Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 14 z 17 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16, 17  Next

Go down

Pisanie 27.11.17 17:25  •  „Bunkrowisko”. - Page 14 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Jericho wybrał dobry punkt widokowy. Jego pozycja strzelecka była niemalże idealna. Miał stąd widoczność na sporą część terenu, więc raczej mało prawdopodobnym było, iż ktoś go zaskoczy tak jak wcześniej. Chyba, że podejdzie do niego od tyłu. Mężczyzna miał jednak wzmożoną czujność teraz, więc raczej nie dałby się tak łatwo zaskoczyć. A nawet jeśli, to był przygotowany. Jego pistolety oraz katana leżały dużo bliżej niego niż wcześniej, więc mógł w każdej chwili sięgnąć po broń, by unicestwić ewentualne zagrożenie. Wtem usłyszał jakiś przeciągły alarm, który dochodził jakby spod ziemi. Zatem cicha akcja odbicia Gavrana się nie udała. Będzie gorąco tam na dole. Jericho chciał przez chwilę ruszyć na pomoc swoim towarzyszom w podziemiach, ale musiał pamiętać, że jego zadaniem było osłanianie oddziału na powierzchni. Już zabił kilka osób, które mogły być potencjalnym zagrożeniem. Musiał więc działać tak, jak do tej pory licząc na to, że Shion i reszta sobie poradzą.
Zerknął przez lupę i dostrzegł, że dwóch mężczyzn leżało na ziemi. Nie byli jednak martwi, a coś jakby...skrępowani. Czyżby efekt działania mocy, którejś z wymordowanych? Prawdopodobnie Hemofilii. Ale co do tego to chłopak nie mógł mieć pewności. Inne opcje jednak nie były zbyt możliwe. Chociaż, kto wie?
Wtedy mężczyzna w lunecie kątem oka dostrzegł, jak jeden ze spętanych ludzi jakimś cudem wyjął pistolet zza paska i wycelował go w Hemofilię. Jericho natychmiast wycelował w jego klatkę piersiową i oddał strzał. Był pewien, że trafił. W końcu, każdy idiota potrafiłby trafić do nieruchomego celu leżącego na ziemi.
Szybkie przeładowanie, szybkie wycelowanie i strzał w stronę drugiego skrępowanego mężczyzny został oddany. Jeśli wszystko dobrze poszło, ci leżący na ziemi napastnicy zostali zabici, unieszkodliwieni. Teraz przyszła kolej na kobietę, z którą Hemofilia walczyła. Mokugawa odetchnął głęboko, spokojnie wycelował w klatkę piersiową, po czym wypuścił powietrze i oddał strzał. Teoretycznie powinien trafić. Praktycznie, wszystko mogło się wydarzyć. Niektórzy mogliby zadać sobie pytanie, dlaczego Jericho celował w klatkę piersiową, a nie w głowę? Powód był prosty. W klatkę było łatwiej trafić, gdyż ciężej było ofierze uniknąć kuli poprzez zwykłe odchylenie się. Mokugawa miał nadzieję, że jego strzał był celny. Ale czy taki był faktycznie? To się miało dopiero okazać.
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.11.17 23:17  •  „Bunkrowisko”. - Page 14 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Nic nie poczuł, kiedy pozbawił życia drugą osobę. Żadnego ścisku, żadnego poczucia winy. Było zupełnie inaczej, niż parę chwil wcześniej. Możliwe, że główną przyczyną była odległość. Nie poczuł ostrej woni krwi, nie spojrzał w gasnące oczy ofiary, nie rozpoznał jej twarzy i nie poczuł jak jej ciało osuwa się pod naporem jego zbrodni. Było dobrze. Zachował wszystkie zmysły.
Głośny dźwięk alarmu uderzył w niego niespodziewanie, ale i boleśnie. Ktoś, kto miał wyczulony słuch, takie wysokie decybele odczuwał nie tyle co dwukrotnie, ale i nawet trzykrotnie. Instynktownie zatkał sobie usta dłońmi, chociaż tak naprawdę nic mu to nie dało. Był jak sparaliżowany, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu, bezużyteczny. Nie potrafił jednak poruszyć się, kiedy głośny dźwięk wwiercał się w jego czaszkę, boleśnie wgryzając w czuły zmysł słuchu.
Dopiero kiedy dźwięk powoli zaczął niknąć, odważył się uchylić powieki, by spojrzeć przed siebie. Pierwsze, co zarejestrował, to plecy Growa i jakieś psy, rzucające się do jego gardła. Później chowająca się głowa napastnika i ogień. Shion momentalnie doskoczył do ściany, gdzie mógł skryć się przed jakimkolwiek spojrzeniami. Nie ruszył na ratunek ani Growowi, ani Chrisowi. Grow sobie poradzi w każdej sytuacji, a i na pewno ochroni Skoczka. Nie był im potrzebny. Nie tam.
Wziął głęboki wdech, po czym jego ciało zaczęło się kurczyć i przekształcać. Ubrania cicho opadły na podłogę, a spomiędzy materiału wygramolił się w postaci nietoperza. Od razu wzbił się w górę, chociaż nie słyszał. Zupełnie nic nie słyszał, jedynie bolesne dzwonienie w uszach. Zdał się jednak na wzrok i instynkt. Wyfrunął zza rogu i trzymał się praktycznie samego sufitu, i do tego boku ściany, tak, by nie być zauważonym przez wroga. Na wszelki wypadek kiedy ten znów się wychylał, Shion skrywał się za lampami.
Przeleciał nad głowami zebranych, kierując się w stronę ostatniego Kota. Musieli się pospieszyć, by zdążyć przed posiłkami. Jeżeli wszystko mu się udawało, zakręcił za róg, gdzie agresor się chował i nad nim przeleciał, nie patrząc na zabitego przez siebie mężczyznę, wylądował miękko za czającym się Kotem.
Ciało na powrót przybrało ludzką formę i nim jeszcze zniknęła błona między jego ramionami a ciałem, uderzył w przeciwnika silnym wiatrem, chcąc uderzyć jego ciałem o ścianę.

Kontrola wiatru 1/3
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.17 22:41  •  „Bunkrowisko”. - Page 14 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Krzyk prawie zarwał mu nogi. Tak wysoki poziom decybeli omal nie rozsadził czaszki i przez kilka sekund Grow nie mógł się skoncentrować na niczym poza bólem przebijającym głowę. Sam wrzasnął stłumienie, wsuwając palce we włosy, robiąc dwa albo trzy kroki w bezcelowym kierunku, aż nie otarł się biodrem o jeden z prętów celi. Przylgnął wtedy do więziennej klatki, zaciskając zęby, by znów spomiędzy ust nie wyrwało się wrzaśnięcie. Ciało reagowało w tym czasie samo i pewnie gdyby nie automatyczne oparcie się, sprawdziłby stabilność podłogi. Gębą.
Pierwsza część planu się udała – zwykły fart? Grow wciągnął gwałtownie powietrze przez zwarte kły. Przemyślany ruch? Dalej nie mogło pójść równie łatwo? Czy te cholerne kociska chociaż raz nie mogły zamknąć mord i rozpierzchnąć się do swoich zasranych nor? Nie mogły zrobić tego, co robią najlepiej – schrzanić już na starcie i zdechnąć?
Alarm nagle się urwał, ale w uszach dzwoniło, jakby ktoś przycisnął mu głowę do dudniącego od muzyki głośnika w klubie deathmetalowym. Czuł to miarowe pulsowanie w całym ciele, nie tylko czaszce – w gardle, w piersi, w dłoniach i udach. Przesunął gwałtownie przedramieniem po twarzy, jakby ścierał z czoła jakiś kleisty osad, a potem nagle otworzył oczy i...
Ułamek sekundy.
Stopa ślizgnęła się po podłożu, które wciąż lekko podskakiwało od bolesnych impulsów ogłuszenia. Górna warga Wilczura nagle drgnęła, a potem uniosła się w krzywym uśmiechu. Kącik ust powędrował w bok, pokazując biel zębów i różowy fragment dziąseł.
Psy.
Słyszał i czuł psy.
Widział wyszczerzone mordy. Tutaj, wśród Kotów.
Nawet oni nie byli w stanie poradzić sobie bez j e g o podopiecznych?
Miał ochotę się zaśmiać. Rechot narodził się już w jego żołądku, ściskając za trzewia z brutalną siłą. Ale nie zdążył. Do poranionych uszu przebijały się mocne dźwięki uderzających o podłoże pazurów. I sapnięcia; ciężkie, zapewne gorące, mokre od śliny i wściekłe. Dwukolorowe ślepia spotkały się ze wzrokiem jednego z nadbiegających rottweilerów.
Powietrze wokół dłoni wciąż parowało.
Miał przylgnąć rękoma do krat celi Gavrana. W jego wersji wydarzeń obejmował już palcami grube pręty i przeżerał się przez tworzywo, jakby był kwasem w stałej postaci. Ale świat postanowił odrzucić plan, który wytworzył mu się w umyśle i podesłać zupełnie nowy wątek.
Broń się – podpowiedział głos. Co ci
Drugi ułamek sekundy.
pozostało?
Nie czekał. Instynkt popychał go do tyłu, aby zwiększyć odległość, jaką próbowały pokonać bestie. W tym czasie Grow przylgnął ręką do ściany oddzielającej jedną celę od drugiej, by puścić strumień gorąca. Uderzył palcami o nawierzchnię, aby uwolnić języki ognia, które – paradoksalnie – niczym woda miałyby ściec wzdłuż pionowej powierzchni, a potem rozlać się po podłodze, rosnąc i potężniejąc.
Przez oczy przemknął błysk, kiedy skoncentrował się na tym, aby podnieść chybotliwe płomienie na wysokość półtora metra – wystarczająco, aby psy tak masywne nie były w stanie przeskoczyć. Jeżeli jednak bariera nie zadziałała, był zbyt wolny lub los ze śmiechem wrzucił mu pod nogi nową kłodę, nie pozostało nic innego jak przyjąć swoich zwierzęcych kompanów z otwartymi ramionami. Nie tylko miał zamiar ich dotknąć. Miał wręcz bezczelną chęć wciśnięcia rąk w ich gardła, choćby przy okazji zacisnęły kły na jego przedramionach.
Ale mógłby patrzeć, jak szaleńcze gorąco wybucha w ich przełykach, żołądkach, jelitach...

Użycie mocy
 — Pirokineza: 2/3.
 — Umbrakineza: 2/2. Odpoczynek: 4/4!
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.12.17 0:00  •  „Bunkrowisko”. - Page 14 Empty Re: „Bunkrowisko”.
.......Pudel skrzywił się wyraźnie, gdy usłyszał ryk wydany przez członka CATS. Wzdrygnął się i zatoczył - jego błędnik paskudnie reagował na takie sytuacje. Nawet gdy prawdziwy okrzyk się skończył, przez chwilę jego echo maltretowało sekretarzowi uszy. Wewnętrzny pisk świadczył o pewnym przeciążeniu zmysłu słuchu, ale już po chwili wszystko powróciło do względnej normalności. W samą porę, by zobaczył, że w jego stronę leciał ognisty pocisk. Syknął z niejakim zaskoczeniem - co do cholery było ostatnio z tą zdolnością pirokinezy, rozdawano ją na targu? Odepchnął się od ściany, by nabrać rozpędu i chociażby częściowo uniknąć nieprzyjemnej niespodzianki. Grow niewątpliwie poradzi sobie z kundlami, a Shion? Huh. Czas nieco w jego uwierzyć, a i samemu wypada w końcu się na coś przydać, zamiast robić za ozdobę tego jakże wątpliwego towarzystwa.
Niemniej dostęp do celi był utrudniony teraz również przez Wilczura i jego szalejącą moc, ale nie bardzo miał czas, by się tym przejąć. Gavran był w tym momencie ważniejszy, więc wbrew wszystkiemu (i niezależnie od możliwych obrażeń) Pudel próbował się do niego dostać. Rozdarł rękawy koszuli, by owinąć sobie nimi ręce i ochronić się w ten chociażby częściowo przed możliwym poparzeniem (pręty pewnie dalej były gorące). Miał dwie opcje, spróbować wejść jak do siebie do domu (cholera wie, może drzwi nie były zamknięte na klucz, skoro Kruk leżał skrępowany i niezdolny do ruchu), co wypróbował jako pierwszą opcję. W wypadku niepowodzenia... cóż, najpierw spróbował je wykopać, a jeśli i to zawiodło - zostało mu poświęcenie trochę własnej skóry, czyli skorzystanie z ewentualnej wyrwy zrobionej przez Growa. Był dość szczupły, więc możliwe, że powstałe rozszerzenie wystarczy (zakładając, że cokolwiek takiego zdążyło się zadziać).
Póki działała adrenalina, nie czuł ewentualnego bólu. Potem zapewne będzie żałował niektórych ruchów, ale dopóki obcymi psami zajmował się Wilczur, a pozostałym Kotem Shion... on też musiał w końcu wziąć się do roboty.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.12.17 21:09  •  „Bunkrowisko”. - Page 14 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Sygnał, który roznosił się zawiłymi korytarzami ucichł. Dźwięk otępiał i odbierał względną stabilizację ich pozycji. Błędnik, mógł na moment szwankować. Osoby, które znajdowały się w centrum rozwrzeszczanego dźwięku przez najbliższe minuty mogły odczuwać wyraźny dyskomfort, który objawiał się uporczywym, dudniącym echem w ich uszach. Pewnie dlatego trzepot skrzydeł Shiona przodującego nad głową CATSA nie został odebrany tak jak powinien. Mężczyzna wydał się zbyt wolny. Strzał ognia przeleciał tuż przy szyi Chrisa, muskając ognistymi językami jego jasną skórę nim ten odbił się od ściany, próbując uniknąć wymierzonego ataku; pozostawił po sobie podłużne poparzenie, które w buchającym cieple wydawało się poszczypywać jego skórę.
  Oponent schował się za ścianą, miał chwilę czasu aby przygotować się do kolejnego ruchu, ale i on został przejrzany przez rudowłosego, który w jednej chwili znalazł się tuż za jego ciałem. Wróg zdążył tylko obrócić głowę i wyciągnąć nóż. Wiatr jaki uderzył w jego ciało odrzucił go na przeciwległą ścianę, ale zanim to się stało, CATS udało się drasnąć dzieciaka ostrzem w kość nosową, z której pociekła szkarłatna krew. Ciało kota przywaliło plecami o nierówny mur, syknął i zjechał bezwładnie w dół (klucze jakie przy sobie miał zadźwięczały cicho). Nogi wydawały się kompletnie nie odczuwać podłoża; zgięły się, tak że sylwetka agresora usiadła w kącie, a łeb opadł mu bezwładnie na lewe ramię. Wyglądał jakby zemdlał.  Prawdopodobnie wymierzony odrzut skoncentrował się na jego potylicy, którą przedzwonił z impetem w ścianę.
  Ogień rozlał się jak krew. Spłynął jak posoka z rozszarpanej rany i pochłonął większą część podłogi. Ruch jaki wykonał Growlithe umiejętnie odciął atakujące psy od dwójki, która znajdowała się już przy klatkach. Gavran jednak znajdował się jedną celę dalej, a wielka płomienna bariera jaka stanęła na środku korytarza umiejętnie zablokowała dostęp do kolejnej części pomieszczenia.
  Pierwszy rottweiler odbił się od podsadzki w momencie kiedy płomienie zaczęły unosić się ponad przeciętna wysokość. Pisk jak rozległ się kiedy ogień podpalił mu pysk i brzuch przeciął dźwięk wnoszącego się pożaru i trawiących kamieni. Cielsko psa bezradnie dopadło zębami przedramienia Wilczura. Uścisk jednak nie był silny. Bezwładne nogi, które z bólem podkulał, uwydatniały tylko cierpienia jakie kosztowało zwierzę przeskoczenie przez płonącą zasłonę, aby tylko skosztować szkarłatnej krwi jego ojca.
  Drugie zwierzę zaszurało pazurami po kamienistej ziemi i zatrzymało się głośno szczekając. Najprawdopodobniej pisk zwierzęcego towarzysza uświadomił psa, że ryzyko jest zbyt duże, aby bez opamiętania poddać się swojej żądzy. Ucho na czaszce rottweilera poruszyło się, dokładnie w momencie kiedy usłyszał za sobą huk. Obrócił łeb, zauważając, że jego właściciel leży nieprzytomny pod ścianą. Na moment ogarnęło go zdezorientowanie i pewnie dlatego nie usłyszał kroków Chrisa, który wysforował się na przód.
  Szarpanina z kratami nie zdała egzaminu. Nawet zamaszysty kopniak. Wydawać się mogło, że drzwi wciąż trzyma niewidzialny zatrzask. Kraty zaczęły robić się coraz bardziej gorące. Nie powstała żadna wyrwa, żadne ukryte przejście. Jeszcze nie. Zaglądając do środka Chris był w stanie zauważyć ciało DOGSA. Leżało nieruchomo. Mogło się wydawać, że nie oddycha. Czy możliwe, że się spóźnili?
  Drugi rottweiler stał za plecami Chrisa. Jeśli nie zostanie zatrzymany w pierwszym poście, zauważy Skoczka i rzuci do jego nogi, wbijając zęby w udo.

-----------

  Broń skrepowanego mężczyzny zamiast oddać strzał upadła bezdźwięcznie na ziemię. Ten pusty, nic nieznaczący odgłos zapieczętował upadek jego martwej głowy na zbrukany, piaskowy plac. Tak stało się i z drugim facetem, chociaż ten wydawał się zauważyć błysk skrywanej lufy Jericho w kamienistym budynku. Ostatni wzrok. Ostatni oddech. Nie zdążył nawet wyciągnąć przed siebie rąk. Padł martwy, a krew rozlała się na biszkoptowym padole gęstym strumieniem. Hemofilia miała szczęście. Gdyby nie Jericho najprawdopodobniej kula — nie wiedząc kiedy — przebiłaby jej ciało na wylot. Teraz dziewczyna stojąc tuż przy ścianie mogła poczuć momentalne zamroczenie. Ciało zaczęło odmawiać jej posłuszeństwa. Krew nadal lała się z jej rozległych ran. Pomimo iż kobieta nie odczuwała fizycznego bólu, on tkwił gdzieś — w niej — zakopany pod znieczulicą. Mogła poczuć jak nogi się pod nią uginają. Nic więcej. Obraz na chwilę stał się niewyraźny, a kiedy osunęła się plecami po murze, wszelkie głosy na jedną chwilę dudniły jej jak pod głęboką wodą.
  To była ta chwila. Padł trzeci strzał. Leukemia odwróciła się patrząc po swoich martwych towarzyszach totalnie zdezorientowana, nagły ruch ręką uratował jej skórę. Metalowe ramię osłoniło ciało, jakby jej wzrok zdążył zważyć pocisk już w locie. Kula z impetem wbiła się w jej twardą skórę, wyrządzając jedynie głęboka dziurę, w której zakręciła się kula. Dziewczyna uniosła łeb i spojrzała w górę uśmiechnęła się perfidnie i wymierzyła spojrzenie w kierunku Hemofilii zalegającej w kałuży zbierającej się krwi. Odwinęła się i zniknęła z pola widzenia snajpera. Odbiegła z okupowanego miejsca, albo się skryła. Nie pokazała się jednak już od dłuższego czasu. Puste pogrążone w słońcu pole, Jericho i Hemofilia. Sami.
  Prawdopodobnie.


 Użycie mocy
 Leukemia:
 — Kontrola metalu: 3/3.



► Czekam na wasze odpisy do: 6 grudnia.
Hemofilia: poranione, krwawiąca dłonie i przedramiona. Głębokie poparzenie ciągnące się od karku do kości krzyżowej. Podrapana twarz i poobijane kolana. Dodatkowo: rozwalona dolna warga, siniak na lewym policzku i obity brzuch. Ślad po silnym uścisku na szyi. Spadek sił.
Ailen: uszczerbiony lewy płatek ucha; krwawi.
Jericho: lekkie zadrapanie na szyi, rana na łydce po pazurach, zranienie na prawym policzku.
Arcanine: płytkie draśnięcie na prawym barku, ugryzienie na lewym ramieniu.
Shion: rana po wewnętrznej stronie dłoni i poziome rozcięcie na nosie.
Skoczek: poprzeczne oparzenie na szyi.
Arcanine, Skoczek, Shion: jesteście przemoczeni, odczuwanie wyraźny chłód. Towarzyszy wam zapach ustrojstw, który przyległ do waszych ubrań.
Gavran: Złamany nos, dziura w tchawicy. Obite płuca. Rana na dolnej powiece. Podrażnione oko. Zaszyte powieki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.17 23:45  •  „Bunkrowisko”. - Page 14 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Instynktownie odskoczył do tyłu, chcąc uniknąć bliskiego spotkania z nożem. Silne pieczenie w okolicach przyszło z opóźnieniem, ale skutecznie na moment unieruchomiło chłopaka w miejscu. Przycisnął dłoń do nasady, na szybko chcąc sprawdzić jej stan. A raczej stan całego nosa. Na całe szczęście ten znajdował się na swoim miejscu.
Nie było jednak czasu na jakiekolwiek rozterki. Czas sapał im na karki, przypominając, że cały czas stąpają po cienkim lodzie albo polu minowym. Musiał wziąć się w garść. Musiał działać.
Wbił spojrzenie w członka CATS, najprawdopodobniej nieprzytomnego od uderzenia w ścianę i odbił się od chłodnej posadzki, podbiegając do niego. Nim jednak dopadł jego ciała, zamachnął nogą i kopnął w trzymany przez niego nóż, chcąc, tak na wszelki wypadek, zwiększyć dystans między bronią, a wrogiem.
Gdy już to uczynił, przykucnął przy nim, posyłając jedynie krótkie spojrzenie w stronę Growa oraz Chrisa, chcąc sprawdzić czy sobie radzą. Wewnętrznie czuł, wierzył w nich, jednakże ciekawość na krótką chwilę zwyciężyła.
Powrócił spojrzeniem do twarzy nieprzytomnego, po czym rozpoczął pospiesznie przeszukiwanie go w celu odnalezienia kluczy. Gdzieś tu były, musiały. Słyszał. Cały czas obserwując członka CATS. Jeżeli ten tylko zaczął odzyskiwać przytomność, zamierzał go znokautować uderzeniem w bok szyi, by na nowo pozbawić go przytomności.
Jeżeli udało mu się je znaleźć i pochwycić, zerwał się do biegu, kierując bose stopy w stronę celi, w której znajdował się Gavran, by otworzyć kratę i spróbować go podnieść, chociaż czuł, że bez pomocy kogoś silniejszego, nie było szans by go ruszyć. Ale przynajmniej chciał spróbować.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.17 3:12  •  „Bunkrowisko”. - Page 14 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Nie chciał zabijać psa. Nie chciał nawet podnosić na niego ręki. Widać to było w chwilowym zawahaniu mężczyzny, choć ostre zęby wgryzały się już w przedramię, a gorący, wilgotny oddech rottweilera tylko pokazał, jak realne było to, co się dzieje. Zaledwie przed sekundą był niemal złośliwie dumny, że oponenci trzymają tu psy – że bez ich siły nie są w stanie poradzić sobie w niekorzystnych sytuacjach. Ale teraz? Teraz przyszło mu stanąć oko w oko z własną krwią. Widział furię w ślepiach zwierzęcia napędzającą jego stawy i zmuszającą szczęki do uścisku, który mógłby połamać kość, gdyby się postarał.
Sądzisz, że poradzą sobie bez ciebie, Jace?
Głos Shatarai rozległ się gdzieś z boku. Czas spowolnił, prawie się zatrzymując, więc Grow bez problemu dostrzegł gęstą kroplę śliny, która odłączała się od boku pyska rottweilera. Odpowiedź była prosta. Czas ponownie śmignął jak puszczona z kuszy strzała. Przywarł wtedy wolną ręką do łba zwierzęcia, pod opuszkami czuł twardą, krótką sierść, tak podobną do sierści Aishy albo Aydena, że znów go złapały wątpliwości. W tle rozległ się jakiś huk i to on przywrócił myśli na właściwy tor, pozwalając buchnąć parzącym żywiołem prosto w ślepia i mordę swojego przeciwnika.
To wciąż jest wróg, powiedziała prześmiewczo mara. Wrogowie po prostu czasami wyglądają ładnie. Co z tego?
Wrogowie bywali też silni i zaciekli – Grow doskonale o tym wiedział, dlatego jeśli rottweiler, mimo poparzeń, wciąż nie puścił – w końcu ból mógł spowodować mocniejsze ściśnięcie pyska – kolejnym ruchem było szarpnięcie ramieniem w górę. Jako wymordowany powinien mieć wystarczająco dużo siły, aby podciągnąć pięćdziesięciu- czy nawet sześćdziesięciukilogramowe bydle, unosząc jego łeb na tyle, by być w stanie kopnąć kolanem odsłonięte gardło. A potem, dla pewności, wycelować butem ponownie – tym razem w bok lub pierś psa, z zamiarem odepchnięcia go od siebie.
Zakładając pozytywny przebieg – pierwszym, co zrobił, było ocenienie sytuacji. I tak byli tu już zbyt długo i dodatkowe chwile przeznaczone na guzdranie się działało tylko na ich niekorzyść. Prześlizgnął się wzrokiem po pomieszczeniu, analizując ich szanse. Dopiero kiedy spojrzenie padło na Chrisa coś w gardle Wilczura zachrobotało, jakby miał zamiar krzyknąć albo warknąć, ale stłamsił to w sobie. Zamiast tego wsunął palce między wargi i gwizdnął ostro, chcąc ściągnąć na siebie uwagę.
Masz sekundę.
Przemknęło mu przez myśl, kiedy unosił ponownie nogę i posłał falę ognia prosto w tylne rejony drugiego rottweilera, kiedy podeszwa uderzyła z powrotem o podłoże.

Użycie mocy
 — Pirokineza: 3/3.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.12.17 0:04  •  „Bunkrowisko”. - Page 14 Empty Re: „Bunkrowisko”.
........Cholera. Było źle, a tak właściwie - fatalnie. Chris skrzywił się, wpatrując się w nieruchomą sylwetkę Gavrana. Tak blisko, a jednocześnie tak daleko; przez głowę Pudla przeleciała myśl, że cały plan zaczął się sypać już jakiś czas temu. Z dalszego rozmyślania wyrwał go jednak ruch psa dostrzeżony kątem oka i gwizd Wilczura. Ostro szarpnął głową w jego stronę i mimowolnie rozszerzył oczy.
Chyba żartuj- a jednak nie.
Pudel warknął coś cicho pod nosem, czując, że sytuacja robi się zdecydowanie zbyt gorąca. Dosłownie na ułamek sekundy pozwolił zgiąć się ścięgnom i następnie wyskoczył w górę, skacząc nie pionowo w stosunku do korytarza, a poziomo, przecinając tym samym drogę rottweilera w poprzek i próbując uniknąć oberwania od Wilczura ogniem. Prawdopodobnie wpadł na Shiona, który biegł w stronę celi, ale to może i lepiej. Nie chciał, by oberwał przypadkiem rykoszetem mocy Growlithe'a. Adrenalina sprawiła, że poprzednie obrażenie i ewentualne obecne nie doszły jeszcze do jego świadomości, zamiast tego Chris zerknął na psa, którego zaatakował herszt. Obrócił się szybko, a następnie ruszył w stronę niejakiego pobratymca , chcąc go dobić, jeśli zajdzie taka konieczność. Najpierw łupnąć w żebra, potem skręcić kark. Uważać na pysk. Ewentualnie złapać za pysk i trzasnąć rasowcem o ścianę - jakby nie było, Chris również był wymordowanym. Wszystko zależało od tego, czy pies dalej będzie stał, leżał, będzie oszołomiony, czy też nie. Kto wie, może żadna reakcja nie będzie potrzebna, ale aktualnie nawet Pudel zamierzał wtrącić się w ten konflikt.
Growlithe nie wyglądał na szczęśliwego, ale z drugiej strony... hah, czy kiedykolwiek faktycznie był?
Teraz Chris nie bardzo miał czas na analizowanie jego ruchów i zachowania, za dużo się działo.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.17 14:22  •  „Bunkrowisko”. - Page 14 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Jericho był usatysfakcjonowany oddanymi strzałami. Trudne strzały? Trudno byłoby nie trafić. W końcu, obecnie martwymi już celami, były osoby skrępowane, leżące na ziemi, nie mające pojęcia o tym, że celuje do nich strzelec wyborowy. Trzeci strzał również wydawał się prosty. A jednak...był nieskuteczny. Jakimś niesamowitym odruchem, instynktem czy impulsem, kobieta zdołała zasłonić się przed kulą. Mężczyzna zaklął pod nosem. Widział jednocześnie to, iż trafił w rękę kobiety, ale nie popłynęła nawet kropla krwi, napastniczka zaś nie skrzywiła się z bólu. Zupełnie jakby kula nie wyrządziła jej żadnej szkody.
- Czy wy wymordowani nie możecie kurwa dać się po prostu zastrzelić? Czemu nie chcecie zdychać? - szepnął do siebie. Gdy kobieta zniknęła, to Han skierował lunetę na Hemofilię, która chwilę wcześniej osunęła się po ścianie. Widocznie rany były poważne. Na tyle, by wymordowana straciła siły.
- Wstawaj...wstawaj...wstawaj tępa dzido... - mruczał pod nosem Mokugawa. Gdy jednak Hemofilia się nie podnosiła to ponownie zaklął pod nosem siarczyście jak szewc, po czym szybko złożył karabin i schował go do futerału. Pozbierał swoje rzeczy i zszedł z dachu budynku tą samą drogą, którą na niego wlazł.

***

500 metrów dalej mężczyzna dochodził powoli do miejsca, w którym coś wysadziło ruiny. Był więc bardzo blisko Hemofilii. Na plecach miał zarzucony futerał z karabinem, u boku katanę. Wyjął jednak z kabury jeden ze swoich pistoletów i przygotował go do ewentualnego, błyskawicznego strzału, w razie gdyby pojawiło się zagrożenie w postaci wymordowanej kobiety. Zachowując nadzwyczajną ostrożność oraz czujność, podszedł do Hemofilii. Nie opuszczał broni nawet na moment. Spojrzał na nią. Sprawiała wrażenie nieprzytomnej. Jak można było wywnioskować po kałuży krwi, w której siedziała, jej utrata była przyczyną takiego stanu.
- Hemofilia, wstawaj. Musimy stąd uciekać. Nie zamierzam się mierzyć z kolejną wymordowaną cipą. - powiedział do niej. On też był ranny, chociaż, oczywiście, nie tak bardzo jak jego towarzyszka. Utykał, przez co był nieco wolniejszy, a zatem mniej skuteczny w walce na krótki dystans. Kucnął przy niej i pozwolił sobie na wymierzenie jej dwóch siarczystych policzków. Nie wiedział w końcu, że ona nie odczuwa bólu. Miał więc nadzieję, że to nieco ocuci jego towarzyszkę. A przynajmniej na tyle, by wstała i podążyła z nim w jakieś bezpieczniejsze miejsce.
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.12.17 22:44  •  „Bunkrowisko”. - Page 14 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Zgodnie z podświadomym założeniem Wilczura, wymierzony ogień spowodował silniejszy uścisk szczęk, tak jakby pies uznał, że i tak przecież nic nie traci, w końcu jest tak dotkliwie poparzony, iż może tego nie przeżyć. Zwierzęta posiadają instynkt, tak wielki, że nieraz można byłoby go im pozazdrościć.
  Dopiero wymierzony ruch w górę zdał egzamin. Mogło się wydawać, że pies w momencie uderzenia był już martwy, bo jego twarde cielsko zaryło w sufit tak bezwładnie, że żaden mięsień odpowiadający za bezwarunkowy ruch obronny nawet nie zadrżał. Zwierzę upadło na ziemie — kilka metrów za Growem, z ogniem wydobywającym się z pyska i z oczodołów. Nie poruszył się nawet kiedy kilkanaście drobnych kamieni posypało się z sufitu. Jak się okazało górną powłokę jaskini podtrzymywała siatka, która rozciągnięta na całą długość przywiązana była do drewnianych pali znajdujących się w każdym kącie. Ta niebanalna konstrukcja zapewne miała zapobiec zasypaniu tej, narażonej na lawinę kamieni części kwatery. Gruz ubrudził buty Wilczurowi, a towarzyszący ciężki dźwięk, mógł tylko uświadomić lidera, że tunel znajdujący się nad nimi musiał zostać wyraźnie naruszony.
  Kolejny strzał ogniem. Pies właśnie rzucał się do nogi Chrisa. Jednak unik poszczęścił się, zwierzę ledwie drasnęło go w kostkę rozrywając materiał. Rottweiler upadł odrzucony kula ognia, po czym z wyraźnym, wściekłym warkotem spróbował się podnieść. Chris doskoczył do psa w odpowiedniej chwili. Bestia była zbyt zdezorientowana gdy chłopak złapał go za kark i przekręcił łeb. Wydawał się nawet nie opierać, nie klapać zębami. Być może zdecydowany ruch Pudla okazał się tym co zaskoczyło go bardziej niż frywolne płomienie, które od jakiegoś czasu wirowały w stęchłym  powietrzu.
  Kiedy Shion pochwycił klucze i wbiegł do celi łapiąc Gavrana, mógł poczuć jak jego nieprzytomne ciało osuwa się z pryczy. Miał wiele ran, choć rozległa dziura w tchawicy i zaszyte oczy mogłyby tym co najbardziej rzuciło mu się w oczy gdy postanowił ocenić jego powierzchowny stan. Oddychał. Klatka piersiowa unosiła się w górę w dół.
  — SZYBCIEJ, SZYBCIEJ.
  — TE SKURWYSYNY...
  — MAJĄ ODCIĘTA DROGĘ UCIECZKI...
  — ZABIĆ...
  — WYCIĄGNIJCIE BROŃ...
  — ... TERAZ.
  Gdzieś z głębi korytarzy słychać było okrzyki; przytłumione i otaczające pieczarę.
  Były gdzieś blisko.
  Coraz bliżej.
  Nadciągały ze strony od której weszli. Byli w pułapce. Sufit wydawał się zatrzasnąć. Kolejna część kamyków przeleciała przez imitację zabezpieczenia. Uciekający czas zbliżał ich do nieuniknionej konfrontacji. Jeśli czegoś nie zrobią, bardzo możliwe iż nawet śmiertelnej.


  Po dotarciu Jericho do kobiety, ta zdarzyła stracić przytomność. Rozlegle poparzenia trzeciego stopnia pokrywały jej ciało osłaniając szkarłatna tkankę. Przylegała plecami do ściany, a to właśnie na nich posiadała największe obrażenia. Głową opadła jej na ramię. Nie zareagowała nawet kiedy snajper trzasnął ja w twarz. Odpłynęła, odcinając się od rzeczywistości grubą, żelazną linia.
  Wyglądało na to, że zakażenia jakiego mogła się niebawem nabawić, jak nie nabawiła do tej pory jest nieuniknione. Brudny piasek powchodził jej do ran.
  Wśród nich zapanowała cisza. Jakby całe to przedstawienie postanowiło przenieść się na inny adres. Ale skąd pewność, że nikt nie skrywa się w mroku?
  Czas uciekał, a tym samym życie Hemofilii. Teraz mogła liczyć tylko na snajpera i jego umiejętności.



► Czekam na wasze odpisy do: 18 grudnia.
Hemofilia: poranione, krwawiąca dłonie i przedramiona. Głębokie poparzenie ciągnące się od karku do kości krzyżowej. Podrapana twarz i poobijane kolana. Dodatkowo: rozwalona dolna warga, siniak na lewym policzku i obity brzuch. Ślad po silnym uścisku na szyi. Nieprzytomna.
Ailen: uszczerbiony lewy płatek ucha; krwawi.
Jericho: lekkie zadrapanie na szyi, rana na łydce po pazurach, zranienie na prawym policzku.
Arcanine: płytkie draśnięcie na prawym barku, ugryzienie na lewym ramieniu.
Shion: rana po wewnętrznej stronie dłoni i poziome rozcięcie na nosie.
Skoczek: poprzeczne oparzenie na szyi, draśnięcie na kostce.
Arcanine, Skoczek, Shion: jesteście przemoczeni, odczuwanie wyraźny chłód. Towarzyszy wam zapach ustrojstw, który przyległ do waszych ubrań.
Gavran: Złamany nos, dziura w tchawicy. Obite płuca. Rana na dolnej powiece. Podrażnione oko. Zaszyte powieki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.12.17 22:13  •  „Bunkrowisko”. - Page 14 Empty Re: „Bunkrowisko”.
Pomimo swoich gabarytów, starał się obchodzić z Gavranem najdelikatniej, jak tylko potrafił. Co prawda wymordowany ważył o wiele mniej niż kiedyś, ale wciąż Shion nie był w stanie go unieść. A na dodatek zegar bomby tykał, czas im uciekał, którego zresztą i tak nie mieli.
- Spokojnie Gavran. To ja, Shion. Przyszliśmy cię stąd zabrać, wiesz? Jest Skoczek, Ailen, Grow. Wszyscy tu jesteśmy po ciebie. Nie bój się, zabieramy cię z tego piekła. – powiedział cicho, ale na tyle głośno, by opętany go dosłyszał. Nie miał pojęcia, czy ciemnowłosy jest przytomny. Ale jego wewnętrzny głos nakazywał mu, by mówił. Mówił do niego, by go uspokoić i pocieszyć. Żeby wytrzymał jeszcze trochę, że wnet to wszystko się skończy.
Wyciągnął ciało mężczyzny na korytarz, by Grow mógł go zobaczyć, wewnętrznie mając nadzieję, że albo on, albo Skoczek go wezmą. Ułożył go delikatnie i puścił się biegiem do pozo stawnych ubrań, pospiesznie wciągając je na siebie, by nie paradować więcej z gołą dupą.
Co robić, co robić, co robić. Są blisko. Nie uciekniemy
Panika powoli zaczynała brać górę. Chłopakowi kończyły się wszelakie pomysły. Nie było opcji, by z Gavranem uciekali szybko. Dogonią ich. Nie było opcji, by się przez nich przedzierać. Było ich zbyt wielu. Co prawda mieli Growa, ale jednocześnie tylko Growa. Tylko on był tutaj jednostką walczącą. Pomimo chęci, zarówno on, jak i Chris nie nadawali się do dłuższej walki. No po prostu nie.
Mogliby odciąć drogę nabiegającym CATS i wtedy spróbować wrócić tą samą drogą, którą tutaj przybyli. Być może mieliby szanse, gdyby byli sami. Ale nie z Gavranem. Cholera.
Chyba że….
Jeszcze zapinając spodnie, dopadł do Growa, łapiąc go za materiał ubrania i lekko szarpiąc w swoją stronę, by zwrócił na niego uwagę. Szybko jednak zabrał rękę.
Pamiętaj, Grow nie chce, byś go dotykał, mały zdrajco
- Grow, mam pomysł. Co prawda jest cholernie ryzykowny, ale nie mam pomysłu na inną drogę ucieczki. Koty nadchodzą i musimy się od nich odciąć, chociaż na trochę. Najlepiej twoim ogniem. Musiałbyś podpalić korytarz, nie wiem, postawić ścianę ognia, ale za awaryjnym wyjściem. Pewnie szybko go ugaszą, ale to nich. To da nam czas. Nie możemy jednak tamtędy uciec, nie zdążymy, bo Gavran, a oni będą wiedzieć. Będą na nas czekać, albo nas podpalą albo zatopią albo coś zrobią. Ale słuchaj, to ryzykowane, ale upozorujmy, że tamtędy uciekliśmy. I kiedy oni będą tak myśleć, to ruszą tamtą drogą, a my w tym czasie gdzieś się tu schowamy, ukryjemy. I jak pójdą, będziemy mieć drogę ucieczki. Znam te korytarze. Jeżeli jedne koty są na górze, a drugie ruszą za nami, to mamy szansę! – mówił szybko, trochę chaotycznie, a nawet się zapowietrzył. Ale miał nadzieję, że Grow go zrozumiał. Spojrzał na niego wyczekująco.
Naprawdę jedyne, co przychodziło mu do głowy, to ten daremny plan. Ale zawsze jakiś plan.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 14 z 17 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16, 17  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach