Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 19.10.14 11:00  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry - Page 4 Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Pat spojrzał tajemniczym wzrokiem na dziewczynę.
-Jestem Łowcą. Posługuję się tym, co widzisz. Miecze, kusze. Nic wyjątkowego.
Przerwał na chwilę. Rozejrzał się, pomyślał.
-Jestem też najlepszym hakerem na świecie według niektórych osób.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.10.14 14:44  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry - Page 4 Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Kiedy do jej uszu dotarły słowa takie jak "jestem łowcą", automatycznie swój wzrok wbiła w jego młodo wyglądające usta. Czyżby zaciekawiło ją to, że ma właśnie do czynienia z nikim innym jak z samym Łowcą? Ciekawe, czy jest na jednej ze swoich misji...
- Łowca? A to ciekawe! Ostatnio z łowcą miałam do czynienia ładne sto lat temu... Chciał mnie schwytać dla samych pieniędzy. Ja w ogóle nie rozumiem, po co są komu potrzebne pieniądze w tak dużych ilościach. Przecież wtedy nawet nie wiesz, co masz z tym wszystkim zrobić. Ja ich jedynie używam po to, aby sobie pożywienie kupi. Jedzenie w sumie jest dobre, szczególnie słodycze i potrawy ostre, nie uważasz? - spytała zaciekawiona, patrząc na niego z dołu. czasami gdy zacznie o czymś gadać, to momentami nie wie kiedy przestać. Ciągnie i ciągnie aż druga osoba nie będzie miała jej dość. Ile Łowca wytrzyma? A może wykorzysta jej moment nieuwagi i brutalnie ją zaatakuje?
Wzmiankę o tym, że najprawdopodobniej jest najlepszym hakerem, nie bardzo ją to ruszyło. W ogóle nie zna się na sprzęcie technologicznym, więc dlaczego miałoby to ją w jakiś sposób zainteresować, skoro nawet komputera nie potrafi włączyć? Ale do tego się nie przyzna i nie dlatego, że nie chce, a uważa to za zbędne. I tak mężczyzna już za dużo o niej wiedział jak na pierwsze ich spotkanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.10.14 17:53  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry - Page 4 Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
-Jaką kasą? Nie martw się, nie mam na Ciebie zlecenia. Gdybym miał to po usłyszeniu Twojego imienia już byś pewnie nie żyła.
Powiedział Pat spokojnie rozglądając się po okolicy. Na wzmiankę o jedzeniu zdziwił się lekko.
-Tak. Ostre potrawy są pyszne.
Odparł, jednak nie to go zastanawiało. Sam sposób tej wypowiedzi zdawał się być dziwny. Conajmniej tak jak by dziewczyna nie musiała jeść, a poprostu to lubiła.
Łowca oczywiście był wytrzymały na długie gadki... Nie jedną już taką wysłuchał, nie jedną taką zakończył precyzyjnym cięciem. Mistrz ostrza... siewca śmierci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.11.14 23:21  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry - Page 4 Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Nie martw się, nie mam na Ciebie zlecenia. Gdybym miał to po usłyszeniu Twojego imienia już byś pewnie nie żyła.
Och? 
Teraz trudno było stwierdzić, czy dziewczyna była po prostu znudzona, a może słowa mężczyzny wywołały u niej chwilowe zastygnięcie. Ona i śmierć? Nie, to niemożliwe. Miała zginąć już tyle razy... Dlaczego zawsze to ona zabijała? Wygrać ze smakiem przyjemności czy bez... Co to za różnica? Ważne, aby wróg nie wyszedł z tego cało. 
Już nie interesowały ją słowa Łowcy. Nic ją nie interesowało. Wyglądała, jakby była w amoku, aczkolwiek doskonale wiedziała, co wokół niej się dzieje. Mimo tego nie wiedziała, dlaczego właśnie teraz chęć zrobienia krzywdy temu mężczyźnie tak bardzo się nasilała. Może miała pewną niechęć do Łowców? Nie... Ją tak zawsze nagle nachodziło. Zabawa w Śmierć bardzo ją usatysfakcjonowała. 
Podniosła się z ziemi. Były to wolne, leniwe ruchy - nie takie jak z przed paru chwil. Z pewnością Patriko mógł już wyczuć, że coś się dzieje. Natomiast dziewczyna uniosła dłoń w jego stronę, spojrzała na niego zbyt irytującymi oczami i delikatnie uniosła jeden z kącików ust. 
- To Ty możesz zaraz zginąć, wiesz? - oziębły ton kobiety mógł dostać się do uszu nieznajomego. Niechybnie silny wiatr się zerwał, a spod białego rękawa zaczęła wydostawać się krew. Ludzka, normalna, ciepła krew. Jednak nie była ona na tyle normalna; czerwona ciecz zaczęła nabierać kształtu długich, cienkich nitek, które wbrew pozorom były bardzo niebezpieczne. Ruszyły w stronę Łowcy, a niewielka odległość między nimi, spowodowała natychmiastowe cięcia na skórze przybłędy. Nim się jednak obejrzeli z zwykłego, silnego wiatru zaczęła się robić dość poważna burza piaskowa. Anemia chcąc ratować tylko i wyłącznie swój tyłek, odpuściła niegroźną walkę ze śmiertelnikiem. Krew, która dotychczas swobodnie przemieszczała się po powierzchni, wróciła do żył Anemii, a ona sama w mgnieniu oka zniknęła z miejsca zdarzenia pozostawiając Łowcę na pastwę losów. 

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.11.14 21:09  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry - Page 4 Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Pat roześmiał się na słowa dziewczyny. Cięcie było totalnie bezsensowne, bezbolesne, niegroźne.
-Magia krwi... Chyba jednak zapoluje na Ciebie na własną rękę jednak... jeszcze nie teraz.
Powiedział z uśmiechem. Czując burzę śnieżną szybko ruszył w przeciwnym kierunku aż w końcu zniknął w oddali. Pozostała jednak po nim kartka.
"Anemia...
Nieudany eksperyment wojskowych.
Kobieta
Czerwony strój
Magia Krwi.
Znaleźć i zabić. Zwłoki spalić."


z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.14 19:07  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry - Page 4 Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Pustkowie niedaleko Smoczej Góry.
Cel może podejść w każdym momencie. Możliwe działania - zajmowanie się złomem.


Miejsce utrudniało jej trochę znalezienie odpowiedniej kryjówki, aby poczekać na swój cel, bo jak na razie wyglądało na to, że ona się w ogóle nie spieszy. Wygląda na to, że jej "ofiara" należała do Drug-on, co niezbyt ją zadowalało. Wiemy dobrze, jak wspaniałą opinię ma ta wesoła grupka najemników. Jeżeli tutaj podejdzie i znajdzie Sabi, to może się zrobić... Nieciekawie. Starała się tego unikać. Nieostrożny informator to martwy informator, ale ta zasada działa w praktycznie każdym przypadku.
Było jednak o tyle miło, że sporo rupieci leżało i wręcz świeciło swoją epickością blisko ruin jakiegoś mniejszego budynku. Ten jednak nie zapewniał jakiegoś dobrego ukrycia - dlatego zaraz po dojściu na miejsce Eth poprosiła los (który zazwyczaj jest wredną suką) o to, aby jej cel nie rozglądał się nie wiadomo gdzie. Ot, po prostu przyjdzie, zrobi, co chce i pójdzie.
Dziewczyna poprawiła kaptur swojej bluzy i spojrzała na niebo. Chwilę po tym od razu dostała od wspaniałej pani od pogody kroplą prosto w oko, tak na powitanie i przypomnienie, że nie jest tutaj, aby podziwiać widoki.

A żeby Cię SPEC dorwał.

Ostatnio coraz częściej tak mówiła, jak coś ją denerwowało. Podobno nie powinno się życzyć źle tego, czego Ty nie chcesz, ale w tym przypadku Ci idioci z laboratorium zaliczyliby jakiś dobry uczynek. Szkoda, że nie zajmują się czymś lepszym jak polowanie i eksperymentowanie na innych. Ludzie są naprawdę irytujący.
Ale koniec gadania, robota czeka! A cel może podejść w każdej chwili. Dlatego więc Ethel podbiegła do ruiny i poszukała najbardziej zasłoniętej części, z której jednak mogłaby cokolwiek zobaczyć. Jakimś cudem trafił się mniejszy pokoik, który nie zagłuszyłby swoimi ścianami każdego dźwięku, jaki by się trafił. Sabi oparła się plecami o jedną z nich i ukucnęła, po czym przymknęła oczy i zaczęła nasłuchiwać.

Szum... Wiatr. Pojedyncze krople spadają z nieba. Skup się i wyczekuj kroków.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.14 20:19  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry - Page 4 Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Pospolity dzień w Desperacji był niezwykle "zachęcający" do życia i ruszania w świat. Siąpiący od samego rana, a może i nocy niewielka mżawka spowijała okolicę szarą kolorystyką. W sumie to i tak jeden z tych lepszych dni jakimi mogła poszczycić się kraina wiecznego deszczu i martwicy. Nic tylko się cieszyć, że nie zalewa okolicy hektolitrami kwaśnego deszczu, który zmasakrowałby doszczętnie ewentualny łup na jaki Cedna miała dzisiaj ochotę.
Ubrana była w czarno-szary kombinezon ze stalowymi wzmocnieniami egzoszkieletu na przegubach i torsie, które delikatnie emitowały zielonkawym światłem. Na to zarzucona luźna bluza w onyksowym kolorze, a biodra okalały trzy pasy: jeden z trzema pokrowcami, drugi z kaburą na pistolet laserowy, trzeci z pokrowcem na nóż. Na całość zarzucony długi do kostek szary płaszcz z kapturem, który założony na głowę kobiety zakrywa twarz do połowy. Wykonany ze specjalnego materiału świetnie chroni przed wodą powodując, że krople deszczu spływają po ubraniu niczym po piórach kaczki. Jeżeli zastanawiasz się "jakie kaczki, do cholery? Co to kurcze jest?", to już wyjaśniam: takie stworzenia, które podobno tysiąc lat temu egzystowały na planecie. Miały skrzydła i dziób i... Odbiegamy od tematu.
Na plecy przerzucona kabura z nieodłącznym przyjacielem - karabinem plazmowym. W pełni naładowanym i gotowym do użytku. Wystarczy sięgnąć. Coś jeszcze? A no tak, na ramie zarzucona spora torba, do której aktualnie Cedna wpakowywała kawałki jakiegoś metalu.
-Świeeetnie! Brakowało mi tego stopu od dobrych trzech miesięcy! - Rzuciła sama do siebie upychając złom, a następnie ruszyła dalej w poszukiwanie innych ciekawszych części.
Znajdując się niedaleko ruin, które wręcz krzyczały "Łup, łup, łup!", Rhoneranger nie mogła się powstrzymać od szybszego truchtu. Z radarem w urządzeniu na prawym nadgarstku zaczęła przeszukiwać okolicę wokoło zmasakrowanego budynku od czasu do czasu rozglądając się dookoła. Coś jest nie tak..., myślała czując się obserwowana. Jakby para wścibskich oczu wwiercała się w jej plecy próbując wydrzeć każdą możliwą informację.
Aomame nienawidziła tego uczucia. Tym bardziej, gdy była na "polowaniu surowcowym". W tym przypadku jak dojdzie do starcia będzie musiała porzucić cenne zdobycze, aby ujść z życiem.
Mimowolnie się skrzywiła, a następnie weszła w ruinę bacznie obserwując otoczenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.14 20:59  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry - Page 4 Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Cóż, w tej kwestii można było się zgodzić - ostatnio ostro leje. Jeżeli ktoś kiedykolwiek wierzył, że jakieś istoty boskie i tym podobne są tam na górze, to można powiedzieć, że chyba znaleźli kasetę z jakąś dobrą tragedią. Albo komedią, w końcu, wg. pewnego równania, tragedia + czas = komedia. Gdyby spojrzeć na aktualny świat i trochę poczekać, sytuacja robi się naprawdę śmieszna...
Szkoda tylko, że jej do śmiechu nie było. A odstresowanie czasem się przydaje, serio. Eth raz na jakiś czas miewa dobry humor...

Kap, kap. Kap. Kamyczek zmienił pozycję. Nadal te durne szumy i wiatr. Ciężko cokolwiek rozpoznać.
Kroki. Powoli zbliżają się. Ktoś idzie. Czyżby cel? A może przypadkowy przechodzień?


Przypadkowi turyści również się trafiali. Nic, tylko zaklaskać. Ethel otworzyła lewe oko, wykorzystała niewielką dziurę w ścianie i wyjrzała przez nią, wysilając swój mierny jak cholera wzrok. Rzeczywiście, była w stanie zauważyć jakiś cień. Jeżeli była to kobieta, to była całkiem wysoka, jeżeli mężczyzna - przerażająco niski.

Szansa na to, że jest to cel: 60%
Przy tym założeniu cień jest kobietą. Dosyć wysoką. Jak wyglądała osoba, którą miałam znaleźć?


Zgodnie z założeniami na kartce, którą jej podesłano, była to istota płci żeńskiej, ok 168-172 cm wzrostu, mogła pochwalić się wręcz smolistą barwą włosów, krótkich, swoją drogą. Miała być obładowana najróżniejszymi rzeczami. Podobno należy do Najemników, ale nie była to w pełni potwierdzona informacja. Jeden punkt jak na razie pasował - wzrost. Dlatego też Ethel złapała za swoją wspaniałą księgę i przygotowała ją do zdobywania informacji. Dwa najważniejsze punkty na teraz - godność i stopień zagrożenia.
Odczekała chwilę, znowu nasłuchując.

Cel stoi nad czymś - po terenie wnioskuję, że to złom. Mówi do siebie. Uwaga skupiona na czymś zupełnie innym.

Była więc dobra chwila na ocenę. Sabi ponownie wyjrzała okiem. Tak jak wcześniej założyła, była to kobieta. Zgodnie z informacjami miała smoliste, krótko przycięte włosy. Prawda. I rzeczywiście, miała sporo rzeczy - głównie broni. Trzy pasy, jeden najpewniej z nożem. Drugi opiekował się jakimś pistoletem... Na plecach kolejna broń, o wiele większa. Uzbrojona jak na wojnę. W dodatku jej strój można było uznać za bardziej zdatny do walki niż biedną bluzę informatorki. Zgodnie z założeniami jej księgi, informacje zaczęły powoli napływać na jedną ze stron. Ethel spojrzała więc na nią, od razu zmieniając położenie na inny pokój, bardziej oddalony. Przeczucie jej mówiło, że się przyda.
A księga wskazała to, o co jak na razie prosiła - godność i stopień zagrożenia.

Godność: Aomame Rhoneranger (Cedna)
Stopień zagrożenia: Wysoki.
Porada: Szanse na wygraną są niskie - cel posiada broń i najpewniej nie zawaha się jej użyć w razie nakrycia. Skryć się i przeczekać lub uciekać tak szybko, jak się da.


Aomame Rhoneranger...
Cedna.
Nazwisko mało jej mówiło. Zaczęła jednak lekko szukać w pamięci momentu, kiedy usłyszała pseudonim. Wydawało jej się, że był to jakiś inżynier. Lub mechanik. Nawet jedno i drugie. Nie miała tylko pewności, czy nie myli osób. Jeżeli jednak nie, to miała całkiem ciekawy obiekt do sprawdzenia. Tylko jak na złość, istotka powoli zmierzała do ruin. Ethel szybko naciągnęła mocniej kaptur i przyczepiła książkę do swojego pasku. Dobrze, że wcześniej oddaliła się tak, jak się tylko dało - wyjścia jednak niestety nie było. Prędzej czy później spotka ją, co może się źle skończyć.

Nigdy więcej na takich pustkowiach, jeżeli dożyję do następnego zlecenia.

Teraz mogła udawać, że zajmuje się czymś innym. Ściągnęła chwilowo swoją bluzę tak, aby mogła popodziwiać ten cholerny syf na lewej ręce. Przy lekkim zdrapaniu rzeczywiście przypominało rany, krwawiące w dodatku.
Ale Sabi nie uważała (najpewniej) Cedny za idiotkę. Tutaj, jeżeli do takowych się zaliczasz, to szybko giniesz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.11.14 20:30  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry - Page 4 Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Kapiące kropelki deszczu, ciągły szum wywołany nie tylko opadającą z chmur wodą, ale i nieustająco wiejącym wiatrem mógł równocześnie koić nerwy, jak i niesamowicie irytować. Cedna chyba znajdowała się pomiędzy tymi dwoma aspektami, ponieważ nigdy zbytnio nie przepadała za całkowitym spokojem, szumem i relaksacją. Wolała, gdy wokoło coś się działo, jakaś akcja, albo zawierucha. Gdzie żaden kolejny dźwięk nie powtarzał się więcej niż kilka razy, a był zastępowany coraz to inną symfonią budząc tą nutkę ciekawości w umyśle.
Rozglądnęła się dookoła nieco mrużąc swoje czarne oczy. Może i słońca nie było, ale opadające z krawędzi płaszcza krople od czasu do czasu, gdy popatrzyła pod wiatr, opadały na jej twarz. Coś jej całkowicie nie grało w tym otoczeniu, ale nie mogła powiedzieć czy to jej nadwrażliwe instynkty, czy wręcz nużąca melodia deszczu. Uczucie bycia obserwowanym w Desperacji nigdy nie wolno było lekceważyć. Nigdy! Każdy kto tu przybywa musi sobie wbić do łba, że jednego dnia się jest łowcą, a drugiego zwierzyną, więc trzeba uważać na dosłownie wszystko. Czy to głupie uczucie, że będzie się miało dzisiaj pecha, lub też dziwny znak na jakiejś drodze mówiący „Zapraszamy”. Parszywe miejsce, ale równocześnie piękne. No popatrzcie tylko na ten cały dobytek ludzki jaki leżał u stóp najemniczki! Złom, porzucone części androidów, broni, jakieś stare puszki, a tam przy ścianie w miarę nienaruszone kable. Żyć nie umierać.
Będąc ciągle czujna, czarnowłosa zbierała kolejne fragmenty elektroniki i nasłuchiwała, czy przypadkiem w szumie nie dosłyszy innego dźwięku. Starała zachowywać się o wiele ciszej niż wcześniej, a każdy krok stawiała ostrożnie. Nigdy nie wiadomo, czy ten opuszczony budynek nie jest obecnie domem jakiegoś Wymordowanego, albo innego stworzenia. Lepiej zawsze w pogotowiu coś mieć, więc Aomame postanowiła pójść za starym jak świat przysłowiem: „Przezorny zawsze ubezpieczony”. Sięgnęła lewą ręką do kabury laserowego pistoletu. Broń wytopiona z czarnej stali posiadała niewielkie rowki po obu stronach kolby i lufy, które wypełnione specjalnym płynem lekko mieniły się krwistą barwą. Kucając w jednym kącie odbezpieczyła broń z cichym chrzęstem, a następnie ponownie przeszukując podłogę pełną złomowych cudeniek ruszyła w głąb budynku. Kolejne dwa pomieszczenia jakie zwiedziła nie miały ścian z dwóch stron przez co były praktycznie otwarte na świat zewnętrzny, a śmieci w nich zawarte zostały doszczętnie zrujnowane przez rdzę.
  - Eh… - westchnęła kopiąc kawałek dysku twardego, najprawdopodobniej pochodzącego od jakiegoś androida. Lekko wykrzywiła usta w niezadowoleniu i spoglądnęła na wejście do kolejnych pomieszczeń budynku, których ściany jeszcze po części jako tako się trzymały. Mechanik w ogóle nie miała pojęcia o ukrywającej się w najdalszej części istotce, ale pomimo to zachowywała dużą ostrożność wchodząc w ciemny korytarz.
Zobaczmy co tutaj mamy… pomyślała wchodząc w pierwsze lepsze pomieszczenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.11.14 21:01  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry - Page 4 Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Sytuacja z każdą minutą robiła się coraz bardziej nieciekawa. Szansa, że zostanie znaleziona szła niestety powoli do góry, co cholernie irytowało informatorkę. Taki jednak był urok tych mini-misji na pustkowiach, gdzie masz mierne ruiny jako miejsce do skrycia się. W dodatku takie, które prawie że niszczą wszystkie możliwości ucieczki.
Dlatego jednak dalej skupiała się na dźwiękach, jakie szły od celu mając nadzieję, że jeżeli podejdzie do tej części ruiny, wybierze drugi pokój. Tylko dwa były tak zabudowane, w dodatku były na końcu. Gdyby tylko wybrała drugi, Ethel mogłaby zdobyć chwilę na ucieczkę w dobrym stylu. Potem bez większych problemów uciekłaby gdzie tylko by chciała. No i nie oszukujmy się - nawet, jeżeli Cedna spodziewała się już kogoś, to by sobie nie udowodniła tak o, czy po prostu nie miała jakiś zwidów, wymysłów wyobraźni.
Był tylko jeden, mały problem - Eth nie odpuści tak szybko najemnikom. Była cholernie ciekawa, czy naprawdę do nich należała... I czy jej informacje zebrane po drodze o jej zawodzie były na miejscu. Zbyt ciekawy informator to martwy informator... Ale tak już niestety było.

Stuk. Puk. Bierze coś z ziemi. Jeden krok, drugi... Zdecydowanie stara się zachować czujność i być osobą, która zaskoczy ewentualnego szpiega. Zachowanie godne łowcy. Podchodzi powoli.

Cały czas starała się wyczaić, gdzie ona idzie, ale z każdą chwilą było coraz ciężej. Wiatr, krople... Rozpraszały jej słuch. Kolejny dźwięk prawie został zagłuszony przez naturę, przez co Eth nie mogła go rozszyfrować.

Szansa, że było to związane z bronią: 70%
Szansa na próbę wywabienia w celach sprawdzenia, co się dzieje: 40%


Nie musiała długo czekać, kiedy usłyszała coś, co przypominało kopnięcie jakiejś metalowej części. Próba wywabienia jej? Sprawdzenia, czy ktoś w cieniu poruszy się?  A może po prostu usunęła coś ze swojej drogi? Każda możliwość była na miejscu. Ethel założyła wreszcie porządnie bluzę i przysunęła się bardziej do korytarza. Postanowiła poczekać i sprawdzić, co szykował dla niej los. Cedna zbliżała się, to było pewne.

A więc... Które pomieszczenie wybierzesz?

Pomyślała, po czym przymknęła na chwilę oczy. Nic. Głos kroków wskazywał na naprawdę niebezpiecznie niewielką odległość między nią a celem. To, co zrobiła teraz mogło być niebezpieczne, ale wychyliła głowę.
I zauważyła ją. Przynajmniej jej cień - w końcu wzrok informatora do dobrych już nie należał.
I odetchnęła. Właśnie wchodziła do jednego z pomieszczenia - szansa, że ją zobaczyła wynosiła jakieś 35%, bo w tym momencie powinna być bardziej skupiona na tym, co było przed nią. Bo może tam chował się szpieg. Ethel wykorzystała szansę i jak najszybciej skierowała się w stronę wyjścia. Zrobiła to tak cicho, jak mogła, unikając złomu, który jak zaczarowany chciał trafić pod jej nogi. Nie zapominajmy jednak, że Sabi mogłaby zostać zawodowym akrobatą w tych starych cyrkach! Przy wyjściu złapała mocno za łom i uderzyła w coś większego, co powinno bez problemu dotrzeć do najemniczki.
Chciała ją zobaczyć na porządnie. Była uzbrojona, prawda, ale Eth teraz będzie na pustkowiach, a nie w ograniczającej uniki ruinie. Jej szansa na przeżycie podskoczyła. Tak czy siak, informatorka wyszła z ruiny i przykucnęła przy złomie kawałek przed nią. Udawała zainteresowaną metalem, a tak naprawdę... Czekała na osobę, która jej tak jakby szukała.

- Czekam, moja droga. - powiedziała cicho do siebie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.11.14 22:32  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry - Page 4 Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Najemniczka powoli weszła do pustego pomieszczenia, w którym pod ścianą zachęcająco błyszczał lekko podniszczony rdzeń fuzyjny. Sprawnym okiem mechanika Cedna w zaledwie parę chwil oceniła jak duże są zniszczenia, ewentualne dodatkowe usterki znajdujące się pod obudową, ile zajmie jej renowacja maszynki, ewentualny koszt na dokupienie paru części i jak dużo kasy otrzyma za jego sprzedaż. A może powinna go wykorzystać do własnych celów?
Wiatr donośnie świszczał przedzierając się przez zarówno te spore wyrwy w ścianach, jak i najdrobniejsze szczeliny budowli obniżając przy tym znacząco temperaturę. Deszcz z kolei dudnił w te kamulce nad głową czarnowłosej jak opętany, ni to przeszkadzając w skupieniu, ni to pomagając.
Kobieta uniosła oczu ku betonowemu sklepieniu, które poharatane licznymi pęknięciami wydawało się opaść na jej łepetynkę w każdej chwili  i na wieki pogrzebać jej ciało na tym odludziu. Pokręciła głową powracając myślami na ziemię. Przyziemne sprawy, pełne skupienie na realnym świecie – to są rzeczy, na które trzeba zwracać uwagę. W Desperacji, czy gdziekolwiek nie można pod żadnym pozorem pozwalać sobie na retrospekcje, czy też bujanie w obłokach. Nawet jak się jest pewnym na 100% swojego bezpieczeństwa, zawsze tym 101% będzie pojawienie się znikąd oszalałego androida wymachującego zakrwawionym toporem. Taki już jest świat. Wszystko może się zdarzyć. Jednym wyrastają ręce na głowie zamiast uszu, inni są mordowani przez byle muchę zakażoną wirusem. Życie. Okrutne, parszywe życie w XXX wieku.
Postąpiła parę kroków w głąb i…. zamarła. Nieznacznie rozszerzyła oczy, zacisnęła szczęki i spięła większą część mięśni w swym ciele. Nieokreślony dźwię- TFU! Kto tu pisze o nieokreślonych dźwiękach narratorze?! Ewidentnie słyszałam uderzenie metalu o metal!
Palce wystające zza czarnych rękawiczek bez palców mimowolnie zacisnęły się wokół chłodnego metalu. Serce przyspieszyło tętna dostarczając nową porcję adrenaliny organizmowi. Ktoś lub coś tu było. Albo przypadkowo potknęło się o złom, albo specjalnie w niego uderzyło, aby zwabić Cednę. Najemniczka nie była na tyle naiwna, aby od razu pobiec do źródła dźwięku, żeby sprawdzić co się stało. Biegniesz jak poje…chany, wpadasz bez ogarnięcia i dostajesz serią z karabinu w brzuch. Albo szponami po gardle. Albo…wszystkim co tylko możliwe. Widziała już jedną taką sytuację „za młodu”. Nie koniecznie piękny widok.
Ruszyła biegiem do wyrwy w ścianie prześlizgując się niczym zwinna jaszczurka. Wbiła się buciorami w lekko błotniste podłoże, a następnie przytulając do ściany z wyciągniętym pistoletem zaczęła powoli iść do drugiego rogu budynku. Odetchnęła głęboko czując pulsujące żyły na skroni, a po chwili ciszy i nasłuchiwania delikatnie wyjrzała za róg. Mała istotka kucała nad kawałkiem złomu. Wygląd? Raczej mocno mizerny niczym szczególnym nie zaskakujący. Wyglądało na to, że nie przynależała do żadnej organizacji, oceniając po jej stroju. Pytanie tylko, czy teraz odejść jakby nigdy nic, czy zaspokoić ciekawość (ewentualnie narażając się na śmierć) i „zagadać”?
.
.
.

Rhoneranger wycelowała pistolet laserowy dokładnie na głowę istoty. Czerwona kropeczka już świeciła na jej czaszce tylko czekając na delikatne naciśnięcie spustu. Wyszła zza rogu i przyjęła całkowicie opanowaną i chłodną ekspresję twarzy.
- Jeden gwałtowny ruch, a twoja czaszka rozłupie się na milion kawałków. – Rzuciła na wstępie chłodnym tonem. Wydawało się nawet, że mechanik mówi to od niechcenia. – Co tutaj robisz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach