Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 17 Previous  1, 2, 3, 4 ... 10 ... 17  Next

Go down

Pisanie 17.09.14 21:17  •  „Bunkrowisko”. - Page 3 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Silka stała i obserwowała wszystko, cóż nie uzyskała odpowiedzi i widząc jak kocica na nią łypie z wstydem zrobiła gest głowa jakby chciała przeprosić. A właściwie to chciała ponieważ, głupia dopiero po fakcie ogarnęła co takiego debilnego zrobiła. "Głupia ja, głupia debilka, co z ciebie za niekulturalny bachor!" Karciła się jak zwykle w myślach, niby znała maniery ale z głupoty jak zwykle najpierw powie, zrobi a później myśli. Jednak z namysłów gwałtownie i dość boleśnie wyrwał ją krzyk kocicy. Blondynka zamrugała kilka razy zerkając na dziewczynę, właściwie już chciała się odwrócić w stronę mężczyzny chcąc znowu poprosić o wskazanie drogi, lecz właśnie coś zaczęło w nią lecieć. Jedyne co zdążyła opętana zrobić, to głupią minę z zezem gdyż patrzyła na latający obiekt. Nie ogarnęła a już po chwili na niej była sieć, z początku chciała z niej jedynie wyjść, dlatego zaczęła się plątać w niej niczym ryba bez wody.
-Ej co to ma być, dlaczego niby. Ja tam chciałam tylko wydostać się do domu!- Krzyknęła niezadowolona z faktu, że w ogóle coś takiego miało miejsce. Po tych słowach zerknęła znowu na nieznajomą. była ciekawa czy ona też dostała ta uroczą niespodziankę. No dostała dlatego też popatrzyła się na nią wzrokiem zbitego psiaka. Po prostu nie podobało jej się to, gdyż aktualnie leżała na tyłku (w czasie rzucania się, potknęła się i upadła), jej włosy to jeden wielki kołtun wplątany zapewne jeszcze w sieć, ubrania aktualnie są brudne, a ona sama siedzi z dwoma dziwnymi osobowościami na gruzowisko. No, żyć nie umierać.
-Ja chcę do Guerre!- krzyknęła nagle, głosem jakby miała się rozpłakać. Zapewne gdyby był przy niej jej pan, on by wiedział co zrobić, tak wiedział by co.. a ona, ona sama nie była zbyt pewna, lecz jeżeli jeszcze będzie gorzej to zacznie być agresywna, chyba że Kociak zrobi pierwszy krok, to i ona po niej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.09.14 14:23  •  „Bunkrowisko”. - Page 3 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Tak staromodny człowiek w tak dalekiej przyszłości. Tak nowoczesnej, tak odległej. Ale nie.. On musi być inny. Używać silników spalinowych, bo musiał, bo to lepsze, bo to nie zawodzi. GÓWNO. PRAWDA. To, że jest fanem tego pieprzonego dwudziestego pierwszego wieku, nie oznacza to, że musi wszystkim utrudniać życie w tak ciężkich czasach.
Po pierwsze - kazał zbudować sobie motor. Ale to nie byle jaki. Fani lat 2000 - 2100, jeśli chodzi o starą Japonię zapewne kojarzą animacje o tytule "Final Fantasy" i jednego z głównych bohaterów - Cloud'a. Już wiecie o jaką maszynę mu chodziło? Tak. Właśnie. O to ogromne bydle. Bo chciałby tam wozić swoje różnorakie ostrza, gnaty i inne takie. Do tego zaszedł do laboratorium i zarządzał, aby specjalnie dla niego stworzyli nową maskę z filtrem. Aby była wygodna, aby się w niej nie pocił, aby podczas biegu mu nie spadała i żeby mu się do paska przyczepiała, bo często je gubi. Oczywiście wszystko dostał, bo jak inaczej? Rozkazy z dowództwa, lubią go tam, bo wtyka nosa w nie swoje sprawy - tak, jak oni.

Był na swoim cotygodniowym patrolu po ruinach. Silnik tej bestii zapewne zaalarmował już wszystkie gangi, Czerwonych i inne ohydztwa tego świata w promieniu stu mil. Głośne to, ale za to jakie mocne. Mmm.. I piękny odgłos. Taki "Amerykański Bulgot". Och. Zapomniałbym.. Jego ostatnie znalezisko w tych starych ruinach. Pieprzony odtwarzacz muzyki. Zabrał go do siebie i oczywiście, jak to on - zaczął naprawiać. W dupie, że na rynku są już o wiele lepsze, nowsze, ładniejsze, ale nie... Trzeba naprawić, bo to antyk! Za pieniądze, które wydał na naprawę mógłby kupić z dwadzieścia odtwarzaczy. Idiota.

Ale koniec z tym narzekaniem. Trzeba przejść do czasów teraźniejszych.

Podczas patrolu jego uwagę przykuły jakieś trzy osobniki. Albo i cztery. Nie wiedział, czy to coś za tą czarną bestią zaliczyć do osobnika, czy.. Czy CZEGOŚ. A jak ich zauważył? Zapewne to już wam się rzuciło na myśl. Ta nowa maska ma także wbudowaną elektronikę najwyższej klasy. Poprawia wzrok, wyostrza zmysły i współgra z tym jego nowym, pięknym płaszczem z naszytym wilkiem na plecach. Wygląda nieco, jak łowca głów, czy coś w tym stylu. Do tego te bojówki i trepy. To wszystko tworzy niezłą poświatę. No.. Odbiegłem od tematu. To było jakieś dziesięć kilometrów od jego położenia. Chyba działo się coś niezłego.
-Moment, moment... -zmrużył oczy, stojąc tak w zamyśleniu. Ten dziwak przebrany za Batmana wygląda nieco na mieszkańca miasta.. Albo człowieka. A zadaniem Wilka było chronić ten ginący już gatunek.
-Ten dzień był długi -powiedział, łapiąc się za bok głowy, mocno ciągnąc w bok. Jego kark strzelił bardzo głośno, niczym w starych filmach.

Odpalił silnik swojej ogromnej machiny i ruszył w stronę tej trójki... Czwórki... Trójki..?

Gdy był już dostatecznie blisko jego maska wskazała, że powietrze jest breathable, więc złapał za dwa filtry i pociągnął ją w górę tak, aby znalazła się na jego głowie. Standardowo z kieszeni prochowca wyjął paczkę fajek, włożył jedną do gęby i zapalił. Klepnął w bok pojazdu. "Kieszenie otworzyły się, odsłaniając pełen arsenał. Wyjął pałkę teleskopową, nieco zmodyfikowaną M4A4 oraz swoje ukochane rewolwery, które włożył do kabur.
Nie chciał bawić się w skradanie, więc wyszedł zza jednego z drzew i stanął za Batmanem, trzymają karabin w jednej z dłoni. Lufa była uniesiona ku niebu. W drugiej zaś trzymał pałkę, gdyby doszło do walki wręcz.
-Ichabod Wolf, przedstawiciel prawa Miasta 3 -powiedział, pokazując odznakę, która wisiała swobodnie na łańcuszku.


[Soz if będzie parę błędów, czy jeżeli nie wpasuję się w klimat, lecz to mój pierwszy post fabularny tutaj and muszę troszeczkę popisać, aby nabrać wprawy, bo dawno nie pisałem. ;_; ]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.09.14 17:26  •  „Bunkrowisko”. - Page 3 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Płaszcz okrywał cały jego przód, kiedy tak stał i patrzył wilkowi, czarnowłosej bestii, w oczy. Jego ciemne nozdrza rozszerzały się, wydmuchując powietrze, jakby tylko jeszcze dosadniej zaznaczyć wrogie intencje. Zasłaniał dziewczynę (bo chyba tym była kocica) w sieci. To nie zostawiało BatJokerowi wątpliwości. Czyżby miała tu więcej sojuszników? Może to kolejna organizacja wspierająca lub walcząca z Aragogiem? Żadnej jeszcze nie spotkał, jednak zapewne ta dwójka należała do jakiegoś zgrupowania.
Ciszę umilały liście i szarpanina nieznajomej w sieci. Kocica za to przestała nagle zachowywać jak wcześniej, czyli bliżej niezidentyfikowanie. Zamiast tego wyciszała i, jak dla BatJokera, gapiła się pusto przed siebie. Musiała pomyśleć o czymś poważnym, skoro jej zachowanie się zmieniło.
Bohater zmrużył oczy, kiedy usłyszał dodatkową postać. Nie chciał stracić czujności, to też patrzył się wciąż na wilka, niepewny, kiedy ten zaatakuje, jednocześnie starając się nie dać zaskoczyć postaci z tyłu.
Pojawienie się nowej persony z deka popsuło mu już niemal całkowicie dopracowany plan działania. Określił go na tyle szybko, by nie pozwolić mózgowi określić go słownie w pełni, jednak jego ciało wiedziałoby co robić.
Ale za jego plecami pojawił się On. Kolejna postać, będąca nie wiadomo po której stronie barykady. Wróg, czy przyjaciel? A może zwykły cywil?
Pan w wilczym płaszczu był uzbrojony, ale nie celował w nikogo bronią. Jeszcze nie celował. Sytuacja ta mogła zmienić się w każdym momencie.
Bohater zanotował w głowie, że te zabawki i tak nie są w stanie za wiele mu zrobić, o ile nie będą celować mu w głowę. Jego płaszcza przecież nie przebiją. Za długo pracował nad uzyskaniem odpowiedniego materiału, który działałby jak tarcza, przed wieloma fizycznymi atakami.
Przedstawiciel Miasta 3, zanotował bohater, kiedy tamten się przedstawił. Imię nie było ważne. BatJoker powinien się zachować incognito. To przecież niewinny obywatel, taki jak reszta. Powinien od nich stronić, by ich chronić i nie mieszać ich w żadne bagno.
BatJoker przymknął oczy na moment, dając sobie chwilę do namysłu. Ten człowiek nie powinien się tu narażać.
Płaszcz peleryny lekko się ruszył, kiedy chciał wyjąć jeden z Bat-gadżetów. Mimo wszystko kocica coś widziała, a wilk ją pilnował. Nie lubił niepotrzebnie rozlewać krwi, jednak jeśli ona coś wie — on też musi wiedzieć. A czarny wilczur nie wydawał się gotów ustąpić.
Była tu jeszcze jedna dzikuska, o której za wiele nie wiedział. Zapewne przypadkowa istota, która może faktycznie się zgubiła, a teraz bezradna, jest zmuszona zdać się na los gotowany tuż przed nią. Na chwilę obecną mężczyzna chciałby, by jej tu nie było. W najgorszym wypadku kolejna dusza zostanie poświęcona w ramach większych idei, jednak wolałby ją ochronić. Poświęci ją tylko w ostateczności. Widać, że ma kogoś, na kim jej zależy. Jakie ona imię krzyczała? "Guerre"?
Teraz jednak był czas działania. Jeśli użyje proszków usypiających, w tych warunkach może odbić się to rykoszetem. Zwykłe bomby dymne powinny załatwić sprawę. Problem w tym, że wykończył je wcześniej tej nocy. Zostały mu tylko...
Uruchomił przycisk przy rękawie, aż wysunął się sztylet. Szybko zrobił dwa obroty do najbliższego drzewa, do którego wbił sztylet, by móc się podnieść ciężarem powyżej poziomu gruntu, kiedy drugą ręką wyrzucił micro-urządzenia, które powędrowały na ziemię. Były to ciągle prototypy. W najbliższym czasie te małe urządzenia miały się po zetknięciu z powierzchnią rozrastać do wielkości i kształtu węży. Później nawet pełzać. Jednak na chwilę obecną były to małe, srebrne kulki, które po zetknięciu ziemią rozładowały swoją elektryczność, atakując nią otoczenie. Nikogo nie powinny zabić, ale jeśli trafiły blisko, w najlepszym wypadku sparaliżują przeciwnika na dłużej. Z założenia miała być to zabawka czysto dywersyjna. Nie wiedział jednak, jak to zadziała u wilka. Zwierzęta to niebadana przez pana Borysa kategoria, ale miał nadzieję, że go spłoszy i zadziała o tyle dotkliwiej, by nie zwierzak przeszkadzał.
Szybko sięgnął ręką gałęzi, by wbić ostrze wyżej i wspiąć się na gałąź. Stanął na niej, a przy drugim kroku wyskoczył. Miał szczęście, że zdążył przed ułamaniem gałęzi. Wyskoczył jednak niefortunnie na źle ułożoną lewą stopę. Nie patrząc na to, znów zamachnął się nożem. Przy wyskoku celował, żeby wyskoczyć za nieznajomą dziewczynę, co mu się udało. Przy szybkim zamachnięciu przeciął sieć, nie do końca pewny, czy przypadkiem, nie drasnął skóry Silence. Przy drugim zamachnięciu przeciął jej sieć na tyle, by zrobić jej wolną drogę, by wyjść i uciekać.
— Uciekaj - powiedział jej swoim mocnym głosem bez cienia zawahania, czy też z jakąkolwiek emocją. Już nawet nie patrzył na dziewczynę, tylko na osobników za nią, Ustawił się w pozycji gotowości.


[Przepraszam, jeśli post okaże się chaotyczny i z błędami, ale teraz muszę szybko wyjść. Jak widzicie jakieś poważne nieścisłości i błędy, to dajcie mi znać. Poprawię jak tylko wrócę. ]


Ostatnio zmieniony przez BatJoker dnia 19.09.14 20:48, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.09.14 20:03  •  „Bunkrowisko”. - Page 3 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Fuck this world.
Ona śniła, prawda? Teraz jakiś gościu z bronią w ręce wszedł na pole bitwy i przedstawił się jako Ichakabomborobodoro Wolf... albo jakoś inaczej, po czym pokazał odznakę przedstawiciela władzy miasta-3. Prychnęła, z obrażonym wzrokiem patrząc w jego stronę. Tja... obydwoje - on i ten pseudo-bohater to jacyś popaprańcy! Minęła jej szybko ta fascynacja, a jej miejsce zajęła złość i żal. Miała teraz zranione serce! Ogarnęła prędko siatkę i odrzuciła ją od siebie, patrząc niebiesko-czerwonymi ślepiami w ich stronę. - Słuchaj, ty... pożal się boże obrońco sprawiedliwości! - warknęła do "przedstawiciela władzy miasta-3" - Wiesz, gdzie teraz jesteś? - rozejrzała się, patrząc arogancko w górę, a potem z bitch-face'm kontynuowała - Na desperacji. - po czym zaśmiała się, dając mu do zrozumienia, że to nie jest miejsce dla mieszczuchów. - Skoro jesteś "przedstawicielem władzy miasta-3" to co ty tu, do jasnej cholery, robisz?! - skrzywiła się, rozwierając ramiona, robiąc gest "ja nie wiem, o co Ci w ogóle chodzi, głupi człowieku! Weź umrzyj." Zrobiła dwa kroki w tył i chwyciła za siatkę, w której uwięziona była Silence. Po szamotaninie z trochę lepkich materiałem uwolniła dziewczynę z sideł. W tej samej chwili musiała starać się odskoczyć od dziwnych, srebrnych kulek, które ruszyły w ich stronę. Wydawały się niebezpieczne. Spojrzała na mężczyznę w czarnym wdzianku, który chwycił się drzewa, chcąc ewidentnie uniknąć kontaktu z podłożem. Chwyciła się więc sama najbliższej odstającej gałęzi, siadając na niej i znacznie się odchylając, podała otwartą dłoń do nieznajomej dziewczyny. Prawie spadła. Może i się nie znały, może ich początki nie należały do najpozytywniejszych, ale razem tkwiły w tym bagnie! Obwiązała kawałek gałęzi ogonem, dzięki czemu łatwo i szybko nie spadnie. - Złap mnie!
Aragot warknął na batmana. Rozwiał się, tworząc na swoim miejscu smugę ciemnego dymu. Te kulki nic mu nie zrobią, jest w końcu Bogiem Śmierci. Zjawą. Zbliżył się do niego, znowu przybierając swoją prawdziwą postać. Dwumetrowy shinigami warczał na niego i jeżył sierść. - Głupi człowieku! - odezwał się grobowym głosem. - Nie zgrywaj bohatera. Wilczur przeszył go na wylot swoim spojrzeniem. Wiedział, że gościu cierpiał na schizofrenię. Ale czym lub kim był... Aragog? Imię to było bardzo podobne do jego. Hmm, ciekawy, bardzo ciekawy zbieg okoliczności...
Wtedy Marcelina oberwała. Jej ogon, długi, cholernie długi, opadł luźno na ziemię. Wtedy poczuła, jak prąd przeszywa jej ciało. Nagle cała... była sparaliżowana! Nie mogła się ruszyć. Wszystkie mięśnie, ścięgna, kończyny odmówiły jej posłuszeństwa. Spadła głucho, lądując w okolicznych krzakach, nie mogąc się nawet poruszyć. Przez pierwsze kilka sekund nie widziała i nie słyszała kompletnie nic, a jej myśli to zbieg wszystkich sennych koszmarów, wspomnień i marzeń sennych...
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.14 21:18  •  „Bunkrowisko”. - Page 3 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Wszystko szło strasznie szybko, nim sie obejrzała pojawił się nowy facet. Widząc go wymachującego wielką pukafką jedynie fuknęła. Właściwie to już sie lekko pogubiła. A co chodzi, po co ta cała szopka i do czego to zmierza? "A ja chciałam się dowiedzieć tylko jak dojść do Edenu." zamruczała nieszczęśliwie w myślach, zerkając to na jednego to na drugiego.
Chciała się sama wygramolić z sieci rybackiej, właściwie to już podnosiła ręce do góry lecz ktoś ja uprzedził a była to dziewoja o kocim pyszczku. Wstała raz dwa, westchnęła głośno, otrzepała się niezadowoloną miną i tu nagle bum! Ktoś czymś rzuca, jakimiś kulkami, następnie wskakuje na drzewo, tutaj ktoś ją szarpię ona sama zaś podążyła za dziewczyną która nią szarpnęła. Może nie była ta zwinna jak kociaki patrząc na to, że bliżej jej było do tygrysa, ale sama wdrapała się na drzewo i w ciszy zastanawiając się co będzie dalej.
Na razie nie chciała nie mówić, ale jeszcze trochę i będzie niezbyt miło szczególnie, że powoli jej żyłka pękała. Zaś Marcelina która była najbliżej niej, mogła dostrzec jak kąciki jej ust lekko drgają z niezadowolenia.
-Nie wiem jak masz na imię, ale stwierdzam fakt, że to och powinnam się bać, a nie ciebie.- powiedziała w końcu do dziewczyny zerkając na nią, minę miała mało zadowoloną powiedziałabym, że właśnie wygląda tak jakby miała zaraz wybuchnąć złością.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.14 14:13  •  „Bunkrowisko”. - Page 3 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Niezbyt widział, co tu się dzieje. Dziwak przebrany za człeka-nietoperza i dwa mutanty. Żyć, nie umierać wręcz. Jeszcze przed tym, gdy batman wskoczył na drzewo, Wolf założył swoją maskę i włączył jeden z trybów bezpieczeństwa, ten przeciwko granatom każdego rodzaju, kontrolującym przepływ krwi, czy adrenaliny. Żeby zawału przypadkiem nie dostał. No i chwilę przed tym zagadało do niego to coś z kolorowymi oczyma.
-Myślisz, że jestem na tyle głupi, żeby wchodzić tutaj i nie wiedzieć o tym? Myślisz na co mi ta maska, motor, broń, pociski wybuchowe, granaty? Chyba nie jadę tego sprzedać nie sądzisz? Nie wiedziałem, że mutacja wyniszcza części mózgu odpowiedzialne za myślenie - odgryzł się.
Chwilę później po założeniu całych gratów... Nietoperek musiał pokazać te swoje gadżety. Gówno mu dadzą, jeżeli chodzi o zrobienie krzywdy Bigby'emu. Od czego mu w końcu gumowe podeszwy i obicia butów. Do tego w środku nich znajdowały się specjalne kable od akumulatora maski. Trzeba w końcu zbierać całą energię.
Kolejnym problemem był ten cholerny wilk. Był nieco przerażający.
-Cholera... Ależ ty paskudny - rzucił, odskakując do tyłu. M4 zarzucił na plecy, rewolwery także schował. Nie potrzebna była ostra amunicja.
-Gdzie się podziała moja licencja na zabijanie wszystkiego co się rusza -powiedział do siebie, wyjmując dwa granaty zza paska. Jeden był to błyskowo-hukowy, drugi zaś to typowy wabik. Byleby był cholernie głośny. Może połączenie tych dwóch granatów wystraszy zwierzynę. Szybko wyjął dwie zawleczki i potoczył obydwa cuda po ziemi, tak, aby idealnie wylądowały przed ślepiami wilka.
-Zasłonić uszy i oczy! -wrzasnął do reszty. Teraz nie byli jego zmartwieniem, więc nie chciał zrobić im krzywdy. Miał ogromną nadzieję, że to wszystko przyniesie jakikolwiek skutek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.14 10:53  •  „Bunkrowisko”. - Page 3 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Prychnęła na niego z pogardą. - Nie potrzebujemy żadnej "władzy" tu. - warknęła - Desperacja rządzi się własnymi prawami. Mutacja? Nie jestem wymordowanym, ograniczony człowieku. - zaśmiała się arogancko. Należała do osób miłych, ale ten cywilizowany "gość" z miasta-3 bardzo ją zirytował. Pieprzone mieszczuchy. Spojrzała pogardliwie na zarysy miasta widoczne na horyzoncie. -
- Mów mi Marcelina. - odpowiedziała, przytakując jej zgodnie. Ich, nawet tego "policjanta". Same poradziłyby sobie z tym 'batmanem'. Mogły równie dobrze zwiać. Zawsze jest jakieś wyjście.
W chwili, gdy ten rzucił pociski w wilczura, Aragot rozpłynął się w powietrzu z gorzkim śmiechem satysfakcji. Nic mu nie zrobi - niestety, Aragot również jest bezsilny. Ale szanowny detektyw nie musi o tym wiedzieć, wystarczy, że widzi napierającego na niego, dwu-metrowego, czarnego wilka z krwistymi ślepiami. Demon. A ten "nowy" jest po prostu zwykłym człowiekiem.
Gdy ona uderzyła głucho ciałem o glebę, ciernie z krzaków poharatały jej nagą skórę na rękach i nogach. Przez dłuższą chwilę leżała nieruchomo - wszystkie jej mięśnie odmówiły posłuszeństwa, zamiast całej akcji słyszała szum i pisk, obraz albo jej się rozmazywał, albo rozdwajał, przez co wolała już zamknąć oczy. Przygryzła wargi niemal do krwi i chwyciła się za skronie, w końcu próbując wstać, podtrzymując ciało lewą ręką. Gdy obraz uspokoił się, spojrzała na całą akcję 'z dołu'. Ogarnijcie się... - pomyślała, podpierając w końcu łokcie i zasłaniając twarz zamkniętymi w pięści dłońmi. Chcesz wojny? To będzie wojna.
Aragot znowu wyszedł z cienia, stając naprzeciw detektywa. Usilnie zasłonił uszy i zamknął oczy, by ochronić się przed głośnym wybuchem sprzętu. Z dezaprobatą kiwnął łbem, kręcąc oczami. Boże. On jest taki głupi! - Użyj głośniejszego sprzętu. Zwab tu najlepiej całą desperację. Darmowy obiad jest tu rzadkością.
W końcu jej ciało doprowadziło się same do jako-takiego ładu. By nie oberwać ponownie od dziwnych, latających kulek, wskoczyła na jedno z drzew. Czekała na moment, w którym ten wyciągnie jakąkolwiek broń. Sama objęła dobrze wam znane (lub nie) ostrze Hakudo i powiesiła go na okolicznej gałęzi. Zbliżyła się do Wolf'a, idąc dalej po trochę śliskiej gałęzi, po czym wyciągnęła jego jeden z pistoletów telepatycznie. Chcesz walki, tak? Chwyciła dość małą broń. Pewnie gdzieś tam w innych kieszeniach spoczywały większe. Podała pistolet Silence, mając tylko nadzieję, że umie odbezpieczać broń, i że w ogóle potrafi z tego korzystać. Sama dotknęła tylną kieszeń spodni, sprawdzając, czy szwajcarski scyzoryk nadal w nim jest. Strzeliła palcami, rozciągając się na rozgrzewkę. To będziesz miał walkę.
Wkurzyła się. Spieszyło jej się, nie miała dużo czasu, a wszystko wskazywało na to, że zabawa dopiero się rozpoczyna. Dlatego szybko zaczęło przemieszczać się łańcuchami gałęzi, oddalając się znacznie od pola walki. Prawdopodobnie nikt nie zauważył jej odejścia. W końcu zeskoczyła, zdyszana, zirytowana i z garstkami liści i igieł w dredach. Prychnęła i ruszyła w znanym kierunku.
zt.


Ostatnio zmieniony przez Marcelina dnia 15.11.14 17:12, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.10.14 12:55  •  „Bunkrowisko”. - Page 3 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Stał chwilę w miejscu, przyglądając się całej akcji. Towarzystwo ewidentnie straciło zainteresowanie, mimo że był naprawdę blisko nich, a drzewa zaczęły być i ich sprzymierzeńcami. BatJoker spoglądał więc na to z dystansem, nawet jeśli pewne kule dotarły i jego, jednak poza uderzeniem w pelerynę, nic nie poczuł. Tak to już jest jak spotkają się jakieś Over Power postacie. Nawet mimo tej sytuacji był w stanie tylko stać i analizować, kiedy inni byli widocznie zajęci sobą. Został mu naprawdę nikły zapas broni przy sobie, więc zostałoby mu tylko walka w ręcz i korzystanie z otoczenia. Jednak nawet on nie będzie się teraz pakował w serię ataków między dwójką, a w sumie trójką.
W sumie to myślał podobnie jak Marcelina. Ten chłopak NIE BYŁ tutaj potrzebny. Człowiek narobił sobie kłopotów, do tego dolewał oliwy do ognia, kiedy BatJoker po prostu musi porozmawiać z kocicą. Wie, że ona coś wie.
Dobra,najwyższy czas zadziałać.
Ruszył w stronę Big Bad Wolfa bokiem, by nie wejść przypadkiem w jego serię ataków. Doskoczył na metr do jego prawej.
— Ona ma rację. Nie powinieneś się tu pakować, wchodząc w tarapaty — mówiąc to nie patrzył na niego, tylko przed siebie, a całość wygłosił tym swoim głębokim głosem. — To miejsce mimo wszystko rządzi się innymi prawami, niż Miasto 3. Nie bez powodu się jedno drugiego wyparło.
A ostrzał trwał dalej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.10.14 21:00  •  „Bunkrowisko”. - Page 3 Empty Re: „Bunkrowisko”.
(miałam nadzieję, że nie poczekacie na mnie serio ;<)

Po chwili Silka już nie wiedziała co się do końca dzieje, aż zaczęło ją to wszystko irytować, smucić i wszystkie inne negatywne emocje nią kierowy. Dlatego też nie chcąc wyładowywać się, na tych biednych ludzikach którzy notabene ją naładowali tymi przykrymi emocjami. Dlatego też niczym dama w pałacu, wstała sztywno i szybko, otrzepała swój tyłek z całego brudu, zeskoczyła z drzewa. Po chwili rozejrzała się po okolic, zasyczała niezadowolona po czym pobiegła w między czasie zamieniając się w tygrysa. mA pobiegła tylko w jej znaną stronę.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.15 22:01  •  „Bunkrowisko”. - Page 3 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Ogłuszający szum, karki skarlałych drzew zdawały się skłaniać poddańczo pod wpływem porywistego wiatru, z jakim właśnie zmagał się Steve. Jego nogi, z każdym kolejnym krokiem zdawały się być coraz cięższe, jak gdyby ktoś poobklejał mu bieżniki magnesami, czy innym gównem. Gwałtowne, nadchodzące nieregularnymi falami podmuchy zrywały mu z głowy kaptur, odsłaniając tym samym krzywiące się pod maską oblicze Alberta.
Bolały go ręce i nogi. Miał zesztywniały kark i chyba go przewiało. Przypadkowy przechodzień zapytałby pewnie, czemuż to  takim razie nie szukał w miarę bezpiecznej i szczelnej kryjówki gdzieś w Apogeum Desperacji?
W oddali rozległ się przytłumiony wybuch.
Ano dlatego.
Spod maski gazowej dało się słyszeć szeleszczące westchnienie. Prawdę mówiąc, ostatnimi czasy w Desperacji roiło się od żółtkowych szaliczków, nie wspominając o tym, że sam Wilczur mignął mu przed oczami parę razy. Całe "miasto" drżało w posadach od ich wybryków, nic tylko huki, warknięcia i rykoszety kul, lądujące o włos od czyjejś czaszki. W przeważającej większości przypadków jednak trafiające w cel.
Nie był tam bezpieczny. Nikt nie był.
A już szczególnie on.
Rozległo się szuranie uciekających spod nóg kamieni, kiedy omyłkowo oparł się o niestabilny grunt. Przed nim rozciągało się coś, co można było nazwać wypukłą plątaniną krzaków i kaleczących dłonie jałowców. Wprawne oko Alberta było jednak w stanie wyodrębnić pewne charakterystyczne geometryzacje, które jednogłośne wskazywały na istnienie, gdzieś pod tą rozpasaną dziczą, jakiegoś budynku. Zaintrygowany obszedł obiekt dookoła, co jednak zajęło mu dobre paręnaście minut, zważywszy na jego wielkość oraz średnią (znikomą) dostępność.
- Czym jesteś, skarbie?
Wiatr, o ile to było możliwe, wzmógł się jeszcze, tak że Albert nie próbował już nawet naciągnąć na twarz kaptura. Ograniczył się jedynie do maksymalnego zasunięcia zamka błyskawicznego wiatrówki, w próżnej nadziei, że nie obudzi się na dzień następny z rozkosznym zapaleniem płuc.
Rozejrzał się dookoła, dla pewności przekręcając lekko głowę, tak, żeby jego lewe ucho mogło nasłuchiwać. Nie licząc słyszalnych z oddali hałasów w mieście oraz wszechobecnego szumu, było względnie spokojnie. Nikogo nie usłyszał. Nikogo nie wypatrzył.
Odwrócił się z powrotem w stronę budynku, wracając do drobiazgowego przeszukiwania okolicy w nadziei na znalezienie wejścia. Jeśli takowe jeszcze istniało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.03.15 7:22  •  „Bunkrowisko”. - Page 3 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Próbowałam się przedostać przez fale wiatru, które skutecznie utrudniały mi drogę. Zacisnęłam usta w wąską kreskę i złożyłam palce w pięść. Szłam dalej, mimo, że czułam niepokojące uczucia w gardle, oznaczające, że w najbliższych dniach czeka mnie ssanie jakiś eksperymentów medycznych. Warknęłam nieprzychylnie, gdy piasek, którego pobudził do lotu wiatr, uderzył wprost w mojej oczy. Psia krew, że mnie zawsze takie cuda spotykają. Przetarłam zabrudzone ślepia. Zła widoczność na tym terenie to wprost zaproszenie do sprawdzenia siły grawitacji. Nietrudno tu w końcu o bliższy kontakt z ziemią , gdyż na każdym kroku czaił się wystające korzenie, podkładające się niepozornie  pod nogi przechodniów.
Dlaczego jednak tu przybyłam? Przesyłka. Tak, nie mam pracy, a trzeba jakość zarobić. Musiałam dostarczyć coś jakiemuś fagasowi za całkiem fajną kwotę. Niestety, wybuchy zniechęciły mnie do udania w kierunki, gdzie odbiorca miał się znajdować. Wolałam już chodzić biedna, niczym mysz kościelna, niż nastawiać dupę za jakąś paczkę. Żyłam w żmudnej nadziei, że za godzinę, dwie, może trzy, sytuacja trochę się uspokoi. Dlatego właśnie znalazłam się tu. Chowając się w zakamarkach Desperacji i oczekując zbawienia.
Przetarłam oczy i w tym samym momencie wychwyciłam budynek. Dało się zauważyć, że konstrukcja niekoniecznie nadaję się do bliższego zapoznania. Jednak wiatr naprzykrzał się tak bardzo, nie licząc tego, że wzrósł na siłę, że byłam skazana, na użycie go jako schronu. Podreptałam w jego stronę, rozglądając się czy czasami na pewno jestem tutaj sama. Wstępnie byłam.
Dotarłam do jednej z ścian i próbowałam zrobić sobie miejsce, między mchem, a jakimiś krzaczyskami.
- Cholera. - przeklęłam pod nosem roślinę, której kolce spowodowały strumień krwi spływający wzdłuż dłoni. Syknęłam i przetarłem skaleczone miejsce, powodując niezbyt sympatycznie wyglądającą plamę. Westchnęłam ciężko i postanowiłam zajść z innej strony, niestety, tutaj było z tym za dużo fatygi.
Ledwo uszłam kilka kroków, a ujrzałam białą czuprynę. Od razu złapałam za broń, która widniała na mojej szyi - niewinny nieśmiertelnik. Wiatr zagłuszał jakiekolwiek dźwięki, dlatego musiałam go, jej, tego, nie słyszeć.
- Ej, ty. - wymówiłam i stanęłam na równych nogach, będąc gotowa do jednocześnie szybkiej ucieczki albo zaatakowania.


Ostatnio zmieniony przez Cztery dnia 19.03.15 20:29, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 17 Previous  1, 2, 3, 4 ... 10 ... 17  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach