Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 14 z 19 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 19  Next

Go down

Pisanie 20.03.15 10:42  •  Podnóże gór  - Page 14 Empty Re: Podnóże gór
Jedna dziura, druga dziura, trzecia... Cholera jasna, otwory się kończą a stworka jak nie było, tak nie ma.
Kira podniósł się z ziemi widocznie zirytowany.
- Cholera jasna, gdzie jest ta pieprzona kupa futra?! - warknął, wbijając swoje świdrujące spojrzenie w dopiero co sprawdzoną norę.
Nie mogli sobie znaleźć innego chłopca na posyłki? Musieli mnie tu przysłać? Przydzielanie mi głupich zleceń sprawia im jakąś przyjemność, czy co?!
Po sprawdzeniu szóstej nory, podszedł zrezygnowany do pnia największego w okolicy drzewa.
Odsunął spod niego kilka gałązek najzwyklejszym kopniakiem i usiadł na jednym z większych, wystających nad ziemię korzeni.
- Dobra, mam tego cholerstwa dość - wymamrotał, opierając głowę o korę i przymykając oczy.
- Nie wierzę, że to mówię - przerwał na chwilę - ale nie zechciałabyś mi czegoś opowiedzieć o tej swojej religii? - Uśmiechnął się przy tym okropnie, otwierając oczy i bacznie przyglądając się Akane.
- Chyba wszystko będzie lepsze, niż przekopywanie tych otworów - stwierdził, opierając łokieć na kolanie i rozpinając kilka guzików płaszcza.
Odpalił kolejnego papierosa i rozejrzał się po okolicy.
Niektórzy mogli by ją nawet uznać za piękną, ale nie on. Dla niego były to tylko drzewa, kamienie, trochę piachu i wyłaniająca się spod śniegu trawa. Zwykłe otoczenie, którego nie można nazwać ani ładnym, ani brzydkim, jedynie normalnym dla tego miejsca.

[stan akumulatorów: 18/50]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.15 19:33  •  Podnóże gór  - Page 14 Empty Re: Podnóże gór
Z uwagą zaglądała w każdą napotkaną norkę, jednak bez skutku. Kilka razy udało jej się dojrzeć jakieś gryzonie, które z piskiem umykały podróżnym z drogi, raz mignął jakiś pajęczak, ale wolała nie wchodzić z nim w bliższy kontakt. W wielu zwierzęcych schronieniach nie było widać żadnych żywych istot, mogły więc siedzieć gdzieś głębiej i ani myśleć o wychodzeniu na powierzchnię nieprzystępnej pustyni. Zresztą nie dziwiła im się, sama też z lubością przesiadywała w bezpiecznych jaskiniach górskich, gdzie życie toczyło się w zasadzie bez większych problemów.
- Spokojnie... - powiedziała cichym, delikatnym głosem. Kiedy mężczyzna tak się denerwował to sama nie wiedziała, czy za chwilę nie skieruje swojej agresji przeciwko niej. Przyjemnie było się z nim drażnić, jednak nie pociągało jej kompletnie bycie na celowniku. Na ewentualnie zaczepki wolała poczekać, aż ten będzie w choć odrobinę lepszym nastroju. W końcu o ile nagle mu coś nie odbije, to mogą ze sobą spędzić jeszcze niezły kawałek czasu. A musiała przyznać, że z minuty na minutę lubiła tego dziwnego osobnika o jedną odrobinkę więcej niż wcześniej.
Tym bardziej uśmiech wstąpił na jej twarz, gdy ten postanowił jej posłuchać. Nie nastawiała się od razu na wielkie chęci nawrócenia, bo pewnie chciał tylko zabić nudę, ale zawsze lepsza normalna rozmowa od kilku burkliwych odzywek. Przysiadła na sąsiednim korzeniu, tak że jej kolana delikatnie stykały się z nogami rozmówcy, choć sama nawet nie zwróciła na to większej uwagi. Z natury była osobą otwartą, więc niewielki kontakt fizyczny nie był dla niej niekomfortowy. Wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić łagodnym, ale i żywym tonem.
- Ao istnieje od samych początków Wszechświata. Podpowiadał Bogu chrześcijan, jak ten ma tworzyć świat, podszeptywał wskazówki, by ten nie zbłądził. Kiedy coś nie wychodziło, po cichu naprawiał, stąd nikt o nim nie słyszał. W końcu jednak Stworzyciel namieszał zbyt wiele, doprowadzając do serii katastrof, które zniszczyły świat, sam zaś uciekł, zostawiając wszystko w rękach Ao. Ten zesłał na świat zarazę, by zmusić aniołów do działania i ratowania resztek Ziemi. - Uniosła prawą dłoń do czoła i przesunęła kosmyk włosów za ucho. Ten jednak ponownie wysmyknął się, nawet po drugiej i trzeciej próbie nie dając się ujarzmić. W końcu więc zaprzestała starań, mimo że denerwowała ją obecność niesfornych kudłów. - W końcu jednak Ao musiał się ujawnić, by pomóc ludziom w odbudowie świata. Po dziś dzień przez pośrednictwo kolejnych Proroków daje nam wskazówki dotyczące życia, pomaga nam przetrwać. Kościół Nowej Wiary przyjmuje każdą zbłąkaną duszę. To nie tak, że porywamy dzieci i palimy ludzi żywcem, jak to nieraz mówią. Każdy może znaleźć przy Świątyni nowy dom, schronienie, zajęcie i wszystko inne, czego może w życiu potrzebować. Nikogo nie odtrącimy, bez względu na rasę, płeć, przynależność i inne takie. Ao kocha nas wszystkich tak samo.
Troszeczkę się rozgadała, ale i tak skróciła długą historię Kościoła do kilku zdań. Jeżeli Kira będzie chciał usłyszeć więcej szczegółów, to pewnie sam zapyta, a serwowanie mu wykładu o przeszłości mogło nie być jego największym marzeniem. Zresztą, teraz potrzebowała chwili oddechu, bo choć mówiła powoli, to jednak dłuższe nawijanie monologu mogło być lekko męczące.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.15 21:30  •  Podnóże gór  - Page 14 Empty Re: Podnóże gór
Wydmuchał nad głową obłok szarego dymu, gdy Akane niespiesznie zajmowała miejsce koło niego. Przesunął trzymany w zębach papieros do prawego kącika ust. Tym razem nie zamierzał dmuchać tym paskudztwem na kościelną. Chciał wysłuchać jej słów, a nie ataku kaszlu. Kobieta nie wyglądała na palącą, choć to nie wykluczało, że nią jest. Lepiej było po prostu wydmuchiwać to gdzie indziej zamiast marnować czas na zastanawianie się nad tym.
Oparł głowę o pień drzewa i zamknął oczy. Odsunął nogę, gdy poczuł na niej kolano Akane. Nie był zachwycony zbyt dużą bliskością nieznajomej jeszcze osoby. Nadal nie wiedział, czym ona właściwie jest i nie zapowiadało się, by miała mu to zaraz wyjawić.
Wbrew pozorom, uważnie słuchał tego, co miała do powiedzenia. Jakieś informacje na temat tej sekty mogły mu się jeszcze kiedyś przydać. Nie wiedział jeszcze kiedy i w jakich okolicznościach, ale co mu szkodziło je zdobyć?
- I jak wam się niby objawił? Zleciał na chmurce i pomachał do was? - zaśmiał się drwiąco.
- Doprawdy, ciekawe rzeczy o was już słyszałem. Na przykład to, że chcąc dołączyć, trzeba zabić bliską osobę. I to jest ta wasza religia miłości? Ao kocha to z braci, które będzie w stanie zabić dla niego drugie? - Po prostu nie mógł się powstrzymać przed niemiłym komentarzem.
To było silniejsze od niego. Miał już okazję spotykać się z wierzącymi osobami. Wszystkie je traktował tak samo. Gardził ich przekonaniami. Dla niego były to zwykłe urojenia. Nie było czegoś takiego jak bogowie. Anioły? Owszem, słyszał o nich, a nawet spotykał je, ale było im zdecydowanie daleko do niebiańskich istot, jak o nich mówiła każda religia.

[stan akumulatorów: 17/50]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 21:50  •  Podnóże gór  - Page 14 Empty Re: Podnóże gór
Delikatnym ruchem dłoni odgoniła drobne kłębki dymu, które przypałętały się w okolice jej twarzy. Nie skrzywiła się, nie okazała niezadowolenia. Przeciwnie - uśmiechnęła się, widząc jak mężczyzna odsuwa papierosa w drugą stronę, by oszczędzić jej wdychania trucizny i nieprzyjemnego zapachu. Och, ile troski, no rozpłynąć się idzie. Niech jeszcze pogłaska ją po głowie i zaśpiewa kołysankę i będzie już w ogóle jak u taty na kolanach. Tak wiele miłości, tak wiele zaangażowania. Przełożył fajkę na drugą stronę.
Jakiekolwiek inne jego zachowania po prostu przeszły przez umysł Vivian bez echa. Po swojej opowieści musiała na chwilę zamilknąć, zaś w tym czasie jej rozmówca zdążył zadać swoje pytania. Wysłuchała ich z uwagą i nie musiała się namyślać nad odpowiedzią. Kto jak kto, ale członkini starszyzny całą doktrynę i historię Kościoła miała w małym palcu. Sama należała do niego od początków, odkąd tylko zamieszkała w Desperacji. Początkowo była zwyczajną wierną, zaś przez swój długi staż dochrapała się ważnego stanowiska. W żaden sposób do niego nie dążyła, nigdy nie pragnęła wielkiej władzy. Wszyscy jej znajomi o tym wiedzieli, stąd też była ogólnie kojarzona jako osoba kompletnie bezpieczna. Grzecznie potakiwała Prorokini,a doradzając wtedy, gdy była o to proszona. Rzadko kwestionowała decyzje i nigdy nie podważała autorytetu głowy Kościoła, przez co trudno byłoby komukolwiek posądzać ją o jakiekolwiek próby "zamachu stanu". Całkowicie bezpieczna osoba, którą warto było mieć przy sobie. I dobrze się z tym czuła, będąc potrzebna.
- Ao objawia się w snach. Poprzedni prorok wprowadził obowiązek złożenia ofiary jako znak lojalności, jednak obecnie nasz Bóg zadecydował poprzez osobę Prorokini, że nawracanie powinno być czynione miłością. Ion stał się ostatnią ofiarą złożoną na ołtarzu Ao - zakończyła z lekko pompatyczną nutką.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 22:25  •  Podnóże gór  - Page 14 Empty Re: Podnóże gór
odniósł jedną brew, gdy usłyszał odpowiedź kobiety. Jak długo nie zapuszczał się w Desperację, że mógł przeoczyć tak znaczącą zmianę polityki tej sekty. Cóż, teraz była ona zapewne w stanie znacznie szybciej rosnąć w siłę. No, może nie bojową, ale ilość członków musiała zacząć teraz gwałtownie rosnąć. Mieszkańcom Desperacji nie żyło się łatwo, a tu pod ich nosem rozwijała się organizacja gotowa dać im jedzenie, schronienie i leki za zwykłe stwierdzenie "wierzę w Ao". Nie musieli nic poświęcać. No, może kawałek skóry, bo o wycofaniu tatuaży, Akane nie wspomniała.
- Dobra, tu mnie zaskoczyłaś. Spora zmiana taktyki jak widzę - mruknął, spoglądając na nią.
Nowa prorokini najwidoczniej miała trochę oleju w głowie i wiedziała, co będzie lepsze dla Kościoła, a nie bóstwa. Kto wie, do czego była zdolna doprowadzić tą sektę sprawna ręka przywódczyni.
Już miał coś dodać, gdy w jego zegarku rozległ się alarm. Wzywano go do S.SPEC. Jego "misję" anulowano, a on miał niezwłocznie stawić się i odebrać kolejne zlecenie.
Westchnął zrezygnowany i podniósł spod drzewa.
- Wygląda na to, że muszę się zbierać - westchnął, rozprostowując kończyny.
Zaczął schodzić po zboczu. Nie mógł tutaj rozwinąć skrzydeł. Wolał nie ryzykować, że jakiś imbecyl pomyli go z pierzastym. Może było też lepiej nie afiszować się przed wymordowaną, że należy się do wojska?
Przystaną na moment i odwrócił się w jej stronę.
- Miło było cię poznać. Serio - mruknął i ruszył w swoją stronę.
Gdy tylko oddalił się na odpowiednią odległość, podwinął część płaszcza, ukazując dwa durze otwory na skrzydła. Rozłożył je i odleciał w stronę miasta.

[stan akumulatorów: 16/50]

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.15 15:57  •  Podnóże gór  - Page 14 Empty Re: Podnóże gór
To miało duży sens. Odkąd wprowadzono nowe zasady, Kościół stał się instytucją o wiele łagodniejszą i przyjazną. Stał się miejscem, do którego większość mieszkańców Desperacji chciałaby trafić. W końcu kto nie życzyłby sobie spokojnego, porządnego życia w godnych warunkach? Wyznawcy Ao mogli liczyć nie tylko na dach nad głową, lecz także na żywność, leki, opiekę medyczną i zapewnienie bezpieczeństwa. Każdy przynosił ze sobą to, co miał i każdy wynosił to, czego potrzebował. Brzmi tak utopijnie, nieprawdaż? Nic dziwnego więc, że nowa religia cieszyła się swoją zasłużoną popularnością. Wciąż jednak zbyt mało duszyczek decydowało się na przyłączenie do nowej wiary, zbyt mało osób było w stanie przejrzeć na oczy i dojrzeć prawdę. Smutna sprawa, ale wcale nie musiała taka pozostać. Misja aonistów nadal trwała.
- To nie taktyka, to wola Ao - sprostowała z rozbrajająco uprzejmym uśmiechem. Członkini starszyzny całym serduszkiem popierała wybór, który przekazała im Taihen. W ogóle od samego początku nie miała nic przeciwko kobiecie, która została nowym Prorokiem. W końcu wszystko stało się z rozkazu Ao, a więc nie powinna się z tym kłócić. Vivian wierzyła, że teraz, pod przywództwem Fechmistrzyni, Kościół rozrośnie się i rozkwitnie jak nigdy dotąd. Widziała na to realne szanse.
- Och - wyrwało jej się na wieść o rychłym odejściu nowego znajomego. Ciekawiło ją, dokąd mu tak spieszno. Kim mógł być, że dostał jakieś wezwanie i nagle musiał uciekać? Wspominał coś o ludziach w fartuchach i bazie, a więc może był z miasta? Na samo wspomnienie M-3 Vivian ogarnęła pewna nostalgia. Chętnie zobaczyłaby, jak ono teraz wygląda. Wystarczyłby jej jeden dzień spędzony na powrót za murami, ale czuła niepohamowaną potrzebę odwiedzin. I tak cała jej tamtejsza rodzina już pewnie nie żyła lub zdążyła wykształcić kolejne pokolenia.
- Nawzajem. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy. - Uśmiechnęła się radośnie na słowa Kiry. Trudno by jej było uwierzyć, że rzeczywiście mógł się cieszyć z poznania Akane. Ale może cuda się zdarzają? Odprowadziła mężczyznę wzrokiem, ale ostatecznie udała się w swoją stronę. Przecież nie będzie siedzieć sama na drzewie jak jakiś debil.

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.15 20:43  •  Podnóże gór  - Page 14 Empty Re: Podnóże gór
Inseki oparł się o skałę dysząc ciężko. Cała wyprawa poszła nadzwyczajnie gładko, nie licząc paru pojedynczych potyczek z mniejszymi zmutowanymi przedstawicielami fauny. Tym co go tak zmęczyło było raczej...niesienie Taihen. Co jak co, ale nie wydawało się, żeby była sama w stanie przejść taki dystans o własnych siłach. Łowca spojrzał w nieco, do zachodu słońca była jeszcze chwila, a on wolał nie pozostawać na otwartym terenie w nocy. Wzruszył ramionami, jakoś da sobie radę. Wyjął z plecaka zawieszonego z przodu prowiant i poczęstował nim Taihen, którą posadził na ziemi żeby chwilę odpocząć.
- No i mamy problem... Możesz jakoś skontaktować się z twoimi...podwładnymi? Nie jestem pewny czy dam radę znaleźć kryjówkę przed zmierzchem jeśli zaniosę cię na sam szczyt, a wolałbym nie nocować u ciebie, sama rozumiesz słonko. Za mało się znamy i w ogóle... - posłał jej zmęczony uśmiech. - Jest jakaś szansa, żeby ktoś cię tutaj znalazł? Oczywiście zaczekam do tego czasu, bo sama za wiele teraz nie zdziałasz...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.15 22:28  •  Podnóże gór  - Page 14 Empty Re: Podnóże gór
A przecież chciała iść sama. Może podróż trwałaby dłużej, ale przynajmniej Asheritt by się nie zmęczył. Albo przynajmniej niósłby ją przez o wiele krótszy odcinek. Mówiła, powtarzała, narzekała, w czasie gdy on jedynie zbywał jej uwagi machnięciem ręki. Cóż, jego strata. Jedyne w czym mogła pomóc to w tym żeby nie musiał jej co rusz podrzucać i układać na plecach. Splotła nogi w kostkach, nie musząc tym razem mocno dociskać ud i tak sobie wędrowali, mało rozmowni. Walcząc z dzikimi bestiami.

Ale już prawie była w domu! Przyglądała się odpoczywającemu łowcy, przy okazji majtając nogami, żeby je nieco rozluźnić. Mógł nie wierzyć, ale bycie niesionym także wymaga trochę wysiłku. I silnej woli. Pokręciła głową, dając znać, że nie potrzebuje jedzenia. Niech je sobie zachowa, ona zje w domu.
- Sądzę, że powinni już dawno zacząć mnie szukać. Wiesz, nie było mnie dwa dni, a moja, ahem, gwardia jest dość nadopiekuńcza. - Uśmiechnęła się nieznacznie, zapatrując w horyzont. Wejście do świątyni znajdowało się niedaleko, ale skoro uznał, że nie chce jej odwiedzić, cóż, jego wybór.
Jak na zawołanie jakaś sylwetka wyłoniła się zza jednego z wyłomów skalnych. Kobieta, można było mieć pewność, że kobieta. W ręku trzymała miecz i rozglądała się uważnie. Na widok dwóch nieznajomych przyspieszyła kroku. Na widok swojej pani, Nienawiść otworzyła szerzej oczy i niemal padła jej do stóp. Taihen zaś pogłaskała ją po włosach, uśmiechając się ciepło.
- Już, proszę. Wszystko dobrze - głos miała łagodny, jakby przemawiała do przestraszonego dziecka. W sumie kobieta właśnie tak wyglądała, ze swoją groteskową maską wymalowaną na twarzy. - Za chwilę wrócimy do domu.
I z tymi słowami zerknęła na Insekiego, który zapewne nadal tam tkwił. Nie miała zamiaru przedstawiać mu swojej znajomej. No cóż.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.15 23:05  •  Podnóże gór  - Page 14 Empty Re: Podnóże gór
Inseki bez trudu wyłapał odgłos zbliżającej się osoby, jednak nie dawał tego po sobie poznać. Chód za lekki jak na bestię, więc to chyba człowiek... Podejrzewał, że to "obstawa" Taihen, a gdy intruz wyłonił się zza skał okazało się, że ma rację.
- Podejrzewam że tak jest. - mruknął pod nosem patrząc na dwie kobiety. Cóż, nie spodziewał się aż takiego...fanatyzmu? Oddania?
Łowca nie zauważył, że Prorokini na niego patrzy, widać było że nad czymś rozmyśla. Po chwili spojrzał jej w oczy, a na jego ustach pojawił się lekki drwiący uśmiech.
- Cóż, nie będę ci już dłużej zajmował czasu. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz. A żeby następnym razem nie spotkała cię taka...niespodzianka ze strony dzikich bestii... - chłopak odsunął rękaw, ukazując specjalną kaburę z rewolwerem na nadgarstku. Pistolet miał wygrawerowany napis z obu stron na uchwycie:

"Nadzieja" jest tym upierzonym
stworzeniem na gałązce
duszy - co śpiewa melodie
Bez słów i nie milknące -

W świście wichru - brzmi uszom najsłodziej -
I srogich by trzeba nawałnic -
Aby spłoszyć maleńkiego ptaka,
Co tak wielu zdołał ogrzać i nakarmić."


Nie patrząc na dziewczynę odpiął kaburę, jego wzrok wciąż spoczywał na rewolwerze, widać było, że przedmiot dużo dla niego znaczył. Westchnął ciężko.
- Potrzeba do tego nieco wprawy, ale jeśli się nauczysz, to przy odpowiednim ruchu ręką pistolet sam wsuwa się w dłoń. Nie ma to jak element zaskoczenia... Mam tylko nadzieję, że o niego zadbasz, jest jak...naprawdę dobry przyjaciel. - posłał jej długie spojrzenie, a potem podszedł i położył kaburę z bronią przed nią. Nadal kucając uśmiechnął się nagle łobuzersko i zanim Taihen lub jej towarzyszka zdążyły zareagować pocałował Prorokinię, a potem szybko wstał i odsunął się na bezpieczną odległość.
- Tak więc zostawiam "Nadzieję" w twoich rękach. Oby broniła cię przed...przeciwnościami. - powiedział odwracając się. Widać było, że się uśmiecha.
- Kto wie, może jeszcze się spotkamy. Uważaj na siebie...kotku.
Asheritt ruszył z miejsca biegiem, nie czekając dłużej na ewentualny atak ze towarzyszki Taihen.
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.15 23:16  •  Podnóże gór  - Page 14 Empty Re: Podnóże gór
Cóż mogła rzec? Pewnie nic, bo nim zdążyła jakoś zareagować, u jej stóp leżał rewolwer, jej zaś w zamian skradziono całusa. Usłyszała, jak jej podopieczna warczy, łypiąc groźnie na uciekającego łowcę. Taihen jednak się nie przejęła. Zaśmiała się i pomachała Asherittowi na drogę.
- Zaopiekuję się nią, ale wróć kiedyś ją odebrać.
Nie uzyskała jednak odpowiedzi. Liczyła, że kiedyś znów spotka mężczyznę, tym razem bardziej rozgarniętego i otwartego na innych ludzi. Trwała tak jeszcze przez chwilę, obserwując jak się oddala, jak się kurczy na widnokręgu, aż w końcu spojrzała na Nienawiść.
- No to czas wracać do domu. - Skinęła jej głową.
Członkini gwardii zaś podała Prorokini broń, a potem ostrożnie wzięła ją w objęcia i zaniosła do świątyni.

/zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.15 19:34  •  Podnóże gór  - Page 14 Empty Re: Podnóże gór
Nie była świadoma tego, że można tutaj spotkać, zwłaszcza po zmierzchu, naprawdę niebezpieczne i obrzydliwe istoty, do których teraz... należała. Odsłonięta czaszka nieznanego pochodzenia, ogromne, ptasie pazury, biczowaty ogon, czerwone pióra zdające się odstraszać każdą zwierzynę w zasięgu wzroku, wielkie skrzydła, długa szyja i spora postura. Każdy z tych puzzli tworzył razem układankę, której nikt w żadnym śnie nie chciałby spotkać. Ślepia ukryte w oczodołach z pewnością nie pomagały aparycji stać się piękniejszą. Chyba niewielu wzięłoby tą niegdyś śliczną dziewczynę za człowieka, niźli potwora, od którego tylko uciec, albo schować się i płakać. Chyba, że ma się broń. Widząc takie cudactwo nie powinno się zwlekać z atakiem. Jedynym ludzkim elementem, jaki posiadała, to żółta chusta mocno owinięta wokół prawego rogu. Trochę było z tym cudactwa, by ją założyć, na szczęście budowa łapy jej pomogła. Tak czy inaczej, widząc taką bestię trudno zauważyć coś tak zniszczonego i brudnego jak stara, poszarpana chusta.
Od dawna błądziła po wyspie, szukając pożywienia. Niedawno zahaczyła o morze i zrozumiała, że się zgubiła, toteż jej obecnym celem było odnalezienie dawnego domu. Obeszła M-3 dookoła nie raz walcząc o swoje życie. Teraz musiała po prostu zapolować. Głód zżerał jej wnętrzności. Przyciągnęła ją tutaj mnogość drzew. Uznała, że w tym miejscu mogły zachować się jakieś zwierzęta.
Zmysły, jakie posiadała, kierowały nią nawet, kiedy miała zamknięte oczy. Lecz, otwierała je przechylając łeb, by móc jednym okiem patrzeć na ziemię i w las. Trochę to trwało, nim udało się jej wyczuć woń prowadzącą ją do nieznanych gór. Tuż u ich podnóża dostrzegła świeże ślady skarłowaciałego jelonka, można powiedzieć, kozy. Tropienie jej było trudnym zadaniem. Musi być tu więcej drapieżników, które polują na te zwierzęta. To musiało być wyjątkowo ostrożne. Mimo tego... ślady jak zwykle zaprowadziły ją do wychudzonej kozy szukającej korzonków. Vess szła pod wiatr, dlatego wyczuła ją szybko. Przymknęła oczy i zaczęła się skradać na swoich łapach. Ich budowa wyciszała jej kroki, a szare futro w świetle zachodzącego już słońca ukrywała ją w szarym, pustym lesie. Nie trudnym więc było zaskoczyć kozła, na którego rzuciła się wręcz z uwielbieniem. Jeden potężny zamach łapą, a zwierzak już nie żył. Pozostało jej tylko delektować się krwią zawierającą minimalną ilość wody i żylastym mięsem. Cóż, lepszej dziczyzny od dawna nie miała w ustach.
Ten akt skradania się i rzucenia na ofiarę, a potem jedzenia jej w bardzo bestialski sposób, mogły zauważyć, ba, obserwować osoby postronne, o ile wcześniej umknęły czułym zmysłom potwora.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 14 z 19 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 19  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach