Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Czas: dla Nessy obecny; dla Samael sprzed wyruszenia do Edenu
Uczestnicy: Samael i Nessa + NPC
Miejsce: Mały bar gdzieś w miej uczęszczanej części M3.
______________________________________________________________________


Wymiana SMSów z panną Hyles bynajmniej nie poprawiła Natalie humoru. Jakby problemów z wojskiem w Zone było mało, to jeszcze miała na głowie inżynierkę z klapkami na oczach. Ostatnio, gdy się widziały, Neska była kompletnie zalana i porządnie wkurzyła anielicę, ale znając ją, nawet tego nie zapamiętała. Pewnie nawet nie wiedziała, ile jej wtedy powiedziała.
Na szczęście Łowczyni zdołała się opanować i zepchnąć tę urazę gdzieś w mroczne zakamarki umysłu, by móc podejść do sprawy profesjonalnie. Dziewczyna z S.SPEC chciała się jednak dowiedzieć czegoś o swojej organizacji i miała swoje za uszami? Ooo, panna Dark nie byłaby sobą, gdyby jej teraz nie "pomogła" szukając przy tym okazji dla siebie. W końcu, każdy wątpiący w rząd spec, który uważa ją za przyjaciela to okazja nie do przepuszczenia. Może nie czyniło jej to dobrą duszyczką, ale nie było też do końca złe. To coś na zasadzie uczciwej wymiany. Serafina ukazywała prawdę i oferowała inną potrzebną pomoc, a w zamian również oczekiwała przysług, które dla niej były dość istotne, a dla drugiej strony mogły nawet nie stanowić problemu.
Zobaczymy, co z tego wyniknie.
Wzięła ze sobą torbę, do której wepchnęła kilka teczek z aktami wyniesionymi niegdyś z mieszkania Anterio oraz tablet podłączony do jej prywatnej bazy danych, w której trzymała też trochę własnych danych. Na ręce miała oczywiście swoją starą przepustkę. Niestety, była raczej mało przydatna, bo nie zdążyła jej przerobić i sprzęt był wyłączony, ale z daleka nie wzbudzała dzięki niej podejrzeń.
Przed wyjściem wysłała jeszcze do Hyles dane dotyczące lokalizacji i dojazdów, które jej obiecała, a następnie ruszyła do knajpy.
Przedostanie się tam nie stanowiło wielkiego kłopotu. Ot zniknęła przy wyjściu z kanałów, a w chwilę później wyłoniła się z mroku uliczki między budynkami. Dołączyć do tego małe zakłócenie kamer, które zatuszowało jej przyłączenie się do ruchu na ulicy i była względnie bezpieczna. Oczywiście, musiała pamiętać o założeniu fioletowej, krótkiej peruki i kolorowej maseczce, by skaner twarzy jej nie wyłapał.
Cholera, muszę szybciej załatwić sprawę z tamtym androidem. Mam nadzieję, że uda się jej podmienić dane na mój temat, bo to ukrywanie się jest już trochę męczące.
Weszła do baru i powitała barmana ciepłym uśmiechem i skinieniem głowy. Znajomości naprawdę się przydawały. To dzięki nim nie musiała umawiać się na spotkania z klientami wyłączne w Zone, ale również w innych miejscach.
Zajęła miejsce przy jednym ze stolików, gdzie zamówiła colę z odrobiną wódki. Niestety, ale w japońskiej knajpie było ciężko o dobrą szkocką. Tę w końcu trzeba było sprowadzać z M2, a to nie było takie łatwe. W całym tym mieście, chyba tylko Sleipnir robił to na taką skalę. Oj tak, jeśli dbać o typowo angielski styl w barze, to trzeba było pomyśleć także o alkoholu. Zwykłe sake psułoby po prostu klimat lokalu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Miała iść do Echo, gdy dostała sms'a z namiarami na wcześniej umawiane spotkanie. Cóż, pięć minut jej nie zbawi, prawda? Wciąż w całkiem dobrym humorze, Nessarose ruszyła w kierunku mało znanego jej baru. Mimo zmiany nastawienia, postanowienia rozpoczęcia nowego życia i całej reszty pierdół, naprawdę potrzebowała się napić.
Nic dziwnego, jest strasznie gorąco.
W zasadzie każda wymówka była dobra, ponieważ nie można się tak łatwo pozbyć uzależnienia, ale przynajmniej tym razem nie szła chlać na zapomnienie smutków, tylko na towarzyskiego drinka. To jakiś postęp, prawda...?
Trochę zajęło jej szukanie lokalu do którego dotąd nie zdarzało się jej zaglądać. Jasne, miała te namiary, a właściwie adres i nazwę, ale tak ulokowali to miejsce, że nie wiedząc, gdzie się znajduje, dosyć ciężko było weń trafić. Po przejściu progu wejściowego, różowowłosa najpierw podeszła do baru by zamówić sobie wódki i dopiero ze szklanką w ręku zaczęła rozglądać się za znajomą. Dostrzegłszy barmankę, bez zbędnych powitań podeszła do kobiety, zajmując miejsce obok niej i rozsiadając się wygodnie.
- No, to co jest? - zaczęła upijając łyka, po którym poczuła jak przyjemnie pali ją gardło. Pod pewnymi względami była chyba już masochistką...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Natalie nie zwracała uwagi na to, ile musiała czekać. Zawsze przychodziła na umówione spotkania wcześniej, by móc sprawdzić teren. Tak dla pewności, że nic jej nie zaskoczy. Kwestia bezpieczeństwa.
Siedziała tak przez ponad pół godziny, pozornie wpatrzona w tablet, a tak naprawdę monitorująca całą sytuację. Wewnątrz nie było kamer, co już nieraz sprawdzała. Żaden z obecnych tu gości też nie wydawał się podejrzany. Przeskanowała wszystkich.
Nie, nie ma nikogo z S.SPEC. Sami szarzy obywatele.
Trochę ją to wszystko uspokoiło. Kiedy nie musiała się przejmować otoczeniem tylko skupić na prowadzonej rozmowie, było jej znacznie łatwiej i nie popełniała aż tylu błędów.
Jak zwykle włączyła też na wszelki wypadek nagrywanie na telefonie. Oj tak, ona miała jakiegoś świra na punkcie dopracowywania planu w każdym calu. Z drugiej strony, nieraz okazywało się to bardzo przydatne. Gdyby nie to dążenie do perfekcji, nie osiągnęłaby zbyt wiele w tym życiu.
Siedziała na wprost wejścia toteż gdy tylko stanęła w nich Nessa, anielica od razu ją wypatrzyła.
Zignorowała brak powitania, nie chcąc psuć sobie humoru. Przebywanie w Zone i jakieś głęboko zakorzenione w niej brytyjskie obyczaje nakazywały jej bardzo dbać o kulturę. "Dzień dobry", "jak się czujesz?", "ładną mamy pogodę". Niby głupie, ale jakoś ciężko to wyplenić z człowieka.
- Witaj. - Wzięła głęboki oddech i odłożyła zabawkę na bok, nie zapominając o wygaszeniu wyświetlacza.
Oparła łokcie na stoliku, splotła palce i ułożyła na nich brodę, po czym wbiła wzrok w twarz dziewczyny.
- Podobno chciałaś się więcej dowiedzieć o tym, co S.SPEC robi ze złapanymi mutantami i jak "dba" o swoich pracowników, którzy będą mieli nieszczęście ulec działaniu wirusa. - Ton wydawał się niezwykle rzeczowy jak na zwykłą, teoretycznie niewyróżniającą się specjalnie barmankę.
No, może specyficzna uroda mogła przykuwać uwagę, ale kto by się tym przejmował. Swoją drogą, fakt, że jakiś cywil miał wiedzieć więcej o S.SPEC niż wieloletnia pracownica organizacji również mógł być dość zastanawiający. Ale do tego przejdziemy może później, jeśli Nesserose to jakoś zainteresuje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Ano, chciałam. - odrzekła luźno, zupełnie nie zadając sobie tak kluczowych pytań jak to skąd barmanka miałaby wiedzę do oświecenia jej w tych sprawach, ani dlaczego chciała się narażać takimi rozmowami. Nie, Nessy nawet już sam temat nie interesował!
- Ale odchodzę z pracy, więc wisi mi już i S.SPEC i cała reszta. - dopiła alkohol i odłożyła szklankę, oblizując usta. Tego jej było trzeba i to od od bardzo dawna (czyli jakiś 2 dni?).
Hyles spojrzała na rozmówczynię z lekkim uśmiechem i po krótkiej pauzie założyła nogę na nogę, zaś ręce za głowę, przyglądając się niezwykle poważnej w tej chwili znajomej.
- Przyszłam to oblać. Wolałabym Zone, ale pewnie wciąż nie otworzyliście, skoro tu jesteś.
Pomijając już, że wyglądasz jakbyś połknęła żabę, albo usiadła na kiju od szczotki. Jak raz mogłabyś wyluzować~
Oj, tak. Nessie wyraźnie wróciła chęć do życia, którą pamiętała jeszcze z czasów Akademii, po tym jak dzięki pewnemu palantowi zupełnie odmieniła swoje życie. Teraz, po kolejnej metamorfozie, nie mogła doczekać się aż znajdzie tego pchlarza i... no, wiadomo. W imię Ao, oczywiście. Od teraz wszystko co robiła zamierzała czynić w imię Najwyższego. Może nawet przeprowadzi się do świętych gór by być bliżej Niego? Tam nie straszny jej będzie pan Puszka, czy biadolący ojciec. Tylko właśnie Zone będzie jej brakować.
- Powinniście przenieść się na Desperację. - zażartowała... albo powiedziała to serio, ciężko mieć pewność. Dawna inżynier SPECu nigdy nie była szczególnie zrozumiałą dla innych osobą, a już zwłaszcza po procentach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Anielica tylko zaśmiała się trochę niepokojąco, gdy Hyles wspomniała o odejściu z pracy.
Jesteś naprawdę naiwna...
Juz chciała to powiedzieć, ale ugryzla się w język. Miała być miła, prawda? A przynajmniej się starać.
- Ty naprawdę patrzysz na świat przez różowe okulary i nie dopuszczasz do siebie myśli, że S.SPEC może nie być taki dobry, jak na pierwszy rzut oka wygląda, co? - Pokręciła głową z lekkim niedowierzaniem i zakręciła napojem w szklance, a później upiła jeden łyk.
Nie patrzyła na inżynierkę, gdy ta mówiła o oblewaniu swojego odejścia z pracy. Dziewczyna musiała naprawdę mało o tym wszystkim wiedzieć, ale to można było zmienić, prawda? O ile ona pozwoli jej to zmienić.
- Nie otworzymy, dopóki nasze "kochane" władze się, mówiąc grzecznie, nie odpierdolą. - Dobrze, że w mieście nie musiała uważać na język. W Edenie będzie się musiała pilnować, ale tutaj nie tylko ona przeklinała.
Uśmiechnęła się kwaśno na wzmiankę o interesie w Desperacji.
- Sorry, ale wolimy gdy płaci nam się w jenach, a nie w brudnych szmatach i pozbieranym złomie. - Nie wiedziała, czy dziewczyna żartowała, ale sama wolała odpłacić jej się podobnym tonem.
Nie brać niczego do siebie. Taki jej sposób bycia i nic z tym nie zrobisz. Wytrzymaj co się da i spróbuj zwrócić jej uwagę.
- Swoją drogą... - Upiła kolejny łyk i tym razem na nią zerknęła.
- Podczas ostatniej rozmowy wydawałaś się naprawdę zainteresowana tym, jak S.SPEC traktuje byłych żołnierzy, a teraz masz to już gdzieś. Czyżby przestało cię obchodzić, co zrobią wymordowanemu Repninowi, kiedy go złapią? - Zagadnęła jak gdyby nigdy nic i znów się napiła.
- Ciekawe, czy byliby tak mili i zastrzelili go na miejscu, czy jednak pokroili na kawałeczki w laboratoriach. A tak przy okazji, wiedziałaś, że robią to też ludziom, którzy im podpadli? - Jej ton widocznie kontrastował z wypowiadanymi słowami.
Głos lekki, mina niby obojętna, a oczy bezwzględne i zimne.
- Osiem lat temu rozstrzelali dwoje naukowców za popełniony podczas badań błąd, ale nie wszyscy mają tyle szczęścia. - To zdanie wypowiedziała już z goryczą w głosie.
Nie pamiętała tego, ale widziała skrzętnie ukryte notatki z tamtych lat. Państwo Dark, rodzice Natalie Violette Dark, którzy eksperymentowali na swojej córce od najmłodszych lat i do których śmierci ta dwunastolatka przyłożyła rękę. Właściwie, ona tylko na nich doniosła. Z rozstrzelaniem był akurat związany Anterio.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

...co?
Zagięła ją. Wzięła i zagięła, aż dziewczę zakrztusiło się własną śliną i prawie zeszło z tego padołu łez w barze, którego nazwy ani adresu nawet nie zapamiętała.
Boże przenajświętszy, skąd ona wie o Joachimie?! Przecież nic jej... CHYBA nic jej... kurwa...
Odchrząknęła. Nie była dobra we łganiu czy choćby udawaniu, ale przecież nie mogła z miejsca przyznać się do wszystkiego, zwłaszcza po tych mrożących krew w żyłach, niby przypadkiem wyjawionych przez barmankę szczególików z funkcjonowania 'niebieskich'.
- Repnin zginął trzy lata temu na misji i władze nie mają powodów by go szu...
Sudden realization - to taki stan, kiedy dociera do ciebie jak bardzo jesteś w czarnej dupie. Dopiero teraz, po tak długim czasie, gdy nie miała już szans nijak tego odkręcić, Neska przypomniała sobie co zrobiła z ciuchami ruska i dopiero ta mała, uparta iskierka nadziei ruszyła zastałe ze strachu serce Hylesówny.
- Ao ochroni nas wszystkich. - mruknęła najpierw jakby do siebie, tak dla otuchy, i dopiero usłyszawszy własne słowa poczuła jak jej nagle spięte mięśnie się rozluźniają, a na twarz powoli wypełza nerwowy uśmiech.
- Wszystko będzie dobrze. I tak niedługo opuszczam miasto... - znowu sięgnęła po szklankę, tym razem, ku jej rozczarowaniu, już pustą. Normalnie zamówiłaby dolewkę, ale tym razem zacisnęła tylko mocniej palce na szkle, zanim odsunęła je od siebie i sięgnęła do kieszeni spodni po miętowe tic-tac'i. Nasypała sobie garść prosto do ust i od razu rozgryzła. Chociaż tyle...
- Wiem, że oni nie są tacy wspaniali jak mi zawsze powtarzali ojciec z matką. - dodała nagle, nieobecnym tonem, wpatrując się w równo ustawione butelki za barem.
- Ale nie boję się ich. Cokolwiek mnie nie spotka z ich strony, nie będę już więcej sama.
Ao będzie nade mną czuwał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

I tu cię mam.
Serafinie udało się zamaskować złośliwy uśmieszek, ale w ametystowych oczach na moment pojawił się dziwny, jakiś gadzi blask. O, jak ona kochała tę pracę, właśnie dla takich chwil, gdy można było przestraszyć kogoś samym faktem, że dało się znać, iż się coś wie. To poczucie władzy było wręcz uzależniające.
- Tak tak. Joachim Repnin oficjalnie zginął na akcji w Desperacji trzy lata temu. Znam naocznych świadków. Problem w tym, że nie tak dawno go widziałaś i był trochę nazbyt żywy jak na trupa. - W chwili, gdy Neskę zalewał zimny pot, Natalie bawiła się w najlepsze, zachowując na twarzy maskę całkowitego spokoju. Samokontrola, tak długo ją szlifowała. To dzięki niej mogła przebywać wśród zwykłych ludzi. Gdyby nie ona, każda, nawet drobna irytacja objawiałaby się na jej skórze w formie małych wyładowań lub niepokojącego tańca cieni.
Brwi anielicy powędrowały nagle w górę, gdy dziewczyna wypaliła nagle coś o Ao.
- A więc wstąpiłaś do tej sekty... - Skrzywiła się na samą myśl o nich.
Ten burdel morduje anioły. Nie czepiałabym się tak tych innowierców, ale MORDY NA TLE RASOWYM! Cholera, trzeba to paskudztwo w końcu wyplenić. Już ja się o to postaram... ale może nie teraz. Teraz nie mam okazji.
Opuszcza miasto?
Uwagę wtyki przykuła kolejna dość istotna informacja, która sporo zmieniała w jej planie.
- Opuszczasz M3? - Szybka analiza danych.
Nie, nie inne. Jest za bardzo przywiązana do Repnina, a on się tak łatwo nie przeniesie. Eden też z oczywistych względów odpada. W takim razie...
- Zamierzasz przenieść się do Desperacji. - To zdanie było czymś na granicy stwierdzenia i pytania.
Anielica nie wierzyła w to, co słyszy, ale wszystkie dane wskazywały na to, że ta szalona dziewczyna jest w stanie to zrobić.
Pokiwała powoli głową.
- Dwie strony medalu. Przynajmniej nie chcą już mordowania najbliższych w ramach wstępowania w ich szeregi. - Teraz mówiła nieco ciszej.
O ile mówienie o mordowaniu Speców przychodziło jej dość łatwo, o tyle wspominanie śmierci niewinnych istot jakoś ją przygaszało. Taka już natura wcale nie takiego złego anioła. Nawet ktoś taki jak ona, miał w sobie jakiś instynkt obrońcy ludzkości. co na każdym kroku ją zaskakiwało.
Szybko otrząsnęła się z zamyślenia i skupiła się na tym, co się właśnie działo.
- Czy w zamian za pomoc tobie i Repninowi byłabyś w stanie mi pomóc przed odejściem? Ty zamkniesz ten rozdział w życiu już bezpowrotnie, ale część rzeczy, która przy tym przepadnie może się komuś przydać. - W tym momencie nie było już od niej czuć tego niepokojącego chłodu. Ona autentycznie prosiła o pomoc. Nie błagała, nie robiła psich oczu. Po prostu prosiła, o coś, co niewiele miało ją kosztować, a za co mogła dostać coś w zamian.
- Zdziwiłabyś się, ale ja naprawdę potrafię wiele załatwić. Poza tym, zawsze lepiej stwarzać sobie przyjaciół, niż nie wrogów... - Przy ostatnim zdaniu wydźwięk jej słów znów się trochę, wręcz niezauważalnie zmienił, a w oczach zalśnił ten niepokojący blask.
Samael potrafiła być naprawdę wspaniałym sprzymierzeńcem, mogącym wyciągnąć cię z kłopotów, ale jeśli się jej podpadło...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- ...W-WCALEZNIMNIESPAŁAMNIEWIEMOCZYMMÓWISZNICMINIEUDOWO... chcesz pomóc?
Tego w życiu by się nie spodziewała. Nigdy, po prostu przenigdy nie wpadłaby na to by szukać pomocy u barmanki z Zone! Jak ona miała w ogóle na imię...? Zresztą, nie ważne! Ao faktycznie czuwał nad swoją nową wierną i grzechem byłoby odmówić takiemu uśmiechowi losu. Szczególnie, że kobieta wiedziała naprawdę za wiele i, jak sama zdążyła podkreślić, lepiej było nie mieć w niej wroga.
- Co mam zrobić? - zapytała uspokajając mocno walące serce i zaczepiając sprzątającą obok kelnerkę, prosząc o najmocniejszy trunek jaki tu mają. Miała dać sobie na dziś już spokój, ale po takich rewelacjach czuła się zbyt trzeźwa.
- Tylko wiedz, że już poprosiłam o zwolnienie, a po ostatnich akcjach ojciec kazał mnie śledzić. I, ten... - odwróciła wzrok, rumieniąc się lekko. Wciąż tkwiło w niej chore przekonanie, że nigdy nie należy okazywać swoich słabości, lecz tym razem uważała, że lepiej z miejsca się przyznać niż mieć potem problemy. W końcu chodziło tutaj o załatwienie sobie zaufanej pomocy przed zupełnym opuszczeniem M3. Może i naiwna, jednak Ness zdawała sobie sprawę, że takim krokiem mocno utrudni sobie życie. Na jedynego członka rodziny liczyć nie mogła, a poza innymi członkami kościoła warto było zachować jakiś neutralny kontakt. Do tego ta laska podejrzanie dużo wiedziała...
- Nie bardzo wychodzi mi wciskanie innym kitu... Nie wiem jak miałabym ci się przydać. Chcesz moje mieszkanie, czy co? - zerknęła wyczekująco na rozmówczynię. Nawet jakby tego chciała, kawalerka różowowłosej była jedynie wynajmowana i to od samych władz. Przekazanie jej komuś innemu raczej nie wchodziło w grę. Na kasie też nie spała, żadnych kosztowności poza motorem i starym robotem nie posiadała. Jak na dwadzieścia sześć lat, Nessarose naprawdę mało osiągnęła...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ten początkowy słowotok rozbawił ją na tyle, że aż trudno było jej powstrzymać parsknięcie śmiechem.
Ale ja wcale nie wspominałam, że ze sobą spaliście, tylko, że się widzieliście.
Jej wrodzona złośliwość kazałaby jej to teraz powiedzieć, gdyby nie nagła zmiana tonu na wiadomość o oferowanej pomocy.
Może nie będzie tak źle. Zamiast się kłócić i sprawiać sobie problemy ty pomożesz mi, a ja się chętnie odwdzięczę. Wcale nie jestem taka zła i nie wyzyskuję ludzi. Wolę pracować na zasadzie uczciwej wymiany.
To, jak często tłumaczyła sobie w ten sposób swoje zachowanie było zastanawiające. Zwykle mają do tego tendencje osoby, które usiłują się przed czymś usprawiedliwiać, więc czyżby czasem kuło ją sumienie z powodu niektórych brudnych zagrań? Niestety, w tym biznesie nie było miejsca na stuprocentową anielską dobroć. Mogła się ona tutaj przejawić co najwyżej w tej gotowości do pomocy przyjaciołom, czasem nawet wtedy, gdy Samael była na tym stratna. Starała się nigdy nikogo nie wyzyskiwać i porzucać później na pastwę losu. Miała w sobie dość honoru by być lojalną nawet wobec tych kontaktów, które pracowały dla S.SPEC i nie zamierzały się nigdy od niego jawnie odwrócić.
Pokiwała powoli głową, gdy dziewczyna zaczęła jej tłumaczyć sytuację.
- Chętnie przygarnę wszystkie informacje na temat S.SPEC jakie będziesz w stanie mi przekazać. Jako inżynier masz zapewne dostęp do planów, które nie są chronione dodatkowymi zabezpieczeniami. Jeśli udostępnisz mi swój klucz dostępu do bazy danych, to sama zdołam wyciągnąć to, co może mi się przydać i nie ściągnąć ci przy tym na głowę kłopotów. -Wbiła na chwilę wzrok w sufit.
Ciekawe, ile ona wie o tej całej sekcie. Biorąc pod uwagę to, ile wiedziała o władzy, nie wie praktycznie nic. Choć może to i lepiej dla niej. Przynajmniej ją to uszczęśliwia, a na razie nie stanowi dla niej zagrożenia... Oby tylko nie stanowiło dla mnie. Dobrze, że nie wyglądam na typowego anioła i mało kto mnie z nimi wiąże, co czyni mnie w miarę bezpieczną. Bycie takim anonimowym człowiekiem jest w tym wypadku naprawdę wygodne.
- Inne sprawy to przepustka, która i tak nie będzie ci potrzebna, gdy opuścisz miasto. Skreślą cię jako obywatela i będzie ona dla ciebie bezwartościowa, a ja znam osoby, które mogą być w stanie jeszcze ją jakoś wykorzystać.
JA jestem w stanie ją jeszcze wykorzystać, ale się teraz do tego nie przyznam. Nie trzeba od razu mówić, jak wiele się samemu potrafi i tak naprawdę wie. Lepiej, żeby druga strona musiała snuć na ten temat domysły. Im mniej wie, tym lepiej dla mnie.
- A poza tym, mogłabyś proszę zakupić kilka rzeczy? Będą to przedmioty, które nie powinny wzbudzać podejrzeń, a niektórym mogą się naprawdę przydać. - Zamyśliła się na chwilę.
- Przydatne rzeczy prześlę ci jeszcze na maila... - W zamyśleniu przejechała kilka razy paznokciami po blacie.
Nie lubiła wystawiać komuś listy zachcianek nie oferując w danym momencie nic w zamian.
- Taak. Tobie też przyda się kilka rzeczy na wyprawę. No i nie powinnaś opuszczać wtedy M3 główną bramą, bo mogą chcieć cię zatrzymać... - Mówiła chwilę pod nosem, a później odwróciła się w stronę Neski.
- Mogę zająć się zaplanowaniem rzeczy na drogę i załatwić ci kogoś, kto wyprowadzi cię z miasta mniej oficjalną drogą. W Desperacji też znam kilka osób, które ewentualnie pomogą.
Właściwie, w jej głowie już teraz powstawały pierwsze plany tego, co należy zrobić przed opuszczeniem Miasta. Wszystko, co trzeba było załatwić, co można było jeszcze wycisnąć z tych ostatnich dni oraz jak przeżyć zaraz po zderzeniu się z przykrą rzeczywistością, jaka czeka na nią za murami.
Od chwili, gdy Nesserose wykazała chęć do współpracy z Natalie, wkupiła się poniekąd w jej łaskę, co dawało jej naprawdę sporo korzyści. Anielica w końcu musiała dbać o swoich przyjaciół by ci nie chcieli jej zdradzić nie tylko dlatego, że miała na nich haka, ale też dlatego, że byłoby to dla nich znacznie mniej opłacalne niż dalsza współpraca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

To wszystko zaczynało brzmieć coraz bardziej skomplikowanie, a przecież Neska chciała tylko wyjechać do powszechnie znanego i pozostającego w dobrych stosunkach z miastem oraz wojskiem kościoła! Do tego te dane... Jasne, SPEC nie do końca był fair, ale to już podchodziło pod szpiegostwo! Dotąd najgorszym występkiem młodej pół Austriaczki było zrobienie zakupów mutantowi. Nie za szybko eskalowała do czynu podchodzącego pod zdradę stanu?
- ...ale po co ci te plany? - zapytała wyraźnie zaniepokojona. Niemal od razu zadała sobie pytanie czy chce znać odpowiedź, ale wolała to niż własne domysły. Barmanka z jej ulubionego klubu nagle zaczynała jawić się jej jako ktoś więcej niż szary obywatel i chociaż Hyles nie stała już po stronie 'niebieskich', zaczynała zastanawiać się czy aby przypadkiem nie trafiła na kogoś o wiele gorszego.
- I przepustka... - spojrzała na swój nadgarstek i zamyśliła się.
Podobno w Zone znaleziono wymordowanego. Jeżeli załatwiają im tam wejście do miasta, dla takich jak Joaś... To nie jest nic złego przecież. Ale co jeśli dostanie ją ktoś zły? Jakiś terrorysta...
Im dłużej się zastanawiała, tym mniej się jej to podobało. Tylko, że po takiej rozmowie, gdyby postanowiła odmówić, nie tylko zostałaby bez pomocy ze strony dziewczyny, ale także narobiłaby sobie wrogów i to z pewnością więcej niż jednego. Dla kogoś chciała to wszystko załatwiać. Czy mogła należeć do jednego z tych okropnych gangów? Czy wszystko co otrzyma od dawnej inżynierki trafi w niepowołane ręce? Przecież Ness nie wybaczyłaby sobie, gdyby doszło do jakiegoś zamachu czy ataku, ponieważ chciała sobie ułatwić życie i zawarła współpracę z niebezpiecznymi ludźmi.
- Nikt nie miałby powodu by mnie zatrzymywać. Przecież wyjechałabym do kościoła, tak jak inni wierni. - stwierdziła w końcu, odsuwając się od stolika, gotowa w każdej chwili wstać i skierować się do wyjścia.
- Więc wiesz... Chyba sama dam sobie radę. Ale dzięki za ofertę. - uśmiechnęła się niemrawo i na szybko rozejrzała po ludziach. W kieszeni miała chyba jakiś scyzoryk, ale jeśli byli w zmowie z barmanką i zechcieliby zatrzymać Neskę, to ta nie miałaby żadnych szans.
Jak raz przydałby się pan Puszka...
Jakim cudem tak naiwnie praworządnej osobie udało się wleźć w takie bagno?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Niepokój dziewczyny przypomniał jej, ze chyba trochę się zagalopowała.
Ajć, dekoncentracja gubi człowieka.
- Wiedza to coś, na czym się zwykle opieram. Jeśli nie chcesz mnie dopuszczać do informacji, które ci udostępniają, to nie będę nalegała. - Odpowiedziała uspokajającym tonem.
Kilka spokojnych oddechów by przemyśleć swoje dalsze kroki.
Dobra, trochę prawdy o sobie czasem jednak pomaga.
- Kiedyś sama dla nich pracowałam, ale S.SPEC mnie zdradziło, bo przestałam być "użyteczna" tak, jak ty właśnie zamierzasz - wypaliła z powagą i widoczną trudnością.
Nie wyglądała, jakby kłamała.
- Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej, to chętnie udzielę ci informacji, skoro tym właśnie się zajmuję. - W tym momencie niespiesznie sięgnęła do torby.
- Sama powiedziałaś, że wyraziłaś chęć porzucenia pracy i mają cię na oku. Własnie dlatego mogą nie chcieć cię tak wypuścić nawet, jeśli będziesz miała dobry powód. - Wyjęła teczkę z informacjami na swój temat.
Zmieniła się od tamtego czasu i Nesserose nie mogła jej rozpoznać, ale te informacje mogły dać jej sporo do myślenia.
- Uspokój się i po prostu to przeczytaj. To akta, które otrzymałam od Ikara Anterio. Repnin miał okazję z nim służyć, więc go zna. Znajdują się tutaj informacje na temat tego, jak kończą niektórzy pracownicy S.SPEC, którzy stają się mało wygodni dla organizacji. Radziłabym ci dobrze się nad tym zastanowić. - Podała jej teczkę.
Miałaby naprawdę spore problemy, gdyby Hyles teraz wyszła. To znaczy, inżynierka stałaby się dla niej niebywale niewygodna, co stanowiłoby dla niej duże zagrożenie. Możliwe, że nawet większe, niż samo S.SPEC.
Kolejny głęboki oddech by nie okazać zdenerwowania, jakie wywołała u niej reakcja dziewczyny.
- S.SPEC nie jest bezpieczne dla ludzi, którzy nawet w najmniejszym stopniu mu się sprzeciwią. Twój przyjaciel na pewno ci o tym wspominał. To pewnie dlatego został w Desperacji, zamiast spróbować wrócić i szukać u nich ratunku.
Proszę cię, chociaż raz pomyśl racjonalnie.
- Nie będę od ciebie wymagała nic, czego nie będziesz chciała mi dać, a w zamian dam ci to, co będzie ci potrzebne, a co sama mogę ci zaoferować.
Starała się zachowywać tak, by jakoś uspokoić Nesserose, o ile było to możliwe.
- Naprawdę nie chcę, żeby coś ci się stało - dodała znacznie ciszej i z realnym niepokojem.
Nie, nie kłamała. Tutaj objawiała się właśnie ta jej anielska natura. Nie  chciała by cierpieli ci, którzy wcale nie musieli. Hyles nie wydawała się zła. Po prostu było nią łatwo manipulować i to było jej wielką wadą, ale sama w sobie wydawała się być dobrą osobą. Dlatego właśnie Natalie nie chciała, by spotkał Neskę taki los, jak ją niecałe dwa lata temu.
Nie zasługuje na to.
- Przepraszam cię, jeśli przestraszyłam cię moim podejściem. Czasami zdarza mi się zagalopować i mogę się wtedy wydawać bardziej niepokojąca niż jestem w rzeczywistości.
Nie, nadal nie wyglądała jakby kłamała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach