Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 15.03.18 21:16  •  Dawna nora bazyliszka - Page 2 Empty Re: Dawna nora bazyliszka
- Hachchan, przestań imitować neandertalczyka. To nieuprzejme. Przepraszam za niego. - powiedział android, starając się brzmieć i wyglądać przepraszająco. Jeszcze uchyliłby głowę na znak przeprosin, ale nie ufał na tyle Wilkoryjkowi imieniem Dorotka, aby coś takiego zrobić. Dochodził do tego również fakt, że słowa nieznajomego były zupełnie inne niż zapewnienia Hachchana, więc replikant postanowił ostrożnie podchodzić do całej sytuacji. Podejrzewał, że rudowłosy pamiętał ich ostatnie spotkanie zupełnie inaczej lub właściciel Bubusia dowiedział się czegoś, co zmieniło jego zdanie o hyclu. Cokolwiek by to nie było, N.A.I.D. nie zamierzał dopuścić, aby doprowadziło to wybuchu konfliktu.
- Nazywam się Daisuke, ale Hacchan ma w zwyczaju nazywać mnie Nacchan. Miło mi poznać ciebie i Bubusia. - dodał po chwili, aby wyjaśnić niepełne przedstawienie Hachirō. To zdecydowanie nie była rzecz, z której można było żartować! Pierwsze wrażenie było w końcu najważniejsze!
- W jaki sposób oddział był niegodziwy? Z tego co słyszę, to ten cały Ivan jest osobą, którą można określić tym mianem. Nie powinieneś zadawać się z nim dłużej, skoro raz cię zranił, to może zrobić to znowu. - rzekł N.A.I.D., starając się wyciągnąć jak najwięcej informacji o tym tajemniczym spotkaniu Hachirō z Wilkoryjkiem. To wydarzenie było jedną, wielką niewiadomą, którą było trzeba rozwiązać, zanim przeszłoby się do dalszego planowania. I jeśli przy okazji pomoże osobie w potrzebie, to tylko na tym zyska. Jego najważniejszą wytyczną było służyć M3 oraz pilnować porządku. A nawet jeśli Desperacja była uznawana ze bezprawną, to nadal powinno się przestrzegać te tak zwane ludzkie prawa. Zranienie innego człowieka w M3 jest karane, więc dlaczego i tutaj miałoby być inaczej? Zwłaszcza, że replikant nie podejrzewał, aby łapka została złamana w wyniku walki o przetrwanie.
- Bazyliszek? A co to za bestia jest? - zapytał sam od siebie, po raz pierwszy słysząc o istnieniu takiej bestii. Z pewnością nie mógł być to prawdziwy bazyliszek z ludzkich legend, a raczej zmutowane zwierzę ochrzczone tym mianem, jednak N.A.I.D. nadal chciał udokumentować jej istnienie. Takie informacje z pewnością przydałyby się naukowcom w M3 i znacznie zwiększyłoby szansę na przetrwanie oddziałów, gdyby natknęli się na nią w dziczy.
- Hachchan... czy to jakaś twoja kolejna intryga, aby zaciągnąć mnie do domu publicznego? - powiedział android bez emocji w głosie, spoglądać na swojego kompana i czekając na jego odpowiedź. W normalnych przypadkach szansa na to, że cała ta wyprawa została zorganizowana w tym celu była niska, ale gdy weźmie się pod uwagę, że organizatorem był Hachirō Moroi... ta szansa wzrastała kilkakrotnie. Jeśli hycel odpowie twierdząco na to pytanie, to N.A.I.D. będzie musiał zastosować jakąś karę.
Może znowu przygotuje mu kawę? Ostatnim razem smakowała mu tak bardzo, że musiał dojść do siebie w łazience.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.03.18 0:30  •  Dawna nora bazyliszka - Page 2 Empty Re: Dawna nora bazyliszka
Podobał mu się protekcjonalny, choć wcale nie taki ostry ton, którym Daisuke notorycznie obdarzał Hachirō. Może sprawiało mu ulgę, że ktoś w razie czego przystopuje szalone zapędy rudzielca, a może zwyczajnie cieszył się, że ktoś zwraca dzieciakowi uwagę i w pewnym momencie zrobi to za mocno. Oblizał się pod maską na samą myśl o sprawieniu mu bólu, choćby tylko psychicznego. Chęć zemsty grzała łowcze serduszko i nie zanosiło się na to by miało to w najbliższym czasie wystygnąć.
- Czemu mówicie do siebie tak słodko? To twój chłopiec? - rzucił do nowo poznanego mężczyzny, umyślnie ignorując rudzielca.
Ostatnio wojskowy tak bardzo zabiegał o wilczą atencję, więc niech teraz trochę pocierpi bez niej. Wilkoryjek wydawał się być aktualnie wpatrzony w N.A.I.D.a jak w obrazek. Podpierając jedną dłonią podbródek i wlepiając w niego te swoje czarne patrzały z pewnością przypominał zachwyconą nowym znajomym nastolatkę. Pod maską kryła się jednak zwykła ciekawość i chłodne wyliczanie zysków i ewentualnych strat mogących wynikać z takiej znajomości, choćby chwilowej. Łowca miał dziwne wrażenie, że o wiele łatwiej było można zaskarbić sobie sympatię wrogów niż jego własnych pobratymców.
- Jaki ty jesteś grzeczny, Daisuke - westchnął z zachwytem - ... i miły. To niezbyt często spotykane na Desperacji, nawet wśród waszych. Niektórzy... niektórzy z was nie mają za grosz ogłady.
Psi pysk odwrócił się wymownie w stronę drugiego z nich, a jego właściciel pokręcił głową z dezaprobatą, ubolewając nad zachowaniem pewnych jednostek. Zignorował również wspomnienie o Ivanie, machając lekceważąco ręką - najwyraźniej już całkiem sprawną - jakby nie było o czym rozmawiać. Podły manipulant celowo dawkował informacje widząc zainteresowanie obu mężczyzn tą sprawą. Wiedza dawała władzę, nie mógł im wszystkiego podać na tacy bo wtedy przestałby być im potrzebny.
- Bazyliszek to wąż, spore bydle. Jadowite i ma wielkie kłyyyy, które w sumie nie wiem po co ma bo wszystko zżera w całości - wyjaśnił tym razem usłużnie, szukając w myślach wszystkiego co wie o przerośniętym gadzie, jednak nie było tego zbyt wiele - Trzeba mu strzelić w łeb i jak się go rozciągnie na piasku to od głowy dwa kroki i trzeba odciąć cielsko i od końca ogona jeden krok, ale taki większy i też trzeba upierdolić. Ogony są szkodliwe. Resztę hyc na ognisko i pieczemy aż skórka zacznie się węglić i wtedy jest idealnie wypieczony.
Myśliwy był z Wilkoryjka żaden, co łatwo było można odkryć. Za to kreatorem desperackich rewolucji mógłby śmiało zostać. Zrobić rozpierdol, a później się nażreć za darmo - to nawet do niego pasowało.
- Myślę, że któryś z nas powinien tam zejść i sprawdzić dlaczego bazylak nie chce jeść serków. Skoro jest tam rura do tańczenia to nie ma co oszukiwać przeznaczenia i powinien tam zejść Hachi. Kto jest za, łapka w górę.
Desperat podniósł się z piachu i usiadł na krawędzi dawnego schronu, nawet nie otrzepując ubrania. Podniósł jedną rękę na znak oficjalnego głosowania, a wolną dłonią przyciągnął do siebie pas karabinu. Skoro już wystawił się wojskowym na cel to nie miał zamiaru dalej grać bezbronnego. Bubuś dumnie usiadł obok kompana, który szturchnięciem łokcia zmusił go do chwilowego podniesienia łapy na rzecz przestawienia jej obok.
- Dwa głosy. Dai, co ty na to?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.18 21:10  •  Dawna nora bazyliszka - Page 2 Empty Re: Dawna nora bazyliszka
PHA, CHŁOPIEC – Moroi prychnął nagle głośnym śmiechem, słysząc to cudowne określenie. Pewnie słyszeli go jeszcze na posterunku. Na tę chwilę jednak powstrzymał się przed czymkolwiek innym; jego myśli zaczynały krążyć wokół walki z potworem, która — wbrew temu, co można było wnioskować po chichocie i umieraniu w środeczku — ekscytowała go jakoś bardziej niż rozmowa o relacjach międzyludzkich.
 Myślał o tym, czy dałby radę ustrzelić bydlaka i dostarczyć materiału badawczego do bazy. Myślał o tym, że wszyscy, którzy mieli go za idiotę, fiknęliby równo, gdyby jednak okazał się przydatny. Myślał o tym, że przecież mógł kroczek po kroczku, małymi rzeczami, dotrzeć do uzyskania dumnego, wymarzonego miana „bohatera”, na które zasługiwał samym istnieniem. Musiał pokazać innym, jak wspaniałą osobą jest.
 Dopiero po chwili wrócił świadomością do bardziej realnych myśli.
 I doszedł do jednego wniosku.
 Ci dwaj debile go wkurwiali.
 Dało się to dostrzec po tym, że twarz lekko mu się zaczerwieniła, wzrok miał trochę nieobecny, skupiający się na żadnym konkretnym, realnym punkcie (zupełnie jakby oglądał wesołe wizje darcia na nich twarzy albo jakichś tortur), usta wykrzywiały się w niby uśmiechu świadczącym o tym, że z dziką chęcią coś by odpyskował, a puls wyraźnie przyspieszał. Po zacisku palców na karabinie było widać, że jego ręce nieznacznie drżą.
 A już kurwa nienawidził najbardziej tej parodii psa.
 – Nie mam żadnego interesu w tym, żeby tam schodzić – Odpowiedział zgodnie z prawdą. Nie miał też zamiaru dawać się komukolwiek ustawiać. – Poza tym mam ci przypomnieć co było ostatnio, kiedy wystawiliście mnie na przynętę?   – Bo właśnie tak całą akcję z DOGS odbierał Moroi.
 – „Ja wiedziałem, że umrzesz. Wszyscy, którzy mnie lubią, umierają”, „broniłem cię”, „biedne maleństwo, byłeś taki dzielny, ja się tobą zaopiekuję, jesteś bohaterem” i takie tam. Chcesz znowu? „Tego oczekujesz wysyłając mnie na przynętę”? – Uniósł brwi, ukończywszy wyliczankę. Wtedy jeszcze był w miarę przytomny. Nie był przecież kretynem i nie miał najmniejszego zamiaru wchodzić gdzieś, gdzie jest niebezpiecznie. Już sama przynależność do oddziału hycli wymagała od niego pewnej wiedzy, a przynależność do S.SPEC nadawała mu pewnego doświadczenia.
 – Węże czują drgania powierzchni, na której się znajdują i to sprawia, że lepiej polują. Nie widzę, żeby się tam cokolwiek ruszało. Jest dzień, więc pewnie nawet nie ma go w norze. Normalnie wąż w ciągu dnia wygrzewa się, bo są zmiennocieplne. Jak szliśmy tutaj, nie widzieliśmy na ziemi żadnych wężowatych śladów  – Uśmiech rudzielca nabrał delikatnie złośliwego wyrazu. – Skąd wiesz, że nie wygrzebał sobie dziury od tyłu i nie grzeje dupska z ładnym widoczkiem na obiad?  – Zmrużył oczy i przekrzywił pytająco głowę.
 – Ale zostań tam jak wolisz – Wzruszył ramionami. – Wolałbym wtykać do żywych dłoni chusty psów – Znowu nimi zamachał. – No… Ale nie wykluczam, że tam jest. Masz jakąś puszkę czy coś, Ryjek? Słuch i wzrok węży się… waha. Można narobić hałasu i się ruszać. Niektóre gatunki widzą w podczerwieni, dlatego… – W końcu westchnął. To, że tak bardzo się wkręcił w straszenie Ryjka, doprowadziło go do piekła.
 – Dlatego powinien się pokazać tam ktoś o ludzkiej temperaturze ciała. Ale – Znowu spojrzał na wejście do schronu. – N.A.I.D., czekaj bez ruchu przy wejściu, za tymi wrotami. Usłyszysz, że coś sunie po ziemi jak przebiegnę — tnij. Ryjek — jak zobaczysz jego łeb, to strzelaj. Masz w końcu niezłe oko – I tak oto Hachi został dowódcą i wykładowcą z zakresu zoologii.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.18 0:12  •  Dawna nora bazyliszka - Page 2 Empty Re: Dawna nora bazyliszka
N.A.I.D. po raz kolejny nie wiedział, jak zinterpretować słowa z tej rozmowy. Co Wilkoryjek miał na myśli przez „twój chłopiec”? Tak, był wzorowany na przedstawicielu płci męskiej, ale jego wiek powinien był bardziej wskazywać na określenie „twój mężczyzna” niż „twój chłopiec”. Chyba, że mieszkaniec Desperacji miał na myśli to jako tak zwany inside joke pomiędzy nim a Hachirō, co by tłumaczyło reakcje hycla.
Wcześniejsze obserwacje i podjęte z nich wnioski wskazywały, że powinien zapytać wprost o co chodzi oraz zaktualizować bazę danych na podstawie otrzymanej informacji.
- Nie za bardzo rozumiem, co masz przez to na myśli. Zdrobnienia są częścią utrzymywania znajomości. Jeśli chcesz, to i tobie mogę jakieś dać. Wilczek czy Dochan by pasowały najlepiej, ale prawo do wyboru pozostawiam tobie. - oznajmił Daisuke, a po głosie mogli wywnioskować, że był całkowicie poważny. Jak zawsze, choć ich nowy kolega nie miał o tym pojęcia. - Sam również możesz podać sugestie. - dodał, starając się przy tym wyglądać przyjaźnie poprzez pokazanie lekkiego uśmiechu na twarzy. Podobno nieznajomi byli bardziej przyjaźni do osób, które się uśmiechały podczas rozmów. Nie za często, oczywiście, gdyż wtedy uznawali ich za dziwne jednostki, niegodne zaufania.
- Dziękuję za komplement, jednak może przestaniesz patrzeć z ukosa na Hachchana i wprost powiesz, dlaczego jesteś na niego zły? Komunikacja to klucz do utrzymania zdrowej relacji. - odpowiedział po chwili replikant, przypatrując się dwójce homo sapiens. Sądząc po sposobie, w jaki do siebie mówili oraz reakcjach, coś się pomiędzy nimi wydarzyło. Dodatkowo zauważył, że jego kompan wydawał się jakiś sposób... urażony słowami androida? Zawstydzony? N.A.I.D. nie za bardzo wiedział, w jaki sposób ma zinterpretować jego reakcje, lecz wiedział lepiej, niż poruszać ten temat teraz. Zapisał sobie na swoim dysku, aby w późniejszym czasie podejść do hycla i przeprosić talerzem ciastek, gdyż najwyraźniej coś zrobił źle.
Nawet jeśli nie wiedział za co.
- Jeśli taki jest twój rozkaz. - powiedział N.A.I.D. po usłyszeniu planu Hachirō, który de facto jakby przejął dowództwo nad ich małą grupką, wydając takie a nie inne polecenia. Oczywiście replikant zamierzał od samego początku słuchać rozkazów swojego kompana, gdyż nie dość, że ta cała wyprawa została przez niego zorganizowana, to właśnie Moroi posiadał większe doświadczenie w misjach związanych z tymi terenami. A i sam jego plan miał swoje plusy.
Gdyby tylko ta dwójka umiała odłożyć sprawy emocjonalne na bok. Wtedy szansa na powodzenie tej akcji wzrosłaby.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.18 11:39  •  Dawna nora bazyliszka - Page 2 Empty Re: Dawna nora bazyliszka
Wątek zawieszony ze względu na odejście jednego gracza. Jakby co uznajemy, że zgodnie z planem bazylak tam był martwy, ale nic poza nim tam nie było, zatem Trójca się rozdzieliła po jakimś czasie.

Zt za całą trójkę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach