Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pamiętasz te spokojne czasy, przepełnione ciepłem słońca dni, soczyście zieloną trawę porastającą grunt aż po horyzont i zapach wiatru we włosach? Krzyki dzieci, stonowane głosy dorosłych, wymieniających setki informacji przez telefony, westchnięcia starych ludzi? To uczucie przynależności do świata, jego trwałości, wreszcie pewnej harmonii?
...ja też nie.

    Godność:
     

    Imię, coś tak banalnie osobistego I własnego, etykieta, naklejka, przylega do nas niczym guma do podeszwy I ciągnie się przez całe życie. Tym jednak, co odróżnia imię od przykrego śmiecia pod stopą jest uczucie, jakim darzymy naszą nazwę. Los pozbawił go na pewnym etapie istnienia imienia, a przynajmniej takiego, które wbijałoby się w kanon i ludzkie pojmowanie. Ot, wymazane z kart i jego własnej pamięci, skoro tylko zapomniał, że jest człowiekiem i na takową rzecz zasługuje. Kod DL50771-X – oto pod jaką nazwą figurował i nikomu raczej nie przyszło do głowy obdarzyć go bardziej sensownym mianem. Jak to jednak w życiu bywa, ktoś się wreszcie ulitował, sprzeciwił okrutnym naukowcom i podarował mu tych kilka literek. Sven. Tylko i wyłącznie, bez nazwiska, bez dodatkowych liter i bez tłumaczenia, co mogłoby to oznaczać. To już nie było ważne. Wreszcie posiadł coś swojego, traktowanego z nabożną niemal czcią.

    Pseudonim:
     
    Poza powyższym układem cyferek mówi się o nim jako parselmouth, co oznacza wężoustego. Z konkretnych powodów. 'Żmij' też jest całkiem adekwatny.

    Płeć:
     
    Mężczyzna. Handlujcie z tym.

    Wiek:
     
    Cóż, teoretycznie około 17-18, gdyż na typ etapie starzenia zatrzymało się jego ciało, praktycznie dwa stulecia. I jeszcze do tego część w stanie hibernacji spędzona... To się nazywa fart.

    Orientacja:
     
    Omni-seksualny. - Ciało jest ciałem, człowiek jest człowiekiem (w klasycznej definicji pojmowania bytu ludzkiego jako jednostki względnie myślącej, wy przeklęci rasiści) i odpowiednio pokierowane, niczym instrument, może czuć i dawać niesamowitą przyjemność. Dopóki coś wbija się w tą definicje, ciągle jest szansa na udany romans. Bądź noc. Nawet obiad.

    Zawód:
     
    Był uczniem i synem, potem wyrzutkiem, złodziejem, uciekinierem, włamywaczem, pełnoetatową mendą społeczną, wreszcie nielegalnym osobnikiem w tej utopii na kółkach. Swego czasu także królik doświadczalny w trybie hibernacji (największa zagadka jego istnienia), ostatnie 2 lat to okres intensywnych badań w kompleksie naukowym, gdzie jakaś siła wyższa uparcie nie pozwalała mu umrzeć, niezależnie od tego, jak gorąco tego pragnął. Na chwile obecną zajmuje się... czymkolwiek.

    Miejsce zamieszkania:
     
    Zmienia się to jak karuzela. Miasto, Desperacja, znowu miasto, potem pokój bez klamek, z łańcuchami przymocowanymi do ściany i jakże uroczym karabinem wycelowanym prosto między oczy... Dzisiaj znów Desperacja, aka kryjówka piesełów.

    Organizacja:
     
    DOGS.

    Rasa:
     
    Wymordowany, z niezwykle silnym akcentem zwierzęcym, gdzie za bliższego kuzyna można by uznać niemrawca malajskiego.

    Ranga:
     
    Chart - Dość ciekawy zestaw umiejętności pozwala mu całkiem sprawnie radzić sobie z osobami nieproszonymi na swoim terenie.

    oraz

    Opętany - nietrudno przegapić jego wyraźne problemy z psychiką, osobowością, stany cokolwiek patologiczne dla zdrowego obywatela i bardzo niefortunne zbliżanie się w stronę granicy, dzielącej zdrowo myślącego wymordowanego od poziomu E, ale jeszcze jakoś się trzyma. To pewnie jego depresja albo apatia dochodzą do głosu

    Moce (/artefakty/technologia):
     

    #Czujka - A gdy nazw konkretnych ci, chłopie, brak, wpisuj cokolwiek i ciesz się, że nie brzmi zbyt idiotycznie - nieznany autor ku chwale słowotwórstwu.

    Często mówi się, że zwierzęta są mocniej wyczulone na cudze emocje, zwłaszcza strach. U niego rozwinęło się to w sposób następujący - wyczuwa emocje wszystkich istot wokół niego, spływają na niego natłokiem kolorów, odczuć, smaków na języku, rzadko kiedy dźwiękiem, częściej zapachem. W laboratorium tłumaczono to jako poślednia wersja telepatii. Tutaj mógłby się rozpocząć spór o słowo 'poślednia'. Doskonale wyczuwa cudzy zamiar i potrafi mniej więcej odtworzyć, co się dzieje w głowie danej osoby po samym 'odczycie' jej przeżyć wewnętrznych. Skoro jednak telepaci potrafią przekazać coś drugiej osobie, matka natura (ciocia fortuna, wujek los, ten skurwiały dziadek przypadek)uposażyły go w małą pomoc, rekompensującą niezdolność do wywrzaskiwania wulgarnych słów w cudzych głowach. Wydziela feromony. A jeśli zastanawiasz się, co do ma wspólnego z emocjami... Te, które wokół siebie rozsiewa działają koniec końców na mózg, dzięki czemu jeśli jego intencją będzie przestraszenie najbliższej osoby, będzie rozsiewał te, które strach ten spotęgują. Człowiek ma słabe pojęcie o tym, co się dzieje, w końcu tym oddycha, a u zwierzęcopodobnych bywa różnie. Jednemu to do gustu przypadnie, u drugiego wywoła reakcje wręcz odwrotną. Żeby nie było, bez potrzeby nie stoi i nie pachnie!
    Ps. Plotka głosi, że ilekroć idzie za głosem pęcherza, to rozsiewa te odstraszające. Teeheee.

    #Zatruta krew. – Jest to mutacja wyjątkowo uprzykrzająca życie, przynajmniej innym. Jego krwi nie można przetoczyć nikomu, wszelki kontakt z nią kończy się w najlepszym przypadku oparzeniami pierwszego i drugiego stopnia oraz topnieniem tkanek, jakby w żyłach płynął mu kwas. Ku własnemu rozczarowaniu substancja wypełniająca jego organizm nie topi metalu, co jest dość upierdliwe. Wszelkie inne mniej trwałe materiały także są oporne, ale nie aż tak. Po dostaniu się do obcego układu wykazuje wszelkie cechy jadu – opuchliznę, paraliż/porażenie kończyn, tendencje do wytwarzania zakrzepów, w skrajnych przypadkach śmierć (pytanie tylko jak wiele własnej krwi musiałby poświęcić, żeby do tego doprowadzić? Powyżej jednego litra śmierć natychmiastowa, ale ile osób ma ochotę popełniać prawie że samobójstwo?). Sam funkcjonuje bez szwanku, będąc całkowicie odpornym na działanie. Można śmiało stwierdzić, że jest to moc z tego również względu, że ‘krwinki’ ( o ile tak to można jeszcze nazwać) produkowane są w jego organizmie na tyle szybko, by nie odczuł jej utraty w zwarciu i szybko krzepnie. Ponieważ nie posiada kłów jadowych jako takich, najczęstszy atak krwią polega na przegryzaniu warg i po nagromadzeniu się cieczy w ustach wgryzaniu w ofiarę, rozprowadzaniu jadu po posadzce lub każdej innej formie oblewania nią ofiary. Właśnie, mały pluje, odruch bezwarunkowy, cokolwiek celnie.

    # Częściowa biokineza (bonusowo, bo rasowo)- objawia się przede wszystkim zmianami na ciele oraz wdrążeniem większej ilości cech drapieżnika w charakter. Jego skóra pokrywa się łuskami, nieco twardszymi niż skóra. Największe natężenie łusek, gdzie odznaczają się nie tylko twardością ale też kolorem ( bladym fioletem) to ramiona, zewnętrzna część biegnąca prawie do nadgarstków, linia kręgosłupa (wraz z karkiem i szyją, do obojczyków, co tworzy kołnierz) oraz zewnętrzna część bioder aż do kostek. Wszelkie zgięcia stawów czy miejsc będących w ciągłym ruchu naznaczone są cienką siatką, widoczną dla oka (np. powieki mają taką siatkę i ciągnąca się na ich wysokości linia bez uwzględnienia nosa). Dłonie z wierzchu jedynie ją posiadają, podczas gdy spód jest gładki, to samo tyczy się stóp. Brzuch, pośladki, wewnętrzna strona ud oraz twarz (cieliste łuski zaczynają się na linii włosów głowy) są również gładkie. Ciekawostką niech będzie fakt, że w przypadku uszkodzeń skóry (np. rozcięcie) dany fragment jest zwyczajnie wymieniany, czy też, zrywany. W ten sposób jeśli rozetnie się gdzieś na przedramieniu, skóra ręki prędzej czy później zacznie się marszczyć a jemu przypadnie w udziale zrywanie tego... Produktu ubocznego? Nie chroni go co prawda przed wszystkimi rozcięciami, tylko najpłytszymi, nie mówiąc o tym, że leczenie jest cokolwiek przeciętne, jak na standardy wymordowanych. A poza tym, hej, sami spróbujcie sobie zerwać skóre, zobaczymy, jak będzie fajnie.


    Umiejętności:
     
    Jest osobą niezwykle zwinną i giętką, której zdolności akrobatycznych mógłby pozazdrościć niejeden kaskader. Od najmłodszych lat przyzwyczajany do szybkiego reagowania, stąd można dodać do umiejętności dobry refleks, przekraczający ludzkie możliwości. Poza tym jeśli da się gdzieś wejść, bądźcie pewni, że będzie się tak długo wspinać, aż wejdzie. Zwiększona siła w połączeniu z instynktem (chociaż daleko mu do dusiciela) sprawia, że owija ciasno swoją ofiarę nogami lub rękami w pasie, aż tej braknie tchu, wymienne na łamanie żeber lub skręcenie karku, jeśli dana osoba pozwoli się zajść od tyłu. Rozwinięte nad wyraz zmysły słuchu i węchu pozwalają na słyszenie najcichszego szmeru jak i tego, co dzieje się za ścianami oraz rozpoznawaniu zapachów z odległości kilkunastu metrów. Wzrok przeciętny. Posiada zdolność wykrywania promieniowania cieplnego, gdzie receptory osadzone zostały przede wszystkich na wewnętrznej stronie dłoni. Dzięki temu wykrywa ciepło pozostawione przez istoty żywe i jest w stanie stwierdzić mniej więcej ich rozmiar.

    Słabości:
     

    - Pierwsza słabość związana jest z nader rozwiniętym zmysłem słuchu. Jak za impulsem, podąża tam gdzie słyszy hałas, toteż wystarczy niewiele, by zmylić go z tropu, poprzez rzucanie przedmiotu w przeciwnym kierunku. Drugie, to podatność na hałasy. Jeśli jakiś hałas staje się nie do zniesienia dla człowieka, dla niego jest katorgą w najgorszej postaci i łatwo go rozkojarzyć krzykiem. Największym wrogiem są granaty, szczególnie dźwiękowe. Rzucenie czegoś takiego to jak wyrok, wystarczy żeby go ogłuszyć i doprowadzić do omdlenia. Wszelkie długotrwałe piski powodują mdłości, utratę równowagi, skupienia, po prostu kuli się, przytykając dłonie do uszu i modląc się, by to ustało. Mówiąc krótko, jeden z większych atutów czyni go bezużyteczną. Dlatego jeśli chodzi o status zwiadowcy, jest niezwykle ostrożny.

    - Wykazuje nieznaczne tendencje do zmiennocieplności, tak jak łuskowaci krewni. Stąd najlepiej czuje się w pomieszczeniach ciepłych i ciepłym otoczeniu. Wszelkie zimno jest prawdziwym utrapieniem – robi się osowiały, obniża się poziom reagowania i staje się powolniejszy. Prawdopodobnie temperatura, która dla człowieka oznaczałaby odmrożenie, dla niego byłaby wyrokiem.

    - Wreszcie, najpoważniejszym wrogiem jest jego głowa. Któregoś dnia stoczy się w objęcia poziomu e, za rączkę z mutującym wirusem, a stamtąd już prosta droga do bycia zdziczałą bestią do odstrzału. Nie cierpi na schizofrenie, to raczej trwałe zaburzenie osobowości, która nie miała właściwych warunków, by się rozwinąć czy też - na przestrzeni lat zapomniał, że takową posiadał, posiłkując się raptem fragmentami. Innym problemem co do samej głowy jest zdolność wyczuwania emocji, przez co często nie jest w stanie odróżnić swoich odczuć od cudzych. Jedyne, co skutecznie tępi cudzy smak na języku to własna agresja bądź całkowita apatia. Ze skrajności w skrajność.

    - Ma brzydki zwyczaj zjadania małych ptaków i gryzoni. Na żywca. Ostatnio potwierdzono też przypadek, kiedy niespokojnie kręcił się wokół kota. Niby czasy trudne, ale wygrzebywanie z pomiędzy zębów ptasich piór jest czynnością mozolną, nudną i irytującą.



    Wygląd zewnętrzny:
     
    Kiedyś, w przeszłości lub relatywnej przyszłości, gdzie żadne skalpele, igły, wirusy czy chemikalia nie miały z nim nic wspólnego, mógłby uchodzić za osobnika określanego mianem androgeniczny lub przystojny. Mógłby.
    Mierzy sobie 174 centymetry wzrostu, co czyni go raczej przeciętnym pod tym względem, ze sporym odchyleniem w stronę miana osoby niskiej. Waży przy tym 56 kilogramów, czyli wynik względnie zadowalający. Szczupły, o łagodnie odznaczających się mięśniach rąk i nóg, jak i mniej wyraźnej ale wyćwiczonych pozostałych, ze szczególnych uwzględnieniem mięśni grzbietu. Blond, matowe, pozbawione jakiegokolwiek połysku włosy długości średniej, nie wychodzącej poza ramiona, przypominając raczej źle dobraną perukę albo włosy lalki. Plączą się na potęgę, co rodzi potrzebę szczotkowania lub wycinania kołtunów. Trójkątna twarz o słabo zarysowanych kościach policzkowych. Tyle w nim ładnego.
    Pierwszy zwracający uwagę szczegół to niebieskie tęczówki o pionowych, wąskich źrenicach. Zdarzają się sytuacje nieznacznego zaczerwienienia białek, co przywodzi namyśl płacz lub długotrwałe pocieranie oczu. Sven posiada dwie pary powiek; wewnętrzne, błoniaste, zamykające się w pionie oraz zewnętrzne, ludzkie, jednak przyglądanie się, jak blondyn mruga to mało przyjemny widok dla nieprzyzwyczajonego oka. Oczy są duże, nieznacznie wyłupiaste – nie to, że wychodzą z orbit, raczej wyglądają jak przeznaczone do długotrwałego gapienia się w jeden punkt. Rzęsy równie jasne co włosy, nie wyróżniają się zbytnio, prawdopodobnie kiedyś gęste, przerzedziły się w skutek stosowania różnorakich… lekarstw. Krótsze niż dłuższe. Nos prosty, mały, lekko zadarty, o wąskich skrzydełkach i cienkich nozdrzach. Usta również cienkie oraz dwie charakterystyczne blizny ciągnące się od kącików ust na długość około trzech centymetrów, trochę jak Joker, tylko okoliczności ich nabycia były bardziej makabryczne. Otóż chłopak w procesie biokinezy jest w stanie nabyć dwa rzędy zębów, chociaż bardziej pasowałoby określenie kłów, z uwzględnieniem, że pierwsze są naturalne a drugie wyżynają mu się ze szczęki powodując krwotok w jamie ustnej, dodatkowo są dłuższe i ostre. Na którymś etapie, przechodzące dopiero mutacje ciało próbowało, naturalnym dla wężów odruchem, rozewrzeć paszcze by pochłonąć obiekt, który nie mógł przejść przez tak wąziutką buzie. Mięśnie twarzy nie wytrzymały i zgodnie z jego wolą, szczęka rozwarła się – za cenę wspomnianych blizn, pamiątce po rozerwanej skórze. Ma również rozdwojony, węższy niż u przeciętnego człowieka, język, kolejne znamię działania mechanicznego aniżeli inżynierii genetycznej.
    Pomijając oczywiście łuski cieliste, ledwie odznaczające się twardością od skóry zwykłej, całe ciało naznaczone jest bliznami – jest jedną wielką blizną, od zgięć przedramion, po wyraźnych nakłuciach, poprzez drobne nacięcia które można znaleźć wszędzie( w większości układające się liniowo, prawa strona przeciwstawnie do lewej) po dwie ogromne, na plecach, ciągnące się przez całe łopatki aż do lędźwi. Cóż, jest to ślad po próbie uczynienia go gadem latającym, jednak organizm odrzucił próbę przyczepienia skrzydeł, co miało się wiązać z wytworzeniem własnych, pomocniczych kości, ścięgien jak i naczyń krwionośnych, toteż teraz ma sztuczne wstawione fragmenty kości, jakkolwiek nie byłby w życiu w stanie powtórzyć nazw wszystkich substancji, jakich użyto do naprawienia jego popsutych pleców. Eksperyment medyczny, tsa. Jeśli ktoś obejrzałby go dokładnie nago, zauważyłby wydłużenie kości ogonowej (a raczej dodatkowe z nią połączone) do około 25 centymetrów. Ma ogon. Krótki bo krótki, pokryty fioletowymi łuskami i wyglądający tak żałośnie, jak tylko się da, ale zawsze. Dłonie lekko szponiaste, brak ostatniej pary żeber powodujący mocniejsze wcięcie w talii jak i umożliwiający wyginanie się. Ma dosyć miękkie stawy, przez co możliwe jest dla niego wyginanie się pod kątami niemożliwymi dla ludźmi. Skóra jest w dotyku ciepła, cieplejsza niż ludzka. A tak, palce między stopami zrośnięte są błoną, każdorazowo odrastającą mimo (bolesnych) prób wycinania.

    Charakter:
     

    Gadatliwy, to na pewno, lawiruje od przyjemnej, lekkiej pogawędki, przez elokwentną rozmowę na poziomie, by skończyć na celowym, skrajnym irytowaniu rozmówcy. Czasami wręcz się wydaje, że gada dla własnej, narcystycznej przyjemności słuchania swojego głosu, aniżeli przekazania czegokolwiek. Bywa złośliwy, a jeśli popuści sobie wodze, próba rozmowy przechodzi w potok słów, monolog o coraz wyższych tonach głosu, niemal psychozie, gdzie na przemian staje się apatyczny albo rechocze jak nienormalny. Jeśli rozwodzi się nad czymś patetycznym tonem, filozofuje czy próbuje nadmierne wczuć się w cudzą sytuacje, należy być pewnym, że nie jest w tym ani szczery, ani tym bardziej poważny. Brak powagi stał się formą obrony przed wszystkimi, których ciekawskie ślepia chciałby dowiedzieć się za dużo. Jego lęki, jakiekolwiek przemyślenia bardziej wzniosłe niż „ ładną dzisiaj mamy pogodę”, a wreszcie zdolność tworzenia trwałych, głębokich relacji pozostaje za granicą jego możliwości. Wszystko to skrzętnie w sobie dusi, nie pozwalając dojść do głosu, ani tym bardziej komuś pozwolić się z tą stroną osobowości zapoznać. Nie to, że nie potrafi być przyjacielski, współczuć czy pomóc. Lubi ludzi, na swój własny sposób. To oni tworzą rzeczywistość i czynią ją ciekawą, toć wokół nich wszystko się kręci. Obdarzony dość subtelnym, w swoim mniemaniu, poczuciem humoru. Przymiotnik ten nie oddaje całej tej dawki spaczonych żartów, niejednokrotnie chorych, obrzydliwych i brutalnych w swojej prostocie, dobitnych, z nutką złośliwości i posmakiem niedomówień, co w zasadzie charakteryzować może równie dobrze większość padających z jego ust słów. Niestety, o czym zapomina większa ilość osób, jest praktycznie krzyżówką truchła z wężem. Gdy się irytuje, reaguje agresją, instynkt zwierzęcia walczy ze świadomością ludzką, stawiając go na granicy. Ludzi naprzemiennie obawia się, pragnie zbliżenia jak i nienawidzi, zwłaszcza za próbę zrobienia na nim wiwisekcji. Nawet wśród swoich utrzymuje się w stanie podwyższonej ostrożności. Ze spokojem zaakceptował to banalne stwierdzenie, że ludzie, niezależnie czy mają dwie nogi czy pięć i mackę na czole, tak naprawdę są interesownymi, zawistnymi istotami. Ot, prawda stulecia, nie budząca w nim większych emocji czy potrzeby rozmyślań. Pewna doza dobrze skrywanej nieufności oraz dystansu pozwoliła mu do tej pory zachować wszystkie zęby w stanie nienaruszonym i nie zbiera się na to, by zmieniał to na rzecz udzielania ludziom kredytu zaufania na starcie. Jego mózg nieustannie analizuje i przetwarza to co widzi, słyszy oraz czuje. Musi mieć alternatywę. Przyparty do muru reaguje odruchowo, niekoniecznie mądrze. Kłamie notorycznie, nieustannie, bez mrugnięcia okiem, poczucia winy, zdradzieckiego rumieńca czy niepożądanego drgnięcia głowa (chyba, że wpada w skrajną panikę albo chce, by ktoś kłamstwo zauważył). Jedni uważają to za umiejętność, u niego stało się dość paskudną cechą charakteru. Bywa niecierpliwy, a już zdecydowanie irytują go dziecinne gierki pokroju zgadywanek i każe mu domyślać się urwanych z choinki rzeczy. A gdy już się zirytuje, stosuje przemoc słowną bądź traci zainteresowanie sprawą, w sposób tak dobitny, że czuć to niezależnie od uśmiechu czy dzielącej odległości. Jak strzelić fochem, to strzelić, chociaż zdarza się, że jakieś bardziej ludzkie odczucie go ugryzie. Co nie znaczy, że przeprosi. Prędzej się udławi własnym jadem. O nie, przeprosiny za gorzkie słowa przyjmą raczej formę łagodnego zadośćuczynienia w czynach i jakichś tam wyrzutów sumienia, rujnujących dobry humor. Nie jest zbytnio przywiązany ani do miejsc, ani konkretnych rytuałów, jakie zwykle ludzie mają. Typ lekkoducha anarchisty.
    Łatwiej go do czegoś przyzwyczaić niż przekonać, chociaż i z tym bez przesady – nagły szok wywołany absurdalną sytuacją spowodowałby u niego najpewniej stan przedzawałowy, a niestety wszelki stres objawia się u niego skurczem żołądka, złym samopoczuciem, gwałtownym odskokiem albo gwałtownym splunięciem. Bywa zboczony, czasem sadystyczny, mało kto dociera do etapu, kiedy staje się oswojonym zwierzęciem. W gruncie rzeczy ciągle musi sobie przypominać, że jest człowiekiem.
    Założono mu obrożę i ścięto pazury, po co wyrywać kły?


    Dodatkowe:
     

    - Ciekawosta, jest bezpłodny. Zbyt wysokie temperatury szkodzą narządom różnorakim, zwłaszcza płciowym, bo wątroba się jakoś odratowała. Jego organizm, skoro już wylazł z grobu, emituje dokładnie 38 stopni Celsjusza. Popęd i możliwość pozostały, zdolność płodzenia dzieci niekoniecznie.
    - To, że jego krwi nie można nikomu przetoczyć, działa też w drugą stronę - wszelkie kroplówki z krwią kończą się agresywną reakcją organizmu, mniej więcej jakby osobie z grupą krwi B przetoczyć grupę A, a jak wiemy, takie zabawy kończą się zgonem. Dlatego w razie wszelkich ran najlepiej zawinąć i zostawić do wygojenia.
    - Jego matka sprzedała mu wirusa, który stosunkowo późno się objawił. A potem zaczęła się cała heca.
    - Jest na etapie odkrywania, że zielenina, o którą i tak ciężko, również jest pożywieniem. Nie bez nutki subtelnego obrzydzenia i podświadomej tęsknoty za mięsem.
    -Now, if any of you sons of bitches got anything else to say, now's the fucking time!
]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mężczyzna. Handlujcie z tym.
Nope, nope, nope.
(...) mało kto dociera do etapu, kiedy staje się oswojonym zwierzęciem.
Damy radę. ~

Dobra, w końcu tu jestem. A tak bardzo chciałem napisać, żebyś przepisała kartę przez obrazek i teraz to nie wypali. Ogólnie rzecz biorąc miałem trochę wątpliwości co do pierwszej mocy... właściwie to co do obu mocy, bo jednak trudno o to, by męczyły postać, także tam wojuj, ale nie do przesady (chociaż to w sumie ty, więc pewnie trzeba będzie sprzątać wiele rozbryźniętych ciał ze ściany). Ale zapomniałaś wpisać Ryana do słabości. Dlatego do popra-- Nie no.

Watch your tongue or have it cut from head. Ue3d
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach