Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 15 z 19 Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19  Next

Go down

Pisanie 17.05.15 23:13  •  Podnóże gór  - Page 15 Empty Re: Podnóże gór
Ileż to już razy przemierzał to zbiorowisko wysuszonych drzew miernie imitujących las. Rośliny były zaledwie cieniem tego co niegdyś sobą reprezentowały, a pomyśleć, że paręset lat temu wzdłuż podnóża tych gór rozpościerał się ogromny i dziewiczy busz, którego przepełniała różnorodna flora i fauna.
Karykaturalny widok napawał odwiedzających to miejsce większą trwogą, niż widok typowej pustyni, ale jako tako Aequalis lubił przechodzić tędy. Krajobraz niejako odzwierciedlał to co stało się z nim samym, chociaż niektórzy ochoczo stwierdzą, że dzięki mutacji stał się kimś znacznie potężniejszym niż samotny, mało znaczący człowieczek.
Swobodny spacer po jałowej ziemi w towarzystwie trzech innych kapłanów kościoła został nagle przerwany żałosnym wrzaskiem zarzynanej kozy. Dźwięk ten, jednakże dochodził z wystarczającej odległości, aby ludzcy towarzysze usłyszeli jedynie jego przytłumiony szmer. Mutant zastrzygł uszami lekko przekręcając głowę i nasłuchując miernego nawoływania zdychającego zwierzęcia, aż w końcu polecił swym uczniom wrócić do świątyni bez niego. Na początku nieco protestując młodzi adepci, po krótkich wyjaśnieniach niechętnie opuścili Członka Starszyzny i ruszyli przed siebie, podczas gdy sam Aequalis ruszył prosto w miejsce, z którego zasłyszał odgłosy.
Skradał się cicho, aby nie zdradzić od razu swej obecności napastnikowi, który okazał się być kolejną kreaturą z której zakpiła natura i droga ewolucji. Już miał odchodzić, kiedy przyuważył na rogu mutanta chustę. Chustę, która została wykonana przez człowieka, i która z pewnością nie zaczepiła się o róg przypadkiem.
Puszysty ogon Aequalisa uniósł się do góry i powoli przechodził z jednej strony na drugą, gdy ten bacznie obserwował jak istota pożera swą mizerną ofiarę z chowu Kościoła. Nie wtrącał się. Nic nie mówił. Po prostu obserwował.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.15 18:13  •  Podnóże gór  - Page 15 Empty Re: Podnóże gór
Wstałam nie w sosie. Wieczorne opróżnienie kilku piw, dawało swe w znaki dopiero po pobudce, której uroku dodały odgłosy jęków, krzyków i bardziej niesprecyzowanych dźwięków z terenów Desperacji. Otworzyłam szerzej oczy i powoli zaczęłam podnosić się do pionu. Dymka nawalała, nie powinnam pić. Odruchowo złapałam się za kieszeń i sprawdziłam czy mam przy sobie jakieś pieniądze.
Nie było ich.
- Kurna. - Rzuciłam, gdy dłoń trafiła w pustkę. Co prawda nie było tego tak dużo, prawdę powiedziawszy nie wiem czy starczyłoby na bochenek chleba, ale fakt faktem ślad po moich oszczędnościach - zaginął. Powinnam być jednak wdzięczna losowi, że zostałam tylko okradzenia. Bądź co bądź, Desperacja, nie oszukujmy się, nie była najbezpieczniejszym miejscem. Mogłam obudzić się bez nerki lub pożerana przez jakiegoś mutanta i nie byłoby to specjalnie dziwne.
Podniosłam się na równe nogi, łapiąc za skronie i delikatnie je pocierając. Co prawda jebutanie w głowie nie poprzestało, ale w filmach zawsze tak robią i to "pomaga", a więc nie zaszkodzi trochę ponacierać. Splunęłam flegmą gdzieś w bok i ruszyłam w nieokreśloną stronę. W siedzibie Łowców nie miałam czego szukać, w mieście było coraz więcej wojska, a tutaj mogłam trochę narozrabiać nie licząc się z konsekwencjami. Po całonocnej popijawie miałam jednak dość i wybrałam spokojny spacer.
Niczym gromada niebieskich Smerfów, maszerowałam przez lasy i doliny, a dokładnie ich szczątki, aż na mojej drodze stanęły góry. Zerknęłam ku górze na ich szczyty, olewając słońce, które wypalało mi gałki oczne. Cóż... gdyby się tak przejść?
Ruszyłam z wolna ( jeden krok dla człowieka, wielki dla ludzkości! ), napawając się pięknem wszelakich badyli, które obrastały całą miejscówkę.
- Cóż za piękny dzień. - Powiedziałam do siebie, wkładając ręce do kieszeni. Miałam ochotę znowu zapuścić komara i trochę odpocząć, ale bałam się. Kto wie, zaraz zjawią się jakieś kreatury, zabiją, albo co gorsza - zgwałcą. Jeżeli zrobiliby to po mojej sromotnej śmierci, niezbyt mnie by to obchodziło. A jeśli już mowa o kreaturach...
- O kur... - Przerwałam. Moje oczy natrafiły na bliżej nieokreślone monstrum, bawiące się jakimś koziołkiem, ładnie rzecz ujmując. Długie, jakieś włochate i ogólnie nie wyglądające zbyt przyjaźnie. Co prawda kolorki miała fajne, sama chciałam mieć taką pasemki będąc nastolatką, ale nie licząc tego faktu, wyglądała jak jakiś potwór z głębi. Przełknęłam głośno ślinę i cicho zagwizdałam, chyba trzeba będzie zawrócić. Już miałam się zawracać, już miałam spitalać niezauważona, lecz moją uwagę przykuła druga istota, niewyglądająca na człowieka.
4, efektownie spierdalaj. Ich może być więcej.
Przyjrzała się czarnej istocie. Ni to lew, ni to jednorożec, wymordowany jak się patrzy. A jeżeli zorganizowali jakiś zjazd lub zaraz miała odegrać się jakaś wojna gangów? Zazgrzytałam zębami. Byłam tylko zwyczajnym Łowcą, który niepozornie wlazł na teren gór. Nie chciałam zginąć w takich okolicznościach, nie póki byłam młoda i piękna, nawet jeśli tylko ja tak uważałam. Postanowiłam jednak zagaić i udawać głupią.
- Przepraszam, czy... - Musiałam się zorientować, wyglądał mi na samca, ale licho wie. - Pan tutejszy? - tak, ten czarny i smukły, wyglądał bardziej ludzko. Stał na dwóch nogach, wyprostowany, prawie jak człowiek!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.15 18:14  •  Podnóże gór  - Page 15 Empty Re: Podnóże gór
Niewielki kąt widzenia sprawiał, że stawała się bezbronna, jeżeli coś wydawało zbyt ciche do wyłapania dźwięki i szło pod wiatr, czyli obecnie za nią. Jej dziób zagłębiał się w ciele ofiary i wyrywał strzępki mięsa, a potem unosił się. Vess po kryjomu spoglądała za siebie szukając zagrożenia. Poczuła zapach człowieka i na chwilę przestała szarpać ofiarę. Potem położyła na niej obie przednie łapy i silnym uderzeniem przez żebra dostała się do serca, które, gorące, wyrwała z wnętrza już solidnie rozerwanej klatki piersiowej. To ono było najcenniejsze w tej chwili. Podniosła łeb przeżuwając na szybko posiłek. Cała żuchwa pokryła się krwią. Nawet nie zauważyła, że jej rosłe pazury z siłą zacisnęły się na koźle.
Zachowywała się jak przestraszone zwierzę, po długim czasie oswojenia brutalnie pozostawione same sobie. Teraz żaden z ludzi nie powinien móc nazwać mnie człowiekiem. Nie spędziła dużo czasu na otwartej przestrzeni Desperacji. Była pudlem. Nie ruszała się zbytnio ze swej nory. Pamiętała tylko prześladowania jej i jej siostry, kiedy jeszcze żyły w M-3.
Pochyliła szyję nad swoją ofiarą i potrząsnęła nią, strosząc pióra, które zaledwie lekko się uniosły z pozycji leżącej. Nadal nie do końca panowała nad swoim ciałem, nadal nie do końca je znała. Ba! Nawet nie uważała, że to ciało jest jej. I... wielokrotnie myślała, czy zabić je, to ohydne paskudztwo, zarażone i tak zdeformowane, że nie przypominało żadnego zwierzęcia, które mieszkały na tym świecie... Ale po prostu nie potrafiła. Dlatego, odkąd odzyskała zmysły i równowagę umysłu, zaczęła szukać kryjówki DOGS. Tam nadal może być siłą ofensywną, prawda?
Gdyby nie nieostrożna łowczyni, Aequalis mógłby pozostać incognito. Zapach, tak nieznajomy, a jednak znany, połechtał nos niegdysiejszej, drobnej dziewczyny i ta w końcu uniosła pysk. Kierunek wiatru jednak się zmienił, dlatego go w pierwszej chwii nie wyczuła. Pozostał dźwięk. Bała się go, ze świadomością, że zbyt wiele rzeczy może chcieć ją teraz zabić. Jednak S.SPEC nie powinien zapuszczać się tak daleko. Nawet nie wiem, gdzie jestem.
Jedna z suchych gałązek złamała się. Kiedy łowczyni dokończyła swoją kwestię, bestia gwałtownie skierowała łeb w stronę dwóch sylwetek. Dostrzegła je kątem oka, nim zniknęły pozostawiając tylko wyostrzony do granic możliwości słuch. Są za blisko! Niemal mimowolnie zaryczała //Brzmiało to podobnie jak to, ale o dużo niższej tonacji, było też 2-3 razy dłuższe.// Kiedy ryk zakończył się, warknęła głośno i ostrzegawczo. Skorygowała ustawienie łba, by dokładnie przyjrzeć się podglądaczom oraz kierując pierś ku dwóm istotom. Podziurawiona, brązowa i szara od kurzu i ziemi, zaplamiona krwią chusta zafalowała na jej rogu. Chociaż Vess wyglądała przerażająco, była po prostu... zagubiona. Żyła w świadomości, że straciła swoje ludzkie ciało, część własnego charakteru... Gardziła sobą. Była zarażona, zamknięta w świecie nowych bodźców i możliwości, zupełnie oddzielona od świata, perspektyw, które znała wcześniej. Tylko walka o przetrwanie. A widok niewielkiej czerwonookiej łowczyni przy innym wymordowanym wzbudziły w niej skrajne, potężne uczucia. Nadzieję, radość, po przerażenie i agresję oraz mnóstwo domysłów. Gdyby zwróciła uwagę, cieszyłaby się, że jej pełne rozterek ślepia ukryte są w dużych, czarnych oczodołach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.15 23:46  •  Podnóże gór  - Page 15 Empty Re: Podnóże gór
Aequalis zastrzygł uszami, gdy nowe dźwięki poza rozszarpywanym mięsem rozbrzmiały w jego głowie. Nie było to dzikie zwierze jednakże, ponieważ stąpało mało roztropnie, ani też oddech jego nie był zwierzęcy. Musiał to być człowiek z krwi i kości. Czyżby jeden z uczniów nie posłuchał i poszedł za kapłanem? Nie możliwe, ta osoba dochodziła z całkiem innej strony.
Futrzasty skierował swe ślepia w stronę skąd dochodziły kroki, ale jednym uchem ciągle przysłuchiwał się nowo spotkanemu Wymordowanemu, który w najlepsze sycił się kozą. Zza wyschniętych konarów wyłoniła się ludzka kobieta o dosyć miłym obliczu. Tremoris przechylił głowę na prawy bok, tak jak robią to psy, czy koty, kiedy skupiają się w szczególności na jednej rzeczy. Nie powinno jej tu teraz być... No chyba, że poluje na Wymordowanych... ale nie wygląda na takowych. Myślał sobie, gdy kreatura parę metrów dalej wyłamywała właśnie klatkę piersiową. On jednakże nie spuszczał wzroku z nowo przybyłej oddalonej zaledwie o parę drzew.
Powoli i niespiesznie przytknął jeden ze swych pazurowatych palców do maski w miejscu, gdzie powinny znajdować się usta, dając tym samym znak kobiecie, żeby zachowała milczenie.
...
Na próżno.
...
Donośny pisk jaki wydarł się z paszczy mutanta sprawił Aequalisowi taki ból, że aż upadł na kolana próbując jak najszczelniej zatkać swe antylopie uszy. Zamachał energicznie ogonem kilka razy, aż ogłuszający ryk zakończył się równie szybko, co zaczął. Tępy ból i przytłumione "piiiiiiii" w głowie, jednakże pozostanie jeszcze na długo po spotkaniu. Kapłan potrząsnął głową, jakby to mu mogło pomóc w cierpieniu, a następnie popatrzyło na Wymordowanego przygotowując się do ataku. Po takich nigdy nie wiadomo.
- Już, już... spokojnie... - Zaczął swym odziwo przyjemnym głosem. Uniósł dodatkowo ręce w geście uspokojenia. - Nie skrzywdzimy cię... - Popatrzył kątem oka na dziewczynę. Nie wiedział jakie są jej zamiary, ale miał nadzieję, że w kontakcie ze zdziczałym Wymordowanym lepiej nie zgrywać kozaka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.05.15 17:48  •  Podnóże gór  - Page 15 Empty Re: Podnóże gór
Kurdę, może faktycznie trzeba było nic nie mówić?
Zamiast czarnego nieznajomego odpowiedział podało mi monstrum Desperacji. Rozległ się ryk, który byłby wstanie pozbawić framugi okien. Zmrużyłam oczy i przyłożyłam otwarte dłonie do uszu. Nie było znaczniej różnicy, ale de facto coś pomogło. Pech chciał, że miałam wyostrzone zmysły i brzmiało to jakbym była na ostrej bibie, a jakiś ziom właśnie wyprawiał solówkę na gitarze. Chętnie jednak złapałabym za tą gitarę i jebnęła mu w głowę. Nie lubiłam hałasu.
- Ja pierdu. - Wyrzuciłam z siebie półszeptem. Gdy jednak monstrum zakończyło swój pełen podziwu koncert, ręce niepewnie zjechały wzdłuż ciała. Przygotowana byłam do akcji zakrycia ich jeszcze raz, gdyby przerośnięty ptak jeszcze raz postanowił ryknąć.
Nie przyglądałam mu się jednak zbyt długo. Byki jak się na nich gapi zaczynają biec w Twoją stronę, a kto wie czego ona była mieszanką? Nie chciałam jej straszyć i z nią wojować, boje się o swoje cztery litery. Nie chce zginąć młoda i piękna w tak niewidowiskowy sposób. Rozumiem, gdybym zabiła dowódce S.PEC'ów, a potem skonała nieopodal wypowiadając słowa z niczym Gladiatora: "Uwolnij wszystkich Łowców, Aniołów i Wymordowanych, a ja pozdrowię od Ciebie Boga". Co prawda, nie jestem zagorzałą katoliczką... nawet nie jestem pewna czy w ogóle wierze. Mam z Bogiem na pieńku.
- Smacznego. - Odpowiedziałam ciepło potworkowi mrużąc ślepia. - Zjedź sobie koziołka. Ja jestem kaloryczna, moje mięso wchodzi za zęby, a kości jak wykałaczki! Nie byłoby czego obgryzać. - Może i ważyłam swoje, ale byłam pewna, że tym czarnym bardziej by się najadła. Dlatego, jeżeli miałaby już się rzucać to najpierw na mieszankę lwa z kopytnym. Uśmiechnęłam się szeroko, sztucznie, ale szeroko! Złożyłam ręce i kiwnęłam potakująco głową, niczym stare babcie mają to w zwyczaju.
Boże, help me!
Uniosłam delikatnie powieki i dostrzegłam żółtą chustkę, która dawno straciła swój pierwotny kolor, przy piersi Wymordowanej. Żółta. Czyżby to oto nieobliczalne COŚ należało do grona psów? Jeżeli tak trzeba jej powiedzieć, że DOGS'y są swą w sojuszu i nie ma prawa mnie tknąć. Trzeba bronić swojej dupy!
- Ty...- zaczęłam niepozornie. Przysunęłam się o krok bliżej, aby usłyszała mnie, lecz na taką odległość, abym miała szanse spierniczyć. - Należysz do organizacji DOGS? - zapytałam wrzeszczcie. Nie wiedziałam czy mnie zrozumie. Nawet nie liczyłam na odpowiedź, kto wie czy TO mówi po innym, niż ptasim, a pech chciał, że tego języka się nie uczyłam. Nie było to zbytnio dziwne.
- Wiesz należę do rebeliantów i nie możesz mnie tak to zaatakować. Wszyscy byliby później dla Ciebie nie myli i może... - Przywiązaliby Cię na łańcuchu i syczałabyś na samochody! - ...wyrzuciliby Cię!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.05.15 17:49  •  Podnóże gór  - Page 15 Empty Re: Podnóże gór
/Aż tak wysoki nie był ;-; Pisałam, że był sporo niższy od tamtego, więc na pewno trochę bardziej cichy ;-;

Kiedy jej głowa przechyliła się, odsłaniając brudnobrązową chustę, dostrzegła, jak żywy trup upadł na kolana i przytknął swoje smukłe dłonie do uszu. Od razu pojawiła się przed nią siostra, skrzyżowana z kotem. Choć o dużo gorszej... a może bardziej ludzkiej aparycji, nadal zachowała swoją chudą, humanoidalną sylwetkę. Vess zmróżyła oczy i postąpiła dwa kroki naprzód, chcąc pomóc wymordowanemu podnieść się, ale zaraz zarzuciła łbem i cofnęła się znów o jeden krok. Stwierdzi, że chcę go zaatakować! Dlatego z bólem obserwowała jak maska kieruje się w stronę jej oka, ukrytego w głębokim cieniu oczodołu. Zgadła, że została uznana za agresora, dziką bestię, którą była i nie była zarazem...
Człekokształtny o lwiej grzywie nie podnosił się. Boi się? Jednak wcześniej zakryte uszy zasugerowały, że mógł walczyć z chęcią ataku lub ucieczki. Te długie uszy z pewnością należą do roślinożernego zwierzęcia. Dlatego przechyliła się do drugiego strzału. Uspokoić bestię i zwiać. Całkiem rozważne. Jego słowa sprawiły, że jej biczowaty ogon zwił się jak żmija. On po prostu chce uspokoić moją agresję. Po prostu chcą ratować skórę. Pomyślała tak ze względu na próby uspokojenia jej. Oczywistym było, że wzięto ją za zagrożenie. Sama bała się swojego nowego ciała. Przyjrzała się im obu, jednym okiem. Nie wyglądali na niebezpiecznych.
Istotka, ludzka dziewczyna, podobna była do masy innych dziewcząt, jakie widziała niegdyś Vess. Zwróiła na siebie uwagę, wymawiając tyle słów na raz. Kieruje nią strach. Pomyślała. Zachowuje się irracjonalnie. Nie ma żadnych instynktów przetrwania. Zamiast uciekać, spróbowała wystawić swojego kompana. Albo... coś w tym stylu. Pochodna wilka wbiła wzrok w dziewczynę. Najwyraźniej i ona skupiła spojrzenie na bestii. A w zasadzie na rogu Vess, przez które owinięta była brudna, stara chusta DOGS'ów. Było niemal niemożliwym poznać, że kiedyś była żółta, ale... Łowczyni się udało.
Kiedy Vess odgadła kierunek spojrzenia dziewki, spojrzała jej w oczy. Szkarłat...! Stała w bezruchu, bojąc się, że spłoszy któregoś z tej dwójki. Ona może mnie doprowadzić do psów. Jak... jak mam o to poprosić? Ten pysk nie nadaje się do niczego! Na zadane pytanie, czworonożna odpowiedziała wzmożoną energią. Ogon zaczął bujać się na boki, a jego końcówka chwilami trzepała o ziemię. Zaś szyja bestii zaczęła poruszać się, kiedy zaczęła machać łbem w górę i w dół.
Chociaż Nayada nie zrobiła sobie nic z jej ostatnich słów (bo i tak czuła, że nie istnieje wobec organizacji), to faktycznie, nie skrzywdziłaby rebeliantki. Nie ze względu na sojusz, a ze względu na ludzką naturę Vess.
Ja... Ja...! Najwyraźniej chciała coś powiedzieć, jednak wyglądało to, jakby miała zacząć się krztusić. Powarkiwała i popiskiwała bardzo niskim tonem, jak drapieżny ptak o głosie wilka. Po krótkiej chwili zwiesiła łeb i przytknęła pazur do ziemi. Może mnie rozpozna. W danym okresie czasu pudel jest tylko jeden. Zaczęła szarpać ziemię, jakby chciała kopać. Tu przeorała pazurzyskami, skoczyła kawałek w bok i zrobiła kreskę. Potem jedną obok, trochę pod skosem do poprzedniej, i tu kopnęła trzy razy tworząc szramy w ziemi odchodzące od ostatniej. A potem, z kurzą precyzją zaczęła wyginać ramię i przesuwać nim po ziemi. Miała nadzieję, że któreś z tych dwojga potrafi czytać. Odsunęła się pół metra od swojego dzieła. Ziemia na górze była wysuszona, ale pod suchą warstwą była wilgotna. Doskonale widać było więc kontury symboli. Powstało wysokie na 30cm "VESS". Rzecz jasne VE skierowane były dołem do dwójki (pisała do góry nogami), SS jednak napisała naprzeciw siebie tak, że były odwrócone dla czytających.
Odsunęła się od napisu i ruszyła w bok, jakby między nią a Wymordowanym była okrągła tarcza uniemożliwiająca proste podejście. Co krok wahała się i ruszała naprzód powoli, zwieszając głowę na prostej szyi. Zatrzymała się, będąc dwa, czy trzy metry od swojego celu. Nie widziała go, ponieważ zwróciła ku niemu przód swojej czaszki, dziób. No już. Nie widzę cię. Czy rozumiesz ten dowód? Nie chcę cię zaatakować. Chcę wrócić do domu. Mówiła, jednak tylko w swojej głowie.
Gdyby stwierdziła, że nie słyszy żadnych poruszeń, a źródło zapachu nie zmienia się, tudzież istota nie podnosi się nadal z kolan, podeszłaby do niego, jeszcze niżej pochylając głowę. Dopiero przy nim pochyliłaby ją w bok, by zobaczyć, czy jest w stanie wsunąć swoją zakrwawioną kość pod jego ramię i pomóc mu wstać lekko napierając na jego przedramię lub pachę. Gdyby ten przypadkiem dotknął jej szyi lub pióropusza, zauważyłby, że te są aksamitnie miękkie i puszyste.
Sądziła, że ta dwójka może być razem. W jednym z nich rozpoznała Łowczynię, która nie powinna zaatakować Psa, dlatego miała nadzieję, że po okazaniu, że ma świadomość (bo przecież umie pisać!), zaufają jej na tyle, by mogła się zbliżyć... A potem jakoś nakłonić ich, by zaprowadzili ją na równiny, gdzie jest więcej osób o żółtych chustach, gdzie jest jej dom.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.15 13:56  •  Podnóże gór  - Page 15 Empty Re: Podnóże gór
Trzepnął mocniej uszami całkowicie pozbywając się nieprzyjemnego pisku z głowy, a następnie ponownie się wyprostował przyjmując normalną, prawie, że ludzką pozycję. Przerzucał swoje spojrzenie to z dziewczyny, która okazała się być rebeliantką, to na wymordowanego z żółtawą chustą.
Żółta chusta… No tak, DOGS… mruknął w swojej głowie dopiero teraz łącząc fakty w jedną całość. Wszystko nabrało dla niego momentalnie sensu, aczkolwiek istniało parę zagwozdek, które wymagały wyjaśnienia. Przechylił w zamyśleniu głowę na bok i zamachał parę razy swym ogonem po ziemi. Chociaż jego obecność tutaj była nieco zbędna, zwyczajna ciekawość sytuacją nie pozwoliła mu odejść. Kto wie, może nawiąże jakąś nową znajomość z tymi dwiema istotami?
Cierpliwie patrzył i czekał, aż zmutowany ptak zdoła coś napisać na ziemi. Widać, że chyba nie potrafił w pełni władać swymi kończynami, co jeszcze bardziej zaciekawiło Aequalisa. Po kolejnych minutach czekania, na suchej ziemi ukazał się w końcu koślawy, nieco trudny do odczytania napis.
- Vess… - Powiedział swym głębokim, nieco mrukliwym głosem. Popatrzył na napis, a następnie na mutanta i ponownie na napis. – A więc to twoje imię, czy osoba, którą szukasz, hm?  - Mruknął skupiając całą swą uwagę na wymordowanym. Przechylił głowę na drugą stronę, jak kot czy pies, który nasłuchiwał. Mimowolnie zastrzygł antylopimi uszami, gdy chłodny wiaterek naparł na nich od zachodu, ale Aequalis ani się nie poruszył, ani nie powiedział nic więcej, gdy dostrzegł powoli zbliżającą się do niego istotę. Gdyby nie nosił maski, lekki, ciepły uśmiech byłby widoczny na jego aparycji. Wyczuwał strach i zmieszanie mutanta, którego aż zrobiło mu się szkoda. Z chęcią by pomógł tej istocie, albo ją nawet przygarnął dając pożywienie i dach nad głową. Widok męczących się istot był dla Tremorisa bardzo smutny, dlatego często użyczał im dachu świątyni i żywności. Pomagał im jak tylko mógł, dzięki czemu spora niewielka część Desperatów znała jego dobre serce skryte pod wilczą skórą potwora.
Wyciągnął w stronę pyska Vess swoją rękę, wnętrzem dłoni do góry. Chciał ją dotknąć, pogłaskać pod podbródkiem bądź inną część ciała, byle tylko utwierdzić ją w przekonaniu, że są raczej pokojowo nastawieni. Im spokojniejsze będzie towarzystwo, tym łatwiej będzie się porozumieć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.06.15 19:42  •  Podnóże gór  - Page 15 Empty Re: Podnóże gór
//Poinformowałam Czwórkę, że jest post, ale ona nie lubi wchodzić na gg, a na forum jej nie widziałam, więc nie chcę na nią czekać xD

Wcale nie był taki trudny do przeczytania! Może trochę! Albo... No dobra. Ale nie był krzywy! Tylko tu tak trochę w bok, ale... No dobra. Spojrzała spode łba na wymordowanego. Miał specyficzny zapach, kojarzący się zarazem z drapieżnikiem jak i roślinożercą. Vess nie była pewna co o tym myśleć, ale z jakiegoś powodu czuła, że może tej bestii zaufać. Wyglądała bardziej ludzko niż Vess, nie poruszała się agresywnie. No i dźwięk jaki wydała tą bestię w jakiś sposób zranił.
Podeszła dwa kroki w stronę czarnofutrego, chcąc go odrobinę okrążyć, dać mu zrozumieć, że ma czas na reakcję.
Wykorzystał tę szansę. Wymówił jej imię. Stanęła wtedy, jak na komendę i lekko uniosła zwieszony wcześniej łeb. Jej pióra zafalowały, trochę zresztą bezwiednie, zaś ogon zawirował w powietrzu. Zastukała jego końcówką o napis i stuknęła nim w swój bark mając nadzieję, że to dobry gest i tamten zrozumie. To ja... W razie czego wyciągnęła łapę na ziemię i zaczęła rysować zawijas. Wykonała przy tym obrót o 90 stopni względem swojej głowy, zaskrzeczała cicho, po czym wróciła się do napisu i narysowała prostą strzałkę w swoją stronę.
Lwiogrzywy wstał z miejsca. Był bardzo, bardzo wysoki. Vess podeszła kilka pewniejszych kroków, ale zaraz zaczęła się wahać. Pozwoli mi na to? Mogę umieć siebie nazwać, ale czy to wystarczy, by zaufać takiemu potworowi? Czarny stwór nie poruszał się, a Vess nie miała pojęcia jak to zinterpretować. Mogę, czy nie powinnam? Nie wygląda jakby mógł mnie zranić, nie wygląda jakby szykował się do ataku, ale też obrony, więc... czyżby się nie bał?
Skuliła głowę bliżej siebie, pióra na grzbiecie udało się jej jakoś okiełznać, by nie sterczały tak mocno. Nie chciała sprawiać wrażenia bardziej groźnej niż jest w naturze.
Kiedy się zbliżyła i przechyliła głowę, by dostrzec zmiany, dostrzegła wyciągniętą rękę. Pokojowy gest, co...? Więc postanowiłeś mi zaufać, chociaż mogłabym odgryźć twoją dłoń...? Poczuła pewną ulgę. Podeszła dwa kroki do przodu, po czym wyciągnęła ptasią łapę. Jej palce zawahały się, jakby miały zacisnąć w pięść. Bestia wydała cichy pomruk, opuściła łapę i zamknęła oczy. Potrząsnęła na boki łbem. Odruchowo chciała „podać dłoń”, ale jej palce okazały się być wyposażone w ogromne, ostre szpony, które ją przerażały. Wyciągnęła więc szyję. Otworzyła oko, żeby dostrzec zbliżającą się dłoń. Otarła się o nią tak, jakby jej nie czuła (co było prawdą), unosząc pysk w sposób, by móc spojrzeć na kapłana. Jego dłoń pewnie była na jej szyi, wśród długiego, aksamitnego, popielatego futra.
Patrzała na maskę jednym okiem, odsłaniając cały bok czaszki. Z bliska musiało wyglądać to upiornie. Oczodół, z daleka wyglądający jak czarna pustka, wypełniony był mięsistą tkanką, w nim utkwione były podobne powieki i złote ślepie umieszczone bliżej dzioba niż środka dziury. Gdyby Vess wiedziała jak to wygląda, dostałaby kompleksów i zwariowała. Kiedyś miała piękne, czarne oczy. Kiedyś miała piękne, dziewczęce ciało. Wystarczyłaby jednak spokojna tafla zbiornika wodnego...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.11.15 18:20  •  Podnóże gór  - Page 15 Empty Re: Podnóże gór
Zachmurzone niebo doskonale podkreślało koniec kolejnego szarego dnia. Noc obejmowała swoimi skrzydłami cały świat, niby to troskliwa mama tuląca dziecko do snu.

W pobliżu podnóża gór Shi niewielki cień poruszał się szybkim tempem pokonując kolejne metry. Był to niewielki android. Pomalowany na pomarańczowo Neuron, który opuścił bezpieczne schronienie jakie zapewnił mu Kościół Nowej Wiary. Wystarczyło powiedzieć Wierzę. Co za różnica dla maszyny czy wmówi człowiekowi, że zgadza się z jego wierzeniem czy też nie.

Ważne, że mnie zaakceptowali. Nie wyrzucili poza swoją społeczność przez wadę, której nie kontroluje. A krąży przekonanie, że to my, androidy, jesteśmy bezdusznymi tworami. Zadufane Miasto-3. - trybił w swojej "główce" Neuron pokonując na swoim kole kolejne odległości. Poruszał się szybko, dużo szybciej niż jakikolwiek człowiek mógłby biec na własnych nogach, bez dodatkowego wspomagania. Pora, którą wybrał bohater także nie pozostawała bez znaczenia. Dzięki podczerwieni, którą posiadał poszukiwacz miał znaczącą przewagę nad innymi nocnymi istotami, a o potencjalnym zagrożeniu dowie się wystarczająco szybko.

Nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale znajdę tą broń. Jakąkolwiek gwarancję, możliwość odpowiedzenia na agresję. Lepszą szansę na przetrwanie. Nie mogę wiecznie uciekać. - Neuron nie przejmował się czasem. Pożywienie, woda... Nawet wirus nie miał dla niego najmniejszego znaczenia. Potrzebował jakiegoś pazura, ponieważ miał zamiar wrócić do miasta, z którego został wygnany. Wiedział, że tam będzie miał szansę na odnalezienie utalentowanego speca od elektroniki, który naprawi jego przypadłość. Jednak nie chciał wchodzić do jaskini lwa bez jakiejkolwiek obrony. Czy ją znajdzie? Czas pokaże.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.11.15 20:53  •  Podnóże gór  - Page 15 Empty Re: Podnóże gór
Wydarzenie fabularne

Robot szwendał się w okolicach Gór Shi w poszukiwaniu broni. Miał jasno wytyczony cel, ale czy jakoś mu to w tej chwili pomagało? Na chwile obecną, nie bardzo. Zewsząd otaczały go kamienie, korzenie dębów pokracznych, jakieś krzewy. Co jakiś czas docierały do niego dźwięki wydawane przez jakieś mniejsze gryzonie bądź hałas wydawany przez spłoszonego wśród gałęzi ptaka.
To miejsce wydawało się teraz kompletnie opustoszałe. Z resztą, czy Desperacja taka właśnie nie była? Wymarła. Opanowana jedynie przez stwory gotowe w każdej chwili cię zabić. W takich chwilach jak teraz, do tego będąc skupionym na swoim celu łatwo było zapomnieć o tym małym szczególe. Tutaj wszystko mogło zabić. Cóż, może jednak bycie blaszaną puszką nie jest takie złe? Przynajmniej ta rosnąca nieopodal roślinka nie zatruje cię śmiertelnie.

Po kilku godzinach tułaczki droidowi nie udało się znaleźć zbyt wiele. Ani śladu żywego ducha. Nawet zwierzęta przestały już dawać o sobie znać. W sumie, wszystkie zamilkły już dobrych kilkanaście minut temu. Ostatni dźwięk jaki pamiętał, to było stado ptaków zrywające się nagle gdzieś w północnej części lasu u podnóża gór.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.16 18:54  •  Podnóże gór  - Page 15 Empty Re: Podnóże gór
Koniec wydarzenia
Usunięto konto gracza.

//Piszę tak dla pełnej jasności, że nikogo tu nie ma.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 15 z 19 Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach