Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 28.12.14 0:28  •  We stand tall, watch them fall... Empty We stand tall, watch them fall...
Kolejny, dziwny wytwór karto-podobny... Ysh ._. Pewnie słabe.

To miała być kolejna, spokojnie napisana karta. Bez żadnych problemów, bez niczego, a już na pewno nie tego, co się wkrótce stanie. Już trochę czasu minęło, od kiedy z jego biurka uszła kolejna karta postaci. A teraz... Cóż.
Spodziewał się że ta wizyta nastąpi, już od dawna na nim to wymuszali. I w końcu nadszedł ten moment, ten czas. Od drzwi do jego uszu dotarł dźwięk rytmicznego, acz dość spokojnego stukotu kostką palca, i zniekształcone odgłosy cichej rozmowy. Westchną, spoglądając w kierunku drzwi i pozwolił sobie na uśmiech. Tak...
To będzie męczące.
- Proszę! - Odezwał się wyraźnym tonem, wystarczająco głośno by go usłyszeli. Nastała martwa cisza, trwająca kilka, krótkich sekund, które jednak dłużyły się dziwnie. "Etto..." Chciał już się podnieść i iść w kierunku drzwi, acz te nagle zostały otwarte na roścież szybkim ruchem, a w przejściu próbowała się przepchnąć dość dziwna para. Widok tego z pewnością nie był czymś, czego się spodziewał pisząc kolejną kartę postaci...
- No rusz się! Byłam pierwsza! Puśćżesz mnie Ashley!
- W twoich snach, Sunny! Puść starszego brata, albo znów cię zawinę do worka i zawieszę w szafie!
- Spróbowałbyś jeszcze raz, a poczułbyś nową definicję określenia noga wbita w odbyt! Rusz tyłek!
... Tak, z pewnością nie tego się spodziewał. Parka wyglądała conajmniej ciekawie, żeby nie powiedzieć że dziwnie. Zrezygnowany wpatrywał się w ich zaklinowanie w drzwiach, ale w końcu zdołali dobić się do środka, i z nienawistnymi spojrzeniami miotanymi ku sobie zajęli oba miejsca, jakie były wolne. Dopiero teraz przypomniał sobie, co tu robi, gdy już oboje w miarę spokojnie siedzieli obok siebie (wciąż jednak wyglądając jakby chcieli się pomordować).
- No więc... Ehm... Zacznijmy? Które z was będzie mówić? - Spytał z pewną dozą niepewności, spoglądając z jednego na drugie...
Podwójny, idealnie zgrany okrzyk "JA" będzie jeszcze długo mu dzwonił w uszach, podobnie jak kolejne kilka chwil wykłócania się obojga. Zdecydowanie utkwiły mu w głowie groźby dziewczyny, którą mężczyzna nazywał "Sunny" na temat tego, że wysmaruje mu oczy startą papryką chili. Wolał jednak nie ingerować, kryjąc się w ciszy i spokoju za swoim biurkiem...
Przynajmniej do chwili gdy nagle, ni z tego ni z owego, mężczyzna zniknął, a pozostała sama dziewczyna. Nie wyglądała tym na zaskoczoną, wbrew jemu, gdzie pytająco wpatrywał się w czarnowłosą panieneczkę przed nim, która najwidoczniej była już przyzwyczajona do takiej reakcji. Machnęła olewczo ręką, uśmiechając się wesoło. - Nie martw się, wróci później. Tym czasem jednak - zaczniemy w końcu? Przez niego nie mam życia, wiesz? Nic tylko biadoli że tego mi nie wolno, że tak nie powinnam robić, że to nie przystoi, że - - Okey, okey, pojmuje. I tak trochę to przemodeluje, więc zaczynajmy.


Godność: Wbrew pozorom, nie mają dużo imion. Tak, forma mnoga nie jest tu przypadkowa, to nie jest jedna osoba... No, w pewnym sensie powiedzmy że to jedna osoba, aczkolwiek tak czy tak, to nie do końca prawda. W każdym razie - Dziewczyna przedstawia się jako Sunae, lecz z góry prosi o skrócenie do Sunny. Wbrew pozorom i jej dość pyskatego podejścia - faktycznie promienieje wprost ognistą energią, która wydaje się ją rozpierać. Mężczyzna zaś, którego imię to Ashley podobno lubi używać krótkiego "Ash" w formie skrócenia. Ich "wspólne", choć zapewne nie prawdziwe nazwisko, używane w tej chwili to Duval.

Pseudonim: Sklejając skrócone formy poprzednich imion i fakt że nie mówią nic o faktycznych pseudonimach, prawdopodobnie takowymi są właśnie Sunny, Ash, lecz także, które raz jej się wyrwało, to Gemini, być może będące ich wspólnym pseudonimem. Trudno się dziwić - skoro są dwójką jako jedno, bliźniaki to nawet dobre określenie.

Płeć: Biorąc pod uwagę że jest to dwójka... Cóż. Raczej obie płci, w zależności od tego z kim ma się do czynienia, prawda? "Nie powie ci tego, ale mam podejrzenia co do tego, jak męski jest Ash. Ale o tym shaa, ok?"

Wiek: Ciężko w sumie stwierdzić ich wiek jako taki, lecz na pierwszy rzut oka dziewczyna nie wydaje się być starsza niż maks. 19 lat, pod czas gdy wiek chłopaka oscylował gdzieś w okolicach 23-24 lat. Oczywiście, to tylko wizualne dane, nie kwapiła się by zdradzić, ile mają konkretnie, a ja nie dopytywałem. Nie widziała mi się pobudka zawieszonym za nogi na drzewie, jak wcześniej groziła swojemu "bratu".

Orientacja: Spytana o to, wyraźnie się zmieszała, i po kilku chwilach zdołała wydukać biseksualna. Po tym słowie natychmiast chciała zmienić temat, a mi to wystarczyło, to też nie dopytywałem dalej.

Zawód: "Wszystko do czego się przydam." Stwierdziła krótko, przez co moje pole opisu tego punktu nieco osłabło. Zapiszmy więc że to i owo... Nie, też źle. Cóż, mniejsza z tym.

Miejsce zamieszkania: Zauważyłem już wcześniej fakt, że nosili przy sobie charakterystyczne dla organizacji DOGS chusty, co oznaczało że prawdopodobnie miejsce zamieszkania ich znajduje się właśnie w siedzibie tej organizacji. Spytana o to jednak w ten sposób, zareagowała unosząc palec i kręcąc nim na boki, przestrzegając mnie przed ciekawością, po czym dodała że mieszkają w Edenie, jak większość członków ich rasy. Mimo to jednak wciąż uważam że mieszkają razem z resztą tej zgrai w Kryjówce DOGS.

- No więc, co z tymi chustami?
- Hm, chustami? A co ma z nimi być?
- To znak DOGS, prawda?
- Nie bądź zbyt ciek...
- Koniec czasu, Sunny. Teraz moja kolej.
Gdy nagle odezwał się znów męski głos, którego od dawna nie było słychać, zdziwił się dość wyraźnie. Skąd dochodził?
Nim w ogóle spostrzegł go, minęła krótka chwila, w trakcie której mężczyzna takowy zdążył już znaleźć się przy dziewczynie i obwiązać ją taśmą klejącą, przywiązując do jej siedziska, zaklejając po tym usta. Gdy przeniósł spojrzenie na czarnowłosą, ta w sumie "żegnała się" z tym pokojem, wypchnięta kopniakiem za drzwi razem z siedziskiem na którym była. Drzwi zostały zamknięte, a zza nich nie docierały żadne hałasy, poza stłumionymi dźwiękami szarpania się i powarkiwań.
- No więc, o co pytałeś siostrę? - Spytał jak gdyby nigdy nic, zajmując drugie, wolne siedzisko. Osobnik piszący znów wymagał krótkiej chwili by ocknąć się z transu, jaki wywołał to, co widział i wrócić do rzeczywistości. Gdy tylko zdołał do takowej powrócić, pochwycił słowa wypowiedziane przez Ashley'a, odchrząknął wyraźnie i poprawił się na swoim siedzeniu, pocierając skroń. - No więc... Pytałem o te chusty... To znak DOGS, prawda?
- Owszem, ale chyba nie o pisanie o chustach cię prosiliśmy, prawda? - Mężczyzna przeciągnął się z ziewnięciem, po czym uderzył pięścią o otwartą dłoń, strzelając kostkami z wyraźnym uśmiechem na twarzy. - Nie każ mi bym się powtarzał. Kontynuujmy, dobrze? - Protokulant przełknął ślinę, po czym kiwnął głową, powracając do pisania.


Organizacja: Jak już zdołałem się dowiedzieć, obydwoje należeli do tej zgrai wymordowanych i innych istot z Desperacji, o jakże dźwięcznej i wymownej nazwie DOGS. Podobno ta grupa ma na pieńku z jakąś inną, podobną do siebie, choć nie jestem o tym pewny. W każdym razie - nie jest to nawet moją działką. Dowiedziałem się tego co musiałem tu napisać.

Stanowisko: Spytany o stanowisko, mężczyzna w milczeniu ukazał mi chustę, na której wyszyty był wizerunek Dobermana. Te psy są dość agresywnym i bojowym gatunkiem, często używane do walki, ochrony... A w wypadku DOGS - to stanowisko dla jednostek bojowych, morderców. Dopowiedział jednak po krótkiej chwili, iż mają pewne zdolności które dają im aspiracje do bycia również Bernardynami, czyli medykami. Możliwe iż spełniają zarówno rolę walczącą, jak i wspomagającą.

Rasa: Już sam fakt tego że jedno z nich znikało i pojawiało się w dziwne sposoby oznaczało, że coś jest z nimi nie tak. Ten sam wniosek można było wyciągnąć też po tym, że jak "reszta im podobnych" mieszkają w Edenie. Odpowiedź była krótka - Anioł. Na dowód mężczyzna ukazał swoje lewe, bijące wyraźną bielą skrzydło. Na pytanie gdzie drugie warknął cicho, iż to nie jest moja sprawa. W sumie i nie jest... "Sunae również jest uskrzydlona, jednak jej skrzydła są w czarnej barwie... No i ma oba. Wbrew ludzkiej teorii - czarny kolor skrzydeł wcale nie oznacza upadłego anioła, czy złego.
... Chociaż co do tego czasem mam wątpliwości przy tym wcielonym diable.
"

Ranga: Anioł Stróż, te ranga była odpowiedzią na pytanie. Spytany jednak o to, kogo "bronią", Ashley pokręcił głową z uśmiechem, mówiąc że to "tajemnica służbowa". W sumie to faktycznie nie jest to w zakresie tego pytania, więc nie trzeba się tego dowiedzieć.

- ASHLEY! - Głos zza drzwi wybudził nas obu z transu pisania. Nawet nie zdążyliśmy zareagować, nim drzwi znów zostały otwarte z trzaskiem, a anielica stała w przejściu, oparta o drzwi lewą ręką, z dopalającymi się na jej ciele fragmentami taśmy. Chłopak nie wydawał się przejęty, spoglądając w jej stronę przez ramię z zadziornym uśmiechem. - Co tak wolno? Myślałem że będziesz tu wcześ-. - Jego słowa się urwały, gdy dziewczyna dorwała w swoje dłonie deskę i z szybkością i zwinnością większą niż u człowieka doskoczyła jednym susem do anioła, na którego głowie rozbiła tą dechę, przez co ten padł na ziemię obok. Protokulant aż odskoczył, odsuwając się w tył. - Dlaczego to zrobiłaś! Może potrzebować lekarza! - Krzyknął w mieszance zaskoczenia i trwogi, widząc że faktycznie w tej dziewczynie jest trochę złego. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Sunae na okrzyk zareagowała przewróceniem oczyma, rzucając deskę obok i wpatrując się w braciaka. - Nic mu nie jest, jak na anioły przystało, mamy zwiększoną regenerację ciała, przez co taki guz mu nic nie zrobi. No, Ashley, pobudka! - Poruszyła jego ciałem przy pomocy stopy, a przynajmniej próbowała, bo gdy tylko jej but dotkną jego uda, została pochwycona za łydkę. - Dzięki za troskę. - Mruknął cicho puszczając jej nogę i podnosząc się do siadu i rozmasowywując obolały czerep. Wyglądał jakby faktycznie nic mu nie było, a do czegoś takiego przywykł na codzień. Cóż... Nie do oceniania. Protokulant, widząc że sytuacja się uspokoiła, postanowił wrócić za swoje biurko i przyjrzeć się im. - Ehm... Ten ogień, który jeszcze przed chwilą miałaś na sobie... Co to było? - Z pytającym pomrukiem odwróciła się w jego stronę, przekrzywiając głowę lekko na bok w zamyśleniu. - Ogień... Ogień... A tak, faktycznie. Każdy anioł panuje nad jednym z żywiołów, a ogień jest naszą domeną.
- Kontroluje płomienie dużo gorzej ode mnie, ale znacznie intensywniej ich używa. - Dorzucił jeszcze mężczyzna, który najwidoczniej na tyle wyszedł z szoku, że zdołał się podnieść do pionu, dalej trzymając dłoń na obolałym miejscu z lekko zaciśniętymi zębami. - Musiałaś tak mocno...?
- Tak.
- Ehm, nie chciałbym przeszkadzać, ale... O co chodzi z tym, że jest was dwoje?
- ... No tak, nie wyjaśniliśmy mu tego. - Westchną cicho, spoglądając na dziewczynę. Najwidoczniej wydawali się bić na spojrzenia, które z nich wyjaśni o co w tym chodzi. Po krótkiej chwili pojedynku na spojrzenia, mężczyzna odpuścił i postanowił mówić.
- No więc... Jesteśmy faktycznym rodzeństwem, bliźniakami. Nie narodziliśmy się w ogniu Pana i nie zostaliśmy stworzeni przez niego, acz połączyła nas dość... Dziwna więź. Długo by wyjaśniać czemu, ale wyjaśnię jak to działa. Jedno z nas jest "hostem" dla nas obojga, i zazwyczaj jest samo, z drugą osobą jako "jaźnią" wewnątrz umysłu. Jednak, na pewien czas, możliwe jest iż ta osoba przywoła drugą. To przywołanie może wyglądać różnie. Wyjście z cienia, z ciała... Lub poprostu pojawienie się znikąd. Nazywamy to Podwójną personą. Czas w jakim oboje jesteśmy tutaj jest dość ograniczony, a w trakcie takowego tylko jedno z nas może używać mocy, i dopóki jedno nie skończy, drugie nie jest zdolne do użycia tej mocy. Dzielimy wspólne siły, więc męczymy się oboje tak samo, z tym że ja jestem odrobinę wytrzymalszy. W każdym razie - moment użycia mocy wyznacza osobę "wychodzącą" z "hosta" jako nowego "hosta", i potem takowa osoba pozostanie na miejscu, a druga zniknie, jako druga jaźń. Nasze obrażenia, uszkodzenia i to, co mamy na sobie oraz przy sobie nie pozostaje jednak - jeśli osoba "znikająca" jest dla przykładu, z guzem na głowie, a w dłoni trzyma miecz, to zniknie z tym mieczem i w swoim ubraniu, a przy następnym przywołaniu dalej będzie ją boleć głowa, dalej będzie mieć guza, identycznego jak w momencie zniknięcia... I wciąż będzie mieć broń, jak i swój strój, w dokładnie takim stanie w jakim ją pozostawiono. Nie możemy "zabrać" ze sobą niczego żywego, ani też niczego zbyt dużego, tylko coś, co w miarę mieści się nam w rękach. Chyba wyczerpujące... -
- Tak... - Dodał po nim, po czym dopisał szybko do notatek "czas trwania tej zdolności to najwidoczniej około czterech postów, z czasem przerwy przed kolejnym użyciem pięciu postów."
- Ysh... - Mruknął, pocierając obolałą głowę. Anielica zwróciła spojrzenie w jego stronę, do tego momentu będąc zajęta najwidoczniej obserwowaniem wszystkiego, poza nim, z miną w stylu "ech, braciszku", po czym poklepała go po głowie (tak, musiała podskoczyć), uśmiechając się wesoło. - Jaki biedaczek. Podzielisz się ze mną tym bólem? Podźwigam to razem z tobą. - Z tymi słowami objęła swoją dłonią jego dłoń, i choć nie było tego widać na pierwszy rzut oka, rosnący guz się zmniejszył, ale za to podobny wyrósł po drugiej stronie głowy dziewczyny, która po chwili puściła anioła i z uśmiechem sama trzymała się za głowę. - ... Co zrobiliście? - Spytał, w zaciekawieniu obserwując tą scenkę. - Och? Nic takiego, to jeden z naszych małych trików. Nie umiemy leczyć jak niektóre anioły, ale za to umiemy się poświęcić, i przejąć ich cierpienie. Za pomocą dotyku możemy przejąć rany innych na siebie, nawet najbardziej mordercze i problematyczne. Owszem, możemy od czegoś takiego zginąć - ale wolimy my, niż oni. Ta moc pozwala nam nawet na przejęcie rozwiniętych w ciałach innych chorób, lecz w ich wypadku musimy wziąć "całą" chorobę, pod czas gdy rany możemy zabrać tylko wybiórcze, wedle własnego wyboru. Jak zauważyłeś zapewne - rany objawiają się u nas po drugiej stronie, jak w odbiciu. Stąd rana na, dla przykładu lewym przedramieniu u nas pojawi się na prawym i tak dalej. Nasza regeneracja jednak tu pomoże, wbrew im.
- Och... Rozumiem...


Moce:
Skrzydła - oboje je posiadają, lecz Ashley ma tylko jedno, lewe, które nie pozwala mu na latanie, ale dzięki machaniu nim może wyżej i dalej skakać, a także wypychać się z miejsca, doskakując do wrogów szybciej. Sunae posiada drobniejsze od mężczyzny, czarne skrzydła, które pozwalają jej na pełnoprawny lot (rasowe).

Przyśpieszona regeneracja - Oboje ją posiadają, lecz nie regenerują się gdy są w "ciele" drugiej osoby(rasowe).

Podwójna persona - Moc do tymczasowego pojawienia się obojga aniołów, kończąca się faktem iż przywołane staje się "hostem", a przywołujące znika wewnątrz drugiego. Druga osoba może zostać "przywołana" w okręgu o promieniu pięciu metrów, a przez czas działania mocy może odejść na dowolną odległość. Czas działania - 4 posty. Czas przerwy - 5 postów. W momencie zniknięcia osoba zachowuje cały swój stan: ubiór, rany, przedmioty przy sobie. Tylko jedno z nich w jednym poście może użyć innych mocy (mogą używać innych od siebie mocy, czyli jedno może przejmować rany, a drugie używać ognia w jednej chwili, powoduje to jednak zwiększony wysiłek). Stan jednego wpływa na stan drugiej osoby - jeśli jedno z "bliźniaków" jest pół-żywe, tak samo będzie z drugim. Jeśli umrze jedno z nich - drugie awaryjnie staje się "hostem", a moc podwójnej persony nie jest możliwa do użycia przez okres kilku dni, w których "żywa" jednostka jest na wpół-martwa i potrzebuje stałej opieki medycznej (pełna sesja leczenia). Nawet wyratowana przez tygodnie dochodzi do siebie.

Kontrola żywiołu - ogień - Oboje potrafią się nim posługiwać, lecz Sunae jest w tym mniej wyspecjalizowana, a jej ogień jest intensywniejszy i trudniejszy w kontroli od płomieni Ashley'a. Różnią się nieznacznie barwą - płomień użyty przez Ashley'a będzie pomarańczowy z lekkim zabarwieniem czerwienią, zaś Sunae będzie wyraziście pomarańczowy.
 
Przejmowanie ran - Nie posiadając mocy do typowego leczenia ran, mogą "przejąć" na siebie rany innych w lustrzanej formie: Przejmując ranę z lewej strony, u nich pojawi się po prawej. Każde z nich może oddzielnie przyjmować rany innych na siebie. Mogą przejąć dowolną ilość ran z czyjegoś ciała - wszystkie lub tylko kilka. Mogą również przejąć rozwinięte w ciele choroby - lecz w wypadku chorób, przejmują je "w całości", całkowicie zarażając się chorobą w stadium w jakim był poprzedni nosiciel. Chorobą zarażają się oboje, acz wyleczenie jednego automatycznie leczy i drugiego bliźniaka.

Umiejętności:
Walka bronią białą - Specjalizacja Ashley'a, lecz oboje się umieją tym posługiwać. Ich zdolności nie oscylują jednak tylko przy mieczach i sztyletach - bronie obuchowe również się sprawdzają. "Ashley lubi używać pałki policyjnej do obijania innym mord. Kiepski z niego glina, ale chociaż bije tym nieźle."
Walka bronią miotaną - Specjalizacja Sunae, lecz tu również oboje potrafią się nieźle posługiwać tą bronią. Pod bronią miotaną zarówno mieści się łuk(ulubiona broń Sunae), ale także kusza, proca. Potrafią miotać bardzo celnie i nawet morderczo we wroga, a w porównaniu z bronią palną są dzięki temu zawsze cicho. "Jak przyjdzie co do czego - nawet kamieniami Sunae potrafi się dzielnie bronić. Co prawda nie umiem wyobrazić sobie sytuacji w której rzuca w kogoś cegłami...
Ale wolałbym nie być na miejscu tej osoby.
"
Medycyna - Pozbawieni standardowych sposobów leczenia oprócz przejmowania ran na siebie, nauczyli się opatrywać zarówno swoje, jak i rany innych, a także leczyć innego typu schorzenia. Nie są może pierwszym wyborem w DOGS do którego się idzie, ale jednak gdy nie ma kogo - też zajmą się poszkodowanym.

Słabości:
Sunae:
- Pyskatość i szczekliwość: "Dziewczyna ma zdecydowanie niewyparzoną gębę, której nie szczędzi otwierać. Pyskuje, szczeka i warczy na chyba wszystko, raz nawet widziałem jak wygrażała się lampie naftowej za to, że słabo się pali."
- Pakowanie się w kłopoty: "Nie pytaj mnie jak ona to robi, ale nie ma problemu w tym by wpakować się nawet w najgorsze kabały, gdzie jej mały łuczek ledwie daje efekty i zazwyczaj kończy się to tym że musi wiać jak najdalej... Albo ja muszę się tym zająć. Ysh. Któregoś razu zwiąże ją, zaknebluje i nie pozwolę jej już nigdy wyleźć z szafy. Pewnie wszystko zaczyna się od faktu, że źle ocenia swoje możliwości i rzuca się z motyką na słońce, myśląc że jest nadzdolna czy coś."
- Wybuchowy charakter: "Bardzo szybko przechodzi do rękoczynów, a jej wybuchowość jest aż za nadto widoczna. Prędzej złapie cokolwiek co ma pod ręką i rozpocznie burdę, niż rozwiąże jakąś sprawę rozmową."
Ashley:
- Arachnofobia: "Ashley potwornie panikuje w stosunku do pająków. Raz położyłam mu jednego na twarzy gdy przysnął. Przez dobre piętnaście minut wrzeszczał jak opętany, biegnąc na oślep i próbując go z siebie ściągnąć, hue. Muszę to jeszcze kiedyś zrobić..."
- Pewność siebie i upartość: "On nie zna słów "nie dasz rady". Choćby postawiono przed nim zadanie rozbicia murowanej ściany pięśćmi - biłby do momentu aż połamałby sobie wszystkie kości. Jest pewien iż może zrobić wszystko, a w tej pewności jest uparty gorzej niż stado osłów karmione salami."
- Jednoskrzydły: "Ten idiota pozwolił sobie na kompletne oderwanie prawego skrzydła. Tak, wiem... Zrobił to, przejmując karę za mnie... Ale i tak to kretyn, a przez to nie może latać! Jedynie skakać dość wysoko i daleko, lecz amortyzacja spadając z wysoka trochę u niego kuleje."
Wspólne słabości:
Porównania do brata/siostry - Działa to na nich jak płachta na byka. Wystarczy że wspomni się że jedno jest lepsze od drugiego w czymś i są bliscy szału. No, Ashley może mniej, ale Sunae bez problemu ponoszą nerwy.
Przemęczenie - Niemal ciągle używają swojej mocy podwójnej persony, przez co są przemęczeni, i choć na pierwszy rzut oka Sunae jest wulkanem energii - gdy tylko ma moment, ona, jak i też Ashley padają na ziemię/łóżko/cokolwiek co ich utrzyma i śpią.

Wygląd zewnętrzny:
Sunae: "Hm, no tak, lepiej by opisał ktoś obiektywny, prawda? Zacznijmy więc od danych statystycznych - Sunae mierzy 171 centymetrów i waży około 61 kilogramów. Nie pytaj mnie skąd to wiem - pytanie kobiety o wagę to prawie jak wyrok śmierci, na szczęście dzielimy wspólny umysł, więc mogę "podglądać" niektóre rzeczy. Nie, nie takie - to moja siostra, nie przesadzajmy. W każdym razie, opisując ją, zacznę od góry. Ma, o dziwo, niezbyt długie, proste, czarne włosy, sięgające pasmami najdalej do barków, grzywka dość często przysłania jej proste, czarne brwi. Ma dość rumianą cerę, co w sumie nie powinno dziwić - lata zazwyczaj dość wysoko, więc nie ma problemu z opalaniem się. Jej oczy... Hm, ciężko powiedzieć czasami. Naturalnie i w spokoju są w odcieniu głębokiej pomarańczy, lecz w miarę im jest w gorszym i wściekłym nastroju, nasiąkają czerwienią, aż w istnym szale osiągają kolor moich włosów. Nie chcesz wiedzieć co potrafi będąc tak wkurzona... Idąc dalej - pomimo dość sporego wzrostu nie jest osobą jakoś nader rozwiniętą fizycznie, powiedziałbym że jest drobna jak na ten wzrost. Nie, nie będę się rozgadywał o rozmiarze jej walorów, o tym daj mi spokój. Ma gładką, miłą w dotyku cerę, nawet jeśli większość czasu ostatnio spędzamy w Desperacji, w tunelach psów. Nie wiem, może poprostu taką ma. Wracając do dalszego opisu - tak jak mówiłem, nie należy do nader rozbudowanych mięśniowo postaci, co objawia się też i w walce. Nie jest silna, ale dużo zwinniejsza ode mnie, przez co taktyka "uderz i uciekaj" działa u niej idealnie. Jej skrzydła... Tak. Wbrew wszystkiemu co myślę o niej - ma naprawdę ładne skrzydła. Kruczo-czarne, majestatycznie odbijające w sobie słońce... A jej twarz, którą pominąłem? Ma fajny nosek. Taki krótki, zadarty leciutko, lubię ja drażnić tam. Jej usta, które nie wyglądają raczej na pełne usta uwodzicielki, a usteczka nastolatki - bardzo często zdobi zawadiacki lub szeroki uśmiech, którym darzy innych. Nie wiem jak to robi, ale pomimo swego wrednego charakteru, roztacza tym uśmiechem wokół siebie aurę przyjemnego ciepła i jest takim małym, słodkim "słońcem" w tunelach DOGS, którego wszędzie pełno i zawsze chętnie pomoże."

Ashley: "A co ja mam powiedzieć o tym jednoskrzydłym kretynie? Hm, może najpierw zacznę od jakiś liczb, prawda? To będzie tak... Facet jest wysoki, ma 193 centymetrów wzrostu przy 87 kilogramach wagi. ... NIE! Nie zamierzam ci dawać żadnych, cholernych danych na temat jego rozmiarów "tam"! KONIEC KWESTII! No, skoro się zrozumieliśmy... To wracając do jego wyglądu ogólnego wyglądu, lecimy od góry, prawda? W końcu najbardziej rzuca się w oczy jego bijąca po oczach, czerwona fryzura, którą czesze dość szpiczaście na swoim czerepie. Wbrew pozorom - jest dość długa, ale spina ją w dwa, podłużne, czerwone końskie ogony. Nie, wbrew pozorom - wygląda w tym nawet męsko. Kilka, szpiczastych kosmyków przejawia się na jego twarzy, ale poza tym - to tylko chodzący, czerwony neon! I o. Co oprócz tego... Para brązowych, wyrazistych brwi, prosty nos, jakiś srebrny kolczyk w lewym uchu, dość wydatne wargi... Ysh, przyznam się, bez bicia - jest przystojny... Na swój sposób! Mnie średnio rusza! No co tak patrzysz na mnie? Staram ci się go opisać, daj mi się skupić. No... Jego cera jest w sumie podobna do mojej, choć odrobinę bledsza. Pod względem budowy ciała i gabarytów jest dużo większy ode mnie. Widać że nie siedzi w miejscu, tylko ciągle coś robi, co odbija się na jego budowie. Może i mięśnie nie niszczą mu koszulki, ale jednak... Z czysto estetycznego punktu widzenia przyznam, że jest na co popatrzeć... Jak na brata oczywiście! No dobrze, wracając do jego wyglądu, o czym nie wspominałam... On też powiedział o twarzy dopiero na końcu?! Osz to... Hm, w sumie faktycznie jesteśmy bliźniakami, myślimy podobnie, hehe. W każdym razie - fakt, jego oczy. Intensywnie zielone, wpatrujące się w innych, albo we mnie z nieprzerwaną uwagą, odrobiną chłodu i delikatnym, subtelnym uśmiechem na twarzy, który potrafi roztopić lodowiec. Tak... Coś sprawia, że nawet pomimo ogólnego wrażenia spokojnego, czuć od niego takie delikatne, przyjemne ciepło, które leciutko kręci się wokół serduszka, odciąża, daje wytchnienie... Że jest w nim oparcie, miłe oparcie...
Hm... Mówił podobnie? Tak... W końcu to mój brat, prawda?
"

Charakter:
Sunae: "Jej charakter? Widać na pierwszy rzut oka że nie jest takim przyjemny aniołem, prawda? Pyskata, wredna, dopieka kiedy może, wszędzie jej pełno, głośna, agresywna, wybuchowa... Tak, to z pewnością tyle, a nawet i więcej można powiedzieć na pierwszy rzut oka. Nie mam po co wyjaśniać dlaczego taka jest, ale to jej, swego rodzaju sposób obrony przed poznaniem byle kogo. Woli do siebie zniechęcać, niż potem się użerać i odpychać od siebie. Zamiast robić to potem, robi od razu. Jeśli jednak ktoś będzie wytrwały i przełamie pierwszą pokrywę ognia, zauważy że Sunae to tak naprawdę przyjemna dziewczyna o nieograniczonej energii i ciągle starająca się być w dobrym nastroju. Nawet jeśli nie jest - próbuje być dla innych, by oni się uśmiechali. W głębi siebie to cholernie empatyczne, małe, radosne stworzonko, które lubi nieść innym radość i pomoc kiedy tylko może. I choć kręci czasem nosem i czasem wstępuje w nią diabeł wcielony - nie zmieni to faktu że dla mnie jest słodka. No i to moja siostra... Co mogę więcej o niej powiedzieć? Wbrew temu co się wydaje, jest też bardzo wylewna w swoich emocjach. Czasem zdarza się jej dosłownie "zalewać" swoim odczuciem innych, lub wylewać z siebie wszystkie żale, płacząc rzewnie. Taka z niej osoba, co poradzić? Wszystkie bóle, troski i problemy trzyma dla siebie...
Ale czasem i ona musi znaleźć ujście i wypłakać się za wszystko to, co czuje. To czuła osoba... I zniszczę każdego, kto tylko spróbuje ją skrzywdzić, wyrwę mu serce gołymi rękoma, nawet jeśli aniołowi to nie przystoi nawet w najdrobniejszy sposób! Dla mojej siostry...
"

Ashley: "Hm, mój brat? Nie jest fajny, nie? Niezbyt rozmowny, chłodny w obejściu, czasem spokojny do bólu, nawet i sztywniactwo się w nim objawia! Ysh, szczerze mnie umie denerwować swoim zachowaniem, tym... Tym bytem. Jednak jakby to robił "od tak, bo chce" to bym tego mu nie puszczała płazem, prawda? Kiedy ja dopiekam innym, on woli ich zbywać chłodnym spojrzeniem i krótkimi, lakonicznymi słowami. Dwa podejścia, acz efekt podobny - jeśli ktoś chce liczyć na szybką znajomość, dostaje od nas dwa, różne kopy. Jednego szybkiego, gryzącego po kostkach i zostawiającego płonący ślad na tyłku ode mnie, i drugiego, doraźnego, szybkiego i krótkiego, zmrażającego po kostki od niego. Taki nasz sposób bytu, i choć oboje jesteśmy inni, to jednak, jako bliźniaki, dzielimy w niektórych sprawach podobne emocje i podejścia. Powiem w sekrecie - warto jednak spróbować przetrwać jego chłodne podejście. Wewnątrz jest naprawdę opiekuńczym, czułym i troskliwym facetem, który prędzej pozwoli sobie głowę odrąbać, niż pozwolić na krzywdę kogoś bliskiego. Zresztą - skrzydło to dobry dowód. Pozwolił je sobie wyrwać, tylko po to by nie skrzywdzono mnie... To dowód tego do jakich poświęceń jest zdolny, i wiem że gdybym znów znalazła się w podobnej sytuacji, postąpiłby ponownie tak samo. Kiedy jednak ja czasami daje upust swoim emocjom, płacząc lub demolując... On tego nie zrobi. On będzie wszystko trzymał dla siebie, nie pozwoli sobie na to, by te emocje z niego choćby lekko odpłynęły. Nie da na to szans, nie chce pokazywać słabości. Chce być silny, dla wszystkich i każdego, kto być nie może. Czasem ta brawura mnie już dobija... Ta jego męska duma. Jakby nie mógł z raz czy dwa spuścić z tonu i pozwolić sobie na rzewny płacz... Od razu by mu ulżyło, ysh! Głupi, głupi, głupi, jednoskrzydły kretyn."

Historia:

Brak danych. Nie chcieli powiedzieć nic.

Dodatkowe:

- Jak już zostało wspomniane, oboje wyraźnie lubią spać. Nie problem więc ich zastać śpiących w różnych miejscach, a także i pozach.

- Oboje mają swoiste uwielbienie względem muzyki. Gdyby nie fakt że w Desperacji prąd jest na wagę złota, to pewnie by jej nie opuszczali za podładowaniem baterii do odtwarzaczy. Oboje najwyraźniej lubią rockowe i/lub metalowe rytmy.

- Sunae ma aparat fotograficzny, którym powoli uczy się robić solidne zdjęcia. Zwłaszcza lubi z zaskoczenia strzelać innym fleszem po oczach.

- Ashley to bestia łasa na kakao. Daj mu kubek takowego, a zapomni o wszystkich problemach jakie do ciebie miał.

- Lubią ze sobą konkurować, na wszystkich możliwych polach.

- Sunae nie cierpi odgłosu broni palnej, dlatego też nie próbuje się uczyć jej obsługi. Powoli oswaja się z tym hukiem, lecz wciąż ogłusza ją i wyraźnie irytuje.

- Czasem mam wrażenie że Ashley zaczyna mieć zaczątki klaustrofobii i tafefobii. Każde jego zejście do tunelów wprawia go w dość marudny nastrój, a gdy lekko posypie się z sufitu piach, skacze mu ciśnienie. Huh...

- Pomimo ogólnego wrażenia że się szczerze nie znoszą - potrafią doskonale ze sobą współpracować.

- Oboje mają wytatułowany na ramieniu duży symbol znaku zodiaku Bliźniąt. Sunae na lewym ramieniu, Ashley na prawym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.14 14:26  •  We stand tall, watch them fall... Empty Re: We stand tall, watch them fall...
Często zjadasz ł na końcu wyrazów, gry masz przed nim ą w rodzaju męskim. Nie wiem, czy ktoś ci zwracał na to uwagę, ale jeśli nie, to ja to zrobię. Bo tak. Bo jestem tu grammar nazi. Dla przykładu:
On westchnął. A nie westchną.
Rozumiesz. W sumie nie wiem, od czego zależy to, że przy jednych wyrazach jest wszystko w porządku, a przy innych nie, hm. W każdym razie może będziesz się temu bardziej przypatrywał.

No nic.
Akcept.
                                         
Zero
Anioł Stróż
Zero
Anioł Stróż
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach