Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 24.05.15 18:59  •  Niedaleko ruin miasta - Limbo Empty Niedaleko ruin miasta - Limbo
Opis kiedyś tam będzie tego miejsca. BLAH~
---

Miał zamiar się wywiązać z obietnicy Hiena. Przeprowadzić w bezpieczne miejsce, gdzie nie będzie im zagrażało nic złego. Za daleko by z nimi obojgiem nie zaszedłby, więc postanowił obrać rejony po za Limbo. Było trochę mniej gruzów, ale był udostępniony widok na całe miejsce. W skrócie - Otwarta przestrzeń. Zatem wracając do sytuacji. Szedł z Lisem na rękach, oraz Sheri u boku. Szukając przy okazji wzrokiem miejsca, żeby móc w końcu położyć gdzieś wymordowanego. I odnalazł. Większy kawałek gruzu, który mógł być dawniej ścianą, jakiegoś wieżowca. Wręcz idealnie pasowała w obiekt, którego poszukiwał Hiena. Podszedł do niego bliżej, a następnie położył na nim poszkodowaną osobę. Gdy miał z głowy już noszenie kogokolwiek, mógł sobie znaleźć jakiś - piękny, kawałek gruzu by na nim sobie siąść. Oczywiście osoba, która podtrzymywała się na Hienie powinna skorzystać takiego samego miejsca co właśnie Lis. Zresztą, robota prawdopodobnie skończona. Zatem mógł wyłącznie poobserwować ich i nic po za tym. Bo w kwestii pożarcia, to nici - Brak chęci w skrócie. A czy coś powiedział? Nein. Przez całą drogę przemierzał z nimi bez słowa. Nie mówiąc, że będąc na miejscu też nic nie powiedział. Koniec, końców bezpieczne miejsce mogło to być. Zresztą będą wiedzieli, czy ktoś nadejdzie. Bądź nie. Cisza i spokój, przynajmniej na razie.
PS. Nie będę przedłużał braku odpisu, brakiem weny i w ogóle. Dlatego ubogo jak sam Mieczysław.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.15 0:39  •  Niedaleko ruin miasta - Limbo Empty Re: Niedaleko ruin miasta - Limbo
Inf w trakcie przenosin w końcu zasnął. Był niemożliwie wręcz wyczerpany, całe ciało miał zdrętwiałe z bólu, który promieniował chyba z każdego pojedynczego nerwu. Zupełnie jakby ani jedna tkanka nie ostała się cała, a przecież tak nei było. W każdym razie, Infinity zapał w płytką drzemkę. Niewiele mu ona pomogła w odzyskaniu sił, ale jednak lepsze to, niż żeby miał się męczyć z byciem przytomnym, nie?
Już wyzbył się strachu o to, że mogliby mu coś zrobić. Sheridan przejęła jego ranę, to się raczej nie robi względem osoby, której chcesz zrobić coś złego. Dlatego pozwolił swojej czujności się wyłączyć. Czy dobrze robi? Cóż, nie sposób rzec. Hiena nadal był hieną i chociaż pomagał dziewczynie, Inf w dalszym ciągu nie wiedział, czy drugiemu wymordowanemu nie zachce się ich pożreć.
W końcu jednak drzemka Infa dobiegła końca. Wybudził się w momencie, kiedy został złożony na... kupie gruzu? Białowłosy podniósł wzrok na okolicę, w której się znajdowali. Zamrugał kilka razy, zdezorientowany. Spojrzał na hienę wzrokiem pełnym niedowierzania.
- Przyniosłeś mnie tutaj? - zapytał, akcentując ostatnie słowo. - To jest dla ciebie bezpieczne miejsce? Otwarta przestrzeń na kupie gruzu? Gdzie jesteśmy totalnie odsłonięci i wystawieni na widok dla każdego drapieżnika w promieniu kilku kilometrów?
W tamtym zrujnowanym mieście Infinity przynajmniej miał schronienie! Co prawda krew mogła doprowadzić do niego łowców - co też niejako miało miejsce, w końcu hiena za nim przylazł - ale jednak miał jakiś dach nad głową i miejsce, gdzie mógł się schować przed napastnikami! A tutaj niby co miał zrobić? I kto tu był nierozsądny? Co narazi cię na większe niebezpieczeństwo? Zostawienie za sobą strumyczka krwi czy wystawienie się krwiożercom jak na widelcu na otwartej przestrzeni?
- Dość tego, idę stąd. - mruknął, próbując się podnieść chociaż na czworaka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.06.15 22:38  •  Niedaleko ruin miasta - Limbo Empty Re: Niedaleko ruin miasta - Limbo
Kroczyła jedynie niemrawo tuż przy boku błękitnowłosego, w chwilach słabości podpierając się o niego, jednakże cały czas bacznie obserwowała jego poczynania względem drugiego ze zwierzęcych chłopców, a także właśnie samego szkarłatnookiego, który zdążył pogrążyć się we śnie. Wyglądał całkiem rozkosznie, nawet będąc w stanie nielepszym od przerdzewiałego wraku. Jasnowłosa zaś liczyła w duchu, iż to będzie jego okazja na jakiekolwiek odprężenie i zregenerowanie się. No, i że prędko się nie wybudzi.
Oczywiście musiała się PRZELICZYĆ.
"Przyniosłeś mnie tutaj?"
Już wiedziała, że to nie będzie przyjemnie odbyta rozmowa. Westchnęła cicho, gotowa na każdą ewentualność, nawet jeśli miała się ona wiązać z potencjalnym rozerwaniem sobie gardeł przez naszych kochanych chłopców. Doprawdy, zupełnie nie potrafili się ze sobą dogadać. Oczywiście nie dziwiła się oburzeniu, jakim charakteryzował się obecnie Infinity - przecież sama także była co najmniej zdziwiona i zawiedziona tym niekoniecznie prawidłowym doborem miejsca ich schadzki zabezpeczającej. Było ono - o zgrozo - kompletnie niedostosowane do obecnych potrzeb, a zapach krwi i widok cierpiącego wymordowanego mógł tylko ściągnąć kolejne porcje drapieżników. I tyle zyskujesz, ufając głupiej hienie.
Nie miała jednak czasu na to, aby wyrazić swoje poparcie względem opinii ich poszkodowanego towarzysza, gdyż ten wpadł na jeszcze lepszy pomysł, który mógł swoją błyskotliwością jedynie przebić debilizm poprzednika. Naprawdę chciał się stąd zabrać? W tym stanie? Aha, od razu mu na to pozwoliła. Wzrok beżowych oczu spróbował zgromić młodzieńca, utrzymać go w tej pozycji, jakiej był, ale on oczywiście I TAK musiał wiercić się, jak ostatnia osika.
- Nie ruszaj się, proszę. - Zapewne wykrzyczałaby te słowa, gdyby tylko miała na to siłę. Jednakże zdołała zdobyć się na wyciągnięcie dłoni w stronę lisiego wymordowanego i pochwycenie w nią jego ramienia w delikatnym uścisku. Pomimo tego, iż białowłosy miał słuszność, Cameron nie mogła pozwolić mu na jakiekolwiek gwałtowne ruchy. Choćby miała następnym razem sama go przenosić. Zerknęła na Hadakę z zaniepokojonym wyrazem twarzy. - Hieno, może faktycznie powinniśmy znaleźć nieco-... inne lokum? To nie jest do końca korzystne.
Kiedy tylko wydusiła z siebie tę propozycję, natychmiast wróciła spojrzeniem do zdziczałego. Czuła się wręcz w obowiązku, aby tylko nie spuszczać go z oka, skoro planował jakąś idiotyczną ucieczkę. Kompletnie irracjonalny pomysł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.06.15 23:09  •  Niedaleko ruin miasta - Limbo Empty Re: Niedaleko ruin miasta - Limbo
Jak sobie siedział w miejscu nad czymś się zastanawiał. Mało powiedziane. Prawdę mówiąc takie miejsce wybrał nie bez powodu. Z jednej strony w nim było spokojnie, a drugiej? - Otwarta przestrzeń. Wystawiając tym samym na ewentualne polowanie ze strony innych wymordowanych, niż on sam był. Jednakże w tych okolicach akurat nie było czego się spodziewać. Przynajmniej spędzały czas w swoim kochanym Limbo. Jednak nastał moment, aż w końcu stał. Popatrzył się na jedną i drugą osobę, a następnie rzekł wrednie; Tyle mnie, to obchodzi co zeszło roczny śnieg. - Gdy te słowa wypowiedział zachichotał. Tak się kończy, jak się ufa wymordowanym jego rodzaju. Choć to był dopiero początek. Najgorszego, czy lepszego zdarzenia? Stopniowo jego wygląd się zmieniał. W końcu stając się "człowiekiem" z powrotem. Wciąż miał ogon, czy zwierzęce oczy. A nie mówiąc o trochę dłuższych kłach. Transformacja do standardowej formy, mogła nie być zbyt przyjaznym widokiem. Ale pomijając ten szczegół. Kilka chwil minęło nim znowu wypowiedział, kolejne zdanie do nich; Chciałaś bym przeprowadził was w bezpieczniejsze miejsce. Ale nie sprecyzowałaś w jakie dokładnie. Czaisz teraz? - Tego można byłoby się po nim spodziewać. Naprawdę. Dał głupi warunek, więc oczekiwać cudów z jego strony nie można byłoby się doczekać. W gruncie rzeczy, popatrzył dokładnie na dziewczynę, bo miał zresztą w poważaniu Lisa, który kłapał dziobem. Denerwowało go to znacznie, ale nie przeszkodziło mu to by wszcząć kolejną wiązankę słów; Nie ważne co teraz powiesz i tak dotrzymałem swojej części umowy, która była śmieszna. Zresztą zdaję sobie sprawę z Twoich "talentach". Możesz nim się teraz zająć będąc póki co bezpieczna, a do tego odradzam zostanie w tym miejscu. Jak tak wam się nie podoba. - W dobitny sposób udowodnił, że ma ich głęboko w poważaniu. Co z tego, że jeden jest potrzebujący. Skoro druga osoba może nim się zająć. Swoimi predyspozycjami. Właśnie o tym myślał wybierając, to miejsce. W końcu nie będzie ich bez końca przeprowadzał po rejonach Desperacji. Nie mówiąc o chęci zerknięcia w lepszym świetle na ciałko blondynki. Choć już olewał ten fakt na razie. Nie widział podstaw by im dalej pomagać. W końcu przeniósł ich do bezpiecznej lokacji. Tak więc pewnie, żeby go przekonać do dalszej pomocy trzeba byłoby go przysłowiowo przekupić. Albo radzić sobie samemu. Taki wybór istniał, a tym bardziej w chwili kiedy postanowił wykonać parę kroków dalej. W celu oddalenia się od nich. Jak chcieli mogli mu przemówić do rozsądku, czy coś. Ale to w końcu teraz od nich zależy w tej chwili. Reasumując - Mogli tego się spodziewać.
[z/t - O ile nic ciekawego się nie zdarzy dla Hieny. ;v]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.15 22:00  •  Niedaleko ruin miasta - Limbo Empty Re: Niedaleko ruin miasta - Limbo
- Czego nie rozumiesz w pojęciu "bezpieczne miejsce"? - zawarczał Inf, kiedy hiena zaczął swój średnio składny wywód.
Dla białowłosego, złotooki miał zwyczajnie sieczkę zamiast mózgu. Gadał od rzeczy, działał nielogicznie... od samego początku Infinity mu nie ufał, no i skończyło się jak skończyło. Chociaż może powinien się cieszyć, przynajmniej nie został przez tego kretyna zeżarty. Niemniej, nadal miał poważny problem. Nie wiedział, gdzie był, nadal był ranny, do tego czuł się źle, bo dziewczyna przeniosła na siebie jedną z jego ran... No jak nigdy nie przejmował się nikim poza sobą samym, tak teraz zwyczajnie się zaczął martwić.
Zatrzymał się, kiedy Sher położyła rękę na jego ramieniu, niemniej nie obeszło się bez nieprzyjemnego spojrzenia, jakie jej posłał. Źle się czuł, ze została ranna z jego powodu, ale był jednocześnie bardzo zirytowany i wszelakie próby powstrzymania go przed próbą oddalenia się, nie były mile widziane.
- Nie widzisz, że do tego kretyna nic nie dotrze? - warknął jeszcze do Sher, kiedy ta spróbowała przemówić do hieny i wynegocjować od niego przemyślenie decyzji dotyczącej miejsca, w które ich zaprowadził. - Zostaw go i jego mądrości samego.
Prychnął i zaczął znów wytężać swoje zmaltretowane ciało, żeby spróbować podnieść się do pionu i podjąć ciężką, tytaniczą wręcz wędrówkę.
Dziewczyna chyba w końcu dała za wygraną. Widać sama nie chciała tu zostać, bo przecież pomogła mu utrzymać postawę wyprostowaną, podała swoje ramię (zdrowe) by mógł się oprzeć. I tak dwójka rannych ruszyła przed siebie, cholera wie gdzie, zostawiając hienę samego na jego ukochanej kupie gruzu.

ztx2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach