Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 12.12.18 0:10  •  Kompleks fabryczny - Page 3 Empty Re: Kompleks fabryczny
Jak już myślała że jej niczym nie zaskoczy to fanfary! Udało mu się ją zbić z tropu, mogła sama nie do końca wiedzieć czemu był dla niej ważny, ale to co on wymyślił nie do końca się w sumie zgadzało. A może się zgadzało ale tego nie brała nawet pod uwagę. - Szczerze to nie przypuszczałam że mogłam dla ciebie cokolwiek znaczyć, myślałam że po prostu znalazłeś frajera którego można wykorzystywać do znudzenia czy tam wyczerpania zapasów.. - skomentowała jego teorię, której był tak strasznie pewny. - Obstawiałabym bardziej wersję w której przypadłeś mi do gustu tym swoim pyskowaniem i egoizmem.. nie wiem no.. do najnormalniejszych osób nie należę.. podkochiwałam się w swoim własnym senseiu.. głównie dlatego że był ode mnie silniejszy i stanowczy w swoich działaniach.. na szczęście tą miłostkę mam za sobą.. - powiedziała z wyraźną ulgą w głosie. Uśmiechnęła się lekko na jego sugestię o skończeniu swego żywota i pokręciła przecząco na pytanie. Machnęła głową na boki kilka razy gdy pytał o swoje zdrowie po krótkiej chwili. - Może jestem szalona ale zdesperowana.. jako łowca czeka mnie dłuuugi żywot jeśli zakopię się gdzieś na despie w małej chatce z ogródkiem.. po prostu to miejsce nie jest bezpieczne, sam o tym wiesz najlepiej. - mówiła nadal ze spokojem. - A wracając do lojalności.. to wsypałeś mnie u przywódcy.. nikt cię nie musiał namawiać do wbicia mi noża w plecy, zrobiłeś to pod wpływem impulsu. Ishidę znałam jeszcze ze szkoły zanim stałam się łowcą, głupio wyszło że on poszedł do wojska a ja do ścieków.. mimo tego dał mi schronienie przez władzami gdy robili kontrolę przepustek. Mógł mnie zamknąć i zebrać jakąś tam chwałę za schwytanie łowcy. Tak czy inaczej.. prędzej bym sobie w łeb dała strzelić niż pozwoliłabym komukolwiek cię skrzywdzić.. nie ważne czy to łowca czy SPEC czy jakiś inny typ spod ciemnej gwiazdy. - kontynuowała spokojną rozmowę z nim. Nigdy na takie tematy nie rozmawiali. - Może nie chciałam żeby Viera straciła osobę które tak bardzo się o nią troszczy.. a może chciałam odwrócić swoją uwagę od Ciro twoim kosztem.. za to cię przepraszam.. to mogło być egoistyczne.. - szepnęła już trochę ciszej. Jak by się teraz mogła zobaczyć i posłuchać tego co gadała to złapała by się za szmaty i dała kilka razy po mordzie za okazywanie komukolwiek słabości.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.12.18 0:59  •  Kompleks fabryczny - Page 3 Empty Re: Kompleks fabryczny
Zaczęła robić się coraz bardziej wygadana. Łowca nawet przez chwilę pomyślał, że może wypadałoby oddać jej ten termos, by wszystko zakończyło się jakimś subtelnym zgonem w jej wykonaniu. Przydałoby się również posiadanie jakiejkolwiek pewności, że nie będzie za wiele pamiętała z tego co sama powiedziała i usłyszała. Azarow jedynie wzruszył ramionami, wzmiankę o wykorzystywaniu innych puszczając mimo uszu.
- Sama mnie namówiłaś do wbicia ci noża w plecy zadając się z wojskowym. Mój jakże genialny plan zakładał, że jak szefostwo dowie się o twoich randkach to uzna za stosowne odstrzelić wojskowemu łeb. Ale najwyraźniej takie randeczki są całkiem mile widziane w waszych szeregach, więc nie pozostało mi nic innego jak przestać w to wnikać.
 Najwyraźniej przyjaciel Angie na zawsze pozostanie jakimś bezimiennym typem, bo Boris nie miał zamiaru nazywać go tym nazwiskiem. Czy tam imieniem. Te cholerne japońce wszystkie nazywały się tak samo. Ale przynajmniej jedno się udało - zrzucił winę za kolejne swoje błędy na łowczynię, jak zwykle zresztą. Może w tym stanie łatwiej będzie jej to wmówić.
- Równie dobrze mogłaś poradzić sobie sama z tą kontrolą - mruknął tylko - I dla odmiany obronić innych przede mną. Dlatego bardzo cieszy mnie, że nie wracasz do ścieków. Zwłaszcza, że wkrótce nie będzie do czego wracać.
 Azarow oblizał się łakomie pod maską, jednak nie na myśl o jakimkolwiek jedzeniu. Czuł jak cała ta rozmowa powoduje tylko coraz bardziej rosnącą w nim złość. Póki co próbował się jeszcze hamować w słowach. Trzeźwemu przychodziło to o wiele łatwiej.
- Domek z ogródkiem, dobre sobie. Przed czym uciekasz?
 Wzmianka o Vierze jeszcze bardziej go zirytowała. Nie po to sam przed tym wszystkim uciekał żeby mu wszystko przypominać. Zgrzytanie jego kłów w panującej w budynku ciszy było doskonale słyszalne.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.12.18 3:20  •  Kompleks fabryczny - Page 3 Empty Re: Kompleks fabryczny
Uśmiechnęła się słysząc jego sprostowanie, tego jak on to wszystko widział. Ona miała inny sposób działania od Azarova, pewnie na jego miejscu złapała by łowcę, przywiązała do krzesła i przesłuchiwała tak długo aż by się dowiedziała czy jego znajomość ze SPEC'em jest jakimś zagrożeniem. W życiu by jej nie przyszła do głowy taka konspira, to tylko na miary Laza jak się okazało. - Tak jak ja nie byłeś związany z organizacją tak jak jest dla przykładu Ciro.. Ja się nie przywiązuję do grup emocjami. Nie będę komuś ufać tylko dlatego że należymy do tej samej organizacji i nie zabiję osoby tylko dlatego że należy do wrogiej frakcji.. ja się skupiam na pojedynczych jednostkach. Na zaufanie trzeba sobie zasłużyć w takiej samej mierze jak na nienawiść.. - powiedziała ze spokojem ostrożnie dotykając wolną ręką obolałego przedramienia. Miała wrażenie że ręka lekko zaczyna puchnąć a materiał koszuli stał się strasznie paskudnie ciasny w tym miejscu. Choć to mogło być tylko wrażenie, wolała nie podwijać materiału, ale spodziewała się że w kilka godzin całe to miejsce zrobi ciemno granatowe. - Mogłaś to, mogłaś tamto.. teraz łatwo ci mówić.. nie chciałam narażać niewinnych ludzi.. nie chciałam żeby cywile postrzegali łowców jako kreatury które zrobiło z nas SPEC.. trochę kiepska reklama dla tych z nas którzy nie potrafią się bić.. - na myśl przyszedł jej Ryo, kochany chłopiec który nie zasłużył na krzywdy tego świata tylko dlatego że miał czerwone ślepia. Westchnęła kolejny raz, nie było sztuką zrobić komuś krzywdę, czasami o wiele trudniej jest pozostać tym dobrym niż tym złym.
- Od razu że przed czymś chcę uciec.. - zaśmiała się lekko zrezygnowana. Odchyliła lekko głowę w bok opierając ją znowu o metalowe pręty poręczy. Spojrzała na niego mrużąc lekko oczy. - Może przed samą sobą? - w głosie dało się usłyszeć nutkę rozbawienia, choć ledwo wyczuwalną. Nie było na świecie osoby której by nie stawiła czoła gdyby było to konieczne, nie miała przed kim się kryć. Szturchnęła go lekko ramieniem. - Co tak szczękasz zębami? Jak chcesz coś powiedzieć to się nie krępuj.. - powiedziała zachęcając go ponownym lekkim szturchnięciem.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.12.18 19:56  •  Kompleks fabryczny - Page 3 Empty Re: Kompleks fabryczny
Po szturchnięciu go, mimo że w miarę przyjacielskim, w jego ślepiach pojawiła się niema groźba, którą bez wahania posłał dziewczynie. Zdążył zauważyć, że zraniona ręka jej w jakimś stopniu dokucza, ale nie miał najmniejszego zamiaru niczego zrobić. Kara za te wszystkie obrażenia, które odniósł przez nią. Jeszcze raz go trąci to jej tę łapkę zdzieli tak przyjacielsko, że od razu łatwiej będzie amputować niż nastawiać ten burdel.
- Gdybym miał ci powiedzieć wszystko co kiedykolwiek chciałem to nie wiem które z nas szybciej by umarło z żenady.
 Podejrzewał, że on. Angie i tak miałaby to wszystko gdzieś, już szczególnie upita tym syfiastym alkoholem.
- Wygląda na to, że trochę popsułem te twoje plany wybielania łowców. Zabiliśmy wojskowego za sam fakt, że śmiał ubrać mundur - przerwał jej nawiązując do wrogiej frakcji i zastanawiając się czy w ogóle SPEC znalazł biedną panią oficer po tym jak wywalił jej zwłoki do śmietnika.
 Boris nie podejrzewał żeby miejskie gryzipiórki, tak bardzo przywykłe do lenistwa i wygody, wykazywały chociaż namiastkę tego, co można byłoby określić byciem kompetentnym. Pozostawało mieć jedynie nadzieję, że jedyne odpowiedzialne w M-3 służby czyli służby sprzątania miasta odnalazły zwłoki i jakimś cudem pojawiła się wiadomość, że wszystko to było powiązane z łowcami. Wolkow pewnie umiałby zrobić użytek z takiej informacji, zwłaszcza potwierdzonej przez Azarowa.
 Powoli przestawał mieć pewność, po czyjej stronie stał, ale na pewno nie po swojej.
- Nie obraziłbym się gdybyś szepnęła komu trzeba słówko o tym, że już dawno zdechłem. Wiesz, żeby uniknąć jakiegokolwiek pościgu. Cokolwiek wymyślisz będzie dobre - powiedział po chwili, ściszając głos jak najbardziej tylko umiał - Zdradziłem łowców nie raz, prędzej czy później się dowiedzą.
 Nawet przed samym sobą trudno było mu ukryć fakt, że z pewnością by się to powtórzyło, o ile oczywiście cena byłaby odpowiednia. Przełknął nerwowo ślinę. Dziewczynie mógł o takich rzeczach powiedzieć.
- Mam tu kogoś komu muszę pomóc, więc byłoby miło gdyby żaden inny szczur nie pozbawił mnie za szybko łba.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.18 3:35  •  Kompleks fabryczny - Page 3 Empty Re: Kompleks fabryczny
Spojrzała na niego zaskoczona gdy jej rzucił namiastką wyznania. - Z żenady? Nie może być aż tak źle.. aż chcę wiedzieć więcej.. pooowiedz miii.. - głos aż jej się zmienił na.. uroczy?! Tak! Potrafiła strugać niewiniątko kiedy zachodziła taka potrzeba, a teraz to było wręcz konieczne. - Obiecuję że nie umrę z żenady.. i ty pewnie też nie.. założę się o ciepły, syty posiłek że ty też nie.. specjalnie nauczę się gotować żeby go przyrządzić! - w sumie nie kłamała. A raz danego słowa nie łamała więc mógł liczyć na coś do żarcia.
Słysząc dalsze słowa o zajebaniu wojskowego jedynie się lekko uśmiechnęła. - No i? Naszło cię.. trudno.. nie ty jedyny ujebałeś sobie ręce krwią SPEC.. - zaczęła dość łagodnym tonem głosu jak na nią. - Jak zeszło na zaufane opowiastki to jakieś dwa może trzy lata temu straciłam matkę.. została napadnięta w ciemnej uliczce po pracy.. zgwałcona i brutalnie skatowana na śmierć.. ciężko było ją zidentyfikować.. pisali o tym w gazetach.. - nie było w jej głosie smutku. - Znalazłam tych skurwieli choć nie było to łatwe, jeden z nich w nadziei że puszczę go żywego przyznał się że wynajęła ich pewna kobieta. Kilka tygodni poszukiwań i okazało się że dziwka jest przyjaciółką mojej świętej pamięci matki, pracującej w administracji SPEC.. - kontynuowała patrząc mu w oczy. - Miesiącami planowałam zemstę.. Byłam bardzo kreatywna wiesz? Chciałam żeby cierpiała.. chciałam żeby jej mała córeczka dowiedziała się jakim potworem jest jej kochana matka.. co prawda nie wszystko poszło po mojej myśli.. młoda jak zobaczyła że trzymam skalpel przy twarzy jej matki to mi zeszła z miejsca.. w sensie straciła przytomność.. - skorygowała się szybko. - Obeszło się bez świadka naocznego.. z satysfakcją rozcięłam jej skórę na klatce piersiowej i tymi chirurgicznymi szczypcami rozcięłam jej żebra przy mostku, otworzyłam klatkę piersiową.. i wyrwałam jej serce.. rzuciłam je dzikim psom jak byłam na Desperacji.. - opowiedziała mu w skrócie. Spec pewnie bardzo chętnie by jej się do dupy dorwało, ale nie zostawiła śladów, wszystkiego dotykała w rękawiczkach i była tak dobrze zamaskowana że nie rozpoznaliby jej nawet gdyby mieli nagranie. Musiałaby się sama przyznać. Zwierzenie się z tego Lazarusowi mogło być najgłupszą rzeczą jaką zrobiła zwłaszcza że wbił jej w plecy już raz nóż. Ale ufała mu, podzieliła się tym żeby mu pokazać że w niego wierzy, nawet jeśli wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły inaczej.
Może była upita ale nie była głupia, pokiwała głową na fakt że rozumie jego sytuację. - Dezercja.. nie możesz być dezerterem skoro nigdy nie czułeś się częścią grupy.. no i nie możesz być dezerterem skoro rozszarpało cię stado dzikich bestii na Desperacji.. - powiedziała z łagodnym uśmiechem i pochyliła się w jego stronę opierając policzek o jego ramię. Otarła się lekko o materiał jego ubrania. - Serce mi pękło jak umierałeś mi w ramionach.. - dodała dając mu do zrozumienia że będzie go kryć, nie ważne jakim kosztem. "Mogę stawić czoło nawet Ciro.. ale nie dam Borisowi zrobić krzywdy.." przemknęło jej przez myśl. - Ale pamiętaj.. nie jesteś sam idioto! Może jesteś 'martwy'.. ale sam nie jesteś.. jak byś mnie kiedyś potrzebował do czegoś.. hmm.. trzeba znaleźć jakiś sposób komunikowania się.. żebym mogła ci przybiec na ratunek kretynie.. - powiedziała nieco ciszej. Smuciła ją jego decyzja ale skoro musiał komuś pomóc, to uznawała to za dość szlachetny cel by osłaniać mu tyłek. Nie pytała kim była ta osoba, wiedziała że Laz ma dobre serce nawet jeśli by zaprzeczał z całych sił.
Otarła się policzkiem o jego ramię - A teraz słucham o tych żenadach.. nie odpuszczę ci tego.. poooowiedz mi Borisiu.. - aż zdrobniła jego imię po raz pierwszy w życiu i kto wie, może i jedyny. Laz pewnie nigdy więcej nie pozwoli jej ruszyć alkoholu w swoim towarzystwie. Ale teraz mogła sobie folgować.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.12.18 19:56  •  Kompleks fabryczny - Page 3 Empty Re: Kompleks fabryczny
 Po karku, a później i kręgosłupie Lazarusa przeszły nieprzyjemne dreszcze i choćby nie wiadomo jak chciał to nie mógł zrzucić tego na zimno. Opowieść dziewczyny zupełnie nie przypadła mu do gustu i to nawet nie ze względu na sam fakt zwierzania się czy możliwych resztek współczucia, jakie mogło wyprodukować jego parchate serce.
- ... mam nadzieję, że pani oficer nie miała równie żądnej zemsty córeczki, która wzięłaby z ciebie przykład - powiedział po chwili, nawet nie zauważając, że wymówił to na głos.
 Najpewniej pod maską nieźle zbladł. Historie pięknie się zazębiały i gdyby tylko z obu pousuwać kilka szczegółów to śmiało można byłoby otrzymać jedną, zakończoną precyzyjnie rozciętą klatką piersiową Borisa. Pozostawało mieć tylko nadzieję, że ktokolwiek go dorwie - czy to będzie wojsko, inni łowcy czy pozostali ludzie, którym wisi pieniądze - nie zrobi tego na oczach Wandala. Nie żeby wierzył, że małą cholerę by to w jakikolwiek sposób ruszyło.
 Niepewnie kiwnął łbem. Rozszarpujące go stado dzikich bestii było i całkiem dobrą wymówką, zwłaszcza przez brak udowodnienia zwierzakom sytego obiadu, ale w cieniu wcześniejszej opowieści dziewczyny już nie brzmiało tak kolorowo.
- Tylko wiesz, chociaż się rozpłacz jakoś przekonująco jak będziesz opowiadała o moich flakach rozwleczonych przez rozwścieczone sarghale na piachu... bo tak, to one mają mnie rozszarpać - zdecydował, uznając, że wypadałoby mieć jakikolwiek wpływ na swoją domniemaną śmierć.
 Już miał zamiar poinstruować dziewczynę, że skoro umarł to wypadałoby odprawić jakieś dziady, by zaskarbić sobie przychylność jego wrednej duszy, i to nie wyłącznie w przeznaczone do tego święto, ale przynajmniej raz w tygodniu, ale nagłe skrócenie dystansu między nimi jednak zbiło go z tropu. Okazja na wysępienie jedzenia i zwłaszcza wódki najwyraźniej przejdzie mu koło nosa.
- Biedna, zrozpaczona Angie - westchnął ciężko choć może nieco zbyt teatralnie, początkowo biernie znosząc kocie zaloty, ale chwilę później wtulając maskę w jej włosy do tego stopnia, że mógł dalej mruczeć swoje złośliwości prosto do ucha - Już nigdy nie dowiemy się czy łasiła się do martwego Azarowa, bo w końcu zaczęła go doceniać czy jednak postradała zmysły z tego bólu i cierpienia czy może zwyczajnie zaczynała kręcić ją nekrofilia.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.12.18 4:06  •  Kompleks fabryczny - Page 3 Empty Re: Kompleks fabryczny
Grzecznie wysłuchał jej historyjki aż do końca. Jedynie jego komentarz sprawił że się uśmiechnęła delikatnie oczami wyobraźni przypominając sobie twarz młodej Yuki. Nie wiedziała co się z młodą stało, nie wiedziała czy żyła czy może trenowała gdzieś w budynku SPEC z nadzieją że zemści się na łowczyni. To byłoby zabawne nawet, gdyby miały okazję się spotkać kiedyś. Nie miała nic do Yuki, nie zamierzała jej robić krzywdy, ale nie dałaby sobie poderżnąć gardła w "imię sprawiedliwości" jak to młoda mogłaby tłumaczyć. Sprawiedliwość została wymierzona!
Nie komentowała słów mężczyzny, nie chciała go pocieszać ani tym bardziej straszyć. Skinęła głową na wymagania Lazarusa co do szczegółów jego domniemanej śmierci. - Powinieneś zmienić imię.. nazwisko.. i pseudonim.. no i wilcze zapędy Boris.. Ogarnij se maskę kota czy jakiegoś smoka.. - rzuciła mu dobrą radę. -.. inaczej moje kłamstwo może nie przejść.. - dodała po chwili i delikatnie pogładziła go zdrową dłonią po przedramieniu do którego była przytulona. Sunąc czule paluszkami po materiale jego bluzy. Trzeźwa Angel się tak przecież nie zachowywała, na litość boską! Pieprzony alkohol!
Zamruczała cichuteńko na jego słowa. - Tak.. biedna Angie.. bo miałeś mi o żenadach opowiedzieć.. a nadal mi nie opowiedziałeś! - mruknęła z wyraźnym smutkiem w głosie. Otarła się policzkiem o niego ponownie, dłonią sunąc wyżej. Delikatnie zacisnęła paliczki na jego bluzie na wysokości klatki piersiowej. - Czemu mi nie chcesz powiedzieć? - mruknęła nagle przyciskając policzek do jego maski i odpychała go lekko głową w tył tylko po to żeby nagle złapać za jej brzeg dłonią. Zwinnym ruchem pociągnęła maskę pod kątem kradnąc ją Lazarusowi prosto z twarzy. -Ha! Moje! - krzyknęła radośnie, chowając dłoń za plecy żeby jej nie zabrał zdobyczy. - Gdybym cię nie doceniała.. miałabym cię gdzieś.. a jesteś dla mnie ważny Boris.. czy w to wierzysz czy też nie.. - wymruczała patrząc mu prosto w twarz, śledząc ślepiami dyskretnie każdą ryskę na jego mordce. - I tam od razu nekrofilia.. nie popadajmy w skrajności.. z resztą.. ty martwy nie jesteś przecież.. - dodała po chwili przyciskając plecy do barierki nadal trzymając mocno za maskę żeby czasem jej nie odebrał. - A teraz słuuuucham skarbie.. te obiecane żenady.. nie odpuszczę ci ich.. zmiana tematu nie pomoże.. - puściła mu oczko przy tym. Lekkie rumieńce sugerowały że jej stan upojenia alkoholowego nie minie za szybko. To mogło tylko sugerować nieprzewidywalność z jej strony. Choć nie mogła byś aż tak najebana, mówiła całkiem sprawnie.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.12.18 18:07  •  Kompleks fabryczny - Page 3 Empty Re: Kompleks fabryczny
 To była bardzo miła odmiana od wiecznego poczucia zagrożenia ze strony dziewczyny. Co prawda Boris nadal nie mógł pozbyć się przeświadczenia, że wszelkie te miłe gesty są wyłącznie po to, by uśpić jego czujność i w końcu przywalić mu z podwójną siłą. Pijana Angie wcale nie była taka zła. Trzeba było upić ją jeszcze w siedzibie łowców, tylko co do tego jakoś nigdy nie było okazji.
 Lazarus westchnął ciężko, co równie dobrze mogło zostać odebrane jako reakcja na sugestię porzucenia praktycznie wszystkiego co łączyło go z dawnym życiem. Pomysł nie był w gruncie rzeczy taki zły. W końcu było mnóstwo osób, którym łowca już zdążył się w życiu narazić i przed nimi również wypadałoby się ukryć, nie tylko przed przedstawicielami własnej rasy. Nie podejrzewał jednak, by był w ich oczach kimś na tyle ważnym, by jedno słowo łowczyni nie sprawiło, że wszelkie poszukiwania zostałyby zaniechane, o ile w ogóle kiedykolwiek się rozpoczęły. Zawsze mógł też dołączyć do jakiejś silniejszej grupy, która w zamian za wszelkie szczurze sekrety po prostu przy okazji ochroni mu skórę.
- Jeżeli kiedykolwiek zastanawiałem się przez kogo umarły resztki mojego romantyzmu to już wiem - skrzywił się, wielce niezadowolony, że dziewczyna uczepiła się tego tematu i wybitnie nie miała zamiaru odpuścić.
 Gdyby to nie była cholerna Desperacja i gdyby wszystko tu nie było takie drogie to pewnie nawet poszarpałby się z dziewczyną o swoją maskę, ale w momencie, gdy złapała za jej krawędź, przed ślepiami Borisa stanął rachunek za kolejny plastikowy wilczy pysk i pokonany własną pazernością pozwolił zdjąć z twarzy swój kamuflaż. Niby lekceważąco, ale ruchem głowy nawet jej to ułatwił, cały czas śledząc jej poczynania.
- Ostrożnie. Następnym razem za jej naprawę chyba będę musiał zapłacić własną nerką.
 Angel znała główną zasadę jaką kierował się w życiu Boris - Co twoje to i moje, a co moje to nie ruszaj, więc działanie na przekór niej było wręcz niedopuszczalne. Łowca posłał jej skrzywdzone spojrzenie, którego nie mogła zauważyć u niego nawet, gdy połamała mu żebra. Cóż, priorytety.
 Maska nie tylko dodawała mu kilku punktów w ogólnej skali wyglądu, ale i zwiększała pewność siebie, bo bez niej już nie był taki chętny, by patrzeć łowczyni prosto w oczy. Podkrążone ślepia Borisa co rusz uciekały gdzieś na bok, jakby nagle byle kawałek gruzu okazywał się bardziej interesujący niż wszystko inne. Przetarł dłonią zmęczony pysk.
- No wieeeem, że jestem ważny - jęknął jak strofowany dzieciak, który doskonale wie, że źle robi, ale i nie chce o tym słuchać - To ja tu jestem niewdzięcznym gnojem, ciągle ci tylko sprawiam problemy i zamiast zająć się swoimi sprawami to musisz latać i naprawiać wszystko co rozpierdolę. Ale to nie tak, że ja cię nie doceniam, bo doceniam, okay? Przyzwyczaiłem się w mieście, że zawsze jesteś, zawsze mi pomożesz, nieważne co zrobię. Przyzwyczaiłem się, że zawsze będziesz. Zawiodłem już tyle osób, tyle ich zniknęło, a ty zawsze jesteś. Naprawdę na ciebie czekałem, chociaż myślałem, że jeżeli tym razem się pojawisz to wyłącznie po to by upierdolić mi łeb... Nie żeby takie zakończenie mi się nie podobało. W końcu co to za różnica czy zrobisz to własnoręcznie czy któregoś razu po prostu nie przyjdziesz, a ja zwyczajnie strzelę sobie w łeb.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.18 4:35  •  Kompleks fabryczny - Page 3 Empty Re: Kompleks fabryczny
Szturchnęła go słysząc jego komentarz. - Resztki romantyzmu? A jak to się ma do naszej rozmowy? - spytała lekko zmieszana jego słowami. Aż zaczęła analizować.. dobry żart! Raczej w tym stanie nie miała co liczyć na sprawne łączenie faktów. To też szybko zrezygnowała z próby zrozumienia tych słów łowcy. Trzymając maskę w dłoniach za plecami skinęła głową na prośbę o byciu ostrożną. Choć nie miał co liczyć na jej wybitny refleks w tym stanie. Obserwując go przez chwilę jak tylko się upewniła że jej nie będzie chciał zabrać zdobyczy to wyjęła ją zza pleców i wpatrując się w wilczy ryj uśmiechnęła się delikatnie. Nie planowała oddawania tego przedmiotu zbyt szybko Lazowi, nie chciała żeby ukrywał swoją mordę za tym cholerstwem. Schowała ją najostrożniej jak tylko potrafiła do plecaka pomiędzy swoje ciuchy i wygrzebała dobrze znany łowcy termos. Wpatrując się w metalowy pojemnik zawahała się z otworzeniem go słysząc jak jej przytakuje. Nie spodziewała się dalszej części wypowiedzi. Gdyby ktoś jej w przeszłości powiedział że usłyszy coś takiego z ust Azarova to by dała w zęby żartownisiowi. Zawsze tylko jej ubliżał i wytykał wszystko co tylko mógł. Nie dało się tego teraz opisać, aż zrobiło jej się cieplej na sercu jak go słuchała. Nawet przez ten jej ogłuszony alkoholem łeb nie przeszło żeby mu się wciąć w słowo. Cieszyło ją że miał do niej tyle zaufania, że najzwyczajniej w świecie na niej polegał. Przez ten cały czas myślała że miał w dupie to co mu usilnie tłukła do łba, teraz zbił ją kompletnie z tropu. Uśmiechnęła się delikatnie, spuściła głowę nieco zastanawiając się nad jego słowami. - Tak między nami.. nigdy nie myślałam że jesteś dla mnie problemem.. nie przeszkadza mi to że muszę cię wyciągać z szamba w które się wpakujesz. I cieszy mnie że zdajesz sobie sprawę z tego, że zawsze możesz na mnie liczyć.. to się nigdy nie zmieni Azarov.. - mówiła łagodnym tonem wpatrując się w termos odkładając go na górę plecaka. -.. nie ważne czy będziesz w zasięgu mojego wzroku czy nie.. nie ważne co się wydarzy, zawsze przyjdę ci z pomocą.. - kontynuowała opierając się ramieniem o jego ramię. - Mnie jeszcze nie zawiodłeś.. nie licz na to że kiedykolwiek ci się to uda.. nie ważne co byś odpierdolił.. - mówiła przechylając głowę w bok tak że oparła się policzkiem o jego policzek. Czerwone rumieńce nie sugerowały jedynie upojenia alkoholem ale i to że była rozgrzana nieco. Alkohol Eltyara był całkiem całkiem, poza faktem że paskudnie smakował to w syberyjskie mrozy by mogła w bieliźnie siedzieć. - Pamiętaj że ja zawsze będę głuptasie.. zawsze.. - szepnęła przykładając ciepłe usta do jego policzka. Zebrało jej się na czułości w tym dziwnym stanie ale jak to u pijanych osób, szczerość jest do bólu.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.18 19:13  •  Kompleks fabryczny - Page 3 Empty Re: Kompleks fabryczny
 Chyba był to jedyny, znany Lazarusowi przypadek, w którym bycie jedynym trzeźwym w otoczeniu samych pijanych nie było takie złe. Zwłaszcza, że zachowanie pijanej Angel stanowczo odbiegało od tego, co zawsze sobie wyobrażał. Miała przecudowny wzrok potulnego kociątka, które nie bardzo ogarnia co się dzieje dookoła, nie potrafi połączyć najprostszych faktów i próbuje wyliczyć odległość skoku nie wiedząc jeszcze, że cokolwiek zrobi i tak spadnie na samo dno. Dla mocnego, ruskiego łba to było niepojęte jak można się tak szybko poddać. Przecież dziewczyna nawet nie wyzerowała tego szemranego termosu. Może Zirro czegoś tam dosypywał? W sumie wyglądał amatora takiego sposobu randkowania. Dogadaliby się.
 Wilcza maska wylądowała w plecaku dziewczyny wyłącznie dlatego, że Boris jej na to pozwolił. Zamierzał swoją własność rzecz jasna odebrać, podobnie jak skonfiskować alkohol i resztę jedzenia. Dlaczego więc nie miał tego zrobić razem z całym plecakiem? Przecież i tak by mu wybaczyła, jak wszystko. Miał tego pewność, zwłaszcza po kolejnych jej słowach. Aktualne zachowanie łowczyni sprawiało, że dla Azarowa wszystkie dawne kłótnie i zgrzyty powolutku zaczynały blednąć. A dla napędzanego wyłącznie wściekłością Borisa to już był wielki wyczyn.
 Dziewczyna zawsze będzie, zawsze będzie mógł na nią liczyć, a ona zawsze mu pomoże. To wręcz doskonale, bo już zdążył w głowie ułożyć całą listę rzeczy, których potrzebuje. Zarówno z miasta, jak i ze ścieków. Łatwiej byłoby je zapisać na kartce, ale cóż. Łajza nie umiał pisać w języku nintendo, a po polsku z kolei dziewczyna by się nie rozeznała w tym wszystkim.
 - Nie rzucaj mi takich wyzwań, bo jeszcze się kiedyś zdziwisz - mruknął tylko, doskonale wiedząc, że już nie raz potrafił odpierdolić takie rzeczy, które jemu samemu się nawet nie śniły.
 Ktoś kiedyś zasugerował, że łowczy robal z ich rasowego rytuału zagnieździł się we łbie łowcy i swoimi małymi szczękami na dobre odciął jakiś ośrodek odpowiadający za instynkty samozachowawcze. Boris zawsze przytakiwał, w końcu to było lepsze niż oficjalne przyznawanie się, że z takimi brakami zwyczajnie się urodził.
 - To skoro zawsze będziesz to... - odparł, mając zamiar wrócić do wcześniejszego pomysłu z listą specjalnych książęcych życzeń, skarg i zażaleń, ale skutecznie przerwały mu to czułości dziewczyny.
 Zwłaszcza to, że odwrócił głowę w jej kierunku dokładnie w momencie, w którym ta postanowiła łasić się do jego policzka. To był błąd. Błąd, błąd, błąd. Błąd i całkowity reset systemu, bo niewiele brakowało, by w momencie, gdy jej usta zamiast z jego policzkiem spotkały się z jego ustami, przed czerwonymi ślepiami włączył się wielki migający napis ERROR. Brakowało tylko przyspieszonego odliczania do autodestrukcji.
 Eltyar z pewnością czegoś dosypał do tego alkoholu, ale to nie znaczyło, że należało przepuścić taką okazję. W końcu kiedy nadarzyłaby się następna? Poprzednie były tylko i wyłącznie gdy dziewczyna spała. Najdelikatniej jak potrafił, a w jego przypadku stanowiło to naprawdę spore wyrzeczenie, odwzajemnił pocałunek i odsunął się gwałtownie, gdy dotarło do niego w jakiej sytuacji się znalazł. Może i Angie jedną rękę miała unieszkodliwioną, ale drugą z pewnością na tyle sprawną by rozwlec jego flaki po najbliższej okolicy w nagrodę za to co zrobił. Należało więc winą za wszystko obarczyć właśnie ją, w akcie samoobrony.
 - Nie myślałem, że aż tak się stęskniłaś.
 Czemu serce biło mu tak szybko? To na pewno jeden z pierwszych objawów zawału, bo przecież co niby innego.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.18 21:13  •  Kompleks fabryczny - Page 3 Empty Re: Kompleks fabryczny
Mogła być zimna, mogła być brutalna i bezlitosna. Podobno alkohol potęguje te złe cechy w swoich ofiarach. Angel miała jednak w sobie sporo czułości i dobroci której nie lubiła okazywać z wielu powodów. Z jednej strony nie chciała wyjść na słabą, wolała sprawiać wrażenie tej 'nie do ruszenia', tej której nie chcesz wkurwić. Całkiem dobrze jej to wychodziło do czasu jak się okazało. Alkohol wyciągał z niej tą kochaną, troskliwą istotę. Gdyby o tym wiedziała to pewnie by nigdy więcej nie ruszyła ani krzty alkoholu. Co innego być miłym dla dziecka czy bezdomnego kundelka ze zranioną łapą, a co innego pluć dobrocią na prawo i lewo..
To też nie miała teraz problemu żeby się przytulić do Azarova, czy przylgnąć policzkiem do jego policzka. Już nie wspominając o łagodnym, niewinnym całusie w policzek dezertera. Czego nie była jednak w stanie przewidzieć, to ruchów ciała towarzysza. Po speszonym wcześniej wyrazie twarzy, gdy zabrała mu maskę nie liczyła nawet na to że zerknie na nią kątem oka. Kto by pomyślał że mogła się z tym tak bardzo pomylić. Choć w rzeczywistości nawet się nad tymi drobnymi wytycznymi nie zastanawiała. Nie ma to jak zachcianki pijanych ludzi.
Chwila gdy przez 'przypadek' ich usta się zetknęły dziewczyna otworzyła ślepia nieco zaskoczona. Była przecież diametralna różnica w całowaniu policzka a czyichś warg. Co ją jednak najbardziej w tym zaskoczyło, to fakt że łowca odwzajemnił ten drobny, czuły gest. I choć trwał zaledwie krótką chwilę, to zgasił wszelkie pozostałe myśli jakie mogły się jej teraz pałętać po główce. Rozdziawiła usta w lekkim szoku nadal na niego patrząc. Dopiero jego komentarz sprowadził ją na ziemię. - A nawet jeśli? - spytała szeptem pochylając się w jego stronę. Powoli acz skutecznie zmniejszając dystans, który między nimi zrobił Boris. - Zabronisz mi? - dodała równie łagodnym szeptem co przed chwilą, zupełnie do niej nie podobnym. Nie wiadomo czy alkohol sprawił że jej odbiło, czy może było coś na rzeczy. Może znaczył dla niej o wiele więcej niż ona sama sobie z tego zdawała sprawę? Może nie było wyjaśnienia na to zjawisko, pewnym było ze na tym przypadkowym pocałunku mogło się nie skończyć, no chyba że Laz zacznie spierdalać jakby usłyszał szept samego diabła przy uchu.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach