Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 29.05.19 15:01  •  Lecznica - Page 2 Empty Re: Lecznica
 Przećpany umysł lekarza zdecydowanie otępiał jego pierwotną, przewrotną naturę, która prosiła się o ujawnienie swojego szalonego i dość beztroskiego podejścia. Teraźniejszy Pride trzymał się w ryzach, zachowywał fason starając się jak najlepiej odegrać swoją rolę do czasu aż grupa nie zacznie go na tyle potrzebować, aby móc odkryć swój cały wachlarz pojebanych zachowań i ambicji.
Dla niego liczyły się eksperymenty, liczyły się postępy w medycynie i liczyło się miejsce, w którym mógłby stosować wszystkie te niecne procedery bez ponoszenia większych konsekwencji. KNW wydawało się idealnym dla niego miejscem. Ludzie tutaj zdawali się  być zbudowani z wszelkich dewiacji, a im one gorsze były tym bardziej cenione. Oczywiście opinia o Kościele jaką posiadał mogła całkowicie odbiegać od rzeczywistości, jednak tląca się w jego umyśle szaleńcza iskierka podpowiadała mu, że w tym miejscu zaaklimatyzuje się bardzo szybko. Nie ukrywał, że potrzebował stabilizacji, chwilowej przychylnej przystani, w której chociaż jedna osoba nie pragnęła jego śmierci. Jej widmo ostatnimi czasy rychło nad nim zawisło dysząc w kark.
 Pieprzona kurwa.
— I uznam to jako komplement.
 I prawidłowo. Król podziemnej Desperacji nie traciłby czasu na mało znaczące płotki oraz na ich leczenie. Za jego zachowaniem zazwyczaj skrywały się ukierunkowane cele.
Moja charyzma jest przyćpana, musi chwilę odespać.
Skwitował, jednak uśmiechnął się w typowy przebiegły sposób, uwydatniający jeden kieł wystający spod górnej wargi.
— Właściwie skąd je masz? Sam wyprodukowałeś?
Zamyślił się chwilę. Językiem kląsnął o podniebienie, a wzrokiem szukając  much na suficie. Zastanawiał się na ile mógł być z nim szczery, gdyż Prorok praktycznie wcale nie odkrył swoich kart.
Mam dostawców w mieście. Produkuję to co jestem wstanie stamtąd zdobyć. Witaminy również pochodzą z apteki, bo takie gównienka mnie nie bawią.
Wolę produkować narkotyki. Dodał w myślach.
 Na samą  ich myśl, nieświadom podrapał się w zgięcie łokcia gdzie ostatnim razem miał wkucie. Akela niebawem zorientuje się, że ma do czynienia z czynnym narkomanem, największą słabością szalonego lekarza.
— Jakbyś chciał mnie zabić, zrobiłbyś to w inny sposób. Powiedz. Jakbyś mnie zabił?
Interesujący był raczej fakt, że młody Prorok pytał o podobne rzeczy. Pride spodziewał się raczej innej serii pytań, niekoniecznie z tego zestawienia, jednak nie ukrywał zadowolenia. Przeniósł wzrok na oczy Akeli, mimo wcześniejszego przyciągnięcia. Poddał się jego woli, pozwalając mu na chwilową myśl o triumfie oraz górowaniu nad nim.
 Norweg błądził chwilę wzrokiem po jego twarzy, skupiając się na oczach, nosie, a potem ustach. Nie spieszył się z udzieleniem odpowiedzi. Najwidoczniej kontakt z nowym wspólnikiem kompletnie mu nie przeszkadzał w porównaniu do innych typów, którzy wielokrotnie próbowali przełamać jego barierę osobistą.
Zanim tutaj trafiłem miałem pewnego pacjenta. Łączyła nas jakby umowa — umowa, że nasze działania nie skierujemy przeciw sobie, zwłaszcza, że on dysponował mocą, dzięki której mogłem stać się marionetką. Cóż, umowę złamał. Co złamało mi serce, jak zapewne rozumiesz. — Powiedział teatralnie, sprawiając wrażenie jakby faktycznie było mu żal. — I tu przechodzimy do twojego pytania.
Wbił wzrok w niego, chcąc nawiązać trwały kontakt wzrokowy. Oddechem muskał jego rozchylone usta, mając ochotę skomentować ich położenie, jednak na to również miała przyjść pora.
Nie zabiłem go, sentymenty — Zamlaskał zniesmaczony dawną wersją siebie — Wydłubałem mu oko, wydłubałem mu na ciele hańbę, zdradę. Było to dla niego niezwykle istotne, dlatego go ukarałem. Co za tym idzie. Nie lubię półśrodków. Nie lubię przypisywać chwały innym, to ja bryluje. To ja stoję na szczycie łańcucha pokarmowego zasranych desperatów, to ja wypruwam im flaki, nie żadne trucizny.
 Odpowiedź zdawała się oczywista, więcej w tej materii nie zamierzał dodawać. Przypuszczał iż Akela jest na tyle bystrą osobą, która sama połączy kropki, a następnie dojdzie do jasnej konkluzji z jakim typem miał do czynienia.
Jeśli szukasz okazji i zamierzasz mnie pocałować to zrób to w końcu, a nie robisz głupie podchody.
I również to nie mogło obejść się echem. Delikatna, niezobowiązująca zaczepka.
Jesteś już wolny. Zgłoś się do mnie za dwa dni lub jeśli któryś z twoich wiernych wbije ci sztylet w plecy.
Pokrzepiające słowa lekarza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.06.19 0:20  •  Lecznica - Page 2 Empty Re: Lecznica
 Wiedział gdzie leżała Góra Shi, już kilkukrotnie błądził u jej podnóży. W pobliżu tych terenów umykał przed niebezpieczeństwami, jeden jedyny raz napotykając całkiem miłego Aoisty.
 Tym razem nie szukał nikogo konkretnego. Wystarczyłby mu pierwszy lepszy wierzący, który zgodnie z podpowiedzią umysłu zaprowadziłby intruza przed oblicze obecnego proroka. Wierzył również, że mający miejsce jakiś czas temu pożar doprowadzi do podwojenia obserwujących okolicę strażników.
 — Hej ty! Stój!
 Idealnie.
 Od samego początku nie krył swojej obecności, toteż nic dziwnego, że został szybko zauważony. Nic dziwnego, że posłusznie wstrzymał krok, powoli odwracając sylwetkę ku biegnącemu mężczyźnie. Złapany za ramię jak dziecko przyłapane na kradzieży ciastek przed obiadem nieco się skrzywił. Na koniec języka cisnął się pyskaty komentarz, niemniej dzieciak zacisnął szczęki, przełykając słowa wraz z marudnym pomrukiem.
 Idąc krętymi korytarzami zachował milczenie. Tylko skaczące w każdym kierunku ślepia świadczyły o tym, że nie sięgnął stanu sparaliżowanego strachem małolata.
 Pierwszym co ujrzał po przekroczeniu progu, była znajoma sylwetka. Otworzył usta, chcąc się przywitać, lecz szczęki w porę trzasnęły jedna o drugą. Nie powinien tego robić.
 — Znaleźliśmy intruza — zakomunikował mężczyzna, który przez cały czas trzymał młodego wymordowanego za ramię — najwyraźniej potrzebował pewności, że gówniarz nie ucieknie przy pierwszej sposobności.
 Niby wszystko poszło całkiem gładko, ale jednak coś było nie tak. Każde pociągnięcie nosem marszczyło brwi, nakręcając w głowie kolejne koło myśli. W powietrzu wisiała woń medykamentów, Pride'a oraz drugiego mężczyzny obecnego w pomieszczeniu. Nie tego, który przyprowadził dzieciaka, ale tego, który siedział z aptekarzem. Rhett widział go po raz pierwszy w życiu, a jednak wyczuwał w nim coś znajomego.
 Ciemny ogon szurnął po ziemi w zastanowieniu.
 O co chodziło? Nagle poczuł się nieswojo.

Lecznica - Page 2 SvyoDhv
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.19 22:48  •  Lecznica - Page 2 Empty Re: Lecznica
Wystarczająco sprawiedliwa i satysfakcjonująca odpowiedź. A przynajmniej na tyle, aby nie drążyć dalej tematu, i nie naciskać więcej. Niech będzie, że pigułki ma z apteki, z miasta. O ile to była prawda, równie dobrze mógł właśnie wciskać mu gruby kit, patrząc mu prosto w oczy, gdzie nawet powieka nie drgnie. Nie interesowało go to. Można rzecz, że chociaż tą odrobiną zaufania go obdarzył.
Sprawdzone źródło, powiadasz?
Właściwie miał już wyjść, ale dalsze słowa skutecznie unieruchomiły go w miejscu, z wręcz nachalnością wpatrując się w mężczyznę na przeciwko niego. Jakby jego oczy zarzuciły na jego ciało niewidzialną sieć, nie pozwalając mu na swobodne poruszenie choćby jedną komórką ciała. Słuchał z zainteresowaniem historii, choć sama przeszłość mężczyzny w żadnym stopniu go nie interesowała. Skupiał się jednak na jego słowach, starając wychwycić i zapamiętać ciekawsze partie, które w razie problemów mógłby w przyszłości wykorzystać przeciwko niemu i na swoją korzyść.
Ze wszystkich osób to mnie najmniej powinieneś ufać.
- Trochę to się kłócić z twoimi przekonaniami, doktorze. - prychnął pod nosem, nieznacznie przekrzywiając głowę na bok.
- Nie lubisz półśrodków, ale mimo to pozwoliłeś mu żyć. Mimo to pozbawiłeś go jedynie oka, z czym bez najmniejszego problemu może żyć. Może cię tropić, może cię szukać, aby się zemścić. - w jego jasnym spojrzeniu pojawił się zarówno błysk rozbawienia, jak i zaskoczenia.
- To przed nim uciekasz, chowając się w moich górach. Zdałeś sobie sprawę, że ostatecznie nie miałbyś szans z jego gniewem. Albo znowu odezwałyby się w tobie, jak to ładnie nazwałeś, sentymenty, i zawahałbyś się na krótką chwilę, a to wystarczyłoby, abyś przegrał. Zadziwiające. - dłoń ponownie odnalazła kark doktora, tym razem zaciskając się na jego włosach, zmuszając go do odchylenia nieznacznie głowy, samemu nachylając się nad nim. Druga dłoń odszukała jego usta, po których przejechał kciukiem, frywolnie zahaczając długim paznokciem o dolną wargę.
- Pocałować? Na to mój drogi, musisz sobie zasłużyć. Jeszcze nie zaimponowałeś mi na tyle, bym wpuścił cię do mojej sypialni. - uchylił usta w uśmiechu, ukazując przy tym rząd zwierzęcych zębów.
- Nie martw się, żaden z moich wiernych nie wbije mi noża w plecy. Nie zdąży. Nie sugerujesz mi chyba, że tak bardzo chciałbyś mi coś wbić, co niekoniecznie jest nożem, co? - uniósł zaczepnie lewą brew ku górze.
W tym samym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Akela niespiesznie wypuścił ze swojej pułapki doktora, odsuwając się od niego, i odwracając głowę w chwili, kiedy drzwi uchyliły się, wpuszczając do środka kolejne osobowości. Prorok uniósł dłoń i jednym skinieniem odprawił wiernego, który skinął pospiesznie głową i wyszedł, pozostawiając trójkę samą.
- Czego? - warknął, choć w jego głosie brakowało nuty rozdrażnienia. Pobrzmiewało raczej znudzenie.
                                         
Akela
Prorok     Opętany
Akela
Prorok     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Noah Caleb O'Harleyh


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.06.19 17:04  •  Lecznica - Page 2 Empty Re: Lecznica
 Pirde był jedną wielką zagadką, zmienną osią, która potrafiła z kryzysowej fazy wystrzelić prosto do góry, tworząc piękne górskie widoki na wykresie.
Ja zawsze mam w tym jakiś cel, Proroku.
Obnażył zęby w paskudnym uśmiechu. Za pokrętną naturą kryło się wiele znaków zapytań, wiele niewypowiedzianych słów i błędnych założeń. Niklas nie zamierzał mu tłumaczyć dogłębnie swoich pobudek, gdyż nie przybył do Gór Shi, aby wzbudzać sympatię lub/i litość. Miał tutaj ostać jako lekarz, przeczekać szalejącą burzę, a następnie wbić ostateczny sztylet w serca swoich wrogów. Do tego potrzebował czasu, regeneracji i chwili wytchnienia po wszystkich eskapadach jakie przeżył w mieści, a także na Desperacji z tymi dwoma kretynami.
Uciekam jedynie przed tym co uważam za zagrożenie. Nikt nim dla mnie nie jest. Jestem szalonym Królem. Moje plany mają szerszą perspektywę, którą trudno ci pojąć zważając jakie wysuwasz wnioski. Nie winię cię za to.
 Uśmiech nie schodził mu z ust, nawet jak Akela odchylił jego głowę. Bawiła go ta gra, być może zbyt frywolnie podchodził do niej i dlatego pozwolił sobie na cichy perlisty chichot, niczym u dziecka, które zrobiło nauczycielowi złośliwy psikus.
Gdybym chciał wylądować w twojej sypialni, wierz mi, Proroku, że zacząłbym od uwodzenia ciebie, a nie leczenia. To drugie nieco mnie kastruje, kiedy wchodzimy na płaszczyznę lekarz-pacjent.
— Nie martw się, żaden z moich wiernych nie wbije mi noża w plecy. Nie zdąży. Nie sugerujesz mi chyba, że tak bardzo chciałbyś mi coś wbić, co niekoniecznie jest nożem, co?
Lubieżny.
Skomentował krótko, nie mając nic więcej do dodania, gdyż ktoś zapukał ponownie do drzwi. Sądził, że kolejny raz to ta sama dziewczyna, jednak tym razem nieznajomą postacią okazał się posłaniec Akeli, który przytargał w jego nowe progi całkiem znajomą postać.
 Pride wyszarpał się z uścisku Proroka, mlaszcząc rozbawiony ustami. Podniósł się z krzesła otrzepując fartuch z niewidzialnego pyłku i wsunął dłonie do kieszeń obszernego kitla, wpatrując się w twarzyczkę Rhetta.
No, no. Kopę lat, dzieciaku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.06.19 23:14  •  Lecznica - Page 2 Empty Re: Lecznica
 Warknięcie wyprostowało plecy młodzieńca. Nie ze strachu, a raczej szacunku, gdyż siedzący obok aptekarza mężczyznę otaczała pokaźna aura autorytetu.
 Chwilowo pozwolił sobie również pominąć powitanie znajomego, uznając, że wypadało wykazać się szacunkiem i wpierw odpowiedzieć na pytanie tego, który sprawował władzę nad całą tą ferajną.
 — Przychodzę w roli... Posłańca. Komuś bardzo zależy na osobistej rozmowie z obecnym Prorokiem Kościoła. Najlepiej, by spotkanie odbyło się na możliwie najbardziej neutralnym gruncie i bez niepotrzebnych świadków — już na wstępie powiedział, o co była ta cała farsa, nie mając zamiaru marnować czasu ani swojego, ani jasnowłosego mężczyzny.
 Końcówka czarnego ogona szurnęła po podłodze. Odczekał kilka sekund, następnie przenosząc wzrok na medyka. Lisi uśmiech rozciągnął wargi młodzieńca.
 — Dawno się nie widzieliśmy — zaczął, splatając palce dłoni za plecami. Przełożył ciężar ciała z jednej nogi na drugą, lustrując mężczyznę od stóp do głów. Niewiele się zmieniło. — Jak zdrówko?
 Mimo pozornego rozluźnienia ani na chwilę nie zapominał o obecnym w pomieszczeniu Proroku. Byłby bardzo głupi, pozwalając sobie na opuszczenie gardy po wejściu na cudze terytorium. Poznany jakiś czas temu Aoista nie wypowiadał się zbyt pochlebnie o władzach Kościoła. Byłoby głupio nie skorzystać z nieświadomej przestrogi.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.19 0:55  •  Lecznica - Page 2 Empty Re: Lecznica
Akela odsunął się niespiesznie, niemalże z wrodzoną zadziornością. Zajął miejsce na wolnym krześle, zakładając nogę na nogę i przybierając wyraz osoby najwyraźniej znudzonej wtargnięciem nieproszonego gościa. Póki co nie wtrącał się w ich rozmowę, aczkolwiek uważnie słuchał, nie spuszczając swojego spojrzenia z dzieciaka. W końcu poruszył się, okazując jakiekolwiek zainteresowanie, kiedy wyszło na jaw, że lekarz go znał.
Robiło się coraz bardziej interesująco
- Oho? Twój znajomy? Przedstawisz nas, Doktorze Śmierć? - zapytał, obnażając przy tym zwierzęce kły. Tak naprawdę mało go to interesowało, ale nie był w stanie powstrzymać się przed droczeniem z nim w każdym możliwym momencie.
"....Posłańca"
Uniósł nieznacznie głowę, jednocześnie marszcząc przy tym brwi. Czyli jego przybycie tutaj nie było ani całkowicie przypadkowe, ani z pogoni za doktorkiem. A szkoda, bo Akela miał już nadzieję, na jakieś widowisko, które zaangażowałoby nieco przeszłość mężczyzny.
Jasnowłosy westchnął niemalże cierpiętniczo, prostując się na krześle.
- Okropny z ciebie posłaniec. - skwitował cierpko i pokręcił lekko głową.
- Zacznij od najistotniejszych szczegółów. Kto cię wysyła? Po co to spotkanie? Bo wątpię, że zapoznawcze albo przyjacielskie przy kawałku nogi jakiejś zwierzyny zakrapianej procentami. - postukał palcami w kolano w oczekiwaniu na odpowiedź. W głowie miał kilka pomysłów na temat tajemniczego jegomościa, który wysługiwał się smarkaczami, zamiast wziąć swój tyłek i samemu tutaj przyjść. I z każdą z tych opcji Akela nie miał ochoty się widzieć.
                                         
Akela
Prorok     Opętany
Akela
Prorok     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Noah Caleb O'Harleyh


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.06.19 19:36  •  Lecznica - Page 2 Empty Re: Lecznica
 Zabawne w jakiś okolicznościach się ponownie spotykali z Rhettem. Ostatnim razem widział go, kiedy ten domagał się jego krwi, a potem Pride nagle zniknął. Przepadł w mieście nie dając nikomu znaku życia i prawdę mówiąc Rhett był pierwszą, znajomą osobą, która widziała go na Desperacji. Nawet Jekylla nie poinformował o miejscu swojego pobytu, co mogło się wydawać nad wyraz podejrzane, gdyż raczej utrzymywali ze sobą dobre relacje. Tym razem schował się pod swoim kamieniem i czekał aż pikujący nad nim jastrząb nieco osłabnie z sił i chęci na kawałek świeżego gada, a wówczas on wypełznie w pełni siły i okazałości wspinając się na wyżyny wyższe niż niebo.
Rhett.
Przedstawił dzieciaka Prorokowi, mając nadzieję, że ta informacja chociaż w nikłym stopniu zadowoli Akelę. Domyślał się, że po wyjściu młodzieńca padnie seria pytań zaczynających się od: skąd się znacie, a kończących na co planujecie. Miał nadzieję, że pojawienie się tego smarkacza nie popsuje nikłego zaufania Akeli wobec lekarza.
Zmrużył oczy, zakładając ręce na piersi, jednak nie przestając się parszywie uśmiechać.
Całkiem nieźle, a u ciebie? Głód minął?
Zapytał, przekrzywiając głowę w bok i szukając syndromu odstawienia, doskonale sobie znanego.
 Spojrzał na Proroka jedynie kątem oka, zaraz wycofując się z rozmowy. Nie zamierzał nic więcej dodawać. Siadł przy swoim biurku, na krześle, bokiem do nich przysłuchując się ich rozmowie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.06.19 22:55  •  Lecznica - Page 2 Empty Re: Lecznica
 — Nie jestem do końca pewien, czy mogę zdradzić swojego... Zleceniodawcę. Niczego nie powiedział — mruknął, wertując w głowie słowa usłyszane w Przyszłości. — W zasadzie nie dostałem żadnych konkretnych informacji. Mogę się jedynie domyślić, że skoro jeden przywódca chce zaangażować spotkanie z drugim, to sprawa dotyczy czegoś większego. Jeśli o mnie chodzi, to stawiałbym, że temat dotyczy tego, co ostatnimi czasy dzieje się na Desperacji. Zagrożenie i tak dalej — chciał wzruszyć ramionami, lecz w ostatniej chwili, na sekundę przed drgnięciem mięśni zrezygnował, uznając gest za nieodpowiedni. Nie był do końca pewien, czy Akela słyszał o ataku na burdel i dziwnym wypadku w ulokowanym w apogeum barze Boba.
 — Głód minął?
 Powieka młodzieńca drgnęła w pojedynczym impulsie irytacji. Paskudny uśmiech pełen satysfakcji, który Pride przykleił sobie do ust, sprawiał, że młody wymordowany zacisnął szczęki, zaraz odsłaniając dłuższe kły w podobnym grymasie.
 — Czuję się wyśmienicie, skręca mi trzewia tylko raz na kilka dni — odparł nadwyraz spokojnym tonem, posyłając medykowi pełne blasku spojrzenie. — Co z twoim? Ręce ci już nie drżą?
 W końcu odetchnął, spoglądając na mężczyznę nieco poważniejszym wzrokiem.
 — To dziwne widzieć cię poza apteką — dodał, nie chcąc uściślać, że dziwnym było widzieć go w towarzystwie proroka.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.07.19 0:36  •  Lecznica - Page 2 Empty Re: Lecznica
Rhett.
Brzmiało trochę jak szkodnik, jak "rat" z języka angielskiego, którego nauczano go jeszcze za czasów, gdy był szczeniakiem, chodziło się do szkoły a świat pomimo zwariowanego tempa wyglądał w miarę normalnie.
Akela przymrużył nieco oczy, przyglądając się z nikłym zainteresowaniem Szczurkowi, o dziwo ku swojej uciesze, odnajdując w swojej głowie coraz więcej podobieństw między ciemnowłosym a wcześniej wspomnianym gryzoniem.
Usta mężczyzny drgnęły, aż wreszcie wykrzywiły się w mało przyjemnym uśmiechu zbliżonym bardziej ku drwinie aniżeli zadowoleniu.
- Jeżeli nie możesz zdradzić imienia swojego, jak to ładnie ująłeś, zleceniodawcy, to podciągnij ogon i spieprzaj. Chyba nie sądziłeś, że jako zupełnie mi obca osoba, przyleziesz tutaj, nakarmisz bajeczkami o tajemniczym spotkaniu z jeszcze bardziej tajemniczym dupkiem, a ja z uśmiechem na gębie pognam w nieznane? - prychnął z pogardą, krzyżując dłonie na klatce piersiowej i nieznacznie odchylił się, w ten sposób spoglądając na dzieciaka jeszcze bardziej z góry niż do tej pory.
- Zagrożenia na Desperacji.... to przecież chleb powszedni. Tu non stop są jakieś zagrożenia. Tak więc albo powiesz mi więcej szczegółów, albo liczę do trzech i jak nie znikniesz sprzed moich oczu, to złożę cię w ofierze Ao. I nie będzie miało znaczenia czy mój nowy, jedyny i ulubiony doktorek cię zna, czy też nie, rozumiesz co do ciebie mówię? - nawet nie posłał w tym momencie spojrzenia do Pride'a, nawet nie obdarzył go nikłym zainteresowaniem i uwagą.
Jego sympatia do pokręconego i nieco stukniętego doktorka nie miała w tym momencie jakiegokolwiek znaczenia. Akela zawsze będziesz stawiał na pierwszym miejscu siebie, potem swoich wiernych oraz bezpieczeństwo góry, a na końcu swoich znajomych. Jeżeli mieli pozostać w miarę pozytywnych stosunkach, musiał to uszanować i zaakceptować.
- Mam zacząć już liczyć? - uniósł dłoń z wystawionymi trzema palcami.
- Raz. - ugiął jeden.
- Dwa...
                                         
Akela
Prorok     Opętany
Akela
Prorok     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Noah Caleb O'Harleyh


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.19 11:25  •  Lecznica - Page 2 Empty Re: Lecznica
 Pride z nikłym uśmiechem obserwował Rhetta. Chłonął jego sylwetkę, a także nad wyraz spokojny ton głosu, który niezbyt mu pasował do krnąbrnego dzieciaka, którego zdążył zapamiętać. Wewnętrznie roześmiał się do siebie, zdając sobie sprawę, że musiał zbyt długo ukrywać się, skoro młody wychodził z nałogu na prostą.
— Czuję się wyśmienicie, skręca mi trzewia tylko raz na kilka dni.
Łamiesz mi serce.
Nie on pierwszy.
 W ciągu kilku ostatnich miesięcy każdy rozdeptywał martwy i zastygły organ w jego piersi. Zgniatali go przy każdej zdradzie jakiej się wobec niego dopuszczali, a jego wówczas coraz mocniej pochłaniała żółć i pragnienie zemsty. Przygotowywał się do niej wolno i w skupieniu. Nie zamierzał pozostawić Wiecznego przy życiu, a wiedział, że ten skurwiel nadal dychał i nie spocznie dopóki łeb Pride'a nie zawiśnie na wbitym drewnianemu palu na tle Smoczej Góry.
Nie jest dla mnie bezpiecznie w aptece.
Przeniósł wzrok na Proroka.
Nie krępuj się, nie posiadam sentymentów.
Wzruszył ramionami i siadł z powrotem na krzesło. Odwrócił się plecami do Rhetta, nie zawierzając dłużej uczestniczyć w tej rozmowie. Zajął się wypisywaniem akt osobowych Akeli. Stworzył nowe rubryki, wpisując w nich wzrost, kolor oczu oraz dziwne znaki charakterystyczne nowego pacjenta.
 Rozmowa tych dwoje jednak nie przestała go interesować na tyle, aby przestał się jej przesłuchiwać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.07.19 1:56  •  Lecznica - Page 2 Empty Re: Lecznica
 Odetchnął zrezygnowany, oplatając palce wokół nadgarstka, wciąż trzymając ręce za plecami. Raz jeszcze wyprostował postawę, ponownie unosząc wzrok na Akelę.
 Twardy zawodnik.
 — Jeśli chodzi o powód spotkania, to tak jak mówiłem, mogę się jedynie domyślać. Wspominając o zagrożeniu na Desperacji nie miałem na myśli ogółu, a bardziej aktualne wydarzenia. Podpalenie burdelu, choróbsko w Przyszłości, kto wie co jeszcze. Wszystko łączą postacie dosiadające koni. Jedna władała mieczem polującym ogniem, druga porozumiewała się telepatycznie. Tak naprawdę nie wiadomo, ilu ich jest. Jeden z nich mówił coś o byciu wysłannikiem Najwyższego, więc prawdopodobnie mają kogoś ponad sobą, kto nimi kieruje — odparł. Ręce już w trakcie mówienia cofnął zza pleców, spuszczając je luźno wzdłuż ciała. Bezsprzecznie znalazł się w dość niekomfortowej sytuacji, a i brak cierpliwości proroka stał się niesprzyjającym czynnikiem. Młody wymordowany napiął więc mięśnie, zacisnął na sekundę szczęki i po prostu mówił, licząc w duchu, że cała prawda, jaką sam znał, okaże się wystarczająca.
 — Herszt DOGS chce się z tobą spotkać — dodał zaraz, nie mając zamiaru dłużej nadwyrężać nerwów słuchającego mężczyzny.
Wzrok barwnych tęczówek co jakiś czas uciekał ku doktorowi. Skan jego sylwetki nie trwał długo, już wcześniej zdążył obejrzeć go z góry na dół.
 — Ja tobie serce, ty mi żołądek. Brzmi sprawiedliwie, nie sądzisz? — jedna z brwi powędrowała o pół centymetra w górę, gdy dzieciak po raz kolejny mierzył aptekarza spojrzeniem. — Spotkałem jakiś czas temu dziwnego gościa. Ponoć zmutował z rośliną... No i krwawił na zielono. Próbka za próbkę? — drobny uśmiech rozświetlił lico wymordowanego na ulotną chwilę. Jasne, że nie mówił poważnie.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Lecznica - Page 2 Empty Re: Lecznica
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach