Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down


CZAS - Siedemnasty kwietnia 3001 roku.
MIEJSCE - Gdzieś na obrzeżach Desperacji.
UCZESTNICY - Arthur & Insanity


Życie nie było owiane różami dla nikogo, kto stąpał po zrujnowanych ziemiach ten wiedział, że wszystko otaczała aura zgnilizny i nędzy, która to pochłaniała coraz to więcej istnień. Silniejsi zjadali słabszych, dużych nie obchodzili malutcy, przeżyją po wszech czasy tylko tacy co chwycili szansy na ratunek przed nieszczęsnym losem. Wszyscy zatracili się w tym szaleństwie, poświęcając nie tylko innych lecz również samych siebie. Jak tu się temu dziwić, skoro są pozostawieni bez lepszych alternatyw?
   „Chcesz się zabawić?” - Wypowiedział te słowa mężczyzna, nie zdający sobie sprawy z istnienia pewnej zasady - prostej aczkolwiek bardzo ważnej, jeśli tematem rozmów jest handel wymienny. Oferujesz towar w zamian za inny o podobnej wartości - lub adekwatną usługę. Mai miała wielokrotnie z takimi osobnikami do czynienia, mimo bycia z reguły dobrą duszyczką, gardziła takimi z głębi swego serca. Kiedy tacy zaczynali sprawiać niemałe problemy, zawsze mogła liczyć na pomocną dłoń osobistego ochroniarza. Sama również kobieta potrafiła się zająć takim nieszczęśnikiem i dać mu lekcję poprawnego zachowania, jeśli braciszka nie było w pobliżu.
   Kilka chwil później, wyleciał z wnętrza budynku mężczyzna przez dwójkę wymordowanych. Obita twarz, poturbowane kości, okradzione ze swojej własności - leżał na ziemi, odgrażając się za to co zrobili. Nie przejmowali się tymi groźbami, które to były bez pokrycia. Opuścił ich skrawek domeny w popłochu, gdy został poinformowany o powtórce, jeśli nie zniknie im z horyzontu. Oboje zaśmiali się głośno na widok ucieczki, która była mu zasugerowana przez dalszymi konsekwencjami. Poklepała po ramieniu swojego brata, dając mu prosty sygnał, że potrzebuje zaczerpnąć powietrza. Potrzebowała chwili spokoju dla siebie, żeby móc odreagować po małym konflikcie. Pewnie to była kwestia czasu aż natrafiłaby na kolejnego gościa, jedynie miała nadzieje, że byłby lepiej wychowany od poprzednika.
   Wyłoniła się z wnętrza budynku kobieta o rudych włosach, odwracając się za siebie i zwracając się bezpośrednio do młodszego braciszka.
Wrócę lada moment. – Odparła wesolutko i odeszła na kilka kroków dalej, słysząc jeszcze odpowiedź od członka rodziny. „Nie zgub się tylko...” - Od razu lepiej dla niej na serduszku się zrobiło, gdy tylko zdążyła jeszcze wyłapać te słowa. Nie miała zamiaru się oddalać zbyt daleko, bo czort wiedział co mogłaby spotkać na beztroskim spacerku. Kilka minut później, osiadła sobie na dużym kamieniu i zaczęła sobie nucić pod nosem całkowicie losową melodyjkę, machając sobie nóżkami jak małe dziecko. Spoglądała w niebo, które to pomału się chmurzyło na deszcz. Wiedziała, że będzie musiała już niedługo wracać, jeśli pogoda pogorszy się na dobre.


Ubrana jest w starą, brązową kurtkę z futerkowym kołnierzem, które to po lewej stronie jest nadpalone. Pod nią jest szara od brudu koszula nocna z ciemnymi plamami. Na dole ciała ma założoną czarną spódnicę, porwane miejscami rajstopy o ciemny kolorze i nałożone na stopy buty wojskowe o za dużym wymiarze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Najlepszy sposób na przetrwanie to dbanie o własny zadek za wszelką cenę i nieoglądanie się na innych. Bardzo prosta filozofia, łatwa do praktykowania, nieskomplikowana. Adrich przetrwał w ten sposób stulecia, aż nie zaczął łączyć tego podejścia z drugą opcją dostępną na rynku - dołączeniem do jakiejś grupy. Patologia w stadzie była silniejsza niż pojedyncze osobniki snujące się po zgliszczach świata i udające groźnych, żeby odstraszyć drapieżniki. Organizacje, gangi i zbiorowiska dawały też dach nad głową i żarcie, dostęp do wody i towarów normalnie trudnodostępnych, a to ułatwiało egzystowanie. Przetrwał niemal tysiąc lat, wpierw jako umiejący się skryć samotnik, potem jako członek gangu, którego barwy przywiązane miał aktualnie do paska spodni. Do wyboru miał jeszcze podrzędnych najemników (podobno jeszcze większa patologia niż DOGS, w dodatku z byłymi wojskowymi), religijnych świrów, innych religijnych świrów ze skrzydłami albo kanałowe szczury, sprzymierzone zresztą a gangiem.
Siedział na grubej gałęzi oparty plecami o pień. Tymczasowy posterunek obserwacyjny dawał schronienie, chwilę odpoczynku i najwyraźniej dostarczał informacji. Jasna brew drgnęła na widok wyrzucanego z domu faceta. Albo koleś miał do czynienia z oszustami, którzy okradali swoje ofiary i zostawiali je w samych gaciach (tudzież bez, bo na co komu one) albo złamał tę jedną jedyną zasadę, której nawet skończony idiota by nie zapomniał. Jak coś kupujesz to płacisz. Sądząc po tym, że puścili go żywego to raczej nie o okradanie tu chodziło. Ale nie jego sprawa, on tu miał tylko kilkunastominutowy postój.
Kiedy kobieta usiadła nieopodal, chwilę zastanawiał się czy udawać, że wcale go tam nie ma. Zachowywanie neutralności, kolejna zasada warta brania pod uwagę jeśli chciało się żyć w spokoju na tym łez padole. Na kiego grzyba się mieszać w cudze życie, zagadywać, narażać się. W pamięci wciąż jednak miał obitego mężczyznę. Iście komiczny widok, a do tego może dowiedziałby się czegoś ciekawego. Poprawił okulary, zaczepił się wygodnie nogami o drzewo i niczym wąż z ogrodu rajskiego zsunął się głową w dół, zawisając niedaleko rudej postaci.
- Ale poleciał. Mało portów nie pogubił. Za co taka ślicznotka go pokarała? - zapytał cicho, spokojnie, z minimalną dawką emocji. Starał się też uważać, jeśli ją wystraszył i teraz odruchowo by go pacnęła. Lądowanie miałby raczej twarde.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

.    Siedziała sobie kobieta spokojnie na kamieniu, pochłonięta myślami w stosunku do małego incydentu, który to miał miejsce niedawną chwilą. Co prawda nie stało się nic poważnego, lecz nadal pozostał nieprzyjemny posmak w ustach. Tak jak Mai nie ma w zwyczaju się przejmować tymi drobnostkami, to z kolei Enma była wręcz pamiętliwa w takich kwestiach. Ona zaś wolałaby wyrządzić takiej osobie o wiele większą krzywdę, niż tylko przysłowiowo nakopać do tyłka.
.    Pogrążona w swoim małym zajęciu, została szybko sprowadzona na ziemię, gdy usłyszała tylko głos nieznajomego. Będąc nieco zaskoczona, odwróciła swój wzrok w kierunku skąd pochodziła ludzka mowa i zastała widok blondyna zwisającego w dół. Początkowo w ciszy patrzyła na nieznajomego w okularach, uśmiechnięta od jednego ucha do drugiego.
Ślicznotka? – Przerwała ciszę, powtarzając te konkretne słowo po nim, a zaraz potem odpowiedziała na resztę pytania z niemałym entuzjazmem.
Chciał się tylko zabawić, ale w niefajny sposób, to dostał nauczkę. – Powiedziała całkiem szczerze i nadal radosna, wzruszając ramionami na koniec.
.    Prostytucja zawsze się wiązała z typami spod ciemnej gwiazdy, którzy to nie za bardzo polegali na kooperacji i nie chcieli dać nic w zamian za usługę. Często takie osoby lądowały na czarnej liście Enmy, która to preferowała bardziej drastyczne środki, żeby uporać się raz na dobre z delikwentem. Tutaj było podobnie, lecz nie miała okazji by samej się zabawić i dać solidną nauczkę przypałowi. Wstała kobieta ze swego siedzenia, odwracając się przodem do rozmówcy, kładąc swoje dłonie na biodrach.
Ej, śliczny z drzewa. – Zaczęła niewinnie, zwracając się do jego osoby z radosną nutą w głosie, zaraz to potem zadając pytanie.
Czemu się pytałeś za co go tak pokarałam? – Czekała z zaciekawieniem na jego odpowiedź. Chciała się dowiedzieć nieco więcej o jego zainteresowaniu w kwestii małego incydentu, jaki to miał miejsce jakiś czas temu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wymordowany najpierw zwiesił ręce w dół, żeby swobodnie razem z głową dyndały. Zaraz jednak ześliznął się z gałęzi, a nim wylądował wykonał zgrabne salto. Obrócił się do niej na pięcie, dłonie skrzyżował za plecami na wysokości bioder. Z ust nie spełzał mu podstępny uśmieszek węża, tak odmienny od jego codziennej obojętności.
Ciekawość zawodowa, panienko – odezwał się znów spokojnym głosem. Gadzie oczy czujnie ją obserwowały, zwężone źrenice nie poruszały się nawet o milimetr. Może nawet był w nastroju do jakiejś zabawy? W sumie mógłby jej pomóc, całkiem bezinteresownie, dla czystej rozrywki. – Marna to lekcja dla takiej dupy wołowej. Nie chciałabyś może inaczej nauczyć pokory ssswojego byłego gośśścia?
Ci, którzy nie płacili umówionej kwoty byli w oczach gada podlejsi od zdrajców. A tych nienawidził z całego serca, bo zdradliwym kurwom popuszczać nie wolno. I nie chodziło tu wcale o zawód najstarszy na świecie. – Pewien jesssstem, że mógłbym ci zapewnić rosssrywkę, kwiatowa panienko – wymruczał czy też raczej wysyczał kusząco w stronę niewiasty. Fioletowy język na krótki ułamek sekundy smagnął powietrze. Jakże ona przyjemnie smakowała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach