Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 11 z 19 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 15 ... 19  Next

Go down

Pisanie 24.12.14 16:59  •  Podnóże gór  - Page 11 Empty Re: Podnóże gór
Wiara i ciężka praca czynią cuda, tak więc nie miał zbyt dużego wyboru poza właśnie tymi dwoma czynnikami. No i proszę - szło mu dość sprawnie, kiedy spierał się z kolejnymi częściami prowizorycznego więzienia, jakie odebrało Blizarre jej słodką wolność. Zaraz miała jednak móc znów odlecieć niczym ptak na swoich nieistniejących skrzydełkach... och, momencik. Przecież one naprawdę nie istniały. Dobrze, że nie wypalił przy niej czegoś takiego. Taka gafa, Kajl~.
"Kocham cię."
Uniósł brwi, nim spojrzał wprost w jej maślane gały, z wielką konsternacją oddając się swoim przemyśleniom na ich temat. Doprawdy, czy ta Kapłanka dała jej coś mocniejszego, zanim ją tak uwiązała? Bo chyba było z nią coś nie tak. Lyrium jakieś, czy co.
Postanowił udawać, że nic nie zauważył. Cholera wie, czy się nie mylił.
- Dasz mi to na piśmie? Pochwalę się mamie, że istnieją kobiety poza nią, które tak myślą. - Odparł lekko, uśmiechając się w ten swój perfidnie zawadiacki sposób, jak gdyby spłynęły na niego nagłe błogosławieństwa czaru i seksu. Niestety, tego nie posiadał za grosz. Miał za to krzywy grymas łobuza, który za nic nie pasował do jego uroczej osobowości, dopóki ta na niej nie traciła. No, ale jak się nie ma, co się lubi, to się podrywa małe Anielice.
Ale nie tę. Chyba miała nie po kolei w głowie, a jej spojrzenie zaczynało się robić niepokojące. Nie, żeby czuł jakiś dyskomfort... w ogóle. Po prostu miał ochotę spierdolić przed nią na drzewo albo przynajmniej schować się za tamtą rudą cizią, która w jakiś magiczny sposób się gdzieś rozpłynęła. I za co ON musiał zostawać z tą młodą? Serio nie miał ochoty wplątywać się w jakieś podejrzane znajomości. Co, jak to wszystko okaże się pułapką? Jak go złapie, zabije i zje mu wnętrzności? Nie chciał tego, nie był aż takim masochistą, a lędźwia były mu jeszcze trochę potrzebne. Co z tego, że cały ten cukier, jaki spożywał, mógł w każdej chwili rozpierdolić mu wątrobę...
W dodatku na niego upadła, jak gdyby nie miała żadnych lepszych rzeczy do roboty. No okej, mógł to w sumie znieść, gdyby nie to, że było to dość... niezręczne? Nie, nie nazwałby tego tak. Ciężka też nie była, ale to nie znaczyło, że pewien dyskomfort mu nie doskwierał. Leżenie z jakąś dzieciną na klacie było bądź co bądź niewygodne, kiedy ta spadała na ciebie z prędkością światła, w dodatku będąc jakąś półprzytomną piczą, którą ledwo znałeś i w ogóle nie miałeś z nią nic wspólnego. Chyba, że wzrost.
Też mi.
- Ale wiesz, Aniołku, mogłabyś już... wstać? - Mruknął nieco niemrawo, ledwo mogąc oddychać z jej ciałkiem wbitym w żebra. - I ogólnie jakoś inaczej okazywać wdzięczność. Wiesz, ja bardzo lubię czułości, ale-... ja nie mogę, DUSISZ MNIE, kobieto.
Mimo wszystko nawet nie dał jej czasu na reakcję, zwyczajnie samemu unosząc się z miejsca, przy okazji chwytając wcześniej wspomnianego "Aniołka" w ramiona, aktualnie odgrywające rolę makaronu do spaghetti, telepiąc się na wszystkie strony. Ale jednak wstał! Nawet ją uniósł! Tylko co dalej, jasny gwint.
Anybody heeeelp meeeeh. D:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.12.14 17:38  •  Podnóże gór  - Page 11 Empty Re: Podnóże gór
W czasie, gdy Blizzie spędzała z "Ailenem" nie zwykle romantyczne chwile w domku, to Szpadel wraz z Alfą czekali na dworze. Głupie to zwierzaki nie są, ale do IQ 148 też im daleko, także po prostu siedzieli. A gdy ruda wywłoka wypadła i sobie poszła, to wkroczyli na włości. Alfa zaryczał głośno, a Szpadel coś tam się wydarł. Blizzie uśmiechnęła się  i coś tam wybełkotała. Dual Hostem zaczął działać, świetnie. Więc nadal była z niej kluska, którą Kajl trzymał w ramionach.
Romantycznie.
Alfa podbiegł do chłopaka i zaczął obwąchiwać anielicę, po czym trącił ją nosem. Spojrzał na jej bohatera władczo. Znaczy... można odnieść wrażenie, że tak spojrzał. Złapał blondaska za rękaw zębiskami i pociągnął na zewnątrz. A właściwie wyciągnął, bo zwierzak nie miał zamiaru słuchać żadnych sprzeciwów. Waran w wersji XXL miał na łapie zawiązaną różową kokardkę.
Tak, to na pewno zwierzak Blizzie. Nawet jeśli nasz wspaniały rycerz miałby jakieś wątpliwości czy istotka ta ich nie chce pożreć, to teraz na pewno się rozwiały. Oba zwierzaki skierowały się w stronę Eden. Co chwilę oglądały się, czy Kyle na pewno leci za nimi. Czy tam biegnie czy idzie. A jeżeli za wolno, to go poganiały. A jak. Podróż była dość długa i męcząca, a Blizka trafiła w dość słabym stanie do szpitala. Doktor na jej widok westchnął z pytaniem "Znowu?" na ustach. Wiadomo teraz, że anielica będzie przez jakiś czas wyłączona z życia społecznego, a noga jeszcze przez dłuższy czas będzie sprawiać problemy. No. A przy okazji odkryli u niej Dual Hostem, przez który będzie miała jeszcze więcej problemów! Ale przeżyje, się nie trzeba martwić.
[z.t + Kyle]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.01.15 19:35  •  Podnóże gór  - Page 11 Empty Re: Podnóże gór
Dziw, że jeszcze nie miała dosyć tego cholernego miejsca. Znaczy się, no, Desperacji. Set stwierdziła, że może pójść dzisiaj troszkę dalej. W czasie drogi zastanowiła się przez chwilę, jak to fajnie zwiedzić góry.
No to poszła się wspinać. Na Góry Shi, poniekąd teren Kościelnych. Ale hej, oni nie zrobią z Ciebie ofiary, dopóki nie jesteś aniołem. Yup, Sette coś na ich temat wiedziała. Chodziła plotka po S.SPECu, że coś z nimi się może zacząć dziać. Pytanie, czy to dobrze, czy źle. Dlatego postanowiła zajrzeć na tereny, tak o. Zobaczyć, gdzie właściwie istnieją te biedne istotki.
Trzeba było przyznać, że to miejsce nie wyglądało zbyt przyjaźnie, kiedy powoli robiło się ciemno. Nie miała w planach jednak zbyt długiej imprezy w górach... Jej głowa w każdym momencie może znowu dostać dziwnych pomysłów. A proszek od uroczych bliźniąt wolała jak na razie zatrzymać na później. Nigdy nie wiadomo, co to za cholera. Mówiła, że potrafi nieźle znieczulić, więc w walce się nie przyda.
- O ja Cię, Set. Co za ufność. Pierwszy raz udało Ci się wyjść ze spotkania z psiakiem w pokoju. Albo i przedpokoju, cholera to wie. - powiedziała do siebie w pewnym momencie, spoglądając na drzewa, które właśnie miała okazję ujrzeć. Z ciekawości wzięła do ręki ostrze i nacięła niewielką część kory, która wylądowała na resztkach trawy przed nią. Eliminatorka po tym sięgnęła po kawałek wolnego bandaża i zabezpieczyła ją, po czym schowała do torby. Ciekawe, jak mocno różniły się od drzew, które ona widziała w mieście. Specem w tej dziedzinie za wuja nie była, ale dla ozdoby mogła sobie wziąć kawałek. Why not. Broń po chwili schowała, choć cały czas trzymała rękę na rękojeści. Czuła się jakoś tak... Nie za bardzo bezpieczna, czy coś. Nic dziwnego, jesteśmy na pieprzonej Desperacji!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.01.15 13:37  •  Podnóże gór  - Page 11 Empty Re: Podnóże gór
Wolny dzień o wszelakich głupot i ogólnie od treningów, mógł się dziś całkowicie lenić i w ogóle. Wyszedł z klasztoru przeciągając się z zadowoleniem i ssając spokojnie słodkiego lizaka. Tak, jego mała słabość jaka były słodycze które mógł spożywać w dowolnej ilości, a nie miały na niego skutku wagowego, jedynie potem za bardzo rozpierała go energia.
- Całkiem fajna pogoda powiem... chyba pójdę się przespać. Tak... to bardzo dobry pomysł. - Zamruczał pod nosem merdając delikatnie swym wilczym ogonem. Po chwili wdrapał się na jedno z największych drzew z najszerszą gałęzią. Ułożył się wygodnie nakładając nogę na nogę i po chwili zaczął już drzemać. Sendo miał nadzieję że nic mu nie przerwie miłego dnia, jednak uszy szybko poruszyły się w kierunku lekkiego hałasu. Ciężko coś nie usłyszeć skoro tu był cholerna cisza... dziś całkowicie się nic nie działo. Uniósł się po chwili i odwrócił głowę w tamta stronę, podniósł się nieco kucając na gałęzi. Przegryzł mocniej lizaka zjadając go od razu i zeskoczył sprawnie.
- Witaj ktoś, kto chyba lubi szpiegować. - Warknął groźnie pokazując kły i kładąc uszy po sobie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.01.15 20:08  •  Podnóże gór  - Page 11 Empty Re: Podnóże gór
Cóż, nie była na tyle naiwna, aby sądzić, że będzie tutaj do końca sama. W to nawet nie dało się wierzyć, serio. Wiedziała, że prędzej czy później trafi albo na jakiegoś wyznawcę, albo zagubioną duszyczkę, chcącą skryć się w jednej z tych jaskiń. A w jednej z nich musiało być wejście do świątyni tych całych aonistów, czy jak się tam ich nazywało. Gdyby jednak ktoś jej powiedział, że trafi na faceta z uszami, toby takową osobę wyśmiała.
A jednak, trafił się.
Mina Sette musiała być epicka - była połączeniem zdziwienia i braku zrozumienia aktualnej sytuacji. Pozbierała się jednak dosyć szybko i przyjrzała swojemu nowemu rozmówcy. Miał uszy, ogon i warczał jak zwierzątko. Okulary aktualnie miała schowane w torbie, jednak nie musiała zgadywać - zwierzęce atrybuty łączone są z Wymordowanymi. Więc i chłop przed nią musiał nim być. Nie wyglądał źle... Problem był w tym, że na nią warczał. Zdecydowała więc grać zagubionego rekruta, który nie chce zdradzić, że jest z miasta. Przyjęła pozę lekko zmartwionej panienki i spojrzała na niego z nadzieją, wylewającą się z niej strumieniami.
- Ach, nie... Ja po prostu się troszkę zgubiłam. Nie jestem szpiegiem, tylko zagubioną duszą. Przepraszam, jeżeli denerwuje Cię moja obecność. - nawet pomyślała o rzeczach, które najczęściej wywołują u niej rumieńce, aby wyglądać na bardziej wiarygodną. Zresztą, jeżeli chciała, to czasem potrafiła grać taką zagubioną panienkę. Nawet splotła palce uważając przy tym, aby jej broń nie była widoczna. W razie czego naprawdę mu wmówi, że ją znalazła, bo jakiś żołnierz zdychał w krzakach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.01.15 18:39  •  Podnóże gór  - Page 11 Empty Re: Podnóże gór
Widząc jej minę uśmiechnął się kącikiem ust prawie wybuchając śmiechem. Mimo to nie uczynił tego, była kimś obcym, nawet mogła być wrogiem który szukał klasztoru, czy coś w tym stylu. Mimo wszystko był bardzo podejrzany, nie sadził że ktoś mógłby od tak spokojnie się wspiąć. No i jeszcze jeden szczegół, był on Wymordowanym, połączonym z wilczym DNA przez co jego węch był o wiele lepszy od zwykłego człowieka.
- Dziewczyno, sadzisz że Twój zapach mieszczucha nie zdradza mi skąd przychodzisz? - Nikomu takiemu nie ufał, nie ważne jak bardzo niewinna by była ów osoba. Nie podchodził do niej za bardzo, warknął jedynie głośniej.
- Czego tutaj szukasz? Schronienia? Od de mnie na nie nie licz. - Przyglądał się jej jakiś czas i przybliżył się nieco. Wiedział jaki byli kapłani w świątyni, jednak nie pochwalał ich otwartości do obcych.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.01.15 19:04  •  Podnóże gór  - Page 11 Empty Re: Podnóże gór
Była świadoma faktu, że musiała wyglądać co najmniej głupio, ale o to właśnie chodziło. Miała wyglądać na taką głupią babę z miasta, serio. Ukrycie tego faktu byłoby nieopłacalne i praktycznie niemożliwe przy jej aktualnym wyglądzie... Choć nie sądziła, że zdradzi ją jej zapach.
Co? Czyli że ten gość nie tylko uszy i ogon ma po zwierzaku, ale i węch? A więc jest takim dużym, słodkim, gryzącym pieskiem. Hmm... Powinna sobie kiedyś takiego do domu sprawić. Znajome by stwierdziły, że chłopa sobie wytrenowała. To by było całkiem zabawne i fajnie by się to oglądało na boku. Tyle że wychować takiego ludzkiego zwierzaka to nie lada wyczyn. No i naukowcy by się na niego rzucili.
- A czy ktokolwiek to ukrywa? Wiadomo, że duszyczki z miasteczka gubią się najwcześniej. A ja... Uciekłam. Naprawdę! Posądzali mnie o zarażenie wirusem X i tym, że pomagam potencjalnym zarażonym uciekać. Oni by mnie pocięli i zrobili ze mnie monstrum w tych swoich laboratoriach...
Bajeczka zmyślona na boku, ale jednak jakże wiarygodna! W końcu jeżeli ludzie stamtąd uciekali, to mieli różne powody. Podejrzenia, zbyt duża wiedza, zarażenie wirusem... A nikt nie chciał skończyć na stole. Więc na dalszą metę jej kłamstwo mogło być prawdziwe. Choć była wojskowym, tak.
- Ktoś mi powiedział, że niedaleko jest tam taka świątynia. I podobno przyjmują czasem jakieś dobre duszyczki. Czy w zamian za to weszłam na Twoje tereny? Przepraszam...
Kiedy nieznajomy lekko się zbliżył, Laura się lekko odchyliła z miną "dafuq?".
- Przepraszam? Jaa nazywam się Laura. A Ty to...?
Wiadomo, że każdy człowiek się źle czuje, jak coś się zbliża. W jej przypadku i tak trzeba było uważać.
Po jakimś czasie jednak ciężko westchnęła i pokręciła głową. Szybko się jej to znudziło. Pomachała tylko swemu rozmówcy, po czym skierowała się w stronę miasta. Lub jego okolic.
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.15 19:48  •  Podnóże gór  - Page 11 Empty Re: Podnóże gór
- I po co było zaczynać, co? - wymruczał pod nosem Asheritt, siadając i opierając się plecami o wielkie, podobne do wilkołaka stworzenie. Aktualnie martwe żeby nie było.  Trzeba było przyznać, że dawno nie spotkał podobnie trudnego przeciwnika, ale w końcu i tak było to tylko spore zwierzę, ze śladowymi ilościami inteligencji, chociaż nad wyraz sprytne.
- Cholera...dać się tak głupio podejść. Prawie mnie dorwałeś kumplu. - dźgnął przyjaźnie łokciem truchło i otworzył plecak z którego wyjął rzeczy podobne do opatrunku. - Swoją drogą to co tutaj robisz, hmmm? Nie zauważyłem w okolicy innych bestii.  Zgubiłeś się czy jak?
Może i mówienie do zdechłej bestii było dziwne, ale Inseki prawie cztery miesiące nie widział żadnej istoty ludzkiej, a brak osoby z którą można porozmawiać... Cóż, robił dziwne rzeczy z ludźmi. Czasem potrzeba usłyszenia czyjegoś głosu jest silniejsza niż racjonalizm. Bok płaszcza i kamizelka w które ubrany był chłopak zaczęły nasiąkać krwią, więc Łowca zdjął je by nie pobrudziły się bardziej. Rany które poniósł w niedawnej walce z grupką małych, zmutowanych stworzeń znów się otworzyły i musiał zmienić bandaże. Fakt, że przybywał w głuszy i za chwilę może się natknąć na wesołą gromadkę morderczych bestii szukających przekąski zdawał się chłopaka nie martwić. W razie kłopotów powinien zdążyć odpowiednio szybko zareagować i może nawet nie wykrwawić się przy tym na śmierć. Co było więcej niż pewne jeśli nie zajmie się opatrunkiem. Trzymając końcówkę bandaża w zębach, zaczął okręcać go wkoło torsu, nucąc przy tym jakąś piosenkę, którą kiedyś usłyszał w Mieście. Skończył i przyjrzał się krytycznie swojemu dziełu. Medykiem to on nie był, co zresztą było widać, ale opatrunek wytrzyma chwilę. Spakował wyjęte wcześniej rzeczy do torby i założył ubranie. Nagle obrócił się błyskawicznie i zastygł nasłuchując. Wyostrzony słuch robił swoje. Gdzieś całkiem blisko słychać było oddech. Ludzki oddech z tego co mógł ocenić. Zaskoczony atakiem nie zwrócił wcześniej na niego uwagi. Ruszył ostrożnie w tamtą stronę. Kto wie, może była to pułapka zastawiona przez nieco sprytniejszego kuzyna bestii z wcześniej? A może to naprawdę ranny człowiek? Desperacja nie wybaczała błędów, a jednostki słabe i głupie miały mniejsze szanse przeżycia niż płatek śniegu na środku pustyni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.15 22:45  •  Podnóże gór  - Page 11 Empty Re: Podnóże gór
Ostatnio nie sypiała zbyt dobrze. Morfeusz już nie układał jej do snu, nie scałowywał świadomości z jej powiek, nie opowiadał bajek na dobranoc. On się wściekł w swojej samotności i szeptał na ucho słowa, które sączyły truciznę do jej umysłu. Obowiązki. Musiała wypełniać setki obowiązków, ponieważ była Prorokiem. Ponieważ każdy czegoś od niej oczekiwał. Usiądź w komnacie i wysłuchaj wiernych. Złóż ofiarę. Pomódl się do Ao. Wyrusz w końcu na spotkanie Cronusa. Ile by dała za jakąś miłą, przychylną duszyczkę, która by ją wysłuchała, przytuliła, pocieszyła. Która by nie kazała jej robić nic więcej, usiadłaby i trwaliby tak w milczeniu! Niestety, taki los sobie zgotowała, porywając się z motyką na słońce i teraz musiała wypić całe piwo, którego naważyła.
Właśnie dlatego nocami spacerowała. Zapuszczała się w dzikie tereny pewna, że w ten sposób niedługo nawiedzi ją sen i wróci do swoich komnat by odpocząć. Ułoży głowę na poduszce, a Piaskowy Dziadek tym razem szczodrze posypie jej oczy złotymi kryształkami.
Niestety, poza tym faktem nadal była zmęczona. Brak snu odbierał jej resztki jasnego myślenia. Świadomość wędrowała gdzieś w przestworzach. Nic dziwnego, że nie zauważyła czającej się za skalnym wyłomem bestii. Wilka, którego sierść żarzyła się pomarańczem i czerwienią. Którego ślepia miotały iskrami. Dopiero gdy potężne łapy przycisnęły ją do twardej posadzki, zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Nie zabrała jednak broni.. Nigdy nie była jej potrzebna o tej porze. Teraz żałowała, gdy bestia orała pazurami jej plecy. Jak kły wbijały się w ciało kobiety, raniąc je dogłębnie. Jedynie zdążyła zakryć głowę i kark, zwijając w bezpieczną pozycję żółwia, jednak z tego powodu ucierpiały jej plecy. Nogi. Ramiona. Wszystko krwawiło obficie, gdy bestia po raz kolejny trąciła ją nosem, a później łapą. Nie ruszała się. Serce waliło jak szalone, pozbywając się krwi, której wilk nie zdążył jeszcze utoczyć, ona jednak starała się wszystko uspokoić. Wdech. Wstrzymaj oddech. Może nie jest głodny. Może sobie pójdzie.
Zapewne czuwał nad nią Ao, bo tak właśnie się stało. Bestia odeszła, znudzona zabawką, która wcale nie starała się walczyć o życie. Jedynie ryknął wściekle na pożegnanie, nim zniknął.
Kobietę ogarnęła ciemność. Najważniejsze jednak było to, że żyła.

Nie wiedziała ile czasu spędziła na twardej skale, jednak gdy obudziła się, jej ciało poraził ogromny ból. Im bardziej starała się go zlokalizować, tym większą część jej ciała ogarniał. Rany, które już zdążyły się zasklepić swędziały niemiłosiernie i ciągnęły skórę. To samo wszystkie plamy krwi, które ją pokrywały. Strój - brązowa sukienka do ziemi, z długim rękawem oraz zimowa peleryna z futerkiem były poszarpane. Marzła, lecz to zobrazowała sobie dopiero po chwili, gdy zdołała przewrócić się na bok i wypluć zaległą w gardle flegmę. Cudownie, nie dość że ranna, to jeszcze przeziębiona. Żeby tylko było to marne przeziębienie...
Później dojrzała zbliżającą się sylwetkę. Próbowała wstać, doprowadzić się do porządku, jednak nie było to wcale takie proste. Ledwo usiadła, a zawrotny głowy od razu ją dopadły. Straciła wiele krwi, była wyjątkowo słaba, a w dodatku zaschło ją w gardle, zmęczonym nieustającym kaszlem. Zacisnęła spierzchnięte wargi w wąską linię pełną uporu i wpatrzyła się w sylwetkę. Oto zbliża się pomoc lub śmierć. A ona nie może nic zrobić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.15 0:58  •  Podnóże gór  - Page 11 Empty Re: Podnóże gór
Inseki ostrożnie zbliżył się do źródła dźwięku. Już z pewnej odległości zauważył, że była nim humanoidalna postać, jednak nie osłabiło to jego czujności. Nie był świeżo upieczonym Łowcą, spędził w Desperacji wiele lat i wiedział, że czasem spotyka się tutaj istoty i zdarzenia, których nie można zrozumieć. Jednak nie zdawał się tylko na wzrok. Gdy podszedł bliżej jego nozdrza wyłapały też zapach krwi. Ludzkiej krwi. A sądząc po pobojowisku jakie zastał, to cud że nieznana osoba jeszcze żyje.
Ale chyba nie na długo jeśli nie pomogę...
Łowca był już w stanie rozpoznać co za istota wymknęła się szponom śmierci. Dziewczyna. Prawdopodobnie zwykły człowiek, chociaż to cholernie dziwne, że jakiś znajduje się w tym miejscu. Chyba młoda, jeśli brać pod uwagę wzrost i budowę ciała chociaż nie był w stanie ocenić dokładnie, bo włosy zakrywały jej twarz. Sądząc po widocznych ranach, śladach na ubraniu i krwi dookoła, to czymkolwiek był jej oprawca musiał znudzić się nią i to ją właśnie ocaliło. Chociaż możliwe że bardziej wolała teraz by ją zabił,...
- Szlag...jest przytomna... - jego źrenice rozszerzyły się ze zdumienia gdy nieznajoma poruszyła się, a potem usiadła. Ostatnie metry dzielące go od niej pokonał biegiem, z każdym krokiem czując rosnące w piersi uczucie strachu. Fakt że dziewczyna jeszcze żyje oznaczał, że istnieje jeszcze szansa jej uratowania, jednak jej obrażenia... Asheritt zaklął szpetnie w myślach. Nie da rady zrobić dla niej wiele, może jedyne zapewnić jej pierwszą pomoc, a i to jedynie prowizorycznie. Trzeba będzie ją przetransportować gdzieś, gdzie jej pomogą. Problem w tym, że byli w cholernej Desperacji... Ah, ta dwuznaczność...
- Nie ruszaj się, bo pootwierają ci się rany. Spokojnie, postaram się ci pomóc. - powiedział powoli i spokojnie do nieznajomej. Możliwe że jest w szoku, utrata krwi mogła też sprawić, że jest na półprzytomna. Kucnął obok niej, odgarniając na bok włosy, żeby sprawdzić czy i tutaj jest tak źle z obrażeniami, jednak wyglądało na to, ze nieznajoma najprawdopodobniej skuliła się podczas ataku, chroniąc tym samym twarz, klatkę piersiową i brzuch. I całe szczęście, bo inaczej pewnie by nie przeżyła. Przynajmniej tyle mogła zrobić. Cóż, szkoda byłoby umrzeć w tak głupi sposób, szczególnie, że ranna była całkiem...ładna. Inseki odpiął pas z przyczepionym shotgunem i katana, który upadł z chrzęstem na ziemię, tak samo postąpił z plecakiem.
- Będę musiał się tego pozbyć...przepraszam...- Łowca machnął ręką i w jego dłoni pojawił się nóż tanto. - Nie bój się, nic ci nie zrobię. Jak ty się w to wpakowałaś dziewczyno...
Naostrzone ostrze cięło bez trudu resztki sukienki, Łowca musiał upewnić się, czy gdzieś pod spodem nie ma kolejnych ran. Nawet jeśli dziewczyna protestowała, to zignorował to. Jego ręce poruszały się z nadludzką szybkością. Nie miał teraz czasu na takie idiotyzmy, a jej stan nie pozwalał jej na przeszkodzenie mu. Strzępy które przywarły do ciała przylepione skrzepami zostawił jednak w spokoju, nie chciał pogorszyć sytuacji i otworzyć zaschniętych ran. Chłopak sięgnął po plecak i szybkimi ruchami wydobył potrzebne do opatrunku rzeczy. Powinien czymś oczyścić te rany, jednak jedyne co miał to woda. Nie marnując jednak czasu oderwał rękaw płaszcza i namoczył go, po czym ostrożnie, powolnymi ale zdecydowanymi ruchami zaczął przemywać rany. Zawahał się na ułamek sekundy przy nogach, miał nadzieję, że później nie oberwie za to w twarz. W myślach gorączkowo zastanawiał się co robić dalej. Nie wystarczy mu bandaży by zając się wszystkimi ranami. Najpierw opatrzył jej plecy. Ledwo starczyło bandaży, gdyby nie zabrał ich ze sobą z powodu własnych ran, to mogłoby być krucho... A przecież zostały jeszcze ręce i nogi...
- Masz się z tego wylizać. Lepiej żebym nie robił tego na darmo, bo lubię te ubrania... - Łowca zdjął płaszcz i kamizelkę, którą potem pociął na różnej grubości paski w ten prowizoryczny sposób zajął się resztą ran. Co prawda zostało jeszcze sporo pomniejszych, jednak opatrzył te najgroźniej wyglądające. Delikatnie okrył ją płaszczem, nie chciał wprawiać jej w zakłopotanie większe niż potrzeba, a fakt, że obcy facet gapi się na nią, gdy jest praktycznie naga...nie należał z pewnością go komfortowych. Łowca usiadł obok niej i otarł pot zalewający mu oczy. Nic dziwnego, że się zmęczył. Starł się działać jak najszybciej, a i jego stan zdrowia daleki był od idealnego. Skrzywił się widząc powoli rosnącą plamę krwi na własnym opatrunku. No pięknie. Jeszcze oboje tu umrą. Prawie jak Romeo i Julia, w obu przypadkach będzie to głupia śmierć...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.15 22:59  •  Podnóże gór  - Page 11 Empty Re: Podnóże gór
A jednak pomoc. Para zielonych ślepi wwierciła się w twarz mężczyzny, starając się ją zapamiętać. Wyglądał jakoś obco, nieludzko. Może nieco dziko. Wiedziała, że ją obserwował i oceniał rany jakich się nabawiła przez ten czas. Mimowolnie skuliła się w sobie pod naporem jego spojrzenia. Ramionami otoczyła kolana, które podciągnęła pod brodę. Wcale się nie cieszyła z ratunku. Była tak słaba, tak roztrzęsiona, że o wiele łatwiej byłoby umrzeć. Ale instynkt nie pozwoli.
Każdy, nawet najmniejszy ruch bolał, ale nie mogła sobie pozwolić na bezczynność. Nauczyła się tego już dawno temu. Albo będzie cierpieć albo zamarznie, a pierwsza opcja była dla niej o wiele bardziej korzystna. Nijak miały się do tego porady mężczyzny, dlatego przechyliła głowę, wpatrując się w niego uparcie. Nieco nieprzytomna, chora i spragniona. Poczuła dotyk na twarzy, ale nie zareagowała. Nawet nie drgnęła, choć już dawno temu obiecała sobie, że już nie pozwoli się dotknąć. Jedynie złapała resztki peleryny, którą była okryta i upchnęła ją między piersią a kolanami, obejmując z całych sił. Rany zabłysły czerwienią. No tak, czego innego można było się spodziewać po prężeniu mięśni poranionych pleców.
Poczuła jak resztki ubrania opadają, ale mimo to nie wypuściła szmaty trzymanej przed sobą i zasłaniającej drobne piersi, płaski brzuch oraz pełne biodra. Była przerażona, jednak zmęczenie nie pozwalało jej krzyczeć. Dopiero gdy sięgnął po materiał zrezygnowała z walki. I tak by jej nie wygrała. Puściła resztę płaszcza i wpatrzyła się apatycznie w palce u stóp, które tkwiły przed nią, kończąc równie nagie, teraz wyprostowane, nogi.
- Nie zauważyłam go. Był ogromny, a jego oczy świeciły na czerwono. - Głos był cichy, jakby odpowiadała sama sobie. Chrypka, zazwyczaj obecna w jej głosie, teraz przybrała na sile, ukrywając drżenie. No tak, przeziębienie.
Pozwoliła mu przemyć swoje ciało. Nie było sensu protestować, doskonale wiedziała, że robił to dla jej dobra. Skoro jeszcze nie dopił rudowłosej, to zapewne miał w związku z nią inne plany. Wszystko było lepsze niż śmierć. Wszystko. Całe szczęście, że przynajmniej przed spacerem związała włosy. Poza niesforną grzywką, reszta nadal trzymała się w zgrabnym warkoczu, gdy woda spływała po jej nagiej skórze. Zadrżała. Z wdzięcznością przyjęła bandaże i pasy materiału, które nieco okryły jej zmarznięte ciało, a jeszcze bardziej ucieszyła się z płaszcza na ramionach.
- Dziękuję.
Nie spojrzała na niego. Nie czuła się zbyt dobrze gdy się w nią wpatrywał czy też dotykał jej bez pozwolenia. Obiecała, że nigdy to już nie nastąpi, a teraz... Teraz była słaba. Straciła wiele krwi. Chciała unieść dłoń, wstać, wrócić do domu, ale nie mogła. Zapewne ponownie wylądowałaby na ziemi po zaledwie kilku krokach.
- Powinniśmy gdzieś pójść. Zimno.
Tak zapewne powiedziałby Ryan. Jej Mentor nie pozwoliłby podobnej sytuacji mieć miejsca. Ale ona była jedynie słabą kobietą. Cholera by to.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 19 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 15 ... 19  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach