Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 30.03.20 22:39  •  Wrak AN-70 - Page 3 Empty Re: Wrak AN-70
  Mężczyznom nie zależało na brutalnej potyczce. Mieli swoje powody by zjawić się w okolicy wraku tak samo jak Yury i Noa, a broń... któż chodziłby po Desperacji nieuzbrojony? Bez wątpienia nie byli jednak podrzędnymi idiotami, tragarzami za marne grosze.
  Jeden z nich nieznacznie uniósł lufę i wystrzelił w grunt. W miejscu, gdzie pocisk trafił w ziemię rozprysnął się śnieg. Trafił kilka centymetrów przed pyskiem jednego z szalejących nadal na wolności psów.
  — Prostytutka załatwia interesy za ciebie? — zakpił, pozostawiając interpretację tych słów windykatorowi. — Innym razem wyrównanie swoje porachunki. Też mamy robotę do wykonania.
  Jeden z nich, pod osłoną drugiego skierował się do wraku. Zerkał nieprzychylnie na kundle, ale nie planował szczędzić amunicji, gdyby coś w ich zachowaniu mu się nie spodobało. Przecież ostrzegali.

  Staruszek pojękując przy każdym pochyleniu metodycznie opróżniał kolejne skrzynki. Większość z nich zapełniały "śmieci", przedmioty, które Desperacka biedota mogłaby jeszcze z powodzeniem używać. Dla niego jednak wszystko co nie świeciło nowością, albo nie wyglądało na zabójczo drogie nie miało znaczenia. Bagaż, który ostatecznie uformował składał się z dwóch plecaków. Jednego, giganta w którym ledwo dopinały się wszelkie paski i drugiego, lekkiego malucha z gatunku bagażów podręcznych.
  Mężczyzna oczywiście zarzucił sobie na ramię ten mniejszy.
  — Pewnie cię do siebie wziął, bo masz ładne zderzaki, a nie dlatego, że jesteś pomocna. Gdyby nie to, że jest mi całkiem śpieszno sprałbym cię za to jak bezsensownie powrzucałaś wszystko do bagażu. Ale nie czas na to, bierz plecak i do przodu, dziewczyno. — Szturchnął ją laską po łydkach czekając, aż Noa ruszy ciasnym korytarzem jako pierwsza.
  On sam, kilka chwil później wślizgnął na twarz jakąś maskę i ruszył śladem kobiety w kierunku drewnianych podpórek, na górę, do wnętrza wraku.


Termin: 24h

Noa: ugryzienie na prawej dłoni, ślady zębów na trzech palcach, lekkie krwawienie. Obity tyłek i obtarte ramię spowodowane upadkiem.

Staruszek:
użycie artefaktu X: 1/?
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.20 1:48  •  Wrak AN-70 - Page 3 Empty Re: Wrak AN-70
Yury'emu nie było śpieszno do wojowania z osobami postronnymi, ale coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że ochrona dłużnika nie da tak łatwo za wygraną.
  No proszą, a więc te pokaźne giwery, które dzierżyli w dłoniach to żadne atrapy, a naładowana broń. Cacka cieszące oczy. Najemnik nie był koneserem, ale umiał docenić ich piękno.
   Mieli jednak pecha. Nie każdemu podobały się technologiczne cudeńka. Huk wystrzału sprawił, że Muszu zrobił się jeszcze bardziej nadpobudliwy niż dotychczas, a Chimera tym razem nie zachowała godnego do pozazdroszczenia spokoju - tym  nie ustępowała bratu choćby na krok. Sierść psów zapłonęła najprawdziwszym ogniem, przez co śnieżny dywan stopniała pod łapami.
  — Po co wam to było, panowie? I pomyśleć, że chwilę temu mogliśmy się rozejść w pokoju.  — Poczuł ciepło metalu na klatce piersiowej, przez co uśmiech na ustach jedynie się pogłębił. — Co poradzić? Tak się to zazwyczaj kończy, jak człowiek ma dobre intencje...
  Dwa pojedyncze gwizdy - jeden po drugim – wyswobodziły się spomiędzy warg windykatora. Z psik gardeł wydobyło się niepokojące ujadanie, ale ani Chimera, ani Muszu nawet nie drgnęli, przynajmniej do momentu, aż piasek nie wzniósł się ku górze. Zajęło to ledwie kilka chwil. Drobinki podłoża - niczym odłamki szkła - pomknęły ku dwójce mężczyzn, bezustannie raniąc ich w twarze - usta, nos, oczy – serią szybkich pocisków.
  Kolejny gwizd. Psy zaszczekały głośniej. Zaatakowały. Niczym dwa ogniste kule pomknęły ku napastnikowi, który znajdował się bliżej wraka. Yury wydobył pistolet z kabury. Wycelował bronią w drugiego gałgana. Za jego plecami czaił się Ookami. Najwyraźniej stęskniony za Noią, chciał pójść za jej zapachem.

Artefakt kontroli piasku - 1/2
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.20 3:04  •  Wrak AN-70 - Page 3 Empty Re: Wrak AN-70
Jego instrukcje absolutnie niczego ci nie mówiły. Pewnie sądził, że wszystko już wiesz, a przynajmniej powinnaś od wspomnianego przez niego Roberta. Teraz musiałaś zapewniać swoją postawą, że było właśnie tak jak myślał. Że miał do czynienia z głupiutką dziewczyną. Dziewczyną! Na samą myśl, czułaś że mogłabyś się panicznie roześmiać. Musiałaś robić tylko to, co do ciebie należało. Bez kręcenia nosem, sięgnęłaś po olbrzyma, zarzucając go sobie na plecy i licząc, że twoja zwiększona wytrzymałość, która pojawiła się po ponownym odrodzeniu, wystarczy. Drgnęła ci powieka na jego odpowiedź, ale postanowiłaś po prostu iść. Szlag, niezbyt odpowiadało ci to, że musiałaś iść jako pierwsza. Posłusznie wspięłaś się po drewnianych podpórkach, starając się uważać by przypadkiem z nich nie zlecić. Poczułaś ciężar plecaka, a żeby tego było mało, musiałaś pilnować by nie przyciskać się zbytnio do ścianek. Czułaś jak spływa po tobie pot, ale z zaciśniętymi zębami poruszałaś się dalej. W górę.
Stanęłaś kawałek dalej od dziury, wyłapując nowe bodźce. Głosy, zapachy... wykonałaś kilka kroków do tyłu by zastanowić się nad tym, co powinnaś zrobić, gdy staruszek znajdzie się na górze. Czyżby na zewnątrz czekali jego towarzysze, którzy próbowali się pozbyć ze swojej drogi Yury'ego? Co było z psiskami?
Wzięłaś głęboki oddech, dostrzegając jak mężczyzna się wyłania z dziury. Jego maska była dziwna, nietypowa.
- Ta maska chroni przed słońcem, tak? - spytałaś, udając głupią i naiwną istotę za którą musiał cię brać. - Ojej. Coś się dzieje na zewnątrz! Nie wygląda to najlepiej.
Rzuciłaś pierwszą lepszą myśl, mając nadzieję, że staruszek odwróci się do ciebie plecami by sprawdzić, o co chodziło. Sięgałaś już do swojej szmacianej torby po chemiczną latarkę. Jeśli to zrobił i udało ci się ją bez problemu wyciągnąć, uderzyłaś go krótko, ale dość mocno by stracił przytomność. Jeśli się nie odwrócił to po prostu stałaś, czekając na jego kolejne słowa. Nie mogłaś się martwić, musiałaś wierzyć, że Yury panował nad sytuacją i Ookamiemu nic nie było, mimo że te dźwięki były niepokojące.
Ookami w tym czasie gardłowo warknął. Pojawił się dym, ale nie zapłonął ogniem. Jeszcze nie.
                                         
Noa
Desperat
Noa
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Po prostu Noa.


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.20 10:17  •  Wrak AN-70 - Page 3 Empty Re: Wrak AN-70
  Przed wrakiem zapanował chaos. Unoszący się ku górze piasek przesłonił widok wszystkim, mężczyznom, windykatorowi jak i jego psom. Wszyscy na kilka chwil zgubili się w chmurze jasnoszarego pyłu, który dla dwójki nieznajomych okazał się dodatkowo realnym zagrożeniem. W panice, a może zupełnie świadomie, że prędzej postrzelą któregoś z napastników, wystrzelili kilka razy w przestrzeń przed sobą.
  Z całej serii swojego celu sięgnęło tylko kilka pocisków. Kule wyłoniły się z piachu trafiając szarżującego ku mężczyznom Chimere. Odgłosy skamlącego psa rozległy się na zaśnieżonym pustkowiu, a samo zwierzę przewróciło się na ziemię, przekoziołkowało kilka razy i zatrzymało unieruchomione.
  Inne pociski świsnęły nieco wyżej, Yury mógł tylko poczuć jak coś przecina powietrze obok niego i leci dalej, trafiając w zaczajonego przy wraku Ookamiego. Warknięcie zwierzęcia przerodziło się w pisk bólu, ale czworonóg uniknął dotkliwszych obrażeń. Górą wziął instynkt i pies schował się podkulonym ogonem miedzy śmieciami wypełniającymi porzucony samolot.
  W tym samym czasie Noi z trudem udało się wspiąć po stopniach. Bez bagażu zrobiłaby to szybko i sprawnie, ale plecak, który sama wypchała do dna dodatkowo ją obciążał. Odezwał się głód, mięśnie były zmęczone i domagały się natychmiastowego porzucenia ciężaru. W końcu jednak oboje pojawili się znowu na powierzchni. Wtedy rozległ się odgłos wystrzałów, pisk zranionego psa i jęk trafionych przez odłamki piachu mężczyzn. Między nogami kobiety prześlizgnął się Ookami, z boku którego sączyła się krew.
  Przez całą drogę Staruszek się nie odzywał, zignorował pytanie desperatki. Nie był też na tyle nieostrożny, aby pozwolić jej się zaatakować z zaskoczenia. Nawet teraz, gdy oboje stali wśród gruzów trzymał ją przed sobą. Teraz był jednak bardziej zaaferowany tym co rozgrywało się przed nimi. Stuknął dziewczynę po łydkach poganiając by wyszła z wraku jako pierwsza.
  Ostrzał ustał. Zza chmurą piachu, która przesłaniała obraz rozlegała się inna groźna scena. Muszu dotarł do napastników, rzucił się na jednego, który z zaskoczenia wypuścił z rąk broń. Mężczyzna nie dość że gryziony, teraz pokrył się także językami ognia. Natychmiast stracił chęć do dalszego stawiania oporu i padł na roztapiający się śnieg wijąc się i rzucając na boki.
  Jego towarzysz miał nieco więcej szczęścia. Piasek zranił go boleśnie, chociaż nie głęboko, ale przede wszystkim dostał się do oczu, co równie skutecznie jak wściekły pies uniemożliwiło mu dalsze ciskanie kul w powietrze. Nie zamienił się przynajmniej w żywą pochodnię. Zgarbił się trąc dłońmi oczy, broń padła mu pod nogi i zaczęła się dymić.


Termin: 24h

Noa: ugryzienie na prawej dłoni, ślady zębów na trzech palcach, lekkie krwawienie. Obity tyłek i obtarte ramię spowodowane upadkiem. Wyraźne przemęczenie spowodowane dodatkowo głodem.
Chimera: trzy trafienia od kul, dwie w przednie łapy, jedna w pierś. Tylko trzecia utkwiła płytko w ciele, pozostałe dwie wyłącznie się otarły pozostawiając krwawiące i bolesne ślady. Żadna z ran nie zagraża życiu zwierzęcia, ale siła upadku pozbawiła go przytomności.
Ookami: Płytkie zranienie na boku szyi i drugie na ogonie. Rany nie zagrażają życiu, ale zwierzę jest przerażone.

Staruszek:
użycie artefaktu X: 2/?
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.20 22:12  •  Wrak AN-70 - Page 3 Empty Re: Wrak AN-70
Nie posiadał analitycznego umysłu. Jego strategia opierała się na spontaniczności i adrenalinie, więc jego decyzja nie była w stuprocentach przemyślenia, przez co sam sobie zaszkodził.
  Utrudniona widoczność nie pozwoliła mu na działanie w pełnym zakresie swoich możliwości. Tymczasowo musiał polegać na swoich dwóch czworonogach, które znacznie lepiej odnalazły się w tej sytuacji. Panujące dookoła warunki sprzyjały wyostrzonym zmysłom, dzięki nabytego przez geny kalectwa - ślepoty. Nie przerwały szarszy ani na moment. Zaatakowały w pełni swoich możliwości. Żądne krwi i głodne, a przez to agresywniejsze, w duecie niebezpieczne jak diabli.
  Jak to zwykle bywało – zostały rozliczone ze splendoru. Zanim zanurzyły kły w ciele swojej ofiary, rozległ się huk wystrzału i zaraz po nim skowyt rannego zwierzęcia, a Yury poczuł ruch powietrza tuż przy prawym policzku, gdy pocisk o milimetry minął jego skórę.
  — Sukinsyn — z gardła windykatora wydobył się przeciągły warkot, niezbyt przypominający ludzką mowę.
  Muszu charknął i w ramach odwetu z impetem rzucił się na prześladowcę własnej siostry. Nie szczędząc przy tym przedsięwzięciu ani pazurów, ani zębów, bezlitośnie wbił je w obce ciało. Po upływie zaledwie kilku sekund mężczyzna przeobraził się w żywą pochodnie, a jego krzyk zagłuszył kolejną serię wystrzałów.
  Tym razem Yury przetestował swoje umiejętności w tym zakresie - nacisnął za spust mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Ookami wślizgnął się do wnętrza wraku. Pomogły mu w tym okulary nadal spoczywające na oczach. Dzięki nimi piasek nie wdarł się do oka.
  Zasłona, w dalszym ciągu kontrolowana przez najemnika, opadła, a raczej skupiła się tylko na jednym celu - drugim oprawcy. Z wymierzonej w doń lufy pistoletu dymiło się lekko, ale dwa wystrzelone przez najemnika pociski chybiły celu.
  — Masz więcej szczęścia niż rozumu — wychrypiał, podchodząc do mężczyzny. Nie zauważył, że klatka piersiowa unosiła się i upadała w nieregularnych odstępach czasu. Nie zorientował się też, że temperatura ciała podniosła się nieznacznie, wraz z natężeniem wirus x w żyłach.
  Przygniótł butem broń; siła mechanicznej nogi wbiła giwerę w śnieg. Yury, nabuzowany, w ferworze furii, w pełnym zamachu, skonfrontował pięść z szczęką mężczyzny, ale nie było już taka jak przed momentem, w pełni ludzka. Teraz, pokryta ostrymi kolcami, bez problemu przebiła cudzą skórę, a przynajmniej takie było jego pierwotne zamierzenie, o ile wcześniej napastnik nie wykonał uniku.
  Nie tylko budowa dłoni uległa przekształceniu. Wyglądał Yury'ego zmienił się doszczętnie, czego on sam, pod ciężarem towarzyszących mu emocji, nie był nawet świadomy. Włosy stanęły dęba i poza siwymi pasami przeszły koloryzacje - czerń zmieniła się w ciemną zieleń. Na skórze  pojawiły się gdzieniegdzie jasnozielone przebarwienia podobne do pleśń, a także łuski. Tam, gdzie chwile temu był zarost, teraz wystawały chude niczym igły kolce. Źrenica zwęziła się jak u gada, a wokół oczu wykształciła się obwoluta ukształtowana z twardych łusek. A mimo to usta najemnika wykrzywiły się w uśmiechu – szyderczym i nienawistnym. Miarka się przebrała. Cierpliwość ulotniła się zupełnie.
  Piasek opadł całkowicie. W powietrzu unosił się zapach spalenizny. Muszu już nie płonął. Podbiegł do siostry i szturchnął ją nosem w pysk, skomląc.

Artefakt kontroli piasku - 2/2
Kontrola wzrostu cierni - 1/3
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.04.20 2:26  •  Wrak AN-70 - Page 3 Empty Re: Wrak AN-70
Rozpoczął się pustynny szturm, a w samym środku byłaś ty z załadowanym plecakiem. Zanim się obejrzałaś, cała sytuacja się pogorszyła. Nie miałaś za wiele, pamiętałaś jednak, że w swojej szmacianej torbie powinnaś mieć coś jeszcze, co może przyda ci się w razie walki. Należało kombinować, dopóki była jeszcze taka możliwość. Wyraźnie zadrżałaś, czując rosnące zdenerwowanie. Tam był przecież Ookami! Oddech stał się płytki, byłaś niespokojna, nie wiedząc gdzie podziać oczy. Zacisnęłaś dłoń w pięść, czując jak robisz się coraz chora z powodu obecnej sytuacji. Głodna. Zmęczona. Chciałaś, żeby się to skończyło. Żebyś mogła po prostu się położyć na czymś miękkim, zwyczajne najedzona. Kiedy jednak między twoimi nogami przebiegło psisko, dokładnie T W O J E psisko, z twojego gardła wydobył się ni to jęk ni to warkot. T W OJ E psisko było R A N N E. Nie musiałaś dobrze widzieć, węch powiedział ci więcej. Dźwięków było dużo, nawet za dużo, ale starałaś się nad sobą panować. Jedno uderzenie laską. Drugą uderzenie. W głowie wciąż miałaś pisk. Kilka pisków. Przy trzecim powiedziałaś w głowie stop.
- Ookami - wyszeptałaś i przystanęłaś odwracając się w stronę staruszka. Postanowiłaś wykorzystać jego rozkojarzenie i większe rozproszenie uwagi spowodowane przemykającym za nim stworzeniem. Twoje psisko było we wraku. Nigdzie dalej nie pójdziesz. Byłaś głodna, zmęczona. Gra dobiegła końca. Zrzuciłaś plecak i choć byłaś osłabiona, skupiłaś wszystkie możliwe siły na tym by móc złapać jego laskę, wyrwać ją i nią uderzyć. Przestraszone zwierzę w tym czasie pochwyciło twój głos. Ślepe, zranione, wyszło ze śmieci powoli, futro stanęło w końcu w ogniu. Płomienie były podsycane przez stres. Wykorzystując swoją prędkość, stanęło za staruszkiem.
- Nigdzie nie pójdziesz - twoje oczy pociemniały, głos brzmiał niczym odgłos wydawany przez trąbkę. To była jego wina. Nie zasługiwał na twoją litość. Przegryzłaś język by choć trochę twojej własnej krwi zaspokoiło głód. Nawet jeśli miałabyś zemdleć, nie wykonasz kroku dalej. Nie dasz mu też przejść.
- Ookami - wyszeptałaś, gdy szpikulec laski skierowałaś na brzuch starca. Psisko podeszło jeszcze bliżej, jakby chciało stanąć obok ciebie. Puściły iskry.


                                         
Noa
Desperat
Noa
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Po prostu Noa.


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.04.20 19:43  •  Wrak AN-70 - Page 3 Empty Re: Wrak AN-70
  Mężczyzna pokryty ogniem raczej nie będzie już problemem. Nawet kiedy Yury do nich podszedł nie próbował reagować, wił się z malejącą energią gdzieś obok na śniegu drąc się pod niebiosa. Jego gardło zalewała bulgocąca od temperatury krew, krzyki stawały się cichsze.
  Drugi ochroniarz, przeciwnik windykatora był w znacznie lepszej formie. I nie wykonał uniku.
  Pięść Yury'ego zatrzymała się na ramieniu przeciwnika. Rękaw ubrania podwinął się nieco i dało się zobaczyć, że jego skórę pokryła warstewka cienkiej, acz niezwykle twardej zbroi. Przypominała łuski, takie same jakie zaczynały pojawiać się na ciele opętanego. Mężczyzna uśmiechnął się, po jego wcześniejszej panice nie było śladu.
  Korzystając z zaskoczenia zamachnął się i wytrącił broń z dłoni windykatora. Pistolet prześlizgnął się po śniegu i wylądował kilka metrów dalej. Stało się oczywiste, że oboje pozbawieni teraz broni dystansowej mogli rozwiązać swój spór korzystając wyłącznie z czystej siły.
  — Słuchaj stary. Żaden był z niego kumpel, ale trochę przesadziłeś — odezwał się przez zaciśnięte zęby. Sparował atak opętanego i wyglądało na to, że jego utwardzona skóra również nie podda się kolcom tak łatwo. Poza tym gdy wreszcie się uspokoił, otworzył oczy. Obie gałki oczne były zalane krwią, łzawiły, ale facet nie oślepł.
  Splunął na bok śliną i piaskiem, a potem bez ostrzeżenia rzucił się na Yury'ego.
  Oboje zachowywali się tak, jakby pozostali jedynymi osobami na placu boju. Tymczasem niedaleko nich, z wraku wyłoniła się Noa. I tylko ona. Poza kobietą żadne z nich nie widziało towarzyszącego jej staruszka.
  — A cóż to... — mruknął on pod nosem, popychając nadal wymordowaną w formię swojej tarczy. Piach powoli opadał i obraz, który się przed nimi ukazywał wcale nie przywodził pozytywnych skojarzeń. Ktoś walczył, ktoś umierał, gdzieś na śniegu rozlewała się krew otaczając leżącego na boku psa. Psów w ogóle był od cholery. — Ruszaj się dziewucho.
  Szturchnął ją używając swojej laski. Porzucenie plecaka zaniepokoiło mężczyznę, więc dla pewności zacisnął palce na lasce mocniej niż dotychczas. Przedmiot nie opuścił jego dłoni, ale szarpnięty przez kobietę zamiast trafić ją bokiem w łydki, zarysował ich powierzchnie ostrym końcem. Noa poczuła silny ból w miejscu, gdzie ostrze przebiło ubranie, ale i skórę.
  Ookami pojawił się u jej boku. Był przerażony i trudno było powiedzieć, czy wykona polecenia. Wolał trzymać się za plecami z ogonem podwiniętym między tylne łapy. Otaczające go iskry pojawiły się tam raczej ze strachu, niż z agresji. Widząc to Staruszek wyprostował się. Nadal dzierżył swoją laskę.
  — A więc to tak... wygląda na to, że nie pomożesz mi nieść bagażu. Ale nie sądzisz, że lepiej abyś pomogła swojemu chłoptasiowi? Wygląda na to, że nieźle dostaje od mojego ochroniarza — zaśmiał się rubasznie spod posiwiałych wąsów. Czekał, aż kobieta odwróci się, aby to sprawdzić. A wtedy...
  W końcu miał pewność, że nikt poza wymordowaną go nie widzi. Nao była samotna w walce ze starszym mężczyzną, a mimo to mogła dostrzec, że jej przeciwnik nie wygląda tak pewnie jak brzmiał jego głos. Było oczywiste, że przede wszystkim zależy mu na tym, aby się stąd ulotnić.



Termin: 24h

Noa: ugryzienie na prawej dłoni, ślady zębów na trzech palcach, lekkie krwawienie. Obity tyłek i obtarte ramię spowodowane upadkiem. Wyraźne przemęczenie spowodowane dodatkowo głodem. Zranienie na nodze.
Chimera: trzy trafienia od kul, dwie w przednie łapy, jedna w pierś. Tylko trzecia utkwiła płytko w ciele, pozostałe dwie wyłącznie się otarły pozostawiając krwawiące i bolesne ślady. Żadna z ran nie zagraża życiu zwierzęcia, ale siła upadku pozbawiła go przytomności.
Ookami: Płytkie zranienie na boku szyi i drugie na ogonie. Rany nie zagrażają życiu, ale zwierzę jest przerażone.

Yury, wykonaj pięć rzutów w temacie.
Wynik 1-60 to trafienie dla ciebie, od 61-100 trafienie dla przeciwnika. Jeżeli uda ci się trafić go trzy razy, przeciwnik zostaje powalony. Jeżeli nie planujesz atakować, nadal rzucasz pięć razy, ale wtedy wynik 1-90 to uniknięcie ciosu.

Staruszek:
użycie artefaktu X: 3/?
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.04.20 23:30  •  Wrak AN-70 - Page 3 Empty Re: Wrak AN-70
Rzut na atak


Muszu nadal trwał przy siostrze, ale podniósł łeb do góry, kiedy z wraku wyjrzała znajoma sylwetka. Powęszył i zaszczekał, wyczuwając obcą mieszkankę zapachową unoszącą się w powietrzu.
   Yury aktualnie nie zwracał uwagi na swoje najbliższe otoczenie.  Utrata pistoletu nie zmusiła go do żadnej refleksji. Pogłębił jeszcze bardziej grymas, który widniał na jego wargach, teraz przekształcający się w pełnoprawny drwiący uśmiech. Walka na pięści dostarczała mu zwykle więcej satysfakcji niż pospolita kulka w łeb; takowa być może rozstrzygnęłaby ten spór, ale nie dlatego zbliżył się do przeciwka, by rozkoszować się tak prostym, nie wymagającym niemalże żadnego wysiłku rozwiązaniem tego konfliktu. Potrzebował rozładować złość, najlepiej przy użyciu siły fizycznej, a po co rezygnować z szansy, która sama zawitała.  
  — No no, znasz się na rzeczy — rzucił mniej lekceważąca, ale wyraźnie uradowanym tym nieprzewidywalnym zwrotem akcji. Idąc tu, spodziewał się jednostronnego mordobicia, a tu taka niespodzianka. Spóźniony prezent gwiazdkowy w końcu do niego dotarł. Lepiej później niż wcale. Ponadto napastnik najwyraźniej przejawiał podobne skłonności, co on sam, a to sprawiało, że potyczka stała się jeszcze bardziej emocjonująca i to dla obu stron.
  Doszło do szybkiej, bolesnej wymiany ciosów. Szalę zwycięstwa przechyliła się na stronę napastnika, który dysponował podobną siłą, co najemnik. Yury czuł krew w ustach. Przekrzywiony nos piekł go boleśnie, tak samo jak zdarte aż do krwi knykcie. Już dawno pozbył się okularów - tym momencie byłby tylko przeszkodą. Choć kręciło mu się w głowie, nie ustępował. Z zwierzęcymi okrzykami nadal okładał pięściami przeciwnika, chociaż jego ciosy nie był aż tak precyzyjne. Wynik był coraz bardziej oczywisty, przynajmniej aż do momentu w którym to kolejne skrawki ciała najemnika nie obrosły w twarde kolce. Trucizna znajdująca się w nań tylko czekała, by rozprzestrzenić się po wrogim ciele.
  Dyszał, sapał. Jak lokomotywa z wiersza Tuwima i podobnie jak ona nie dawał za wygraną, nawet pomimo obecności śniegu pod połami ubrań. Jak to zwykle bywało ferworze walki adrenalina wzięła nad nim górę. Przyjemnością, która czerpał, nie była widoczna nie tylko w obnażonych w uśmiechu zębach, ale przede wszystkim w rozpalonym przez  ogniki spojrzeniu. Nie było tam leku. Ledwie odczuwalny ból nie był w stanie stłumić namiastki szczęścia. Poddał się jej zupełnie. Rozkoszował się każdym uderzeniem. Nie liczyło się nic poza tym, co tu i teraz. Całkowicie omamiony, nie uległ pod kolejnym gratem ciosów, choć ulatywało z niego coraz więcej sił.Osłonił się metalową kończyną, jednocześnie ludzkie palce zaciskając na nożu, który nadal spoczywał w kaburze uczepionej paska od spodni. Wyszarpał go z etui i zamachnął się nim na obcą dyszącą mu tuż przy ucho twarz, celując w oko.


Odnowa artefaktu kontroli piasku - 1/4
Kontrola wzrostu cierni - 2/3
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.20 1:20  •  Wrak AN-70 - Page 3 Empty Re: Wrak AN-70
Byłaś niczym bariera oddzielająca starucha od pustyni. Nie miałaś zamiaru odpuścić, zbyt dużo od tego zależało. To był test, który musiałaś wykonać. Zaparłaś się w końcu nogami, nie mając zamiaru angażować się w to, co robił Yury. To była jego walka, nie twoja. To była jego sprawa, nie twoja. Miałaś zadanie, cel był przed tobą. Pokażesz Smokowi swoją wartość. W końcu czego się nie robi z desperacji, nie?
Nie, grubasko?
- Nie - zacisnęłaś zęby, sucha skóra dolnej wargi, którą przed chwilą zagryzłaś, utknęła ci między siekaczami. Plecak stał się słupkiem, wyznacznikiem końca drogi. Bolało, ale nie puszczałaś, gardłowo pisnęłaś, cicho. Nie puściłaś. - Martw się lepiej o siebie.
Kątem oka zarejestrowałaś to, że psisko podeszło bliżej ciebie. Widziałaś krew, to jak się trząsł. Czułaś rosnące napięcie, wręcz złość, że nie miałaś jak odpocząć, byłaś głodna i zmęczona, a mężczyzna był wyjątkowo uparty. Nadal trzymałaś dłoń na lasce by nie zrobił nią niczego niepotrzebnego. Nawet jeśli oberwałaś i teraz bolało cię niemiłosiernie to nie był czas na użalanie się nad sobą.
- Ookami, ogień - wyszeptałaś i złapałaś go bez ostrzeżenia, wolną ręką, za gardło, błyskawicznie się przybliżając by się wgryźć mu w tętnicę. Miałaś nadzieję, że Ookami, jeśli wypuści więcej iskier stanie bliżej mężczyzny, konkretnie za nim. Jeśli jednak nadal będzie blisko i poczujesz swąd własnego ciała, cofniesz się. Nie dasz jednak mu stąd odejść. Nie bez walki.
                                         
Noa
Desperat
Noa
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Po prostu Noa.


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.20 12:08  •  Wrak AN-70 - Page 3 Empty Re: Wrak AN-70
  Walka na pięści przypominała chaotyczne starcie dwóch kogutów. Mężczyźni obskakiwali się dookoła szukając idealnego momentu na atak, a ciosy padały jeden za drugim. Okazało się, że ich poziom jest diabelnie wyrównany, więc żadne z nich nie potrafiło zdobyć pogrążającej przeciwnika przewagi. W pewnym momencie ochroniarz zarechotał, jego twarz zdobił uśmiech zadowolenia.
  — Dobrze mi płacą — dyszał między kolejnymi unikami — ale bardziej cenię sobie swoje życie. — Z wargi ściekała mu krew, nos zdobiła jeszcze jedna plama. Żadne z nich nie nabawiło się ciężkich obrażeń, ale porządnie się poobijali. Napastnik, dostrzegając błysk noża złapał Yury'ego za ramiona i wykręcił je boleśnie, a potem kopnął go odrzucając do tyłu. Nie ruszył jednak z kolejnym ciosem. — Pieprz się, draniu. Nikt nie lubi tych, co przynoszą pistolet do walki na pięści. Wracaj do swoich spraw.
  Zerknął ponad ramieniem windykatora, w kierunku stojącej samotnie Noi. Dziewczyna wyglądała na niegroźna, chociaż nie planował lekceważyć jakiegokolwiek Desperata. Wyglądała jednak na... zdezorientowaną? Z tej odległości nie sposób ocenić towarzyszące jej emocje. Wyglądało jednak na to, że przeszukała dół i nie znalazła nic, poza gratami, które wyciągnęła na górę w plecaku. Jego wynajęto do ochrony osoby, a nie jego śmieci.
  A to oznaczało, że nie miał już nic roboty.
  Pojedynek, chociaż diabelnie go ucieszył, nie był warty tracenia dlań życia.
  — I tak widzę, że się spóźniliście. Twoja panienka? Niezła. — Kiwnął głową na wymordowaną. Odsunął się na bezpieczną odległość, gdyby opętany uznał nagle, że jednak chciałby skończyć to, co zaczął. Ochroniarz nie wyglądał na skorego do dalszej walki, ciało pokryte łuskami pomogło sparować większość ciosów, ale kolce napawały go odrazą. Cholera wie, czy nie było w nich jakiejś trucizny.
  Dla pewności kopnął broń Yury'ego tak, że windykator musiałby go wyminąć, aby ją odzyskać. Mężczyzna podniósł tylko własne uzbrojenie. Postukał w nie, ale sączący się z lufy dym nie zwiastował szybkiej naprawy. Najwyraźniej uszkodził ja piasek. Cmoknął, wytarł krew z ust o skraj koszuli. Nie planował odchodzić, dopóki jego pokryty kolcami przeciwnik rzeczywiście nie zajmie się tym, po co tu przyszedł.
  Wszystko wyglądało jednak jakby Noa gadała do siebie. Być może zwracała się do rannego psa, ale całkowicie zmysły? Obok niej, nie było przecież nikogo. Wielki plecak rzucony na śniegu sugerował, że na dole znalazła warte targania ze sobą skarby, ale nic poza tym. Nawet Ookami zgłupiał, nie widział i nie wyczuwał nikogo poza swoją właścicielką.
  Ale rana na nodze kobiety była prawdziwa. Jej przeciwnik także.
  Rzuciła się na Staruszka, który z zaskoczeniem upadł na tyłek. Oboje znaleźli się na podłodze samolotu wijąc się w resztkach śniegu, jak emeryci walczący o ostatnie drożdże w sklepie spożywczym. Noi brakowało umiejętności walki, a jej przeciwnikowi sił. Złapała go za krtań, ale okazało się, że zgniecenie tego fragmentu ciała wcale nie jest takie proste, szczególnie gdy organizm był już poważnie zmęczony.
  — No dalej dziewczynko. Zabiłaś ty kogoś kiedykolwiek? Wyglądasz na taką, co wszystkim próbuje coś udowodnić, ale niech zgadnę... nawet to ci nie wychodzi? — chrypiał spod metalowej maski zaciśniętej na twarzy. Okładał ją po nogach ostrym końcem laski.



Termin: 24h

Noa: ugryzienie na prawej dłoni, ślady zębów na trzech palcach, lekkie krwawienie. Obity tyłek i obtarte ramię spowodowane upadkiem. Wyraźne przemęczenie spowodowane dodatkowo głodem. Zranienie na nodze.
Chimera: trzy trafienia od kul, dwie w przednie łapy, jedna w pierś. Tylko trzecia utkwiła płytko w ciele, pozostałe dwie wyłącznie się otarły pozostawiając krwawiące i bolesne ślady. Żadna z ran nie zagraża życiu zwierzęcia, ale siła upadku pozbawiła go przytomności.
Ookami: Płytkie zranienie na boku szyi i drugie na ogonie. Rany nie zagrażają życiu, ale zwierzę jest przerażone.
Yury: Pełno niegroźnych zranień po walce na pięści, siniaki i niewielka opuchlizna. Sam możesz wybrać gdzie. Nic z tego nie zagraża zdrowiu. Postać odczuwa jednak wyraźne zmęczenie, spowodowane dodatkowo używaniem mocy.

Staruszek:
użycie artefaktu X: 4/?
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.20 23:05  •  Wrak AN-70 - Page 3 Empty Re: Wrak AN-70
Tego się nie spodziewałaś. Reakcja twojego psiska była nietypowa, zupełnie wymiał starego wygę Desperacji, a przecież on tam był. Wiedziałaś, widziałaś go. Czułaś też wszelkie obrażenia, które ci zadał. Ból dałaś na drugi plan, funkcjonowałaś już tak długo na pustyni, że przyzwyczaiłaś się do wielu niespodzianek. Były gorsze rzeczy od ran i szram, które mogły po nich zostać. Ale przecież twój organizm i tak szybko się goił. Potencjalne ślady na ciele? Gorsze były te, które miałaś na duszy. Dusza... błysnęła migawka kilku zakopanych wspomnień. Tamten też ukrywał się za maską, gdy bawił się z twoim DNA, sprawdzał twoje możliwości.
Przecież zasłużyłaś.
Wiesz, że zasłużyłaś.
Teraz możesz się zemścić. Teraz możesz ukoić ból. Wiesz, że możesz. Co ci szkodzi? Co się stanie, co? Oszalejesz? Już oszalałaś. Ile razy, nawet nie zliczysz, żałosna kreaturo, ile razy ocierałaś się o krawędzie upadku i nigdy nie skoczyłaś, nie poszłaś dalej. W końcu przegrasz, już przegrywasz, bo coraz mniej w tobie człowieczeństwa. Naiwne dziecko, które nie może się obudzić. Żyj. Chcesz żreć? Chcesz oddychać? Spać?
To żyj, świnio.
Nie możesz się więcej wahać.
Nie potrzebowałaś wyćwiczonego ciała, bo miałaś siły. Dużo siły zaparcia, upartości. Wirus X budził w tobie zwierzynę. Zaczynały pojawiać się pióra na rękach, twoja szyja nieco się wyciągnęła, rogówki pociemniały. Nie kontrolowałaś się zupełnie, zwłaszcza, kiedy mówił, co ślina mu przyniosła na język. To tylko łączyło się z twoimi myślami, głosem, który słyszałaś, każdego dnia. Głosem, który obwiniał cię za wszystko. Zawsze tam był. Ten głos. Twój głos.
- Zawrzyj gębę - to już był wyższy dźwięk, bliski żurawiego klangoru. Rękę z krtani przesunęłaś na maskę i ściągnęłaś ją z jego twarzy. Bez czekania wgryzłaś się z całych sił w jego ramię. Byłaś głodna, tak? To masz tu swój posiłek.
Znowu spróbowałaś wyrwać mu laskę z ręki, szarpnęłaś nią, starając się by ostry koniec nie trafiał w twoje odsłonięte nogi. Nastąpiła zmiana planów. Nie będziesz w stanie wepchnąć starca w ramiona Smoka. Emocje eksplodowały wraz z adrenaliną. Już dawno nie straciłaś nad sobą kontroli. Wgryzłaś się w niego ponownie, na oślep, trzymając się go z całych sił. Nieważne czy miał maskę czy nie. Neważne czy trzymał swój kij czy nie. Musiał zapłacić.
... nawet to ci nie wychodzi?
Bo to wszystko była jego wina. To on ci wszystko zabrał.




                                         
Noa
Desperat
Noa
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Po prostu Noa.


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Wrak AN-70 - Page 3 Empty Re: Wrak AN-70
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach