Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 19 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 12 ... 19  Next

Go down

Pisanie 30.06.14 11:15  •  Podnóże gór  - Page 6 Empty Re: Podnóże gór
Manus stał. Obserwował. Był w tym dobry odkąd pamięta, często też pracował jako obserwator dla niejednego strzelca wyborowego, chociaż z tej odległości nie można nazwać tego obserwacją, a bardziej bezczelnym gapieniem się. Strach dziewczyny był czymś naturalnym, Manus przez pierwsze chwile zastanawiał się jak rozłożyć ją na czynniki pierwsze, lub też sprawdzić co tam w środku jej tyka. Lecz to tylko jego skłonności "wynalazcy" dawały mu takie makabryczne pomysły. Dając sobie spokój ze swym hobby na pięć minut, Manus ruszył, a raczej górą mięsa którą on tworzysz ruszyła. Dystans 10 metrów został pokonany dzięki kilku krokom, nie stawiał ich szybko, bo prostu sunął i niczym nadchodzący koniec stawał się w oczach dziewczyny coraz większy, aż w końcu stojąc przy niej samej, swym cieniem przysłaniał cały jej "świat". Nie spuszczając ją ze swego wzroku, Manus zniżył się nieco i przykucnął, z tej odległości mogła dziewczyna usłyszeć lekki, suchy turkot, jak gdyby ktoś próbował oddychać przez zakurzoną rurę od odkurzacza. Po chwili ten dźwięk stał się głośniejszy, łącząc fakty dziewczyna mogła by się domyśleć iż Manus nic innego jak się z niej śmiał, ale gdy się jest pod wpływem strachu logika często potrafi uciec rozumowaniu. Ostatecznie przerywając ten dość dziwaczny proceder, mężczyzna wyciągnął do niej pokrytą rękawicą dłoń, ot by pomóc jej wstać, ale czy tak to odbierze jej rozumek? Kto wie? Manus przez swe długie życie nie raz był nazywany różnie, przez myśliwych Pierwotnym Łowcą, przez żołnierzy M3, Odwieczną Zmorą, zaś przez dzieci Dziadkiem Niedźwiadkiem, gdyż potrafił zawsze znaleźć słodycze młodszym istotom, które w jego mniemaniu miały najmniejszą szansę na przeżycie w tym świecie, zatem coś im się należało ekstra od życia, marnego jakim ono było.
- Gdybyś miała nie żyć, już byś to robiła. - Donośny i niski ton głosu, obił się w jej czaszce jak niczym kościelny dzwon. Nie było w tym groźby, czy też wywyższania się, tylko stwierdzanie faktu, niczym opis pogody.


Ostatnio zmieniony przez Manus dnia 30.06.14 11:57, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.14 11:39  •  Podnóże gór  - Page 6 Empty Re: Podnóże gór
I tak właśnie najgorsze oczekiwania nastolatki się sprawdziły. Mężczyzna zaczął iść w jej kierunku, o ile można było nazwać to chodem. W mgnieniu oka znalazł się tuż przed nią, kucając. Gdybyście mogli zauważyć jej minę, która na szczęście była zasłonięta maską. Zmrużyła oczy, czując jak nieprzyjemny dreszcz przepływa jej przez ciało. Och, nie lubiła kiedy ktoś podchodził tak blisko. Czuła wręcz, że jej bezpieczne ''kółeczko'' zostało brutalnie naruszone. Syknęła cicho.
- Zasłaniasz. - Burknęła niby obrażona. W rzeczywistości po prostu musiała zachować zimną krew. Nie mogła dać po sobie żadnych oznak słabości.. musiała wytrzymać. Wzrok Wymordowanego była dla niej zbyt nachalny, więc jeszcze bardziej zmrużyła szmaragdowe oczy.  Słyszała jego oddech dość wyraźnie, który po chwili się zmienił. Czyżby się z niej śmiał..? Zacisnęła lekko zęby.
- Haha. Śmiej się dalej. - Burknęła oburzona, a kiedy wyciągnął w jej kierunku dłoń, już miała zacząć krzyczeć. Cóż, nigdy nie wiadomo czy nie ma czasem do czynienia z jakimś psychopatą, czy niewyżytą istotą... z resztą, co za różnica. Dla niej wszystko było widziane w czarnych barwach. Szybko jednak zrozumiała, że proponuje jej on ''powstanie'' z ziemi. Nie dość, że jej sfera bezpieczeństwa została tak brutalnie naruszona, to jeszcze chciał dotknąć jej ręki! Jeszcze czego! Karea tym razem się roześmiała. Jednak roześmiało ją co innego... Pokiwała przecząco głową na jego słowa.
- Miałaś? Wybacz, ale jestem chłopakiem. Tak, to dziwne. - Rzuciła, patrząc na niego badawczo.
W myślach pochwalała siebie za to, że tak bardzo dobrze się ukrywała. Jej głos był męski dzięki masce, a ubiór chował wszystkie niepotrzebne elementy. Jednak... czekajcie, dziewczyna spoważniała.
''Gdybyś miała nie żyć, już byś to robiła''
Zamrugała kilkukrotnie, patrząc na niego dziwnym i podejrzanym wzrokiem. Czy on jej groził? Huh, to się nieźle zdziwi.
- Myślisz, że mnie przestraszysz? Nie boję się śmierci, ani nie boję się Ciebie. Myślisz, że zaraz zacznę uciekać z płaczem? Poza tym, nie możesz mnie zabić. - Powiedziała, będąc przy tym całkowicie spokojna. Sama dziwiła się swoim umiejętnościom grania kogoś odważnego. Oby jednak nie została wystawiona na większą próbę. Może i wyglądała jak wyglądała, jednak lubiła swoje życie. Tak więc nie była pewna, czy postąpiła na pewno dobrze. W końcu... ona była słaba. Niczym bezbronny szczeniak pozostawiony na ulicy, na której jest pełno samochodów. Znowu pokiwała głową.
- Wiesz co? Posiedzę sobie. - Dodała wzruszając lekko barkami i nieco podpierając się chudymi rękoma. Nie, nie zamierzała przyjmować pomocy. Może i czuła się przy nim jak dziecko obok wysokiego tatusia... ale, co poradzić? To nie jej wina, że przy nim wyglądała jak jakiś smarkacz.


Ostatnio zmieniony przez Karea dnia 30.06.14 13:03, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.14 12:36  •  Podnóże gór  - Page 6 Empty Re: Podnóże gór
Mrugnął kilkakrotnie na jej wiązankę słów, gadatliwe to. Wysłuchał jej jęków do końca bez przerywania, przecież to niekulturalne. Trzymając tak ciągle swą dłoń w geście pomocy, powoli dochodził do wniosku że ma do czynienia z tak zwaną istotą kobiecą...
- Mała myszka uważa że płeć ma znaczenie... - Podsumował jej wywód na temat samej siebie, co za różnica kto ma jaką płeć, każdego można nazwać od chuja czy tez od pizdy, różnicy to nie robi. Jej upartość jednakże zdradziła nieco jej charakteru, który był nieco uroczy biorąc pod uwagę całą zaistniałą sytuację. Wzdychając nieco głośniej niż zwykle, kamuflując swe niezadowolenie.
- Hoooo? Nie mogę? A dlaczego niby nie? - Musi przyznać że to go zaciekawiło. Może jest istotą nieśmiertelną? Posiada właściwości nie pozwalające jej na śmierć? Albo może blefuje w dość zdesperowany sposób który można wyczuć w powietrzu? Manus był ciekawy, choć z drugiej strony równie dobrze mógłby zmiażdżyć jej ciałko w ziemię swym Alablasterem i tym samym oszczędzić nieco czasu, który normalnie musiałby poświęcić na rozmowę. Na szczęście nadal pamiętał że to była cywilizowana rozmowa, więc takie zachowania były by źle postrzegane.
- Mogę się przekonać? - Pytanie. Jak ktoś ma choć trochę rozsądku, w tym właśnie momencie powinien zadzwonić w ich głowach alarm mówiący iż od odpowiedzi na to pytanie może zależeć ich życie. Manus obserwował, z dalej wyciągniętą dłonią, ta pozycja stawała się nieco niewygodna, lecz problemu z tym mężczyzna za dużego nie ma. Oczekiwał odpowiedzi, strach przed śmiercią to jedno, sama śmierć jest przecież czymś innym. Jeden ruch wahadłowy, tyle dzieli dziewczynę od śmierci. Jedno pochwycenie ciężkiego oręża i zamachnięcie się nim zza pleców, w jednym płynnym ruchu, miażdżąc kości i mieszając jej krew z martwą glebą. Wsłuchując się w ostatki powietrza uciekające przez jej dziurawe płuca w momencie łączenia się w swej niedoli z otoczeniem. Tak to by było interesujące. Moment jednak prysnął równie szybko jak przybył, mając w głębokim poważaniu dalszy "flirt" dziewczyny pochwycił ją za bark i podnosząc się do pozycji stojącej, postawił ją na równe nogi. Prze chwile nawet nie czując jej ciężaru.
- Jesteś głośną myszką. - Stwierdził fakt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.14 13:01  •  Podnóże gór  - Page 6 Empty Re: Podnóże gór
Dziewczyna zacisnęła zęby, och jak ona nie lubiła jak ktoś ją tak nazywał.. nie raz obiło jej się to po uszy.
- Nie jestem żadną małą myszką. - Syknęła, nie spuszczając z niego szmaragdowych oczu. Strach minął. Cały ten olbrzym nie wydawał się być taki niebezpieczny... Chociaż, zawsze pozostawał ten promyk zwątpienia. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, w co się wpakowała. Jakie powinna dać usprawiedliwienie? A może powinna uciekać? Chociaż... on i tak by ją złapał. Lepiej jest więc grać twardziela.
- Bo ja tak mówię. - Odparła i wystawiła język. Nie zrobi jej krzywdy... na pewno. Nie może, przecież...
~ Jesteście tutaj zupełnie sami, jak myślisz, ile czasu zajęłoby mu zabicie Cię? ~ Zapytał głos w jej głowie, który Karea panicznie odrzuciła. Nie mogła patrzeć na to w taki sposób. Inaczej cały jej mały spisek by się wydał. Słysząc jednak jego pytanie... zadrżała. A co jeśli on brał wszystko na poważnie? A co jeśli zaraz użyje jednej ze swych dziwnych broni? Nie... nie mogła na to patrzeć w taki sposób. Co by mu dała jej śmierć? Przecież nie złego nie zrobiła. Na pewno nie będzie mu się chciało brudzić broni jej szkarłatną krwią. Wypadało jednak odpowiedzieć na to dość... nieprzyjemne pytanie.
- Nie... lepiej nie. Bo jeszcze się zawiedziesz. - Odparła, przymykając na moment oczy. Nie miała pojęcia, o czym on myśli. Jednak zaczęła rozumieć, w jak niebezpiecznej sytuacji się znalazła. Nie wiedziała, że mężczyzna przed nią wyobraża sobie jak łamie jej kości, przecina ją czy dusi... Bynajmniej myślał o jej śmierci. Miał w sobie coś przerażającego, co powodowało, że dziewczyna nie była już taka pewna siebie, jednak cały czas zachowywała zimną krew. Widząc, że był nieźle zirytowany tym, że jego ręka musiała przez tyle czasu wisieć w powietrzu, włączył jej się w umyśle czerwony alarm. Siedząc tak sobie, nagle poczuła jak ręka mężczyzny ląduje na jej barku. Tego było już za wiele.
- Zostaw mnie! Ty pedofilu Ty! - Wykrzyczała, szarpiąc się, jednak kiedy uniósł ją ku górze i postawił... zapadła niezręczna cisza. Nie dość, że zachowywała się jak rozpieszczony bachor to jeszcze nogi miała jak z waty. To było straszne. Odchrząknęła więc, słysząc jego kolejne słowa.
- Czy to jest jakiś podtekst? - Przechyliła głowę w bok. Jej postura nieco się zgarbiła. Skoro jednak dla niego płeć nie miała znaczenia... może jednak powinna się go obawiać. Nie no, widać, że nic jej nie zrobi. Kogo by to interesowało. Dziewczyna, wyglądająca jak chłopak na pewno nie była... ym, jakby to ująć.. z resztą nieważne. Skrzyżowała ręce, by w razie wyciągnięcia przez niego broni mogłaby go odepchnąć i uciec. Chociaż... nawet by nie poczuł, że go popchała. Ona ważyła 49 kilogramów a on... 140. Więc mogła jedynie pomarzyć, że go odpycha. Zrozumiała, że czuje się jak bezbronne pisklątko wyrzucone z gniazda, wokół którego krąży wielki orzeł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.14 14:07  •  Podnóże gór  - Page 6 Empty Re: Podnóże gór
Zawód. Znane uczucie. Manus zawiódł się na tylu osobach przez swe długie życie że stracił on zainteresowanie w tym uczuciu. Po co się zawodzić, lepiej od razu postawić realistyczną prognozę sytuacji i dać se spokój z nadzieją. Czyli głośna, pewna siebie i krzykliwa myszka, Manus nie spodziewał się większej ilości informacji nabytych na jej temat, niż te co już posiadał. Jednak się mylił, gdyż słysząc słowo pedofil, dodał do listy zabawna, gdyż nawet nie zdawała sobie sprawy jak trafne jest to słowo wobec niemu. Wpierw zaczęło się to jako rytmiczne, suche sapanie, następnie wybuchł śmiechem.
- Jesteś zabawna, lecz nie jesteś w moim typie mała myszko. - W jego typie są rządne krwi harpie którym może w międzyczasie wyrywać kończyny, oskórować i zrobić sobie ładną torebkę z kościanymi klamerkami. Spoglądając ponownie na Yumi, ocenił ją pod innym względem. Czy by nadawała się na torbę... lub chociaż kieszeń, lecz biorąc pod uwagę chuderlawość myszki, darował sobie dalsze rozmyślania.
- Podtekst? Nie. - Odpowiedział, nie miał żadnego podtekstu pod swym pytaniem, to było proste pytanie, wymagało odpowiedzi tak lub nie. Nie widział nic dziwnego w tym by sprawdzić żywotność osoby która uparła się przy tym że jest nietykalna. Tak, jego logika jest pozbawiona jakichkolwiek wad. Widząc że jednak nie wyciągnie ze swej towarzyszki informacji na których mu zależało, darował sobie całkowicie dalszą konwersację na ten temat.
- Masz mi coś do zaoferowania? - Spytał, małpując przekrzywienie głowy Yuki, co w jego przypadku wyglądało niczym przekrzywienie się drzewa które miało by się zaraz zwalić. Teraz tez do niego doszło że przecież on nadal myszkę trzymał za bark, lecz chyba po tym gorącym argumencie zapomniała o tym całkowicie. Przez chwile nawet zastanawiał się czy jak ja puści, to czy ponownie klapnie tyłkiem o ziemie. Pokusa była wielka,nic innego niczym zaobserwowanie akcji i reakcji. Ponownie karcąc się w myślach, ponownie skupił się na myszce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.14 15:44  •  Podnóże gór  - Page 6 Empty Re: Podnóże gór
Karea zmrużyła delikatnie oczy. Ona także zawiodła się na ludziach. Na początku udają, że są przyjaciółmi, a kiedy nadarzy się jakaś okazja... to wbijają nóż w plecy. Ludzie wybaczą Ci wszystko. Zdrady, kłamstwa, pobicia... ale nie wybaczą jednego. Nie wybaczą Ci sukcesu. Przez 3 lata Karea zrozumiała, że nie można nikomu ufać. Trzeba sobie radzić samemu. Dzisiaj masz przyjaciela, jutro możesz go nie mieć. To proste. Nikt nigdy nie trwa wiecznie... (oprócz wymordowanych, aniołów i tych wszystkich innych stworzeń o których Karea nie ma pojęcia) Dziewczyna po prostu żyła tak jak każdy człowiek. Nieświadomy, głupi człek. A tutaj spotyka dziwnego mężczyznę, który już na samym starcie myśli czy by ją zabić czy też nie. Co można zrobić z jej ciała... Ohyda. Na szczęście Karea nie potrafiła czytać w myślach, więc pozostało jej... cieszyć się z tego powodu. A może martwić?
- Chyba chciałeś powiedzieć ''jesteś''. Nie traktuj mnie jak dziewczynę. - Którą w rzeczywistości jestem. Dopowiedziała sobie w myślach, patrząc na niego spod zmrużonych oczu.
- Wiesz co? Prawie mi ulżyło. Chociaż... dla pedofilii chyba nie liczy się typ.. - Mruknęła bardziej do siebie, niż do niego. Przynajmniej nie była zagrożona tym, że zostanie zgwałcona. Hyhy, rzeczywiście, powód do radości. Nie miała pojęcia, kiedy tak się jej przyglądał, że myśli o tym na co by się nadawała. Przynajmniej dobrze, że zakończył te chore przemyślenia. Karea widząc jak mężczyzna przekrzywia głowę, wręcz się roześmiała. Wyglądało to dość zabawnie.. jednak na swój sposób przerażająco.
- Słucham? Co niby mam Ci zaoferować? - Burknęła, zaskoczona tym dziwnym pytaniem. Nie miała nic.. oprócz scyzoryka, który obecnie ściskała w kieszeni. Przeszkadzało jej to, że naruszał jej przestrzeń osobistą. Kiedy jego ręka podtrzymywała jej ramię, syknęła cicho.
- Może byś mnie puścił? - Dodała, czując się coraz gorzej. Nie było jej za dobrze, a stanie... wcale jej nie pomogło. Zrobiła się jeszcze bardziej blada, a oczy stały się takie smętne i zmęczone. Ciało wręcz zwisało bezwładnie. Jedynie głowa i oczy wpatrywały się w niego badawczo.
- Jak już chcesz mnie zabić, to wypadałoby się chociaż przedstawić... - Tak abym potem mogła znaleźć Cię w piekle. Dopowiedziała sobie w myślach, nie spuszczając z niego oczu. Była tak zmęczona, że wręcz wszystko nie miało dla niej znaczenia. Świat był ponury i szary. Tak jak z resztą zawsze..
- Jesteś strasznie wysoki.. to nienaturalne. A po co Ci taki ubiór? Z czego on w ogóle jest..? - Wręcz zaczęła majaczyć. Miała ochotę się położyć, choć na pewno taki stan potrwa tylko kilka chwil. Zaraz wróci ''głośna myszka'', która znowu zacznie wypowiadać się na temat tego, jaka jest odważna i nieustraszona. Nogi ugięły się w kolanach. Cóż, podtrzymywał ją tylko silny uścisk, który stał się dla niej bolesny.
- Puść mnie. - Nie było to pytanie, miał to po prostu zrobić. Nie przeszkadzało jej uderzenie w ziemię, ile razy już to robiła i zawsze wychodziła z tego cało. Słabym wzrokiem omiotła okolicę, która była taka smutna... drzewa, a raczej wystające badyle nie miały w sobie ani jednego promyku życia. Niebo było pochmurne, a wokół panowała nie pewna cisza... Karea poczuła się tak jakby grała w jakimś horrorze...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.14 23:55  •  Podnóże gór  - Page 6 Empty Re: Podnóże gór
Ona tak na poważnie? To ten moment w którym ukochany/a traci z napływu emocji władzę w nogach i wpadam nam w ramiona? Manus pamiętał że kiedyś czytał opowieść romantyczną, lecz zawsze w nich było dużo opisów otoczenia, jakiego to malownicze krajobrazy roztaczały się w około bohaterów. Tu i teraz to wyglądało bardziej beznadziejnie. I to coś dalej gada! Przez chwilę nawet powrócił mu pomysł wgniecenia małej myszki w ziemię, lecz opanowanie i ciekawość jak to dalej podąży przezwyciężyła.
- Myszka jest chora? - Spytał, choć dobrze wiedział z obserwacji że coś jest nie tak. Czy to oznaki zauroczenia? Jak miałby ją spławić? Przecież mówił że nie jest w jej typie. Jednakże widząc że myszka zaczyna majaczyć i powoli wyślizgiwać się mu z dłoni, podparł ją swą drugą ręką, trzymając za przeciwny bark. Co teraz?
- Jak to jakaś taktyka by dostać mi się do spodni... to muszę przyznać że pierwszy raz się spotkałem z takimi umiejętnościami aktorskimi. - Jego słowa brzmiały sucho, poważnie, lecz on sam nie był, no chyba że do tego z oryginalnością, jeżeli tak było na prawdę. Trzymając ją tak dalej, Manus starał się podsumować możliwości i wybrać najlepszą z nich, ot trzeba myszkę położyć, zostawić gdzie się ją znalazło i iść w swoją stronę. Zaraz, tak nie można, to niemoralne! Wtedy też go olśniło, podniósł Yumi i przerzucił przez swe ramię niczym worek kartofli(jeżeli coś jadła, mogła w tej chwili to stracić) następnie wyrzucił z plecaka na ziemię niczym szmatę futro, które niedawno uszył i kładąc obok niego dziewczynę, przeturlał ją, zawijając niczym naleśnik w futrze. Teraz myszce jest ciepło i przytulnie, mając pewność że nigdzie się nie sturla usiadł obok niej po turecku i zaczął grzebać w torbie.
- Jestem handlarzem. Przyjmuję jedynie handel wymienny. - Przyznał się do swego jednego z wielu zawodów, nie ma co trzymać myszki w ciemno. Grzebiąc tak się wreszcie wyskrobał nieco z dna torby węgla i zbierając nieco chrustu ułożył malutkie palenisko.
- Pomagam tez przetrwać tym co nie potrafią w dziczy. - Tak to zdarza mu się równie często jak i zabijanie tych zgubionych nieszczęśników. Robiąc parę iskier krzemieniem od swej broni, przy pierwszych dmuchnięciu swymi płucami, ukazał się pierwszy płomyczek, który to po chwili zajął się węglem i chrustem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.14 0:21  •  Podnóże gór  - Page 6 Empty Re: Podnóże gór
Cóż, gdyby tak ją wgniótł w ziemię...to straciłaby cały swój urok! Wolała więc nawet o tym nie myśleć. Czuła się źle, jednak musiała dać radę, musiała wytrzymać wszystko... nawet tak nieznośnego człowieka jak był on! Słysząc jednak jego pytanie, pokręciła przecząco głową.
- Nie jestem chory. - Wysyczała, widząc ten błysk zastanowienia w oczach Manus'a. Kiedy jednak powoli zaczęła się zsuwać, poczuła jak ten łapie ją za drugi bark. No właśnie... i co teraz? Nagle ją zamurowało. Czyżby ona się przesłyszała? Dostać mu do spodni? Ale po co? NIE!
- Coo? Wcale nie chcę dostać Ci się do spodni, to Ty mnie dotykasz! Wymacałeś mi już oba ramiona. - Syknęła raz jeszcze, oburzona jego słowami. Och nie, zaraz to naprawdę się zirytuje. Jak może coś takiego przypuszczać! Ona nie jest jakimś... z resztą, nieważne. Bynajmniej na jakiś ułamek sekundy powróciły jej siły, ale... mężczyzna przewiesił ją jak jakiś worek kartofli przez swoje ramię.
- Zrzygam Ci się na plecy. - Burknęła, czując jak coś ściska jej żołądek. Nie cierpiała tego uczucia, zaraz naprawdę zwymiotuje... poza tym... co on w ogóle chciał jej zrobić! Kątem oka zauważyła jak coś wyciąga z torby. Huh, teraz to naprawdę jej serce zadrżało. Był to jakiś koc... On chce ją udusić! To straszne! Jednak kiedy została położona obok i zwinięta jak naleśnik, syknęła ponownie, szamocząc się.
- Nie mogę się ruszyć... - Powiedziała cichym głosem, widząc jak scyzoryk wyślizguje jej się z ręki. Oj, niedobrze. Nie miała nawet czym się obronić. Nie mówiąc już o gazie pieprzowym, którym nawet nie umiała się posługiwać.
- Jeżeli myślisz, że to jest zabawne to jesteś w błędzie. - Dodała zaciskając lekko szczęki. Poczuła jednak, że całe to futro jest takie cieplutkie i milutkie... że zaraz odpłynie. Jednak jej głowa cały czas była uniesiona, przez co powoli zaczął boleć ją kark. Nie podda się. Nie ma bata. Ona jest silna.
- Jesteś handlarzem? Handlujesz poza miastem..? Ale tu nic nie ma... przecież jest tu pusto. Żyjesz jak jakiś pustelnik. Nie lepiej jest pójść do miasta? Tam przynajmniej będziesz miał zapewniony dom i niezbędne wyposażenie... po co sobie tak utrudniać życie? - Zapytała, patrząc na niego pytającym wzrokiem. Nie rozumiała go. Kiedy grzebał tak w torbie zrozumiała, że ten człowiek prawdopodobnie od wielu lat żyje w taki sposób, a zaprowadzenie go do miasta.. cóż.. mogłoby spowodować nie jedną śmierć.
''Chcę kupić ten pistolet.''
''Ale on nie jest na sprzedaż proszę pana..''
''Albo mi go kurwa sprzedaż, albo zobaczymy co się stanie jeśli wsadzę Ci go w dupe!''
Tak, jedna z dziwnych sytuacji gdyby mężczyzna znalazł się w mieście. Zaśmiała się lekko na tę myśl, jednak szybko spoważniała i powróciła myślami do rzeczywistości.
- Żeby nie było. Mieszkam w mieście, więc nie potrzebuję pomocy... nawet nie wiem dlaczego nie pozwalają nam z niego wychodzić. Tutaj nic nie ma...- Rzekła, obserwując jak rozpala ognisko i już po pierwszym razie pojawił się mały płomyczek...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.14 0:59  •  Podnóże gór  - Page 6 Empty Re: Podnóże gór
Życia on już od dawna nie miał i nic tylko sobie je upraszczał swym doświadczeniem i znajomością pustkowia. Wizyta w mieście nie raz przechodziła mu przez myśl, lecz zastanawiał się nie raz czy na jego sam widok nie zaczęliby strzelać? Nic nie ma. Te trzy słowa brzmiały niczym muzyka dla jego uszu. Gdyby miał to opisać słowami było by to coś ala skrystalizowana ignorancja i brak styczności z rzeczywistością, lecz darował se komentarz i jedynie posłał dość chłodne spojrzenie, swym jednym okiem w jej kierunku. Oh, on znał to uczucie, to samo uczucie miał za życia, widząc świeżo upieczonych szeregowców w Iraku, to samo niedowierzanie, brak wiedzy i niecierpliwość. To zaraz z tej myszki wyjdzie kot i będzie trzeba przystrzyc kitę! Kręcąc szybko głową, starał się pozbyć wspomnień, nie były mu już potrzebne.
- Tak. To nic jest powodem dla którego powstał mur. Tak samo to nic jest powodem dla którego trzymają przykładowo ciebie w błogiej niewiedzy. I to całe nic wycięło tyle ludzi. Jak to szło... tam gdzie diabeł nie może tam babę pośle? Nie... - Znów się zamyślił, niedobrze, widząc że myszka ma nieco niewygodnie z tak uniesioną głową, ponownie ją podniósł i oparł o swój brzuch, tak by spokojnie mogła siedzieć. Wyglądało to dość komicznie gdyż dziewczyna ledwo sięgała mu do piersi gdy tak wyglądała zza jego nóg.
- Nie powinno ciebie tutaj być. - Stwierdził kolejny fakt, szczerze mówiąc zastanawiał się ile razy mógłby już swą myszkę zabić, choćby i teraz, złamanie karku zapewne zajęło by mu parę chwil. Jedno chrupnięcie kręgosłupa, parę drgawek, może przyśpieszonych oddechów i było by po sprawie. Ponownie jego tok myślenia nie podobał mu się i wrócił do konwersacji.
- Jesteś pewna że nie powinni was jakoś przeszkalać przed wyjściem na dzicz? - Zastanawiał się teraz, skąd takie koty się tutaj biorą? Nowy nabór? Może to jakiś ich test?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.14 10:07  •  Podnóże gór  - Page 6 Empty Re: Podnóże gór
Karea zaś uwielbiała sobie utrudniać życie na wszelkie sposoby. Taki trochę człowiek demolka, która jednak poza jadowitym językiem to nic nie miał. Nie przeszkadzał jej jednak swój charakter. Wiele dziewczyn gdyby spotkała taka sytuacja uciekłoby z krzykiem lub zemdlało... a ona ma czelność się jeszcze kłócić i go wyzywać. Doprawdy myszka z niej nieco zmutowana, bo ma pazurki. Cóż sama nie była pewna czy Manus zostałby powitany w mieście tak jak ona. Władze także nie patrzyły na nią przychylnie (ze względu na maskę) jednak z czasem chyba się przyzwyczaili. Manus jednak był... ogromny. Jeszcze pomyśleli by, że jakiegoś mutanta przyprowadziła.. a tego raczej wolała uniknąć. Widząc jego chłodne spojrzenie zmrużyła oczy w geście zamyślenia. Była ciekawa o czym myśli... Nigdy nie spotkała takich jak on.
- Błoga niewiedza? Co masz na myśli? Z tego co wiem nie możemy wychodzić poza ten cały mur bo inaczej możemy nabawić się jakiegoś choróbska czy coś w tym rodzaju, nie wiem... nie słuchałam ich za bardzo. A poza tym, to normalne, że ludzie umierają. - Gdyby mogła, to najpewniej w tym momencie wzruszyłaby barkami i przekrzywiła głowę, która już cała zesztywniała. Czując jednak, że znów ją podnosi nic nie powiedziała. O dziwo była spokojna... Albo zamyślona. Czując ulgę dla głowy nie opierała się. Tsa... zaraz jeszcze naprawdę zaśnie. I co wtedy..? Mężczyzna był ogromny, przez co... czuła się... tak bardzo mała i bezbronna. To była straszna myśl. Normalnie jak Piękna i Bestia! Tyle, że ona nie była piękna, a on nie był żadną bestią. Po prostu był bardzo wysokim człowiekiem w dziwnym ubraniu.
- Niby dlaczego? Jeszcze nic złego mnie nie spotkało... tutaj panują kompletne pustki. - Rzuciła, znowu nie mając pojęcia, że Manus myśli w jaki sposób by ją uśmiercić. Na szczęście Karea była pewna, że nic jej nie zrobi. W końcu traktował ją bardziej jak bezbronne pisklątko niż swoją ofiarę. (chyba).
- Dzicz? Ha! Tu prawie nic nie ma! Poza tym unikałam władz... więc nawet nie mam pojęcia, czy jakieś przeszkolenia były czy też nie. Bynajmniej uważam je za kompletnie niepotrzebne. - Powiedziała, zastanawiając się dlaczego władze tak straszyli ich tych miejscem. Może coś odkryli i nie chcieli się tym podzielić? Kto wie, kto wie... Bynajmniej Karea czuła, że coś jest nie tak. Że o czymś nie wie i raczej nigdy się nie dowie... No chyba, że Manus jej coś podpowie. W końcu jej jeszcze nie zabił...
- Wyrzucili Cię z miasta, prawda? Dlatego nie chcesz do niego powrócić? No chyba, że przyłapali Cię jak z niego wychodziłeś. - Ciekawość nie zna granic. Dla niej nie było sensu tkwienia w takim bezkresie, gdzie nic nie ma. Dla niej było to straszne życie. Takie... smutne. I bardzo samotne. Co innego jest żyć wśród ludzi, a być kompletnie sam na pustkowiu.
Nie wiedziała, że rozmawia właśnie z człowiekiem, który żył ponad tysiąc lat. Że zadaje się z nosicielem, że znajduje się w ciągłym niebezpieczeństwie. W sumie dobrze, że na niego trafiła. Zawsze mogłoby być gorzej. Czarne włosy opadły jej na oczy. No pięknie, teraz to nie może ich nawet odgarnąć. Przez moment przeszło jej przez myśl, że widzi siebie jako główne danie na obiad. Wrrr..
- Nie jesteś kanibalem? -Oj, musiała o to zapytać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.14 11:30  •  Podnóże gór  - Page 6 Empty Re: Podnóże gór
Gadatliwa myszka... może powinien był zasłonić też jej głowę futrem? Manus starał się sobie przypomnieć czy propaganda M3 była zawsze taka wysoka wśród młodszych czy to tylko mu się trafił taki bez mózg. Pustki i bezprawie, czasem to jest gorsze niż sam wirus, czy tez nieszczęśnicy nim zarażeni, hah! Ironio! Przecież tu o nim samym mowa. Czasem mu się zapomina o tym fakcie że jest zarażony, albo może nie daje sobie do zrozumienia o tym? Szczerze mówiąc nie można mu się dziwić gdyż wirus mu w żaden sposób nie przeszkadza, wiec ciężko i na to narzekać.
- Nic złego jeszcze cie nie spotkało. Dobrze powiedziane. - Tak, jeszcze, okazja się znajdzie nie jedna, a wychodzenie poza miasto będąc zielonym niczym wiosenna trawka, wcale nie ochrania przed beznadziejnym zrządzeniu losu.
- Kto powiedział że w ogóle byłem w mieście? - Tutaj zaśmiał się, gdyż taka była prawda, może i przebywał w nim kilka razy, lecz nigdy nie mógł powiedzieć że był jego mieszkańcem, zaś co do wyrzucania, zdarzało się to dość często. Jeżeli ucieczkę pod ostrzałem można nazwać wyrzuceniem hmm. Przesłaniając jej przez chwilę twarz swą dłonią, odgarnął jej kosmyki włosów.
- Kanibalem, pedofilem i nekrofilem. Zastanawiam się w której kolejności to zrobimy. - Tutaj jego głos był spokojny, jak gdyby mówił jej że podoba mu się jej kolor włosów. Oczywiście raczej żartował.
- Przecież już cie zawinąłem w mą pajęczą sieć. - Zarechotał się okrutnie i opatulił swymi ramionami dziewczynę, niech jej móżdżek się przepali od inuendo i przemyśleń. Płomień spokojnie wżerał się w węgiel, małe źródło ciepła i światła, pierwsze tak bardzo upragnione, a drugie tak bardzo niebezpieczne. Ile by dał by zapadł już zmrok, lub by coś się przypałętało zza muru, ale nie, tutaj rzadko przyszło cokolwiek większego niżeli pies czy też obleśni bandyci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 19 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 12 ... 19  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach