Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 22.03.20 0:44  •  Wrak AN-70 - Page 2 Empty Re: Wrak AN-70
Środek nie był zbyt zachęcający, ale i tak było lepiej niż sądziłaś, bo dało się wejść bez żadnych problemów. Przód wyglądał zachęcająco, więc zamierzałaś właśnie tam się rozejrzeć. Rozglądałaś się wokół siebie przy każdym stawianym kroku, zachowując maksymalną czujność. Miałaś nadzieję, że wyczujesz coś więcej, nawet wątły zapach, który doprowadziłby cię do celu. W końcu musiałaś pokazać Yury'emu, że byłaś przydatna, że mogłaś mu zaoferować na tyle, by załatwił dla ciebie kilka drobiazgów. Latarka ci się przydała, czułaś się z nią pewniej, choć i tak nie byłaś w stanie opanować kilku ciarek, które przeszły ci po kręgosłupie. Po tylu latach, gimnastyka, o ironio, nie sprawiała ci żadnych problemów. A skoki? Skoki tym bardziej. Byłaś żurawiem. Otrzymana pomoc okazała się być zdradliwa, uruchomienie zajęło ci za dużo czasu, a na koniec i tak poleciałaś w dół. Tyłek pulsował ci bólem, przy okazji spadania, obtarłaś sobie ramię, więc do tego wszystkiego dochodziło pieczenie. Zaczęłaś kaszleć od piachu, który dostał się do twoich nozdrzy i ust. Głos zamarł ci w gardle, koniec końców zdobyłaś się jedynie na jęk. Gorączkowym wzrokiem, który był pogorszony z uwagi na połamane okulary, rozejrzałaś się wokoło. Sprawdziłaś też latarkę, czy działa bez żadnych przeszkód. Jeśli tak, oświetliłaś sobie swoje nowe otoczenie. Czy powinnaś dać znać swojemu towarzyszowi, że nic ci się nie stało?
Jak dla ciebie to było zbyt ryzykowne, poza tym to nic by nie wniosło, oprócz potencjalnego rozdrażnienia Yury'ego, więc należało zacisnąć zęby i robić to, co do ciebie należało. Wolałaś nawet nie sprawdzać stanu swoich ubrań, które teraz musiały być już do reszty zniszczone. Trzymały się? Trzymały i nic więcej nie miało znaczenia. Musiałaś znaleźć jakieś poszlaki, a najlepiej poszukiwanego przez was desperata.



  
                                         
Noa
Desperat
Noa
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Po prostu Noa.


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.20 1:09  •  Wrak AN-70 - Page 2 Empty Re: Wrak AN-70
Czekał podparty o skrzydło samolotu i tradycyjnie palił papierosa za papierosem, od czasu do czasu rzucając kontrole spojrzenie trzem kundlom. Cała trójka nadal żerowała, szukając jakikolwiek ochłapów mięsa. Yury odnotował w myślach, by po powrocie na Smoczą Górę sowicie wynagrodzić im te upokorzenie. Sam też czuł ssania w żołądku, ale mimo wszystko nie było tak źle, póki mógł asekurować się tytoniem.
  W końcu jednak stracił resztki cierpliwości, które się w nim tliły jak rozżarzona końcówka nałogu. Ileż to mógł tak stać bezczynnie i gapić się w pustą przestrzeń przed sobą, gdy ta mała nadstawiała za nich obu karku? Może właśnie umierała, a on co? Stał i dopalał piątego papierosa z paczki, którą dostał od niej w ramach zachęty w pomocy zrealizowania jej marzenia o stałym dachu nad głową i częstym dostępie do wyżywienia.
  — Dobra, kundle. Patrolujcie okolice. Jak ktoś wyjrzy z wraku, wiecie co robić — rozkazał psom. Dwoje z nich - Chimera i Muszu - zamarło na brzmieniem jego głosu, jakby na znak, że zrozumiały przekaz, Ookami zaś nadal beztrosko węszył za potencjalnym źródłem prowiantu.
  Zgasił papierosa, depcząc go pod podeszwami obuwia i podszedł w ślad za Noią. Ciemność panująca we wraku nijak mu przeszkadzała. Przywykł do szwankującego wzroku i nauczył się z tym żyć, wszak nie od dzisiaj był niekompletny. Wykorzystał do egzystencji pozostałe zmysły, w tym głównie podatny na każdy najdrobniejszy hałas słuch. Starał się też w miarę swoich możliwości poruszać się jak najciszej tylko mógł, by nie narobić niepotrzebnego hałasu, ale przede wszystkim wypatrywał wąskiego, bladego strumienia światła padającego z chemicznej latarki.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.20 11:41  •  Wrak AN-70 - Page 2 Empty Re: Wrak AN-70
  Noi udało się wstać. Dziura, do której wpadła nie była głęboka, ale na pewno nie powstała naturalnie. Ktoś stworzył otwór szeroki na tyle, aby zmieścił się w nim pokaźnych rozmiarów człowiek. Teraz, kiedy była już na dole oświetlając swoje otoczenie chemiczną latarką zauważyła, że na po jednej stronie wlotu wbito w ziemię i skały drewniane klocki. Sądząc po wytarciach na górze służyły jako podparcie dla dłoni i stóp w trakcie bezpiecznego wchodzenia i schodzenia. Tylko klapa, a w zasadzie kawałek tektury, który łatwo zapadł się nawet pod niewielkim ciężarem wydawał się nieprzemyślany w całej tej konstrukcji.
  Grunt pod stopami był udeptany, ale zamortyzował upadek lepiej, niż zrobiłaby to lita skała. Kobieta wyprostowała się bez problemów, ale ktoś wyszło od niej o kilka centymetrów na pewno musiałby się już garbić. W poświacie latarki widziała wyraźnie tunel prowadzący łagodnie w dół. Innej drogi poza powrotną nie było.
  Yury w tym samym czasie zdołał pokonać ciasne przejście w przedniej części samolotu z podobną Noi zwinnością. Wystarczyło kilka razy zgiąć się w miejscu, gdzie blacha zagięła się w dół, innym razem dużym krokiem pokonać starte naniesionego przez kogoś gruzu. Znalazł się dokładnie w tym samym miejscu, w którym kobieta ześlizgnęła się otworem do kryjówki pod ziemią.
  Nie powtórzył jej przygody tylko dlatego, że karton opadł na dół wraz z wymordowaną i teraz z otworu, jakieś trzy metry niżej, odznaczała się wyraźnie poświata sztucznego światła.
  Napiętą ciszę przerwało głośne, nerwowe szczekanie jednego z psów pozostawionych u wlotu do wraku.


Termin: 24h

Najlepiej zaznaczyć na dole posta jeżeli zaczynasz używać artefaktu, mocy itp. która ma ograniczenia w licznie postów, bo nie chce czegoś źle zinterpretować i zadecydować za ciebie.
Chemiczna latarka: 1/4

Noa: ugryzienie na prawej dłoni, ślady zębów na trzech palcach, lekkie krwawienie. Obity tyłek i obtarte ramię spowodowane upadkiem.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.20 18:47  •  Wrak AN-70 - Page 2 Empty Re: Wrak AN-70
Przemieszczania się w tej ograniczonej przestrzeni nie było znowu takie trudne, jak z początku przypuszczał, a wnętrze wraku było znacznie pojemniejsze niż wyglądało z zewnątrz. Bez większych komplikacji pokonywał kolejne metry kwadratowe nieznanej mu dotychczas powierzchni, jednakowoż uważając, by nie stać się ofiarą własnej pewności siebie, która niejednokrotnie przyniosła mu zgubę.
  Zatrzymał się dopiero, kiedy oczy zetknęły się ze strugami światła nieśmiało rozpraszającymi mrok. To one zaalarmowały go o niebezpieczeństwie w postaci wyrytej w ziemi dziury. Przykucnął przy niej i zerknął w jej czeluść, ale była na tyle głęboka, że nie był w stanie dojrzeć na jej dnie żadnej sylwetki.
  — Noa, jesteś tam? —  krzyknął, ale początkowo żadna odpowiedź nie nadeszła. Zamiast tego, cmentarna cisza, została zakłócona przez nerwowe psie ujadanie, które sprawiło, że Yury rozejrzał się za siebie, jakby się łudząc, że dojrzy kogoś za swoimi plecami.
  Z początku nie wiedział, co zrobić. Zawrócić, a może czekać aż kobieta mu odpowie? Ostatecznie jednak nie zaryzykował upadku z nieznanej mu odległości. Spróbował natomiast wyjrzeć na zewnątrz przez zabite szpary w oknach. Ewentualnie, w przypadku porażki, spróbował je sforsować zmechanizowaną dłonią przy użyciu nadludzkiej siły fizycznej.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.20 3:05  •  Wrak AN-70 - Page 2 Empty Re: Wrak AN-70
Nie chciałaś sprawiać kłopotów, nie zamierzałaś też okazywać słabości, bo tym samym udowodniłabyś, że nie mylił się, co do ciebie i twojej przydatności. Skoro latarka działała, skierowałaś ją jeszcze w górę by sprawdzić czy będziesz mogła jakoś w ten sam sposób wrócić. Oczywiście, tym razem bez żadnego spadania. Widząc drewniane klocki, które musiały aktywnie komuś służyć. Świadczyły o tym pozostawione ślady, wszelkie wytarcia. Nie była to najlepiej zabezpieczona kryjówka, ale jakaś zawsze była. Wreszcie trzeba było podnieś obolały tyłek, więc niezwłocznie to zrobiłaś, starając się ignorować pieczenie w ramieniu. Co do palców, choć nie miałaś już śniegu, pozostawiłaś to na później. To nie było nic takiego. Nie czekając, postanowiłaś ruszyć tunelem. Wiedziałaś, że nie możesz się bać, że strach nie był najlepszym towarzystwem w takiej sytuacji. Miałaś porządną latarkę, prawdziwe cudeńko, w której byś pogrzebała, gdyby było więcej czasu. Ale nie było.
Usłyszałaś coś, czyiś głos, dochodzący z góry. Spięłaś się i poświeciłaś latarką w stronę z której przyszłaś, gdzie znajdował się otwór. Czyżby był to Yury? Powinnaś też krzyknąć by cię usłyszał, wiedział że nic  tobie nie było? Gęsia skórka dotknęła twojego ciała. Wasz cel mógł nadal tu być, czekać, a jeśli swoim głosem narobisz więcej szkód niż pożytku?
Musiałaś pokazać Smokowi, zamiast wyłącznie na nim polegać. Nie powinnaś tak robić. Nie, jeśli chciałaś przetrwać. Poszłaś dalej tunelem, bacznie nasłuchując i obserwując drogę przed tobą.

Chemiczna latarka: 2/4
                                         
Noa
Desperat
Noa
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Po prostu Noa.


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.20 12:50  •  Wrak AN-70 - Page 2 Empty Re: Wrak AN-70
  Za pokrzywionymi oknami wraku rozciągały się Desperackie pustkowia, zazwyczaj złoto-pomarańczowe, w barwie wszechobecnego piachu, ale dzisiejszego poranka przyjemnie białe. Temperatura była bliska zeru, dlatego niewielka warstwa puchu utrzymywała się na powierzchni pomimo przebijającego się przez chmury słońca.
  W pierwszym momencie Yury nie zauważył nic, poza odległym horyzontem utopionym w szarościach i masą śladów, ludzkich oraz zwierzęcych, które otaczały samolot. Daleko ciągnęła się jeszcze pojedyncza wstęga ciemnych wygnieceń, ich własna droga z okolic Apogeum do miejsca, w które ostatecznie trafili.
  Cienie psów przemykały za krawędzią metalowej ramy spłaszczonego okna. W otworach nie było szkła, ale okazały się one zbyt wąskie, aby wymordowany mógł przecisnąć przez nie głowę i rozejrzeć się dokładniej. Teraz do jednego szczekania dołączyło się drugie. Psy nerwowo krążyły u wylotu i było jasne, że ktoś się zbliża.
  W szparach między połamanymi fragmentami maszyny widoczny był odległy horyzont i to tam pojawiły się dwie sylwetki, które bez wątpienia zmierzały w kierunku wraku.


  Podziemny tunel prowadził delikatnie w dół. Nao, oświetlając sobie drogę chemiczną latarką w dalszym ciągu miała ograniczone widzenie. Przejścia skręcało co chwile ostro, omijając skaliste podłoże, każdy zakręt skrywał mrok dopóki go nie pokonała. Ściany tworzyła ubita ziemia, rzadko wzmocniona zaprawą i kamieniami. Tu i tam ktoś wbił drewniane podpory, ale i tak miało się wrażenie, że konstrukcja może się w każdej chwili zawalić.
  Najwyraźniej jednak ktoś tu urzędował i to wcale nie rzadko.
  Po kilku minutach ostrożnego marszu tunel zaczął się rozszerzać i prostować. Z bezpiecznej odległości dostrzegła złotą poświatę, silną i drgającą, jak ogień. Co jakiś czas przesłaniał ją cień. Cień człowieka, albo sporej wielkości stworzenia, którego kroki odbijały się cichym echem od ścian.
  Tup, tup, tup. Poruszało się na dwóch nogach nieznane zagrożenie.
  Nagle wszystko przycichło.
  — To wy?! — odezwał się męski głos. — Mówiłem Robertowi, że macie na mnie zaczekać na górze!
  Odgłos kroków wyraźnie się nasilił. Nieznajomy podniósł lampę i ruszył żwawym krokiem w stronę Nao.

Termin: 24h

Noa: ugryzienie na prawej dłoni, ślady zębów na trzech palcach, lekkie krwawienie. Obity tyłek i obtarte ramię spowodowane upadkiem.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.20 2:40  •  Wrak AN-70 - Page 2 Empty Re: Wrak AN-70
Szłaś dalej o nagich stopach, w które wbijały się kamienie. Podeszwy przyzwyczaiły się do trudniejszych warunków, skóra na nich stwardniała, stały się bardziej wytrzymałe. Miałaś tylko nadzieję, że twoja droga nie będzie długa, że zbytnio się nie oddalisz od miejsca z którego przyszłaś. Czy gdybyś krzyknęła teraz Yury by cię usłyszał? Przyszedł ci na pomoc? Ale czy sama tego nie chciałaś? Tej samodzielności? Więc miałaś. Bierz i napawaj się nią, bo tylko to ci zostało, dopóki wszystkiego zjawiskowo nie spieprzysz. Byłaś przecież do tego zdolna, co tu ukrywać.
Nie miałaś żadnej gwarancji, że przetrwasz, że ta konstrukcja zwyczajnie się nie zawali. Przypomniałaś sobie zdjęcie, które zaprezentował ci wcześniej Yury.
Przyjrzyj się mu uważnie. To nasz cel. Zaszył się w slumsach, jak szczur.
Czy to właśnie on, ten cel, urzędował w tej kryjówce? Widziałaś złotą poświatę, drgającą, która przywoływała cię swoim ciepłem. Mogłabyś się tam ogrzać, przeczekać... Ale był cień. Nie byłaś więc tutaj sama. Zwolniłaś, stąpałaś bardzo ostrożnie. Nie mogłaś panikować, kiedy trzeba było grać. Zagryzłaś dolną wargę do krwi, a ona wzbogaciła czerwienią całą powierzchnię ust, gdy palcem ją rozsmarowałaś.
- Robert mi powiedział, żebym... tutaj przyszła. Do ciebie. Nie powinnam? - spytałaś cicho, nieco drżącym głosem, chowając latarkę chemiczną za siebie. Wolałaś mieć ją w pogotowiu, poza tym nie miałaś pewności, że to ten mężczyzna, którego poszukiwaliście.  
- Ponoć strasznie się stresujesz... przemęczasz wręcz - zrobiłaś większe oczy, próbując przekonać nieznajomego, że nie masz złych zamiarów, że wręcz przeciwnie, chcesz mu tylko pomóc.

Chemiczna latarka: 3/4
                                         
Noa
Desperat
Noa
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Po prostu Noa.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.20 23:03  •  Wrak AN-70 - Page 2 Empty Re: Wrak AN-70
Słyszał głos Noa dobiegający z dołu. Parsknął rozbawiony i wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu, ale chwila rozbawienia szybko się ulotnia. Otóż, przez szparę w zabitym oknie dostrzegł dwie zbliżające się do wraku sylwetki. Jeden z psów - obstawiał wiecznie wyrywającego się do walki Muszu - ujadał coraz głośniej. Czemu akurat teraz? Czemu przyjemności miały taką krótką datę ważności?
  Niechętnie, z głębokim żalem i smutkiem, który doprowadził do wygaśnięcia z jego ust uśmiechu, zrobił tył zwrot, najciszej jak potrafił, a potem bezzwłocznie skierował się do wyjścia, co po zapoznaniu się z wnętrzem maszyny, zajęło mu znacznie mniej czasu, by wejść w interakcje ze nieznajomymi zakapiorami. Miał tylko nadzieję, że nie obejdzie się przez użycia przemocy. Czuł swąd w palcach. Domagały się świeżej krwi, a on osobiście tęsknił za konkretną rozrywką.  
    —  Panowie, co tak późno, ileż można na was czekać?
  Chimera tradycyjnie zameldowała się tuż przy nimi. Muszu nie był aż tak wylewny w okazywaniu radości. Zależało mu na tym samym, co obecnie Yury'emu. Demonstrował to całym sobą. Zjeżoną sierścią na karku. Demonstracją pakietu naostrzonych na kościach zębisk. I warkotem umykającym z gardła. Kątem oka uchwycił sylwetkę Ookamiego. Ten niczym nieprzyjęty nadal węszył przy wraku.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.20 11:23  •  Wrak AN-70 - Page 2 Empty Re: Wrak AN-70
  Mężczyzna wyłonił się zza zakrętu. Było tak, jakby ktoś wyjął go ze zdjęcia. Ta sama poza, to samo ostrze spojrzenie. Był też oczywiście podstarzały, może na desperacji określało się to "doświadczeniem", ale ruchy zdradzały, że w tym wieku chętniej wysługiwał się pomocnikami, zamiast samemu znajdować się w centrum wydarzeń. On zbierał tylko zyski.
  — Pieprzony drań. Do tego głuchy. Na pewno zrobił to specjalnie, żeby mnie wkurzyć. — Stuknął laską o utwardzony grunt. Kij, na którym się podpierał wykonano z mieszaniny drewna i ozdobnych, metalowych wstawek. Na górze widniała smocza główka, a na dole szpikulec. Bez wątpienia nadawała się do obrony. Albo nawet ataku. Spojrzał krytycznie na Noe, ale odsłonił jej wejście do pomieszczenia. — Jeszcze kilka minut, muszę się spakować. I kim ty w ogóle jesteś? Nie widziałem cię wcześniej.
  Tunel rozszerzał się i zamieniał w obszerną pieczarę. Oświetlona lampą dziura oliwną mieniła się w brązach i złocieniach, głównie dlatego, że jej ściany w dalszym ciągu były wyłącznie uklepaną i wzmocnioną ziemią. W kącie stało łóżko, trochę drewnianych skrzyń i resztki spożywanego w pośpiechu kurczaka.
  Na środku leżał plecak, do którego mężczyzna pośpiesznie wrzucał kolejne przedmioty. Broń, naboje, jakieś ciuchy. Niektóre rzeczy wydawały się całkowicie zbędne, jak naszyjnik z dużym, czarnym kamieniem czy ozdobne rękawiczki.
  — Na co czekasz? Nie płacę wam za patrzenie. W barze mówili, że smoki sapią mi już w kark.
  Machnął do kobiety pośpieszając ją. Wskazał resztę walających się po dziurze gratów sądząc, że Nao będzie wiedzieć dokładnie, co ma robić.


  Tymczasem na górze sytuacja rozwijała się dużo mniej pokojowo.
  Zbliżający się mężczyźni dostrzegli szybko trzy obce kundle, a potem wymordowanego wyłaniającego się z wraku. Natychmiast wyciągnęli broń, chociaż lufy trzymali skierowane do ziemi. Ich miny stężały, zerkali na czworonogi i ich właściciela z rosnącą podejrzliwością.
  — A ty to niby kto? — warknął jeden z nich, zatrzymując się blisko dziesięć metrów od windykatora.
  Oboje przypominali posturą opętanego. Nie towarzyszyły im żadne zwierzęta, ale nie wydawali się przez to mniej groźni.
  — Węszysz nie tam, gdzie powinieneś, smoku — rzucił ten drugi, najwyraźniej domyślając się, z kim ma do czynienia. Być może strzelał i chociaż nie wiedział tego na pewno, trafił. Plotki bardzo szybko rozchodziły się po zepsutych ulicach Apogeum, a nawet poza nie. — Wiemy po co tu jesteś, ale spóźniłeś się. Szefa już dawno tu nie ma.
  — Złap z łaski swojej te kundle i odejdź. — pośpieszali go na zmianę. Palce czaiły się przy spustach.



Termin: 24h

Noa: ugryzienie na prawej dłoni, ślady zębów na trzech palcach, lekkie krwawienie. Obity tyłek i obtarte ramię spowodowane upadkiem.

Nie będę was karać za poślizgi, szczególnie że mamy krótkie terminy i póki co i tak mieścicie się w regulaminowych 48. Za szybsze odpisy będę wam po prostu ułatwiać to i owo.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.20 12:24  •  Wrak AN-70 - Page 2 Empty Re: Wrak AN-70
Najemnik, a kto? — rzucił prowokacyjnie, kątem oka zerkając na giwery w ich dłoniach. Ciekawe, czy w ogóle potrafili się nim posługiwać, skoro nadal celowali w najmniej strategiczny punkt, jaki mogli - w podłoże. Wyglądali na takich, co głośno szczekają, ale nie gryzą.
  Windykator prowokacyjnie zrobiła kilka kroków w przód, wnosząc ręce ku górze, jakby w poddańczym geście. Na znak pokojowych zamiarów, chociaż grymas, który pojawił się na jego ustach, zaprzeczał tym intencjom.
  — Szef jest na dole. Kosztuje życiaa niech tylko ją dotknie, to oprócz majątku, straci też rękę albo dwieale zaraz tu będzie. Dajcie mu jeszcze chwilę. Panna, przy takim pokaźnym asortymencie, ma sporo do zaoferowania. Uwierzcie, nie znam nikogo, kto by pogardził takim obfitym wyposażeniem. Sam bym skorzystał, gdyby było mnie na to stać — nawilżył językiem lubieżnie wargi. — No dajcie spokój, panowie. Co robicie takie miny? Szef ma słabą pikawę? Chwila przyjemności jeszcze nikogo nie zabiła, a te z tutejszego burdelu to ponoć bardzo utalentowane panny.

___________________________
Dziękujemy za wyrozumiałość. >D
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.20 21:39  •  Wrak AN-70 - Page 2 Empty Re: Wrak AN-70
Musiał nie być w humorze, skoro reagował, aż tak nerwowo. Na fotografii obleśnie się uśmiechał, a teraz zdawał się nie zwracać na ciebie żadnej uwagi. Może to i lepiej? Zajęcie się opróżnianiem kryjówki brzmiało zdecydowanie lepiej od przymilania się do niego. Nieważne jak, ważne że działało. Nie umknęło ci to, że poruszał się z laską, którą łatwo byłoby zrobić krzywdę. Kiedy na ciebie spojrzał, przyjęłaś nieco bardziej pewną siebie postawę. Gra musiała być jak najbardziej wiarygodna, dostosowana do widowni by ta uwierzyła. Staruszek musiał ci wierzyć, zaufać, byś mogła go stamtąd wyciągnąć bez większych trudności. Przez chwilę zastanawiałaś się czy nie uderzyć go latarką, ale ryzyko było zbyt duże. Poza tym jakbyś go przeniosła do góry?
- Spakuj się, pomogę ci. Robert mnie wziął ze sobą, bo brakowało rąk. Stwierdził że mogę ci się przydać i przyspieszyć ewakuację  - szłaś za nim, gasnącą latarkę chowając ostrożnie do szmacianej torby. Rozejrzałaś się ostrożnie, zauważając choćby kurczaka. Czyżby to po nim została tamta kość? Ta kryjówka mogłaby się jeszcze przydać, o ile całkowicie się nie zawali. Musiałaś z nim wyjść na górę, tutaj nie było, co działać. Im szybciej się tam z nim znajdziesz tym szybciej Yury będzie mógł zdobyć to, czego chciał.
Udałaś posłuszną, kiwnęłaś głową i wzięłaś się do dzieła, zgarniając jak najwięcej rzeczy, które wpadły ci w dłonie. Wpakowałaś ubrania i wszelkie inne drobiazgi do plecaka, albo tam gdzie wskazał. Jeśli nie było już miejsca, wpychałaś do swojej torby.  
Czekałaś już tylko na niego, starając się zapanować nad ciarkami obrzydzenia. Wyobrażałaś sobie kogoś innego w tym miejscu, chcąc wierzyć, że tak ma właśnie być. Przekonywałaś samą siebie, że to nie musi zakończyć się tym, co Smok sugerował.
Chciałaś już iść dalej, wrócić na górę i wepchnąć to cielsko Yury'emu w ramiona, tym samym dając mu to, czego chciał.

Chemiczna latarka: 4/4

Tak, dziękujemy!
                                         
Noa
Desperat
Noa
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Po prostu Noa.


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Wrak AN-70 - Page 2 Empty Re: Wrak AN-70
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach