Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 07.01.19 17:44  •  Laboratorium nr 7 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 7
Aurich, chociaż nie był bezpośrednim uczestnikiem rozmowy, przysłuchiwał się jej wnikliwie, uzupełniając braki swojej wiedzy w kolejne szczegóły, aczkolwiek takowe nie napawały go entuzjazmem. Najwidoczniej istota, która przybyła z terenów Desperacji nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel.
Gdy Sayuri powiadomiła ich o wynikach, ulżyło mu, że pojawiły się przed czasem.
Fantastycznie. — Ucieszył się na wieść o tym, że niczego nie wykazały, gdyż to oznaczało, że na przynajmniej w dziewięćdziesięciu procentach jego życiu nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo, czego niestety nie mógł powiedzieć o dwóch pozostałych pacjentach, na których ramionach nadal widniały znajoma. — Skoro wyniki krwi niczego nie wykazały, to mogę oddalić się do swoich obowiązków, czy jednak dotyczy mnie szersza diagnostyka?
Pytanie zadał, patrząc na Sayuri, aczkolwiek nie miał nic przeciwko gdyby w tej kwestii wypowiedziała się również Hibiki. Mimo iż nie miał nic przeciwko ich towarzystwu, wolał przydać się na zewnątrz i dołożyć wszelkich starań w celu ujęcia sprawcy. Z drugiej strony, zanim opuści te pomieszczenie, wolał nabrać pewności, że nie stanowi zagrożenia dla pozostałych obywateli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.01.19 14:38  •  Laboratorium nr 7 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 7
Nie zadawała pytań. Analizowała odpowiedzi i emocje towarzyszące wypowiedziom młodych ludzi, starała się ocenić ich stan psychiczny na podstawie zewnętrznych zachowań. Verity trzymała się całkiem dzielnie, Matt z innej strony próbował się trzymać, ale wyraźnie zdarzenie się na nim odbiło. Świadomość tego, że za kilka dni mogą umrzeć zapewne nie była pocieszająca, nawet wobec zapewnionej opieki medycznej z najwyższym priorytetem. Nie była pewna czy wzięli na poważnie groźbę spotkanego szaleńca, czy też może uznali znak za jakąś sztuczkę. Nie wpadali w panikę, a jeśli tak to dość dobrze to ukrywali. Zwykle ludzie nie wiedzą, kiedy umrą, a im obiecano to w mniej niż tydzień. W dodatku musieli siedzieć tu w obliczu zbliżających się ostatnich chwil żywota. I nie byli pewni czy ci jajogłowi w ogóle im pomogą.
Przynajmniej nie biegali niczym kury z uciętymi głowami. Od razu zajęły się pracą, przeprowadzając standardowy wywiad, pobierając próbki, które nie narażały ich życia. Hibiki bardzo chciała zbadać strukturę znamion, sprawdzić czy symbole połączyły się w jakiś sposób z żyłami, zobaczyć skład znaków. Wciąż nie były pewne czy uszczypnięcie kawałka skóry nie spowoduje reakcji, która zakończyłaby odliczanie dużo szybciej. Jak żywa bomba. Jak szybko trucizna mogłaby rozprzestrzeniać się po ich ciałach? Zapewne zdążyliby odciąć dłoń, a jeśli nie - zawsze pozostawało pozbycie się całej ręki. To była jednak ostateczność. Mogła im zrobić piękne protezy, w pełni funkcjonalne i znacznie lepsze od naturalnych kończyn ludzi, ale pewnie chcieliby zachować swój pierwotny kształt. Tego jako maszyna zrozumieć nie mogła. Ludzie dziwnie patrzyli na swoje "sztuczne" partie organizmów, choć stawali się na swój sposób lepsi, wytrzymalsi. Jeśli mogła mieć jakiekolwiek marzenie, to było nim stworzenie ludzkiego ciała by móc poczuć to co oni. Pewnie jak najszybciej wróciłaby do swojej "zbroi". To sprawiało, że eksperyment mógł być totalną stratą pieniędzy i nawet nie próbowała prosić o zgodę na wykonywanie prób.
- Możesz iść. Nie miałeś bliskiego kontaktu z dziwadłem, więc nie czuję potrzeby sprawdzania ci głowy. Skoro badania nie alarmują, nie będziemy cię zatrzymywać - odpowiedziała z radosnym uśmiechem Aurichowi. Podniosła się z krzesła i podeszła najpierw do Verity. Ostrożnie nałożyła czapeczkę na jej głowę, układając elektrody na odpowiednich miejscach. Przełączyła malutki przycisk, przez co urządzenie cicho piknęło, ale poza tym wydawało się nic nie robić. Powtórzyła czynność również w przypadku Matta.
- Możecie się położyć, jeśli będzie wam tak wygodniej. To może trochę potrwać - oznajmiła im, ustawiając sobie krzesło tak, żeby mieć lepszy widok na oba łóżka. Usiadła okrakiem, wyciągając dłonie przed siebie. Okrąg na piersi zamigotał pod ubraniem, kiedy pomiędzy palcami uformowała się holograficzna kula. Szybkim ruchem "rozłożyła" ją na kilka płaskich ekranów, które wyświetlały całą masę różnych ruchomych linii krzywych. Zamieniła miejscami dwa okienka, jedno zmniejszyła. W ogóle nie musiała pokazywać co robi, ale wizualizacja była znacznie ciekawsza niż siedzenie w bezruchu przez następną godzinę. Zresztą, dzięki temu Saiyuri też mogła coś zauważyć.
- Postarajcie się teraz myśleć o normalnym, codziennym dniu. Jakby dzisiaj nie miało miejsca. Przypomnijcie sobie jakiś spacer, dzień w szkole, rozmowę z przyjacielem - poprosiła, obserwując zapisy ich aktywności mózgowej. Najpierw musiała zbadać te zwyczajne fale, które krążyły sobie jeszcze wczoraj po ich głowach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.01.19 18:31  •  Laboratorium nr 7 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 7
 Po pobraniu próbek przyszedł czas na inny rodzaj badań, co Verity przyjęła bez żadnej szczególnej reakcji. Tak na dobrą sprawę martwiła się w pierwszej kolejności o Matta, który niezbyt dobrze znosił całą tę sytuację i o Bajzla, którego dokądś zabrano, przez co od razu zrobiło jej się jakoś ciężej na sercu. Towarzystwo wesołego psiaka zawsze podnosiło ją na duchu, a myśl o tym, że mogłoby mu się coś stać, nieubłaganie rozstrajała ją nerwowo. Oby więc ekipa laboratorium oddała go szybko, całego i zdrowego.
 Tak czy owak jedna z kobiet nałożyła jej na głowę jakąś śmieszną czapeczkę, przed czym nie protestowała. Usiadła na łóżku w poprzek, plecami opierając się o ścianę, dzięki czemu miała w zasięgu wzroku cały pokój i mogła swobodnie kiwać nogami w powietrzu. Miała pomyśleć o jakimś normalnym dniu... no cóż, swego czasu z własnego pomysłu stosowała podobną metodę dla oderwania się od nieprzyjemnych sytuacji, miała więc pewną wprawę. Odbiegła pamięcią na kilka dni wstecz, próbując odtworzyć tematy zajęć na studiach, rozdziały z książek które czytała i osoby, z którymi widziała się w międzyczasie. Gdzieś po drodze dało się wcisnąć gotowanie obiadu, pranie – bo akurat robiła w tym tygodniu i chyba właśnie powinna je zdejmować ze sznurków na balkonie – czy inne zupełnie rutynowe zajęcia. Skoro miało to pomóc w badaniu, proszę bardzo, nie miała powodu do protestów. Co prawda nic w tym fascynującego, ale pewnie im szybciej skończą się te wszystkie zabiegi, tym szybciej naukowcy będą w stanie powiedzieć coś konkretnego na temat znamion, domniemanej trucizny i oby sposobu, w jaki życie dwójki studentów zostanie ocalone. Byłoby zaiste miło.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.01.19 20:06  •  Laboratorium nr 7 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 7
Ukradkiem obserwował jak Aurich zbiera się do wyjścia. Poniekąd wywołało w nim to nikłe rozczarowanie, ostatecznie koleś był z nimi od samego początku i zdążył się przyzwyczaić do jego obecności, a z drugiej strony zawsze to o jedną osobę S.SPEC w jego otoczeniu mniej.
- Czy będziemy musieli tam wracać? - spytał szybko, łapiąc okazję zanim wojskowy ulotni się z pokoju. Odwrócił ku niemu głowę, próbując złapać jego spojrzenie. - Nad jezioro. Powiedział... Powiedział, żebyśmy tam wrócili z artefaktem za pięć dni. Czy jeśli... nieważne czy uda wam się usunąć truciznę czy nie, dalej będzie oczekiwał mnie i Ver nad jeziorem. Z artefaktem. Którego oczywiście i tak nam n-nie dacie, c-cokolw... c-cokolwiek to nie jest, więc jak przyjdziemy to i tak prawdopodobnie nas z-zabije własnoręcznie - mówił w skupieniu, próbując nie zgubić tego wagonu myśli. Zerknął na Verity i Lilly, która zaczynała podłączać dziewczynę do aparatury. Szybko wrócił bladym, zmęczonym spojrzeniem od Auricha. Widać było, że wcześniejsze milczenie w samochodzie i w laboratorium nie było zmarnowanym czasem. Miał pytania. Dużo pytań, ale teraz próbował jakoś sensownie uformować to jedno, do którego niezdarnie się zbierał, i miał wrażenie, że Aurich mógł się już sam domyślać o co studentowi chodziło - czy będą musieli grać rolę przynęty. Wynaturzony terrorysta na koniu zapowiedział czas i miejsce w którym będzie można go znaleźć. Cóż za dogodna sytuacja. Po poważnym uszczerbku otoczenia toksynami S.SPEC musiało brać na poważnie zagrożenie z jego strony. Nie wyobrażał sobie Ego, że zignorują jego następną wizytę w M3. Może będą chcieli go od razu zastrzelić, może będą próbowali zacząć z nim dialog - nie wiedział, i nie obchodziło go co będą robić, ale postawienie dwójki osób, których na miejscu oczekiwał, było po prostu dobrym strategicznym ruchem na odwrócenie i uśpienie jego uwagi.

Matt wiedział, że Aurich nie miał decydującego głosu w tej sprawie. Prawdopodobnie po prostu wykonywał rozkazy. Stąd jeśli Aurich odebrał to pytanie za odrobinkę złośliwe, to pewnie dobrze wyczuł. Ale z drugiej strony, kogo innego miał pytać? Chciał coś jeszcze mówić, ale zajęła się nim już naukowiec, podłączając go do urządzenia. Nie chciał się kłaść, jak zasugerowała Lilly. Pozycja horyzontalna w takim otoczeniu kojarzyła mu się z jeszcze większą bezbronnością i odsłonięciem, więc tak jak Verity zdecydował się zostać w pionie. Kiedy kobieta odsunęła się i usiadła na swoim miejscu, znów odwrócił głowę do wojskowego i chciał coś mówić, ale w tym samym momencie wyłapał blask okręgu spod ubrań Lilly. Zastygł w bezruchu z otwartymi ustami, które zaraz powoli zamknął, sztywniejąc nieco. Szybko też zerknął na Saiyuri, sprawdzając czy i ona przez przypadek również nie wykazywała jakiś... nieludzkich zachowań. Zamilkł, przełknął ślinę i nie zadawał już więcej kłopotliwych pytań, tylko skupił się na poleceniu androida. Miał myśleć o swoim normalnym dniu? Kliniczna, średnio skutecznie leczona depresja sprawiała, że większość jego dni była szarą breją emocjonalnej pustki. Przez całe dni nie robił nic sensownego, więc bez problemu teraz wszedł w stan myślenia-o-niczym.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.01.19 19:19  •  Laboratorium nr 7 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 7
Słowa Hibiki napawały go ulgą, ale także dołożyły kolejnych zmartwień. Wstał z zajmowanego przez siebie krzesła, niemniej zanim odszedł, rzucił znaczące spojrzenie Saiyuri.
—  Informuj mnie na bieżąco o ich stanie zdrowia — rzucił w jej kierunku mało profesjonalnie, aczkolwiek nie mógł przejść obojętnie wokół dwóch, młodych ludzi, którzy zostali wplątani w coś, przed czym S.SPEC powinno ich ochronić.
Opuszczając pomieszczenie, wybrał numer pani generał.

zt

|| Wcisnąłem się poza kolejkę, wybaczcie, ale w gruncie rzeczy mój udział w tym wątku dobiegł końca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.01.19 8:49  •  Laboratorium nr 7 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 7
//Ja się wcisnę w kolejkę, żeby to trochę kopnąć do przodu.

- Spokojnie - zwróciła się do chłopaka podczas zakładania urządzenia Verity. - Wymyślimy jakiś sposób na tego szalonego typka. Pięć dni to dużo, nie myśl o tym na razie - spróbowała go uspokoić. Rany, nieźle się tym przejmował. Najpierw i tak musieli wszystko zbadać, pewnie już teraz gdzieś tam ktoś opracowywał taktykę walki z tym dziwolągiem, a może nawet rozważał oddanie magicznej błyskotki. Chociaż nie. Ta ostatnia opcja nie wchodziła w grę - S.SPEC nie oddawał tak łatwo swoich cennych zasobów.
Odczyty nawet ją zadowalały, o ile dało się to powiedzieć w przypadku chodzącego blaszaka. Nie widziała odchyleń, ich umysły były wspaniałe. Od samego początku fascynowały ją ludzkie mózgi - impuls wysyłany przez nie w ułamek sekundy docierał w odpowiednie miejsce, podczas gdy jej dokładnie to samo zajmowało znacznie dłużej. A była przecież dość nowoczesnym androidem, nawet jak na ośmioletni model. Nadal jednak czuła wyższość swojego gatunku nad ludźmi. Oni byli ograniczeni, mózgi im się męczyły, nie wykorzystywali pełni ich mocy. Ona mogła. Mogła prowadzić wiele obliczeń jednocześnie, przy okazji opracowując skomplikowane formuły, katalogując dane, przeglądając słowniki, a nawet jeszcze puszczając muzykę, bo czemu by nie. A oni? Zwieszają się w momencie, w którym muszą policzyć w pamięci tak banalne dla niej rachunki. Mało który człowiek w sekundę poda prawidłowy wynik mnożenia trzydziestu dwóch przez trzynaście. Niektórzy mieli na to sposoby, ale większość sięgnęłaby po kalkulator albo musiała to rozpisać.
Zobaczyła jakieś zakłócenie. Przyjrzała się mu uważnie, próbując dociec co jest tego wynikiem. Zmrużenie oczu, wlepienie receptorów wzrokowych w jeden punkt. Nagle przeszło.
- Jeśli ktoś tu wysyła wiadomości, to prosiłabym o wstrzymanie się do czasu zakończenia badania - oznajmiła beznamiętnym tonem, przełączając widok ekranów na trochę inne falowane linie. Nie miała żadnemu za złe, że chce się skomunikować z kimkolwiek. Pewnie musieli poinformować bliskich, że wrócą później albo cokolwiek. Nie wnikała. Ale żeby jej nie zakłócali pracy, bo to potrafiło zirytować nawet pozbawionego emocji robota.
- No dobra, tu wszystko wygląda czysto. Teraz, choć wiem, że nie będzie to przyjemne, powróćcie wspomnieniami nad jezioro, spróbujcie skupić się na szczegółach - poprosiła, zapisując dotychczasowe odczyty. Wątpiła, że jegomość zostawiłby ukrytą wiadomość w ich głowach, ale z nielogicznymi wytworami bywało różnie i nie można było im ufać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.01.19 13:53  •  Laboratorium nr 7 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 7
 —Pięć dni to dużo.
 — Dużo, jeśli trzeba wymyślić plan — mruknęła właściwie do siebie. — Mało, jeśli dłużej nie pożyjesz. — Nie żeby nagle zamierzała robić z groźby typka na koniu jakieś wielkie halo, bo skoro nie spanikowała od samego początku, to i teraz już jej to raczej nie groziło. Nie chciała za to pogarszać stanu Matta, który i tak dość solidnie przejmował się ich losem. Najlepszy dowód na to, kto tu tak naprawdę miał większą wolę życia.
 Przypomnienie sobie losowego, zwykłego dnia nie stanowiło żadnego wyzwania. a choć wydawać by się mogło, że obecne zadanie będzie trudniejsze, Verity wcale tego nie odczuwała. Nie byłby to przecież pierwszy raz w jej życiu, kiedy zmuszona była przywołać nawet gorsze wydarzenia, niż spotkanie z tajemniczą śmierciopodobną abominacją. Wróciła więc myślami na brzeg jeziora, chcąc odnaleźć moment, kiedy po raz pierwszy zobaczyli czającą się w wodzie postać. Pamiętała tamtych kilka minut bardzo żywo: dziwne skażenie okrywające powoli jezioro, zdychające ryby, przejmującą chęć ucieczki. Czemu wtedy nie uciekli? Z jednej strony wydawało jej się, że może gdyby od razu zaczęli biec, jeździec straciłby zainteresowanie. Ale biorąc pod uwagę, jak szybko znalazł się później obok nich, czy mieli jakiekolwiek szanse? Praktycznie rzecz biorąc nie stawiali oporu, co miała sobie za złe, a równocześnie próbowała wierzyć, że buntem mogłaby pogorszyć sprawę. Może wtedy po prostu zabiłby ich na miejscu, a swoją chorą misję powierzył nieznajomemu w krzakach? Różnie mogło być, ale tak czy owak, skończyło się źle. Samo wspomnienie bólu towarzyszącemu powstawaniu znamienia powodowało lekkie mrowienie na powierzchni dłoni. Odruchowo spojrzała na rękę, jakby chcąc się przekonać, czy znak nadal tam jest. Był, niestety; tak samo jak od początku, podobno zatruty, podobno śmiertelny. Pięć dni...
 Może naprawdę zostało jej tylko pięć dni?
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.01.19 21:22  •  Laboratorium nr 7 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 7
Przybywam z krótką pomocą co wykazały badania:

Badania krwi: nie wykryto żadnego wirusa, jednakże parametry badanych są niebezpiecznie wysokie. Właściwie wszystkie podstawowe funkcje wzrosły o prawie 50%
Badania wody: skażona, niezdatna do picia. Po kontakcie z żywą tkanką momentalnie ją wypala.
Badania gleby: skażona, wysuszona, brak jakichkolwiek żywych organizmów

Znamię: wygląda jak świeża, paskudna blizna, nieco gruba i twarda w dotyku, nie boli i nie utrudnia poruszania ręką.

Ponadto naznaczeni znamionami odczuwają od czasu do czasu omamy słuchowe. Są to niezrozumiałe szepty w dziwnym języku.
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.01.19 20:24  •  Laboratorium nr 7 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 7
Gdyby jego ciśnienie miało siłę coby wskoczyć jeszcze wyżej, to by pewnie skoczyło po tym, jak usłyszał prośbę Hibiki o niewysyłanie wiadomości. Ale nie miało, więc zamiast tego po prostu zdusił w sobie Matt westchnięcie, oczywiście nie przyznając się do bycia winnym małemu zakłóceniu. To co pisał z Yurym choć było informatywne, to budowało w Ego nieprzyjemne uczucie napięcia gdzieś w okolicy żołądka, więc żeby sobie trochę zrównoważyć pisał do Wara, zapewniając mu odpowiednią dawkę dezorientujących pytań i przemyśleń. Ostatnio miał wrażenie, że smsy do milczącego tajemniczego gościa zastępowały mu w jakimś drobnym stopniu pisanie pamiętnika.

Potarł o siebie dłonie w zamyśleniu, próbując skupić się na nowym poleceniu. Było to o tyle trudne, że ciągle było mu zimno w stopy i głównie do tego problemu jego myśli uporczywie powracały bez jego wyraźnej zgody. Ciągle byli z Verity w swoich letnich ubraniach, co zapewne rodziło intrygujący dysonans pomiędzy nimi a chłodną i dokładną maszynerią laboratorium. Matt dodatkowo był w plażowych klapkach. Jednym z nich właśnie dyndał teraz w powietrzu, utrzymując go za pasek na czubkach palców u stopy. Zaczął wreszcie "opowiadać" wydarzenie. Było to całkiem fajne wyjście nad jezioro, aż do momentu pojawienia się jeźdźca na koniu. Rzeczywiście próbował skupić się na szczegółach, jednak to miał wrażenie, że skutecznie mu się wymykały, zdominowane bardziej subiektywnymi doznaniami. Pamiętał duchotę powietrza, które w minutę z czystego i rześkiego, zabarwionego promieniami słońca, zamieniło się w duszący toksyczny odór. Pamiętał zaskoczenie ustępujące miejsca gorzkiej realizacji, że sytuacja była jak najbardziej prawdziwa. Kawałek po kawałku przerabiał wspomnienie jakby oglądał film. Z przerażającą dokładnością wyryte miał w głowie szczegóły wyglądu jeźdźca i ich wspólną interakcję.
Na zmęczonej twarzy Matta drgnęły lekko usta. Nie wiedział co o tym wszystkim ostatecznie sądzić. Ani też co sądzić o tych nowych dodatkowych szeptach znikąd. Z początku w ogóle ich nie zauważył - bogowie wiedzą, że miał istny bajzel w głowie i śledzenie wszystkich szeptów było bardzo niezdrowe, a miał ich dużo na własność. Głównie przekonywały go, że jest absolutnie niczego nie wart, niektóre skandowały, żeby jak już musi panikować, to niech to lepiej robi to dosadnie i przytupem, reszta była nie bardziej przydatna. Te nowe z kolei były inne, bo nie chciały na razie niczego konkretnego, a i nie brzmiały jak nic konkretnego i zrozumiałego. Owszem, były niepokojące, ale tak naprawdę były na razie najmniej inwazyjną rzeczą jakiej teraz doświadczał. Na przykład, ciągle było mu zimno w stopy. Klapek zsunął mu się z palców i plasnął cicho o podłogę.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.19 21:22  •  Laboratorium nr 7 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 7
Ona sobie grzecznie odnotowała to jak znamię wyglądało, w jaki sposób się go nabawiły dzieciaki. To trochę ją martwiło. "Można by dodatkowo zrobić prześwietlenie struktury tkanki.. żeby sprawdzić jak głęboko sięga znamię." różne myśli krążyły jej po głowie gdy zerkała na poczynania swojej koleżanki. Nie wtrącała się w dyskusje między Hibiki a dzieciaki, pozwoliła jej działać po swojemu. Sama się również zastanawiała nad opcją oddania artefaktów. "To byłoby najrozsądniejsze.. w końcu skoro już raz się pojawił w mieście i zatruł nam zbiornik wodny to pytanie co może jeszcze spierdolić jak nie dostanie tego po co przyszedł.." westchnęła cicho pod nosem wyrwana z zamyślenia słowami Auricha. - Oczywiście.. będę cię informować na bieżąco.. - powiedziała z delikatnym uśmiechem pokierowanym w jego stronę. Podparła dłonią policzek wpatrując się w to co robiła Nakashima. Kątem oka dostrzegając że Ego zaczyna się jaj przyglądać jedynie posłała mu łagodny uśmiech.
W oczekiwaniu aż badanie dobiegnie końca do pokoju nagle ktoś zapukał a po krótkiej chwili weszła młoda dziewczyna z laboratorium. - Umm.. Kurayami-sama.. - wymamrotała w nadziei że nie przeszkadza nikomu swoją obecnością. Widząc zapraszający gest dłonią białowłosej ośmieliła się zbliżyć do niej powoli. Podała jakiś plik kartek o formacie A4 i z wymalowaną skruchą uśmiechnęła się nerwowo. Sai przeleciała jeden papierek, po czym kolejny i następny. - Takie informację chcę dostać bez jakiejkolwiek zwłoki.. żeby mi to było ostatni raz.. - warknęła ewidentnie niezadowolona z sytuacji. "Psia jego mać.. banda debili.." syknęła w myślach uważnie przyglądając się szczegółowym badaniom krwi. Owszem, poinformowano ją o braku obecności wirusa ale pominięcie pozostałych badań było niewybaczalne. "Parametry podniesione niemalże o połowę.. tylko czy to sprawka tego cholernego znamienia? Czy ono już wpływa w jakiś sposób na organizm ofiar?" pogrążyła się w myślach przestając zwracać uwagę na otoczenie w tym momencie. Laborantka ukłoniła się bardzo nisko i bardzo szybko opuściła pomieszczenie. - Nakashima jak skończysz.. to zerknij na to.. - powiedziała już łagodniejszym tonem głosu odkładając papiery na bok i stuknęła w powierzchnię papieru palcem kilka razy. Po czym wygrzebała z kieszeni kitla telefon i napisała krótką wiadomość tekstową do ważnej persony. Wysłała sms'a dopiero jak Hibiki skończyła badania.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.01.19 13:22  •  Laboratorium nr 7 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 7
Przyglądała się liniom, głęboko w sobie poruszając procesy zapisujące wszystko w pamięci, analizujące, próbujące znaleźć rozwiązanie. Irytowała się nie mogąc dojść do ładu, gubiąc się jak zwyczajny człowiek. Cała sytuacja wykraczała poza jej oparty na logice umysł, nie potrafiła zrozumieć czym było stworzenie, które ich atakowało. Teleportowało się. Może po prostu na chwilę omamiło dwójkę pacjentów, odcinając im świadomość na sekundy potrzebne do zbliżenia się? Podczas badania próbowała dostrzec tą ułamkową nieświadomość, lukę w pamięci. Zamiast tego dostała kolejną dziwną aktywność mózgową. Rzuciła spojrzenie Ego, ale ten tym razem nie pisał wiadomości i nie rozpraszał się. Ściągnęła brwi, bo chwilę później identyczne fale pojawiły się u Verity.
- Czy wy... - zaczęła, zerkając na jedno i na drugie. - Czy aktualnie dzieje się z wami coś dziwnego? Widzicie coś, czego nie powinno być, słyszycie, czujecie? - machnęła ręką, a wszystkie ekraniki poznikały, tak samo jak i blask pod koszulką. Miała tyle, ile chciała, ale słysząc twierdzącą odpowiedź, postanowiła poddać ich jeszcze jednemu badaniu. Nie w tym miejscu, potrzebowała wyciszonego pomieszczenia, nie tak wielkiego jak siódme laboratorium. Dała im znać, że skończyła, prawie w tej samej chwili zawołała ją druga naukowiec. 06-VVE zlazła z krzesła i podeszła do koleżanki, od razu zabrała się za przeglądanie kartek. Chciała rzucić jakąś wiązanką i strzelić w łeb pierwszą osobę, która jej się napatoczy, a która odpowiadała za zbadanie próbek. Powstrzymała się tylko dlatego, żeby nie zdradzić studentom ich dość ujowej sytuacji. Jeszcze gorszej niż dotychczas.
- Houston, mamy problem - mruknęła, odkładając papiery. O co w tym wszystkim miało chodzić? Jak tak dalej pójdzie, to wywali jej bluescreena z tego przeciążenia nielogicznością. Już prędzej by ją ktoś namówił na próbę podzielenia przez zero niż zrozumie co tu się odwaliło. Uniosła głowę i zaprosiła pacjentów gestem. - Zrobię jeszcze jeden szybki test, zaraz wrócimy.
Wyprowadziła ich na korytarz, gdzie minęli kilka par drzwi. Wpuściła ich do małego pomieszczenia. Wytłumaczyła dokładnie co będzie robić po kolei, badanie miało być dość szybkie i bezbolesne. Zaczęła od dziewczyny - w końcu panie przodem, zwłaszcza odważne panie. Nie chciała nadmiernie stresować chłopaka, więc rzucanie go na krzesło jako pierwszego mijało się z celem. W obu przypadkach udało jej się trafić na idealny moment, który tylko potwierdził ich wcześniejsze słowa. Z westchnięciem wydrukowała wyniki i powróciła wraz z ofiarami do zostawionej wcześniej Saiyuri. W środku już czekał zwrócony Bajzel, cały, zdrowy i przebadany. Androidka położyła wydruki obok przejrzanych wcześniej papierów.
- Potwierdzone omamy słuchowe. Muszę osobiście zerknąć na próbki znad jeziora, zostawię ci ich - odezwała się do Kurayami. - Lepiej dasz sobie radę z ludźmi niż ja - tu zniżyła nieco głos, choć raczej wszyscy w pomieszczeniu wiedzieli, że "Lilly" nie jest wcale człowiekiem. - Będziemy w kontakcie.
Pochyliła lekko głowę w krótkim ukłonie i opuściła laboratorium. Czuła jakby miały jej się trybiki przepalić.

[z/t]
Idę szukać pomocy |D
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach