Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Och, więc jednak nie spała. Ta myśl nie uspokajała, a wręcz przeciwnie – zawstydzenie zyskało na sile, gdy Złotooka uświadomiła sobie, że macnęła półnagiego mężczyznę. Półprzytomnie i w ramię, ale jednak. Równocześnie w duchu czuła swego rodzaju ulgę, ponieważ szybko wyrwała się z dominującego umysł zachwytu i zorientowała o wieloznaczności sytuacji. Zaraz, zaraz… czy tylko ona odebrała to w ten sposób? Ukradkiem zerknęła na zwróconego tyłem Ergomiona, który zdążył zdematerializować skrzydła i usiąść na brzegu antresoli, gdy ją pochłaniały przepełnione licznymi wątpliwościami myśli. Rumieniec nabrał odrobinę żywszych barw, kiedy uświadomiła sobie, że jej gwałtowna reakcja została źle zrozumiana. Nie bała się, ani tym bardziej o nic go nie podejrzewała. Ona po prostu…
Nim otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, rozmówca kontynuował, tłumacząc się, co bynajmniej nie było konieczne. Doskonale wszystko rozumiała. Ot, po raz kolejny tego dnia nadawali na zupełnie innych falach, co zrodziło małe nieporozumienie. To wszystko.
- W porządku. – Dwa słowa. Tylko tyle zdołała z siebie wydobyć. Mężczyzna zeskoczył, zostawiając ją samą, na co zareagowała bliżej nieokreślonym burknięciem, będącym zapewne cichym protestem. Jak to tak, żeby wracać do spania? A… A wyjaśnienia? Może i była wymordowaną, zmieniającą się w psa, a świat wiele lat temu zalała fala podobnych do niej, jednak Ergo... Ach, może po prostu zbytnio przyzwyczaiła się do jego normalności. Przecież nie miał obowiązku wszystkiego jej tłumaczyć. Ciekawość paliła od wewnątrz, ale Ray dzielnie zacisnęła usta w wąską linię, nie pozwalając pytaniom wypełnić izby. Niespiesznie wpełzła pod kołdrę, czemu towarzyszył cichy szelest materiału. Ułożywszy się wygodnie na plecach, splotła ręce za głową i wbiła wzrok w sufit. Żółte tęczówki zgasły po kilku minutach, przesłonięte ciężką kurtyną powiek, dziewczyna jednak nie usnęła, leżąc w milczeniu przez dłuższą chwilę.
- Czemu… – Nie wytrzymała, przegrywając z własną dociekliwością. Choć ugryzła się w język, wypadało jakoś zakończyć rozpoczęte zdanie, toteż zebrała rozbiegane myśli i uformowała zapytanie. Głupie, ale nic lepszego nie była w stanie wymyślić. – Czemu masz skrzydła?
Odpowiedź może i była oczywista, aczkolwiek potrzebowała usłyszeć potwierdzenie własnych przypuszczeń. A może wciąż nie była pewna, czy nie śni?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wpełzł pod kołdrę. Chłód pościeli sprawił, że dostał gęsiej skórki. Westchnął. Szczelniej się opatulił, a skoro z antresoli nie dobiegał już żaden hałas... Spojrzał na wciąż płonący w kominku ogień i ten zamigotał kilka razy jak płomyk świecy na silnym wietrze, a potem zgasł pogrążając niewielkie wnętrze w ciemności. Teraz cisza zdawała się być prawie namacalna. Przyjemnie. Nauczył się doceniać taki spokój. Wprawdzie jego egzystencja nie obfitowała w hałaśliwe zwroty akcji, ale nie był typem, który się do hałasu garnął. No, przynajmniej nie przez cały czas.
Wcale nie był aż tak śpiący, by sen przyszedł szybko, a jednak chwila ciszy wystarczyła aby poczuł charakterystyczne, przyjemne rozluźnienie towarzyszące nadchodzącej senności. Słowa dziewczyny dotarły do niego przez łagodną mgłę pół-snu. Nawet nie zastanowił się nad nimi. Odpowiedział odruchowo, zdając się kompletnie nie przejmować zaciekawieniem swojego małego gościa.
- Czy to nie oczywiste? - Mruknął sennie, w tym momencie nie pomyślawszy, że w obecnych czasach posiadanie skrzydeł nie definiuje anioła. Równie dobrze mógł być wymordowanym, któremu przyszło obcować kiedyś z jakimś ptakiem. Ale z drugiej strony anioły nawet nie pokazując skrzydeł miały w sobie tę szczyptę boskości, po której można było odróżnić ich od ludzi. A może tylko anioły potrafiły to rozpoznać?
Przekręciwszy się na bok podciągnął kołdrę pod brodę.
- Jestem aniołem. - Wymamrotał przytulając policzek do poduszki. Definiowanie siebie w ten sposób było dla niego czymś nienaturalnym. Dziwnie brzmiało wypowiadane na głos. Może dlatego, że sam powoli przestawał w to wierzyć? Mimo to odpowiedział jasno, by dziewczyna nie snuła już żadnych domysłów. I tak nie mogła nic zrobić z tą wiedzą.
- Ale pogadamy o tym jutro. Teraz już śpij.
Może gdyby Ray trafiła w spokojniejszy okres jego życia, byłby bardziej gadatliwy? Pewnie przesiedziałby z nią całą noc, rozmawiając i śmiejąc się, grając szczęśliwego mieszczucha. Niestety, teraz zmuszał ją do znoszenia lakonicznych wypowiedzi i mrukliwego tonu. Ale nic nie wiadomo. Kto wie, może jutro będzie lepszy dzień?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jestem aniołem.
No tak, powinna się była tego spodziewać. Naturalnie, były inne, mniej prawdopodobne możliwości, lecz dopóki nie powiedział tego wprost, odrobinę się wahała, próbując wyprzeć ze świadomości minione przed kilkoma minutami zdarzenia. Jakby zupełnie nic się nie wydarzyło. Jakby wcale nie miał skrzydeł. Och, cholera, przecież tego typu rzeczy były w czasach obecnych niemalże na porządku dziennym! Czemu jakaś niewielka część jej jestestwa chciała, żeby było inaczej? Czyżby potrzebowała odskoczni od świata pełnego dziwadeł, kontaktu z kimś bardziej… ludzkim? Głupia. Zdusiła burknięcie narastające w gardle, równocześnie oburącz sięgając po krawędź kołdry. Też jesteś dziwadłem. Materiał zaszeleścił, gdy gwałtownie szarpnęła ku górze, chcąc podciągnąć go ponad głowę. Skryta pod płachtą otulającą ciepłem i przyjemną, gęstą ciemnością, przekręciła się na prawy bok, twarzą ku ścianie. Smukłe, może nawet nieco zbyt wąskie nogi podkuliła, oplatając dłońmi. Puszysta kita mimowolnie zawędrowała ku podbrzuszu, przeciskając się między udami, by osłonić partie, które – przynajmniej w formie zwierzęcej – należało chronić. Nie, żeby sądziła, że Ergo spróbuje pozbawić ją bebechów, gdy będzie spała. Ot, wolała nie dyskutować z instynktem, otrzymanym w darze wraz z psimi genami.
- Dobranoc. – Szepnęła. Głęboki wdech wypełnił płuca nagrzanym powietrzem na kilka długich sekund, nim umknęło przez uchylone usta bezgłośnie, wtapiając się w ciszę. Kilka oddechów później granica między jawą, a snem zatarła się na tyle, że wymordowana nie była w stanie określić, czy wciąż znajduje się w izbie, czy może już podążyła do krainy Morfeusza. Półprzytomnie obróciła się na drugi bok, pomrukując i nieświadomie wypełzając spod kołdry. Przywykła do spania pod gołym niebem, niezależnie od panującej na zewnątrz temperatury i chociaż uparcie ściskała nakrycie, było jej zwyczajnie zbyt ciepło. Ostatecznie objęła je rękoma i nogami, w dziwny sposób przytulając się do zwiniętego w rulon materiału. Jak na przekór wszystkiemu, sen miała twardy, stabilny. Nie zbudziły jej nawet delikatne promienie słońca, nieśmiało wyłaniające się zza firanek przesłaniających okna, ni żadne odgłosy sięgające uszu. Trudno powiedzieć, czy zapałała do gospodarza ufnością tak wielką, iż pozwoliła sobie na nieostrożność, czy może była zwyczajnie zbyt zmęczona, aby zachować czujność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wątek zawieszony z braku chęci pisania userów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach