Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 19 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 14 ... 19  Next

Go down

Pisanie 25.11.14 16:23  •  Podnóże gór  - Page 10 Empty Re: Podnóże gór
Czasem jest tak, ze musimy zrobić coś, czego nie lubimy. Może to być na przykład praca domowa z matematyki czy zabicie karpia w wannie, bo przecież córeczka Wiesia pokochała rybkę i nazwała ją Hermą. Jednak są jakieś granice! Blizzie przecież nie mogła powiedzieć, że woli tego głupiego, wymyślonego boga Ao. W końcu miała pewność, ze jej wiara w prawdziwego i jedynego Stwórcę jest prawdziwa, nie? A to, ze staruszek chciał pojechać na wakacje to nic nie znaczy! Każdy kiedyś potrzebuje urlopu. Bóg pewnie teraz siedzi gdzieś tam, z ładnymi laseczkami u boku i drinkiem w dłoni. A niedługo wróci i zrobi porządek. W każdym razie Blizzie bardzo nie chciała stracić swoich kończyn, ale co miała zrobić? Uznała, ze jeszcze chwile przed torturami wkurzy rudą wywłokę i zaczęła śpiewać. A trzeba przy tym wspomnieć, ze Blizka głosu na pewno nie ma.
- KRÓL KRÓLÓW, PAN PANÓW! CHWAŁA, ALLELUJA! JEEEEZUS, KSIĄŻĘ POKOJU, CHWAŁA! ALLELUJA! - darła się przy tym niesamowicie. W końcu jak ma to wkurzyć tamtą, to czemu nie? A co Blizce szkodzi!
Nooo...
A potem lisica zaczęła ciąć gładką i jedwabną skórę anielicy. A tak dla jaj! Bo czemu nie.
- Nie zapomnij wyciąć "ruda wywłoka tu była" - wycedziła, próbując się nie wydrzeć z bólu. No bo... Kurczę mielone, rozcinanie nogi na żywca sprawia pewien dyskomfort. Blizka to panienka bardzo dzielna, jednak w tej chwili wyrwał się jej z ust krzyk, który jednak szybko ucichł. Anielica nie patrzyła na ranę i próbowała odpłynąć, ale nic z tego, ruda była dobra w tym, co robi.  Nie chciała się jednak szarpać, bo wiedziała, ze to nic nie da, ba! Wszystko pogorszy. W każdym razie Blizarre spędzała miło czas z członkinią sekty, gdy do domku zawitał ON.  Tak... to był ON. Rozwiany włos, błyszczące oczy oraz ta sylwetka. I ten głos. Tak, to na pewno był jej...
- AI... - podniosła pełne łez oczy na swego kotowatego wybawcę... a tu śrubka. - AJ... AJAJAJAJ! - krzyknęła. Ból jednak nie pozwolił na nic więcej, wiec Blizzie ucichła. Czuła, jak ciepła krew leci jej po nodze. A nie możemy pozwolić, by straciła jej za dużo, prawda? Teraz wszystko zależy od tego przystojnego młodzieńca obok. A później Blizzie skopie mu dupę za tą małą.

// Blizka miewa dziwne pomysły~ |D
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.11.14 22:36  •  Podnóże gór  - Page 10 Empty Re: Podnóże gór
/Hahaha, padłam |D
To zaczynało zakrawać na jakąś komedię. Taihen była tutaj groźnym agresorem, który starał się dla zabawy zmasakrować ciało anielicy nie powodując przy tym uszczerbku na jej życiu. No, może jednak taki malutki, ale tylko tyci tyci. W tym czasie jednak szurnięta Anielica wzywała na pomoc jakiegoś Aliena... czy Aliena, jeden kot. Ewentualnie śpiewała, darła ryja i wyzywają ją od rudych wywłok. Co gorsza, wcale nie brzmiało to groźnie. Ciche parsknięcia wyrywały się spod nosa rudowłosej za każdym razem gdy jej ofiara otwierała usta. Coraz ciężej było jej to zamaskować, zaś narkotyk krążący w jej krwi jeszcze wszystko pogarszał, zapewniając Kapłance wyjątkowo dobry humor.
Teraz także rozbawienie wymalowało się na licu kobiety, zaś powstrzymany śmiech osunął nieco nóż, zahaczając o mięśnie łydki. Zaklęła, sprawdzając, czy przypadkiem nie uszkodziła Blizzce ścięgien, ale nie. Nadal będzie mogła chodzić, nadal może być sprawnym koniem na wyścigach. Kątem oka zerknęła na twarz anielicy, znów przybierając ponurą minę.
- Następnym razem wsadzę ci do buzi brudne majtki jak się nie zamkniesz.
Warknęła i już miała wrócić do pracy gdy... wpadł ON. Tak... to był ON. Rozwiany włos, błyszczące oczy... a nie, zaraz, to nie ta postać. Na początku nawet nie zareagowała, bo kawałek skóry akurat zaczął ładnie odłączać się od ciała kobiety, odsłaniając soczysto czerwone wnętrze. Nawet wysunęła koniuszek języka, skupiając się na swojej pracy. Gdyby nie te przeciągłe jęki jej więźniów. Czy coś.
Eeeeej.
- Tu się pracuje, tak?! Siadaj w kącie i poczekaj aż skończę!
Warknęła, wskazując nożem wolne miejsce pod ścianą. Zielone ślepia miotały iskry nie przyjmujące sprzeciwu. Ale zaraz zaraz, co tu się do cholery dzieje? Kroi wariatkę, a do domu wpada jakiś debil gadający o... zakupach. Przysiadła i spojrzała w sufit. Ao, proszę, daj mi opiekę bo zaraz nie wytrzymam. Zerknęła pytająco na Blizzkę, ale najwyraźniej była równie zaskoczona co i Fechmistrzyni. Potem spojrzała na chłopaka.
- Dobra, nie mogę się skupić. Kim do cholery jesteś i dlaczego zawracasz nam głowę w tak istotnym momencie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.11.14 20:37  •  Podnóże gór  - Page 10 Empty Re: Podnóże gór
"Dobra, nie mogę się skupić."
- Przepraszam...? - To do szlachtowania potrzeba się skupiać? Zacisnął usta w wąską linijkę, kontemplując osobę Kapłanki, zahaczając wzrokiem to o nią, to znów o Anielicę. Doprawdy, nawet nie zdawał sobie do końca sprawy z tego, co właściwie się tutaj działo, ale i tak pchał się w samą paszczę lwa, jak gdyby od tego, czy będzie ryzykował własnym życiem, miały zależeć jego punkty w cholernej grze, jaką była jego własna podświadomość. Pewnie nawet żadne części jego instynktu samozachowawczego nie śmiały mówić mu "uciekaj!", bo nawet i te były stępione, jak ich właściciel, po tylu latach nieużywania mózgownicy.
"Kim ty do cholery jesteś(...)"
Uniósł brwi, uśmiechając się słodko. No, to chyba mógł się pokusić o jakieś beznadziejnie głupi komentarz.
- Uznaj mnie za rycerza, mającego ocalić tę królewnę. Za to Ty zagrasz smoka. - Rzucił patetycznym tonem, jednocześnie dobywając swojego płaskiego klucza, spoczywającego dotychczas w kieszeni, jak gdyby miał on imitować miecz, co podkreślił tylko, unosząc go wysoko w dumie. Zaraz jednak ściął się nieco, a jego mina zrzedła. Chyba coś mu tu nie pasowało. - Zaraz. Nie możesz być smokiem. Zbyt ładna jesteś. Będziesz-...
Chwila na zastanowienie. Zdawać się mogło, że aż było słychać przestawiające się wewnątrz jego głowy trybiki, gdy - zamiast ratować dziewczynę obsadzoną w roli królewny - zastanawiał się nad tą pasującą do Taihen, przed którą właściwie powinien spierdolić. Halo, miała ostre narzędzie, i nie wyglądało, żeby nie umiała się z nim obchodzić. Jednak on wciąż był całkowicie skupiony. O ile jego umysł zna to pojęcie.
Ale moment.
Ujmująca cisza.
Uniósł swój wzrok, a w tle zdawało się rosnąć napięcie wraz z dramatycznym tematem muzycznym.
- SMOCZYCĄ! :"D TY MUUUUSISZ BYĆ SMOCZYCĄ.
Tak, ta emotka była wymagana.
Uśmiechnął się pociesznie, podchodząc jeszcze bliżej. Trochę się chłopak zagalopował z całym tym ratowaniem królewien, jednakże nie było tak źle, jakby się mogło wydawać - chłopaczyna się jeszcze trzymała, a Taihen zdawała nie spieszyć się z unoszeniem na niego swojego ostrza. Ślepy łud szczęścia, a może jedynie szyderstwo ze strony losu, mające zapędzić go w kozi róg?
Sam nie wiedział.
Dobra. Nawet się nie zastanawiał.
- Zresztą, chcesz pochlastać takie ładne nóżki? Już chyba lepiej, żebyś wzięła jakąś paskudę. Pożyczyć Ci moje gatki? Czekaj, już daję... - mruknął w końcu, po chwili wewnętrznego wahania chwytając za brzeg swojej bielizny, dotychczas naciągniętej o wiele za wysoko. Tak bardzo bohatersko, Haddick. Tylko nie wymachuj przed nimi swoim ubogim sprzętem, bo cię wyśmieją, maleństwo ty nasze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.12.14 22:01  •  Podnóże gór  - Page 10 Empty Re: Podnóże gór
No bo... no bo to jest tak, że Blizzie to naprawdę pełna cierpliwości i dobra panienka. Serio. Lubi się bawić i pomagać innym. Czasem kogoś podpali, czasem kopnie, ale to nic takiego. W sumie to jest ogólnie spoko istotką, więc dla niej pojęcia zła jako samo w sobie zło nie istnieje. Ruda wywłoka na pewno nie wie, co robi. Po prostu uważa, że to jest dobre i już. Znaczy się, próbowała w to wierzyć. Bo z każdym kolejnym cięciem wyciskającym łzy z oczu różowowłosej, na jej usta nie cisnęły się jakieś tam słowa zbawienia, a przekleństwa. Na razie się jeszcze powstrzymywała przed klątwami. Na razie!
Bo... och, ten chłopak. Kurdełkę, co on sobie myśli! Przychodzi, patrzy, chichocze, wyjmuje klucz i gada coś o smoczycy. I  o tym, że jest mała. A mała nie jest! Nawet dość wysoka. Blizzie to całe 160 centymetrów grozy i trwogi. Ale to jeszcze nie jest takie ważne, bo owy blondasek jak na razie nie miał zamiaru jej pomóc. Patrzył tylko, no co za!
- Zrobię WSZYSTKO co chcesz, alepomóżminabrodęAilena! - ostatnie słowa powiedziała na jednym wydechu, bo ruda wywłoka po raz kolejny dała swój pokaz umiejętności skrobania rybek, teraz za flądrę biorąc nogę anielicy.
No taka pomyłka? Serio? Jak można pomylić rybeńkę z takim cudem świata jak noga Blizzie.
Podnóże gór  - Page 10 Spongebob-leg
W każdym razie dziewczyna miała już bardzo dość i zaczynała brać to wszystko na serio. Tak na serio, że być może już nie wróci żywa do swojego domu.
- TERAZ! - krzyknęła, po czym większość swoich sił przeznaczyła na kolejne podpalenie kapłanki, biorąc za cel teraz nadgarstki. Jednak ogień nie był taki mocny i dość szybko zgasł mimo tego, że teraz anielica była teraz dużosłabsza. No cóż. Ileż jej jeszcze krwi zostało? Wygląda na to, że jeżeli tajemniczemu bohaterowi uda się jakimś cudem wygrać z rudą wywłoką, to będzie miał za zadanie pomóc jeszcze kapiącemu workowi ziemniaków.
... tylko czy chłopak skapnie się, że "teraz" było do niego?
Dziewczyna nie mogła już wytrzymać z bólu. Łzy leciały jej po policzkach jak Wel na odcinku nazywanym Piekiełkiem. Nie mogła nawet jasno myśleć. Chciała już do domuuuu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.14 20:04  •  Podnóże gór  - Page 10 Empty Re: Podnóże gór
Nóż opadł. Ręka się zatrzęsła. Jeśli do tej pory nie miała siły to teraz już jej niemoc przekroczyła wszelkie granice. Nie miała wątpliwości, że ta parka była ze sobą spokrewniona. Para dziwaków, łamane przez idiotów. Tyle że ona w aktualnym stanie nie była wcale lepsza. Przyjemne szumienie w głowie sprawiało, że jedynie rozciągnęła czerwone wargi w uśmiechu. No tak, narkotyki, może to wszystko jest jedynie złym tripem? Ao jeden będzie wiedział, ale zapewne już po fakcie.
- Jestem smoczycą? Co do... AŁA!
Odskoczyła jak oparzona jeszcze zanim chłopak skończył swój wywód. Zmarszczyła brwi, wpatrując się w niego z niedowierzaniem. Czy to jego słowa sprawiły, że zapłonęły jej nadgarstki? Nie, zaraz, ta mała mogła władać ogniem, to zapewne jej sprawka! Ach. Pewnie dlatego się wydarła gdy ją zabolało. Westchnęła cicho, bo mimo że nóż jej wypadł, leżał tak blisko, że od razu po niego sięgnęła i najzwyczajniej w świecie wbiła go anielicy w stopę.
- A masz! Siedź cicho albo serio cię zabiję, idiotko.
I choć ta zapewne już stęknęła bądź krzyknęła z bólu, młody nadal stał jak ten kołek i proponował Taihen swoje... gatki? Mlasnęła językiem, zniesmaczona, bo cały jej plan stawał się wielką, przeklętą komedią. Wyciągnęła zza paska kolejny sztylet i zamachnęła się nim w stronę Kyla.
- Zostawisz gacie, siądziesz grzecznie w kąciku i policzysz do dziesięciu, a ja uwolnię tą panienkę, rozumiemy się? Jeśli tego nie zrobisz. Nie zrobicie. Zabiję was oboje. Czy wszystko jest jasne, dzieciaczki?
Łypnęła na nich najgroźniej jak umiała, spode łba, mrużąc ślepia, brwi i wszystko co mogło jej nadać groźny wyraz. Dopiero wtedy spojrzała na paski krępujące ręce i nogi anielicy. W sumie nie rozumiała czemu dziewczyna najpierw nie spróbowała ich przepalić, a dopiero potem atakować kapłankę. Skoro jednak teraz chciała ją uwolnić, to nie miało to już większego znaczenia. Zgarnęła rudą czuprynę z czoła i sięgnęła do pierwszej klamerki, dając znać, że teraz wszyscy powinni zacząć robić to czego od nich wymagała. Szkoda, że miała to niemiłe przeczucie, że oni wcale tego nie zrobią, a wymyślą jakiś idiotyczny plan, angażując do tego niewyparzoną gębę anielicy oraz klucz trzymany przez chłopaka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.12.14 16:54  •  Podnóże gór  - Page 10 Empty Re: Podnóże gór
- Wszystko? - Parsknął, szczerze nie rozumiejąc, jakim cudem ta dziecinka mogłaby zgodzić się na coś takiego. Przecież sam i tak chciał jej pomóc, więc po co jeszcze próbowała go ugłaskać i wybłagać? Doprawdy, kobiety w jego oczach chyba już na zawsze pozostaną dziwnymi istotkami. Albo próbują go zabić, albo wcisnąć mu za dużo słodyczy. Nie, żeby narzekał - "wszystko" to jednak całkiem sporo. Jednak... coś mu nie pasowało. - To dość wysoka cena jak za taką drobnostkę~. - Rzucił i już, już próbował zamachnąć się ręką, w której trzymał swoją świętą broń mechanika pod postacią klucza, kiedy dziewczę wrzasnęło, a blondynek skończył z prowizorycznym mieczem na głowie, nim ten odbił się od niej i trafił z hukiem o glebę. Już sam nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Rzucać się, nie rzucać, cokolwiek. W dodatku Kapłanka nie miała zamiaru czekać na to, aż Jason ułoży sobie w głowie jakiś sensowny plan - już na starcie postanowiła podręczyć jeszcze Anielicę, nim-... co? Przemówiła do niego? I czy ona chciała... ugody?
To chyba jego najszczęśliwszy dzień od dawna! Nawet nie musiał się wysilać.
"Zostawisz gacie..."
Miał je zostawić sobie, czy jej, czy sobie, czy jej, czy komu? No cóż. Chyba tak czy inaczej zrozumiałby wszystko źle, więc Shi miała tego pecha, że i słówko "zostaw" odnalazł w swojej beznadziejnej podświadomości jako "zostaw tutaj". Tak więc wycofując się powolnym krokiem - a przez powolny mam na myśli niemal niewidoczny ruch - chwycił za brzeg swoich spodni, nieco obciągając je w dół, a chwilę później...
Widzieliście kiedyś manerw zdejmowania bokserek bez uprzedniego ściągania gaci? Ja też nie. Grunt, że chłopaczyna najwyraźniej opanowała tę sztukę do perfekcji, bo już po kilku sekundach Fechtmistrzyni mogła ujrzeć frunącą w jej kierunku falę różowego materiału, upadającego w końcu na ziemię. Spodziewać można się było wielkiego wybuchu lub też chociaż jakiegoś uderzenia bomby biologicznej o nieprzyjemnym zapachu, ale bycie głupim nie równało się z byciem fleją, więc mordy w kubeł. To byłby najbardziej pachnące majteczki, jakie te dwie panienki dałyby radę sobie kiedykolwiek wyobrazić. Opadła kopara, co?
- No to zostawiam gacie. I siadam w kąciku~.
JAK RZEKŁ TAK UCZYNIŁ I DO LICZENIA PRZYGOTOWANIA POCZYNIŁ, EEEYUP.
Raaaaaz~... dwaaaaaa~...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.12.14 19:23  •  Podnóże gór  - Page 10 Empty Re: Podnóże gór
- DOBRZE CI TAK, GŁUPIA LA... LAFIRYNDO JEDNA! - wykrzyknęła. Gdyby mogła, dodałaby jeszcze coś w stylu "bezbożna rozpustnico", "szalona psychopatko" czy "niepokorny nicponiu". Ale ją bolało, to nie dodała. A co. Nie będzie się męczyć. Sobie najwyżej poszlocha czy coś.
Chwilę później ruda wywłoka wsadziła jej nóż w stopę. Stopa Blizzie jednak nie była przygotowana na tak bliski kontakt z nożem. Lodowaty metal nie podobał jej się, więc stopa się obraziła i wysłała do mózgu anielicy, że jej to nie odpowiada. A mózg powiedział Blizarre, że ją to boli. W rezultacie struny głosowe dziewczyny zareagowały nagłym ożywieniem, co spowodowało, że Kyle oraz kapłanka mogli usłyszeć przeciągły jęk. Bynajmniej nie zadowolenia.
W każdym razie jedyne, co Blizzie robiła teraz produktywnego, to łzy. Leciały jej po policzkach mimo tego, że różowowłosa próbowała się powstrzymać przed płaczem. Ledow już na oczy widziała, jednak dała radę jeszcze spojrzeć na swojego bohatera, który rozpoczął arcyciekawy proces ściągania gaci bez zdejmowania spodni. Blizzie zamrugała z szacunkiem. Gdyby mogła mówić, z pewnościa wyraziłaby teraz swój podziw. "Och, nieznany bohaterze. To było takie męskie", tak powiedziałaby. Albo coś w stylu "Ale świetne, naucz mnie". Także... Taihen, jesteś otoczona przez idiotów. Blizzie teraz już nie krzyczała. Czekała tylko, aż kapłanka ją odwiąże. Nie wiedziała jednak, co dalej ma robić. Przecieżsobie teraz nie wstanie. Wszystko zależy od tego dzielnego bohatera, który przybył smutnej dziewicy na ratunek. Blizka jakoś się potem odwdzięczy. Ale to potem, bo na razie jest zajęta jęczeniem i innymi takimi rzeczami.
// post taki słaby, ale co tam.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.12.14 20:47  •  Podnóże gór  - Page 10 Empty Re: Podnóże gór
Co kurw... Ci się licytują, dyskutują, rozbierają się, a ona mimo wszystko godzi się na kapitulację i ugodę. Cholera, teraz to już zdecydowanie wszystko było nie tak. Łypnęła groźnie na chłopaka siedzącego w kącie, potem na różowy kawał materiału. Odetchnęła, plusem był brak odoru, to prawda, ale nadal różowy materiał... Tak. Różowy materiał odbierał męskości nawet tej sztuczce ze zdejmowaniem gatek bez pozbawienia się spodni, co tym bardziej powinno ją zaskoczyć, czyż nie? Otóż nie. Za bardzo była zajęta dłubaniem przy klamerkach, które najwyraźniej wcale nie chciały się rozpiąć!
- Ej... chyba mamy problem. Nie mogę jej rozwiązać, krzesło nie współpracuje.
Teraz pełne podejrzliwości spojrzenie padło na przeklęty mebel rodem z horrorów. Co jak co, ale przecież sam tortur nie przeprowadzi, więc jak może odmawiać współpracy rudowłosej? Wstała i dźgnęła oparcie, pełna powątpiewania.
- Nie możesz przepalić tych pasków, mała? Albo jeszcze lepiej, przetnij je tym kawałem złomu co tam masz, chłopcze.
Przez cały ten burdel w jej planach całkiem zapomniała o swoich nożach, które walały się tu i tam po podłodze chatynki. Zamiast tego jednak patrzyła bezradnie. Cała ta akcja ją przerosła. Dodatkowo jeszcze rycząca Blizzka doprowadzała ją do szału, który prędzej by rozniósł przeklęte krzesło z osobą na nim siedzącą, niż oswobodził anielicę. Sytuacja patowa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.12.14 18:24  •  Podnóże gór  - Page 10 Empty Re: Podnóże gór
No i co? Miał teraz tak siedzieć, jak ten kołek, i tak po prostu czekać, aż skończą się bawić? Rany, najgorsza rozrywka świata. A miał pozgrywać bohatera. Zamiast tego spotkał się tylko ze skwaszonymi minami na widok jego portek. Co z tego, że były różowe? Może lubił ten kolor? Kobietom wolno, a jemu to już nie? KOMPLETNA DYSKRYMINACJA.
- Nie chce co? - Odparł nieco tępo, spoglądając spod byka na parkę dam, które najwyraźniej nadal nie skończyły swoich swawoli pośród węzłów losu i mordu. Rany, dlaczego akurat on? Nie mógł do nich wpaść jakiś seksowny kapitan straży, czy czego tam? Naprawdę miały pecha, że trafiły akurat na niego. Ten dzieciak w ogóle nie miał pojęcia, co zrobić, ażeby należycie zająć się obydwiema płomiennowłosymi wiernymi swym ideałom. Na razie określono mu jasne zadanie, z którego to starał się należycie wywiązać, a które-... nagle uległo zmianie?
"Przetnij je tym kawałem złomu, co tam masz..."
Kawałem... złomu!?
- To nie jest żaden złom, tylko klucz płaski! Ósemka! - No i się dzieciak wnerwił. Wysyczał swoje słowa przez zaciśnięte zęby, nim podniósł się z siadu wprost do pionu i zmierzył Kapłankę swoim niezłomnym, gromiącym spojrzeniem, nim ruszył pewnym krokiem do przodu, taksując z niewiarygodnie łagodną miną swój ukochany kawał metalu, jak gdyby oceniał prawdopodobieństwo przecięcia nim liny. A że dobre ocenki z matmy się za życia dostawało, to bardzo szybko doszedł do wniosku, że wszystko to równe było marnemu zero zero jeden procent. Czyli prawie nic. Westchnął głośno, rozglądając się ponownie po powierzchni płaskiej, po jakiej stąpał. Naprawdę nie wpadła na to, że mogłaby po prostu użyć tego, co sama miała w zanadrzu? Dlatego miast podejść prosto do Anielicy i jej towarzyszki, jasnowłosy ruszył w zupełnie odwrotnym kierunku, ostatecznie schylając plecy po jeden z noży, którego za nic nie mógł zidentyfikować. Dopiero wtedy odwrócił się na pięcie i podjął kroki ku dotarciu do swojego poprzedniego celu. A gdy tylko udało mu się ogarnąć rzeczywistość i dokonać wszystkiego, czego chciał... nachylił się nad zdradzieckim krzesłem.
Pasy?
Sznury?
Zapięcia?
Rany, tak, jakby od razu nie można było tego przeciąć. Zatarł jeszcze dłonie, nim przyłożył ostrze do krępującego Anielicę więzienia i przesunął nim poń razy kilka. Po co komu tyle pasów na kilka kończyn i ogólnie jedno ludzkie ciało? Nie wystarczą dwa? Teraz to on musiał się męczyć.
Ale przynajmniej jakoś się uporał. Choć nie było to zbyt widowiskowe.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.12.14 1:24  •  Podnóże gór  - Page 10 Empty Re: Podnóże gór
Blizzie już wpadła na pomysł, jak sobie może ulżyć w bólu. Była to taka niesamowita i genialna myśl, że anielica przestała przez chwilę szlochać. Na szczęście noga znów o sobie dała znać. Głupia noga! Chce, żeby Blizka skupiała na niej całą swą uwagę. Egoistyczna świnia! Takie nogi powinny już dawno zostać oddelegowane do więzień.
... ta.
W każdym razie Blizarre uznała, że wyobrazi sobie, iż jej wybawca to Ailen. Tak. To jej ulży w bólu. Wgapiła się w chłopaka załzawionymi oczami i zasmarkanym nosem, po czym wyobraziła sobie, jak tu zamiast sympatycznego blondaska pojawia się sexi kotowaty. Z tym swoim spojrzeniem pana... och~!
- Kocham Cię. - wybełkotała jako tako, patrząc na chłopaka z rozczuleniem i miłością w oczach. Nieważna była ruda wywłoka. Nieważna była rana, niesforne krzesło czy cała sytuacja. Tylko te oczy, w których utopiła się anielica...
*tu nastąpią romantycze dziwne rzeczy, którymi Blizzie się zachwycała, nie trzeba czytać*
Były jak te dwa talerze z sernikiem. Jak żaglowce na wzburzonym morzu niepewności i rozszalałych uczuć. Dryfują, walcząc z niepokornym żywiołem. Co chwilę zalewa je słona woda, ale te nie poddają się! I... wygrywają. Odpływają do portu.
... Blizka, powinnaś zacząć pisać opowieści dla niecierpliwych panien.
W chwili, gdy bohater dnia odwiązał wszystko, co trzymało naszą dziewicę w potrzebie, ta upadła na niego. Takie wymuszenie tulenia czy coś. W końcu teraz to nie był tajemniczy pan którego Bli nie zna, a Ailen. No i jak upadła, tak została. Wiadomo, siły nie ma. Te sprawy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.12.14 14:56  •  Podnóże gór  - Page 10 Empty Re: Podnóże gór
Już myślała, że się w tym wszystkim odnalazła. Że poznała sens życia i już wszystko pójdzie po jej myśli. Że świat stanie po jej stronie, ale myliła się. Nie dość, że krzesło się buntowało (najwyraźniej wszystkie się zmówiły i bardzo jej nie lubią), to jeszcze musiała pozwolić chłopakowi odegrać bohatera, używając jej własnych noży! Poległa. Siadła. Skapitulowała, przyglądając się jak Kyle szarpie się z pozostałymi skórzanymi pasami. Zagryzła wargę i czekała. O dziwo anielica wcale nie wyglądała na zachwyconą obrotem spraw. Odpłynęła gdzieś na skrzydłach wyobraźni, zostawiając ich samych. Takim to dobrze, zapewne nawet nie potrzebowała narkotyków by wprowadzić się w taki stan. Gdzieś w głębi duszy jej zazdrościła. Lecz czy to coś zmieniało? Otóż nic. Nadal siedziała w szopie z parą odmieńców, patrząc jak odgrywają szopkę lepszą od tych bożonarodzeniowych. Że też...
Na szczęście, chłopak szybko, choć mało spektakularnie, uporał się z więzami. Taihen nie miała zamiaru dłużej czekać. Zgarnęła wszelką broń ją otaczającą, całe cztery noże i po prostu czmychnęła z rozpadającego się budynku, zostawiając parkę samą. A co! Taki prezent niemal świąteczny im zrobi.

zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 19 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 14 ... 19  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach