Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 16.09.19 1:00  •  Gabinet dr Seo Empty Gabinet dr Seo
Zdjęcie podglądowe, później uzupełnię opis uwu. Na parapecie stoi kilka roślinek w doniczkach, na biurku ma małego kaktusa, zdjęcie kota w ramce i mała figurkę pandy, bo jest słodka. Przy ścianie niewidocznej na zdjęciu jest regał z lekami i innymi medycznymi pierdołami, mniejsza szafka ze skitranym ekspresem do kawy + parawan, a za nim umywalka i duży fotel ofc. medyczny:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.09.19 3:26  •  Gabinet dr Seo Empty Re: Gabinet dr Seo
Mimo wczesnopopołudniowej pory w gabinecie Sunhwy panował półmrok, a jedynym źródłem światła była lampka stojąca na biurku. Wszystkie żaluzje były przysłonięte, wpuszczając do pomieszczenia minimalną ilość promieni słonecznych - wystarczającą, by nie było zbyt jasno ani zbyt przerażająco.
W powietrzu unosił się zapach świeżo zaparzonej kawy i perfum Seo, tworząc przyjemną, acz nieco mdłą woń. Pokój bez wątpienia był już tym zapachem przesiąknięty, kawa robiona była tutaj co najmniej cztery razy dziennie, a Sunhwa używała jednego zapachu od dobrych kilku lat.
Wygodnie rozłożyła się w fotelu, przekładając nogi przez podłokietniki. Po raz ostatni zerknęła na nieduży, staranie ułożony stosik białych teczek, chwyciła za ulubiony kubek z parującą cieszą i wcisnęła na klawiaturze laptopa spację, wracając do oglądania jakiegoś durnego reality show. Uwinęła się z papierkową robotą na dzisiaj dużo wcześniej niż planowała. Miała już dosyć patrzenia na karty pacjentów, nazwiska, przebyte choroby, wzrosty, wagi i inne pierdoły, delektowała się więc wolną chwilą, pozwalając sobie na najniższą formę rozrywki - przynajmniej według niej - oglądanie obcych ludzi wydurniających i poniżających się dla małych pieniędzy. Prychała na głos, kiedy któryś z uczestników wydał się jej szczególnie irytujący, co i rusz popijając łyk kawy. Oh, cudowny, mleczny eliksir. Był z nią, kiedy inni ją opuścili, zawsze skory do pomocy, niezawodny!
Jeśli codziennie będzie się tak uwijać z pracą, to kto wie, czy niedługo nie uda jej się zdrzemnąć na kozetce... Oderwała wzrok od ekranu, kierując go na przeciwległą ścianę. Gdyby tylko znalazła klucz od drzwi, nikt nie przerywałby jej drzemek... Rozmarzyła się na samą myśl o niezmąconym śnie. Nierealne marzenie, które prawie co noc skutecznie niweczył jej własny kot - a jednak zdrajca - prawdopodobnie będący w dziwnym układzie z przełożonymi kobiety, którego celem było jej fizyczne zdegradowanie, czy to przez nienormalną ilość pracy, czy przez niedobór snu.
Co i rusz przymykała oczy, jak gdyby za chwilę miała zasnąć i zapijała oznaki senności kawą. A może to przez tą półciemność? Nie miała ochoty ruszać się z miejsca, więc kontynuowała walkę z samą sobą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.09.19 22:12  •  Gabinet dr Seo Empty Re: Gabinet dr Seo
Popołudnie, czyli idealna pora na załatwienie większości spraw. Ludzie o tej porze kończą zazwyczaj pracę, zbierają się do domu i zajmują się swoimi obowiązkami. Tymczasem w mieszkaniu Driela nie było słychać większych szmerów pomimo tego, że jego właściciel był w środku. Mężczyzna po prostu przeciągał się jeszcze w łóżku kiedy większość musiała użerać się z własnym szefem. Wylegiwanie przerwał mu jednak Doggie, który zaczął piszczeć prosto do jego ucha. Anthony otworzył najpierw prawe oko, później lewe, a całą sekwencję zakończył ciężkim westchnięciem i usiądnięciem na łóżku. To właśnie pierwsze minuty po przebudzeniu były najcięższe. Mężczyzna nie wiedział co się dzieje, gdzie się znajduje, ani dlaczego ma tak sucho w gardle i to wcale nie dlatego, że pił przed snem! Ostatnio zaczął nawet myśleć, że to już lata dawały mu się we znaki, ale wolał tego tematu zbyt często nie ruszać! Zamiast tego udał się tradycyjnie do łazienki, sięgnął po swoje ulubione tabletki, wziął ich trzy sztuki i popił wodą. Zalecana dawka to jedna tabletka na sześć godzin? Trudno. Anthony nie czyta ulotek, bo nie są zbyt interesujące, a dodatkowo tego ranka miał coś znacznie ciekawszego. Mężczyzna stanął przed lustrem i podwinął rękawek swojego tshirta, ukazując tym samym światu kawałek białego bandaża. Znaczy... Biały to on był na początku, a teraz wyraźnie przeciekał. Rozwijając raz po razie kolejne centymetry opatrunku oczom bruneta nie ukazywał się zbyt ciekawy widok. Rana, którą zadał mu więzień na nocnej zmianie najwyraźniej przerastała jego możliwości. Wychodziło na to, że przemycie spirytusem salicylowym, naklejenie kilku plastrów, nałożenie gazy i zabandażowanie niewiele daje przy kilkucentymetrowej ranie ciętej wykonanej ostrym, improwizowanym narzędziem. Że też ten skurczysyn zdołał w taki sposób zaostrzyć szczoteczkę! Inna sprawa, że któryś strażnik dopuścił do tego, że w ogóle ją miał, ale dochodzeniem do tego pewnie zajmie się później.
- Co tam, Doogie? Też Ci się to nie podoba? Nie chcę tego robić, ale musimy chyba kogoś dzisiaj odwiedzić. - zwrócił się do swojego szczura, oczywiście po angielsku bo innego języka Doogie nie rozumiał, a ten zaczął się przymilać do jego policzka. Anthony nie wiedział czy taka reakcja miała oznaczać zgodę, ale na jedno wychodziło. Doogie był za mały, żeby sam decydować o sprawach ważnych dla tego domostwa, więc to nikt inny jak Muriel był głową rodziny! Po krótkich oględzinach rany i założeniu nowego opatrunku, Driel przystąpił do ogarniania i ruszył w stronę swojego prywatnego doktora. Z całego towarzystwa Białych Kitli z Kijem w Dupie tolerował tylko jedną osóbkę, więc była skazana na jego towarzystwo niezależnie od własnych upodobań.
Przechadzając się tak po korytarzach Driel starał się rozwiązać swój odwieczny konflikt - laboratoria czy szpital? W jednym miejscu szurnięci naukowcy patrzyli w te swoje mikroskopy i jarali się jak z jednej bakterii zrobią się dwie, a w drugim lekarz podrywał pielęgniarki podczas wycinania wyrostka robaczkowego pacjentowi. Trudny orzech do zgryzienia, nie? Anthony uważał tak samo, ale laboratoria miały jedną przewagę nad szpitalami! Jaką? Kiedy Muriel szedł z hotdogiem w ręce i szczurem na ramieniu przez szpital, to było wielkie ajwaj, a kiedy robi to samo w laboratoriach, to jakoś nikt szczególnie nie zwraca na to uwagę. Czasem tylko jakiś starszy dziwak spojrzy na Doogiego, żeby się upewnić czy to aby nie jego laboratoryjny szczurek, ale takich Driel skutecznie spławia samym spojrzeniem. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby ktoś jego szczura kroił i wpuszczał do labiryntu. Niedoczekanie! Jednak skoro jesteśmy już przy labiryntach, to Driel właśnie jeden pokonał i stanął przed swoim celem - drzwiami niejakiej Sunhwa Seo. Irytująca osóbka, lekko nadpobudliwa, ale umie zszywać rany, czyli da mu teraz to, czego potrzebował najbardziej. Dlatego też Anthony bez zastanowienia nacisnął na klamkę i wszedł jak do swojego mieszkania. Jego wzrok od razu padł na panią lekarz, która najwyraźniej się obijała. Bardzo nieładnie!
- Szukam najmniejszego lekarza świata! - ogłosił dumnie, przechodząc przez próg, po czym przyłożył rękę do czoła i zaczął się uważnie rozglądać, niczym przez lornetkę - Nikogo nie widzę, czyli dobrze trafiłem. - i tak oto Oscar za najlepszą postać pierwszoplanową powinien trafić do nikogo innego jak Anthonyego Davida Muriel. Już nawet widział te światła reflektorów i błyski fleszy, kiedy rozsiadł się wygodnie na kozetce, zagryzając resztki hotdoga. Kawałek bułki trafił nawet w łapki Doogie, który wystawiał pyszczek z wewnętrznej kieszeni kurtki, którą miał na sobie żołnierz. Sam Driel natomiast nie mówił jeszcze po co się tu znalazł. Wiedział, że kiedy Med się o tym dowie, to będzie straci kilka minut życia na słuchaniu jakichś kazań, a draśnięcie ostrym narzędziem przecież nie było takie groźne. To tylko ręka, a nie tętnica!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.09.19 1:47  •  Gabinet dr Seo Empty Re: Gabinet dr Seo
Robiła właśnie coś, czego nie znosiła najbardziej. Przegrywała. I to z własną sennością. Powieki podnosiły się z coraz większym trudem, kubek z kawą niebezpiecznie się przechylał. Pewnie by się zdenerwowała, gdyby była całkowicie świadoma. Dźwięki reality show zaczęły do niej dochodzić jakby z oddali, ogarnęła ją przyjemna lekkość, najwyśmienitsze uczucie między jawą a snem. Umysł Sunhwy zaczął produkować pierwsze senne marzenia, przed oczami miała plażę, tę samą, na której znajdowali się uczestnicy oglądanego wcześniej programu, nadal słyszała przytłumione odgłosy z głośników laptopa. Była w trybie czuwania, ostatecznie nie potrafiąc całkowicie wyluzować się w pracy. Ale lepszy rydz niż nic!
Z jej leżakowania wyrwał ją dźwięk otwierających się drzwi. Podskoczyła na fotelu, w jednej sekundzie będąc całkowicie trzeźwą i wyspaną. Cholera, zasnęła, przyłapali ją! Gwałtowny ruch sprawił, że niewielka ilość kawy skapnęła jej na spodnie. Nowe spodnie.
- Cholera. - syknęła pod nosem, nie patrząc na gościa. Odstawiła kubek na biurko i skierowała na niego wzrok dopiero, gdy usłyszała znajomy głos i zobaczyła, jak odgrywa swój mały kabarecik. Znalazł się komediant. Ciekawe, czy będzie mu tak do śmiechu, jak dostanie rachunek z pralni...
Otworzyła usta, po czym zacisnęła je w cienką linię i posłała mu złowrogie spojrzenie. Muriel. No i szlag trafił jej ciężko zapracowaną drzemkę! Nie wiedział, w co się wpakował, przychodząc tutaj akurat teraz!
- Mała to jest twoja... - zaczęła, ale ugryzła się w język. Nie to, że nie chciała sprawić Anthony'emu przykrości, po prostu damie nie wypada używać takich brzydkich słów!
Podążyła wzrokiem za mężczyzną, który rozsiadł się na kozetce, jak gdyby był we własnym salonie i sadzał zadek przed telewizorem, bo niedługo zaczyna się meczyk! Ale w gruncie rzeczy to już się do tego przyzwyczaiła. Przyzwyczaiła się też do jego docinek i tego, że dosyć często musiała go szczywać albo opatrywać. Chociaż to ostatnie nie za bardzo jej się podobało. W swoim gabinecie miała wielu pacjentów, zwykle żołnierzy na czynniej służbie wojskowej, wracających z misji na Desperacji, on był strażnikiem więziennym, a przychodził tu tak często, jak gdyby brał udział w jakichś ulicznych walkach! Musiał mieć wyjątkowego pecha. Albo uwielbiał jej towarzystwo, ha!
- Co tam? Po co przyszedłeś? Jak widzę na pewno nie po to, żeby mi przynieść lunch... - rzuciła niby z wyrzutem, kiedy Driel pakował sobie do ust ostatnie kęsy hotdoga. Zerkała to na niego, to na jego gryzoniowatego pupila. Jak on się nazywał? Dober? Dabbie? Nieważne. Chyba miała w szufladzie biurka chipsy warzywne, zaraz ich poszuka. Nim to jednak zrobiła, wstała i zaczęła odsłaniać żaluzje. W pomieszczeniu nadal panował półmrok, a chyba nie będą tak rozmawiać, prawda?
- Możesz zapalić światło? - odwróciła się przez ramię, kiwnięciem głowy wskazując na znajdujący się nad głową Driela włącznik, i posłała mu lekki uśmiech. Męczyła się chwilę z mechanizmem jednej żaluzji, ta ostatecznie ustąpiła i do gabinetu wdarły się ciepłe promienie późnoletniego słońca.
Podeszła do biurka i przysiadła na nim, podpierając się dłońmi. Spojrzała na czarnowłosego mężczyznę. Wyglądał gburowato i w istocie taki był. Był też złośliwy i upierdliwy. Ale w gruncie rzeczy to jej to odpowiadało, bo i ona mogła być przy nim równie zgryźliwa. Żeby nie było, że się tak w niego wpatruje, bo sobie coś miłego o nim myśli albo się mu podoba, rzuciła bezczelnie:
- Jakiś taki wczorajszy się wydajesz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.09.19 21:50  •  Gabinet dr Seo Empty Re: Gabinet dr Seo
Spanie w pracy? Oj bardzo nieładnie! Właśnie dlatego na ratunek przybył Anthony. Zanim ktokolwiek z przełożonych Seo zobaczy, że dziewczyna się obija w pracy, do gabinetu wkroczy on! Rycerz na białym koniu, obrońca niewiast. rozbudzacz śpiochów i miliony innych tytułów poza Matką Smoków. Jednakże pomimo jego heroicznego czynu, który powinien zostać nagrodzony jakimś orderem, dziewczyna nie wydawała się szczególnie zadowolona z wizyty. Tak to właśnie jest kiedy człowiek chce być podobny. Dobrze, że jednak o tej kawie nic nie wspomniała, bo Driel straciłby już resztki wiary w ludzkość. I tak wystarczyło już jego obecne podejście i fakt, że pani doktor najwyraźniej chciała się lekko podroczyć. Skoro jednak uderzyła w tę strunę, to Anthony postanowił kontynuować.
- Po pierwsze - to grower, a nie shower. Po drugie... - tutaj na moment przerwał, żeby zrobić teatralnie zdziwioną minę i przyłożyć rękę do lekko otwartej buzi - Podglądałaś mnie? Ostatnimi czasy czułem na sobie jakiś lubieżny wzrok w mieszkaniu, ale nigdy bym nie pomyślał, że podgląda mnie piękna i młoda pani doktor. Co Cę urzekło? Moje włosy czy alkoholizm? - starał się brzmieć poważnie i ukryć nutkę sarkazmu, ale z pewnością mu się to nie udało. Całość była zbyt oczywista, żeby oszukać brunetkę. Zresztą... Gdzie tam on, stary pryk i alkoholik razem z młodą i wyuczoną panią doktor? Takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach. Całość oczywiście nie oznaczała, że Anthony, jak to prawdziwy facet, nie może sobie zwyczajnie i po ludzku popatrzeć. Dlatego też nie pozostawał znajomej dłużny i również podążał za nią wzrokiem. W te klocki był akurat dobry, bo w przedszkolu to zawsze on wygrywał bitwę na spojrzenia. Zresztą, znając Seo pewnie i tak niedługo się zarumieni, więc wygraną ma w zasadzie w kieszeni.
- Robisz ze mnie potwora. To już nie mogę ot tak przyjść do mojej ulubionej pani doktor w odwiedziny? Może się stęskniłem za Twoim towarzystwem? - rzucił jakby był całkowicie niewinny i zaraz po tym sięgnął ręką nad włącznik. Posłuchał się, pomógł. Jeśli jakieś anioły notują dobre uczynki ludzi, to Muriel powinien dostać kolejną linijkę tekstu w zeszycie. Pech jednak chciał, że z przyzwyczajenia sięgnął ręką, która aktualnie była zraniona, co spotkało się ze stłumionym dźwiękiem próbującym wydostać się z jego gardła - Pieprzone skurcze... - no co? Nie mógł jej przecież tak na wstępie powiedzieć, że przyszedł do niej z sączącą się raną ciętą, która zapewne będzie wymagała kilku szwów do zagojenia. To byłoby zwyczajnie niemiłe!
- Zresztą planowałem Cię kiedyś zabrać na kolację, ale pewnie cały czas pracujesz. - szybko Driel, ratuj się. Żołnierz pomyślał, że właśnie taki prosty fortel zbije pannicę z pantałyku i sprawi, że nie zainteresuje się jeszcze jego nagłym przypływem bólu. Oczywiście nie zamierzał się ruszać z domu i jak tylko temat ucichnie, to będzie udawał, że powyższa propozycja nigdy nie padła, ale warto się poświęcić dla chwili. W każdym razie nie tylko z przekazywaniem informacji o swoim zdrowiu Driel miał problem. Siedzenie w miejscu też mu jakoś zbytnio nie odpowiadało, więc kozetka stała się samotna, a mężczyzna zaczął się przechadzać po gabinecie.
- A bo mi tak jakoś w gardle zaschło... Nie masz tu jakichś swoich medycznych mikstur? Nie bądź żyła, Seo. Pacjenci pewnie dają Ci jakieś prezenty. Weź się podziel. - wypowiadając te słowa bez skrępowania zaczął przeszukiwać szafki, o ile te oczywiście nie były zamknięte. Jeśli jednak kluczyk został przekręcony, to Anthony był w kropce. Musiał się zdać na łaskę czarnowłosej, a na tą raczej ciężko u niej liczyć. Życie jest ciężkie...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.09.19 1:13  •  Gabinet dr Seo Empty Re: Gabinet dr Seo
Czasami wolałaby nie wypowiadać niektórych słów. Dla własnego spokoju ducha. Jeśli przed sekundą była jeszcze choć trochę rozespana, teraz mogła być pewna, że dzisiejszego wieczoru nie będzie mogła tak łatwo zasnąć! Uruchomiła wszystkie szare komórki, zastanawiając się, co też Muriel miał na myśli. Nie korzystała z angielskiego na co dzień, a kiedy wreszcie zrozumiała - co zajęło jej dobrych kilka sekund - automatycznie i mimowolnie spojrzała na jego kroczę, oczywiście od razu odwracając wzrok w innym kierunku. Na jej policzki wpełzł blady rumieniec. Nie chciała tego słyszeć nawet w żartach! Nie to, że była jakąś cnotką, która wierzyła, że dzieci znajduje się w kapuście, wręcz przeciwnie! Czuła się dziwnie, wyobrażając sobie jakkąkolwiek inną część ciała Driela niż jego twarz. W końcu był jej pacjentem, do tego znajomym!
- No co ty, cały jesteś do schrupania. - zironizowała i puściła mu oczko, a jej twarz przybrała na kolorze. Nawet komplementy niewypowiedziane na serio były krępujące. Zlustrowała mężczyznę wzrokiem, wyglądał na wiecznie zmęczonego, miał problemy z alkoholem i lekami, ale w gruncie rzeczy... jakkolwiek to nie brzmiało, właśnie to w nim lubiła, bo to te cechy czyniły go nim. I już! Co nie znaczyło, że umniejszała problem uzależnienia Anthony'ego. Gdyby mogła, to wysłała by go na odwyk. Choć była więcej niż pewna, że na samo wspomnienie wyśmiałby ją prosto w twarz i kazał się nie wtrącać.
Gadkę o utęsknionych odwiedzinach skwitowała chłodnym uśmieszkiem, jednoznacznie sugerującym, że Sunhwa ma go za potwora. Nie pamiętała, kiedy albo czy w ogóle odwiedził ją tutaj bezinteresownie. Nie to, że się jakoś specjalnie dziwiła, w końcu kto chciał ot tak wpadać do miejsca, w którym zwykle jest opatrywany, zaszywany, sklejany czy odsłuchiwany. Nawet jej gabinet lekarski nieprzyjemnie się kojarzył, same obite gęby, połamane ręce i nogi, krwawiące, krzywe nosy. Sama przyjemność!
- Skurcze? Może powinieneś przystopować z lekami i stosować się do recept? - brzmiała trochę jak matka albo przejęty pacjentem lekarz. Do wyboru do koloru. Więc jednak z czymś przyszedł! Posłała mu podejrzliwe spojrzenie, ale nie zamierzała dociekać. Prędzej czy później i tak będzie musiał powiedzieć o co chodzi.
- Kolację? - wydęła lekko usta, próbując wykalkulowć prawdopodobieństwo, że mówił to na poważnie. Zaprosił ją gdzieś kiedyś? Jak dawno temu? O ile w ogóle. - O co ci chodzi... - zmrużyła ślepia, wpatrując się w jego twarz - Nieważne, skoro zapraszasz i płacisz, to znajdę czas w swoim napiętym grafiku! - udawała, że sprawdza daty w kalendarzu stojącym na biurku - O, patrz, przyszłą sobotę mam wolną! Mówię serio. - podkreśliła ostatnie słowa. Już się nie wyrwiesz, Muriel. Nie wiedziała, co planował i czy mówił na poważnie. I tak nie miał już wyboru. Co zostało powiedziane, nie da się odpowiedzieć... Czy jakoś tak. Założyła nogę na nogę, zaaferowana tematem kolacji. To miałaby być randka? Na samą myśl poczuła ciepło na policzkach. Nie, totalnie nie. Nigdy nie wyobrażała sobie ich wspólnej randki, dlatego była taka odważna i skora do odpowiedzi i pyskówek! Zaproszona na randkę w sposób oficjalny najpewniej by odmówiła. Emocjonalny nieudacznik.
Z jej chwilowego zamyślenia wyrwał ją głos strażnika, podskoczyła jak oparzona, kiedy bezceremonialnie zaczął sobie przeszukiwać szafki. Wszystko było posegregowane! Co za cholera. Zirytowana, ścisnęła nadgarstek Driela i spróbowała biodrem odepchnąć go nieco na bok, jednocześnie zamykając otwarte szafki.
- Zostaw! Poprzestawiasz! Żartujesz sobie chyba. Wziąłeś coś dzisiaj? Ile? - zirytowana wyrecytowała na jednym wdechu - Usiądź na fotelu i nie grzeb mi tu... - dodała, zaglądając do szafki, czy aby na pewno wszystko było na swoim miejscu. Nienawidziła bałaganu w pracy. Cholernie. Dzisiaj naprawdę zachowywała się jak mamuśka zmęczona swoim niegrzecznym dzieckiem. Nie podobało jej się to, ale jej lekarska strona nie mogła pozostać obojętną na te autodestrukcyjne wybryki. - Chcesz jakąś receptę? Po to przyszedłeś? - zmarszczyła brwi, gryząc dolną wargę. Miała nadzieję, że przytaknie, żeby mogła wygłosić mu kazanie o odpowiedzialnym braniu leków, czytaniu składów i recept, które pewnie i tak by olał, ale przynajmniej Sunhwa czułaby się lepiej. - Stary a głupi... - powiedziała z wyrzutem. Może naprawdę nie była zdenerwowana, a lekko zmartwiona? Ale co ona tam może wiedzieć o własnych uczuciach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.09.19 18:07  •  Gabinet dr Seo Empty Re: Gabinet dr Seo
Oho, przyłapał ją! Przyłapał ją na przyglądaniu się jego kroczu. No ładnie. Więc to tak czują się kobiety, które przyciągają wzrok mężczyzn na swoje piersi? Anthony musiał powiedzieć, że mu się to spodobało. Czuł jednocześnie dumę i lekkie poczucie wyższości. Może gdyby Meduza nie odwróciła zaraz wzroku, to na całą sytuację nie zwróciłby uwagi, ale tak to było zbyt oczywiste. W ukryciu zakłopotania nie pomógł też rumieniec, który od razu zajął całą cute buźkę pani doktor. Na twarz mężczyzny wkradł się perfidny uśmieszek potwierdzający tylko to, że Driel czerpie przyjemność z zawstydzania dobrej znajomej. Nikt nie miał tak niewinnych reakcji jak ona.
- No właśnie widzę. Wnioskując po rumieńcach, nawet sobie wyobrażasz jak mnie chrupiesz. Ładnie to tak spoglądać w ten sposób na pacjenta? - ciągnął temat dalej, bo przecież nie mógł przepuścić takiej okazji! Dawno u niej nie był, a to oznaczało, że przez ten cały czas się jej nie naprzykrzał. Z kolei w pokręconym toku myślenia Anthonyego oznaczało to, że był grzeczny przez cały ten czas. Wniosek? Mógł sobie ją trochę podręczyć! To w zasadzie mogłoby być jego trzecie uzależnienie - wprowadzanie ludzi w zakłopotanie, ale z tego przynajmniej nie musiałby się leczyć. Zresztą nikogo tym nie ranił, więc nie było żadnego problemu. Tak samo nie przeszkadzało mu przychodzenie do gabinetu Seo. Wbrew pozorom nawet lubił to robić. Dziewczyna była jedyną osobą, która w jakimkolwiek stopniu się nim opiekowała nawet jeśli robiła to tylko z poczucia lekarskiego obowiązku. Czuł jednak, ze gdyby odwiedzał ją zbyt często, to zwyczajnie by się narzucał, a tego robić nie lubił. Nie chciał, żeby ludzie myśleli, że do egzystencji potrzebuje towarzystwa kogokolwiek poza samym sobą. Co to, to nie. Dobrze mu było w samotności.
- Jakie skurcze? Myślisz, że przy takiej ilości połykanych landrynek odczuwałbym ból ze skurczu? Po prostu odzywa mi się kręgosłup. - skłamał, ale tylko częściowo. W końcu kręgosłup też go bolał, bo leki nigdy nie uśmierzały jego bólu całkowicie, a po prostu go zmniejszały. Zresztą koniec końców, Sunhwa i tak się dowie o jego małym zranieniu, ale do tego czasu może ją trochę pozwodzić. Co to za frajda dla lekarza, jeśli pacjent wszystko mu wyłoży na tacę? Gdzie nuta tajemniczości, gdzie śledztwo i niepewność? Anthony nie może pozwolić na to, żeby Seo nudziła się w swojej pracy. Musi podtrzymywać jej bieżący poziom ekscytacji!
- W sumie skoro znamy się tak długo, to powinniśmy się spotkać poza Twoim gabinetem. Jesteśmy zatem umówieni na randkę. Wolisz wpaść do mnie na noc czy idziemy gdzieś na miasto? - a co mu zależy. Jeśli pani doktor myślała, że swoja nagłą zgodą sprawi, że żołnierz się wycofa, to bardzo się myliła. To nie on przegra ich małą słowną przepychankę, tylko ona sama! Podejrzewał, że do całego spotkania zwyczajnie nie dojdzie, bo dziewczyna się zarumieni i wycofa, więc dlatego też dorzucił wzmiankę o wpadnięciu na noc. Niby brzmi niewinnie, ale jeśli jej umysł powędruje w niewłaściwą stronę, to zapewne zrobi jej mały mętlik! Smak zwycięstwa zaczął już czuć w momencie wypowiadania pierwszych słów, więc nic dziwnego, że teraz wwiercał się wzrokiem w Sunhwę. Kiedy się wycofa? W pierwszym zdaniu? Drugim? Sam obstawiał drugie! Jeśli jednak zgodzi się na randkę, to będzie miał mały problem, ale tego do siebie akurat nie dopuszczał. Bądźmy poważni. Starszy strażnik więzienny bez perspektyw, a do tego uzależniony od alkoholu i leków przeciwbólowych. Dodajmy, że jest jeszcze trochę nieprzyjemny i gburowaty. Co na wychodzi? Na pewno nie materiał na randkę. Najwyraźniej nie był też z nią na takim poziomie znajomości, żeby swobodnie buszować po szafkach, bo jego ekspedycja została brutalnie przerwana. Do tego stopnia, że szczur, który kręcił się po jego ciele wybiegł teraz na bark i zaczął gwałtownie piszczeć.
- No już Doggie. Wszystko w porządku. Pobuszuj sobie po gabinecie, a jak wszystko załatwię, to idziemy do domu. - zwrócił się do swojego kompana oczywiście ze szkockim akcentem, a później puścił go na podłogę, a ten z radością zaczął wciskać się pod wszystkie meble w poszukiwaniu skarbów. Pewnie szczur biegający po gabinecie lekarza nie był tym, o czym pragnęła Meduza, ale w końcu to jej wina, że zwierzątko się zestresowało. Musi za to zapłacić. Puszczenie wolno Doggiego nie było jednak wystarczające. Anthony stanął bokiem do Pani Doktor tak, by nie miała wglądu na jego zranione ramię i spojrzał na nią z poważnym wyrazem twarzy,
- Nie jestem tu po tabletki, a po coś, co tylko Ty możesz mi dać. - zaczął, ściągając z siebie kurtkę - Trochę się zastanawiałem czy Cię o to poprosić, ale w końcu się zdecydowałem. - dorzucił, chwytając dłońmi za dół koszulki, żeby następnie sprawnie ją z siebie zrzucić i ukazać swoją figurę pływaka. Jeśli Sunhwa nie była teraz zawstydzona tak, jak to zaplanował sobie Driel, to za moment na pewno będzie podirytowana, co też nie byłoby takie złe. - Widzisz... - kontynuował, chwytając ją za podbródek i niejako zmuszając ją do spojrzenia na swoje ramię - Miałem w pracy mały wypadek i zaciąłem się papierem. Myślałem, że gazeta i bandaż pomogą, ale chyba potrzebuję też trochę nici chirurgicznej. Masz chwilkę? Cholerstwo się sączy odkąd wróciłem z pracy! - i bum! Cała magia prysła, a na widoku Pani Doktor powinna się teraz znajdować niedbale zabandażowana rana, która dodatkowo była zaklejona plastrami i lekko przeciekała. Medykiem Driel na pewno nigdy nie zostanie. Co prawda całość odkaził, ale tyle. Choć z drugiej strony go to jakoś bardzo nie bolało, więc może przesadzał... Med oceni!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.19 4:09  •  Gabinet dr Seo Empty Re: Gabinet dr Seo
Nie patrzyła przecież celowo! Cholerne odruchy bezwarunkowe, biologii nie oszukasz! Próbowała sobie wytłumaczyć, jak gdyby popełniła właśnie najbardziej niewybaczalną zbrodnię. Pewnie szybko by o tym zapomniała, gdyby nie komentarz Anthony'ego. Bo on oczywiście musiał to skomentować! Nawet jeśli zauważył tę małą wpadkę, mógł ją taktownie przemilczeć... Kogo ona próbowała oszukać? Oczywiście, że nie mógł! Pewnie będąc w grobie, wstałby, gdyby nadarzyła się okazja, żeby jej trochę dopiec.
Ale był z siebie zadowolony. Sunhwa wolała nie zastanawiać się, co Driel sobie właśnie wyobrażał, jeśli cokolwiek sobie wyobrażał! Nie urodziła się wczoraj, ale zdecydowała, że odpuści sobie odkrywanie niezbadanych tajemnic męskiego umysłu, przynajmniej w tej chwili. Dla własnego bezpieczeństwa. Przyłożyła dłoń do policzka, z próbą zakrycia niewygodnego rumieńca, nie szczędząc na wrogich spojrzeniach, które zapewne wywołały reakcję odwrotną do zamierzonej. W duchu przysłowia "milczenie jest złotem" - nie odpowiedziała. Postanowiła przybrać rolę tej dojrzałej, tym samym wygrywając ten nienazwany pojedynek! Poza tym, o zgrozo, nienawidziła tych cholernych wypieków. Czerwieniła się jak jakaś małolata podczas oglądania filmu z rodzicami, kiedy na ekranie pojawiła się scena dla dorosłych. Jej próba stworzenia sobie wizerunku twardej kobiety pryskał w najbardziej trywialnych sytuacjach.
- Jeśli to kręgosłup, to tym bardziej powinieneś się tym zainteresować... - westchnęła ostentacyjnie, jakby zmęczyły ją jego pokrętne wytłumaczenia. I podejście do zdrowia. I do landrynek. Których ona mu nigdy nie odmawiała. Była częściowo odpowiedzialna za jego stan. W nałóg go nie wpędziła, ale jak prywatny diler zawsze ratowała w potrzebie. Bo wiedziała, jak ciężkie może być odstawienie tego świństwa, którym się tak zajadał. Jako lekarz powinna zakończyć to błędne koło, ale dając mu kolejne recepty miała poniekąd kontrolę nad ilością landrynek, którymi się szprycuje. Chyba, że nie tylko ona była dla niego taka hojna. Hipokrates by się za nią wstydził!
- Hmm... - wymruczała, przetwarzając informacje. Była trochę skonsternowana. Ba, trochę to za mało powiedziane. Anthony wyskoczył jej nagle z propozycją spotkania, najpierw miała to za żart, ale kiedy się zgodziła, a on kontynuował, uznała, że rzuca jej wyzwanie. Oczywiście, że zamierzała je przyjąć. Nawet jeśli policzki zapiekły ją na słowo randka, by za chwilę niemal zapłonęły na myśl o wpadnięciu na noc. Czy była to kontynuacja żartów z wcześniej? Spuściła wzrok, wpatrywała się w buty Muriela. Po chwili spojrzała na niego, siląc się na pewność siebie i posyłając lekki uśmieszek - Serio? Dajesz mi takie opcje i czekasz na odpowiedź? Z chęcią wpadnę. Nie mogłabym przepuścić takiej okazji. - rzuciła, nie mając nic do stracenia. Nie odgadnęła jego dokładnych zamiarów, ale jeśli mówił poważnie, to... byli umówieni na randkę miała okazję odwiedzić go w jego własnym mieszkaniu, w najbardziej intymnym z intymnych miejsc. Naprawdę oferta nie do odrzucenia. I skok na głęboką wodę.
Czy było to jedynie jedno z wyzwać Muriela, czy prawdziwa randka, Seo była nieco poddenerwowana. Umawiała się wcześniej, ale otoczka tego spotkania wydawała się jej jakaś niepoprawna, zakazana. Czy to przez fakt, że w gruncie rzeczy umówiła się właśnie z jednym ze swoich pacjentów? I to jakim!
Sprawdzając, czy lekarskie bibelotki pozostały nienaruszone, do jej uszu dobiegł bliżej niezidentyfikowany warkot, a gdy odwróciła się zaciekawiona, Doggie baraszkował na podłodze. Miała nadzieję, że nikt nie postanowi wpaść do gabinetu, kiedy pupil Anthony'ego będzie akurat w pobliżu drzwi wejściowych. Okropny język, pomyślała, nie ważąc się wypowiedzieć tego na głos.
Posłała mu pytające spojrzenie. Znowu jakieś zagadki? Nie miała szansy odpowiedzieć, kiedy Driel postanowił urządzić jej prywatne show. Podążała wzrokiem za podsuwającą się w górę koszulką, z każdym centymetrem czując coraz większe zdenerwowanie. I panikę. Udałoby się jej zachować pokerową twarz, gdyby nie chwycił jej z zaskoczenia. Poczuła tak doskonale znane ciepło oblewające jej twarz, z początku wywołane poczuciem wstydu, po chwili ustępując miejscu złości.
Właściwie to wściekłości, kiedy zobaczyła prowizoryczną parodię opatrunku, jaką sobie zafundował pan strażnik! Chwyciła zdrową rękę mężczyzny na wysokości łokcia i pociągnęła w stronę kozetki, dając mu do zrozumienia, żeby posadził tam swoje cztery litery. Sama skierowała się do odpowiednich szafek i szybko skompletowała odpowiednie medykamenty, które ułożywszy na stoliku niewielkim chirurgicznym na kółkach, kopnęła w stronę Driela, łypiąc na niego złowrogo. Przysiadła obok czarnowłosego, zakładając rękawiczki na wilgotne jeszcze dłonie.
- Długo zamierzałeś to ukrywać? - delikatnie usunęła opatrunek i wydała z siebie pomruk dezaprobaty - Od kiedy ją masz? Jest do szycia. - a niebo jest niebieskie. Sięgnęła po antyseptyk i spryskał nim delikatnie ranę. - Masz szczęście, że nie jest zakażona i niezbyt głęboka. Dlaczego nie przyszedłeś z nią od razu?  - zapytała z wyrzutem i spryskała ranę innym środkiem. - Teraz znieczulę...  - sięgając po opakowanie ze strzykawką, mimochodem zerknęła na goły tors Driela. Nie mógł zostać w koszulce? Wystarczyło podwinąć rękaw... Koniecznie musiał się pochwalić. Pobrała odpowiednią ilość roztworu, wycisnęła resztkę powietrza ze strzykawki. - Trochę zaboli  - oznajmiła z uśmiechem na twarzy, chociaż doskonale znał kolejne kroki, i wbiła igłę w skórę Anthony'ego. - Iiii już. Chcesz nagrodę dla dzielnego pacjenta?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.19 18:40  •  Gabinet dr Seo Empty Re: Gabinet dr Seo
Wygrała? Ha! Dobre sobie! To tak jakby zawodnik przekraczający metę jako drugi zadeklarował, że jest zwycięzcą. Wygrał nikt inny jak Anthony. Dzięki jego sprytnym komentarzom i zawstydzaniu przeciwniczki wyrzucił jej z ręki jakikolwiek oręż, co z kolei sprawiło, że zwyczajnie zamilkła. Swoją drogą ciekawe jest to, że Sunhwa jest lekarzem, a mimo tego wystarczy temat krocza, żeby całkowicie zamknęła się w sobie. Może po prostu w przypadku Driela było to coś specjalnego? Dobra, nie ma sensu pastwić się nad przegranym. Anthony na razie jej odpuści.
- Mam w nim kilka śrub. Jeszcze tylko tego mi brakuje, żeby jakiś lekarzyna wcisnął mi tam kolejne. Chirurgów czasem ponosi fantazja, a potem mój kręgosłup za to płaci. Nie, dzięki. Wolę tabletki. Łykam, popijam dobrą whisky i prawie pomagają. - skwitował wzdrygając się na myśl o tym, że ktoś chciałby mu jeszcze cokolwiek dorzucić do jego kości. Raz się zgodził i żałuje do tej pory. Załatwili go tak, że teraz musi pić, żeby żyć. Znaczy... To nie tak, że mu to nie odpowiada, ale pierwszy rok rekonwalescencji to był istny koszmar nie tylko pod względem fizycznym, ale także i psychicznym. Jeden wypadek i metalowe śruby spieprzyły mu życie na ponad rok, a jakby tego było mało, ich skutki odczuwa do tej pory. I niekoniecznie mowa tutaj o chronicznym, silnym bólu rozdzierającym jego całe plecy. Tego jednak Seo nie musiała wiedzieć. A niech się tylko domyśla! Żołnierz nie może tak łatwo okazywać słabości.
- Hoooo... - zdziwione mruknięcie wyrwało się z jego ust samoistnie. Przez chwilę spoglądał na czerwoną panią doktor, po czym na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmieszek. Zgodziła się jawnie wpaść do niego na noc? Nie wycofała się i podjęła wyzwanie? Ten wieczór na pewno będzie jednym z ciekawszych jakie dane było przeżyć Drielowi w ciągu ostatnich kilku lat. Dobrze! Skoro podniosła rękawicę, to pojedynek się rozegra - W takim razie widzimy się u mnie o dwudziestej. Adres znasz, nie? Jakieś szczególne życzenia co do kolacji? - no bo przecież nie będzie niczego zamawiał, skoro sam umiał gotować. Zresztą to jedna z niewielu rzeczy, które sprawiały mu coś, co można było nazwać radością. Skupienie się na przepisach i pichceniu sprawiało, że ból jego pleców przez jakiś czas zanikał pod płaszczem koncentracji. Czasami zdarzało się nawet, że Anthony po prostu piekł i gotował, a później jedzenie wyrzucał, bo nie miał kto tego przejeść.
- A, i ubierz się jakoś wygodnie. Nie przesadzajmy z jakimiś sukienkami i garniturami. Nie jesteś gotowa, żeby mnie w nim zobaczyć. - dorzucił zadowolony z siebie wiedząc, że Sunhwa jakoś na to zareaguje. Musiał jednak sam przed sobą przyznać, że jeśli tylko zgoli swój kilkudniowy zarost, ułoży włosy i założy garnitur to wygląda jak całkowicie inny człowiek! Problem jednak w tym, że z całym przedsięwzięciem jest za dużo zachodu.
Oho! Muriel właśnie dostał preview ich randki. Seo nagle przejęła inicjatywę i pociągnęła go na kozetkę. Usadził na niej tyłek wyraźnie rozbawiony i czekał na kolejne ruchy doktor. Czy zdjęcie koszulki potrafiło robić takie cuda? A może zwyczajnie myślała, że od takiej rany straci rękę? Niech się Seo nie martwi! Driel był często w gorszym stanie i jakoś z tego wychodził.
- Jak ukrywać? Przecież bym się tutaj nie pojawił, gdybym ją chciał ukrywać, Sherlocku! - rzucił trochę zdziwiony, bo przecież wszystko mogła wywnioskować sama. Zdjął koszulkę, podstawił jej ranę prosto pod oczy i jeszcze ma czelność go oskarżać o jej ukrywanie. To tak nie działa! - Byłem na nocnej zmianie. Naprawdę oczekujesz, że po nocce chciało mi się jeszcze tutaj przychodzić? Przecież to nie tak, że mi urwie rękę jak poczekam ze zszywaniem parę godzin. Zresztą to tylko powierzchowna rana, więc o co tyle hałasu? - tak, Driel miał w zwyczaju bagatelizować swój stan oraz swoje zdrowie. Wychodził z założenia, że jeśli coś nie zabiło go od razu, to przecież nie zabije go też po kilku godzinach dobrego snu. Po co więc się spieszyć i nachodzić biedną panią doktor z samego rana? Niech sobie odpocznie, wypije kawę, a on przyjdzie wtedy, kiedy będzie miała chwilę wolnego. Taki z niego dżentelmen.
- Tak. Naklejkę i dużego buziaka w nagrodę. - rzucił ironicznie, bo wiedział, że ani jednego ani drugiego nawet nie zobaczy - W ogóle to byłaś delikatniejsza niż zwykle. Czyżbyś zaczęła się o mnie bardziej martwić? To nawet słodkie! - podpuszczanie osoby ze strzykawką w ręce z pewnością nie było dobrym pomysłem, ale przecież nikt nie mówił, że Anthony jest wybitnym strategiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.09.19 18:03  •  Gabinet dr Seo Empty Re: Gabinet dr Seo
Ponownie zdecydowała się na milczenie. Nie dla wygranej we własnej grze, ale ze zrozumienia i poniekąd, gdzieś w najgłębszym zakamarku jej umysłu, akceptacją. Mogła sobie wyobrazić jak frustrujący był dla byłego żołnierza wypadek, operacja i okres rehabilitacji, ostatecznie nie zakończonych całkowitym sukcesem i skazującym go na pewnego stopnia kalectwo. Choć o jego chorobie nie wiedziała zbyt wiele. Pewnie mogłaby zerknąć w jakieś akta, karty zdrowia czy cokolwiek, ale jej poczucie moralności nie pozwoliłoby potem spojrzeć Murielowi w oczy. To zbyt intymne i natarczywe. Miałaby jego historię na talerzu, a biedaczek nie miałby o tym pojęcia. Pewnie ostatecznie i tak by się do tego przyznała, czując się jak stalker. Byli znajomymi, ale żadne z nich nigdy nie zwierzało się drugiemu z... tak prywatnych spraw.
Ha! Jeśli myślał, że może sobie z nią pogrywać jak z jakąś zakochaną małolatą (którą przecież nie była!), to się przeliczył. Fakt, że czerwieni się trochę za często i jest nieco wrażliwsza na niektóre tematy, nie znaczył, że nie lubiła się droczyć tak samo jak i on! Wszystko pięknie i cacy, gdyby nie kolacja, która okazała się być jednak na poważnie. Cóż, whatever happens, happens.
- Hmmm - wymruczała, delikatnie żując dolną wargę - Może przygotujesz mi coś angielskiego? [/colo]- czy tam szkockiego, dla niej to i tak było jedno i to samo! - [color:99ca=#6C3FD9=]Albo nie! Zrób mi jakiś domowy, koreański obiadek. Jak w domu. Dawno nie jadłam czegoś przygotowanego z sercem... - uśmiechnęła się rozmarzona. W końcu kontakt z rodziną zerwała zaraz po rozpoczęciu studiów. Od czego czasu żywiła się mrożonkami, wynosami albo przypalonym ryżem. Idealna pani domu!
- Wow, przyznaję, nie jestem gotowa. Nie mogę uwierzyć, że w ogóle masz garnitur - odbiła piłeczkę, próbując sobie wyobrazić Anthony'ego w pełnym, eleganckim wydaniu. Nope. Niemożliwe. Sunhwa nawet na jego własnym ślubie widziała go w jeansach, może w niedopiętej na ostatnie guziki koszuli i niedbałym kucyku. I niedokładnie ogolonego! Ubrać się wygodnie, hmpf, brzmi jak zaproszenie na netflix and chill - Jasne, na luzie. Myślisz, że zamierzałam się dla ciebie odstawiać? - Przecież nie zamierzała!
Tak go bawiła jej troska? Kiedyś wpadnie do gabinetu z czymś poważniejszym, a wtedy ona będzie musiała odebrać bardzo ważny telefon! Bo przecież kilka minut a nawet godzin nie robi ranie większej różnicy! Bakterie i drobnoustroje zaczekają, aż Muriel pofatyguje swoje cztery litery do swojej ukochanej pani doktor!
Jeśli ona miała być Sherlockiem, to on zdecydowanie nie nadawał się na Dr. Watsona!
- Jesteś niemożliwy, jak małe dziecko. A może denerwowałeś się, że będę zła za kolejny uraz? - tak jak dzieci boją się przyznać matkom, że coś przeskrobały, aj! - Na nocnej zmianie. I zaatakował cię więzień? - strzelała, że raczej nie urządzili sobie z innymi strażnikami sparingu - Czemu miał broń? Może i powierzchowna rana, ale zrobiona jakimś brudnym, więziennym czymś. Mogła się zakazić, a takie cholerstwa dłużej się goją - była pewna, że Driel doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dlatego tak ją to irytowało - Musiałbyś tutaj przychodzić jeszcze częściej... - dodała, niby niezadowolona. Lubiła wizyty Anthony'ego, nie miałaby nic przeciwko odwiedzinom na herbatę czy lunch (do czego oczywiście by się nie przyznała), ale pieszczenie się z jego niedogojonymi ranami nie wprawiały jej w zachwyt.
Uśmiechnęła się pod nosem, odkładając zużytą strzykawkę na tackę. Powinna sobie takie sprawić. I dawać je Murielowi. Mógłby je zbierać do segregatora, a za każde dziesięć to ONA dostawałaby jakąś nagrodę. W końcu i jej się coś należy! Sięgając po świeże nici i igłę chirurgiczną, z całych sił starała się nie patrzeć na gołą klatkę strażnika. Zapewne nawet najkrótsze zerknięcie nie uszłoby jego uwadze, tak jak i niesubtelne uniki.
- Wolisz jak jestem niedelikatna? - zapytał niewinnie, by za chwilę rozpocząć zszywanie. Tym razem się nie cackała, chciała mieć to z głowy, opatrzeć ranę i czym prędzej ubrać Anthony'ego. Jeśli wolał ją stanowczą i z pewnymi ruchami, to proszę, podano do stołu! Lewą rękę zaciskała na jego bicepsie, żeby ułatwić sobie nieco pracę, jej ruchy były dokładne i szybkie. Zawiązawszy supełek, odcięła zbędną długość nici i opatrzyła ranę kompresem, owijając ją elastycznym bandażem. Poklepała opatrunek.
- Gotowe. Gdyby jednak coś zaczęło dziać się z tą niegroźna raną, przyjdź do mnie od razu. No i ubierz się wreszcie. Takie widoki powinieneś zostawić na randkę - mrugnęła figlarnie, tym samym osiągając szczyt swoich możliwości w tym nieflircie, konteście prawiepodtekstów czy cokolwiek to było!
Zdjęła rękawiczki i umieściła je z innymi zbędnymi już medykamentów. Rozejrzała się po sali, w poszukiwaniu szczura mężczyzny, o którym całkowicie zapomniała, zaaferowana półnagim Drielem i jego raną. Podeszła do biurka i wygrzebała z nich paczkę chipsów warzywnych. Położyła kilka na podłodze.
- Kici kici, taś taś - zawołała, nie bardzo wiedząc jak przywołać Doggiego. Zdecydowanie preferowała koty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.19 20:57  •  Gabinet dr Seo Empty Re: Gabinet dr Seo
Żadne tam prywatne sprawy! Anthony po prostu kompletnie nie przejmował się swoimi plecami. Ba, nawet zapomniał, że było z nimi coś nie tak i właśnie dlatego nie zamierzał się z niczego zwierzać Med. Zresztą był byłym Eliminatorem, a tacy nie narzekają na to, co się rzuca im pod nogi, a po prostu to ignorują.
Nie no, małolatą w mniemaniu Driela była. W końcu była młodziutka i niedoświadczona, więc nic dziwnego, że żołnierz spoglądał na nią dokładnie w taki sposób. Jej nieopierzenie zdradzało także to, że na randkę zaproponowała szkockie jedzenie. Czy ona zdawała sobie sprawę z tego, co jest tam narodowym przysmakiem? Czy była gotowa zjeść owczą wątrobę, płuca i serce? Zresztą gdzie on w tym pieprzonym M-3 znajdzie owcze podroby? Tutaj najłatwiej trafić tylko na ryż, ryby i wszystko, czym człowiek zbytnio się nie naje. Gdyby raz spróbowali kuchni prawdziwych mężczyzn, to z pewnością nigdy by już nie wrócili do tego całego sushi.
- Koreański? - zagadnął, przeklinając w myślach to, że Seo się jednak ogarnęła i wymyśliła coś mniej ekstremalnego. A już chciał zobaczyć jej minę na widok szkockiego specjału! Shame... - A co Wy tam takiego jecie? Szarańczę, psy? Po przebywaniu w M-3 spodziewam się już wszystkiego, ale skoro chcesz, to poszperam coś w sieci. Nie spodziewaj się jednak w tym wszystkim serca. - gotowanie to gotowanie. Nie było sensu mieszać w to uczuć. Anthony nigdy nie spoglądał na tę czynność jako na coś, co może przekazywać emocje. Dla niego była to po prostu seria mechanicznych ruchów tak, jak strzelanie z karabinu. Podążało się za instrukcjami, wypełniało się machinalnie kolejne punkty przepisu i otrzymywało się zamierzony efekt. Nic trudnego, ale także nic bardzo zajmującego. Coś jak gra na telefonie, która nudzi się po dwóch dniach. Musiał jednak przyznać, że uśmiech Seo był kuszącym widokiem, więc tym razem może trochę bardziej się postara...
- Nie? Myślisz, że jestem jakimś menelem? Skoro mam mundur, to mam też garnitur. Kiedyś, kiedy jeszcze zapraszali mnie do szych pokroju dyktatora, miałem więcej okazji by go zakładać. Teraz kilka sztuk po prostu się kurzy w szafie. - bycie eliminatorem ma, cytując klasyk, plusy dodatnie i plusy ujemne. Dodatnim z pewnością jest możliwość eliminowania celów, a ujemnym nudne spotkania z szychami, które czasem pogratulują usunięcia kogoś. To drugie było szczególnie upierdliwe, bo o dziwo niechęć nie działała na grube ryby odpychająco. Starali się wtedy jeszcze bardziej udowodnić, że jednak coś znaczą, czego oczywiście Anthony nie dostrzegał - A nie? - zapytał wyraźnie zasmucony - Myślałem, że przyjdziesz do mnie w obcisłej, czerwonej, krótkiej sukience i wysokich czarnych szpilkach. Do tego stetoskop w ręce... Nie, stop. Nie będę Ci opowiadał za dużo o moich snach. - na sam koniec wypowiedzi bezradnie westchnął, w duchu oczekując ciekawej reakcji pani doktor. Oczywiście, że to wszystko było kłamstwo, bo Driel snów nie miewał, ale Seo nie musiała tego wiedzieć. Zresztą nie wyparłby się też, że taki widok nie cieszyłby jego oczu, więc może i jakieś ziarenko prawdy w tym wszystkim było. Przede wszystkim chciał jednak kontynuować swoją małą próbę zawstydzania czarnowłosej. Nie wiedzieć czemu sprawiało mu to taką samą przyjemność, jak nowa butelka alkoholu!
- Miałbym się przejmować tym, że się zezłościsz? Pfff! Nigdy! - samo zadanie takiego pytania wiązało się z automatycznym oburzeniem Driela. No co ona sobie wyobraża? Niedoczekanie Seo! - Przecież tłumaczyłem Cię, że to zacięcie od papieru. Mieliśmy małą awarię drukarki, akurat się przebierałem i papier rozciął mi skórę. Chyba nie sądzisz, że jestem już tak stary, żeby zranił mnie jakiś więzień? - spojrzał na nią świdrującym wzrokiem, jak gdyby chciał tym samym wymusić określoną odpowiedź. Co prawda Sunhwa mogła nie wiedzieć, że więźniowie w miastowych celach nie zawsze są ludźmi, a ich siła czasem mogłaby spokojnie powalić i dziesięciu dorosłych chłopa, ale bez przesady. Anthony czuł się o piętnaście lat młodszy niż w rzeczywistości wskazała mu metryka, więc spisywanie go na przegraną było ciosem dla jego dumy. Lepiej, żeby pani doktor nie brnęła w ten temat zbyt głęboko, bo staruszek może się zirytować.
- Tak. Ciągnij mnie za włosy i każ sobie mówić "mamuśko". - zaśmiał się radośnie, w ogóle nie zwracając uwagi na to, że Med właśnie zszywa mu ranę i wszelkie ruchy ręki mogą sprawić, że szew nie będzie wyglądał tak ładnie, jak powinien. Czort z tym! I tak miał już na swoim ciele paręnaście szram, więc kolejna z pewnością go nie oszpeci.
- Już? - zerknął pytająco na Seo i przyjrzał się swojej ranie. Fachowa robota, ale tego przecież nie powie. Mężczyzna zgiął kilka razy rękę, zacisnął pięść, zrobił parę wymachów... Wszystko się trzymało, więc nie było problemu. Będzie mógł wrócić do obezwładniania więźniów już na następnej zmianie - Tak? Wolisz nagą klatę i spodnie czy nagą klatę i fartuszek? Dam Ci wolną rękę co do mojego ubioru. W końcu to Ty masz się czuć komfortowo. - patrzcie państwo jaki dżentelmen! Wcale nie chciał poznać opinii Seo, żeby potem ją przeinaczyć, skąd. Niezałożenie koszulki też nie było celowe. W końcu rana lepiej się goi, kiedy ma dostęp do powietrza, a delikatny chłód gabinetu i gęsia skórka na jego ciele wspomogą jeszcze proces leczenia.
- Czy Ty odróżniasz szczura od kota i królika? - zapytał wyraźnie rozczarowany i zaczął podchodzić do pani doktor. Jeśli chciała nakarmić Doggiego, to należało jej w tym pomóc. - Ucz się. Weź trochę przysmaków w palce. - poinstruował, zbliżając się do jej pleców, żeby zaraz chwycić za jej rękę z przysmakami - Kucnij i nie ruszaj się przez moment. Może Cię delikatnie skubnąć zębami, ale nie zabieraj ręki, bo go spłoszysz. - dalej uczył jej szczurologii, towarzysząc jej przy każdym ruchu. Jeśli ostatecznie kucali już na podłodze gabinetu, Driel "kliknął" kilka razy językiem i wtedy jak na zawołanie spod mebli wyskoczył Doggie. Jego różowy nosek zaczął niuchać przyjemne zapachy i z każdą chwilą zwierzak ostrożnie zbliżał się do ręki Med. Być może kusiły go chipsy, a być może czuł się spokojniej widząc obok Anthonyego, ale ostatecznie ukazał żółte ząbki, żeby chwycić pierwszy przysmak z ręki Seo. Jeśli tego nie zepsuje, to zdobędzie pierwszy poziom zaufania!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach