Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 02.01.19 0:55  •  Kompleks fabryczny - Page 4 Empty Re: Kompleks fabryczny
 Chyba na próżno szukał w jej oczach jakiegokolwiek zaprzeczenia. Fakt, że nie oberwał, a dziewczyna jeszcze bardziej zmniejszyła dzielący ich dystans wcale w tym wszystkim nie pomagał. Sam już się dalej jednak nie odsunął.
 Trybiki w jego głowie, po zbyt nagłym resecie, na który zostały wcześniej narażone, powoli zdawały się wracać do normalnego stanu. O ile jakikolwiek stan u Lazarusa można było takim nazwać. Zwłaszcza, że moc obliczeniowa łowczego rozumku nadal nie znalazła powodu, dla którego dziewczyna się przysuwa. Wątpliwe też by była w stanie wyłapać jego pytające spojrzenie.
 - Zdrowy rozsądek powinien ci zabronić - westchnął, doskonale znając odpowiedź na swoje kolejne pytanie - Chociaż to chyba nie w tym stanie, nie?
 Gdyby tylko wcześniej wiedział, że zdobyta niedawno od eliminatora wojskowa kurtka działa na Angie nawet na taką odległość, jaka aktualnie dzieliła ich od jego kryjówki, to już dawno sprzedałby to ustrojstwo łowcom za grube miliony jako jakiś artefakt. Przynajmniej wtedy nie szlajała by się z wojskowymi. Boris zmrużył ślepia przypominając sobie sytuację z baru. Nie żeby jakiś cichy głosik z tyłu głowy nie przypominał mu, że dziewczyna wtedy też piła, a później polazła z tym typem cholera wie gdzie. Przyjaciel, jasne. Sam miał osoby, które uważał za przyjaciół i nie raz, nie dwa jedyne czego chciał to przelecieć je na wylot. A przykładów nie trzeba było nawet daleko szukać.
 W tej sytuacji nie było innego wyjścia, trzeba było przedsięwziąć odpowiednie i sprawdzone kroki. Pochylił się w stronę łowczyni, choć w jego ruchach trudno było doszukać się wcześniejszej delikatności. Może minął pierwszy szok, może pragnął nacieszyć się przewagą jaką dawał mu stan dziewczyny, jej spowolniony refleks i z pewnością niespodziewanie się takich zagrywek ze strony Azarowa. Jeżeli Angie liczyła na jakiekolwiek nowe czułości to nie mogła się bardziej pomylić. Usta łowcy co prawda znowu znalazły się na jej ustach, ale w momencie, gdy ostre kły zacisnęły się na jej wardze chyba zdała sobie w końcu sprawę, że może prewencyjne starcie mu tego głupiego uśmiechu z twarzy nie było taką złą opcją.
 Łowca docisnął Angel swoim ciałem do barierki, blokując swojej ofierze ewentualną drogę ucieczki. Nie odpuścił dopóki nie poczuł smaku krwi, który zmieszany z posmakiem alkoholu wyjątkowo przypadł mu do gustu. Trudno było mu się powstrzymać przed dodatkowym oblizaniem jej ust.
 - Polizane, zaklepane - wymruczał z przyjemnością, zostawiając jej podobny krwawo-bolesny ślad na szyi, możliwie jak najwyżej żeby przypadkiem nie został zasłonięty.
 Jedynie zwyczajny ton głosu wskazywał na to, że mimo wszystko jeszcze mu nie odbiło i zaraz nie postanowi przegryźć jej tętnicy.
 - Masz mi przynieść rzeczy z miasta - padło upomnienie, jakby każde kolejne ugryzienie, które się pojawiało było swoistym domaganiem się od dziewczyny zabrania się za spełnianie jego zachcianek; zwłaszcza, że każde nowe ugryzienie idealnie wbijało się i w skórę dziewczyny i między wypowiadane słowa - Będę musiał cię upić jeszcze raz, w bardziej dogodnych warunkach.
 Dogodnych, jasne. Najpewniej wygodnych. W końcu przyjemności przyjemnościami, ale miał też długi do spłacenia, a jakiś kamień właśnie wbijał mu się w łapę. Pierdolone ruiny, pierdolona Desperacja.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.01.19 1:33  •  Kompleks fabryczny - Page 4 Empty Re: Kompleks fabryczny
Stan w jakim była był daleki od jej przeciętnego zachowania. Zbyt łagodna, zbyt naiwna, zbyt nieprzewidywalna. Co chciała osiągnąć tym pochyleniem się w jego stronę? Możliwe że chciała go najzwyczajniej w świecie speszyć. Pamiętała te wszystkie niezliczone sytuacje kiedy ją zawstydzał zwykłymi docinkami, jakimiś szeptami na ucho czy najprostszymi komplementami. Kompletne przeciwieństwo Eltyara do którego stylu bycia była tak przyzwyczajona że nim przesiąknęła do szpiku. Płeć i wygląd nie miały najmniejszego znaczenia, liczyły się umiejętności walki i przetrwania. To było takie wygodne dla jej psychiki, bliskość w walce nie była problemem.. im bliżej przeciwnika tym lepiej.. tym bardziej niebezpiecznie.. konfrontacja w walce i metody zastraszania to był jej żywioł. Laz ją wytrącał z tego żywiołu swoimi komentarzami, docinkami, pyskówkami i nieprzewidywalnym zachowaniem. Teraz mogła być chwila odwetu! Teraz miała szansę na rewanż kiedy widziała przez ułamek sekundy zmieszanie na jego twarzy. A przynajmniej tak odczytała reakcję na przypadkowego całusa u łowcy. Speszy go! Tym razem odpłaci mu za te wszystkie sytuacje kiedy ją po chamsku zgasił! Teraz jest jej moment! .. I kurwa ERROR..
Nie dość że na buzi Lazarusa nie było cienia różu którego tak usilnie starała się doszukać, to skurwiel wyszedł z inicjatywą godną drapieżnej bestii. Alkohol pogorszył jej nie tylko refleks ale i percepcję. Choć gdyby była trzeźwa to i tak by ją wziął z zaskoczenia tym manewrem. W życiu by się nie spodziewała po nim takiej zagrywki! Czując usta łowcy na swoich lekko rozchylonych ustach aż wstrzymała oddech. Lekko przymrużone ślepia otworzyły się znacznie bardziej. A zaciskające się na wardze kły wymusiły na niej ciche mruknięcie.
Nie dostała nawet chwili na reakcję, dociśnięta gwałtownie do metalowych prętów barierki jedynie cicho syknęła w odpowiedzi. Czując jak słodkawo metaliczny posmak własnej krwi miesza się z jego śliną aż zmrużyła nieco ślepia. Brutalność pocałunku wyciągnęła z niej cichy pomruk mogącym w jakimś stopniu oznaczać zadowolenie. Czując jak przesunął językiem po jej skaleczonej wardze jedynie westchnęła rozchylając usta nieco bardziej. Jakby wrażeń było mało, gorący oddech i cichy szept przy uchu jedynie sprawił że jej serce nieco przyspieszyło galopu. Czy sposób w jaki to powiedział a może sam dobór słów a może to jebane combo?! Cichy jęk wyrwał się z ust gdy wgryzł się w jej szyję. Odchyliła nieco głowę w tył pozwalając się boleśnie kąsać tam gdzie tylko chciał. Cichuteńkie syki przechodzące w pomruki zadowolenia za każdym razem gdy zostawiał kolejny ślad na jej szyi, aż zmrużyła ślepia wbijając spojrzenie w popękany tynk na suficie. Przytakiwała mu delikatnymi ruchami głowy wsłuchując się w jego szepty choć ciężko było się skupić na jego słowach a co dopiero zapamiętać całe zdania. Wolną dłonią sięgając do jego przedramienia i zaciskając dłoń na materiale jego bluzy. Może nie do końca zdawała sobie sprawę z tego co się właśnie działo, a może było jej zbyt przyjemnie by to zastopować..
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.01.19 2:59  •  Kompleks fabryczny - Page 4 Empty Re: Kompleks fabryczny
 Nie podejrzewał, że wszystko pójdzie tak łatwo. Przyzwolenie jakie dostał, gdy dziewczyna odchyliła głowę, było najprawdopodobniej jedyną formą współpracy na jaką mógł kiedykolwiek liczyć z jej strony. Naciesz się tym Azarow.
 - Odpowiadaj, nie potakuj - warknął ostrzegawczo mimo, że w głębi duszy cieszył go aktualny stan rzeczy.
 Przewaga nad Angie, osiągnięta choćby w taki sposób była małym, ale jakże satysfakcjonującym zwycięstwem. Niemal natychmiast, na potwierdzenie swoich gróźb, zacisnął kły jeszcze mocniej. Był przyzwyczajony, że dziewczynę mało co jest w stanie naprawdę ruszyć, więc zupełnie się nie powstrzymywał. Na udawaną delikatność jeszcze przyjdzie czas. Oblizał miejsce ostatniego ugryzienia, mając nadzieję na metaliczny posmak krwi i odsunął się nieco, by przez zmrużone ślepia podziwiać swoje prawie ukończone dzieło.
 Dezerter mógł być z siebie niesamowicie dumny. Ślady na szyi jego ofiary wyglądały dość imponująco, a gdyby tylko Angie nie miała w sobie łowczej regeneracji to pamiątki po jego kłach zostałyby jej na długie tygodnie. Jednak Boris osiągnął najważniejsze - teren został oznaczony. Niech się teraz dziewczyna tłumaczy z tego tym swoim wojskowym znajomym.
 - Bardzo ładnie mruczysz, jak mały grzeczny kotek - powiedział, kładąc dłoń na jej policzku i zmuszając ją, by w końcu przeniosła wzrok z sufitu prosto na niego.
 W czerwonych ślepiach czaił się wyłącznie tryumf. Nie cofnął dłoni, przejeżdżając kciukiem po jej ustach i jeszcze bardziej naruszając ranę po ugryzieniu. Z satysfakcją stwierdził, że przy tym ugryzieniu chyba przesadził. Jeszcze trochę, a biedactwo będzie wyglądać jak ofiara przemocy domowej. Odetchnął głęboko, by uspokoić przyspieszony przez poprzednią sytuację oddech.
 Nic nie poprawiało mu humoru bardziej niż wprawianie ludzi w zakłopotanie, a Angie była w tym jego ulubienicą. Możliwość dręczenia jej w ten sposób była nawet lepsza niż posiadanie kolekcji szemranych zdjęć na swoich miejskich towarzyszy. Łowczyni miała to szczęście, że na Desperacji Łajza nie bardzo miał jak telefon naładować, więc złom leżał rozładowany w kryjówce i jego aparat nie stanowił większego zagrożenia.
 - Nie zazdroszczę ci jutrzejszego kaca, moralnego również.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.19 2:38  •  Kompleks fabryczny - Page 4 Empty Re: Kompleks fabryczny
Wykazujący inicjatywę Azarow był tak niespotykanym zjawiskiem jak śnieg upalnym latem. Władczy ton miał przy tym jakiś taki dziwnie przyjemny wydźwięk. Pijana łowczyni widocznie nie miała żadnej defensywy w tym momencie, a dominujące zapędy Lazarusa jedynie wzmagały jej fizyczną uległość. Czyżby idiocie udało się odkryć jedną z jej pojebanych słabości?! Wypluć i odpukać w niemalowane! To byłby prawdopodobnie koniec jej sadystycznych rządów gdyby łajdak wiedział jak tego użyć przeciwko Fanel.
Czując jak zaciska mocniej kły na skórze jej szyi tuż po warknięciu jakoś z niej wyciągnął potwierdzenie w formie krótkiego słowa.
Drgnęła gdy oblizał językiem miejsce gdzie wgryzł się przed chwilą do krwi. Chwała za regenerację bo wyglądała jakby dopadł ją wampir amator z przypiłowanymi kłami. Chwile upajania się przyjemnymi torturami jakie zafundował jej łowca dobiegły końca gdy po chwili złapał ją za buzię zmuszając by na niego spojrzała. Czerwona na buzi od alkoholu i chyba wstydu teraz by nikogo nie była w stanie zastraszyć. Jego komentarz był niczym benzyna lejąca się na rozpalone ognisko. Choć w tym stanie jedynie bardziej się zburaczyła i przeniosła spojrzenie z jego mordy gdzieś w bok. - Wal się.. - syknęła w odpowiedzi na głupi komentarz próbując jakoś uspokoić dudniące w klatce serce i dziwnie pogłębiony oddech.
Rozchyliła jedynie bardziej usta z cichuteńkim westchnięciem gdy naruszył jej nadgryzioną dolną wargę, rozsmarowując nieco karmazynowej cieczy po jej ustach. Jak on śmiał się tak nad nią pastwić! Niech ona go tylko dopadnie na trzeźwo! O ile oczywiście będzie cokolwiek z tego pamiętać. No i musiała paść kolejna docinka! Bo trzymanie języka za zębami nie jest w jego stylu, no przecież! - Od kiedy to Ty się martwisz o moralność i czyjeś zdrowie Boris? - wymruczała zerkając na niego kątem oka, próbując jakoś sobie poradzić z zawstydzeniem w jakie ją wprawił łowca. - Od kilku łyków nie nabawię się kaca w żadnej postaci.. - dodała dość pewnie siebie...

Kojarzysz ten moment na imprezie zakrapianej procentami że w pewnym momencie urywa ci się film i nie masz bladego pojęcia co się działo do momentu przebudzenia?! No właśnie! Lazarusie oddaję w twoje ręce los pijanej Angel! Opisz w poście gdzie się budzi i w jakim jest stanie! Have fun! xD
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.19 21:05  •  Kompleks fabryczny - Page 4 Empty Re: Kompleks fabryczny
 Jedyny trzeźwy na imprezie. Strażnik wszelkich zamroczonych szemranymi procentami stworzeń oraz poskramiacz poszukiwaczy chwiejnych przygód. Nie wspominając już o wiernym słuchaczu głupot jakie wypowiadali. Im mniej rozumiał, co Angie miała do wymamrotania i im bardziej musiał zastanawiać się czy faktycznie jeszcze do niego mówi w jakimkolwiek znanym ludzkości języku, tym większą miał pewność, że niedawne zapewnienia o jej nie tak słabej głowie można śmiało uznać za stek słodkich bredni.
 Boris był całkowicie nieprzygotowany do roli w jakiej postawiła go cała ta sytuacja. Zwykle to on kończył jako problematyczne zwłoki, a słodka nieświadomość nie pozwalała mu się nawet zastanawiać nad tym jakie logistyczne piekło inni musieli wtedy przeżywać. Do czasu. Przynajmniej nie można było odmówić mu tego, że zachował się po dżentelmeńsku - cała przyjemność była po jego stronie.

* ( ͡° ͜ʖ ͡°) *

 Dziewczyna miała to szczęście, że przypadł jej zaszczyt zajęcia najwygodniejszego łóżka w całej tymczasowej kryjówce. Rozpadająca się kanapa może nie była szczytem marzeń, ale z pewnością była lepsza od spania na schodach, na które początkowo miała zostać skazana. Krawędzie koca, którym była przykryta wciśnięte zostały w kanapę tak, by łowczyni nie miała sposobności się odkryć czy to przypadkiem czy też specjalnie. Pod nim, jeszcze dla pewności, była przykryta bluzą. Sądząc po stanie jej własnego porozpinanego ubrania, o wiele łatwiej było ją po prostu okryć niż doprowadzić do porządku.
 W pokoju i tak było ciepło. Lazarus poszedł po linii najmniejszego oporu i najzwyczajniej przejął czyjąś kryjówkę niż miałby starać się o własną. Dzięki temu cała trójka zyskała prowizoryczny piecyk, który skutecznie zmienił dwa krzesła w znośną temperaturę. Miejsce najbliżej źródła ciepła przypadło oczywiście łowcy, bo nie byłby sobą, gdyby już za życia nie przygotowywał się mentalnie na smażenie się w jednym kotle ze Stalinem, mimo że wymagało to spania na podłodze. Plecak dziewczyny, połowicznie wybebeszony z mniej wygodnej zawartości, robił za jego poduszkę, a leżący na brzuchu pies za najbardziej ekologiczną kołdrę świata. Buciory łowcy oparte były o przysuniętą pod same drzwi komodę, która skutecznie uniemożliwiała wejście do środka. Najwidoczniej wtargnięcie obcych było jedynym budzikiem, który byłby w stanie obudzić to bydle, które póki co chrapało w najlepsze prosto w psie ucho, tuląc się do karabinu. Cud, że sam się nie postrzelił.
 Przez szpary między zabitym dechami oknem do środka przedostawały się smugi światła, a jedna z nich za kilka chwil powinna paść prosto na zamknięte oczy łowczyni. Nowy dzień trwał już od jakiegoś czasu i nie miał zamiaru oszczędzać innych, nawet pomimo niezbyt przespanej przez nich nocy.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.19 22:11  •  Kompleks fabryczny - Page 4 Empty Re: Kompleks fabryczny
Ciepło i w miarę możliwości nawet miękko. Wtuliła się bardziej w to w co czym była okryta, jak się okazało była to bluza jej towarzysza i jakiś koc.Nawet gdyby chciała się wydostać z okrycia, to była nim tak opatulona że zakrawało to o cud w obecnym stanie jeśli liczyć na to że przy próbie wypełznięcia spod okrycia nie wylądowałaby na zimnej i twardej podłodze. Jasny blask padający przez szczelinę w deskach prosto na przymknięte ślepia był teraz czymś nieznośnym. Mruknęła lekko niezadowolona zaciskając powieki nieco bardziej. Przechyliła głowę tak żeby promienie słońca padały teraz na jej policzek i powoli uniosła jedną powiekę do połowy. Czerwone ślepie jak przez mgłę prześledziło to co się znajdowało na pierwszym planie. Dopiero teraz dotarł do niej dźwięk rozchodzący się po pomieszczeniu w systematycznym tempie. Znała ten odgłos.. jak się dzieli z kimś kwaterę przez długi czas to się da przywyknąć do chrapania. - Boris..? - wymamrotała otwierając powoli drugie oczko i szukając łowcy po okolicy. Dostrzegła go leżącego w dziwnej pozycji na podłodze.
Poruszyła się na skrzypiącej od każdego jej ruchu kanapie. Lekko unosząc się na łokciu dopomogła kocu i bluzie żeby się trochę zsunęły z niej. Wolną dłonią sięgnęła za nogawkę spodni łowcy lekko nią szarpnęła co by go wybudzić. - Laaaz.. - powiedziała nieco głośniej z lekką chrypką. Paskudne dudnienie w skroniach było nie do zniesienia, już nie wspominając o suchości w ustach. Rozdziawiła lekko wargi dotykając języczkiem prawie zagojonej dolnej wargi. - Co się.. au.. - mruknęła podnosząc się do siadu, piecyk grzejący w pokoju nie dawał zbytniej różnicy w odczuwalnej temperaturze pokoju. To też nawet nie zwróciła uwagi na to że jej koszula była rozpięta. Sięgnęła dłonią do twarzy zakrywając oczy, druga powędrowała na obolałą szyję. - Wszystko mnie boli.. co się wczoraj działo? - mruknęła zerkając na Borisa.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.19 23:38  •  Kompleks fabryczny - Page 4 Empty Re: Kompleks fabryczny
 Odsłonięte ramię łowcy, niezbyt chronione przez krótki rękaw koszulki doczekało się w nocy bliskiego spotkania ze ścianką piecyka, a piekący ból, powoli już znikającego oparzenia, nie chciał jednak zniknąć z pamięci nawet podczas snu. Nic więc dziwnego, że w połączeniu z ciągłym głodem dało to senne mary w postaci małych jaszczurek z pochodniami z zapałek, które przez pół nocy ścigały Lazarusa jako winnego zeżarcia ich towarzyszy. W momencie gdy Angel szarpnęła go za nogawkę spodni, jawa zaczęła przebijać się do snu i łowca w panice, chcąc uniknąć wrzucenia go na stos przez jaszczurki, które go dorwały, szarpnął gwałtownie nogą i przywalił kolanem idealnie w klamkę od jednej z szuflad komody. Bubuś obudzony nagłym ruchem właściciela, zerwał się na równe łapki, wbijając je boleśnie w brzuch Borisa i uciekając z dawnego legowiska.
 Łowca wymamrotał coś niezrozumiałego, rozcierając ślad po uderzeniu i powoli wracając do rzeczywistości. Musiała minąć chwila nim w końcu przeniósł zaspane spojrzenie na towarzyszkę. To nie wróżyło dobrze. Taki z niego ochroniarz jak z koziej dupy trąba. Gdyby faktycznie ktoś obcy tu wszedł to Boris najpewniej przespałby całe zajście, a i jego samego by pewnie zdołali ukraść. Z każdą jednak chwilą coraz bardziej zaczynał łączyć wszelkie wątki.
 - Ooo, wstała nasza śpiąca królewna - rzucił już radośniej, przeciągając się z głośnym pomrukiem zadowolenia i w końcu podnosząc się do siadu - Jak się czujesz?
 Przetarł ślepia, rozejrzał się dookoła, najpewniej dostosowując sobie ostrość widzenia i sprawdzając czy nic nie zginęło i mógł wreszcie utkwić spojrzenie w towarzyszce.
 - A co się miało dziać? - spytał niepewnie, jakby w ogóle nie rozumiejąc zadanego mu pytania - Śpisz na takiej rozpadającej się chujni to cię wszystko później boli...
 Boris był w wyjątkowo dobrym humorze, aż podejrzanie dobrym. Durny uśmiech, niby tak typowy dla jego osoby, ani na chwilę nie schodził mu z pyska. Sięgnął za siebie, tam gdzie odłożył wszelkie rzeczy z plecaka dziewczyny, na których nie dało się spać i zgarnął z nich butelkę z wodą. Niemal duszkiem wlazł sobie połowę jej zawartości do gardła, a później postanowił dokonać niemal niemożliwego - podzielić się. Butelka została mocno zakręcona i rzucona na koc, obok dziewczyny. Wolał nawet nie próbować rzucać jej tego do rąk, nie w obecnym stanie. Takie dobre z niego dzisiaj psiątko. Zbliżył za to dłoń do piecyka upewniając się, że jeszcze jakoś daje sobie radę.
 - Chcesz iść jeszcze spać? Chyba nie ma nawet południa - spytał z nadzieją w głosie.
 Nie dało się ukryć, że bydle z chęcią rozciągnęłoby się na podłodze i przespało cały dzień w ciepełku.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.19 4:24  •  Kompleks fabryczny - Page 4 Empty Re: Kompleks fabryczny
Dalej bolała ją prawa ręka i to z tego co pamiętała to nieco bardziej niż gdy przyjebał jej tą cholerną skrzynką z narzędziami. Trochę czekała aż Laz się zacznie orientować w terenie i sytuacji. "Śpiąca królewna?" powtórzyła w myślach po nim. Dudnienie w skroniach nie pomagało w myśleniu teraz ale coś było nie tak. W głosie łowcy nie wyczuła drwiny.. a to był już powód do zmartwień! Na bank był chory, a może nawet umierający! Ewidentna radość rozbrzmiewająca w jego głosie była czymś dziwnym. To się zdarzało oczywiście ale najczęściej gdy łachudra zyskiwała coś materialnego i zwłaszcza gdy było to coś cennego. "Na bank mnie okradł jak spałam.. standard.. Cały Azarow.." przemknęło jej przez myśl. Nie chciała teraz się w to zagłębiać, nie miała przy sobie nic cennego poza kataną za którą by zajebała każdego kto próbowałby ją ukraść. Laz o tym doskonale wiedział, nawet on nie był taki głupi żeby ryzykować życie za kawałek żelastwa o wartości sentymentalnej dla łowczyni. To był przecież prezent od Ciro!
Zaskoczył jej pytaniem o jej stan. Jak miała się czuć osoba z tak słabą głową do alkoholu że wystarczył jeden głębszy łyk czegoś mocnego żeby się upiła, a tych łyków było znacznie więcej. - Jak się czuję? Paskudnie.. nie wiem co mnie bardziej napierdala.. łeb czy ręka.. - wymamrotała. Konkluzja była prosta, to wina tego cholernego alkoholu Eltyara. Nigdy więcej nie ruszy jego składzika. W rzeczywistości wzięła trochę jego wódy tylko po to żeby mu ją dać jak go przypadkiem spotka na Desperacji. I to wina Laza że musiała się znieczulić tym paskudztwem. Gdyby nie wiedziała że to istny przypadek, obwiniałaby Laza za skrzętnie przemyślany plan jak ją udupić. - Zacznijmy od tego że.. że... - złapała się za głowę próbując sobie przypomnieć ostatnie wydarzenia ubiegłej nocy. -..byliśmy na schodach.. potem.. jakiś tynk na suficie.. i chyba jakoś ze schodów znaleźliśmy się tu.. ale nie pamiętam tego przejścia.. ale coś o jakimś kocie.. że koty mruczą.. aaghh.. nie pamiętam Laz.. - zacisnęła mocniej powieki próbując sobie przypomnieć i jakoś poskładać do kupy wspomnienia. Tyle że im bardziej się wysilała tym bardziej łeb ją zaczął boleć.
Z całego procesu przypomnienia sobie poprzedniego wieczoru wyrwała ją lądująca na kocu butelka z wodą. Aż się zdziwiła jego gestem, normalnie by się pławił tym że On MA wodę a Ona NIE.. Nawet by kazał sobie zapłacić od każdego łyka a tu cisza. Złapała za butelkę przyglądając się jej przez chwilę. -Dziękuję.. - mruknęła odkręcając ją i przykładając ją do obolałych warg. Troszkę jej się ulało kącikiem ust i drobna stróżka pomknęła po obolałej szyi w dół przynosząc dziwne uczucie ukojenia. Zostawiła dosłownie kilka łyków na dnie i zakręciła pojemnik. Opuszkami lewej ręki rozsmarowała odrobinkę wody po ustach czując przyjemną ulgę. Czyżby wyrżnęła i rąbnęła przy okazji mordą o kant jakiegoś mebla?! To było prawdopodobne. Przekręciła się w bok i odstawiając butelkę na podłodze w oczy rzucił jej się czarny koronkowy stanik leżący na połamanym stoliku do kawy. Przez chwilę się zastanawiała czemu ta część garderoby wyglądała tak znajomo. Po chwili odruchowo sięgnęła dłonią do piersi. Przełknęła głośniej ślinę orientując się że ona nie ma na sobie tej części garderoby na sobie. Rozdziawiła lekko usta tym bardziej czując pod dwoma palcami nagą skórę. Spojrzała w dół dla pewności że jej się to nie wydaje. Dopiero teraz zauważyła że jej koszula jest rozpięta i pokazuje sporą część otoczeniu. Od razu złapała za leżącą na kolanach część bluzy i docisnęła ją do klatki piersiowej. - Um.. ten.. tego.. t.. ttak.. chyba jeszcze trochę poleżę.. - wydukała czując że się zaczyna rumienić. "Spokojnie.. nic nie widział.. inaczej już by mi docinał szmaciarz.." próbowała się pocieszyć że Borisowi nic się nie rzuciło w oczy. Kątem oka widząc jego wyszczerz zaczęła bardziej powątpiewać w te myśli. Ułożyła się na boku kuląc się pod kocem i wtulając się nieco w bluzę. Jeszcze do niej nie dotarło że to jego kawałek ciucha. "Ja pierdolę.. czemu nic nie pamiętam.. czemu Azarow jest taki miły dla mnie.. co się kurwa wczoraj działo?! Nie pamiętam zbyt wiele.." pogrążyła się w myślach chowając twarz przed nim do tego stopnia że tylko czerwone ślepia wystawały znad koca wpatrując się w towarzysza broni.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.19 16:06  •  Kompleks fabryczny - Page 4 Empty Re: Kompleks fabryczny
 Biedna, przepita i obolała Angel. Nie dość, że musiała męczyć się z kacem to ktoś podmienił jej kundla. Mógł przestać być na jakiś czas złośliwy, mógł - pewnie przypadkiem - się czymś z kimś podzielić, ale moment w którym sięgnął po papierosa i zamiast odpalić tego ruskiego skręta to rzucił dziewczynie pytające spojrzenie był już całkowitym potwierdzeniem tego, że coś było nie tak.
 - Nie jest ci niedobrze? Mogę?
 Co prawda wszystko można było zrzucić na zmęczenie, bo Azarow zachowywał się jakby został obudzony ledwo chwilę po tym jak się w ogóle położył. Nie pomogło nawet ponowne przeciągnięcie się tak mocne, że coś głośno strzeliło mu w kręgosłupie. Zaraz zaśnie tu na siedząco.
 - Czym się strułaś, tym się lecz. Chyba jeszcze trochę zostało - mruknął, szukając wzrokiem przeklętego termosu, jakby bał się nawet wymówić złowrogie słowo określające jego zawartość - Możesz rozrobić to z wodą, bo kolejne poskramianie takiego pijaka jak ty nie jest na moje nerwy.
 Kolejne ziewnięcie stłumione wtuleniem pyska we własne ramię i dopiero kolejne słowa dziewczyny spowodowały, że Boris wrócił do niej znacznie trzeźwiejszym spojrzeniem. Usłużne spojrzenie godne rozmemłanego labradora musiało być nie do zniesienia, ale pojawiła się nadzieja - łowca najwyraźniej był chętny na współpracę. Zagadki dnia wczorajszego, psiątko je rozwiąże.
 - Tak, byliśmy na schodach - zgodził się z nią ochoczo, ale później sam już zwątpił w słowa dziewczyny - Tynk na suficie? ... i koty?
 Odruchowo spojrzał w górę, ale nic mu to nie podpowiedziało. Zobaczył tylko popękany sufit i jakąś roślinkę, która najwyraźniej uporczywie próbowała udowodnić betonowi, że w przetrwaniu jest znacznie lepsza. Pozostało mu tylko wzruszyć ramionami.
 - Może to był kot dla twoich białych myszek, alkoholiku.
 Boris podniósł się na równe nogi. Jeżeli miał tu nie zasnąć to nie mógł tak bezczynnie trwać. Może nawet dobrym pomysłem byłoby uświadomienie dziewczyny jak się tu znalazła?
 - Chciałem cię zabrać do domu, ale w momencie, gdy musiałem logistycznie przemyśleć jak tu zgarnąć nasze rzeczy i ciebie i Bubusia za jednym razem to próbowałaś mi za wszelką cenę udowodnić, że jesteś trzeźwa... próbując odpierdalać jaskółkę na poręczy schodów.
 Podszedł do okna i dopiero przy nim odpalił papierosa, nie mogąc najwyraźniej wytrzymać bez nikotyny. Cienkie prześwity między deskami musiały wystarczyć, by dym nie zbierał się wewnątrz pomieszczenia. Najwyraźniej mogła być to też kara dla dziewczyny, bo mimo nieznikającej z głosu łowcy wesołości, nieco pobladł na wspomnienie wczorajszego dnia.
 - No, ale na szczęście musiałem lecieć na parter tylko po twoją katanę, a nie po twoje zwłoki. Wolałem nie ryzykować, że zaczniesz coś podobnego odpierdalać w samochodzie, więc ta-dam, oto jesteśmy tutaj... A pragnę zaznaczyć, że to jest szóste piętro. Szóste. Co oznacza kilka pięter ciągnięcia za sobą śpiewających zwłok, które co pięć schodów twierdziły, że one tu zostają i umrą, a co półpiętro jednak ożywały żeby się na mnie uwiesić... No, ale tak czy inaczej - do usług.
 Uwadze łowcy nie umknęło zachowanie Angie, choć i tym razem było coś wybitnie nie w porządku, bo najwyraźniej potraktował to jako coś zupełnie odwrotnego do tego czym było, jakby zupełnie nie zauważając jej zawstydzenia. W dodatku ta jego cholerna beztroska w głosie.
 - Jak ci zimno to ją ubierz - rzucił, obserwując jak dziewczyna tuli się do jego bluzy, od czego dziwnym trafem nie mógł jakoś odwrócić wzroku - Nie chciałaś dać się ubrać w swoje rzeczy, więc chyba miałem nadzieję, że ubierzesz się w nią na autopilocie jak tylko zmarzniesz. Jakoś nie miałem zaufania, że ten piecyk nie zgaśnie po godzinie.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.19 21:26  •  Kompleks fabryczny - Page 4 Empty Re: Kompleks fabryczny
Zamrugała zaskoczona jego pytaniem. Czy faktycznie było jej niedobrze? Potrzebowała chwili żeby się nad tym zastanowić. - Jak na razie, jest okey.. - odpowiedziała nieco ciszej. Wpatrując się w niego lekko zmieszana. On nawet pytał czy może przy niej palić! To było bardzo dziwne uczucie i nie wiedziała co było jego powodem. Czy ten czas rozłąki naprostował Azarowa na iście ludzkie odruchy? To byłaby miła odmiana od czasu do czasu.
Na wspomnienie alkoholu aż się wzdrygnęła całym ciałem. Dosłownie paskudny dreszcz przebiegł ją po kręgosłupie. - Nie fuj.. to było ohydne.. jedyne w czym było dobre to w znieczuleniu bólu.. ale biorąc pod uwagę brak pamięci dnia poprzedniego.. to wolę żeby mnie wszystko bolało.. kij wie z jakiego źródła on się zaopatruje w wódę.. - skomentowała z niezadowoleniem.
Zmarszczyła brwi na kolejny raz kiedy nazwał ja alkoholikiem. - Wypraszam sobie! Nie jestem żadnym pijakiem! - unosząc nieco głos aż zajęczała z bólu który nasilił się przy skroniach. Właśnie się nauczyła że w tym stanie krzyczeć na nikogo nie będzie.
Słuchała go uważnie gdy opowiadał co mniej więcej się działo poprzedniej nocy, jaskółki na poręczy brzmiały dość realistycznie. I w sumie nawet się widziała odpierdalającą takie rzeczy, śpiewanie już trochę lżej zniosła bo trochę poczerwieniała ze wstydu. Przecież doskonale wiedziała że do tych utalentowanych wokalistek nie należała. "Biedak.. musiał się ze mną strasznie użerać całą noc.." przemknęło jej przez myśl rozglądając się po pomieszczeniu. Zorganizowany piecyk i ona lądująca na pseudo zniszczonej kanapie i jej towarzysz śpiący na ziemi. Zmrużyła lekko ślepka. - Wiesz.. dzieliliśmy mniejsze powierzchnie do spania w przeszłości.. tu jest wystarczająco miejsca żebyś się spokojnie zmieścił.. - powiedziała kuląc się nieco bardziej. "Zaopiekował się mną w tym dziwnym stanie.. jaki on się kochany zrobił.. to aż dziwne.." kolejna myśl ciągnąca za sobą poczucie winy za poprzedni wieczór.
Uniosła główkę nieco wyżej zerkając na niego przez chwilę jakby analizowała jego słowa. Po czym kapnęła się że mówi o bluzie. Dopiero teraz zauważyła że to nie jest jej ciuch tylko jego. Dalsze wyjaśnienie tego czemu jest okryta jego ubraniem nagle nabrało sensu. Zajęło jej może z minutę kiedy dotarło do niej co Azarow właśnie powiedział. - Jak to nie chciałam się ubrać we własne ciuchy..? - padło z jej ust pytanie które po wypowiedzeniu brzmiało bardzo nieswojo. Przewertowała w myślach całą ich wspólną przeszłość i faktycznie zdarzało się że się przebierała przy nim wielokrotnie. Ale maksymalnie do bielizny i to w przeświadczeniu że to nic takiego bo Laz jej widzi jako kobiety. Co się wzięło w sumie z tego że kiedyś wyklepała z niego wiedzę o Vierze i Angel sama sobie już w głowie dopowiedziała że Boris musi ją tak bardzo kochać że inne baby dla niego nie istnieją. Co prawda raz znalazła plakat przyklejony na suficie nad łóżkiem jednej anorektycznej łowczyni o pseudonimie Iskra. Ale uznała że robił to po to żeby ją wkurwić, co poskutkowało podarciem plakatu.
Teraz martwił ją odrobinę fakt że się przy nim rozbierała ewidentnie bardziej niż do bielizny skoro jej stanik leżał rzucony na innym meblu. Liczyła że dostanie wyjaśnienie które kompletnie jej nie skompromituje przed łowcą.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.19 23:10  •  Kompleks fabryczny - Page 4 Empty Re: Kompleks fabryczny
Na prośbę userów wykonuję rzut na zajście w ciążę przez Angel:

1-70 - Wynik pozytywny (ciąża)
71-100 - Wynik negatywny (brak ciąży)
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach