenia, przywracając do rzeczywistości. Początkowo myślała, że pierwsze zdanie było skierowane do niej, a jej serce od razu zaczęło bić szybciej. No tak, to było do przewidzenia. Nie była nikim innym, jak tylko przybłędą...
Już miała podnosić się z miejsca, gdy jej oczy dostrzegły włochatą kulkę ocierającą się o Adriela. Mimo to uczucie niepokoju wciąż nie opuszczało jej serca.
Skąd mogła wiedzieć, że to na pewno było skierowane do kota?
Przecież jesteś zwykłą przybłędą, nikt cię nie chce, więc czego się spodziewałaś?
... że nagle to wszystko się zmieni?
- Dobrze... - Wymamrotała, podnosząc się z ziemi. Ostrożnie stawiając kroki podeszła do łóżka i usiadła na samym jego brzegu, ściskając w ramionach miskę z ryżem. Znów zaczęła powoli jeść, a włosy opadły po bokach jej twarzy, zasłaniając jej wzrok. Nie przeszkadzało jej to jednak. Czuła się choć trochę chroniona przed wzrokiem mężczyzny, była jeszcze bardziej niewidzialna, a przynajmniej taką miała nadzieję.
Pragnęła zniknąć.
Ale teraz była dłużna temu mężczyźnie. Uratował jej życie.
A znała tylko jeden sposób zapłaty...
Dokończyła posiłek i ostrożnie położyła pustą miskę na stoliku. Otarła usta rękawem i poprawiła włosy, po czym powoli podniosła się z miejsca. Musiała spłacić rachunek i to jak najszybciej.
- Ja... Chciałam Ci podziękować za wszystko... - Zaczęła, zbliżając się do mężczyzny. Poprawiła koszulkę, spoglądając na mężczyznę spod rzęs. - Uratowałeś mi życie... - Poczekała, aż skończy nalewać kotu mleko i wyprostuje się, by mogła go pocałować. Stanęła na palcach, by sięgnąć jego ust bez większych przeszkód. Widać było jednak, że wcale nie zamierzała poprzestać na jednym bodaj pocałunku...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.08.15 13:18  •  Adrielowe cztery kąty - Page 5 Empty Re: Adrielowe cztery kąty
Schylił głowę, dlatego nie mógł widzieć zbliżającej się doń sylwetki blondyna. Miał taki lekki chód. Dopiero jego ciepłe usta wytrąciły go z zamyślenia, były jak nóż do cięcia papieru, którym ktoś otworzył kopertę. Jego ślepia przez chwilę śledziły cieniutkie żyłki na powiekach dzieciaka, ręce anioła wolnym ruchem powędrowały do jego twarzy, ale jedynie po to, aby ją stanowczo od siebie odsunąć. Patrzył się nań przez chwilę beznamiętnym wzrokiem, chociaż gdzieś głęboko w źrenicy, jak również w delikatnej zmarszczce pomiędzy brwiami, dało się dostrzec cień smutku.
- Nie rób tego mała.
Jego palce oderwały się od bladych policzków, jedna z dłoni powędrowała zamiast tego na głowę chłopca, delikatnie przeczesując słomianą czuprynę. Zamknął oczy, przez chwilę ciesząc się tą prostą przyjemnością.
Nie pamiętał, kiedy ostatnio kogoś głaskał.
- Wiesz, tam, na zewnątrz... Bardzo łatwo zapomnieć, kim się jest. Po prostu suniesz jak miliony cieni na ulicach, spoglądasz w szybę i niemal czujesz, jak powoli, powolutku... Coś z ciebie paruje. Jakbyś tracił należną sobie materię.
Dłuższą chwilę tak stał, gapiąc się tępo w przestrzeń, a może i dalej jeszcze, na coś nieuchwytnego, poza ramami. Chłodnawe powietrze obijało się leniwie o ściany pokoju, cisza szeptała do ich zmęczonych uszu, koiła je. Ale też trochę przerażała.
Ech, nagle nabrał przemożnej ochoty na muzykę. Może miał gdzieś jeszcze tę swoją starą fujarkę. I być może, choć to bardzo mało prawdopodobne, byłby w stanie wydobyć z niej czysty dźwięk, gdyby ją choć trochę odczyścił. Tylko gdzie ona była..?
- Jeśli chcesz się odwdzięczyć, jest jedna rzecz.
Spojrzał na niego łagodnie, a było to spojrzenie szczere, jednowymiarowe. Nie kryła się za nim żadna ukryta intencja.  
- Uśmiechnij się do mnie, proszę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.09.15 19:15  •  Adrielowe cztery kąty - Page 5 Empty Re: Adrielowe cztery kąty
Nie...
To jedno słowo wystarczyło, by w jej duszy zagościł strach.
Nie chciał jej.
Nie chciał tego, co miała do zaoferowania, nie chciał jedynej rzeczy, jaką miała cenną.
Kompletnie nie rozumiałą tego, co chciał jej powiedzieć. Nie docierało do niej żadne słowo poza tym jednym faktem.
Właśnie została odrzucona.
Ale nie do końca. Coś w postawie mężczyzny kazało jej wierzyć, że to jeszcze nie koniec, że będzie miała okazję, by odpłacić mu za okazaną troskę. Odruchowo spojrzała za siebie, szukając tego, w co wpatrywał się anioł. Za sobą miała jedynie ścianę i kawałek okna. Nic, co by mogło zainteresować na dłużej. Znów wróciła spojrzeniem do Adriela. Strach powoli mijał, zastępowany przez uczucie zagubienia.
Skoro nie mogła mu się oddać, jak niby miałaby okazać mu wdzięczność?
Uśmiechnij się, proszę
...co?
Przez dłuższą chwilę gapiła się na niego, nie rozumiejąc, czego od niej wymaga. Już zapomniała, jak to jest ot tak się uśmiechać.
Zapomniała, jak odczuwa się radość.
Z niemałym wysiłkiem przyszło jej unieść kąciki ust. Najpierw nieśmiało, szukając we wzroku mężczyzny aprobaty.
Później już śmielej, aż uśmiech ogarnął także oczy.
- Dziękuję... – Powiedziała cicho, posyłając mu pełen wdzięczności uśmiech. Kto by pomyślał, że to było tak proste? Że wystarczyło tylko unieść wargi, wyszczerzyć zęby i już człowiek był zadowolony?
Musi chyba zacząć częściej się uśmiechać, naprawdę.



//Wstyd mi ogromnie ._.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.10.15 17:24  •  Adrielowe cztery kąty - Page 5 Empty Re: Adrielowe cztery kąty
Kiedy na twarzy chłopca zagościł uśmiech, kąciki ust samego Adriela uniosły się wysoko. W oczach widać było ciepło, sympatię, i jakiś osobliwy rodzaj wdzięczności. Blade palce anioła jeszcze dwa razy przesunęły się po czuprynie Tiagosza, a następnie oderwały od jego głowy, aby powędrować do kieszeni spodni.
- Tak trzymaj, mała. Bardzo ci z tym do twarzy.
Odsunął go delikatnie, przesunął się wzdłuż blatu kuchennego w poszukiwaniu herbaty. Mógłby przysiąc, że zostawił ją gdzieś na wierzchu, ale jak się okazało prawie trzy minuty później, schował ją do jednej z szafek, całej zapełnionej papierowymi paczuszkami oraz słoikami we wszystkich możliwych rozmiarach. Tam, gdzie teoretycznie było jej miejsce. Chwilę później schylił się i hałasując chwilę różnymi naczyniami, w końcu udało mu się wyciągnąć z dolnej szafki czajnik. Teoretycznie powinien teraz zalać go wodą i nastawić na kuchence gazowej, ale jedynym co zrobił po napełnieniu naczynia, było przytknięcie dłoni do jego metalowej powierzchni. Dosłownie minutę później ciecz wewnątrz czajnika zaczęła wrzeć, a Adriel wsypał do środka trochę zawartości paczuszki i zamieszał. Znowu chwilę poszperał w szafkach, wyjmując dwa poobijane kubki - szary w paski dla siebie i jakiś kwiecisty, dla chłopaka. Wybór drugiego kubka był zupełnie przypadkowy.
- Załóżmy przez chwilę, że nie masz żadnych zobowiązań, że możesz udać się, dokąd tylko zechcesz, robić, co ci się żywnie podoba. Zastanawiałaś się kiedyś?
Zalał oba kubki i zgarnął swój, ponownie opadając na jedyne w tym pomieszczeniu krzesło. Spojrzał na chłopaka, unosząc kubek do ust. Wrzątek zdawał się nie robić na nim żadnego wrażenia.
- Ten drugi jest twój - mruczy w odmęty naczynia, opierając się wygodniej o oparcie mebla.

//Tak, wiem, przepraszam. Spadek weny, zanik kontroli nad własnym życiem, ogólny burdel. Ale już jestem i postaram się w najbliższym czasie doprowadzić to konsekwentnie do końca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.10.15 14:08  •  Adrielowe cztery kąty - Page 5 Empty Re: Adrielowe cztery kąty
To było dziwne uczucie. Nie przywykła do płacenia uśmiechem, jak również nie przywykła do tego uczucia jako takiego, które się w niej rozlewało, gdy widziała, że chłopak też się uśmiecha. Słysząc jego słowa, zachichotała wdzięcznie, przechylając nieco głowę. Ta chwila mogła trwać wiecznie.
I wszystko byłoby ładnie, pięknie i kolorowo, gdyby nie to, że mężczyzna nagle odsunął się od niej i gdzieś sobie poszedł. Z niepokojem obserwowała jego ruchy, gdy krzątał się po kuchni, jakby bała się, że teraz cały ten sen zniknie, a on wyciągnie nóż z szuflady i poderżnie jej gardło.
Szczerze?
Nie zdziwiłaby się.
Zamiast noża, Adriel wyciągnął kubki i czajnik. Obserwowała go, jak dotknięciem dłoni sprawił, że woda w naczyniu zawrzała, a pokój wypełnił się przyjemnym aromatem świeżo zaparzonej herbaty. Już dawno nie czuła tego zapachu, dlatego też zaciągnęła się nim głęboko, aż dotarł do samiutkich koniuszków palców. Czuła, jak ją przepełnia, wypędzając wszystkie smutki.
Czuła się prawie jak w domu. Jak wtedy, gdy była z nią Eveline, gdy wieczorami siadały przy kominku, czytały książki, rozmawiały i śmiały się, ot tak, po prostu.
Te czasy jednak minęły. Była tutaj, w domu obcego mężczyzny, co jednak nieszczególnie powinno ją dziwić, gdyż to dla niej żadna nowość. Ale tym razem nie uprawiali seksu, nie czuli do siebie dystansu, obrzydzenia, pogardy. Relacja między nimi nie była idealna, owszem, ale mogła pretendować do miana normalnej. Żadna relacja Tiago nie mogła być normalna ze względu na skrzywienie jej psychiki, co nie oznacza, że czasem może takie poudawać. Kto komu zabroni pomarzyć, prawda?
Pytanie chłopaka zaskoczyło go. Nigdy nie zastanawiał się nad tym, że mogłoby być inaczej. Żył z dnia na dzień skupiając się na tym, by przeżyć i zaspokoić swoje potrzeby. Nie wyobrażał sobie nawet, że istnieje coś takiego, jak inne, normalne życie. Przecież wokół niego było tyle szaleństwa, że to się po prostu nie mieściło w głowie. Stojąc na środku pokoju, tam, gdzie zostawił go mężczyzna, wpatrywał się w niego nierozumiejącym wzrokiem. Zastanawiał się, co też chciał mu przekazać. Jakie życie chciał mu pokazać tymi słowami.
Przecież dla mnie nie ma nadziei.
Automatycznie sięgnął po kubek, uważając, by nie poparzyć sobie palców. Usiadł pod oknem, podciągając kolana pod brodę i zastanawiając się nad pytaniem.
- Nie… Ale… Ale co jest złego w tym, co robię? Przecież jestem szczęśliwa, tak? Nie o to chodzi? – Spojrzała na niego pytającym wzrokiem, ale widać też było, że szuka potwierdzenia swoich słów. Chciała, by Adriel powiedział jej, że tak właśnie wygląda szczęście, że o to w życiu chodzi. Tiago doskonale wiedział, że to nieprawda. Tylko ona nie potrafiła tego zaakceptować, za wszelką cenę mydląc mu oczy, mamiąc złudnym poczuciem bezpieczeństwa w ramionach obcych facetów, kusząc chwilą narkotycznego otępienie. A on za nią szedł, prosto w przepaść własnego umysłu.
- Przecież chodzę tam, gdzie chcę, robię to, co chcę. Nikt mi nie mówi, że mam iść tam czy gdzieś indziej, nikt mną nie kieruje. Gdy chcę spać, to śpię, gdy chcę jeść, to jem. Nikt mi niczego nie narzuca. Nie rozumiem…. Nie rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach