Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 17 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 12 ... 17  Next

Go down

Pisanie 28.05.17 23:44  •  „Bunkrowisko”. - Page 8 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Gavran naprawdę miał nadzieję, że wredne riposty skrócą mu cierpienia. Nie chciał już niczego od życia, liczył się już tylko spokój. Powitałby śmierć teraz jako jedynego, najdroższego przyjaciela. Gdyby przyszłaby po niego kostucha z kosą i usiadła obok, Gavran jedynie modliłby się, żeby to nie były halucynacje. Wstałby (gdyby mógł) i odszedłby ze Śmiercią, zostawiając za sobą wszystko.
Naprawdę chciał umrzeć. Już nawet go nie obchodziło, że nie będzie lojalny wobec Psów. Stracił nadzieję, że kiedykolwiek się stąd wydostanie.
Gavran zbladł, słysząc słowa jednego z Kotów. Nie, nie, nie. Nie tak miało być. Mieli go szybko zabić. Poderżnąć gardło, podciąć żyły, udusić, cokolwiek. Zaczął kręcić głową, nie zważając na ból. Rurka zaświszczała desperacko w proteście.
świstu, świstu
Oczywiście Koty nie były łaskawe. Nigdy nie były. Gavran próbował się wykręcić, unikając zastrzyku, ale dużo mu to nie dało. Po chwili poczuł, jak igła wbija mu się w ciało. Drżał lekko, czekając na ból. Nie wiedział, czego się spodziewać. Po chwili zaczął tracić wzrok, co go przeraziło bardziej, niż myśl o bólu. Zaczął mrugać i mrużyć oczy, ale nic to nie dawało.
Zacisnął dłonie w pięści. Jeżeli straci wzrok, to jak będzie w celi wyszukiwał robaki? Już i tak ledwo mu to wychodziło. Gdy poczuł, jak Kot rozcina mu powiekę, spanikował. Zaczął się szarpać w więzach, ale, jaka niespodzianka! Nic to nie dawało. No kto by się spodziewał? Jednak gdy poczuł nagłe silne szczypanie, już kompletnie stracił głowę. Rurka zaczęła głośno świstać, a Gavran nie był w stanie nawet pomyśleć o swoich dawnych przyjacielach.  Obrazy, które wcześniej dawały mu jako taką ulgę, teraz nie były w stanie nadejść. Przerażony Kundel szarpał się coraz mocniej.  Nie mógl nawet poczuć dokładnie, co mu robią. Wiedział tylko, że powieki nie dają się podnieść, a silny ból nie chciał zelżeć. W końcu poraniony, zmęczony i przerażony Kundel trafił do celi, ale to nie był koniec jego cierpień. Zwymiotował tak skrupulatnie zbierane pająki i robale,  po czym zamarł w bezruchu.
Dlaczego on?
Dlaczego?
Ręka zaczęła sunąć po podłodze, szukając czegokolwiek ostrego. Czy będzie w stanie podciąć sobie żyły? Niestety na nic nie mógł natrafić, cela była pusta. Zaczął pełzać po kamieniach, próbując znaleźć kamień lub kawałek szkła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.06.17 14:02  •  „Bunkrowisko”. - Page 8 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Niestety dla Gavrana nie dało się znaleźć niczego. Cela była pozbawiona wszelakich narzędzie, które mogłyby pomoc ewentualnemu samobójcy, ale co z tego, skoro i tak wycieńczone ciało padło ze zmęczenia niedługo potem. Został obudzony dopiero przez łoskot otwieranej celi. Ale nie trzeba było być geniuszem by wiedzieć kto to taki.
- Witaj słoneczko! Jak tam w krainie wiecznej nocy? Hm? Nie słyszę cię. Powiedz no coś słoneczko - po tych słowach Kot powalił go na ziemię siadając na nim okrakiem i wgniatając mu kolanami ręce w ziemię. Kundel na nowo został unieruchomiony. Czy zbierało się na kolejne tortury? Najprawdopodobniej.
- No powiedz, że chcesz być wolny? Nic nie mówisz? Brak sprzeciwu? No to dobrze, czuje się zaszczycony twoim szczęście z przebywania tutaj, ale skoro tak bardzo nas lubisz, to zrobisz coś dla nas? - po tych słowach zatkał rurkę pozwalając tym samym Gavranowi mówić. Mimo unieruchomienia jeszcze nie stał się agresywny w przeciwieństwie do poprzednich razy Kundel jeszcze nie dostał przydziału bólowego i nic nie wydawało się do tego doprowadzać.
- To jak? Odpowiesz na parę pytań? - po tych słowach wbił mu igłę w szyję.
Z miejsca ukłucia rozlało się ciepło, które powoli powędrowało do całego ciała. Gavran nie mógł wiedzieć co to jest. Był to środek, który przedłużał złudną ślepotę, owszem dłuższe jego stosowanie mogło wpłynąć na wzrok, ale na razie była to dopiero druga dawka, więc bez nerwów. Prędzej go rozczłonkują do końca niż rzeczywiście oślepnie. Może i to lepiej dla niego?
- To co teraz dostałeś, to całkiem przyjemna substancja, wiesz? Jak tylko skłamiesz, to twoje ciało wydzieli hormony, które z nią przereagują, a wiesz co wtedy będzie? Ból, który nawet ci się nie śnił, a ty nie zemdlejesz ani nie umrzesz. To jak? Będziesz współpracował? - blef, którego nie dało się wykryć w głosie oprawcy.
Kundel miał do wyboru, albo spróbować to rozgryźć i ryzykować kolejną dawką cierpienia albo zdradzić gang i być może uniknąć kolejnych tortur. Nie była to łatwa decyzja.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.17 1:13  •  „Bunkrowisko”. - Page 8 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Nie znalazł niczego, co mogłoby mu się przydać w samobójstwie. Niczego. Nie da rady sobie przegryźć żył, jest za słaby.
Łbem też nie walnie o ścianę.
Mógł więc tylko leżeć i zastanawiać się nad sensem życia. Już naprawda był oobjętny wobec... wszystkiego. Wiedział, że po niego nie przyjdą. Za dużo czasu minęło. Wiedział też, że Bóg nie istnieje. Pomógłby mu, gdyby istniał. Przecież jest dobrem, prawda? Wybacza, pomaga i tego typu. Dlaczego więc nie pomógł jemu? Gavran miał wrażenie, że w momencie tortur naprawdę potrzebował znaku. Jakiegokolwiek. Ale teraz... Teraz już miał wszystkiego dosyć.
Leżał na ziemi z zamkniętymi oczyma, próbując nie myśleć o bólu. Miał wrażenie, że boli go każdy nerw w jego ciele. Ile jeszcze będzie musiał cierpieć, zanim pozwolą mu zginąć? Gdyby miał siłę, mógłby zamienić się w kruka. Ale co by to dało? Pewnie odcięliby mu skrzydła. Albo wyrwali po kolei wszystkie pióra.
W końcu zasnął.
Śnił mu się Wilczur. Stał w celi nad wymęczonym ciałem Gavrana. Były szef spojrzał tylko na niego z pogardą i wyszedł, dołączając do CATSów.
Obudził go jakiś łoskot. Gdy chłopak usłyszał głos jednego z jego prześladowców, wzdrygnął się z przerażenia. Dlaczego tak szybko?
Wciągnął łapczywie powietrze ustami, gdy Kot zatkał rurkę.
- Nie chcę... - wymamrotał, kręcąc głową.
Gavran zaczął drżeć, gdy poczuł igłę. Bał się bólu, który pewnie zaraz nadejdzie. Ale jak na razie... nic.
Jednak kolejne słowa Kota były najgorsze. Jeszcze gorsze cierpienia, czy to możliwe? Nie kontrolując swojego ciała. biedny Kundel poczuł na swoich policzkach łzy. Płakał. Jakie to żałosne. Co miał zrobić? Zdradzić gang? Zostawili go. Ale może nie wiedzieli gdzie jest? Ale... zrobiliby coś. Cokolwiek.
Ale Evendell i reszta... Ich nie mógł skrzywdzić. Ale... ból. A gdyby tak rzucił się na tego Kota? Co prawda równałoby się to z podniesieniem ręki i pacnięciem go w ramię, ale może dałby radę zrobić coś więcej. Na razie powie prawdę. Jak będą zadawać pytania, najwyżej... najwyżej coś wymyśli.
- Tak. - wymamrotał. - Powiem.

Bo powie. Jak na razie nie skłamał. Ale co potem, jak uniknie trudnych pytań?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.17 12:50  •  „Bunkrowisko”. - Page 8 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Odpowiedź Kundla najwyraźniej spodobała się oprawcom. W końcu taki był ich cel od samego początku.
Zmusić go do mówienia, pewnie dlatego nie skrzywdzili go aż tak bardzo. W końcu ofiara milcząca z szoku nie jest dobrą ofiarą. Niestety dla Gavrana jego oprawca i tak nie odciążył jego i tak pokaleczonego ciała a tylko siedział i najwyraźniej się zastanawiał jaką tajemnicę ujawnić pierwszą. Cóż, to nie był trudny dylemat.
- Jak chronicie swoją kryjówkę? - ciekawe ile miał do powiedzenia zwykły kundel?
Chociaż przecież członek przeciwnego gangu nie mógł znać rangi wymordowanego w tym całym cyrku, ale przecie tak długo go nie szukali. Wszystkie siły zwiadowcze jakie były nigdy nie przyniosły informacji jakich się spodziewał, ale tym lepiej.
Mieli więcej czasu by dotrzeć do tej chwili. Dlatego czekał zaciekawiony na odpowiedź swojego więźnia.
Jakby ten tylko zaczął coś kręcić, to już wiedział jak zada mu ból. Jedno proste cięcie po obojczyku, które rozpłata mu mięsień na ramieniu. Kiedyś się zagoi, albo wda się gangrena i wiezień umrze, ale przecież kogo już to obchodzi, skoro zacznie mówić? Bo zacznie, tego oprawca był pewien.
- No więc słoneczko? Nie mam całego dnia by się z tobą bawić - w jego głosie brzmiała wyraźna kpina wobec wszystkich, ale również i zadowolenie jak i wyzwanie. Czy Gavran odważy się kłamać?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.08.17 1:26  •  „Bunkrowisko”. - Page 8 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Poprzedni temat

Najbardziej irytującym faktem było to, że niemal bez przerwy od roku Psy biegały i zbierały swoich. Odbijały ich z samych siedzib wrogów. Dosłownie z ich rąk.
(najpierw ty. Po ciebie przyszli)
Sala Góry Babel została zniszczona. Ich podłoga pływała we krwi.
(potem zabójcy, abyście mogli dokonać zemsty)
Kasyno było spalone do ostatniej drzazgi. Nie zostało nic prócz popiołu. Kartagina spłonęła żywcem. Uwolnili wtedy Kirina i Hemofilię.
(potrzeba wam rekrutów, aby można było ich szkolić)
Wyrzucony niedopałek papierosa zginął pod wojskowym butem. Buchnęła ziemia.
Tak.
Potrzebowali Gavrana, aby pokazać mu, jak nigdy więcej nie trafić w ręce wroga.

Skwar był upiorny. Wody mieli jednak pod dostatkiem. Przed wyruszeniem kazał Chrisowi wziąć najpotrzebniejsze klamoty. Zresztą, był pewien, że Pudel zadbałby o asortyment i bez rozkazu, jednak przyzwyczajenie nakazywało Wilczurowi wspominać o najbardziej przewidywalnych opcjach. Ten jeden raz mieli przejść przez piekło po cichu. Bez wszczynania awantury z każdym diabłem, którego miną po drodze.
Spokojnie.
Dzięki chuście Kundla, znalezienie Gavrana to bułka z masłem.
(potrzebujecie tej krwi, aby przeżyć)
Grow machnął ręką w powietrzu, jakby odganiał natrętnego komara; w rzeczywistości był to gest, który miał odsunąć od niego mary. Efekty artefaktu tropiącego robiły się coraz mniej wyraźne i nie miał czasu na użeranie się ze zmorami. Korzystał, póki ślady wciąż były widoczne i mogły ich zaprowadzić do celu bez błądzenia. Bo wyglądało to banalnie. Jak czerwone kreski na czarno-białej mapie, które prowadzą do skarbu, tak tutaj pojawiały się ślady kroków, mgiełki woni, odciski palców.
Tym właśnie sposobem dotarli na „bunkrowisko”.
Grow zmarszczył lekko nos. Doskonale pamiętał to miejsce. Tutaj pierwszy raz spotkał Shiona. Tutaj też stracił...
Chris, Shion. — Te dwa imiona prześlizgnęły się przez jego zęby w tak cichym szepcie, że równie dobrze mógł ich nie zawołać. Wskazał na rudowłosego, a potem na betonowe, zarośnięte ruiny.
Choć łatwo było namierzyć Gavrana dzięki artefaktowi, Shion posiadał coś, czego magiczny przedmiot nigdy nie będzie miał — wspomnienia i doświadczenie.
To twój test lojalności, ty cholerny...
Grow oderwał wzrok od Shiona, przebiegając spojrzeniem po plenerze. Dwa z jego psów węszyły nieustannie. Sam zresztą badał teren na wypadek, gdyby ktoś już teraz dostrzegł ich obecność, choć przecież specjalnie szli pod wiatr, a kroki stawiali dyskretnie...

Dodatkowe informacje:
Ekwipunek oraz ubiór wpisany do profilu. Grow wziął ze sobą dwa psy: Aydena i Aishę.

Użycie artefaktu:
— Tropiciel. Użycie: 1/3. Grow znał zapach Gavrana, ale w razie czego Psy posiadają również jego chustę — Gav zostawił ją w ramach tropu.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.08.17 22:48  •  „Bunkrowisko”. - Page 8 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Przez całą drogę milczał, próbując zachować względny spokój. To była jego szansa. Na wykazanie się. Na udowodnienie, że nie jest już Kotem, tylko Psem. Zwłaszcza, że czuł na sobie jego spojrzenie. I to właśnie w jego oczach pragnął najbardziej się zasłużyć. Byłaby to najlepsza nagroda. Musiał jednak uporać się jeszcze z gromadzącymi demonami przeszłości, które wypełniały każdy zakamarek tego miejsca.
To tutaj po raz ostatni…
Zamknął na moment oczy, mając wrażenie, że nadal czuje jego zapach. Jakby czas w tym jednym miejscu stanął. Na tę jedną, krótką chwilę wrócił wspomnieniami, został Kotem, dla niego. Tylko po to, by raz na zawsze się pożegnać.
Wyciągnął gwałtownie rękę do przodu i zacisnął palce na materiale bluzy Growlithe’a, ściągając tym samym jego uwagę na swoją osobę.
- Nie. – powiedział, choć cicho, to jego głos brzmiał pewnie. - Nie możemy iść tą drogą. Jest zbyt oczywista. Z lewej strony, jeżeli obejdziemy kawałek, znajdziemy tunel. A raczej dziurę. Została wyżłobiona w skałach na wypadek ewentualnej drogi ucieczki. Nie jest strzeżona, bo jeżeli nie wiesz, gdzie jej szukać, to nigdy jej nie znajdziesz. Nawet jakbyś szukał milimetr po milimetrze. – uniósł spojrzenie na wyższego wymordowanego. - Ale ja wiem, gdzie jest. – dodał wreszcie wypuszczając miętolony w palcach materiał i posunął się nieco na przód. Nie wyminął jednak Alfy bez jego wyraźnej zgody na to, żeby mógł ich poprowadzić ten kawałek. Chciał udowodnić mu nie tylko lojalność względem DOGS, ale również to, że nauczył się słuchać ii wykonywać bezwzględnie jego rozkazy. Chciał, by wiedział, że może na nim polegać.
Jeżeli Grow tylko się zgodził, Shion spróbował odbić w lewo, ukrywając się pomiędzy rozbitymi skałami i ruinami i posuwać się na przód, aby wreszcie dotrzeć do gruzowiska. Gruzowiska, które nie odznaczało się niczym nadzwyczajnym na tle innych gruzowisk na Desperacji. Jedno z wielu. Pełne odłamków, kamieni i innych śmieci. Aż do momentu, kiedy wymordowany naparła jeden z kamieni i przesunął go nieco na bok, odsłaniając ziejącą czernią dziurę, w której osoba o większych gabarytach wejdzie, chociaż pewnie wielokrotnie się obije i otrze.
- Trochę więcej drogi, ale jest bezpieczniej. – powiedział chłopak, spoglądając na Growlithe’a, wyraźnie oczekując jego dalszych instrukcji i rozkazów.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.08.17 12:03  •  „Bunkrowisko”. - Page 8 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Komunikat był jasny: spotkamy się po drodze. Więcej nie trzeba było mówić. Odnalezienie Loser też nie było aż tak trudnym zadaniem. Kiedy tylko dowiedziała się, że to z nią ma być w akcji ratunkowej Gavrana, najlepszym pomysłem będzie zabranie jej również i do brudnych cel, które jak się okazało, nikt nie odwiedzał pod nieobecność Hem. Chwile jej nie ma i wszystko schodziło na psy.
Dzięki temu, że Psy wyruszyli wieczorem, była szansa, że obie zdążą dotrzeć tak jak mówiła Hemofilia. Nieważne jak bardzo po drodze to było, ważny był fakt, że dotrą tam w jednym kawału. Albo na czas. W końcu nie miały szansy zbyt długo balować w miejscu, które dla Hemofilii było jak drugi dom.
Droga z Więzień do Bunkrowisk była taka sama jak nie krótsza, dlatego miała pewność, że zjawią się w odpowiednim ku temu momencie. Niewiele się pomyliła, kiedy już z daleka widziała zgraję, która miała na celu uratować jednego ze swoich. Plan był prosty: zrobić to bez większych bójek, cicho i bezszelestnie. Ale czy dla DOGS było to takie proste zadanie?
- Coś przegapiłyśmy? - ciche pytanie wydobyło się z gardła dziewczyny, kiedy to bezgłośnie przybliżyła się do Przywódcy, dzięki swojej wyuczonej umiejętności skradania się. Zdążyła. Co prawda mieli się spotkać po drodze, ale dobrze wiemy jak los lubi pleść figle. Powinien się cieszyć, że obie były w całym kawałku. W końcu Hemofilia miała uniemożliwione manewry jedną ręką.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.08.17 11:20  •  „Bunkrowisko”. - Page 8 Empty Re: „Bunkrowisko”.
„(…) Do tego czasu masz całkowity zakaz wykonywania misji jakiegokolwiek rodzaju. Zatem, nawet gdyby sam Wilczur sobie coś ubzdurał, masz wykazać się asertywnością albo, w wypadku jej kompletnego braku, odesłać go do mnie. Mówiąc prościej – siedzisz na dupie w kryjówce.”
Nie uchował słów Bernardyna we własnym sercu, ale chociaż uprzejmie pozwolił je sobie zapamiętać i powspominać z ironią w chwilach, kiedy to robił coś kompletnie odwrotnego, niż zakładały. Minęło stosunkowo dużo czasu, odkąd wrócił do budy. Zdążył się wygrzać, najeść, ugadać z tymi bardziej lub mniej lubianymi, a nawet zatopić we własnych myślach i wspomnieniach gorszych dni kilkadziesiąt, jak nie setkę razy.
Dziś snuł się za plecami Wilczura w milczeniu z uniesioną wysoko głową i czujnym wzrokiem oplatającym okolicę. Bez sensu było wybiegać poza jego kroki, wszak nie wiedział nawet dokąd dokładnie szli. Niemniej pozwolił przynajmniej dawać sobie złudzenie, że ma krajobraz pod kontrolą. Wypatrując w oddali niewiadomo czego, wmawiał sobie, że już wykonywał jakąś pożyteczną robotę, bo co innego miał robić w takiej sytuacji, jak nie „pożyteczną robotę”?
Była to jego druga misja, odkąd wyszedł spod opieki lekarza. Po poprzedniej jedynym uszczerbkiem na zdrowiu jaki doznał, były bolące po podróży nogi… wystarczająca zachęta, aby rwać się jak głupi do następnego zadania.
Jekyll go uśmierci.
Był milczący, doskonale niewyróżniający się wśród całej zebranej zgrai. Lewą rękę trzymał blisko, prawą ocierał pot wykwitły na czole. Omiótł brązowym spojrzeniem wejście właśnie odkryte przez Shiona, by zaraz skinąć łbem dołączającym się do grupy kobietom.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.08.17 23:44  •  „Bunkrowisko”. - Page 8 Empty Re: „Bunkrowisko”.
......Chris wyglądał jak siedem nieszczęść i w gruncie rzeczy czuł się niewiele lepiej. Normalnie pewnie gadałby na temat raportów, misji, planów, rocznych podsumowań... generalnie nawijałby jak katarynka, dopóki ktoś skutecznie nie kazałby mu się uciszyć. Tak już miał. Zresztą był, do cholery jasnej, sekretarzem. Pudlem. Nie Dobermanem, Chartem, Ratlerem, Wilczurem, czy jakimkolwiek innym osobnikiem. Pudlem. Zajmował się robotą papierkową i okazjonalnie udowadniał, że wbrew pozorom wcale nie jest tak łatwo go zabić. Cóż, a przynajmniej powinien to robić okazjonalnie, niemniej ostatnio miał trochę pecha i musiał częściej bronić własnego gardła. Nie, żeby czuł się z tego powodu pokrzywdzony - to Desperacja, świat po apokalipsie, tutaj nigdy nie było czasu na rozczulanie się nad sobą.
Mimo wszystko byłoby miło, gdyby przestał obrywać od swoich.
No, ale jak wiadomo, w życiu rzadko otrzymuje się to, na co ma się ochotę. Dlatego Chris tylko zacisnął zęby na wieść, że ma brać udział w misji ratunkowej Gavrana, a już po chwili ruszył tyłek z salonowej kanapy i poszedł do magazynu. Ktoś w końcu musiał ogarnąć skompletowanie ekwipunku dla całej tej bandy szubrawców i szumowin. Nie było to zbyt trudne, skoro akcja miała być szybka. I cicha.
Cicha akcja w wykonaniu DOGS.
Co za czasy nastały.
Gdyby nie fakt, że nieźle bolała go klatka piersiowa, pewnie już dawno parsknąłby śmiechem. W gruncie rzeczy był cały poobijany i posiniaczony, ale największy problem stanowiła ograniczona ruchomość jednej z górnych kończyn. Chociaż struktura mięśnia na przestrzeni barku i szyi została odnowiona dzięki Ourell'owi, to i tak jeszcze daleko mu było do pełnej sprawności. Hmh. Mówi się trudno i płynie się dalej. Tudzież sunie. Cholera, najwyżej będzie się czołgał, jeśli zajdzie taka potrzeba, ale miał dość upokorzeń ostatnimi czasy, dlatego jak na razie po prostu zaciskał szczękę, prąc nieustępliwie przed siebie. No, prawie nieustępliwie. Potykał się, niemniej do tego chyba wszyscy zdążyli się przyzwyczaić. Póki nie będzie musiał używać tej jednej ręki to powinno być stosunkowo dobrze. Co prawda był w ponurym nastroju (nie próbował docinać Wilczurowi, nie rugał Ailena za olewanie nakazów Jekyll'a i ani razu nie wspomniał o zaległych raportach), ale generalnie sprawiał wrażenie dostatecznie przytomnego, by podczas misji nie robić za kulę u nogi. Powiedzmy. Dalej nie wiedział, na co Growlithe'owi potykający się o własne kończyny Pudel na kolejnej akcji ratunkowej, ale cóż. Najwyżej wpisze się to w statystyki jako szkolenie. Znowu.
- Hemofilia, Loser - odezwał się Chris na widok dziewczyn, kierując na nie spojrzenie bystrych ślepi. - Jericho powinien już być ustawiony. Chwilowo panuje spokój, a to jest dla was .
Rzucił w ich stronę dwa bukłaki owinięte w szerokie pasma materiału, po czym przeniósł wzrok na Shiona.
- Korzystając z tego tunelu... pamiętasz może, w jakim miejscu prawdopodobnie się znajdziemy? - przerwał na chwilę. - Droga jest prosta, czy się rozgałęzia?
W gruncie rzeczy wolał wiedzieć za dużo, niż za mało.


Informacja ogólna: Chris wyposażył każdego Psa w skórzany bukłak (1,2l) z wodą (trochę stęchła, ale z pewnością zdatna do picia) i dwa szerokie paski materiału (z podartych koców, mają w ewentualności służyć za bandaże).

Ekwipunek Chrisa: ubiór opisany pod profilem, ręcznie robiony kastet z metalowymi wypustkami (przy zbyt agresywnym używaniu może się rozwalić), bukłak z wodą, dwa pasma materiału.

/ Pardon za marną jakość, poprawię się.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.08.17 13:37  •  „Bunkrowisko”. - Page 8 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Niczego nie trzeba powtarzać dwa razy, aby dotarło do Loser. Miała spotkać się z Hemofilią pod drodze, by na koniec dotrzeć do reszty grupy Psów. I tak też było. Już z daleka sztuczne, czerwone oczy dostrzegły całą zgraję, więc pospiesznie do nich dołączyła, ale bez robienia przy tym większego hałasu. W końcu nie mogła pozwolić, aby jej mechaniczne części okazały się najgorszą wadą. Cicha akcja i DOGS? Jeszcze się okaże czy to połączenie ma prawo bytu.
Zatrzymała się blisko reszty bez słowa, uważając otwieranie ust teraz za całkowicie zbędne. Pojawiła się na czas, nieuszkodzona, z Hem obok siebie. To w zupełności wystarczy, by stwierdzić że wszystko jest w porządku. Przeskanowała szybko, ale dokładnie okolicę, doszukując się podejrzanych obiektów, jednak na razie nic na takie wyglądało. Najwidoczniej było jeszcze za wcześnie.
Większą uwagę biomecha przyciągnął zaraz potem Chris. Skinęła głową na jego słowa i złapała swój bukłak. Co prawda jej nie będzie potrzebny, ale mogła wziąć go ze sobą, aby zachować na potem dla reszty. W końcu jeden pojemnik z wodą jej nie spowolni. Doczepiła go sobie do pasa, przy którym miała również dwa sztylety. Darowała sobie zabieranie dodatkowej broni palnej, bo w razie czego jedną miała w ręce. Miało być po cichu, więc nie prowokujmy losu, żeby to zmienić.
Stanęła plecami do grupy, słuchając tego, co między sobą omawiali, ale w większości skupiała się na otoczeniu. Wolała uniknąć niespodzianek, a trzymanie ręki na pulsie było bardzo w jej stylu. Może nigdy nie wyglądała na zaskoczoną, ale to nie oznaczało, że wszystko było takie oczywiste. Odbicie jednego ze swoich z pewnością nie będzie należało do najłatwiejszych, ale jeżeli wszystko pójdzie sprawnie może unikną większej jatki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.08.17 18:47  •  „Bunkrowisko”. - Page 8 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Jericho już w wojsku nauczył się, że uwagę innych oraz szacunek trzeba sobie wywalczyć. Dlatego też, jako ktoś nowy w szeregach DOGS był zaskoczony propozycją wzięcia udziału w misji ratunkowej. Czyżby chcieli go sprawdzić? A może przypomnieli sobie, że ten zwykły, szary kundel był świetnym snajperem? Był i nadal jest. Zgodził się więc ochoczo na wzięcie udziału w misji. Przygotowywał się długo, gdyż wiedział, że musiał wypaść jak najlepiej. Dodatkowo, była to dosyć niebezpieczna misja, więc na szali stało życie jego oraz jego towarzyszy. Wszystko musiało zatem zostać dograne idealnie. Wychodząc, zabrał wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Futerał z karabinem snajperskim Barret M82 wziął w jedną rękę, katanę przewiązał sobie u pasa (w końcu czasem walka na dystans zmienia się w walkę w zwarciu, czyż nie?), a pochwę z Glockiem 17 zamontował na prawym biodrze. Był gotowy do wyjścia.

Jakiś czas później dołączył do wszystkich Psów, którzy zmierzali w stronę bunkrowiska. Nie odzywał się do nikogo, bo nikogo nie znał. Nie wiedział co to byli za ludzie i czy w ogóle ludźmi byli. Zresztą, to ostatnie nie miało absolutnie żadnego znaczenia. Dla niego liczyła się tylko misja i jej wykonanie. Gdy stanęli u celu podróży to podszedł do dowódcy misji.
- Idę się rozstawić. Będę na tamtym dachu - powiedział wskazując palcem na miejsce, w którym zamierzał się rozłożyć. Uznał, że będzie ono odpowiednie, gdyż był to dosyć wysoki budynek z płaskim dachem, z którego z pewnością było wiele widać. Ruszył więc w stronę tamtego miejsca, wszedł na dach i rozejrzał się dookoła przez chwilę. Nie chciał jednak zostać wykrytym przez wroga, więc szybko kucnął, otworzył futerał i zaczął składać karabin. Sprawdził, że wszystko było dobrze połączone, odpiął pochwę z kataną i odłożył ją na bok. To samo zrobił z pochwą z Glockiem. Następnie położył się na skraju dachu. Cały czas strzelbę miał w gotowości, sam natomiast obserwował okolicę wypatrując panoszących się wrogów. Karabin był wyposażony w tłumik, więc wystrzały nie były tak głośne jak normalnie. Na razie była cisza i spokój.

//Wybaczcie jakość. Nie pisałem od dwóch tygodni i trochę zardzewiałem, ale wracam powoli do formy//

Wyposażenie takie w opisie + bukłak z wodą, który dostał od zaopatrzeniowca.
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 17 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 12 ... 17  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach