Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 9 z 19 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14 ... 19  Next

Go down

Pisanie 17.10.14 23:32  •  Podnóże gór  - Page 9 Empty Re: Podnóże gór
Blizzie uznała, że fajnie będzie sobie odwiedzić Ailena, więc sobie poszła. Do Desperacji oczywiście, bo gdzieżby indziej znalazłaby swojego podopiecznego? Miała przy sobie troszkę ciastek i swojego Szpadla, a także Alfę. Tyle tych zwierzaków. A co, jak szaleć to szaleć. Co sobie Blizzie będzie oszczędzać. Jak nie może zdobyć swojego ukochanego, najśliczniejszego Ailusia to się otoczy innymi facetami. Co z tego, że inny gatunek. Płeć męska to płeć męska, co nie?
W każdym razie Blizzie podczas swojej wędrówki zgubiła się. No... cóż. Głupie to to i bezmyślne, także orientacja w terenie to jej pięta Achillesowa.
- No kurczęta! Znów! Aghhhhghghghghghaaa! - zawarczała, zeskakując z Alfy. - Poczekaj tu chwilkę. Szpadel, za mną. Jak coś, to leć za nami, Alfuś.
No i poszła. Gdzie, tego nie wie. Przed siebie. Prosto.  No i zawędrowała pod taką fajną, dużą górę. Zerknęła w górę, w dół. Lewo, prawo. Pusto.
No to przerwa.
Klapnęła dupskiem o ziemię, a obok niej wylądował Ikurua. Miała go od dosyć niedawna, ale młody już ją polubił. A ona jego~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.10.14 23:56  •  Podnóże gór  - Page 9 Empty Re: Podnóże gór
Kochaj, nienawidź, krzycz na mnie lub zamilcz. Powiedz słowo, dla ciebie jestem gotów zabić. Zostań przy mnie lub odejdź, cofnij o krok lub podejdź. Nie wiem co czujesz. Aniele, proszę cię, powiedz.
Świat wydawał się jej kłaniać gdy przemierzała pustynię Desperacji. Znała tu już każdą skałę, każde ziarenko piasku, każdą skrytkę oraz kryjówkę. Nie wliczając tych wszystkich melin, do których niegdyś ją zapraszano. Dziś jej zadanie było jednak inne. Trudniejsze. Z drugiej strony jednak o wiele zabawniejsze od sprawiania przyjemności ludziom o pryszczatych pośladkach. Dziś polowała. Dziś była wilczycą.
W głowie przyjemnie jej szumiało od mieszanki ziół, którą jej sprezentowano na drogę. Palona poprawiała humor, świeże główki kwiatów zaś wydzielały sok, który często mieszała ze swoją krwią. Właśnie wtedy jej źrenice się zwężały, a wszystkie zmysły niesamowicie wyostrzały. Kolory były bardziej niż jaskrawe, dźwięki zaś głośne, acz przytłumione przez trzeszczenie jej własnych mięśni, kości, ścięgien oraz powietrza przepływającego przez jej płuca. Uśmiechnęła się do siebie, bo czuła się niepokonana i pewna wszelakiego zwycięstwa. Pragnęła spotkać kogoś, kto nie byłby dla niej łatwym wyzwaniem.
Nie uszła daleko, ledwie opuściła groty świątynne i zeszła z gór Shi, gdy ujrzała zagubioną istotę. Jej puls przyspieszył, zaś oddech pogłębił, gdy tak prostowała dłonie i ponownie zaciskała je w pięści. Podeszła do dziewczęcia i władczo położyła jej dłoń na ramieniu. Noże przypięte do jej pasa zakołysały się miarowo, dostosowując się do ruchu bioder Taihen.
- Zgubiłaś się, młoda damo? Może mogę pomóc?
Spójrz na nią dobrotliwie, jak na kapłankę przystało. Mimo że sama podawała sobie instrukcje, głos w jej głowie brzmiał wyjątkowo obco. Wykonała jednak to zadanie. Źle. Zbyt sztucznie. Może gdyby się uśmiechnęła? Kąciki ust uniosły się zbyt wysoko niż powinny, zęby ukazały się w czymś, co bardziej przypominało szczerzenie kłów niż przyjazny uśmiech. No cóż. Może nie zauważy!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.10.14 17:11  •  Podnóże gór  - Page 9 Empty Re: Podnóże gór
Blizzie z zadowoleniem siedziała i rozmyślała nad sensem życia oraz wyborem stołu do jadalni, gdy przerwał jej damski głos. Anielica podskoczyła, wrzasnęła i wstała, po czym wykonała kilka dziwnych ruchów imitujących uderzenia karateki. Gdy jednak zobaczyła, że owa dziewczyna nie ma zamiaru jej zamordować, odetchnęła z ulgą. Tak samo jak Szpadel, który przestraszony całą sytuacją wzbił się w powietrze a teraz z powrotem usiadł na ramieniu różowowłosej.
- Łożesz ty w mordę jeża! - sapnęła, teatralnie osuwając się na ziemię. - Nigdy więcej mnie tak nie strasz, ruda. Tak nie można, na zawał można zejść czy na co tam jeszcze. Nie wiem, na trzustkę czy coś. Się nie znam na tym.
Pogłaskała Ikuruę po piórach, po czym wyszczerzyła ząbki w uśmiechu.
- Och tak. Wiesz co, zgubiłam się trochę! Taki tu labirynt jest... - rozejrzała się po płaskim pustkowiu, gdzie co jakiś czas wyrastało uschnięte drzewko. - No i tak wyszło, że nie wiem gdzie jest. Mogłabyś mi tu coś powiedzieć? Bo wiesz, nie ogarniam do końca... Znasz DOGS? No, tam się wybieram. Ogólnie szukam Desperacji i mojego kotowatego chłopaka, czaisz? Nie do końca wiem co tu i jak, ale no. W każdym razie na początek też gadkę ci obowiązkową strzelę, żeby nie było. - wstała, otrzepała ubranie i teatralnie się przeżegnała. -Chcesz pogadać o Bogu? Znaczy wiem, że nie. Także no. Teraz pokaż mi drogę, a będę Ci wdzięczna. Dam Ci ciastko czy coś. Ostatnio znalazłam takie świetne ciastka, serio. Chcesz spróbować?
Blizzie wyjęła opakowanie małych, kruchych ciasteczek i wepchnęła sobie kilka do ust.
- Aggggkfmżomłeffllcziiić? - zapytała, prychając okruchami. Po chwili przełknęła i znów się odezwała. - To gdzie mam iść?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.10.14 19:51  •  Podnóże gór  - Page 9 Empty Re: Podnóże gór
Patrz, nawet nie zauważyła. Teraz uśmiech stał się zdecydowanie serdeczniejszy. Słuchała paplaniny, monologu, który nie nadszedł, lecz nie wypowiedziała ani jednego słowa. Nie musiała. Co by było gdyby jeszcze się zdradziła ze swoimi zamiarami? Gdyby owe dziecko (kobieta?) pobiegło szukać pomocy? Co prawda najpewniej spotkałaby kolejnego wyznawcę Ao, jednak zapewne straciłaby wiele prestiżu na który tak wytrwale pracowała.
Pokiwała głową, po czym przechyliła ją. Może tak dorosłe, ostre rysy nabiorą nieco uroku? Może. Chyba nie. Ciastko jednak wydawało się dobrą zapłatą. Nawet bardzo dobrą. Właśnie dlatego wyciągnęła ku niej dłoń. Kolejny grymas przypominający uśmiech. Chodź, nie zgubisz się. Będzie dobrze. Zawsze jest dobrze.
- To niedaleko.
I jeśli chwyciła jej dłoń, to ruszyła razem z Blizarre. Jeśli nie, ułożyła dłoń na jej plecach i delikatnie acz stanowczo popchnęła dziewczynę w stronę gór.

Niedaleko od miejsca w którym się spotkały stała chatka. Jakiś czas temu, gdy żołnierze S.Specu kręcili się po okolicy o wiele częściej, krył się tutaj strażnik. Miał łóżko, biurko, jakieś robótki ręczne czy co tam robią wygnani ludzie dla zabicia czasu. Teraz była pusta, ktoś wyniósł z niej materac, zaś stół nadgryzł ząb czasu. Zapewne spróchniał. Zamiast podstawowych mebli tkwiło tutaj coś szczególnego. Metalowe krzesło "przyozdobione" skórzanymi paskami na podłokietnikach oraz w nogach. Zapewne miały unieruchomić ofiarę. A może Tai...
- Wiesz, że jedzenie słodyczy szkodzi zębom? Jestem dentystką. Mogłabym je obejrzeć?
Ach te sprytne wymówki! Była niesamowicie dumna z tego co powiedziała oraz jak to zrobiła, wszak mimo napływającego do jej warg śmiechu zachowała pełną powagę. Wskazała uroczystym gestem krzesło - fotel i jeśli siadła, to zabezpieczyła jej nadgarstki i kostki, tłumacząc, że aktualne badania wskazują, iż większość pacjentów robi sobie sama krzywdę, wyrywając się specjalistom. Wszystko oczywiście brzmiało bardzo przekonująco, niemożliwym było by pomyślała cokolwiek innego!
Rude włosy oraz brązowa peleryna zdecydowanie wskazywały na dentystkę, tak samo jak cała gadka o ciastkach. Jak odmówić?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.10.14 15:25  •  Podnóże gór  - Page 9 Empty Re: Podnóże gór
Blizzie wcisnęła dziewczynie ciacho w dłoń. No i jeszcze jedno. A do tego drugie wsadziła jej prosto do ust, po czym zaczął tykać jej policzki.
- No! Świetne, co nie? Uwielbiam te ciastka. - i dalej żarła, co jakiś czas dając Szpadlowi kawałek do skubnięcia.
A gdy nieznajoma ją zaczęła prowadzić, Blizka nic nie podejrzewała i poszła.
- No wiesz, ruda. Czyli to blisko, tak? Nie no, spoko loko, nie narzekam. Myślałam, że to trochę dalej, bo w sumie nic tu nie widzę. W ogóle później musimy wrócić po Alfę, dobra? Bo czeka na mnie skubany, a się zezłościć potrafi jak po niego nie przyjdę. W razie czego Szpadel po niego poleci. A właściwie to jak masz na imię? Ja Blizka jestem. Z Eden przyszłam, rozumiesz pewnie. Albo i nie, bo mało kto wierzy w anioły. W każdym razie no. - i dalej tak gadała, gadała i gadała... Przestała opowiadać o imprezie życia dopiero wtedy, gdy kobiety doszły do małego domku. - Ło matko, tu jest Ailen? Romantycznie. Widzę, że się wykosztował chłopak... Nieźle. Podoba mi się tu. - zerknięcie na stary stół i rozwaloną podłogę. Kiwnięcie głową. - Przytulnie, nie powiem. A gdzie mój kotowaty?
...
Zerknięcie na krzesło.
Zerknięcie na lekko zaniepokojonego Szpadla.
- Ej no stara. Co to, Ailen lubi sado-maso? No tego to nie wiedziałam.- powiedziała i z uśmiechem usiadła na krześle. - To co, czekamy na niego?
Dentystką...?
Zerk.
...
...
Chyba coś się zaczęło tworzyć w małej główce, bo Blizzie poruszyła się, lekko zaniepokojona.
- Ej, ja Cię chyba znam... - wgaaaaap.
Zmrużenie oczu.
Ding~ Żarówka się zapaliła. .
- Szpadel... leć po kogoś, oke? - Ptak wystrzelił przez drzwi i tyle go było. Teatralne odkaszlnięcie. - O W MORDĘ JEŻA TO TY Z TYCH KAPŁANEK JESTEŚ, TAK? OOOOOO NIE, NIE BAWIMY SIĘ TAK, WON MI ODE MNIE. CHCESZ MNIE ZGWAŁCIĆ, JAKIŚ RAPE TIME, CO? NIE MA TAK, JA SIĘ NIE DAM, DZIEWCZYNKO. - Blizzie zaczęła się szarpać. - TY TY TY NIEDOBRA TY! TRAFISZ DO PIEKŁA ZA TO CO ROBISZ! NAWET NIE PODCHODŹ DO MNIE SZATANIE SIŁO NIECZYSTA. IDŹ BYĆ KAPŁANKĄ GDZIE INDZIEJ!
No i dalej darła się w ten sposób. Tyle, że Blizarre ma jeszcze moc ognia, co teraz mogło dość mocno pomóc. Szara sukienka zapaliła się, co miało odwrócić uwagę Taihen od Blizki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.10.14 16:21  •  Podnóże gór  - Page 9 Empty Re: Podnóże gór
Pasy przy krześle pasowały idealnie. Tu nadgarstki, tam kostki, och. Świetnie, świetnie. Cudownie. Uśmiechnęła się lekko, gdy dziewczyna zaczęła się wyrywać, nie powiedziała jednak nic. Musiała jeszcze domknąć drzwi, a także zasłonić okna pogryzionymi przez mole szmatami, które jako tako miały je odciąć od świata zewnętrznego i wszelkiego rodzaju latających maskotek. Dopiero wtedy odwróciła się w stronę anielicy. W ręku miała już nóż.
Pewnie zbliżyłaby się groźnie, gdyby nie płonący rąbek sukienki. Aż podskoczyła, obróciła się wokół własnej osi i w końcu ucięła spory kawałek materiału, pozbywając się tym samym ognia. Przydeptała szmatę, a później bezceremonialnie wcisnęła ją Blizce do ust. Knebel.
- Jeszcze raz czegoś spróbujesz, a wypruję ci flaki. Rozumiesz?
Warknięcie było ostre i niebezpieczne. Nie żartowała, nie było jej też do śmiechu. Nachyliła się nad dziewczyną, wolną dłoń kładąc na jej czole i przesuwając ją powoli na tył głowy gestem niemalże pieszczotliwy. Może naprawdę chciała ją zgwałcić jak na kapłankę Kościoła przystało? Wymruczała coś uspokajająco, modlitwę do Nowego Boga.
Szarpnięcie. Złapała ją za włosy, odchylając głowę Blizki do tyłu. Uśmiech jeszcze się poszerzył.
- Wasz bóg to kłamstwo. Odszedł. Nie ma go i nie pomoże ci w tym momencie. Mogę ci to udowodnić.
Puściła, znów skupiając się na nożu trzymanym w ręku. Przesunęła palcem po jego brzegu, sprawdzając czy jest wystarczająco ostry. Napawała się tą chwilą, chcąc tym samym wzbudzić w dziewczynie strach. Dopiero po chwili przybliżyła go do jej policzka i nacięła.
Nie miała tu zbyt dogodnych warunków do tortur, ale nie mogła zabrać anielicy do świątyni. Szkoda.
- A tak w ogóle to jestem Taihen. Twój, hm, chłopak wcale cię nie lubi.
I pokazała jej język, a co!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.10.14 17:27  •  Podnóże gór  - Page 9 Empty Re: Podnóże gór
Blizzie zawarczała głośno na słowa kobiety. A raczej próbowała zawarczeć, bo wyszło z tego stłumione kaszlniecie.
Pierwszy raz była w takiej sytuacji. Zazwyczaj jakim startem omijała Kościół Nowej Wiary, ale jak widać tym razem cos nie wyszło. Oczywiście słyszała o tej religii i o tył co robią, jednak było to dla niej czymś dalekim, nierealnym. No a teraz... cóż.
UPSIK~
Oczywiście trochę sie bała. Trochę. Bo w końcu Blizka jest odważna i dzielna! Taki damski rambo, karate kid i Batman w jednym. Z fochem patrzyła na rudowłosa, pokazując, ze wcale a wcale sie nie obawia tego co ja czeka. A do tego niedługo przyleci Szpadel i kogoś przyprowadzi ze sobą! Może Ailena? Takiego z gola klata i mokrymi jeszcze po prysznica włosami... Przyjdzie i warknie na rudą, po czym stoczy z nią niesamowita walkę na śmierć i życie. Pokona kobietę i uwolni anielice, przegryzając węzły. Weźmie ja w ramiona i pocałuje, mówiąc "och kochana... Nie mogę uwierzyć ze cos takiego cię spotkało. Nie bój się, jesteś bezpieczna" po czym pójdą razem do jego willi, gdzie Ailen się oświadczy. Potem bedą mieli 34 dzieci i umrą otoczeni przez wnuki.
Taa... Cos się zapędziła Blizzie.
W każdym razie nie miała najmniejszego zamiaru błagać o litość. Ooo nie, do tego to anielica się nie zniży. Prędzej pozwoli się pociachać! Dokładnie! A do tego oczywiście zaraz przyleci Szpadelek z Ailenem.
... czemu oni nie przychodzą.
Blizka na słowa Taihen zareagowałą serią gniewnych pomruków.
W tłumaczeniu: Mam Cię gdzieś, pieprzona ruda wywłoko!
Uuu. Niezłe słowa padają, robi się groźnie!
Anielica poczuła ból. No, bolało... no. Dość mocno. A to dopiero początek... Szpadluś, kochanie, szybciej~!
...
Ailen... Ailen jej nie lubi?
Ooo nie.
OOOOOOO NIE. TO BYŁ CIOS PONIŻEJ PASA.
Teraz to Blizka się zdenerwowała.
Kapłanka na początku napisałam "Taicia" z przyzwyczajenia. .__. mogła ją mordować. Mogła torturować.
ALE OD UKOCHANEGO AILUSIA WARA!
Blizarre zatrzęsła mocno krzesłem. I trząchała dalej, za to sukienka znów się podpaliła. Płomienie ogarnęły cały dół sukni. Mimo to różowowłosa nie chciała zabić swojej oprawczyni. No wiadomo. Dobro, radość, te sprawy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.10.14 13:43  •  Podnóże gór  - Page 9 Empty Re: Podnóże gór
Nie obchodziło ją to wszystko. Przyjemnie szumiało jej w głowie, gdzie mleko makowe mieszało się z adrenaliną. Zrobi jej kuku bo tego od niej wymagano, bo była z Kościoła, a jej zakładniczka należała do aniołów. Nie lubili się. Skrzydlaci bluźniercy, altruiści, egocentrycy. Wściekłe warknięcie wyrwało się z jej gardła gdy po raz kolejny jej sukienka się zapaliła i po raz kolejny musiała ją ugasić, czy raczej jej resztki. Skóra, która zetknęła się z ogniem nieprzyjemnie piekła, na szczęście jednak rany nie były poważne. Zganiła się w myśli za nieostrożność. Przecież równie dobrze mogła jej podpalić włosy, bądź cały ten barak (ani mi się waż!). Nie mogła jednak pozbawić Blizarre przytomności, odebrałoby jej to całą rozrywkę dzisiejszego, nieco ponurego dnia. Zamiast tego przelała całą swoją złość i frustrację w cios, uderzyła anielicę w twarz wierzchem dłoni, na odlew.
- Spokój.
Rozkaz brzmiał ostro. Chyba nawet za bardzo podniosła głos. Spokojnie. Na to jeszcze będzie czas. Przechyliła głowę, przyglądając się dziewczynie, a jej uśmiech rozkwitał słodko. Mdło. Paskudnie. Spojrzała na podstawę krzesła - było wmurowane w podłogę. Doskonale. Nie zważając na szarpanie się anielicy, uniosła głowę i kopnęła ją prosto w brzuch, tak z trepa. Jeden raz, potem drugi.
- Przysięgnij wierność Ao, a wrócisz do swoich cała i zdrowa. Do Ailena.
Szeptała, kusiła, unosząc rękę. Znów cios w twarz, na odlew. Była to tak przyjemna rozgrzewka, że ciężko było jej się powstrzymać by skończyć. Musiała jednak pozwolić i swoim nożom zasmakować nieco szczęścia. Sięgnęła do pasa i wyjęła jeden z nich, nowy, czysty.
Zatrzymała się jednak. Poczekała. Odetchnęła. Da jej jeszcze szansę żeby się odezwać nim zrobi jej większe kuku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.11.14 19:27  •  Podnóże gór  - Page 9 Empty Re: Podnóże gór
Blizzie sytuacja wcale a wcale się nie podobała. Serio. Nawet jeśli Ailen lubi małe sado-maso, to Blizce ciężko będzie się na to zgodzić.
No bo to pewne, że Ai będzie jej mężem.
A tak w ogóle to anielica najchętniej wróciłaby do domu. Nie podobało się jej tutaj. Szczególnie, że właśnie oberwała. Łzy same napłynęły do oczu, ale dziewczyna nadal dzielnie patrzyła na kobietę wzrokiem "siłonieczystawonwonwonidźbyćsobągdzieindziej". No... po kolejnym uderzeniu już poleciały jej po policzkach. To już tym bardziej jej się nie podobało. Nigdy nie mogła zrozumieć tego... tego zła drzemiącego w Kościele. Głoszą, że są takim dobrymi ludźmi, że kochają wszystkich a tu co? Mordowanie, gwałty i inne takie złe rzeczy. Dziwni oni są. Zapewne zostali opętani przez szatana. Żaden nowy kościół, po prostu czysty satanizm. Chcą werbować ludzi, głosząc nowego boga Ao. A tak naprawdę jest to zwykłe zło. Prawdziwy Bóg niedługo przybędzie i położy temu kres. Na świecie znów zapanuje spokój. Odbudujemy Desperację i nie będzie żadnego zła na ziemi! Członkowie tej chorej sekty nawrócą się na prawdziwego Boga. Wszyscy będą szczęśliwymi, bogatymi ludźmi. Raj!
"Przysięgnij wierność Ao, a wrócisz do swoich cała i zdrowa. Do Ailena"
No chyba nie, ruda wywłoko.

Blizzie wypluła kawałek materiału i splunęła. Brzydki posmak zwęglonej sukienki pozostał, jednak anielica jakoś to wytrzymała.
- Te, marchewka. A ktoś Ci już mówił, że tego Ao nie ma? Nie ma. Nie maaaaaaaa~ - zaśpiewała, by po chwili kaszlnąć raz czy dwa razy. - Mój Bóg Ci wybaczy. - dodała. - On będzie zawsze Cię kochał. Nadal Cię kocha. Nie Ao. Nie to. Tylko mój Bóg. Nasz Bóg!
Podniosła chwila, fanfary w tle, łzy w oczach, krzyk dziewoi. W głębi duszy Blizka wiedziała, że to pewnie i tak nic nie da. Ale przecież spróbować warto, co nie? Może się ruda wywłoka nawróci. Cuda się zdarzają!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.14 12:23  •  Podnóże gór  - Page 9 Empty Re: Podnóże gór
Tego było za wiele. Kolejny cios wylądował na twarzy anielicy. Tym razem był to prawy sierpowy. Mogła poczuć jak mroczki przysłaniają jej wzrok. Okolice skroni i szczęki są tak kruche, szczególnie u dziewcząt, Taihen jednak nie chciała usłyszeć jeszcze chrzęstu łamanych kości, dlatego też nie włożyła w cios całej swojej siły.
- Wasz pieprzony bóg spierdolił z tego świata. Nie ma go. Zniknął. Tylko Ao kocha nas wszystkich i nadal się nami opiekuje.
Nie podniesie głosu. Nie zrobi tego. Cichy syk wyrwał się z jej płuc, przekazując w tych słowach jak najwięcej jadu. Jak to możliwe że tak mała istota mogła ją aż tak zirytować? Zmrużyła ślepia i przykucnęła przed nią, przyglądając się Blizzce uważnie. Nawet wyciągnęła dłoń ku jej opuchniętej twarzy i delikatnie starła łzy kciukiem, może trochę zbyt mocno go dociskając do policzków.
Te istoty były okropnie naiwne. Wierzyły, że boskie indywiduum będzie się interesowało i ratowało każdego jednego robaczka, który się do niego zwróci. Otóż nie, po to tworzono kościoły. Bo grupę nawołującą w modlitwie o wiele łatwiej usłyszeć, nawet jeśli ich pobudki są różne. W tym momencie żadna istota nie zstąpiłaby z nieba żeby uratować torturowaną dziewczynę. Nie było takiej opcji.
Nóż, który ściskała w ręku robił się coraz cięższy. Chciał działać, pracować, skórować i ranić. Nie mogła mu odmówić, brak jej było wystarczająco silnej woli. Cholera, że też brakowało Inkwizytorów w ich szeregach. To nie ona musiałaby tutaj tkwić, powstrzymując się od zabicia dziewczęcia.
Przesunęła ostrzem po odsłoniętym udzie dziewczęcia, rozcięła siateczkową skarpetkę na łydce sznureczek po sznureczku, czując jak linki puszczają pod jej naciskiem. Czerwona linia została na nodze anielicy. Taihen złapała większy oddech, rozkoszując się zapachem świeżej krwi. Gdy większość nogawki puściła, po raz kolejny przejechała po ranie, tym razem w drugą stronę, otwierając ją jeszcze bardziej. Nie zważała na strużki spływające po nodze dziewczęcia, ani jej wierzgnięcia. Jeśli wpadła na tak głupi pomysł, to najwyżej nadziała się mocniej, Fechmistrzyni zaś docisnęła wolną ręką jej nogę do tej od krzesła.
- Teraz, bardzo powoli, będę cię obierać ze skóry jak soczystą pomarańczę. Nie będzie to przyjemne, w dodatku ten nóż nie jest wcale odkażony. Nawet jeśli jakoś stąd wyjdziesz, to rana będzie się okropnie paprała.
Wyjaśniała głosem beznamiętnym, patrząc Blizzce prosto w oczy.
- Nadal możesz nawrócić się na aonizm. Co ty na to?

/w sumie jak chcesz to możesz wzywać pomoc w każdym momencie

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.14 21:27  •  Podnóże gór  - Page 9 Empty Re: Podnóże gór
Dostał Szpadlem.
Tak, z wielkiej litery. Centralnie dostał Szpadlem w mordę, i nie było to aż tak nieprzyjemne doświadczenie, na jakie mogłoby brzmieć, bo wcale a wcale nie mam tu na myśli pieprzonej łopaty. Chłopaczyna spotkał się z przedstawicielem słodziaśnego gatunku drobnych pseudozwierząt, kiedy to zwyczajnie chciał odbyć kolejne beznadziejne dwadzieścia cztery ha, bawiąc się śrubokrętami i kluczami płaskimi trzynaście. No bez przesady. Dlatego Ikurua zdawał się być cudownym wybawicielem blondyna z jego głupiej rutyny ostatnich tygodni. Miał już dość wschodów i zachodów pełnych nudy i kompletnego nicnierobienia, z przerwami na spotkanie z transseksualnymi dziwkami z depresją poziom hard i rozszczepem osobowości. W dodatku o takiej prędkości huśtawek nastrojowych, że on wolał nawet o tym nie wspominać. Tak więc nasz nieszczęsny Kajl potrzebował jakiejś odmiany.
Szkoda tylko, że kolega łopatkowy nie przemyślał, iż powinien prosić o pomoc kogoś, kto mimo wszystko jego właścicielkę zna. Pewnie dostał polecenie "znajdź mi jakiegoś super przystojnego shotę" i nie skojarzył, że chodzi o Kurta, więc chwycił się pierwszej lepszej deski ratunku, którą musiał uznać odruchowo za bezwzględnie ostatnią. Uch. Nie, żeby coś. Chłopak bez zastanowienia ruszył za pupilkiem Anielicy, o której istnieniu nawet nie miał pojęcia, jednakowoż było to spowodowane czystą ciekawością, nie chęcią niesienia pomocy pani beznadziejnie spanikowanego Szpadla. No bo serio? Skąd mógł wiedzieć, że przedstawiciele tego gatunku nie trzęsą się, jak yorki, bo tak mają, tylko dlatego, że targa nimi wielka kula stresu?
Pocieszne. Pocieszny jednak nie był widok, na który jasnowłosy zaraz miał trafić. Jego prędkie kroki przyspieszały z sekundy na sekundę, a płuca zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Nie dawał rady nawet z truchtem, a ten cholerny stos kłaków wymagał od niego nie wiadomo, czego. Zatrzymywał się co kilka chwil, oddychając ciężko, nim wreszcie Ikurua zakończył swój wielki dystans, skupiając spojrzenie na jakimś punkciku w niewielkim oddaleniu od niego i Wymordowanego. Zielone oczy zlustrowały teren z niewielkim trudem, gdyż przed jego "kineskopem" nadal tańcowały mroczki zmęczenia. Taki miał klimat, niestety.
I chyba wolałby taki zachować na dłużej.
Oczywiście lubił walki kobiet, ale jedynie w budyniu, tak na żarty. Ewentualnie rzucanki ciastem. Nie pełne krwawych potoków (dobra, dobra, kij, że jeszcze nie było tak źle, LUBIĘ BARWNE OPISY) szlachtowanie słodziutkich dziewic.
- Eeeeeeeeeeeeeej! - Bardzo ambitny wstęp do obrony niewinnej dziewoi: odhaczone. - Jak chcesz przetestować noże Kenji, to nawet nie warto ich kupować! Telezakupy Mango kłamią! A jak już kupiłaś, to weź jakąś wędlinę, nie tę małą, cooo?
Może i był kompletnym kretynem, ale jak na razie postanowił zachować odpowiedni dystans. I tak, w ogóle nie powinien zwracać na siebie jej uwagi. Ale co to kogo obchodzi? Dopiero zaznaczyłam jego iloraz.

Bardzo bez sensu. Pech. xD Ja tu nie ogarniam, co się dzieje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 19 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14 ... 19  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach