Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Ze specjalną dedykacją gifów dla Yunosuke
Don't bless me father, for I have sinned.  Tumblr_mtij7rSXaJ1rhe069o1_500
"Nie ma dotkliwszej boleści
niźli dni szczęścia wspominać w niedoli."

- Dante, Boska Komedia.



"Szanowny doktorze S.,
Zakończyłem lekturę dość obszernego raportu (choć właściwszym wydaje mi się słowo 'teorii') pana autorstwa, dotyczącego źródeł oraz przyczyny rozprzestrzenienia się na początku tysiąclecia wirusa x. Jestem w pełni świadom faktu, iż było i jest to zadaniem trudnym. Jak sam raczył pan zauważyć, nie dysponujemy środkami wystarczającymi by zbadać i opanować wirus sam w sobie, toteż zbadanie jego źródeł jawi się niemal jako niemożliwe do wykonania.
A mimo to przeszedł pan samego siebie w snuciu spiskowych teorii na podstawie szczątkowych informacji. Poświęcił pan konstruowaniu wyjaśnień ponad trzy lata, dorabianiu do nich całego tła, mających potwierdzić jakże rewolucyjne twierdzenie, proszę więc sobie wyobrazić moje zdumienie, oburzenie oraz poczucie bycia wykpionym, gdy efekt końcowy tejże pracy znalazł się na moim biurku. Aby jednak nie posądził mnie pan o zaniedbywanie obowiązków, poniżej uściślę wszystkie dane, jakie zawarł pan na ponad tysiącu stron, aby być pewnym, że wszystko zrozumiałem właściwie.

Dane podstawowe: Zgodnie z pańską teorią, zarzewiem wirusa była, siedemnastoletnia na ten czas,
Ekaterina Arlovskaya
urodzona 6 marca 1995 roku w Moskwie, Rosji. Pierwszym materiałem dowodowym, jaki pan zamieścił, są dane pochodzące z akt szpitala psychiatrycznego, w którym rzeczona przebywała w latach 2009-2011. Raczył pan położyć również nacisk na szczegóły anatomiczne: mierząca 166 centymetrów wzrostu Arlovskaya nie przekraczała wagi 50 kilogramów co zawdzięczać miała początkowym objawom jadłowstrętu psychicznego oraz ćwiczeniom baletowym, którym oddawała się z pasją, nawet w trakcie pobytu na oddziale zamkniętym. Przez postronnych opisywana jako 'efemeryczna, zagadkowa, o wyglądzie lalki, nieobecna, przypominająca bardziej zjawę niż człowieka' (doprawdy zastanawiam się, czy dowód nie został spreparowanym celem poparcia pana własnych wyobrażeń) choć całość niewątpliwego uroku psuć miały, długie do pasa, różowe włosy które ciągle farbowała, uparcie powtarzając, iż jest to właściwy dla niej kolor, tak samo jak fioletowe tęczówki efekt noszenia szkieł kontaktowych (nie omieszkał pan w wspomnieć, że efektem mutacji, jaką sama musiała przejść zapewne było utracenie zapotrzebowania na sztuczną zmianę urody, stały się one jej naturalnymi elementami, czy tak?). Innym mankamentem urody miały być dwie blizny na przegubach nadgarstków, pamiątka po próbie samobójczej. Co ciekawe, twierdzi pan, że w chwili obecnej Arlovskaya przebywa w naszym mieście, jako uczennica Akademii Shiro, ukrywając się pod fałszywym nazwiskiem oraz, prawdopodobnie, zamieszkuje z osobnikiem zarażonym wirusem bądź sprzyjającym jej z innych pobudek.
Żyłem głębokim dylematem, co do której części raportu odnieść się w pierwszej kolejności, zacznę jednak od złączenia rozległej noty psychiatry i szczegółów pochodzących z obserwacji jej zachowań, połączonych z pańskimi własnymi przemyśleniami na ten temat. Poczynię wyszczególnienia kwestii najbardziej interesujących.

Don't bless me father, for I have sinned.  Tumblr_m2yhdmMdmM1r1geyyo1_500

Osobowość z pewnością należała do problematycznych.
Pozbawiona towarzystwa i wpływu ojca Ekaterina przebywała pod opieką, cierpiącej na chroniczną depresje, matki oraz dziadków. Od lat najmłodszych pozostawała dzieckiem cichym, wyraźnie nie wyrażającym zainteresowania otoczeniem ani nawiązywaniem kontaktów z rówieśnikami, co utrzymywało się w następnych latach. Prawdopodobnie brała na siebie winę za stan matki, co przełożyło się na stawianie sobie wygórowanych wymagań oraz świadomej izolacji od reszty ludzi. Jej ambicje przybrały formę manii oraz znamion perfekcjonizmu, przez co otrzymywała niższe stopnie z powodu przekraczania terminów oddawania prac, które pod względem merytorycznym były przygotowanie porządnie i wyczerpująco. Najczęściej widywana z książką bądź encyklopedią, w tym również tekstami o zabarwieniu religijnym, choć, jak zwrócono uwagę, nie utożsamiała się szczególnie z prawosławiem. Nie brała udziału w życiu klasy. Zdystansowane, chłodne i zdecydowanie odmienne w środowisku młodzieży zachowanie zwróciło na nią uwagę osób, które w języku potocznym określa się mianem 'dręczycieli'. Na przełomie trzech miesięcy Arlovskaya znajdowała listy z obraźliwymi wyzwiskami, jej torba nosiła znamiona zniszczenia nożyczkami, rozpowszechniano na jej temat plotki oraz stosowano przemoc psychiczną. Ani razu nie zwróciła się związku z jawną agresją rówieśników do żadnego z ciał pedagogicznych, tak samo wszelkie przejawy niechęci ignorowała równie konsekwentnie, co próby nawiązania kontaktu. Jak już wspomniano, Ekaterina stawiała sobie wysokie wymagania i prawdopodobnie postrzegała inne osoby jako czynniki rozpraszające i utrudniające jej dojście do celu. Od piątego roku życia uprawiała balet, jednak w wieku lat trzynastu zmuszona była zrezygnować z lekcji w grupie i występów - napięcia powodowane jej chłodnym zachowaniem oraz brak wyrozumiałości dla słabszych koleżanek doprowadziły do sytuacji, w której zgodnie została wskazana jako przyczyna niesnasek. W trakcie terapii nie udało się ustalić, co spowodowało przełom w jej zachowaniu. Ukończywszy lat czternaście odbyła swoją pierwszą serie spotkań z psychologiem, po tym, jak usiłowania dokonać morderstwa kolegi z klasy. Chłopiec wyrwał jej książkę z rąk i na oczach Ekateriny wyrwał z niej kilka stron, użył obraźliwych określeń oraz zaczął się głośno śmiać. W odpowiedzi dziewczyna wyciągnęła nóż z torby (przyznając się później, że nosiła go od dłuższego czasu, bez szczególnego powodu), zadała cztery ciosy nie zagrażające bezpośrednio życiu, by na koniec przybić rękę ofiary do szkolnej ławki. Po raz pierwszy użyła wówczas określenia "gorszego gatunku" oraz wyrażenia "marna egzystencja, której jedynym celem jest rozpaść się w pył". Dobrowolnie oddała się w ręce funkcjonariuszy, była uprzejma i całkowicie spokojna: jak później ustalono, praktycznie w ogóle nie poczuwała się do winy za wyrządzoną krzywdę. W rozmowie z psychologiem wykazała się nad wyraz rozwiniętą inteligencją, przekraczającą wiek erudycją, a wreszcie amoralnością, która stale pogłębiała się na przestrzeni spędzonych w ośrodkach leczenia psychiatrycznego lat. Pytania i wypowiedzi, które formułowała, zaskoczyły psychologa; do końca starał się poznać przyczyny zachowania dziewczyny, z marnym jednak skutkiem. Badanie mózgu, jakie przeprowadzono na niej w późniejszym czasie wskazywało brak zwiększonej aktywności na bodźce, które powszechnie znane są jako drastyczne. Podejrzewano więc uszkodzenie mózgu bądź odchyły w stronę zachowań socjopatycznych. Przebywająca na oddziale dziecięcym Ekaterina raz jeszcze zaskoczyła swoich lekarzy. Wahania nastrojów, które miewała, postawiły pod znakiem zapytania teorię dotyczącą odchyleń socjopatycznych. Długotrwała depresja, dwie próby samobójcze, częste ataki agresji, paniki bądź histerii, wszystko to przerywane krótkimi epizodami zachowań pozornie normalnych, gdzie wydawała się powracać do równowagi psychicznej, wyrażała ciekawość nad badaniami i konwersowała zarówno z psychiatrą jak i personelem, oznaczając się wysoką empatią i współczuciem dla innych pacjentów. Największe zdumienie przyniosła sesja terapeutyczna datowana na dwa dni po szesnastych urodzinach Ekateriny. Wydawała się nadmierne czymś podniecona, odmawiała przyjmowania leków antydepresyjnych, wreszcie domagała się przyspieszenia widzenia ze sprawującym nad nią opiekę psychiatrą.
Rozmowa rozpoczęła się od deklaracji, że docenia całą pracę oraz uwagę, jaką jej poświęcał, jednak była przekonana, że w niedługim czasie się zakończą. Było to dość powszechne u niej, zwłaszcza w trakcie napadów agresji, gdzie wielokrotnie padały słowa 'niższy gatunek' w stosunku do otoczenia; dowodziła również, że nie mają żadnego prawa jej trzymać ani tym bardziej sugerować choroby. W tym przypadku była raczej zniecierpliwiona pytaniami o samopoczucie, jak gdyby posiadała niezwykle ważną wiadomość. Oznajmiła, iż zrozumiała, że do tej pory wszelkie działania były zwyczajnym błądzeniem, a czas spędzony w ośrodku zmarnowanym; że wszystko to przeciągało w czasie zdarzenia nieuniknione, których ona wypatrywała z niecierpliwością, wreszcie zakończyła stwierdzeniem, że pewnych rzeczy nie wolno przyspieszać - muszą one się dopiero wydarzyć. Na poparcie swoich twierdzeń odrzekła, iż nigdy nie była człowiekiem.. Arlovskaya przyznała, że od lat najmłodszych żyła z poczuciem, że predestynowana jej do czegoś znacznie wznioślejszego niż zwykłe, ludzie życie, którego etapy miały się zamknąć na ukończeniu edukacji, zdobyciu trwałej posady oraz założenia rodziny. Była wybranym przez Najwyższego istnieniem, wręcz zaprojektowanym przez Niego, który pozbawiony skaz typowych rasie ludzkiej przygotowywał się do wypełnienia z góry nadanej roli. Z dość zagadkowym uśmiechem zacytowała fragment Biblii:
"A na imię było mu Legion, albowiem było ich w nim wielu
Nie wyjaśniając jednak, jakie znaczenie ma to dla przebiegu rozmowy. Nie, nigdy nie była człowiekiem, doskonale o tym wiedziała. Patrzenie na ludzkość słabość, niedoskonałość  i zakłamanie budziło w niej irytację i obrzydzenie - stąd wahania nastrojów. 'Człowiek narodził się w prochu by obrócić się w worek gnijącego mięsa, którego jedynym śladem istnienia będzie ulotne wspomnienie i niszcząca się płyta nagrobkowa'. Gardziła takim życiem, była na to zbyt wyniosła. W rozmowach często zwracano uwagę, iż posiadała narcystyczną stronę osobowości, warunkującą odnoszenie się z pogardą do innych ludzi. Przyznała, że pragnęła wieczności i właśnie tym obdarował ją Bóg. Żaden mesjasz, oznajmiła spokojnie, nie rodzi się by przeminąć bez echa, tym bardziej ciało jego nie będzie nigdy okaleczone ani sponiewierane, jego dusza nie uleci wraz ze śmiercią, nie będzie on jednym z wielu. Określiła się mianem Jeźdźca Apokalipsy i choć nie wskazała jego kolejności zgodnej z apokalipsą świętego Jana, przyznała skromnie, iż jest plagą (zarazą), która choć pochłonie setki ofiar, da światu silniejsze i doskonalsze dzieci. Już w tamtej chwili przyznała, że widać tak musi się czuć królowa pszczół gdy oczekuje dojrzewającego potomstwa, niemal poruszona samym wyobrażeniem. Jej dzieci, dowodziła, będą silniejsze, cudowniejsze; ich ciała nie będą się starzeć ani rozpadać, a co więcej, wyzwoli je z okowów zmysłu moralnego, który pchał ludzi w objęcia zła. Po chwili namysłu dodała, przekonał ją do tego przyjaciel, ten sam, który kilka dni wcześniej odwiedził ją i uświadomił, jak ważne jest, by żyła. Co do istoty samego przyjaciela, nonszalancko machnęła ręką, mówiąc tylko, iż wielu zna jego imię, choć niewielu docenia.
Tutaj pozwolę sobie jedynie wtrącić stwierdzenie, iż fascynującym było dla mnie porównanie tego ze zwiastowaniem, jakoby przyjaciel był aniołem, który miał w Ekaterinie obudzić jej domniemane 'zdolności'.
To, co nastąpiło później przypominało atak psychozy; Arlovskaya zerwała się z fotela i ze śmiechem krążyła po pokoju, by wreszcie rozłożyć szeroko ręce i wykrzyczeć, iż 'na prochu niegodnych' powstaną ci, których będzie w stanie obdarzyć prawdziwą miłością, którzy na to zasłużyli i że tylko przy niej czuć się będą swobodnie, tak jak każde dziecko przy matce, zaś największym dowodem jej miłości do nich stać się miała nieśmiertelność i 'dar' który uczyni ich wyjątkowymi i niepowtarzalnymi. Ataki radośni mieszały się ze spazmami płaczu, dlatego podano jej lek uspokajający i umieszczono w pokoju pod obserwacją.  
Doktorze, musi być pan świadom, że powyższe zachowanie jest typowym przypadkiem objawów schizofrenii i megalomanii. Arlovskaya postrzegała siebie jako zbawiciela, który wybawić miał ludzi od rzekomej zagłady. W pana opinii jednak cierpiała na zespół osobowości borderline co spowodowane było niezdolnością pogodzenia roli człowieka, którym sądziła że jest przez długi czas, oraz boskiego wysłannika. Pozwolił pan sobie nawet na stwierdzenie, że najwyraźniej natchniona i nadana specjalnie przez Boga dusza kłóciła się z ludzkim ciałem.

Na podstawie domysłów wyszczególnił pan trzy umiejętności, które miały zapewnić rzeczonej zdolność przetrwania w dość trudnych warunkach, przy braku zdemaskowania, co kłóciłoby się z wykonaniem 'planu'. Zaliczył pan do nich:

♦Mentalizm
Don't bless me father, for I have sinned.  Tumblr_mffudyIGqu1rv3cfio1_500

    W pana opinii zainteresowania Arlovskayi dotyczyły między innymi zachowań pozornie parapsychicznych oraz tak zwanej iluzji, zwłaszcza dziedziny dającej ludziom złudne wrażenie, iż czyta ona w ludzkich umysłach bądź przewiduje przyszłość. Na umiejętność mentalizmu składa się znajomość zagadnień z dziedziny psychologii dotyczących ludzkiego zachowania, zimny odczyt (formułowanie zdań mających dać odpowiedź na zadawanie pytanie), odczytywanie mowy ciała oraz studium nad ludzką twarzą, gdzie prym wiedzie obserwacja mimiki. Innym aspektem mentalizmu jest opanowanie hipnozy, która w odpowiednich warunkach pozwala na skuteczne wymazanie z pamięci na temat spotkania bądź treści przeprowadzonej w trakcie jej trwania rozmowy. Zauważył pan, że do hipnozy potrzebna jest więcej niż jedna sesja, podatność umysłu danej osoby oraz spokój, co wyklucza stosowanie jej w sytuacjach napięcia bądź pośpiechu;


♦Kłamstwo
Don't bless me father, for I have sinned.  Tumblr_mw7nkcQPSS1srwvueo1_500

    Nie było dla mnie zaskoczeniem, biorąc pod uwagę przedstawiony życiorys, iż Ekaterina była patologicznym kłamcą. Doszła, prawdopodobnie, do etapu, w którym sama potrafiła uwierzyć w powtarzane przez siebie słowa, w związku z czym badanie wariografem nie przyniosłoby oczekiwanych skutków; interesuje mnie, skąd wysunął pan wniosek, że tak jak w przypadku baletu, nauki czy innych dziedzin dążyła także w tym do perfekcji, na co złożyć się miało długotrwałe ćwiczenie przed lustrem, do momentu, w którym jej własna twarz nie zdradzałaby nic ponad to, co sama chciałaby światu przekazać. Fascynacja swoim odbiciem równie dobrze mogła mieć podłoże w wspomnianym już narcyzmie;


♦Posługiwanie się bronią palną

Don't bless me father, for I have sinned.  Tumblr_m6gnrn46KN1ry7rxgo1_500

    Pragnąłbym tylko przypomnieć, iż na pewnym etapie czasu, zakładając, że E. przetrwała katastrofy naturalne, dostęp oraz nauka korzystania z broni nie była niczym szczególnie nadzwyczajnym. Pan natomiast dorabia całe tło, włącznie z zaznaczeniem, iż marnej postury nie mogła przyswoić ani zdolności sztuk walki, ani tym bardziej posługiwania się nożem w stopniu pozwalającym na przeżycie, stąd wybór paść miał własnie na broń palną.



Przechodząc wreszcie do meritum, a zarazem najrozleglejszej części pana raportu, dowodzącej wyjątkowości Arlovskayi, rozpoczyna pan od nadania jej nowego miana, Luxurii i przechodzi do wyjaśnienia, dlaczego właśnie ona, pana zdaniem, jest źródłem wirusa x. Wręcz nie mogę powstrzymać się od wstawienia cytatów, zamiast tylko się do nich odnieść.


    "Należy zrozumieć, iż Luxuria obdarzona została wyjątkową mocą, zdolnością, definiującą całe jej jestestwo.[...] Jest pneumą, boskim tchnieniem. Źródłem, które, niczym Puszka Pandory bądź fontanna życia raz otwarte nie może zostać zatrzymane. Nie może umrzeć ze starości, zaś innych obdarowuje nieśmiertelnością. Rozprowadza wirus nie czyniąc nic szczególnego, a jednak musi to być dla niej wyczerpujące - nie można po prostu emanować czymś, nie tracąc niczego w zamian. Właśnie dlatego miasto nie zostało objęte zarazą. Jestem pewien, nawet bardziej niż pewien, że potrafi za to kontrolować przebieg mutacji w przypadkach już zarażonych lub objętych działaniem x. Zaryzykuję stwierdzeniem, że działa to w obie strony, na równi z pogłębianiem efektów musi być zdolna do ich cofania - może nawet całkowitego wyeliminowania! [...]  Krew! Tak, właśnie krew może być odpowiedzią. Wszystkie jest tkanki w ciele, każda komórka uległa zmianie bądź od początku była inna od reszty ludzkości. To nie wirus, ale gen X i zrozumieć należy, że jest on na tyle agresywny, że atakuje inne organizmy, pozostaje genem, choć wykazuje właściwości typowe wirusom. Ona nas do siebie upodabnia. Wszystkie jej wypowiedzi sugerowały, że daje ludzkości możliwość rozwoju, postawienia kolejnego kroku w ewolucji! [...] Jestem niemal w stanie sobie wyobrazić, jak niebezpiecznym środkiem dla wymordowanych jest krew tej dziewczyny. Z jednej strony coś znajomego, nęcącego zapachem, z drugiej toksyczna, bo oferująca krytyczne stężenie komórek wirusa. Jej spożycie musi kończyć się gwałtowną mutacją, postępującą nawet do czterech czy pięciu razy szybciej, niż gdyby ta sama istota znalazła się na terenach zakażonych. [...] Mam przed oczami scenę, w której ona się skupia na kontroli wirusa i wraz z tym uwidaczniają się (czy też może tworzą) delikatne, fioletowe linie, przypominające pajęczą sieć. Cienkie, bezlitośnie oplatające ofiarę, tworząc pomiędzy nimi więź. Proszę zrozumieć, ona może nie być w stanie opleść tymi nićmi całego miasta, każdego mieszkańca z osobna i dostać się do jego organizmu - to mogłoby ją zabić! Wie to doskonale, a zarazem my nie wiemy, co przyniosłaby jej śmierć. Wytępienie wszystkich wymordowanych? A może na odwrót, może właśnie zupełnie zatraciłaby się jakakolwiek kontrola nad przebiegiem mutacji? Nie panuje nad tym, co raz zostało puszczone w obieg, tak jak nikt nie kontroluje, co się stało z jego własnym oddechem, a pozostaje jego źródłem - musi być jakiś cel tego, że nie zniknęła, 'wykonawszy' swoje zadanie."


Don't bless me father, for I have sinned.  Tumblr_mcksulqAZy1rf785do1_500

Doktorze S., czy zdaje pan sobie sprawę, że gdybym przekazał ten raport w ręce moich zwierzchników, prawdopodobnie nasze ostatnie spotkanie odbyłoby się w towarzystwie plutonu egzekucyjnego? Najwyraźniej świadomość ta do pana nie dotarła, po z każdym kolejnym zdaniem poczyna pan sobie co raz śmielej, sugerując, iż jest psychokinetykiem


    "Musiała nauczyć się bronić przed światem. Przed ludźmi. Przetrwać w obliczu trudnych warunków i katastrof naturalnych, następujących jedna po drugiej. To naturalne, prawda? Jest zbyt krucha, a wymordowani prawdopodobnie - jeszcze - jej nie znają. Jakże by inaczej? Gdyby ją znali, już dawno byśmy o tym wiedzieli, uczyniłaby ruch prędzej czy później. Proszę sobie wyobrazić, przewyższa nas, ludzi, pod każdym względem. Psychokineza stała się jej bronią. Przyspieszony ruch cząstek, nie tylko znane nam z filmów przesuwanie książek czy podnoszenie ich. Jestem pewien, że nie raz musiała doprowadzić do pożaru bądź uszkodzenia instalacji elektrycznych, nawet nieświadomie powodując ich zwarcie.[...] To musi ją przerażać. Gwałtowne emocje nie sprzyjają samokontroli, a co za tym idzie, im bardziej się unosi i traci nad nimi panowanie, tym bardziej traci panowanie nad tą mocą. Krzywdzi więc nie tylko siebie, ale i najbliższe otoczenie. Gdybym miał wskazać, co jeszcze ją ogranicza, byłaby to waga. Powiedzmy, że jest w stanie unosić przedmioty, może nawet ludzi, ale czy można unosić ciężary, z którymi nie radzą sobie nawet maszyny? Mogę tylko zgadywać, że zapewne górną granicą jej możliwości jest jej własna waga. Czy potrafi unieść siebie? Być może w chwilach największego skupienia nie przekroczy 30 centymetrów zawieszenia nad ziemią, nie ma mowy o swobodnym locie wyżej. O swobodnym locie  w ogóle, prędzej wydłużonych skokach. Myślę, że znalazła obiekt, dajmy na to, metalowe kulki, ułatwiające opanowanie się i skupienie. Zapewne nosi je przy sobie cały czas, skupiając jakąś część bądź całość uwagi, skoro tylko odporne muszą być w większym stopniu na niszczycielskie działanie tej mocy - nie tak łatwo ogrzać metal w stopniu, w którym rozpuścił by się i zatracił użyteczność. W ten sposób ogranicza przepływ mocy i jej oddziaływanie na środowisko. Jednak są sytuacje, w których nawet to jej nie ratuje. Po pierwsze, co już wymieniłem, stany nadmiernego uniesienia emocjonalnego, po drugie, sen. Pozbawiony ograniczeń umysł jest niebezpiecznym narzędziem. Moment zaśnięcia musi być jednocześnie początkiem wędrówki przedmiotów nieuziemionych w powietrzu. A potem, przebudzenie i bach - wszystko to z hukiem ląduje na podłodze, o ile nie zdążyło wcześniej wrócić na swoje miejsce. Koszmary w tym przypadku muszą mieć najbardziej destruktywne działanie na wszystko wokół. Zbudzić się i znaleźć zdemolowany pokój, wybite szyby i zerwane tapety - to nie może budzić zaufania do samego siebie. [...] Zapewne gdy ta umiejętność się w niej obudziła, nie miała nikogo, kto nauczyłby ją właściwego korzystania. Pytanie brzmi, czy sprawdzała swoje możliwości? Na przykład, czy jest w stanie zmienić tor lotu kuli wystrzelonej z pistoletu lub całkowicie ją zatrzymać? Moim zdaniem, tak."


Don't bless me father, for I have sinned.  Tumblr_mun46vtgdH1r922azo1_500

    " Ciągle nam to umykało. Jeden szczegół. Sądziliśmy, że to efekt działania wirusa, jakaś jego mutacja, która deformuje również środowisko naturalne i tworzy teren wzmożonego zagrożenia zarażeniem się. Fioletowe kryształy, które znajdowaliśmy, a które rozpadały się w drodze do laboratorium, tak, właśnie te abstrakcyjne, często przypominające dantejskie drzewa z głębi piekieł, właśnie te kryształy! - były pomnikiem jej działania i istnienia. Może nas ostrzegała? A może był to przypadek? Potrzeba kreowania czegoś, co niosło ze sobą dość makabryczne skutki. Pułapka? Czy tylko forma popisu artystycznego? Zyskała zdolność tworzenia materii. O ile poruszanie przedmiotami wydaje mi się efektem ubocznym, wynikającym z niestabilności emocjonalnej i formy nieuświadomionej ochrony, tak panowanie nad materią przybierających postać ostrych kryształów jest już jak najbardziej zamierzone. Nikt nie chce zostać potraktowany odłamkami szkła, tym bardziej nikt nie chciałby poczuć, jak obleczona w taki 'pancerz' dłoń zaciska się na gardle. Fioletowa mgła, wdzierająca się w drogi oddechowe, gdzie nawet najmniejsza drobinka może eksplodować, niczym kwiat, ale o wiele bardziej zabójczy, bo przecież krojący człowieka kolcami. [...] Genialne! Chciała z pomocą tej mocy tworzyć trwałe konstrukcje, ale te nie mogły przetrwać próby czasu. Ciągle znajdujemy nowe, które choć w stanie rozkładu, zdradzają głębszą myśl. Ciało człowieka nie jest w stanie zbyt długo utrzymać na wodzy takiej materii, jest na to stanowczo za słabe. Któregoś dnia sama obróci się w taki kryształ i rozpadnie, póki co zapewne odwleka to jak może, tworząc swoją zabójczą sztukę. "



Musi pan zrozumieć, że w obliczu szerzącej się plagi wymordowanych, coraz śmielszych zachowań z ich strony oraz atmosfery nieufności w społeczeństwie, ogłoszenie pańskich wyników mogłoby zachwiać równowagą miasta, a to doprowadziłoby do kryzysu. Pański raport trafi do akt archiwalnych i, co najważniejsze, żyję nadzieją, iż rozumie pan, że nie ma żadnej możliwości odwołania od tej decyzji bądź wnioskowania o przywrócenie projektu. Zostaje on zawieszony na czas nieokreślony; figurować będzie jedynie, tak jak materiał dowodowy, w spisach archiwum. Życzeniem moim jest by nikt nie budował w przyszłości podobnych teorii spiskowych, tak wyraźnie godzących w interes publiczny; co więcej, by nikt do tego tematu nie powracał.
"


Don't bless me father, for I have sinned.  Tumblr_mp6kxjbQ0m1rc93aro2_r1_500
P O S T     S C R I P T U M:

    • Zamieszczony tekst w rzeczywistości nigdy nie powstał jako taki; został spisany przez  samą Ekaterine w roku 2012, gdy przebywała na oddziale zamkniętym;
    • Powyższe zdanie kłamie;
    • Nie, naprawdę;
    • Zaufaj mi, jestem zbiorem pikseli na twoim monitorze, miałbym kłamać?
    • A tak poza tym, to powyższy raport został napisały około roku 2657, w związku z czym lata temu zdołał już zgnić w archiwach. A może nie?



Don't bless me father, for I have sinned.  Tumblr_mase5lDUZV1qk32b5o1_500
P O S T     P O S T     S C R I P T U M:
czyli wszystko, co powyżej nie mogło zostać zamieszczone

    ♣ Z czasem nauczyła się lubić ludzi, wychodząc z założenia, że kiedyś wszyscy staną się wymordowanymi;
    ♣ Jej ulubionym kolorem jest czerwień, a ulubionym zwierzęciem - panda;
    ♣ Bronią, którą się posługuje jest niemiecki sig sauer 226p
    ♣ Jest leworęczna
    ♣ Uczulona na penicylinę, w związku z czym w przypadku jakiekolwiek choroby musi uważać przy doborze leków;
    ♣ Niektórzy ludzie tłumaczą, że mają grube kości - ona natomiast jest przypadkiem osoby stosunkowo drobnej, a przy tym łatwo choruje, wreszcie mocniejsze maltretowanie skóry kończy się rozległymi sińcami.
    ♣ Między łopatkami ma wytatuowany kwiat
    ♣ Wbrew pozorom potrafi być miła, przynajmniej póki o tym pamięta
    ♣ Liczy się z faktem, że mało kto będzie zadowolony, gdy odkryje, że ciągle żyje - ani aniołowie, wobec których poczuwa się do bycia lepszą i wybraną przez boga, ani ludzie, którzy obawiać się będą zarażenia, ani ta część wymordowanych, która marzy o powrocie do bycia ludźmi. Nie żeby wybitnie się tym przejmowała.
    ♣ Nie przestała nigdy tańczyć, nawet jeśli teraz jest to rodzaj hobby aniżeli czynnej aktywności;
    ♣ Przeraża ją towarzystwo wysokich i krągłych kobiet - może dlatego, że jej własne wymiary zamykają się w tych filigranowych, o 70B już nie wspominając
    ♣ The amount of gifs posted here is  INSANE.



Ostatnio zmieniony przez Luxuria dnia 13.02.14 14:47, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

The amount of gifs posted here is INSANE.
True. I jeszcze mi tu rozciągasz. ~
• Powyższe zdanie kłamie;
• Nie, naprawdę;
• Zaufaj mi, jestem zbiorem pikseli na twoim monitorze, miałbym kłamać?
Okej. ~

I jednak nie wysłaliśmy Gilba do przeczytania długiej karty. Ogólnie przeczytałem wszystko (choć pewnie w to nie wierzysz, ale tak było). Prawie się poddałem i poszedłem do łóżka, ale nic to. Było ciekawie i właściwie nie mam się czego uczepić. Dobra tam, to teraz możesz pełnoprawnie zarażać. Liczyłem na to, że kiedyś ją ugryzę, ale mi się odechciało. Tak serio to nie.

Don't bless me father, for I have sinned.  Ue3d
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach