Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 10.12.18 21:28  •  Kompleks fabryczny - Page 2 Empty Re: Kompleks fabryczny
 Spodziewał się oberwania w twarz, choć był wdzięczny, że tym razem nie nastąpiło. Jeszcze nie zdążył spłacić tej maski, po tym jak poprzednią połamał mu ten pieprzony Ivan. Zrobienie aktualnej, mimo że była już upierdolona desperackim syfem i z nadłamanym uszkiem, była droższe niż pomoc medyczna przy złamanym nosie, który również wojskowy mu w gratisie zafundował.
 Przez myśl mu nawet przeszło, że to chore, że aktualnie myśli o kimś zupełnie innym podczas gdy Angel radośnie próbuje nim rzucać po pomieszczeniu. Przyzwyczajenie chyba wzięło górę, bo Boris pilnował jedynie czy dziewczyna nie przekroczy typowych dla siebie zachowań, a dopóki tylko wyładowywała na nim swoją złość to pozwalał jej działać. Nie odpowiadał również na żadne jej słowa, choć na wspomnienie pułapki, w którą wpadła, na jego twarzy pojawił się uśmiech - na całe szczęście ukryty pod maską. Nadal był dumny ze swojego pomysłu, a przede wszystkim z tego, że ten wypalił.
 Rzucony mu smakołyk złapał w powietrzu, choć nawet gdyby tego nie zrobił to ten najpewniej idealnie wylądowałby mu na kolanach. Przez chwilę wpatrywał się w zafoliowane jedzenie jakby nie rozumiał, co się właśnie stało. O nie, ona naprawdę mu zapłaciła. Zapłaciła mu za to, że miał dać się dotykać. W durnym łbie Azarowa nastąpiło szybkie przekalkulowanie zaistniałej sytuacji i zamiast przejmować się faktem, że właśnie miał zostać łowczą dziwką to Boris zastanawiał się ile udałoby mu się wyciągnąć za coś więcej. Może nawet cały obiad?
 Zanim zdążył podnieść wzrok na dziewczynę, ta opuściła już pomieszczenie. Łowca niewiele myśląc (czyli jak zawsze) odpakował jedzenie z folii, tą rzucił za siebie, a bułkę władował do mordy w całości. Poprawił maskę i rzecz jasna ruszył za dziewczyną. Miała szczęście, że był na tyle głupi, by próbować przełknąć władowane do pyska żarcie, więc nie mógł powiedzieć nic więcej, bo na pewno znalazłoby się coś, co jeszcze bardziej by ją rozjuszyło.
 Szybkim i pewnym krokiem, na który jeszcze tak niedawno nie pozwalałoby mu zranione kolano, podszedł do Angie, usiadł obok niej na schodach, spychając ją nieco na bok i bezceremonialnie dał nura do jej plecaka, opierając się jedną ręką o jej kolana, jakby łowczyni była tu wyłącznie dodatkiem do bagażu.
- Co jeszcze dla mnie masz? - zapytał po dłuższej chwili przeżuwania bułki zakończonej głośnym przełknięciem, ryjąc w plecaku jak stara babuszka na dziale z pieczywem.
 Z drugiej strony do plecaka próbował dobrać się Bubuś, wpychając łeb pod ramię dziewczyny i obserwując jak jego właściciel dzielnie poluje na czekoladowe bułeczki.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.18 22:35  •  Kompleks fabryczny - Page 2 Empty Re: Kompleks fabryczny
W pewnym momencie można by pomyśleć że się po prostu poddała, kazał jej spierdalać i wyszła z mieszkania. W rzeczywistości musiała odpocząć od tej toksycznej atmosfery która powoli się tworzyła znowu między nimi. Nawrzeszczała na niego, wygarnęła mu że się o niego martwiła i teraz oddychała głęboko żeby uspokoić nerwy. Ręka ją napierdalała i co chwila tylko zaciskała prawą dłoń w pięść i ją rozluźniała. Chciała sobie przynieść nieco ulgi ale to wcale nie pomagało. Ta część kończyny którą się zasłoniła przed metalową skrzynką nie była zdrętwiała była mocno obita. Kwiczałaby z bólu gdyby nie miała zawyżonego progu bólu. Mimo tego nie mogła powiedzieć że to nic, tym razem Laz przeszedł sam siebie z pomysłowością i szczęściem.
Westchnęła głośniej i drgnęła zaskoczona gdy ten się przysiadł. Sapnęła cicho pod nosem gdy ją posunął w stronę poręczy. Spojrzała na niego teraz już nie wiedząc co ma myśleć. Zamrugała kilka razy próbując zrozumieć jego pojebany sposób działania. To jednak było jeszcze nic, zdziwił ją dopiero jak bezczelnie wepchnął głowę między jej uda prosto w stronę plecaka. Rozdziawiła jedynie usta w nie małym szoku obserwując jego bezczelny wyczyn. Pytanie jakie padło z jego ust jedynie ją upewniło że ten typ jest nieprzewidywalny. - C.. co ty.. wyprawiasz.. - wymamrotała łapiąc go za kołnierz i próbując go wyciągnąć. Czuła jak mięśnie ją rwą pod skórą na przedramieniu. Z boku wyglądało to na dziecinne przepychanki. Jak udało jej się go trochę odsunąć od plecaka to wyjęła jeszcze jedną taką bułeczkę i mu ją podała grzecznie. Sama wyjęła jakiegoś lizaka i zrywając papierek zębami, wypluła go gdzieś w bok pomiędzy pręty poręczy. Wpakowała go sobie do buzi i oparła głowę o poręcz, kątem oka zerkając na łowcę. Plecak wyglądał jakby skrywał jeszcze więcej smakołyków ale wyglądało na to że Angel miała zamiar dozować zapasy, zwłaszcza że teraz musiała się dzielić. No może nie musiała, ale chciała. - Nic się nie zmieniłeś.. dla jedzenia zrobisz wszystko, nie? - skomentowała zsuwając uda ze sobą żeby mu zablokować drogę do plecaka. Jej znajomość z Lazem była jak jazda na karuzeli.. nigdy nie można było przewidzieć co się jak skończy.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.18 23:15  •  Kompleks fabryczny - Page 2 Empty Re: Kompleks fabryczny
 Boris z rosnącą irytacją stwierdził, że w przekopywanym właśnie plecaku nie było żadnego normalnego jedzenie, a wyłącznie same słodycze. Nic dziwnego, że z Angie był taki narwaniec jak nażarła się cukru i później ją wszędzie nosiło. Pocieszała go tylko myśl, że może normalne jedzenie ma schowane w jakiejś kryjówce, a to co zabrała ze sobą tutaj to wyłącznie jakieś przekąski.
 Złapany za kark wydał z siebie ostrzegawczy pomruk niezadowolenia, który zniknął niemal tak szybko jak się pojawił. Dziewczyna mniej lub bardziej świadomie dotknęła blizny na jego szyi, co spowodowało, że niemal natychmiast się poddał i odsunął łeb, byle tylko kontakt nie trwał dłużej.
- Nie chcę żadnych bułek - odparł w końcu oburzony, podaną mu bułkę oczywiście zabierając natychmiast, by schować ją w kieszeni bluzy - Nie masz nic innego? Jakieś konserwy, jakieś mięcho, jakiś obiad?
 Już miał zamiar zwyczajnie wywrócić plecak do góry nogami, wywalając wszystko na schody, bez żadnego przewidywania konsekwencji takiego działania - zarówno tych dla siebie jak i dla samego jedzenia. Jednak Angie postanowiła zablokować mu dostęp do swojego bagażu. Lazarus rzucił jej pytające spojrzenie, które powędrowało kilka razy na jej nogi i z powrotem na czerwone ślepia, jakby chciał się upewnić czy dziewczyna na pewno wie co zrobiła i czy sobie czasem z niego nie kpi. Rozsuwanie jej ud siłą było z pewnością kuszącą wizją, ale na pewno nie w tych okolicznościach.
- Może... - odparł wymijająco, mrużąc ślepia pod maską i najwyraźniej biorąc jej słowa jako oficjalną propozycję - Zależy co mam zrobić i za jaką ilość jedzenia. Więc...?
 Mógł sobie wmawiać, że będzie się targował, wyceniał i cholera wie co robił. Gdyby przyszło do zaprezentowania mu jakiegokolwiek żarcia to pełzałby lepiej niż wszystkie pustynne robale razem wzięte.
 Sięgnął pod kolanami dziewczyny i wyciągnął plecak w swoją stronę, niczym dumne psisko, które rozwikłało skomplikowany system zapadek w zabawce edukacyjnej i nagle wypadły z niej chrupki.
- Możesz kontynuować jak bardzo mnie kochasz i jak mocno tęskniłaś, nie krępuj się - stwierdził nagle.
 Z lepszym dostępem do bagażu mógł teraz przeszukać wszelkie jego kieszonki, nie ograniczając się wyłącznie do głównej komory. Oczywistym było, że jeżeli znajdzie tam coś przydatnego to natychmiast to sobie przywłaszczy.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.18 0:28  •  Kompleks fabryczny - Page 2 Empty Re: Kompleks fabryczny
Okręcała językiem lizak o smaku truskawek w pyszczku, aż patyczek się zaczął kręcić zataczając kółeczka. Słuchała jego narzekań odnośnie prawdziwego jedzenia. Dopiero co dostał coś a już wybrzydzał. Ona się zaopatrzyła w prowiant. Mniej lub bardziej przydatny w zależności od możliwości przyrządzenia czy spożycia. - Jak dobrze pamiętam to ty zawsze polowałeś na coś pustynnego i żywego.. - przypomniała im ich wspólne wędrówki po Desperacji z przeszłości. Miała tam jakieś konserwy w jakie się zaopatrzyła przed wyruszeniem na desperację. Wystarczyło garnko podobne naczynie i palenisko żeby podgrzać i napchać brzuszek czymś ciepłym i sytym. Uśmiechnęła się rozbawiona jego próbami negocjowania zapłaty za wykonanie jakiejś roboty. Szurnięcie plecaka po schodku było trudne do zlekceważenia. Widząc jak ten grzebie w jej ciuchach na zmianę od razu złapała za plecak i pochylając się w jego stronę górną częścią ciała naruszyła jego przestrzeń prywatną a ręką w tym samym czasie szarpnęła za plecak w swoją stronę. - Przestań mi grzebać w rzeczach.. - mruknęła wbijając ślepia w jego oczy a przynajmniej w dziurki na masce na wysokości jego łowczych ślepi. - Jesteś straszny Laz.. - szepnęła pod nosem wyjmując z bocznej kieszeni zawiniątko. Odpakowała je podając mu najnormalniejszą w świecie kanapkę z jakimś mięskiem w środku. - Resztę ma przy sobie Kito.. nie będę wszystkiego taszczyć ze sobą.. - powiedziała ze spokojem w głosie wlepiając wzrok w inną kieszeń plecaka. Docisnęła obolałe przedramię do uda i pochyliła się nieco nad nim z cichym sykiem. - Ty i te twoje chore pomysły.. - skomentowała ból ręki. Aż zaświerzbiała ta zdrowa żeby wyjąć termos z plecaka. - A co mi tam.. - mruknęła pod nosem i z dolnej kieszeni wygrzebała półlitrowy termos ze stali nierdzewnej, choć lekko obity tu i tam. Odkręciła z cichym sykiem używając prawej ręki przy trzymaniu pojemnika. Po czym wcisnęła guziczek i nalała sobie do nakrętki nieco złotej cieczy. Powąchała ją i aż się skrzywiła na specyficzny zapach Whisky. - Zobaczymy czy faktycznie działa jako znieczulacz.. - mruknęła wpatrując się w ciecz. - Twoje zdrowie Boris.. - dodała i zrobiła większego łyka od razu czując jak ciecz przepala jej przełyk. Skrzywiła się zaciskając dłoń na termosie. - Jak on może to pić bez mrugnięcia okiem.. - skomentowała nieco zmienionym głosem, jakby była bliska krztuszeniu się.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.18 13:18  •  Kompleks fabryczny - Page 2 Empty Re: Kompleks fabryczny
 Nie uznał słów dziewczyny o pustynnym żarciu za przytyk, bo faktycznie wolał żreć pustynne żyjątka, czasem nawet w stanie półsurowym bądź czasem nawet jeszcze żywym. Stuprocentowo bezglutenowe jaszczurki, ekologiczne, choć skażone padalce i wszelkie pozbawione chemii robactwo.
- Ale teraz to nie dla mnie - padło w końcu wyjaśnienie, tak bardzo niepasujące do samolubnego Borisa.
 Nie miał zamiaru oddać plecaka bez walki, więc gdy Angie szarpnęła go w swoją stronę, łowca zrobił dokładnie to samo. Gdyby nie wystający nieco pysk maski to najprawdopodobniej stykaliby się właśnie nosami, bo Lazarus nie miał zamiaru odpuścić. Wpatrując się w oczy dziewczyny sam nawet nie mrugnął.
- Nie masz tam nic, czego i tak bym się nie doszukał w naszym pokoju - prychnął, nawet nie próbując zachować pozorów, że kiedykolwiek uszanował jej mieszkanie.
 Bez wahania złapał podaną mu kanapkę, uznając to za dobrą wymianę i pozwalając dziewczynie zabrać plecak. Całe szczęście, że Angie odpakowała zawiniątko, bo pewnie łakoma bestia wpieprzyłaby żarcie wraz z papierem. Bez sprawdzania zawartości wpakował sobie potężny gryz do mordy i przełknął całość niemal bez gryzienia.
- Jaki Kito? - zainteresował się natychmiast, pochłaniając resztę kanapki - Szukałaś mnie ze swoim fagasem? Ma przy sobie żarcie wojskowe? Tam jest mleko zagęszczone w tubce i batoniki. Masz mu powiedzieć żeby mi je dał.
 Nie prosił, nie sugerował, łowca po prostu żądał wydania mu tych słodyczy. Boris nadzwyczaj szybko przyjął do wiadomości, że jakikolwiek facet włóczący się z łowczynią musi należeć do SPECu i co więcej - najpewniej biedak jest jej ślepo posłuszny. Łajza nie miał zamiaru przepuścić takiej okazji. Zwłaszcza, że uwielbiał wojskowe racje żywnościowe, a batoniki z nich, jakie kiedyś dostał od Hachiko to śniły mu się nawet po nocach.
- Co to jest? Daj mi to! - ożywił się jeszcze bardziej na widok termosu i zapachu, który jednoznacznie kojarzył mu się z pewnym mieszkańcem miasta.
 Całe szczęście, że łowczyni w miarę szybko przełknęła alkohol, bo wilczy pysk Borisa wpychający się między nią, a termos żeby powąchać zawartość, pewnie sprawiłby, że wszystko by się wylało. Pomijając już fakt, że pewnie wybiłby dziewczynie zęby. Na widok ostentacyjnego skrzywienia się, niemal natychmiast przypomniał mu się smak whisky i to jak prawie wypalił sobie nią gardło. Cofnął się z niesmakiem.
- Nie dość, że ranna to jeszcze pijana, będziesz łatwym celem - stwierdził po chwili.
 Marne ostrzeżenie, nie wiadomo czy przed innymi czy nim samym.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.18 19:17  •  Kompleks fabryczny - Page 2 Empty Re: Kompleks fabryczny
Uniosła na niego brew gdy zaprzeczył swoim przyzwyczajeniom, on miał już nie polować na żyjątka Desperacji? Pamięta jak się oblizywał na widok małej jaszczurki pełzającej po dachu. Myślała wtedy że padnie na czworaka i zacznie popierdalać za gadem aż złapie w te swoje łowcze kły. - To brzmi zbyt pięknie.. - zaśmiała się nie dając sobie wyrwać z rąk plecaka.
Prawie że parsknęła ze śmiechu słysząc jego słowa odnośnie młodego wymordka. - Ciebie chyba równo coś pojebało.. jaki fagas? To siedmioletni dzieciak i na dodatek wymordowany.. jak trzeba znaleźć kundla to najlepiej z pomocą innego psiaka.. - powiedziała puszczając mu oczko. On i jego paranoja kiedyś białowłosą wpędzą do grobu. Widział ją z Ishidą, ale ich nic nie łączyło. Byli przyjaciółmi z dawnych lat. Tak ona to widziała, cieszyła się tylko że jego poczucie obowiązku nie kolidowało z ich przyjaźnią. Nie był takim służbistą jak Ivo. No właśnie Ivo.. Westchnęła nie wiedząc jak to wszystko poukładać. Może byłaby bardziej pewna uczuć eliminatora gdyby nie zasiane ziarno przez Laza. Nawtykał jej o swojej przeszłości i zaczęła się zastanawiać czy jakikolwiek stopień wiązania sie z Eliminatorem to dobry pomysł. "Czy on też by się odwrócił ode mnie gdybym zaszła w ciążę.. jak to było w przypadku rodziców Azarova?" ta myśl nie dawała jej spokoju. Na dobrą sprawę nie wyjaśnili sobie nic.. Tylko sobie pogadali i się ze sobą przespali. Ale żadne konkluzje, żadne obietnice, nic z tej kategorii. Aż zaczęła się zastanawiać czy to nie był po prostu jakiś tam jego skok w bok. Z zamyślenia wyrwał ją łowca rzucający się w kierunku alkoholu. - No ej! Nie! - odpowiedziała próbując jakoś uchronić przed nim alkohol. - To na uśmierzenie bólu! - dodała po chwili bardzo przekonywującym tonem. Odchylała rękę z termosem jak najdalej potrafiła żeby jej go nie zabrał. - Jestem z twojej winy ranna.. więc jak się upiję to też z twojej winy! - skomentowała. - Uważaj bo rozlejesz! - mruknęła pod nosem wolną dłoń kładąc na jego masce. - Uspokój hormony Boris! - dodała po chwili i szybko wcisnęła guziczek na termosie żeby go zamknąć, wolała nie ryzykować utraty alkoholu przez ich dziecinne przepychanki. - Mogę się co najwyżej podzielić.. - próbowała go jakoś uspokoić, przecież nie wypije wszystkiego bo by umarła chyba. -.. ale nie tu.. na schodach nie będziemy pić jak jakież menele.. - dodała po chwili warunek. W sumie to i ona by się rozsiadła wygodnie na jakiejś kanapie.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.18 20:17  •  Kompleks fabryczny - Page 2 Empty Re: Kompleks fabryczny
 Nie było żadnego fagasa, nie będzie więc batoników. Boris był rozczarowany. Nie zdradził tego wyraz twarzy, ale smutne sapnięcie. Należało się jednak zastanowić czy łowca nie postanowi kiedyś wynająć dziewczyny kilku wojskowym w zamian za żarcie. Ona lubiła wojskowych, on lubił jedzenie. Co mogło pójść nie tak?
- Nie chcę tego, to jest niedobre. Śmierdzi burżujstwem. Chcę wódkę - prychnął niezadowolony - Ojebałbym sobie taką orzechóweczkę albo, o rany, księżycówkę... Tak nie dużo, pół litra, tak dla smaku... A na koniec tak troszkę czystej, ale tak ciut ciut, dla tradycji...
 Im dłużej mówił, tym więcej śliny napływało mu do pyska i tym częściej musiał ją przełykać. Podobno pojawia się problem, gdy wódka zaczyna tak po prostu komuś smakować, ale Boris najwyraźniej miał wydrapane kubki smakowe przez żarcie jakichś podejrzanych chrabąszczy bez obierania ich z pancerzyków.
- Weź wyślij tego swojego pedofagasa żeby skądś przyniósł. A jak wróci to go zeżremy. Nie jest ci już do niczego potrzebny.
 Azarow zatarł łapki jak spasłe muszysko siedzące na skraju śmietnika, sprowadzając tropiciela do roli zwykłego narzędzia, którego właśnie należało się pozbyć. Nawet jeżeli u Angie pojawił się jakikolwiek instynkt macierzyński to dzieciak nie był żadną wymówką, całą atencję mogła przecież przelewać teraz na Borisa. Bo oto on, piesek atencji.
- No, no, no. Z mojej winy. A co ja mam do tego, żeś pierdoła i sama wpadłaś w pułapkę? No ja cię w nią nie wepchnąłem. A nie dość, że pierdoła to jeszcze alkoholiczka zwykła jesteś.
 Z chociaż częściowo pełnym brzuchem, w którym żołądek nie trawił powoli samego siebie i nie zaczynał kręgosłupa, Boris odzyskiwał typowy dla siebie humor polegający na tym by jak najbardziej dopieprzyć Angie. Zaprowadzić ją prosto do krawędzi wściekłości, lekko pchnąć, a później obwinić ją o wszystko co nastąpiłoby później.
 Na wzmiankę o menelach roześmiał się, samemu rozsiadając się wygodniej na schodach.
- Jesteś łowcą, a to z samej definicji robi z ciebie miejskiego menela. Mieszkasz gorzej niż szczury, żresz resztki i nie ma nawet cienia szansy na to, że to się kiedykolwiek zmieni - warknął - Zresztą, proszę cię, pić jak księżniczce się zachciało, a zachowywać to już nie? Brzydko do mnie mówisz, przeklinasz, siedzisz jak jakiś facet. No dalej, udowodnij mi teraz, że zasługujesz na iście królewskie warunki do picia tej lury.
 Boris pstryknął palcami w powietrzu, patrząc wyczekująco na dziewczynę. Nie dość, że ranna to jeszcze ma przed nim pajacować dla jego własnej uciechy.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.18 21:55  •  Kompleks fabryczny - Page 2 Empty Re: Kompleks fabryczny
No co za menda jedna, jeszcze wybredna. - Nie było nic innego, z resztą na kogoś co wpierdala wszystko co nie zdoła zpierdolić to jesteś dość wybredny.. - skomentowała zaskoczona, paskudne palenie w przełyku dawało powoli złudne wrażenie uśmierzania bólu przedramienia. Ale to była tylko kropla w jeziorze, będzie musiała się trochę bardziej napić żeby ten cholerny ból przestał jej dokuczać. - Nie będziemy jedli Kito.. to jeszcze dziecko.. - warknęła oburzona tym że śmiał jej coś takiego w ogóle zaproponować. - Możemy twojego kundla zjeść.. nie wygląda na zbyt przydatne zwierzę.. - mruknęła zerkając na pchlarza. Sama zrobiła kolejnego łyka krzywiąc się nieco bardziej niż za pierwszym razem. "A podobno tylko pierwszy łyk jest najgorszy.." mruknęła w myślach. - Z twojej winy bo przecież nie z mojej.. wiedziałeś że to ja.. i naszykowałeś jakąś perfidną zasadzkę.. - skomentowała tykając go palcem po torsie z pretensjami w głosie. - Sam jesteś pierdoła.. - mruknęła nieco ciszej już. Na komentarz o tym że mało kobieco się zachowuje jedynie uniosła brew słuchając dalej tego co ma jej do powiedzenia. Parsknęła przy tym rozbawiona, lekko się zaróżowiła już po drugim łyku, bo jej słaba głowa to powinna do legendarnych należeć. Żałośnie legendarnych ale nadal legendarnych. - I co.. mam zacząć się do ciebie łasić? Może od razu ci usiąść na kolankach i wygłaskać cię jak stęskniona kochanka? - wymamrotała nie wierząc że faktycznie jej coś sugerował. - Nigdy ci to nie przeszkadzało.. nagle mi dajesz wytyczne? To Desperacja a nie pałac.. - mruknęła wspominając swoją przeszłość. Ubierana w sukienki, białe pantofelki, wstążeczki we włosach. Aż jej łzy napłynęły do oczu na wspomnienie rodziców. Ojciec zawsze nazywał ją jego małą księżniczką, to też tak się zachowywała. Matka pilnowała do perfekcji żeby Angel była dobrze wychowana. Pilnowała by nie opuszczała lekcji tańca, czy tam gry na skrzypcach których nie cierpiała. I była w tym tak kiepska że dziw ją brał jak długo świętej pamięci mamusia się przy nich upierała. - Chyba Eltyar mnie zepsuł w jakimś stopniu.. ta księżniczka utonęła w morzu krwi swojej pierwszej ofiary Boris.. jak kogoś zajebiesz z zimną krwią bez wyrzutów sumienia.. z tym paskudnym uczuciem satysfakcji.. to już nie ma odwrotu.. - mówiła nieco ciszej wpatrując się w termos. - Miałam cel żeby być lepszym wojownikiem od Eltyara.. miałam cel żeby spłacić kiedyś zaciągnięty u niego dług.. jak cię poznałam.. chciałam cię chronić przed całym złem tego świata.. - kontynuowała bardzo spokojnym głosem. - Możesz się ze mnie nabijać ile chcesz.. że jestem głupia, że jestem pierdołą.. alkoholiczką, sadystką.. masz talent do szukania bardziej wymyślnych określeń.. - westchnęła opierając głowę o poręcz odsuwając się od Niego jak tylko potrafiła.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.18 22:31  •  Kompleks fabryczny - Page 2 Empty Re: Kompleks fabryczny
Argument przemawiający za tym by nie jeść dziecka wydał mu się całkiem rozsądny. W końcu gówniarz pewnie był zbyt mały, należy więc poczekać aż trochę urośnie. Szczeniaki mają to do siebie, że szybko rosną, więc Azarow nie poczuł się w żaden sposób oszukany.
- Bubuś należy do rodziny, więc tym samym jest bardziej przydatny niż cała wasza ściekowa banda.
 Wolałby zdechnąć z głodu niż nawet pomyśleć kiedykolwiek o zrobieniu psiątku jakiejkolwiek krzywdy. Zwierzątko było zbyt cenne, zwłaszcza przez okoliczności jego pozyskania jak i późniejsze drogi, które razem przeszli.
 Słuchając słów dziewczyny przez chwilę zastanawiał się czy aby na pewno oglądali te same bajki o księżniczkach, bo o ile Lazarus wpatrzony był w Disneya, tak Angie chyba w jakąś wersję dla dorosłych.
- Mylisz księżniczkę z kotką w rui, niby na tą samą literkę, ale jednak nie do końca - mruknął, woląc zawczasu ostudzić zapał łowczyni, gdyby jednak podobnie durny pomysł jednak przyszedł jej do głowy.
 Zwłaszcza, że jej zachowanie zaczynało delikatnie się zmieniać i Boris miał nieprzyjemne wrażenie, że zwyczajnie się upiła, choć nie chciał dać wiary, że wystarczyło jej tak niewiele alkoholu.
- Miałaś nie przeklinać - rzucił w odpowiedzi na jej wyznanie, jakby właśnie to było w nim najważniejsze.
 Nienawidził, naprawdę nienawidził jak ludzie zaczynali robić z niego powiernika. A podejrzewał, że tutaj wszystko się dopiero zacznie. Wszystko przez ten cholerny termos. Mimo próby odsunięcia się od niego, zdołał wychylić się w jej stronę na tyle, by to koszmarne naczynie jej zabrać. Sam jednak się nie poczęstował jego zawartością, tylko upewnił się, że ten jest dobrze zamknięty i wrzucił go z powrotem do plecaka. Przede wszystkim trzeba zapobiegać - wylaniu się alkoholu i dalszym zwierzeniom.
- Gdybyś nie miała wyrzutów sumienia to byś mi o tym nie mówiła. Uznałabyś to za coś tak normalnego, że nawet nie trzeba sobie łba tym zawracać.
 Co prawda nie do końca pojmował jaki związek miał dług zaciągnięty u Zirro z bronieniem jego własnej osoby przed wszystkim dookoła, ale z pijackiego bełkotu wynikało, że jednak jakiś miał. Lazarus nie pogardziłby jakimkolwiek punktem zaczepienia łączącym go ze Szpiegmistrzem. Ba, był nawet święcie przekonany, że jak tylko Łowcy zorientują się, że nawiał to właśnie jego wypuszczą żeby dorwał dezertera. Milczeniem należało jednak zbyć fakt, że nawet jeżeli Eltyar poderżnąłby mu gardło to Boris wcale by się nie wykrwawił, bo cała krew byłaby już dawno gdzie indziej. Oczywiście w serduszku, robiąc doki doki.
- Wiem, że mogę bo czegokolwiek bym nie zrobił ty i tak za mną pójdziesz. Ciągle mnie usprawiedliwiasz, wybaczasz mi wszystko, podejrzewam też, że wszelkie moje błędy są aktualnie błędami innych. No spójrz mi w ślepia i zaprzecz.
 Wilczy pysk z czerwonymi ślepiami zwrócił się w kierunku dziewczyny ze wzrokiem wyrażającym całkowitą pewność co do swoich własnych racji.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.18 23:02  •  Kompleks fabryczny - Page 2 Empty Re: Kompleks fabryczny
- Ściekowa banda.. tak o wszystkich myślisz.. heh.. - mruknęła cicho pod nosem. Zastanawiała sie cały czas czy to wszystko miało jakikolwiek sens. Myślała że może go jakoś przekonać do siebie, nie wiedziała nawet po co miałaby to robić. Nie miała innych argumentów poza chęcią ochraniania go, choć nie wiedziała po co to w sumie robi. Ocknęła się z myśli na jego wyjaśnienie odnośnie księżniczek. - Proszę cię.. myślisz że jak rycerz w końcu ją wyciągnął z tej wierzy to kazała mu za sobą dreptać przez kilka miesięcy? A myślałam że to ja jestem naiwna do bólu.. - mruknęła jak nie ona, może to faktycznie to była wina tego jebanego alkoholu. Spojrzała na niego z miną sugerującą niedowierzanie i westchnęła cicho. - Niech Ci będzie.. więcej nie przeklnę.. - syknęła jakby lekko oburzona jego żądaniem.
Roześmiała się na jego wzmiankę o tym że ma wyrzuty sumienia. - Dobre! - zakrzyknęła radośnie. Nadal próbując się jakoś zebrać do kupy żeby przestać się śmiać. Kiedy była w stanie zaczerpnąć już normalny oddech ocierając łezki powstałe w wyniku jej rozbawienia. - Jak bym faktycznie miała wyrzuty sumienia to dawno temu bym poszła do siedziby S.SPEC i przyznała się do zaje.. khem.. zabicia tego parszywego babska.. ale nie czułam wtedy takiej potrzeby i nadal jej nie czuję. Niech ją robale wpie.. khem.. zjedzą.. - widać bardzo się starała przy nim już nie kląć. Zależało jej aż tak bardzo na jego opinii?! Pokręciła głową na boki pamiętając jakie to było przyjemne uczucie gdy wyrwała tej dziwce serce prosto z klatki piersiowej. Przyglądając się dłoni i trzymając ją tak jak wtedy trzymała w niej jej serce. Uśmiechnęła się parszywie i powoli zacisnęła dłoń w pięść.
Spojrzała na jego maskę, prosto w oczy. - Wiesz doskonale że nie mam zamiaru zaprzeczać.. to prawda, to co mówisz to wszystko prawda.. ale szczerze nie mam bladego pojęcia dlaczego to robię.. wcześniej się upominałeś z drwiną w głosie żebym ci powiedziała jak bardzo cię kocham i jak bardzo za tobą tęskniłam.. ale czy ma to sens? Jesteś jedyną osobą która potrafi mnie wkur.. umm.. wytrącić z równowagi i pchnąć w ramiona amoku.. a mimo to nadal się o Ciebie martwię.. ubliżasz mi tylko i ewidentnie masz gdzieś co myślę.. chyba jestem zepsuta do stopnia w którym nie ma szans na naprawę.. a przynajmniej tak mi się zdaje. - mówiła ze spokojem w głosie. - Szczerze to nie wiedziałam czego oczekiwać po tym spotkaniu.. ale nie będę cię namawiać byś wracał ze mną do ścieków.. sama tam nie mam zamiaru wracać póki co.. chciałam cię zobaczyć chociaż ten jeden ostatni raz.. wiesz.. napić się razem.. bo więcej możemy nie mieć sposobności.. - powiedziała mu szczerze co miała na sercu i to raczej przez jebany alkohol. Bo normalnie tą ostatnią część wypowiedzi by pewnie pominęła.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.18 23:48  •  Kompleks fabryczny - Page 2 Empty Re: Kompleks fabryczny
- Jak rycerz ją w końcu uwolnił to zagonił ją do kuchni żeby gotowała mu żarcie, to jest właśnie wszystko co kryje się pod "żyli długo i szczęśliwie" - stwierdził tonem znawcy, krzywiąc się z niesmakiem pod maską, wyraźnie zawiedziony, że Angie nie zna podstaw jakie rządzą tym światem.
 Łowca przechylił łeb na bok, widocznie nie rozumiejąc w jakim celu dziewczyna mu to wszystko mówi. Miał traktować to jako groźby? Jako ostrzeżenie? Jako zachętę, by sam się przyznał? Przecież nie mogła wiedzieć. Lazarus przełknął nerwowo ślinę i przetarł dłoniami maskę. Tak często znajdowała się na jego pysku, że traktował ją niemal jak swoją własną twarz. Trudno było się od niej odzwyczaić jeżeli kawałek plastiku powodował nagły skok z 2/10 do aż 4/10.
- Nie ściemniaj. Doskonale wiesz czemu to robisz - przerwał jej, a jego głos w miarę mówienia przechodził w coraz cichszy pomruk - Byłem jedyną osobą, co do której intencji mogłaś być pewna. Bo od samego początku to ty byłaś najważniejsza, nie łowcze pierdololo, nie cokolwiek innego. Nie musiałaś się zastanawiać czy czasem ktoś inny nie wydał mi jakiegokolwiek rozkazu przez który działałbym na twoją niekorzyść. Wiedziałaś, że nikt inny nie wpłynie na mnie do tego stopnia żeby obrócić się przeciwko tobie. To zbyt cenne by tak po prostu sobie uciekło, nie? Zwłaszcza jeżeli jakimś cudem nie znalazł się nikt na to miejsce.
 Najwyraźniej jednak coś się teraz zmieniło.
- Co, zamierzasz sobie strzelić w łeb? - spytał bezceremonialnie, słysząc ostatnie wyznanie i już miał prychnąć złośliwie, gdy na myśl przyszło mu jednak coś zupełnie innego - ... czy może jednak mi?
 Całe szczęście, że jednak nie spróbował tego alkoholu. Będzie miał znacznie większe szanse na ucieczkę jeżeli faktycznie dobrze wyczuł ostrzeżenie przed zastawioną pułapką. Nie wiedział ile inni wiedzieli o jego beztroskim poczynaniu sobie zarówno w Mieście jak i na Desperacji i jak bardzo im się to nie spodobało.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach