Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Pisanie 14.05.19 0:05  •  Zabawa w doktora [Santino & Haru] Empty Zabawa w doktora [Santino & Haru]
Po grze z Haru, ale przed grą z Fuckerem.

  Idąc w kierunku hotelu rozmawiał nieco z Haru, który sunął gdzieś za nim. Musiał przyznać, że widok zwiniętego w kłębek wymordowanego nie napawał go żadnymi uczuciami, niemniej jednak widok jego długiego ogona powodował, że po jego ciele przebiegały nieprzyjemne dreszcze. Było to jednak spowodowane tym, że Santino przypomniał sobie, że w sumie nie przepadał za wężami. Do nowego znajomego oczywiście nic nie miał, uważał go za całkiem urocze stworzonko, zwłaszcza z tą jego kurteczką i w ogóle, ale gdzieś tam w jego umyśle kryła się myśl, że w nocy zakrada mu się jakiś wąż i użre go w nogę. O ile udało by się takiemu gadowi pokonać trzy piętra i akurat trafić do jego pokoju. Z resztą numer 13 był jego szczęśliwą liczbą, więc raczej nie powinno stać mu się nic złego.
  W końcu jednak udało im się dotrzeć do Hotelu. Czarna Melancholia może nie wyglądała wyjątkowo dobrze, ale spełniała swoje zadanie, jakim była ochrona osób, które znajdowały się w środku. W sumie była to ostatnia ostoja dawnej normalności, bo istoty, które tu były, starały się żyć tak, jak żyło się dawniej, zapominając o tym, że często trzeba zjadać kogoś, żeby samemu nie zostać zjedzonym. Jemu to odpowiadało i miał nadzieję, że i Haru się spodoba. Nie chciał, żeby wężowaty siedział w zimnie. Wydawało mu się bowiem, że węże, jako zwierzęta zmiennocieplne, preferują cieplejsze i suchsze miejsca. Taki hotel, mimo że nie był on najwyższych luksusów, to jednak chronił przed zimnem i brzydką pogodą.
  – Możesz się rozgościć gdzie chcesz, raczej nie będziesz sprawiać problemów, ale w razie czego, to mój pokój jest na trzecim piętrze, jedyny otwarty, zawsze możesz przyjść tam. Może się zmieścisz – uśmiechnął się. Naprawdę chciał pomóc temu wymordowanemu. Czasem tak miał, że w jego życiu pojawiał się ktoś, komu chciał pomóc, bez osiągnięcia dla siebie żadnych korzyści.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zimno kłuło wężyka w każdy odkryty skrawek ciała, gdy tak sunął za swoim przewodnikiem - a że ciągnął za sobą dobre parę metrów ogona, którego nie da się od tak niczym zakryć, to czuł przy tym niemały dyskomfort. Co jednak poprawiało mu nastrój, to wizja ogrzania się w ciepłym pokoju hotelu, z kimś zaraz obok do rozmowy. Może nawet uda mu się znaleźć tam coś do jedzenia? Nie należało to do Harowych priorytetów, poza tym był w gościach - nie powinien tak żebrać. Samo to, że Santino tak go do siebie przyjął, było czymś sporym. W końcu udzielić komuś schronienia i nie oczekiwać nic w zamian? Na Desperacji? Kto to pomyślał!
Weszli do hotelu i Haru nieśmiało spoglądał wokoło. Mało kto zwracał na niego uwagę. Czyżby zaglądali tutaj bardziej osobliwi wymordowani? Bardzo możliwe. Podobno gdzieś tam był nawet mieszaniec człowieka i rekina! Wpełzł za swoim nowym znajomym na trzecie piętro, a następnie zniknął wraz z nim za drzwiami pokoju hotelowego. A ta druga czynność trochę mu już zajęła. Zwinął się w kłębek zaraz w środku, by zajmować jak najwięcej miejsca. Chwała Wszechmatce za tą giętkość! Wnet poczuł przyjemne ciepło, na co zsunął powoli kurtkę z ramion, ukazując chłopakowi przed sobą bardzo smukłą sylwetkę, z której zwisała nadszarpana przez ząb czasu (zresztą jak wszystko na Desperacji) bluza. Haru spojrzał na Santino i uśmiechnął się czarująco, tym razem powstrzymując się od dalszego kaszlu.
- Dziękuję za pomoc - powiedział do niego cicho i poprawił grzywkę na oku. - Ładnie tu. I ciepło... - dodał, wręcz wymruczał. Przesunął się bardziej w kierunku łóżka i usiadł na nim swoją ludzką połową. Cały pewnie by się tu nie zmieścił. Zaraz po chwili postanowił wręcz paść plecami na materac. O wow, nie połamał się! Spojrzał z uśmiechem na twarzy na swojego wybawiciela. - Naprawdę mogę tu przenocować?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.05.19 23:11  •  Zabawa w doktora [Santino & Haru] Empty Re: Zabawa w doktora [Santino & Haru]
  Santino miał dość specyficzną profesję, którą zajmował się w hotelu. Nie często więc zapraszał do swojego pokoju jakichś gości, więc Haru był jednym nielicznych osób, które Santino mógł ugościć w swoim pokoju bez przejmowania się tym, jaką zapłatę powinien zażądać. Obecnie chciałby, żeby Haru poczuł się lepiej, nie wiedząc czemu tak się czuł, bo zazwyczaj wstrzymywał się przed pomaganiem obcym mu osobom. Być może było to spowodowane tym, że w jego oczach Haru wyglądał jak ktoś, kto potrzebuje pomocy i w ogóle. Santino miał kiedyś rodzeństwo, o których wspomnienia czasem się pojawiają, więc być może podświadomie zaczął traktować Haru właśnie jak jednego ze swoich braci.
  Był pełen podziwu, że Haru był w stanie wspiąć się po trzech piętrach. Santino nie miał pojęcia, jak działa wężowe ciało wymordowanego, ale jak widać schody nie stanowiły dla niego większego problemu. Poczuł się jednak dużo lepiej, gdy znaleźli się już w jego pokoju. W sumie Santino jak zwykle, nie chciał atencji, a zaciąganie Haru do pokoju mogłoby ją wzbudzić, głównie przez wzgląd na jego siedmiometrowy ogon. Trudno byłoby go przeoczyć, bo chociaż w Hotelu przebywali różni wymordowani, to jednak wężowaty zaliczał się do grona tych ciekawszych. Zdziwił się jednak, że Haru był w stanie zmieścić się cały i bez większych problemów. Nawet Santino był w stanie swobodnie się przemieszczać.
  – Nie ma sprawy, cieszę się, że się mieścisz – stwierdził, zamykając okno. Podczas swojej nieobecności w pokoju, zdecydował się zostawić okno uchylone, żeby się nieco przewietrzyło. Na szczęście do pokoju wpadło nieco świeższego i wilgotniejszego powietrza. Odwrócił się jednak do chłopaka, uśmiechając lekko. – Mam w pokoju łazienkę, jeśli chcesz się umyć – zaproponował. Zaczął się jednak zastanawiać, jak przekazać Haru wiadomość, że będzie on musiał spać na podłodze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.19 15:49  •  Zabawa w doktora [Santino & Haru] Empty Re: Zabawa w doktora [Santino & Haru]
Jeśli się tak przyjrzeć, to Haru ogółem wiedział, jak stać się bardziej kompaktowym, czy to poprzez zwinięcie się w kącie, czy - tak jak tutaj - poprzez owinięcie się wokół mebla i oszczędzenie tym samym potykania się przez innych o jego nadprogramowe parę metrów ciała. Czysto teoretycznie mógłby jeszcze położyć ogon na łóżko, by już ostatecznie oszczędzić Santino przechodzenie nad nim i ewentualne potknięcie się, ale przecież chciał jeszcze zostawić trochę miejsca dla niego. W końcu to jego pokój!
Wężowaty wymordowany obserwował w ciszy, jak jego gospodarz wędruje po pokoju, i gdy tylko ten odwrócił się do niego z uśmiechem, odpowiedział mu tym samym.
- Myślisz, że tam też się zmieszczę? - zapytał i zerknął na drzwi prowadzące właśnie do łazienki. Następnie spojrzał na siebie, całego w pyle, ziemi i błocie. W sumie racja, powinien się jakoś obmyć, zeskrobać z siebie cały syf z zewnątrz... W końcu był w gościach, nie powinien zostawiać po sobie brudu!
Pomimo możliwości, że będzie musiał wślizgiwać się tam "sekcjami", Haru podniósł się powoli z łóżka i posławszy kolejny uśmiech swemu gospodarzowi, podpełzł do drzwi. Wślizgnął się do środka i w miarę możliwości przymknął drzwi. Zrzuciwszy z siebie resztę ubrać - a tego było niewiele, no bo co, tylko bluza i przepaska - wsunął się pod prysznic i odkręcił wodę. I wówczas Sant po drugiej stronie drzwi mógł usłyszeć cichy krzyk zaskoczenia, kiedy najsampierw poleciała zimna. Klasyk. Dopiero potem temperatura nieco wzrosła i Haru mógł wreszcie się ogarnąć. Miło wreszcie ochłonąć w taki sposób. Może nawet mu to pomoże na to grypopodobne coś?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zdawał sobie sprawę, że każdy znał swoje ciało i wiedział, jak zrobić, by było wygodnie i bardziej kompaktowo. Nie dziwił się też, że Haru potrafił zwinąć się tak, by nie zajmować zbyt wiele miejsca. Domyślał się jednak, że pokój ten byłby zbyt mały, by wężowaty mógł czuć się w nim w stu procentach komfortowo. Niemniej jednak małe miejsce równoważył fakt, że było tu ciepło i sucho, więc z całą pewnością było to na korzyść gadziego ciałka. Santino nie był głupcem, wiedział, że od temperatury otoczenia zależało to, jak gady się czuły. Zmiennocieplność nie była zbyt przyjemna na dłuższą metę. Cieszył się więc, że trafił na tego chłopaczka i mógł mu pomóc. O dziwo właśnie to lubił robić najbardziej – pomagać innym.
  – Możesz tam wchodzić na raty – powiedział. Nie wiedział, jak mogłoby to działać, niemniej jednak wiedział, że na pewno byłoby to wykonalne. Węże potrafiły zwijać się i skręcać w różne pozycje, więc na pewno Haru też był w stanie to zrobić. Najwyżej zajmie to nieco więcej czasu i poleje się nieco więcej wody, jakoś obaj to przeżyją.
  Obserwował, jak Haru wślizgiwał się do łazienki. Uśmiechnął się na sam widok tego, tak samo jak na fakt, że wymordowany zamknął drzwi. Normalnie inni się tym nie kłopoczą, no i poza tym Santino wiele już w swoim życiu widział. Niemniej jednak, jak tylko wężowaty zniknął w łazience, to ciemnowłosy zaczął poprawiać łóżko, by na nowo wyrównać kołdrę. Z jednej z szaf wyciągnął dwa koce i nawlekł na nie poszewkę, by przypominały grubszą kołdrę, pod którą Haru zapewne i tak nie będzie w stanie zmieścić się całkowicie. Dostał też poduszkę i mniejszy koc, który położył na dywanie. Miał nadzieję, że takie posłanie będzie wygodne. W porównaniu z zimną ziemią na pewno będzie dużo lepsze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.19 23:32  •  Zabawa w doktora [Santino & Haru] Empty Re: Zabawa w doktora [Santino & Haru]
W sumie to nie taki zły pomysł, co nim rzucił jego nowy przyjaciel (miał nadzieję, że może go tak określać). Egzekucja owego pomysłu to już inna sprawa. Ale zrobi, co w swojej mocy, by jak najdokładniej się oczyścić i jednocześnie nie zdemolować mu łazienki. A przynajmniej spróbuje zrobić coś w swojej mocy.
Siedząc swoją ludzką częścią w wannie i obmywając smukłe ciało gorącą wodą, Haru wkrótce dociągnął do siebie resztę swojego ciała, metr po metrze, aż wreszcie cały zwinął się w całkiem pojemnej wannie. I na całe szczęście w taki sposób, by pozostawić odpływ odetkanym. Nie chciał w końcu zalać Santino pokoju. Zeskrobanie brudu i potu z samej ludzkiej połowy zajęło mu może z 10-15 minut - miał jeszcze włosy do obmycia, a te były długie i gęste, i wymagały przez to większej uwagi. Z kolei część wężowa zajęła mu znacznie więcej, może nawet kolejne pół godziny. Łuski były srodze pokryte zaschniętym błotem, pyłem i bogowie wiedzą, czym jeszcze, co leżało na ziemi na zewnątrz. Wszelki syf spłynął do rur.
Wreszcie wężyk był już czyściutki i rozgrzany. Zakręcił wodę i wypełzł z wanny. Natychmiast zabrał się za wycieranie się. W końcu odłożył ręcznik i luźno owinął się swoją przepaską. Chciał zachować minimum taktu. Wysunął się powoli z łazienki i uśmiechnął ciepło do swego gospodarza. Wciąż jeszcze był nieco mokry, ale to nie problem, prawda?
- Jeszcze raz dzięki za pomoc - powiedział do Santino. Poprawił jeszcze raz pasek od przepaski, by przypadkiem się przed nim nie obnażyć. Na razie pierzasty wymordowany mógł podziwiać jedynie jego smukłe górne pół, miejscami pokaleczone jak każdy z ich rasy. - Od dawna nie było mi tak ciepło...!


Ostatnio zmieniony przez Haru dnia 29.05.19 23:13, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

  Santino nie bał się o swoją łazienkę, jednakże jego niepokój rósł wraz z czasem, jaki spędzał Haru w środku. Wymordowany nie sądził, że wężowaty mógłby w jakimś znaczącym stopniu zniszczyć jego łazienkę, ale mógł ją zalać. Był tak duży, że bez najmniejszych wątpliwości rozlałby wodę. Santino nawet nie chciał się zastanawiać, jakim sposobem wężowaty się umyje, ale nie interesowało go to w tym momencie. Liczyło się bowiem to, że może komuś pomóc i że miał swoją rurkę. Niestety nie było teraz czasu na to, by ją montować, więc jedynie wsunął ją pod swoje łóżko. Tam na pewno będzie bezpiecznie czekać na swój dzień.
  W oczekiwaniu na wyjście Haru, Santino zaczął podlewać swoją lawendę. Niedawno przesadził wszystkie kwiaty do nowej ziemi. Naniósł z lasu torfu, który na pewno ożywi rośliny i sprawi, że te zaczną zdrowo rosnąć i będzie ich jeszcze więcej. Chciał mieć jak najwięcej lawendy. Owszem, zapach był specyficzny, ale dało się przyzwyczaić. Lawenda jednak odstraszała owady i inne insekty. Na próżno więc ich szukać u niego w pokoju. A ostatnio okazało się, że jakie robaczki przenoszą zarazę, która dziesiątkuje wymordowanych. Miał nadzieję, że i je odstraszy lawenda. Bał się tego czegoś. Ogólnie bał się rzeczy, których nie rozumiał i o których niewiele wiedział, a owa zaraza była bardzo przerażająca. Nie chciał nawet myśleć, co by się stało, gdyby uderzyła do Melancholii.
  Z rozmyślań wyrwał go wychodzący z łazienki chłopak. Był za to wdzięczny, bo teraz mógł skupić się na nim, a nie na myśleniu o zarazie. Uśmiechnął się do niego szeroko.
  – Nie ma sprawy, mam nadzieję, że poczujesz się lepiej i że będzie ci wygodnie – powiedział.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.05.19 23:51  •  Zabawa w doktora [Santino & Haru] Empty Re: Zabawa w doktora [Santino & Haru]
- Wybacz, że tak długo - przeprosił swego gospodarza wężyk. Usiadł na skraju łóżka i znów owinął je ogonem na tyle, ile mógł, by przypadkiem nie spowodować żadnego uszczerbku na zdrowiu u pierzastego wymordowanego. - Ale ta moja forma jest bardzo ciężka w szybkim ogarnięciu. Więc jeśli nagle zabraknie ci ciepłej wody, to... umm... z góry przepraszam? - Przybrał skruszoną minę i spojrzał na Santino, mając nadzieję, że ostatecznie nie zaniepokoił go swoją nieobecnością aż tak bardzo. Nie chciał od razu napędzać mu stracha albo o siebie, albo o jego własność.
Wciągnął nosem powietrze tak głęboko jak mógł. Prysznic faktycznie pomógł mu na ten katar - odetkało go! Wtem jednak znów dopadł go kaszel, lecz na szczęście nie do tego stopnia, że zechciał wycharczeć własne płuca. Powstrzymał się równie szybko, co zaczął, chociaż z pewnym trudem. Przy okazji wyczuł też subtelną, znajomą mu już woń lawendy, lecz tym razem w znacznie milszy sposób niż poprzez picie "nalewki kwiatowej" produkcji jego gospodarza. Chyba cały jego pokój tak miło pachnął!
- Jeśli, umm... Jeśli jest jakiś sposób, w jaki mógłbym ci się odwdzięczyć za to wszystko... to postaram się zrobić, co w mojej mocy! - rzekł do chłopaka z uroczą determinacją w głosie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach