Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 14 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 14  Next

Go down

Pisanie 01.11.15 12:37  •  Ciche pustkowie - Page 8 Empty Re: Ciche pustkowie
Czy miał na to jakieś sensowne wytłumaczenie? Naturalni, że nie. Dlatego też zaczął udawać głupiego coby zyskać nico na czasie. Niestety, wówczas gromiąc spojrzenie czerwonowłosej jedynie przybrało na sile. Do tego ta pretensjonalna poza...Hayato nie spoglądał na jej nagie ciało z jakimkolwiek pożądaniem. Wielu uznałoby to za dziwne, lecz aktor, a przede wszystkim wymordowany nie widział w tym nic nadzwyczajnego. Dla człowieka, który miał zwierzęcą naturę ubrania miały jedynie za zadanie zapewniać ciepło właścicielowi, gdy ten nie posiadał w danej chwili gęstego futra. Ponadto Hayato doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo bezbronny był w ludzkiej formie dlatego uszy poddańczo oklapły, a on sam zgiął się w pół i przepraszająco się tłumaczy. Mimo wszystko nie znał Akane na tyle by być pewnym, że mu się nie oberwie. Spotkał ją tamtego dnia w ruinach Limbo. Wiedział tylko tyle, że pracuje dla kogoś ważnego i umie o siebie zadbać. A kto wie? Może również potrafiła zadbać o tych co dotykali jej rzeczy? Po plecach Hayato aż przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Podniósł więc na nią ślepia, otwierając jedynie jedno z nich.
Odetchnął z ulgą słysząc jej słowa. Wyprostował się. Spoglądając dziękczynnie.
- Gdybym za każdym razem gdy to słyszę dostawał talerz jedzenia to teraz bym się toczył przez te pustkowie...- Zażartował, pozwalając sobie na nico rozluźnienia.
- Znów w delegacji? - Zagaił wartko, jednocześnie przypominając sobie twarz wymordowanego, któremu odciął głowę. Jego uśmiech momentalnie pobladł. - Co z niedźwiedziowatym? - Gdy opuszczał kobietę nie było wiadomo co się stało z jej większym towarzyszem. Martwiło to rudowłosego, który w tym pytaniem mógł w końcu rozwiać ewentualne troski.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.11.15 13:45  •  Ciche pustkowie - Page 8 Empty Re: Ciche pustkowie
Pierwszą zasadą przeżycia w trudnych warunkach jest nieokazywanie słabości. Gdy sprawiasz wrażenie, że nie warto ci podskakiwać - nikt się na to nie targnie. A gdyby jednak, to należy grę kontynuować i jakoś sobie poradzić, by nie pozwolić sobie na zerwanie maski siły. Vivian nie wiedziała, czego się może spodziewać po rudzielcu, którego do tej pory spotkała tylko raz. Prawda, zawiązali wtedy sojusz przeciwko ghulom, burzy i głodowi, ale jego rzeczywistych intencji, lojalności czy umiejętności nie mogła być pewna. Nawet jeżeli wydawał się być przyjaźnie nastawiony, to musiała zachować margines bezpieczeństwa i nieustanną czujność, stąd też władcza postawa i aura pewności siebie. Niech sobie nie myśli, że ma do czynienia ze słabeuszem.
Ale, chociaż zachowanie bezpieczeństwa było priorytetem, to postawa Spadesa ujęła ją za serce. Wyglądał rzeczywiście na takiego, który nie zamierzał sprawiać kłopotów. Zresztą, tak naprawdę to sama też go polubiła i miała cholerną ochotę pogłaskać go po tych wilczych uszkach. Cholerną, cholerną ochotę! Ale to jeszcze nie teraz.
Uśmiechnęła się na wypowiedziany przez mężczyznę dowcip. Gdyby w ogóle ktoś uczynny rozdawał darmową żywność wszystkim mieszkańcom Desperacji... trzeba by było wtedy zmienić nazwę całej krainy, bo stałaby się zdecydowanie nieadekwatna. Niestety, do tej pory nikt nie spadł na to, jak wykarmić wszystkich tych, którzy znaleźli się za murami.
- Nie, tym razem na spacerze - wyjaśniła krótko. Na dobrą sprawę znajdowała się bardzo blisko domu, jednak póki co tę informację zachowała dla siebie. - Nie udało się nam go znaleźć, sam również nie wrócił... prawdopodobnie zginął, chociaż niczego nie możemy być pewni. - Niestety, mimo najszczerszych chęci nie potrafiła powiedzieć, co w tej chwili porabiał Gihei i jak wyszedł z sytuacji, która spotkała ich w ruinach. Można było jedynie żywić nadzieję, że jeszcze żyje, jednak z każdym dniem ten promyczek dogasał. Musiałoby się wydarzyć naprawdę wiele zbiegów okoliczności, by niedźwiedziołak jeszcze kiedyś do nich powrócił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.11.15 23:08  •  Ciche pustkowie - Page 8 Empty Re: Ciche pustkowie
- Och...Przykro mi. - Wzrok jego powędrował z twarzy kobiety, ku ziemi. Wyraźnie go to zmartwiło, a jego ogon zwił się niespokojnie. Felerna sytuacja w Limbo była co prawda przeszłością, lecz wciąż prześladowała Wilka w sennych koszmarach. Wówczas pierwszy raz zabił człowieka, choć licząc Lily można byłoby powiedzieć, że już drugiego. A Cedna? Co prawda to ona zrobiła mu krzywdę i kto wie, czy jego własny żywot już dawno by się nie skończył, gdyby nie interwencja aniołów, lecz czy to go zwalniało z podania jej pomocnej ręki? Wypełniała tylko rozkazy, za które ktoś jej zapłacił - tak mówiła, a Spad gotów był jej zawierzył. Ni miał więc do niej żalu za to, ze podniosła na niego rękę, a jednak zostawił ją w celi, nie odzywając się nawet do niej. Wierzył, że anioły już ją ocenią, lecz teraz wiedział, że była to tylko wymówka. Bo tak, jak on nie miał prawa oceniać jej postępowania, tak i anioły nie mogły tego czynić. Mógł jej pomóc, wstawić się, jednak zachował się jak typowy ignorant, łapiąc się tego wytłumaczenia niczym tonący brzytwy. Tak było przecież wygodniej - umyć ręce od sprawy i wrócić do swojej codzienności. Wyrzuty sumienia brutalnie wiły sztylet w serce wymordowanego, lecz to dopiero nagłe uczucie wilgoci na dłoni wyrwało go z rozmyślań. Zaskoczony przeniósł więc wzrok na swą prawicę szturchaną przez nos jednego z wilków. Próbował go pocieszyć? Hayato nie był pewnym, lecz posłał zwierzęciu ciepłu uśmiech i podrapał go po nosie. Przeniósł następnie swe spojrzenie ponownie ku Akane, oddalając przy tym swe myśli w dal, tak, jakby nie istniały.
- Własnie, niedługo zacznie się ściemniać. Może znasz jakieś w miarę bezpieczne miejsce w okolicy? W zamian za wskazówkę jestem w stanie zaproponować małe co nieco. - Poprawił worek trzymany na plecach. - Choć nie ukrywam, że bardziej mi zależy na towarzystwie - w sensie, rozmowie. Od tygodnia nie spotkałem nikogo potrafiącego sensownie składać myśli i nie próbującego mnie zabić. - Rozłożył ręce w teatralnym geście bezradności, jednocześnie ciągle się uśmiechając. Uniósł nawet brew, po czym wyciągnął ku Akane dłoń. - Możesz uznać to za zadość uczynienie tej niefortunnej kradzieży, co ty na to?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.11.15 16:39  •  Ciche pustkowie - Page 8 Empty Re: Ciche pustkowie
- Nic na to nie poradzimy. Nie ma co marnować się na rozmyślania o zmarłych, jeżeli trzeba się zająć żywymi - stwierdziła z nutką filozofii w głosie, przypatrując się przy tym postawie wymordowanego. Musiał być naprawdę przemiła osobą, skoro przejął się losem niedźwiedziowatego. Przecież nawet się nie poznali osobiście, a Gihei raczej nie zrobił dobrego wrażenia, próbując pozabijać nie tylko napastników, ale ostatecznie także swoich przyjaciół. Trudno go za to winić, skoro nad atakami szału nie był w stanie zapanować, a w zwierzęcej formie był niestety nie do okiełznania. Może gdyby zamieniał się w jakieś niewielkie i bezbronne stworzenie, to kobiecie udałoby się go spacyfikować dopóki specyficzny stan psychiki nie minie; przykre, jednakowoż nie była w stanie nic podobnego zrobić. Mogli co najwyżej ratować siebie nawzajem i rannego wtedy drugiego z ochroniarzy Vivian, którego o ironio trzeba było później pozbawić życia.
Chociaż nie było to dla niej przyjemne przeżycie, to dość szybko pozbyła się jakichkolwiek wyrzutów sumienia czy nawet jakiejś szczególnej pamięci o zmarłym. Jeszcze do jakiegoś czasu z morderstwami spotykała się co chwila, przez który to fakt stała się bardziej nieczuła niż dotychczas. Nawet jeżeli od samego początku była przeciwna mordowaniu każdego napotkanego heretyka, to słowo Ao dla niej było świętością i musiała się mu podporządkować, bez względu na osobiste sentymenty. Co jednak prawda, to prawda, że żal było zakończyć żywot nosiciela, który powoli zamieniał się w bezmózgiego potwora. Mając jednak do wyboru skrócić jego męki lub dać się zaatakować i ryzykować swoim zarażeniem, decyzja była chyba oczywista.
- Wiesz co? Znam bardzo dobre miejsce i to tuż obok. Zapraszam do siebie - stwierdziła z rozbrajającym uśmiechem. Bez większego wahania złapała za wyciągniętą dłoń rudzielca, by zaraz skierować się w stronę wspomnianego przez siebie miejsca. W końcu nie ma co wystawiać się na wiatr gdzieś w dzikim pustkowiu, skoro można wrócić... do domu?

[z/t x2, --->]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.12.15 10:22  •  Ciche pustkowie - Page 8 Empty Re: Ciche pustkowie
- W końcu można rozprostować kości i trochę połazić. Nie wiesz nawet jak bardzo mi tego brakowało. - Stwierdził, gdy oddalili się od odjeżdżającego transportera, jaki zostawił ich po środku wygwizdowia w pobliżu Gór Shi, domniemanej siedziby KNW. Co prawda nie widział tu korowodu powitalnego, ale to i lepiej, mogą się skupić na swojej robocie.
To w sumie było ciekawe, najwidoczniej S.Spec musiał zmobilizować wszystkie siły i zasoby jakie miał, by odnaleźć jak najszybciej źródła surowców naturalnych. Do tego momentu wszystko było dobrze, i nagle cała cywilna część władzy wpadła w panikę. To musiało być dość poważne.
Na tyle poważne że nawet posyłali do tej roboty gwardzistów.
Poprawił szelkę strzelby jaką miał przewieszoną przez bark. Zagrożenie na razie nie było widoczne, co pocieszało niemca. Sam fakt oddychania powietrzem tego miejsca trochę go martwił, a tym bardziej znoszenie obecności tych maszkar tu i ówdzie. Nie powinni tu iść, ale z drugiej strony, nie mogą też na zawsze zakopać się za murem.
Trzeba wytępić te plugastwo i odbudować jakoś cywilizację, prawda? Siedzenie pod kloszem nic nie da.
- Jak myślisz, gdzie powinniśmy się rozstawić? - Spytał swojego towarzysza. Ekwipunek badawczy mieli rozdzielony między siebie, acz to Erich, będący jego towarzyszem był tym, który ogarniał mechanikę tych urządzeń. Faust był tu raczej tym od pilnowania, by mu się wiele nie stało.
I miał do tego odpowiednie narzędzia, choć większość raczej była krótkodystansowa. Ci wymordowani jednak raczej nie mają dostępu do zbyt dużej ilości amunicji, czyż nie? I broni palnej, więc fakt że będą musieli podbiec da czas się obronić. Bestie tym bardziej.

Ekwipunek:


Ostatnio zmieniony przez Ursegor dnia 04.12.15 8:32, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.12.15 23:57  •  Ciche pustkowie - Page 8 Empty Re: Ciche pustkowie
Ekwipunek:

- Połowa armii pewnie chętnie zamieniłaby się z tobą na miejsca - rzucił Erich, rozglądając się uważnie dookoła. Czuł się koszmarnie niepewnie. Nawet nie chodziło o fakt, że oddzielający go zwykle od nieprzyjaznego świata pancerz bojowy był aktualnie rozłożony w hangarach S.SPECu, gdzie sprawdzano jego stan - od czasu do czasu nawet jego oddział był wysyłany na misje w standardowym wyposażeniu, by "zachować wszechstronność umiejętności", jak to określano w papierach. Nie chodziło również o fakt, że znajdował się na obcych terenach, dzikie pustkowia wszędzie były takie same. Po prostu nie spodziewał się, że jeszcze w tym samym tygodniu, w którym przyjechał do miasta, zostanie wysłany na akcję. To zwiastowało kłopoty; wojsko M-3 musiało być w gorszym stanie, niż podejrzewał. Co prawda ich zadanie nie było trudniejsze od zwykłego rekonesansu, ale i tak...
- Od dawna służysz w gwardii? - zapytał dla podtrzymania rozmowy, nadal myśląc o czymś innym. Trochę obawiał się, że jeśli zapadnie milczenie, nie będzie w stanie ponownie go przełamać i bezpowrotnie straci szansę kontaktu z jedną z niewielu osób, z którymi mógł normalnie porozmawiać w tym przeklętym mieście na krańcu świata. Zerknął na przyczepiony do rękawa ekran lokalizatora.
- Pierwszy punkt jest tam - wskazał ręką na niczym nie wyróżniający się skrawek ziemi. Przykucnął przy nim, wyciągając instrukcję z plecaka. Całe szczęście, że naukowiec, który wepchnął im maszynerię w ręce umiał mówić po angielsku...
- Twoja połowa jest na razie niepotrzebna. Sondy i przewody są u mnie. - Jeszcze raz zerknął na schemat, po czym zaczął wyciągać potrzebne rzeczy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.12.15 12:05  •  Ciche pustkowie - Page 8 Empty Re: Ciche pustkowie
- Tia, pewnie tak. Może i na pierwszy rzut oka wydaje się to łatwą robotą, ale gdy żołnierz, przyzwyczajony do służby, treningów, walki nagle musi całe dnie stać obok i słuchać o spadkach akcji jakiejś firmy razem z jego szefem... W skrócie ujmując, szlag trafia. - Pokiwał głową na koniec dla potwierdzenia własnej myśli. Z pewnością wielu, tych bardziej niechętnych do walki, ryzykowania życia czy po prostu leniów by znalazło się na jego miejscu idealnie.
Ale gwardzistów nie wybiera się z leni i nierobów. To muszą być aktywni, zdolni do szybkich reakcji, wszechstronni osobnicy. I Faust niestety okazał się jednym z takowych, co go w pewnym sensie pogrzebało.
Wciąż jednak ta panika w związku ze zniknięciem zasobów do niego nie trafiała. To brzmiało jak koniec świata dla całego M-3, czy to naprawdę tak potworne jak to określają? Świat wcześniej sobie radził bez tej "masy". Co prawda wtedy wody były czystsze, zasoby łatwiejsze do zdobycia i na każdym kroku nie było obaw o spotkanie się z bestią która odgryzie ci kręgosłup, ale shhh.
Na pytanie o to, od jak dawna służy w gwardii podrapał się pod hełmem, myśląc nad tym chwilę. - Nie sądzę by dłużej niż 9 miesięcy. Dość szybko dostałem propozycję członkostwa, i ciężko odmówić Cronusowi. - Uśmiechną się pogodnie, poprawiając po raz kolejny szelkę strzelby, przewieszonej przez ramię. Mógł ją nieco wygodniej ułożyć, acz w takim położeniu jest duża łatwiejsza do szybszego dobycia.
Hm. Gdyby jednak wiedział że zostawią ich pośrodku pustkowia, gdzie przeciwników widać by było z odległości dobrego kilometra, wziąłby coś bardziej szkodliwego na większym dystansie.
- W sumie to chyba lepiej że to nic wyróżniającego się. - Stwierdził, widząc że mężczyzna wskazuje na nic nie znaczący kawałek terenu. Podszedł bliżej, i gdy zajął się rozkładaniem, mówiąc że póki co połowa Ursegora nie jest potrzebna, takowy zajął się rozglądaniem wokół, w celu upewnienia się iż żadne zagrożenie się nie zbliża.
- Czemu przyjechałeś do M-3? M-5 zrobiło się nieznośne ostatnio? - Spytał, w sumie zaciekawiony tym faktem. Już od dobrych kilku lat nie był w "ojczyźnie", więc jakieś świeże informacje co do niej byłyby przyjemne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.12.15 14:59  •  Ciche pustkowie - Page 8 Empty Re: Ciche pustkowie
Ingerencja MG


Zerwał się chłodny i przenikliwy wiatr, który chłostał ich zimnymi podmuchami. Poza chłodem, obniżającym ich ruchliwość, świst trochę ich ogłuszał, dlatego nie od razu usłyszeli zbliżające się zagrożenie. Dostrzeżenie go również nie należało do najłatwiejszych, na początku jawiło im się bowiem jako tuman kurzu na horyzoncie. Dopiero, gdy dzielił ich mniej więcej kilometr, nieokreślone "coś" rozdzieliło się na kilka mniejszych i jedynym logicznym wytłumaczeniem tego zjawiska, była obecność pojazdów kołowych o silnikach spalinowych. Z tej odległości ciężko jest rozpoznać dokładną liczebność owych intruzów czy ich ogólną naturę, ale jeśli utrzymają takie tempo jak dotychczas, będą tu za niecałą minutę. A może nawet szybciej
Póki co, żołnierze mieli czas na zebranie się i zorganizowanie obrony. O ile dało się tu cokolwiek ustalić.
Teren był w dużej mierze płaski, później zaczynał się wspinać, tworząc podgórze Gór Shi, ale okolica, która najbardziej mogła interesować Speców, to niewielki pagórek i kilka nagich skał, sterczących pionowo, niczym kły wybitnie szczerbatej bestii. Były wielkości trzech Ursegorów i średnicy co najmniej pięciu metrów. Tworzyły razem coś w rodzaju łuku. Dało się między nimi bez problemu przejechać, ale zawsze można było je jakoś twórczo wykorzystać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.12.15 15:13  •  Ciche pustkowie - Page 8 Empty Re: Ciche pustkowie
Drgnął lekko, słysząc odpowiedź Fausta i obejrzał się na niego ze zdziwieniem. Był na „ty” z dyktatorem miasta? Właściwie, czemu nie. Pewnie ludzie na górze też czasem mają dość formalności, a ochroniarze muszą im towarzyszyć niemal przez całą dobę, więc wniosek nasuwa się sam… Mimo wszystko, nagła świadomość różnicy w statusie między nim a Ursegorem uderzyła go. Nigdy się nie zastanawiał nad codziennością gwardii, a przecież musiała być skrajnie różna od tego, co znali szeregowcy i drobni oficerowie.
- Wyobrażam sobie – powiedział, bo wydało mu się to na miejscu, a poza tym dawało mu trochę więcej czasu na nerwowe zastanowienie się nad dalszymi sposobami podtrzymania rozmowy. Na szczęście Faust dość skutecznie go w tym wyręczył.
- Jeśli dobrze zrozumiałem, mamy po prostu zamontować sondy w paru miejscach dookoła gór Shi. Później uruchamiamy je tym sprzętem, który niesiesz, a one zaczynają… emitować fale magnetyczne? – zawahał się. Naukowiec co prawda mówił po angielsku, ale z japońskim akcentem tak silnym, że wystarczyłby do rozdzielenia między pięć osób. – Coś w tym rodzaju, w każdym razie. – Technika była dobrym tematem, miał całe studia, by przyzwyczaić się do mówienia o technice z ludźmi, których nie znał. Właściwie jeden z niewielu pożytków z tych sześciu lat nauki.

Natomiast następne pytanie zdecydowanie dobre nie było, chociaż Erich skłamałby udając, że się go nie spodziewał. Jedno ze standardowych pytań, jakimi można zarzucić kogoś po przyjechaniu do miasta: skąd jesteś, jak długo tu jesteś, czemu przyjechałeś…
- Mmm… – nieco przesadnie skupił się na uzbrajaniu sondy, ciesząc się, że praca ze sprzętem daje mu pretekst do ukrycia wyrazu twarzy, który w tym momencie nie mógł być zachęcający. – Rok temu, półtora właściwie, miałem trochę problemów ze zdrowiem. Nic poważnego, wyleczyli mnie całkowicie i mogłem wrócić do wojska. Z ich powodu przenieśli mnie z czynnej służby do pilnowania treningów, chwilę później zaczęli szukać chętnych na wyjazd, wybrali mnie, wylądowałem tutaj. - Miał wrażenie, że nie dość dokładnie wyjaśnił sytuację, ale też niespecjalnie chciał się w nią zagłębiać. Nie była niczym przyjemnym. Ustawił pierwszą sondę na miejscu, aktywował, a wiertło, w które była wyposażona, szybko wciągnęło ją pod ziemię. Sprawdził ekran. Wszystko było w porządku.
- Jeszcze cztery - stwierdził, wstając. Przetarł oczy, które lekko go szczypały; podczas jazdy do M-3 zdążył odzwyczaić się od noszenia soczewek.
- Takie choroby mimo wszystko wpływają na człowieka. Chciałem coś zmienić w swoim życiu zanim będzie za późno. Okazja sama się nawinęła. - Wzruszył ramionami, tym razem patrząc w stronę towarzysza, gdy coś za jego plecami przykuło jego uwagę.
- Coś się zbliża - stwierdził ostrzejszym tonem, szybko zarzucając plecak na swoje miejsce i mocniej łapiąc broń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.12.15 16:56  •  Ciche pustkowie - Page 8 Empty Re: Ciche pustkowie
Różnicy w statusie? Jakiej znowu różnicy. Faust i jego "władza" nie różni się dużo bardziej od władzy jaką posiada niskiej rangi oficer w Wojsku. Tylko fakt że jest wybrany do tego, specyficznego zadania jakim jest strzeżenie ważnych person w mieście odróżnia go od takowego. Nic więcej. Może więc to i lepiej że blondyn nie zauważył zagadkowych drgań i nerwowych zachowań ze strony swojego towarzysza, bo pewnie by je drążył, co dla takowego byłoby nieprzyjemne. Dobrze że jednak jedno oko sprawia iż jest mniej spostrzegawczy. Ta. Nie skomentował krótkiej odpowiedzi, acz już wytłumaczenie co do działań które robią tak. Nie pytał, ani też nie mówił konkretnie z zamiarem usłyszenia o tym, ale było miło otrzymać odpowiedź.
- Hm, fale magnetyczne odkryją więc źródła metali, które będą na nie oddziaływać, tak? Powiedz mi że tak, i moja nauka sprzed dorosłości jeszcze się na coś przydała. - Poszerzył nieco uśmiech dowcipnie, samemu się obawiając jednak o swój stan wiedzy. Miał nadzieję że nie głupiał od tych wykresów i profesjonalnych słów, i jeszcze takie podstawy jak "o, magnes. O, przyciąga metal" to kojarzy.

Może gdyby teraz się nie skupił na słuchaniu Erich'a by wyłowić jego głos ponad świszczący wiatr, zauważyłby zbliżające się z daleka zagrożenie. Nie zrobił tego jednak, stąd więc, nadal nieświadomy, spokojnie słuchał jego wypowiedzi na temat przybycia do M-3. Hm. - Hm, występują powikłania z których nie pozwalają ci powrócić do czynnej służby w akcji, czy to twój wybór? - Podrążył trochę tą kwestię, a fakt iż nie widział dokładnie wyrazu twarzy Erich'a nie odstraszał go od zadawania tych pytań. Cóż, ciekawość. Nie zawsze dobra, ale też nie zawsze zła. Przyglądał się również działaniom jego sprzętu, choć tyle ile mógł wyłapać to o, wiertło. O, wierci. O, skończyło wiercić.
No, tak. To mniej więcej tyle.
Już gdzieś koło połowy kwestii o chorobie i chęci zmiany coś przykuło jego uwagę w tym wietrze. Słyszał coś jeszcze, coś, co niosło się z daleka, lub dość długo. Sam fakt że Erich stwierdził, iż coś się zbliża zmotywował Ursegora do obrotu i zauważenia zbliżającej się grupy pojazdów.
Niedobrze. Nawet jeśli to KNW, nie ma co ryzykować w tej kwestii tego faktu.
Działaj! Pierwsze co zrobił to wykonał zwrot na pięcie i pochwycił Erich'a za ramię, pociągając w tył, do skał jakie rzuciły mu się w oczy.
- Rusz się, stojąc tu, na środku pola jesteśmy łatwym celem. Zajmij miejsce za skałą, ja za drugą i bądź gotów do walki. - Rzucił, samemu już biegnąc i pociągając za sobą blondyna do zajęcia miejsca za jedną ze skał. Tutaj byli zwyczajnie na zbyt otwartym terenie, nie mieli szans w wypadku otoczenia.
Szybko wydobył swój pistolet maszynowy i odbezpieczył go. Strzelba zupełnie się nie nada, o ile nie zbliżą się. Jeśli to zrobią - wtedy może będzie miała szanse.
Póki co jednak - chciał zająć miejsce za jedną ze skał, z gotową do walki bronią w wypadku ataku. Rzucał spojrzeniem za siebie, chcąc zauważyć czy nie wymierzają w ich stronę ognia. Dostanie w plecy czy w nogi byłoby...
Złe, w skrócie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.12.15 21:28  •  Ciche pustkowie - Page 8 Empty Re: Ciche pustkowie
Na uniknięcie walki nie mieli co liczyć. Byli widoczni jak na dłoni i żadne manewry tego nie mogły zmienić. Nawet jeśli Ursegor pociągnął swojego towarzysza w kierunku lepszej osłony, obcy zdołali ich zauważyć. Warkot maszyn zdołał przebić się przez wycie wichru i wkrótce do uszu żołnierzy dobiegł bojowy okrzyk, bo tego nie dało się z niczym pomylić.
- Tora! Tora! Tora! - zawołali ochrypłymi głosami i w pełnym pędzie minęli skały, za którymi schowali się wojskowi. Zrobili to w wystarczającej odległości, by nie narazić się na niespodziewane strzały zza osłony.
Kilkadziesiąt metrów dalej zaczęli zawracać i wtedy Ursegor wraz z Erichem mogli się im przyjrzeć lepiej. Było ich czterech, dobrze trzymali się na siedzeniach zdezelowanych maszyn, które były kiedyś motocyklami. Szczegóły ich ubrań nie były zbyt istotne, przynajmniej z tej odległości, za to broń dzierżona przez każdego mogła jeżyć włosy na karku. To nie byli zwykli bandyci z pałami i łańcuchami. Co najmniej dwóch z nich posiadało przy sobie karabin i widocznie potrafiło obsłużyć go jedną ręką.
Kilka pocisków już poleciało w ich stronę. Zrykoszetowały jednak o skały lub od razu ugrzęzły w ziemi pod ich stopami. Niepokojąca była jednak brawura, z jaką ruszyli w ich stronę. Jakby byli pewni swoich możliwości.
Żołnierze wciąż nie mogli dostrzec, co pozostali dwaj trzymają w dłoniach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 14 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach