Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Sytuacja nie zapowiadała się najciekawiej dla obojga. Angel z przystawionym ostrzem noża do szyi i wykręconą do tego stopnia że każdy najmniejszy ruch powodował dyskomfort i ból. Mężczyzna z karabinem trzymający Ivo na celowniku uśmiechnął się wrednie. On również był ubrany w poniszczony wojskowy mundur bez rękawów. Odgłos walających się śmiech przykuł uwagę młodego łowcy gdy zza winkla wyłoniła się jakaś skąpo ubrana kobieta ze złotymi ślepiami. Ubrana w krótkie dżinsowe szorty ledwo zasłaniające pośladki. Wokół pasa miała jakiś puchaty, grubszy sznur, dziwnie wyglądający. Piersi zasłaniał karmazynowej barwy stanik od bikini wiązany na szyi i plecach. Miała czarne sięgające ramion, rozwichrzone włosy. Na obu rękach miała wytatuowane smoki pokrywające prawie całą skórę obu rak. Nie szczędziła sobie kołysania biodrami na boki idąc w stronę Ivo. Kładąc ręce na biodrach przechyliła głowę w bok taksując białowłosą z chytrym uśmiechem. - Mój rozmiar.. - wymruczała oblizując usta zachłannie. Typ z karabinem celował w łowcę nadal. - Ryo zabierz pani nóż i katanę.. i przeszukaj ją ładnie.. - powiedział z zadowoleniem. Jak rozkazał tak obok Angel znalazła się czarnowłosa. Wyjęła ostrożnie katanę z pochwy na jej plecach. Przyglądając się jej z zaciekawieniem. Włochaty sznur na biodrach się poruszył i zaczął się wić w powietrzu. Po czym kucnęła przy jej nogach i zaczęła macać Spec'kę po nogach aż doszła do kabury na łydce. Odpięła ją odbierając jej nóż. Gdy tylko zwróciła się do swojego szefa z zadowoleniem, białowłosa wykorzystała ten moment i zamachnęła się prosto na twarz zwracającej się w jej stronę wymordowanej. Wraz z okrzykiem napastniczka poleciała na plecy upuszczając nóż i łapiąc się za twarz. Zaczęła bardzo obficie krwawić z nosa i ust. Przekleństwa zaczęły się sypać z jej ust gdy zaczęła się zbierać na równe  nogi. Dopiero wystrzał z karabinu ją przyprowadził do porządku. - Myślisz że jesteś taka cwana.. brawo dziecinko.. - to mówiąc pociągnął za spust kolejny raz ale pocisk zranił udo łowcy. Po czym dał znak ręką mięśniakowi a ten zabrał nóż z jej szyi i z łokcia uderzył ją w tył głowy. Poleciała na kolana z warknięciem. Jednooki przechylił głowę lekko w bok i zdzielił ją jeszcze raz, o wiele mocniej tym razem. To wystarczyło by zobaczyła mroczki przed oczami i padła na beton nieprzytomna. - Ryo rozbierz ją.. Spike zajmij się kochasiem.. - poleciały kolejne rozkazy. Kobieta zbliżyła się do Angel i wpierw skopała ją kilka razy po boku i brzuchu wyładowując się na niej za złamany nos i rozciętą wargę. Po czym przewróciła ją na plecy i zaczęła rozpinać jej pas na miecz, odpięła kamizelką ukazującą kamizelkę kuloodporną. Zdjęła obie te rzeczy, wraz z koszulką z długim rękawem. Zostawiając kobietę w czarnej podkoszulce na ramiączkach. Z kieszeni bojówek powyciągała kilka szpargałów wraz z nieśmiertelnikiem. Wszystko schowała do plecaka który miała na plecach. Z kamizelki oberwała rękawy i założyła ją na siebie. Kamizelkę trzymała w rękach. Mięśniak zaczął iść w stronę Ivo żeby go przeszukać. Co zrobi nasz bohater?
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Jego umysł pracował teraz na zwiększonych obrotach, oczy skakały od jednego do drugiego, obserwując, zapamiętując. Eks-żołnierz, łowca i...? Kto jeszcze zasili tę dwójkę? Grupa zdolna do samodzielnej egzystencji na terenie Desperacji powinna liczyć więcej osób. Minimum trzy, najlepiej chociażby piątkę. Wyczekiwał więc w napięciu, aż w końcu w polu jego widzenia pojawiła się wymordowana o aparycji taniej dziwki z Apogeum. Po jej zachowaniu i sposobie chodzenia, pierwsze wrażenie jedynie się umacniało. Wołali na nią Ryo, tak przynajmniej zwrócił się do niej desperat z karabinem, pełniący najwyraźniej funkcję przywódcy. Gdyby tylko odwrócić jego uwagę, rebeliant załatwiłby go w mgnieniu oka, wszak nadal był uzbrojony w pistolet. Góra mięsa również nie uniknęłaby strzałów, nawet gdyby użyła białowłosej jako tarczy. Po prostu dwie pieczenie na jednej kuli. Wymordowana mogłaby sprawiać problemy, oni zawsze sprawiają problemy, lecz Bergsson wierzył w swoje możliwości. Najwyżej byłaby wyrównana walka.
Jakkolwiek ryzykowny, plan dawał mu jakieś szanse na ucieczkę zanim zostanie związany. Jego przewaga polegała na tym, że nie byliby w stanie w skuteczny sposób użyć przeciwko niemu żołnierki jako zakładniczki. Być może ten nieplanowany pocałunek miał swoje dobre strony? Abstrahując od tego, że jej wargi były całkiem przyjemne w dotyku, ta trójka miała zaburzony osąd tej sytuacji. Zamierzał go podtrzymać jak najdłużej, lecz jeśli tylko będzie mógł wykorzystać na swoją korzyść, to tym lepiej. Gdy jednak kobieta, zamiast współpracować, kopnęła wymordowaną w twarz, z oblicza łowcy odpłynęły wszelkie kolory. Co za idiotka! Wszystko w tym momencie się skomplikowało, łowcy niewolników zaraz przestaną być łagodni, w ten swój szorstki sposób i pokażą pazury, a wtedy cały element zaskoczenia pójdzie na marne. Jeszcze wybaczyłby to jej w przypadku odwrócenia uwagi strzelca, tak jak Ivo planował od początku, lecz ten skurwiel nawet nie drgnął. Co więcej, strzelił w niego! Czując jak kula penetruje jego ciało, krzyknął i złapał się za nogę, uciskając ranę z której zaczęła płynąć krew, barwiąc jego maskujące spodnie na bardzo kontrastową czerwień. Rozszerzył oczy w grymasie przerażenia, gdy białowłosa padła nieprzytomna na ziemię, znokautowana przez dezertera. Na znak dany przez eks-żołnierza, jednooki ruszył w jego stronę. Mimo posoki cieknącej z dziury w jego udzie, uniósł powoli ręce do góry, zakładając je za głowę. Twarz jego, nadal blada, wyrażała teraz strach i niepokój. - Czekaj, Spike - rzuciła nagle wytatuowana kobieta, gdy już zdarła z żołnierki ubrania - ja go... przeeeszukam - zamruczała przy tym jak kotka, podchodząc do mięśniaka i wręczając mu kamizelkę - Nie wiadomo gdzie pochował broń... - oblizała się przy tym, aż rebeliant z trudem powstrzymał grymas obrzydzenia. Nie stawiał jednak oporu, pozwalając kobiecie podejść tak blisko, jak tylko sobie tego życzyła. Za blisko, jak na jego gust. Była bardzo dokładna w swoich przeszukiwaniach, a jej palce wyraźnie nie miały na celu wyczucie ukrytych broni w jego wyposażeniu. Starał się panować nad mimiką, nadal zgrywać przerażonego i bezbronnego łowcę, mimo lubieżnych zabiegów kotowatej wymordowanej. Nawet gdyby nie wpatrywała się w niego, mrucząc, w trakcie tej procedury, wciąż zorientowałby się co jest grane. Mimo że w pewnym stopniu się tego spodziewał, sposób w jaki dotknęła jego krocza zaskoczył go, co było jedyną szczerą reakcją, którą im pokazał. Ryo zaśmiała się, widząc wyraz jego twarzy i kontynuowała bez skrępowania, lecz wtedy przerwał jej strzelec - Ryo, pospiesz się do diaska! Chcemy zdążyć przed zmrokiem!
Kobieta fuknęła oburzona i tym razem bez ceregieli pozbawiła go właściwie całego widocznego ekwipunku. Ivo w duchu odczuwał ulgę, bowiem gdyby nie interwencja przywódcy bandy, to zapewne wkrótce skończyłby rozbierany, tak jak białowłosa. A że desperackie noce bywały zimne, każda sztuka odzieży była na wagę złota. Pomijając też fakt, że nie specjalnie miał ochotę na bycie rozbieranym przez dziewczynę ze smoczym tatuażem, mimo, że z dziwnych powodów, wszyscy szwedzi mieli do nich słabość. Wymordowana ujęła jego pistolet w dłoń i przyłożyła mu do skroni, na czas schodzenia wyszczekanego z pozycji. Jednooki tymczasem wiązał ręce żołnierki na plecach. Uwinął się z tym dość sprawnie, choć zapewne posiniaczył jej przy tym ręce. W tym czasie ich kompan wyszedł na ulicę, więc teraz kobieta zaczęła krępować nadgarstki rebelianta. Zrobiła to o wiele delikatniej niż Spike, lecz nadal sznur był zaciśnięty mocno i w sposób utrudniający łowcy samodzielne jego zdjęcie. Klepnęła go na odchodnym w tyłek, po czym odebrała swoją kamizelkę od mięśniaka.
- Dobra, Spike, bierz dziewuchę na plecy, Ryo prowadzisz, a ty, kochasiu... bez żadnych sztuczek. Zrozumiano? - zaordynował herszt i cała grupa ruszyła w kierunku nadawanym przez wymordowaną. Nie musieli iść daleko, pojazd łowców niewolników znajdował się w takiej odległości, że aż Ivo zdziwił się, jak blisko mogli ich podejść, bez zdradzenia swojej obecności. W końcu samochód powinni byli usłyszeć bez problemu. Był to na wpół zdezelowany pick-up, ze zmodyfikowaną paką umożliwiającą przewożenie niewolników, którzy z pewnością spróbują uciec. Była tam więc dospawana klatka o wysokości około metra. Ryo otworzyła ją, Spike wrzucił do środka nieprzytomną białowłosą żołnierkę, a potem skinął na Ivo - Teraz ty.
Nie próbował się kłócić. Wgramolił się do środka, drzwi zostały zamknięte, a pojazd ruszył.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Paka obłożona kratami, tworząca w całości średniej wielkości klatkę była pokryta wielką czarną płachtą. Handlarze żywym towarem nie mieli w zwyczaju chwalenia się towarem. Jeszcze ktoś by się zainteresował. Spód klatki wyłożony był jakimś poszarpanym, starym kocem. Po wepchnięciu nowych zdobyczy i zamknięciu na kłódkę drzwi zarzucono płachtę całkowicie i ściągnięto ją sznurami żeby czasem ktoś nieproszony sobie nie zaglądał co pod nią jest. Gdzieniegdzie były dziury więc światło przebijało się przez nie nieco oświetlając małe pomieszczenie. No i można było obserwować dokąd zmierzał wóz żeby zachować orientację w terenie. - Spaik pilnuj towaru.. nie długo wrócimy.. - odezwał się Rico, ich przywódca. Skamlania dziewczyny chcącej zostać z jeńcami zostały olane a ona sama po skarceniu zagoniona z resztą bandy gdzieś. Pierwsza warta przypadła mięśniakowi. Angel trochę sobie zdołała postać, po nie całej godzinie jej ciało lekko się poruszyło. Mocno związane ręce z tyłu sprawiły jeszcze większy dyskomfort gdy zaczęła dochodzić do siebie.. - Jebany.. - mruknęła bardziej do siebie niż kogokolwiek innego. Otworzyła oczy mrugając nieco, przed oczami miała kraty i jakąś czarną płachtę od zewnętrznej strony. "No zajebiście.." szybko doszła do wniosku co się z nią stało. Ruszyła się i czując jak jej plecy dotknęły czegoś obróciła głowę dostrzegając siedzącego łowcę. - To jakiś żart.. TY tutaj?! - warknęła ewidentnie niezadowolona z tego że są razem, sami na tak małej powierzchni. Trochę jej zajęło żeby pozbierać się do pozycji siedzącej. Wtedy dostrzegła krew na jego udzie. Odwróciła wzrok od jego rannej nogi i zaczęła się rozglądać po ich małym m1. Szarpnęła się rękami i zaczęła kręcić nadgarstkami z cichym sykiem. - No nie wierzę w to.. - mruknęła jeszcze trochę się poruszając w celu uwolnienia rąk. Ale po chwili zrezygnowała czując jak sznury jedynie bardziej się wżynają w jej skórę. Próbowała nawet przeciągnąć związane ręce pod tyłkiem żeby je mieć z przodu, ale więzy były zbyt wysoko. Ich porywacze musieli mieć sporą wprawę tym co robili.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Gdy płachta opadła na klatkę, Ivo mógł w końcu przestać udawać. Nie wiedział na ile jego działania odnoszą skutek, nie był najlepszym aktorem, starał się jednak konsekwencją nadrobić wszelkie ubytki w realizmie. Póki go nie widzieli, mógł wyprostować twarz i rozejrzeć się ze spokojem po ich obecnym lokum. Było tu ciasno, nie był w stanie w pełni wyprostować nóg, przygiął je więc w kolanach by nie uderzać głową o pręty klatki przy każdym szarpnięciu pojazdu. Niski sufit dodawał klaustrofobicznego wrażenia, nawet mimo dziur przez które wpadało światło. Było tu duszno i gdyby nie one, Ivo zacząłby się obawiać o ilość tlenu wewnątrz więzienia. Spojrzał przelotnie na nieprzytomną kobietę, a jego wargi skrzywiły się z niesmakiem. Ma potencjał, ale w porównaniu do wymordowanych jest słaba... Powinna się wkrótce przebudzić, a wówczas narozrabia znowu. Korzystając więc z obecnego względnego spokoju, obrócił się na bok i wpatrywał się przez otwory w szmacie pokrywającej zardzewiałe pręty klatki. Teren wyglądał tak samo, niezależnie od tego jak długo jechali. By umilić sobie monotonię, zaczął się siłować z więzami, sprawdzając najpierw, czy dosięgnie palcami któregokolwiek końca sznura. Potem zbadał możliwość przerzucenia ich swobodnie do przodu, z równie marnym skutkiem. Rozerwanie włókien także nie wchodziło w grę. Mimo tego nie poddawał się, nadal szukał opcji uwolnienia się z więzów. Póki co, nie widział rozwiązania. To się mogło zmienić, gdy zmienią również otoczenie. Na razie monotonia podróży była usypiająca, nawet uwzględniając okazjonalne szarpnięcia pojazdu podczas wykonywania manewrów.
W końcu jednak auto się zatrzymało. Słyszał słowa herszta, zbierającego wszystkich towarzyszy z wyjątkiem jednookiej góry mięsa, która otrzymała za zadanie pilnować więźniów. Białowłosa obudziła się, kiedy kroki całego tałatajstwa ucichły. Podciągnął się wtedy nogami do pozycji siedzącej. Musiał się trochę garbić, miał jednak lepszy widok na świat za dziurami. - Tak, siedzę tu dla żartu. Jak tylko cię sprzedamy, to mnie rozwiążą. - mruknął, komentując jej słowa. Kątem oka obserwował jej szarpaninę z więzami, bardzo przypominającą to, co jakiś czas temu sam próbował. Przynajmniej miała wolę walki, co było dobrym znakiem. Choć ta myśl nie do końca mu się podobała, musiał wziąć pod uwagę, że jej współpraca w planie ucieczki będzie pomocna. Nie wiedział jeszcze, jak ten plan ma wyglądać, ale wymknięcie się stąd bez kobiety, na pewno spowodowałoby, że z czystej złośliwości wszczęłaby alarm. Był w końcu w jej oczach pierdolonym rebeliantem. Chociażby z tego powodu, musieli wydostać się razem. - To lepiej uwierz, - warknął. W normalnych warunkach byłby spokojny i opanowany, lecz to były warunki wymagające szybkiej adaptacji, więc takie biadolenie nie pomagało. No i być może fakt, że został przez nią postrzelony, miał tu coś do powiedzenia. - a najlepiej zacznij myśleć, zanim coś zrobisz. - poruszył nieznacznie nogą, kierując jej uwagę na czerwony od krwi materiał spodni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jego komentarz nie umknął jej, nie ważne jak bardzo by tego chciała. Uniosła brew patrząc na bezczelnego typa. - Na pewno nie wylądowałabym w gorszym miejscu niż ty.. w końcu nie jeden by cię pewnie wziął w obroty.. - uśmiechnęła się dość wrednie uważnie dobierając słowa. Nie przekreślała swojej wolności jeszcze. Póki była żywa i w jednym kawałku to była szansa na ucieczkę. Nie ważne jak bardzo musiała by zaryzykować, jeśli był cień szansy to go wykorzysta. Nie odpowiadało jej tylko to że jest w jednej, małej klitce z NIM. Pomijając fakt że walka była dość ciekawa i jeszcze bardziej wyczerpująca to próg tolerancji jego bliskości był dawno osiągnięty i to przez głupi pocałunek. Starała się jednak teraz o tym nie myśleć. Widząc jak poruszył nogą spojrzała mu w oczy. - Dobrze ci się w dupie poprzewracało jeśli myślisz że będę Cię za TO przepraszać.. - skinęła głową na jego nogę komentując jego wypowiedź. Wzięła głębszy oddech i zerknęła przez jedną z dziur w płachcie. Desperackie tereny zbytnio się od siebie nie różniły, a to co widziała przez szparę jej nie satysfakcjonowało. Za mało detali i szczegółów jak na jej gust. Zmierzyła go bezczelnie spojrzeniem widząc że ciuchów mu nie zabrali. Fuknęła na myśl i próbowała zmienić nieco pozycję. Syknęła spinając mięśnie brzucha w lekkim grymasie niezadowolenia. Była nieprzytomna gdy wymordowana ją kopała po brzuchu i boku. Całe szczęście kamizelka zamortyzowania jakoś część ciosów. Mimo tego była dobrze poobijana. Usiadła na stopach i pochyliła tors w dół piersi dociskając do kolan. Uniosła nieco tyłek, kuląc się tak jakby i próbując przecisnąć związane ręce przez tyłek. Niestety nawet ta dość dziwna pozycja jej w niczym nie pomogła. - Cholera.. - wyszeptała wlepiając wzrok w koc na którym byli. Paluszki nie sięgały do sznura na tyle by coś próbować. Zaczęła się rozglądać za czymś wystającym, ostrym ale też nic nie znalazła. Uniosła jadeitowe ślepia wpatrując się w jego twarz. Przez chwilę milczała. "W sumie.." wpadł jej do głowy pojebany plan ale chyba jedyny sensowny. Przygryzła dolną wargę wpatrując się w niego z niezadowoleniem. Westchnęła w bezsilności. Chciała się odezwać ale w sumie nie miała pojęcia czy ktoś ich nie pilnuje. Powoli zaczęła podpełzać do niego. Aż znalazła się bardzo blisko i zbliżyła usta do jego ucha. Westchnęła i po chwili się odezwała. - Jak mnie rozwiążesz.. to.. to ja zrobię to samo.. - wyszeptała na tyle cicho żeby tylko on to słyszał. "Jest łowcą.. ale nie mam chyba innej opcji jak chcę z tego wyjść w jednym kawałku." przeszło jej przez myśl. - Proponuję ci.. proponuję.. sojusz.. na czas niewoli.. jak z tego wyjdziemy.. to rozstrzygniemy nasz spór.. ale póki co.. trzeba się jakoś z tego wykaraskać.. - szeptała dalej. Nie miała sama szans, była tylko człowiekiem i to bez broni. Doskonale wiedziała że Wymordowana to najgorsza opcja, bo w porównania do Ivo Angel mogła się zarazić wirusem X. Czekała na jego odpowiedź nie odsuwając się od niego jeszcze. "Czego to się nie robi dla wolności.." przeszło jej jedynie przez myśl.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Nie skomentował jej słów, bo były zbyt prawdziwe. Na terenach Desperacji prawdopodobnie mało kto wybrzydzał w takich kwestiach, a wizja zostania kochankiem jakiegoś pustynnego watażki niezbyt go zachęcała. Choć dla przeżycia zrobiłby wszystko. Zawsze istniała wtedy przyszłość, w której można wykonać plan. Lecz najpierw należało ten plan obmyślić. Jak do tej pory, nie poczynił żadnych postępów. Zdążył za to wymienić uszczypliwości z białowłosą żołnierką, która najwidoczniej mimo swojego położenia, nadal nie panowała nad językiem. Nie, żeby to zmieniało sytuację w jakikolwiek sposób. Nie musieli się kochać, nie musieli się lubić, nie musieli się nawet szanować. Musieli się tolerować i współpracować, jeśli mieli uciec razem. Fakt, że nie poczuwała się do odpowiedzialności za jego ranę tylko dawał mu do zrozumienia, że nikła jest szansa na porozumienie.
Widział, jak się miotała, rozglądając się za jakimkolwiek ostrym zadziorem, kawałkiem szkła, lecz niczego takiego nie było w okolicy. Kiedy zaczęła mu się przyglądać, odwzajemnił spojrzenie. Wtedy zaczęła się do niego zbliżać. Było to utrudnione ze względu na pozycję, w jakiej zostali związani, po kilku minutach udało się jej to osiągnąć. Pokiwał głową, słysząc jej propozycję. Ta sama myśl krążyła mu po głowie, dlaczego więc miał się nie zgodzić. Niech myśli, że ten pomysł wyszedł od niej, będzie bardziej skłonna do współpracy. Mimo, że wzrok miał utkwiony gdzie indziej, ze względu na takie ustawianie głowy, skupiał się na rozmowie z nią. - W porządku - odwrócił twarz w jej stronę, tak że ich oczy dzieliło zaledwie dziesięć centymetrów i również zaczął szeptać. - Jesteśmy tu sami, z mięśniakiem, który nas pilnuje. Herszt bandy zabrał resztę i odeszli, w momencie kiedy się obudziłaś. Poza tą wywłoką mają jeszcze kogoś w bandzie. Szczegółów nie znam. - nakreślił sytuację. Westchnął lekko, po czym rzucił - Podaj ręce. - odwrócił się do niej bokiem tak, by związanymi rękami mieć dostęp do jej więzów. Zaskakująco łatwo było mu pracować z przedstawicielką znienawidzonej władzy. Pewnie dlatego, że niektóre rzeczy nie mają pierwszeństwa przed przeżyciem. A może dlatego, że mimo słabości swojej rasy, kobieta naprawdę była wartościowym wspólnikiem? Właściwie nic o niej nie wiedział. Do tej pory mu to nie przeszkadzało, ale kiedy omawiało się szczegóły planu czy wydawało rozkazy, łatwiej było zwracać się do osoby po imieniu. - Jak ci na imię? - zapytał, manipulując palcami przy jej więzach. - Skoro stoimy teraz po tej samej stronie, wolałbym móc cię jakoś nazwać. - wyjaśnił, szarpiąc zawzięcie sznur. Ciężko mu było wyczuć szczegóły splotu, nie widząc go, poświęcił więc więcej czasu niż normalnie, by go rozplątać. - Teraz ty - rzucił szeptem, nadal nie zmieniając pozycji, żeby z kolei ona go odwiązała. Gdy poczuł, że więzy puszczają, westchnął lekko i natychmiast zaczął rozcierać nadgarstki. Odwrócił się do niej na powrót. - Pozostało nam tylko znaleźć sposób na to, by otworzyć kłódkę... A raczej na to, by ktoś z zewnątrz ją otworzył i nas przy okazji nie zabił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie musiała czekać zbyt długo na jego potwierdzenie. To z kolei nasuwało myśl że i łowca zastanawiał się nad sojuszem. "Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem? Nah.. prędzej ofiara mojego wroga jest moim tymczasowym sprzymierzeńcem.." dopowiedziała sobie w myślach. Przysłuchała się cichemu szeptowi mężczyzny wchłaniając każde słowo jakie tylko padło z jego ust. Skinęła głową żeby dać mu do zrozumienia że przyswoiła informacje. Trochę trwało zanim zdołała się obrócić w jego stronę na tyle aby mógł jej pomóc ze sznurem. Nie dziwiła się że trochę się z tym bawił, w końcu po omacku sama by sobie lepiej nie poradziła na jego miejscu. To też nie komentowała niczego. Siedziała cicho zastanawiając się nad tym skrawkiem informacji jaki od niego dostała. Dobrze że przełamała niechęć i zaczęła z nim rozmowę cichym szeptem. Inaczej mięśniak jeszcze by coś usłyszał. Westchnienie ulgi padło z jej ust gdy poczuła jak sznur luzuje się na tyle by mogła oswobodzić łapki. Spojrzała na swoje sine, poobcierane nadgarstki i z niezadowoleniem. Skórzane rękawiczki też jej zabrali złodzieje. Zmrużyła nieco ślepia i powoli obróciła się przodem do jego pleców. Wolnymi już łapkami zaczęła majstrować przy jego związanych rękach i nachyliła się w jego stronę tak że jej usta znalazły się przy jego uchu. - Angel.. a ty..? - odpowiedziała bardzo cichym szeptem. Jej to szło o wiele sprawniej, dość szybko oswobodziła ręce rebelianta. Zrobiła mu nieco miejsca by mógł się swobodnie obrócić. Sama się tak ułożyła że siedziała na stopach. Na udach miała swój i jego sznur. Odmierzyła długość obu i położyła je obok niego. - Uhum.. - mruknęła i skinęła głową lekko. Po czym bez zbędnych ceregieli zdjęła z siebie podkoszulkę i na kilka centymetrów od spodu złapała w zęby. Jednym mocnym szarpnięciem zrobiła rozdarcie na bluzce. Po czym metodycznie darła podkoszulkę tak że ją najzwyczajniej skróciła o 1/3. Będzie miała top zamiast podkoszulki, taki co odkrywał jej brzuszek. Odłożyła strzęp na bok i założyła na siebie podartą koszulkę. Po czym Omiotła spojrzeniem podłogę naczepy i westchnęła na widok starego koca. Materiał z koszulki zaczęła ładnie zwijać w mniejszy ale grubszy prostokąt. - Rozbieraj się.. w sensie spodnie.. trzeba zatamować krwawienie.. - wyszeptała pokazując na jego udo. Czekała aż ten zrobi jak mu kazała. Poświęciła jakaś część swojego ubrania żeby zająć się raną sojusznika.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Kiedy poczuł, że jego ręce są wolne, zaczął powoli rozcierać nadgarstki, przywracając w nich prawidłowe krążenie. Sznur był zaciśnięty dość ciasno, a teraz, gdy krew wracała do jego palców, czuł w nich mrowienie. Odwrócił się w stronę Angel i odpowiedział równie cicho - Ivo.
Tak oto zaciągnęli pierwsze więzi, paradoksalnie najpierw je rozwiązując. Rozmasowując sobie kark rozejrzał się wokół, jakby uzyskując nową perspektywę na otaczającą ich klatkę. Przyjrzał się bliżej wspomnianej kłódce, chcąc przynajmniej pobieżnie mieć o niej pojęcie. Była dość ciężka i toporna. Dało się przełożyć ręce między prętami i manipulować nią, nie mieli jednak wytrychów, a Bergsson nie był mistrzem ślusarstwa. No i była trochę zardzewiała, przekręcenie klucza musiało wymagać sporo zaparcia i na pewno nie było zbyt ciche. A oni w momencie wyjścia musieliby przyzwyczajać się chwilę do stania na stabilny gruncie, po czasie spędzonym w tak ciasnym loku.
Kątem oka zobaczył, że Angel się rozbiera, co od razu przykuło jego uwagę. Nie skomentował, tylko patrzył jak rozpruwa swoją odzież i wtedy do niego dotarło, co chce zrobić. Poczuł, że chyba pomylił się co do niej, uważając, że małe są szanse, by nawiązali współpracę. Choć skupiał się na czynnościach kobiety, nie umknął mu żaden szczegół jej ciała. W normalnych okolicznościach uznałby je za bardzo atrakcyjne, w tej chwili jednak zbytnio skupiony był na obmyślaniu planu ucieczki. Jej słowa tylko potwierdziły jego domysły, zaczął więc mocować się ze spodniami, co w tak ciasnej przestrzeni nie było zbyt łatwe. No i ze względu na krew przyschniętą do skóry było to trochę bolesne. Rozpiął jednak pasek i ściągnął je do kolan, udostępniając jej całe ranne udo. Widział, jak z rany powolutku cieknie, wiedział że za kilkanaście godzin z tej niewielkiej dziurki wycieknie wszystko. Pozwolił jej na zabiegi, sam zaś zdjął z grzbietu płaszcz. Dotarło bowiem do niego w końcu, że upał i przegrzanie zabije go szybciej niż łowcy niewolników. Zwinął go i podłożył pod głowę, opierając się o pręty klatki. - Dziękuję. - mruknął, komentując jej próbę zastosowania pierwszej pomocy. Próba, która zakończyła się sukcesem - rana przestała przeciekać, choć noga nadal bolała. - Myślę, że najłatwiej będzie poczekać, aż warty się zmienią i zwabić do środka tę wymordowaną. Chyba wpadłem jej w oko, przy odrobinie szczęścia nawet nie będę musiał jej specjalnie nakłaniać.
Na samą myśl o użyciu swojego ciała w ten sposób z tą konkretną kotką poczuł obrzydzenie, szybko jednak je stłumił. Przecież do niczego nie musiało dojść, najważniejsze, żeby otworzyła klatkę i weszła do środka, lub kazała mu wysiąść.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Kiedy zdjął spodnie, najpierw przyjrzała się ranie z bliska (i to dosłownie). Pocisk przeleciał na wylot. Choć jak tak uważnie przyglądała się ranie i dziurze w spodniach łowcy to lekko się uśmiechnęła. - Jest ciut mniejsza niż powinna być w rzeczywistości.. Dobrze że pocisk przeszedł na wylot, jak by utknął w mięśniu to po zrośnięciu miałbyś problemy z poruszaniem. A tak twoja regeneracja powinna wspomóc gojenie rany. Jednak lepiej żebyś nie tracił więcej krwi.. przyda ci się nieco siły na potem.. - skomentowała i rozdarła kawałek szmaty na dwie w miarę równe części. Jedną przyłożyła z przodu i złapała go za dłoń nakierowując jego rękę na ranę i uciskając ją. Po czym docisnęła swoją rękę do jego własnej i pomogła mu ugiąć nogę w kolanie. Od spodu przyłożyła drugi kawałek materiału, Po czym łapiąc za sznury zaczęła dokładnie obwiązywać jego nogę, uciskając miejsce aby zatamować krwawienie. Kiedy skończyła oparła się o zimne kraty z westchnieniem. - Jezu jak tu gorąco.. głupia czarna płachta.. - westchnęła splatając ręce pod piersiami i zamykając oczka. Analizowała jego słowa w ciszy. - Nie głupi pomysł.. tylko jest mały problem.. nawet jeśli na ciebie leci to wątpię żeby od razu dała się skusić na igraszki.. może nie być taka głupia na jaką wygląda.. - wymruczała dość cicho. - Może lepiej spróbować czegoś prostego.. zwykłe potrzeby fizjologiczne chociażby.. bo chyba nie każą ci się tu odlać.. cała naczepa by moczem waliła.. jak ładnie wybłagasz i zrobisz słodką minkę to może by łyknęła haczyk.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Po czym otworzyła oczy i się bardziej nachyliła w jego stronę. - Tylko nie możesz od razu uciec, musimy stwarzać pozory że za bardzo boimy się konsekwencji żeby czegoś próbować.. więc będziesz grzecznie szedł z nią na stronę, zrobisz swoje dasz się zmacać.. poflirtujesz.. i wrócisz grzecznie.. to uśpi jej czujność.. - wyszeptała nie kryjąc zadowolenia. Któreś z nich musiało się poświęcić dla dobra obojga, pech chciał że to był on. Po czym odchyliła się ponownie opierając się o pręty.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

- To dlatego tak kurewsko boli... - wyszeptał cicho. W duchocie panującej wewnątrz więzienia czuł, jak jego wargi wysychają, razem z gardłem i językiem, natomiast paradoksalnie czoło i reszta ciała zaczynało być mokre. Wkrótce będą się lepili od potu, kierowca najwidoczniej zatrzymał auto na środku pieprzonej pustyni, żeby się ugotowali. Otarł wilgotnym przedramieniem równie wilgotne czoło, ścierając krople, które zaczynały płynąć mu do oczu. Niewiele to dało poza zatrzymaniem owych kropel. Oddychał płytko, starając się jak najmniej teraz poruszać. Mordercze godziny desperackiego słońca należało przeczekać w cieniu, a oni pozbawieni wody, tkwili wewnątrz istnego pieca. Co gorsza, oczy również powoli wysychały, przymknął więc powieki, wsłuchując się w szum krwi, tętniącej mu w uszach. Nic innego bowiem nie odciągało jego uwagi od pierwszych dotyków agonii, którą przyjdzie im wkrótce przeżywać, jeśli łowcy niewolników nie zainteresują się bardziej swoim towarem.
Odwrócił głowę w jej stronę, gdy się do niego odezwała, ale nadal nie patrzył na nią. Nie widział złośliwego grymasu, ale słyszał go w jej słowach. Co za suka... łatwo wystawiać cudzy tyłek... pomyślał, ale odpowiedział coś innego.
- Plan, w którym zgrywamy niewiniątka przez kilka etapów wychodzenia z klatki poszedł się jebać, - zaczął, czując jak puszczają mu nerwy. Nadal starał się być cicho, ale krew napłynęła mu do twarzy, powodując, że było mu dwa razy goręcej niż wcześniej. A już poprzedni poziom wywoływał u niego rozdrażnienie. - dokładnie w tym momencie, w którym postanowiłaś, że się rozwiązujemy. Zgodziłem się tylko dlatego, że potrzebuję cię do ucieczki, a nie przekonałbym cię, żebyś siedziała spokojnie na tyłku. - warknął szeptem, o ile coś takiego było możliwe. Złość buzowała w nim i nawet wdzięczność za opatrzoną ranę nie mogła jej obniżyć. Lada chwila, a skoczą sobie do gardła, wówczas z ucieczki nici. Kolejne słowa cedził przez zęby. - Zwabiamy tu któreś, albo wymyśl coś innego. Jeśli zobaczą, że mamy zdjęte pęta, to przywiążą nas następnym razem za nadgarstki do prętów, a wtedy za cholerę nie uda się nam uciec.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Musiała przyznać że dzielnie się trzymał z taką upierdliwą raną, jedno warknięcie to nic w porównaniu do tego co wysłuchiwała od niektórych żołnierzy. Aż mentalnie wywróciła oczami na niektóre wspomnienia z towarzyszami broni. Ivo był dość wytrwały, spodziewała się że to nie była jego pierwsza taka rana. Skwar jaki im doskwierał, nie tylko jemu ciążył. Angel też czuła jak się poci od wysokiej temperatury. Miała co prawda tylko krótki top z górnej garderoby ale i tak było jej gorąco. Czuła jak po skroni powoli sunie kropla potu, starła ją palcami i westchnęła zmęczona. Otarła grzbietem dłoni szyję i dekolt czując jak się zaczyna lepić. Wolną ręką przeczesała włosy. Komentarz Ivo wcale jej humoru nie poprawił. Uniosła na niego brew lekko podirytowana. - Słucham? - syknęła z niedowierzaniem. - Sam chciałeś bym cię rozwiązała.. a teraz będziesz mi to wytykał? Trzeba było odmówić psia jego mać.. a nie teraz zwalasz na mnie wszystko.. - wysyczała. Skwar jedynie podnosił irytację obojga. Jakby byli związani to przynajmniej by sobie krzywdy nie zrobili. Jej w zasadzie nie wiele brakowało żeby się na niego rzucić i dokończyć to co zaczęli wcześniej. Już chciała coś powiedzieć więcej gdy płachta się nagle podniosła od strony drzwiczek i ostre światło szybko rozświetliło wnętrze klatki. - No rzesz kurwa.. Kto ich wiązał?! - warknął przywódca w stronę stojącej za nim kobiety i po chwili spojrzał w bok, poza pole widzenia jeńców. - Otaczają mnie debile.. debile kurwa.. - warczał wrzucając przez kraty półlitrową plastikową butelkę, jedynie do połowy pełną. Widocznie nie chciał ich rozpieszczać, ale też nie planował ich zabijać. Puścił oczko do białowłosej uważnie się przypatrując obojgu. - Spike.. zabieraj się stąd.. Ryo cię zastąpi.. - powiedział zasłaniając na nowo płachtę. Oboje słyszeli jak przywódca coś mówił do mięśniaka oddalając się od wozu. Po chwili drzwi od strony kierowcy trzasnęły. Angel złapała za butelkę ze zimną wodą i od razu przyłożyła ją sobie najpierw do jednego policzka, potem do drugiego z westchnieniem ulgi. Odkręciła butelkę i zrobiła małego łyczka. Widać było że trzymała zimny płyn w ustach żeby ślinianki się też 'napiły'. Co chwilę nawilżając wyschnięte usta. Aż niekontrolowanie zamruczała nadal trzymając butelkę w rękach. Jej perfidne spojrzenie wwiercało się w pyskatego łowcę. Przełknęła głośniej, specjalnie żeby słyszał. I znowu nabrała nieco wody w usta mrucząc przy tym z zadowoleniem.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach