Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 15.06.14 17:37  •  Promenada  - Page 6 Empty Re: Promenada
Szedł sobie spokojnym krokiem przez miasto, obserwując spacerujących ludzi. Nie miał nic do roboty w tym momencie, a przecież musiał utrzymywać ciało w dobrej kondycji. Żal mu było zakazu latania w obrębie murów, ale był on dość logiczny. Trudno, polata sobie innego dnia. Był przyzwyczajony do długich tras, dlatego nie czuł zmęczenia, pomimo tego, że szedł tak już od trzech godzin. Zawędrował tym sposobem na promenadę, gdzie był świadkiem dość osobliwego wydarzenia. Jedna z kawiarenek eksplodowała, powodując zamieszanie w całej okolicy. Tłum ludzi przewalający się we wszystkie strony, chaos, zniszczenie.
– Pieprzeni Łowcy… – pomyślał, kierując się w tamtą stronę.
Zgrabnie uniknął fragmentu stłuczonej witryny, który przeleciał mu przed twarzą. Chwilę później utknął w tłumie spanikowanych obywateli. Nie szczędził łokci i kopniaków, by utorować sobie drogę. Wydostał się wreszcie na fragment niezatłoczonej przestrzeni i zobaczył parę młodych ludzi. Nie byłoby nic dziwnego, bo takie parki są dosyć często spotykane, gdyby nie kałuża krwi i odłamek żelbetu obok. Dziewczyna próbowała opatrzyć chłopaka, krzycząc przy tym okropnie. Kiedy podszedł bliżej, zorientował się, że to krewna jednego z dyktatorów. Haydena, prawdopodobnie. Chyba powinien jej pomóc.
– To wystarczy tylko na chwilę – zwrócił się do niej, kiedy podszedł bliżej – Trzeba dostarczyć go do szpitala.
Chwila, tego chłopaka też skądś kojarzył. Moment zastanowienia… A, tak, informator. Warto byłoby zachować go przy życiu. Przytrzymał go, nie pozwalając mu upaść. Możliwy wstrząs mózgu po uderzeniu żelbetem był oczywisty. Posadził go siłą na ławce.
– Pilnuj go. – rzucił w stronę dziewczyny i odszedł kawałek.
Wyjął telefon. Usłyszał dźwięk syren, więc spodziewał się otoczenia i zabezpieczenia terenu. Zastanowił się. Chłopak był z S.SPEC. To znaczy, że nie można wsadzić go do cywilnej karetki. Nie, żeby miał cokolwiek do cywili. Po prostu wiedział, że na usługach Speców niekoniecznie znajdują się ludzie, ale zwykli obywatele nie muszą o tym wiedzieć. Zobaczyłby później taki lekarz ukrytą drugą śledzionę i zacząłby zadawać pytania. Zadzwonił po odpowiedni transport i wrócił do dziewczyny.
– Nie wykrwawi się, ale możliwe jest uszkodzenie czaszki. Trzeba poczekać na karetkę, ale w żadnym wypadku nie wsadzamy go do cywilnej. – oznajmił, po czym usiadł na ławce i czekał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.06.14 21:54  •  Promenada  - Page 6 Empty Re: Promenada
Ledwo zdołał odsunąć się od towarzyszki, a tu proszę, już jest zasypywany nagrodami! Pierwsze miejsce w kategorii najseksowniejszy Tyłek otrzymuje Tyłek – gratulacje, swój żelbet może odebrać pan właśnie w tym momencie. O, właśnie teraz. Już w tej chwili. Dosłownie do pana leci!
Huk wybuchu skutecznie stępił czuły zmysł słuchu wymordowanego. Skrzywił się, przeklinając pod nosem. W sumie nawet nie zwróciłby uwagi na lecące we wszystkich kierunkach pozostałości budynku, gdyby nie mały szczegół w postaci potężnego kawałka żelbetu, który postanowił, że nie ma nic lepszego do roboty, jak wylądować na jakimś przystojniaku. No i w sumie rozumowanie prawidłowe, tylko wypadałoby być przy tym nieco mniej nachalnym. Nic osobistego, po prostu taka bezczelność psuje nieco dobre pierwsze wrażenie… Hiro przytknął palce do tyłu głowy, by po chwili stwierdzić, że całkiem ładnie zabarwiły się na czerwono. Dobra, kogo to obchodzi? W końcu to nie pierwszy raz, kiedy dostał czymś łeb i zapewne nie ostatni. Ważniejsze, że chyba właśnie gdzieś leciał… Warknął pod nosem, słysząc krzyk dziewczyny i wbrew wszelkim oczekiwaniom udało mu się jakoś odzyskać równowagę. No i był wyjątkowo przytomny. Odrobinę tylko przeszkadzały mu te cholerne zawroty głowy i nieustępujący, tępy ból. Bez większego zaangażowania przyglądał się jak niewielka brunetka drze dół swojej kiecki. Bardzo zgrabne nogi tak swoją drogą... Nie no, Hiro, kretynie, co ci w głowie, kiedy właśnie się wykrwawiasz? Dupy. Hiro, staph!
Ocho, chwila… centrala, tracimy wizję! Kolejny zawrót głowy był najwyraźniej silniejszy od poprzednich – w końcu sprawił, że Szczur osunął się w czyjeś ramiona niczym ta dziewica, której gorset za bardzo ucisnął płuca. Problem tylko polegał na tym, że ta dziewica wyglądała wyjątkowo męsko, a jej waga… cóż, dam się o wagę nie pyta!
W każdym razie jego wstrząśniętemu mózgowi wyjątkowo nie spodobał się kolejny wstrząs spowodowany gwałtownym pchnięciem na ławkę, co oczywiście organ dał natychmiast Daisuke do zrozumienia, traktując go jeszcze mocniejszym kopniakiem w środek czaszki. Blondyn syknął, otwierając ślepia jak poparzony, po czym w mgnieniu oka zlokalizował dupka, którego musiał za to zabić. Gadał właśnie coś o jakichś uszkodzonych czaszkach, co informatora w tym momencie gówno obchodziło. Chociaż… uszkodzenie czaszki tego skurwiela było nad wyraz kuszącą wizją…
Dłoń zakończona czarnymi paznokciami wyjątkowo szybko wystrzeliła w powietrze, chwytając materiał munduru. Blondyn z rzadko spotykaną wśród ludzi siłą, bez najmniejszego problemu przyciągnął do siebie Skrzydlatego.
- Taki chciałeś być, kurwa, pomocny? – wycedził i nie czekając na odpowiedź, zacisnął drugą dłoń w pięść. No i cóż, jak to zaciśnięte pięści mają w zwyczaju, wylądowała ona na twarzy srebrnowłosego. Coś zgrzytnęło. Prawdopodobnie to ten przestawiony nos, ale głowy nie dam…
Wku- się zdenerwował. No co poradzisz, jak nic nie poradzisz? Pewnie zrobiłby jeszcze coś równie twórczego, ale znowu zakręciło mu się w głowie. Przymknął ślepia, wypuszczając mundur z ręki. Nie zwracając już większej uwagi na swojego „towarzysza broni”, czy jak ich się tam powinno nazywać, skierował spojrzenie na dziewczę, które z pewnością przedstawiało sobą o wiele bardziej interesujący widok niż zakrwawiona morda mężczyzny obok.
- Wybacz mi to uniesienie – rzucił nonszalancko w jej stronę, spoglądając jednocześnie ze zdegustowaniem na krew na swojej ręce. – Może… – zacisnął na sekundę powieki, hamując odruch wymiotny. Wstrząśnienie mózgu, ta? – Byłabyś tak łaskawa, by pomóc mi dostać się do mojego apartamentu?
A walić facetów w pełni sił, służby porządkowe czy innych ratowników. On miał zdecydowanie inne plany na resztę tego wieczora.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.06.14 23:51  •  Promenada  - Page 6 Empty Re: Promenada
Skrzywiła się paskudnie. Naprawdę, chyba nikt nie spodziewałby się po tej dziewczynce takiej minki. Wyglądała co najmniej, jakby chciała zagryźć posiadacza głosu wścibskiego suczysyna, myślącego, iż pozżerał każdy rozum w Mieście. Co on sobie myślał? Że Amasakawa miała przy sobie osiemnaście bandaży i gaziki? Aha, aha, próbuj dalej. Zresztą, skąd on mógł wiedzieć, jak się pomaga człowiekowi? I co miało oznaczać "dostarczyć"? Daisuke nie był żadnym towarem na sprzedaż, do kurwy nędzy. Dopiero po dłuższej chwili obdarzyła go swoim łaskawym spojrzeniem urażonej królewny. Co on, do cholery, kombinował? Był zdecydowanie za blisko.
I oczywiście musiał przesadzić. Zacisnęła zęby, wydając z siebie przeciągły syk, zupełnie jakby towarzyszyła rannemu mężczyźnie w bólu.
- Wie Pan, co Pan robi!? - Zacisnęła dłonie na deskach zbitych w to wyjątkowo niewygodne siedzenie zwane ławką. Koleś był z nimi od niespełna minuty, a już zdążył sobie nagrabić. - Mógł Pan zrobić mu jeszcze większą krzyw-...!
Najwyraźniej panicz, któremu tę krzywdę wyrządzono, postanowił zareagować sam. To nie mogło skończyć się dobrze, ale kto powiedział, że w życiu spotykamy się z samymi happy endami?
- Hiro-san!? - Rzuciła znikąd, jak na złość wchodząc mu w słowo akurat przy wyrazie "kurwa", którego chyba sami bogowie nie chcieli dać jej usłyszeć, bo jej własny głos zamaskował go idealnie. Mogła jedynie dostrzec urywany ruch warg i kojarzący się z nim wyraz twarzy. Doprawdy, gdyby miała więcej czasu na rozmyślanie, pewnie w końcu doszłaby do tego, co starał się przekazać ich nowemu towarzyszowi "pogawędki". - Nie uważam, że powinieneś marnować energię na-...
Trzask.
Odwróciła głowę w bok, przysłaniając sobie cały widok dłonią, co było właściwie niepotrzebne, zważywszy na zaciśnięte powieki i już i tak ograniczony widok właśnie wcześniejszą zmianą pozycji makówki czarnowłosej. Czego właściwie się bała? Że będzie miała koszmary? I tak nie sypiała. No i... ogólnie było to zupełnie idiotyczne. Powinna mieć styczność z krwią i przemocą na co dzień, a tu co? Bała się zwykłego zalążka wpierdolu spuszczanego jednemu mężczyźnie przez drugiego?
Może nie wyobrażała sobie Nezumiego w takiej sytuacji? Ta. Największe skurwiele były w jej mniemaniu nieskalane żadnym grzechem.
"Wybacz mi to uniesienie."
Rozchyliła delikatnie palce, a wraz z nimi rozwarła powieki niemal żółwim tempem, opuszczając jednocześnie podniesiony chwilę temu wzrok wprost na ławkę, do której aktualnie zdawał się być przyklejony jasnowłosy. W dodatku wszystkie te jego odruchy... przerażały ją. Co, jeśli zaraz zasłabnie? Może naprawdę powinni zaczekać na pieprzony ambulans?
- Ja... ja nie wiem... - odparła z nieukrywanym powątpiewaniem w głosie. A niby co? Miała udawać zajebistą bohaterkę, tak jak panicz Sięgnę-Słońca-Ze-Swoimi-Skrzydełkami? O nie. Nigdy. Mimo wszystko lepiej było wziąć go pod ramię i ewentualnie reanimować na środku ulicy, niźli zostawać na choćby sekundę w tym niekoniecznie doborowym towarzystwie, które mogło zagryźć siebie nawzajem. Uśmiechnęła się pokrzepiająco, gdy wreszcie podjęła decyzję, po czym - z chwilowym wahaniem - wyciągnęła dłoń w stronę Informatora i chwyciła za jego nadgarstek. - Mogę pomóc. Ale pod warunkiem, że położysz się dopiero tam, a nie na asfalcie. - Dodała jeszcze, po czym pociągnęła go lekko w swoją stronę, by pochwycić go w pasie. Jakby to miało coś dać, nehe. Tak czy siak, posławszy jeszcze przepraszające spojrzenie w kierunku Joachima - bo oczywiście musiała zostać przekjutaśna - oddaliła się wraz z Dupkiem.

[z/t + Dupciuś~]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.14 22:31  •  Promenada  - Page 6 Empty Re: Promenada
Dlaczego nie uniknął ciosu? Dlaczego się nie uchylił? Czyżby refleks go zawodził? Nie... Po prostu nie zrobił tego i już. Co z tego, że skończył z rozbitym nosem?
Krew puściła się szerokim strumieniem na ziemię. Kto by pomyślał, że taki mały organ posiada w sobie tyle żywotnego płynu? Oślepnął na chwilę, gdy jego oczy
Cofnął się o krok i próbował powstrzymać krwawienie chusteczką, którą przycisną do nosa. Pochylił się w przód, by nie pobrudzić munduru. – Cholera – pomyślał. Miał przestawiony nos i lepiej byłoby szybko temu zaradzić. Zacisnął zęby i szarpnął ręką. Dało się słyszeć ohydne chrupnięcie, gdy wszystkie chrząstki wskoczyły na swoje miejsce. Krew zaczęła uciekać jeszcze szybciej. Chusteczka przesiąkła całkowicie, wymienił ją więc na nową. Wyprostował się w momencie, gdy Szczur prosił dziewczynę o odprowadzenie go. Kiedy wstał, Dedal posłał mu lodowate spojrzenie. Kiedyś go zabije. Przypadkiem znajdzie się w Desperacji podczas nalotu i spłonie.
Przepraszające spojrzenie dziewczyny zdezorientowało go. Tego się po niej nie spodziewał.
Nie zatrzymywał ich, kiedy odchodzili. W ogóle przestał ich zauważać. Słońce zaświeciło mu w oczy, powodując ból. Usiadł na ławce i grzebał z kieszeni, poszukując okularów przeciwsłonecznych. Udało się. Są. Założył je i wtedy usłyszał dźwięk syreny wozu S.SPEC. Zabawne. Mogą go skląć za fanaberie i wzywanie specjalnej karetki do złamanego nosa. Trudno, jakoś się to wytłumaczy.
Wstał i poszedł w kierunku dźwięku.


[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.14 20:18  •  Promenada  - Page 6 Empty Re: Promenada
Nawet Vasto będąc len-...oszczędzającą energię osobą od czasu do czasu miał ochotę przebywać na świeżym powietrzu. No powiedzmy... Właściwie to aktualnie siedział na jednaj z ławek i grał w coś na swojej przenośnej konsoli. A była to dosyć absorbująca dla niego czynność.
- Zdychaj już ty cholerny bossie! Ile jeszcze mam cię tłuc?! - wymamrotał gniewnie od nosem. - I skończ przywoływać te durne kościotrupy!
Jedną z niewielu rzeczy która wkurzała go w grach było to, gdy główny przeciwnik przywoływał jakieś przydupasy. Niech walczy jak mężczyzna! Co to ma być, no?! Może jeszcze nosi rurki i lubi w dupę co?
W końcu potwór padł pod ciosami wirtualnego miecza i Vasto ukończył kolejny poziom. 89 ze 100. A grę ,miał od wczoraj... Że niby co? Ma doły pod oczami? Wcale ni- No może troszkę. Właściwie to można powiedzieć że wyglądał nieco jak wampir. Albo bardzo zadbany menel. Zmierzwione włosy, cienie pod oczami i nieprzytomne spojrzenie. Taaaaak, nic dziwnego że nikt do niego nie podchodził. Kiedy uniósł wzrok pobliska grupka dziewczyn odbiegła z piskiem. Vas rozejrzał się zdziwiony co je tak wystraszyło, ale nic nie zauważył. Ta dzisiejsza młodzież..
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.14 20:38  •  Promenada  - Page 6 Empty Re: Promenada
Karea należała do osób, które przede wszystkim wielbiły ciszę i spokój. Nie rozmawiała z innymi, starała się ich unikać... wolała być człowiekiem skazanym na wieczną samotność. Póki co jej to nie przeszkadzało. Uwielbiała jednak zwiedzać nowe miejsca, obserwując piękną naturę. Zawsze fascynowały ją wszelkiego rodzaju zwierzęta. Od wielkiego wilka po małego ptaszka do drzewku. Dalej miała w sobie coś z dziecka, na które niestety nie wyglądała. Szła po promenadzie. Nieco zgarbiona, ręce zaś schowane były w kieszeniach grubej kurtki. Dalej było zimno... brr, nie cierpiała tego. Najchętniej wsunęłaby się pod jakiś kocyk i... po prostu zasnęła. Jednak nie, jej umysł musiał wygonić ją wprost na zimne wiatry. Zmrużyła swoje szmaragdowe oczy, słuchawki w uszach grały dość energiczną muzykę, przez co nie zwracała najmniejszej uwagi na otoczenie. Lubiła się tak odcinać... zawsze ją to relaksowało. Wyciągnęła się i zamrugała kilkukrotnie. Wszystkiego było takie szare i pozbawione życia... no chyba, oprócz kolesia grającego na ławce w jakąś grę.
- Też bym sobie w coś pograł...- Mruknęła, wyobrażając sobie jak przed kominkiem zabija jakieś potwory. Jednak nic jej się nie chciało. Ostatnimi czasy zbyt mocno się rozleniwiła. Wyciągnęła się więc lekko, a kiedy mijała Vasto... niechcący potknęła się o jego nogę, co spowodowało, że gra tamtego spadła z głuchotem na ziemię. Zupełnie nieświadomie, poczuła, że traci grunt pod nogami. Wyrżnęła kozła tuż przed Aniołem. Cała scena wyglądała dość śmieszenie. Zwłaszcza, że samo powstawanie zajęło jej trochę czasu. Podeszła do małej przenośnej konsoli, podniosła ją i wręczyła Vasto'wi.
- Przepraszam. Taka niezdara ze mnie. - Powiedziała przekrzywiając lekko głowę. Maska zasłaniała częściowo jej twarz, powodując, że zamiast miękkiego dziewczęcego głosy wydobywał się młody męski. Trudno jest zrozumieć ludzi takich jak ona, jednak to jej nie przeszkadza. Poprawiła lekko rękawy, chowając w nich swoje lodowate ręce.
- Działa, prawda? Jeżeli nie mogę zwrócić kasę. - Dodała na wszelki wypadek, gdyż nie chciała aby blondyn rzucił się na nią z okrzykiem, że zniszczyła mu grę. Kiedyś spotkała małego chłopczyka, który miał balonika. Dziewczyna podeszła i w pewnym momencie balonik pękł. Dziecko zaczęło wrzeszczeć w niebo głosy i obwiniając ją za zniszczenie jego ukochanej zabawki.
''Kupię Ci nowy'' Mówiła, jednak rozwydrzony bachor pobiegł zawołać swoich rodziców, którzy dali niezły opierdziel dla dziewczyny. Nazywali ją jeszcze bezdusznym chuliganem. Ach... od tamtego czasu nie cierpiała dzieciaków. Pod swoją słodziutką twarzyczką kryją się prawdziwe demony, które tylko czekają żeby zwalić na Ciebie winę. Tak więc trauma została i Karea przekonywała się, że nigdy nie będzie mieć dzieci. Dla wszystkich ludzi i tak była mężczyzną... więc.. można się przyzwyczaić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.14 22:05  •  Promenada  - Page 6 Empty Re: Promenada
Vas obserwując niebo nawet nie zauważył jak ktoś podszedł do niego. Obecność kogoś jeszcze odnotował dopiero gdy ten przewrócił się prosto przed nim. Przy okazji zrzucając grę Anioła na ziemię. Dziwny gruchot towarzyszący temu raczej nie wróżył nic dobrego dla urządzenia... W oczach Vasto przez chwilę zapłonęły mordercze ogniki, ale szybko zgasły. W końcu to tylko gra... Kupi sobie nową - stać go.
- Nic nie szkodzi. Jesteś cały? - najemnik zauważył że wygląd chłopaka jest dosyć nietypowy. Szczególnie jego maska... No ale cóż, każdy ma prawo nosić co mu się podoba. Pomógł mu wstać z ziemi. - Uważaj trochę bardziej. Dobrze że nie ma tu żadnych kamieni czy coś...
Vas wziął przenośną konsolę do dłoni. Jej stan... Cóż... Powiedzmy że pęknięty po przekątnej ekran zbytnio nie poprawił chłopakowi humoru. Schował ją do kieszeni bluzy.
- To nic takiego. Naprawi się. Nie potrzebuję twoich pieniędzy, stać mnie samemu na naprawę, a ty nie zrobiłeś tego specjalnie prawda? Nie przejmuj się aż tak.
Żebu pokrzepić chłopaka na duchu uśmiechnął się do niego. Jego wygląd sprawił że wyszło to mniej-więcej tak... Może nie ucieknie z krzykiem.
- Swoją drogą... Mów mi Vasto. Dla przyjaciół Vas. Miło mi cię poznać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.14 22:31  •  Promenada  - Page 6 Empty Re: Promenada
// Przestraszyłam się tego uśmiechu. xD

Ojoj, nieprzyjemny dźwięk wydany przez elektryczne urządzenie nie wydawał się być przyjemny dla ucha.. jednak co zrobić. Stało się i już. Tak naprawdę to Kara nie czuła nawet wyrzutów sumienia. Jednak należało grać troszkę inną osóbkę.
- Nie, nic mi nie jest. - Odparła krótko, otrzepując się z ziemi. Może troszkę zabolała ją ręka... jednak mniejsza z tym. Wyleczy się. Od tego nie umrze.
Chyba.
Przez pierwszą myśl przeleciało jej, że chłopak tak naprawdę ma gdzieś czy by skręciła rękę, zabiła się... jednak mówił całkiem serio. Ona by się tak tym nie przejęła, bardziej popłakałaby się ze śmiechu, widząc taki upadek. Ale przecież istnieją różni ludzie.
- Huh, dla mnie jak widać wystarczył Twój but. - Mruknęła mrużąc lekko oczy. Jakoś nie specjalnie się tym przejmowała. Ostatnimi czasy coraz częściej zdarzało jej się upadać na ziemię... to na pewno była wina losu!
- Cóż... wyglądałeś na dość...zagranego. Ale skoro uważasz, że nic się nie stało... to niech tak będzie. - Odpowiedziała wzruszając lekko barkami, uważnie obserwując jak chłopak chowa zniszczony sprzęt do kieszeni bluzy. Kiedy jednak dziewczyna uniosła wzrok, zauważyła jego uśmiech, który... pozostawał wiele do życzenia.
Ciekawe o czym właśnie myśli... Zapytała siebie w myślach. Może wyobraża sobie jak jak zabija ją tą konsolą? Biedaczysko wyglądało tak, jakby przez ostatnie kilka godzin (dni) spędził na graniu w grę... która chyba była dla niego wszystkim. Tak więc jego poziomy i wszelkie walki w mgnieniu oka spełzły na niczym. Co za strata...
Karea zabiłaby na jego miejscu. Na szczęście jednak on nie jest nią. Słysząc jego imię, skinęła lekko głową. Cóż, tak się właśnie spodziewała, że zacznie się nowa znajomość. Nie ma to jak rozwalenie komuś gry życia...
- Jestem Yumi. Mnie również miło Cię poznać. - Powiedziała. Cóż czasami.. lepiej jest po prostu... pójść spać? Wut? Karea przystanęła z nogi na nogę, chowając swoje lodowate dłonie w ciepłej kurtce. Tego jej było trzeba...
- Bez obrazy, ale wyglądasz jak trup. Może powinieneś coś.. zjeść, napić się i przespać? - Wyraziła swoją opinię, przekrzywiając lekko głowę. Ten uśmiech... wrr, zapamięta go do końca życia. Nie wróżył on niczego dobrego, bynajmniej dobrze, że nie rzucił się na nią jak kot z wścieklizną. Ach, czasami nie potrafiła zrozumieć ludzi. Cóż, nie wiedziała, że ma przed sobą Anioła. Nie wierzyła w takie coś. Była przykładem człowieka, który o niczym nie wiedział. Władze odpowiednio zadbały, aby ludzie byli zupełnie nieświadomi. Jednak czasami myśli dziewczyny stawały się być odległe i dziwne... jakby coś przeczuwała, a jednak odpychała to z całej siły. Wystarczy jej życie takie, jakie jest.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.14 23:41  •  Promenada  - Page 6 Empty Re: Promenada
Vasto zauważył że z nieznajomym chyba coś jest nie tak. Czyżby coś sobie zrobił? Przy takim upadku łatwo skręcić nadgarstek albo zrobić sobie coś innego. Anioł istniał zanim pojawili się ludzie, więc miał sporo czasu na nauczenie się tego gdy próbują coś ukryć. A osobnik przed nim ewidentnie coś sobie zrobił. Lekkie ściągnięcie brwi i skrzywienie były wszystkim co Vas zauważył ale to wystarczyło. No nic...skoro nie chce to niech nie mówi. W razie czego to odprowadzi go do szpitala. Bo jeszcze sam znosu się przewróci i będzie tylko gorzej...
- To ty na mnie wlazłeś... Ja sobie spokojnie siedziałem... - wymruczał pod nosem. Przyjrzał się mu uważniej ale maska utrudniała zadanie. + 10 do bycia skrytym. - pomyślał. - Gry to nie wszystko. Może i czasem z nimi przesadzam...ale lubię być po prostu najlepszy i to dlatego. Ciężko mnie wtedy oderwać od grania...
Anioł zauważył dziwny wyraz twarzy nieznajomego po tym jak uśmiechnął się do niego. Czyżby miał coś na twarzy? Raczej nie... Ciekawe... Patrzył na niego przez chwilę uważniej nadal się uśmiechając. Następne słowa wywołały zdziwienie na twarzy Vasa.
- Jak trup? Nie wiem czemu... Spałem dzisiaj wystarczająco długo. Co prawda kiedyś znajomy lekarz mówił mi że dwie godziny snu to za mało ale... Umarł w łóżku podczas snu. Zabawna sprawa... Zawsze lubił długo spać. Nieco przykre że do tej pory nie ustalili kto to zrobił. Szkoda faceta... - znowu posłał Yumi uśmiech, ty razem trwał on tylko sekundę. Przez chwilę dumał nad losem znajomego. Władze podejrzewały o morderstwo jakiegoś Wymordowanego, podobno znaleźli jakieś ślady szponów na ciele ofiary. Ale sprawa szybko ucichła... - I nie martw się... Zjadłem rano dwa donuty i popiłem kawą. Zadziwiające jak szybko schodzi litrowy dzbanek tego napoju z rana...
Anioł uniósł kciuk do góry w geście "ok". Zazwyczaj bardziej o siebie dbał ale ostatnio trafiło mu się bardzo stresujące zadanie i potrzebował relaksu... A i gra jaką sobie kupił nie należała do najgorszych. Trzeba jak najszybciej naprawić konsolę... Vasto wyciągnął powoli rękę w stronę głowy Yumi i...poklepał go po ramieniu.
- Ale jest coś co możesz zrobić w ramach zadośćuczynienia. Pójdziesz ze mną do serwisu a potem... Do salonu gier. Nudzę się tam samemu bi nikt nie chce ze mną grać... - najemnik pokręcił głową zrezygnowany. - Nie mam pojęcia czemu...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.14 0:01  •  Promenada  - Page 6 Empty Re: Promenada
Cóż, dziewczyna nie wiedziała, że miała przed sobą anioła z.. (krwi i kości? Kości i skrzydeł?) mniejsza z tym. Bynajmniej lekki ból ręki udało jej się ukryć. (Bynajmniej tak właśnie sądziła) I tak już jej lewa ręka nie była w najlepszym stanie, a poza tym... trochę bólu nie zaszkodzi. Przyzwyczaiła się do niego. Było to całkiem normalne. Ból był częścią życia każdego człowieka na tym przeklętym świecie.
- Wcale w Ciebie nie wlazłem. Potknąłem się tylko o Twoje nogi, które tak wywaliłeś! - Burknęła niby oburzona, jednak po chwili zaśmiała się delikatnie. Słysząc jednak jego słowa na temat grania, wzruszyła lekko barkami.
- Według mnie gry są za bardzo uzależniające. Przez nie dużo czasu się traci, odcina od społeczeństwa... chcesz być najlepszy w czymś co nie istnieje. To przykre... w końcu człowiek i tak stał się uzależniony od elektroniki. - Westchnęła lekko, by po chwili ponownie na niego spojrzeć. Nie przeszkadzało jej to, że wszyscy myśleli, że jest mężczyzną. Już się do tego przyzwyczaiła. Dobrze się kamuflowała. Słuchając jednak jego dlaszych wypowiedzi, dziewczyna przekrzywiła głowę w lewo.
- 2 godziny? Człowieku! Mi nawet 10 nie wystarczy, żeby dobrze się wyspać... jak Ty w ogóle możesz funkcjonować... Huh, ten lekarz umarł we śnie? I lubił spać tak długo jak ja... Czy mam się czegoś bać? - Mruknęła, krzywiąc się nieznacznie. Sprawy miasta były Karze kompletnie nieznane, nie przejmowała się niczym. Była obojętna, że ktoś z mieszkania obok popełnił samobójstwo. Jakoś nigdy nic nie było w stanie ją poruszyć.
Chłodna maska, którą miała na sobie sprawiała, że nie wyglądała na przyjaznego człowieka. Ludzie się jej obawiali i woleli nic nie mówić. I dobrze. Przynajmniej miała święty spokój.
- Pijesz kawę? Fuj, ona jest ohydna... lepsza jest herbatka z cytrynką... - Zamruczała, przypominając sobie dzisiejszy poranek, kiedy to takową wypiła. Miłe czasy. Nieważne, że powtarzała je od 3 lat. Herbatka zawsze sprawiała, że stawała się ciut weselszą osobą. Jednak Karea nieco się zamyśliła. Od rozmyślań oderwała ją ręka Vasty, który poklepał ją po ramieniu. Jakby nie patrzeć nie lubiła kiedy ktoś naruszał jej bezpieczną sferę. Zawsze się wtedy niepotrzebnie stresowała. Nigdy tego nie lubiła... jej bezpieczne kółko odległości znowu zostało naruszone. Jednak o dziwo zachowała spokój, choć z początku mężczyzna mógł wyczuć lekkie drgawki przebiegające przez jej drobne ciałko.
Słysząc jednak jego słowa, o tym co ma zrobić... cóż, uśmiechnęła się lekko. Jednak jej uśmiech był nie widoczny. Vasto mógł tylko zauważyć ten jasny promyk w jej oczach.
- W sumie...czemu by nie. I tak nie mam nic lepszego do roboty. Huh... nikt nie chce z Tobą grać? Widzisz, oni mają lepsze rzeczy do roboty! Albo jesteś po prostu w grach za dobry... nikt przecież nie lubi porażki i poczucia bycia gorszym. - Mruknęła po czym powoli skierowała swoje kroki za mężczyzną. Cóż, obawiała się nieco tego co może się wydarzyć...ale mniejsza z tym. Czasami musi się rozerwać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.14 0:55  •  Promenada  - Page 6 Empty Re: Promenada
Vasto postanowił łaskawie nie komentować czemu w takim razie chłopak przechodził tak blisko ławki. Sam był sobie winien! Słuchając jego następnych słów wzruszył tylko barkami.
- Gry to nie jedyne w czym jestem dobry. Są jednak dla mnie ucieczką od rzeczywistości. Przyjemnie jest czasem uciec od całego świata i jego problemów. Jedni używają do tego telewizji, inni książek, kolejni gier, a są i tacy dla których ucieczką jest muzyka... - wskazał palcem na słuchawki tamtego. - Wiele zależy od osobowości danej jednostki. Uzależniony czy nie... Raczej trudno sobie pomyśleć gdzie nadal bylibyśmy bez elektroniki. Wczesny wiek XX jak sądzę...
Cały czas obserwował swojego rozmówcę. Co on tak narabia tą głową? Normalnie jak dziewczyna jakaś nie facet... A może to jakiś tik? Kto go tam wie...
- Huh? Nie grożę ci przecież, skąd taki wniosek? Przytoczyłem tylko znaną mi historię na poparcie tezy że długi sen też bywa szkodliwy. Bo łatwiej cię wtedy zlikwidować dla przykładu.
Vasto był tolerancyjnym aniołem. Stojąca przed nim jednostka jest jeszcze młoda i głupia, nic nie wie o prawdziwych dobrodziejstwach tego świata. Tylko takie rozymowanie powstrzymało go od złapania słó tamtego i wepchnięcia mu ich spowrotem do gardła.
- Kawa. Nie. Jest. Ohydna... - wycedził krótkimi zdaniami. - Jeśli komuś nie smakuje to może dolać mleka i posłodzić. Taka jest najlepsza. Herbata z cytryną też jest spoko...ale nie aż tak jak kawa. Ona sprawia że żyjesz!
Vas poczuł jak dreszcz przechodzi przez ciało Yumi'ego. Najwidoczniej nie lubił gdy ktoś go dotyka. Cóż... Jak to mówią? "Zły dotyk boli całe życie?" Jednak propozycja chyba spodobała się chłopakowi. Dało się to poznać po jego oczach. Które miał całkiem ładne tak swoją drogą... Prawie jak dziewczyna...
- No to uzgodnione. Idziesz ze mną.
Razem odwiedzili serwis gdzie Vasto zostawił konsolę do naprawy i ruszyli w stronę salonu gier.
[z/t x2]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Promenada  - Page 6 Empty Re: Promenada
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach