Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Go down

Wyrzuciwszy z siebie ten strzęp informacji o losach Eliota wśród łowców, zamilkł na dłuższą chwilę. Potrzebował czasu, żeby stłumić gniew, który się w nim narodził już wtedy, w klatce. Od tamtego momentu nie uspokoił się dłużej niż na kilka sekund, po prostu trwał na granicy szału, przez co kotowata nie mogła oprzeć się jego atakom, obdarzonym większą siłą niż zazwyczaj. Adrenalina jednak odeszła, złość nie mogła mu w tym momencie pomóc. Oparł głowę o ceglaną ścianę, pokrytą na wpół zdartym tynkiem i przymknął oczy. Oddychał głęboko, skupiając się mocno na ruchach płuc. Nie był zmęczony, ta czynność miała charakter czysto symboliczny, miała zakomunikować wojskowej "jest okej, nie wpadnę już w furię", bo tak ludzie odbierali to co on teraz robił. Czuł płynące po czole krople potu, nadal było mu nieco duszno, ale i tak warunki w tym ocienionym budynku stały na o niebo wyższym poziomie niż ciasna, przykryta ciemną plandeką, klatka. Powoli naciągnął spodnie, uważając by nie przesunąć bandaża zbyt nagłym ruchem. Podciągnął do siebie zdrową nogę i na jej kolanie oparł rękę, drugą dotknął podłogi. Trwał w takiej pozycji ważąc w głowie ich cele i możliwości działania.
Pierwsze słowa białowłosej uderzyły w próżnię. Prowokowała go bezczelnie od pierwszej chwili, a on zbyt łatwo dawał się na to nabrać, nie oczekując po tej istocie takiej perfidii. Teraz jednak miał tego świadomość i nie zamierzał dać jej żadnej satysfakcji. Niech się udławi własnym jadem. Nie zamierzał jej mówić, że Eliot, by wkupić się w łaski Kami, zamordował własnoręcznie jednego z generałów i przyniósł jego głowę niemalże na srebrnej tacy. Może i byli naiwni, pozwalając mu dołączyć, jednak tych dwunastu łowców było mała ceną w porównaniu do ilości usuniętych żołnierzy na wyższych stanowiskach. Co do jego przyjaźni ze zdrajcą... nie zamierzał do tego wracać. Traktował ten epizod jako zamknięty i więcej go nie otworzy. Kocica po prostu złapała go, gdy przez rozdrażnienie miał opuszczoną gardę i stąd pozwolił sobie wyzwolić te emocje.
Następne zdania kobiety miały dla niego więcej sensu i dlatego na nich się skupił. Nie przerywał jej, wysłuchał do końca co miała mu do powiedzenia. Dopiero kiedy urwała, widocznie oczekując odpowiedzi, otworzył usta, nadal jednak siedząc z przymkniętymi oczami. Nie odwracał nawet głowy w jej stronę, mówił na tyle głośno, by mogła go usłyszeć wyraźnie.
- Jesteś charakterystyczna, twój opis na pewno dotarł do niego przy pierwszym powrocie do kryjówki. Zna cię, wie co potrafisz, wie jak myślisz. Nie sądzę, by mógł od razu wszystko przewidzieć, ale kiedy znajdą zwłoki Ryo ze śladami duszenia i tortur, na pewno się domyśli, że już wiesz. Owszem, pośle ludzi na poszukiwania. Przybiegnie tu spora zgraja, zaczną udawać, że tropią i wrócą dłuższą, okrężną drogą do głównej bazy. Za to bokiem wyśle dwóch, maksymalnie trzech ludzi, takich naprawdę dobrych w swoim fachu. Ich nawet nie zobaczymy. Jeden będzie wymordowanym z psim nosem, ten podkradnie się do pick-upa i złapie nasz zapach. Wtedy znajdą nas od razu. Bez broni palnej nie będziemy stanowić zagrożenia dla trójki mutantów. Wystarczy, że zmienią się w bestie. Siłowałaś się kiedyś z wilkiem, który miał dwa metry w kłębie? Nic, co warto powtórzyć, tyle ci powiem. - głos Ivo w tym momencie był cichy i monotonny, brzmiał jakby właściciel porzucił już całą nadzieję na pomyślny obrót spraw. Tak nie było, Bergsson myślał intensywnie nad tym, co mogli zrobić w ich obecnej sytuacji. - I jak ci się podoba taki scenariusz? - zapytał, już nawet nie siląc się na złośliwość.
- Musimy zabić następnego zmiennika, który przyjdzie by sprawdzić stan więźniów. To powinno kupić nam trochę czasu, a jeśli nie odniesiemy żadnych ran podczas walki, to zyskam na regeneracji rany. Jeśli nie masz ochoty w ten sposób zaryzykować, będziemy zmuszeni do szybkich przenosin. Nie możemy długo zostać w jednym miejscu, nie mamy luksusu zignorowania opcji, w której handlarze niewolników posiadają psy tropiące lub takich wymordowanych. Ta ruina nie nadaje się do obrony w żaden sposób.
Zamilkł ponownie. Żadne opcje w tej chwili mu się nie podobały. Mogliby z pewną dozą prawdopodobieństwa uciec pościgowi, ale od kiedy za cel postawili sobie zlikwidowanie Eliota, ich zadanie stawało się co raz trudniejsze. I wszystko rozbijało się o brak porządnej broni, a w szczególności broni palnej. No i najważniejszy punkt - jeśli mieli zrobić to oboje, razem, to z pewnością nie uskutecznią swojego planu tej nocy. Być może nawet nie następnej ani kolejnej. Takie rany jak ta na jego udzie nie goiły się z dnia na dzień, z łowczą regeneracją czy bez niej. A on forsując się, zdołałby zabić może trzech wymordowanych i to nie w tym samym momencie. Potrzebowali przynajmniej pary pistoletów. Albo pistoletu i nieco dłuższej maczety, zauważył bowiem, że kobieta preferowała najwidoczniej broń białą.
Milczał jednak i czekał na słowa kobiety, ciekaw co teraz wymyśli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dała mu chwilę na przyswojenie sobie wszelkich informacji jakie mu podała przed chwilą. Cierpliwie czekała, ona nie widziała niedociągnięć ale może on coś dostrzegł? Co dwie głowy to nie jedna. Po krótkiej chwili milczenia w końcu otworzył usta. Spojrzała na niego uważnie się mu przysłuchując. Na wzmiankę że jest charakterystyczna, złapała kosmyk białych włosów między palce, sunąc nimi aż po końcówki. Wpatrywała się w swoje bielusieńkie niczym śnieg włosy. "Ma racje.." pomyślała mrużąc przy tym oczy. Znała go dość dobrze wtedy, ale minęły trzy lata. Sporo się od tamtego czasu zmieniło. "Wystarczy że dostanie do rąk Katanę.. i informację że mam białe włosy.. będzie wiedział że mu nie odpuszczę.. ale.." przemknęło jej przez myśl. Już się kolejna myśl zrodziła dzięki podsumowaniu Ivo. - Ten scenariusz nie jest zbyt kuszący ale coś w nim jest. Eliot będzie wiedział że to ja z chwilą gdy dostarczą mu katanę.. i masz rację.. on mnie zna aż za dobrze.. wie że nie odpuszczę mu.. że będę chciała konfrontacji.. ale nic nie wie o tobie.. - i tu oczy jej rozbłysnęły nagle. - Zna mnie sprzed trzech lat.. wie że nigdy bym nie posunęła się do współpracy z łowcą.. i to jest nasz element zaskoczenia.. będą szukali jednej osoby, kobiety w białych włosach.. to da Ci czas żeby wydobrzeć.. uśpimy ich czujność.. - kontynuowała z zadowoleniem w głosie. To był bardzo dobry plan w jej mniemaniu. Zamilkła na chwilę. - Mogę zdobyć dla ciebie broń palną.. - powiedziała nagle cichym tonem. - Zostawiliśmy z Krisem plecaki w jednym z budynków na obrzeżach ruin.. mam w plecaku Glocka17 i dwa magazynki.. mi i tak się nie przyda.. ale Tobie jak najbardziej.. - powiedziała patrząc na niego. - Tylko trzeba poczekać do zmroku.. musisz pozwolić nodze odpocząć.. znajdę jakieś wygodniejsze i bezpieczniejsze miejsce dla ciebie.. - zapewniła go ze spokojem w głosie. Był jej kompanem na ten czas a ona o towarzyszy broni dbała lepiej niż o siebie. - Ale póki co.. trzeba przeczekać do zmroku.. w sumie wymordowana wspomniała że czekają na powrót szefa.. to może znaczyć że Eliota jeszcze nie ma w mieście.. a plecak który znalazłam na siedzeniu obok kierowcy był wypchany jedzeniem i wodą. Może ta zdzira miała nas pilnować całą noc? Miała ten plecak na ramieniu jak Rico podawał mi przez kraty butelkę z wodą.. - przypomniała sobie od razu się z nim dzieląc informacjami. Po czym odchyliła głowę w tył i oparła ją o zimną ścianę. Było jej zbyt gorąco żeby teraz coś ruszyć do jedzenia. - Podaj mi wodę.. pić mi się chce.. - wymruczała zamykając ślepia na chwilę i wystawiając dłoń w jego stronę, bo butelkę miał po swojej stronie.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Siedział oparty o ścianę, wsłuchując się w jej głos. Mówiła z sensem, ale nadal pewne elementy układanki nie weszły na swoje miejsca, nadal plan narażony był w zbyt wielu miejscach. Drgnął nieco, gdy wspomniała o schowanym Glocku. Czy teraz mówiła prawdę? Naprawdę dałaby mu do ręki broń, z którą mógłby zabić ją w dowolnym momencie, choćby i w chwili, gdy obejmie uchwyt pistoletu po raz pierwszy. Ona mogła czuć, że ryzykuje, on niestety wiedział, że jest bezpieczna. Zabójstwo Greybustera było dla niego priorytetem, druga taka okazja może się nie powtórzyć, dlatego Ivo zamierzał skorzystać z wszelkiej pomocy, jaką tylko mógł zebrać. Nawet jeśli pochodziła ona od przedstawicielki Władzy. Która, notabene, tak często zmieniała podejście do egzekutora, że ten w żaden sposób nie mógł określić jej nastawienia, tak z pełną pewnością. Obecnie, po raz pierwszy okazała mu coś na kształt troski, odkąd tylko się poznali. Nie mógł się jej dziwić, prawdopodobnie widziała w nim tylko brudnego i zapchlonego rebelianta, czającego się w ściekach i chłepczącego krew niewinnych obywateli miasta. Ona zaś dla niego była tylko wierną suką dyktatora, gotową na każdy jego rozkaz zatopić kły w dowolnym człowieku, ceniącą rozkazy wyżej niż własne życie.
Jak widać, pozory mogły mylić.
Dopiero teraz otworzył oczy. Złapał za butelkę wody i włożył ją w wystawioną dłoń Angel. Spojrzał teraz na nią, wpatrując się uważnie w jej twarz. Jego głos był cichy, z powodu zmęczenia.
- To nasza jedyna nadzieja. Jeśli Ryo miała siedzieć cały dzień, zaczną jej szukać o wiele za późno. Prawdopodobnie też nie dadzą rady przeszukać całego miasta... Ten plan może się udać... choć wolałbym, żeby Eliot nie spodziewał się twojego powrotu. - oparł skroń o chłodną ścianę, ciałem nie poruszając ani o centymetr.
- Słuchaj, Angel, dlaczego to robisz? Dlaczego posuwasz się do sojuszu ze znienawidzonym wrogiem, żeby zabić kogoś, kto był kiedyś twoim przyjacielem? Myślałem, że żołnierze zamiast mózgu mają komendy generałów...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wzięła od niego wodę i upiła kilka mniejszych łyków, trzymając za każdym razem wodę w ustach przez krótką chwilę. Spojrzała w kierunku okna słuchając jego słów. - Lepiej żeby się mnie spodziewał.. wtedy jego ludzie mnie nie ruszą. A przynajmniej mnie nie zastrzelą z miejsca. Będzie chciał mnie widzieć żywą.. - powiedziała dość pewnym głosem. Znała go tyle lat i choć teraz krew się w niej gotowała na sam wydźwięk jego imienia to ich relacja w przeszłości była dość specyficzna. Zmrużyła nieco ślepia i napełniając usta po raz kolejny wodą, zakręciła pojemnik podając go Katowi. Słuchała jego cichego szeptu bawiąc się wodą trzymaną w ustach. Odchyliła powoli głowę w tył i oparła ją o zimną ścianę, wpatrując się w poniszczony sufit. Przełknęła to co miała w ustach na kilka razy i westchnęła z ulgą. Było jej gorąco, te godziny w klatce z tak wysoką temperaturą strasznie ją wymęczyły. - Sojusz ze znienawidzonym wrogiem.. hah.. dobre sobie.. - prychnęła powtarzając jego własne słowa. - Nie schlebiaj sobie Ivo.. daleko Ci do bycia moim wrogiem.. to ze mamy na was zlecenia to po prostu praca.. nic osobistego. Dozorca jest od sprzątania.. Eliminator od łapania, no i eliminowania celu jeśli stanowi zbyt wielkie zagrożenie.. - kontynuowała dość chłodnym tonem, nieco ściszonym. Powoli zamknęła powieki wzdychając z ulgą. - Poza tym.. jeszcze nie wiem czy chcę zabić Greybuster'a.. na pewno chcę poznać jego motywy działania.. dlaczego nas zdradził.. dlaczego spierdolił do Łowców.. - zamilkła na krótką chwilę przygryzając dolną wargę i po chwili otworzyła ślepia, skupiając spojrzenie na martwym punkcie przed sobą. - Mam pewne podejrzenia.. biorąc pod uwagę jego charakter i upodobania.. ale mam nadzieję że jestem w błędzie.. - dodała po chwili krzyżując ręce pod piersiami, wbiła palce w przedramiona. Czerwone, karmazynowe od krwi ślady przy nadgarstki zdążyły powoli zaschnąć. Będzie miała krótkotrwałą pamiątkę po Ryo, ale blizn z tego nie będzie. - Na pewno chcę wyrównać rachunki z tym skurwielem.. nie odpuszczę mu.. on o tym doskonale wie.. - szepnęła nieco ciszej a na usta aż wpełzł wredny uśmieszek. - Co do twojego zdania odnośnie wojska.. to jest ono dość ograniczone.. ale czego można się spodziewać po rebeliantach? Macie nas za wytresowane psy gotowe rzucić się do gardła każdego, kto sprzeciwi się naszemu Panu.. ale nie każdy ma właściciela Ivo.. - to mówiąc spojrzała kątem oka w jego ślepia. - Większość z nas ma własne zasady i priorytety.. Jedni są w wojsku z powołania.. bo chcą tępić takich jak Ty.. inni nie mieli wyboru i pogodzili się z tym co muszą robić dla dobra bliskich.. - to mówiąc odwróciła od niego wzrok. Nie czuła potrzeby by się mu tłumaczyć z czegokolwiek. Ale podzielenie się pewnymi informacjami dało przyjemną ulgę. - Obudź mnie jak będzie ciemno.. ewentualnie jak coś ciekawego usłyszysz z okolic auta.. - to mówiąc zamknęła ślepia i westchnęła czując jak ciało zaczyna się rozluźniać. Nie potrzebowała zbyt wiele by usnąć. Po czasie jej oddech się zmienił sugerując że wpadła na dobre w objęcia Morfeusza. Nie mając pełnej kontroli nad nieprzytomnym ciałem w pewnym momencie osunęła się po ścianie w bok, na nieszczęście Kata w jego stronę. Oparła się ramieniem o jego przedramię a jej skroń opadła na jego ramię. Po chwili ocierając się polikiem o niego tak aby jej było wygodnie.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Słysząc jej słowa, uniósł brwi do góry. Być może naprawdę Eliot chciałby utrzymać ją przy życiu, ale Ivo nie sądził, by Greybuster był na tyle głupi, by wpuścić białowłosą do swojej kryjówki tak po prostu. Nie, jeśli Angel myśli, że przeszłość, która łączyła ją z desperackim watażką gwarantował jej nietykalność, to myliła się bardzo. Istniały przecież rozliczne metody na to, by człowiek był żywy i miał możliwość rozmowy, a przy tym pozostał niezdolny do ataku. Większość z nich zaczynała się od pobicia, niektóre potem zawierały elementy katowania. Zwłaszcza, jeśli faktycznie zamordowali ulubioną dziwkę eks-łowcy, na jego miejscu Bergsson nie dałby jej zbyt dużej taryfy ulgowej. No może oszczędziłby jej twarz, bo rozmowa zawsze jest przyjemniejsza, jeśli przynajmniej oblicze twojego rozmówcy nie wygląda jak ochłap wrzucony między wilki.
Nie widział jednak elementu fałszu w niej, ona faktycznie w to uwierzyła. Cóż, naiwna, to się zdarzało czasami. Jeśli zamierzał ją wykorzystać, musiał dopilnować, by nie została pojmana w tak głupi sposób. A przynajmniej nie do momentu, aż będzie w stanie wyeliminować zdrajcę, potem niech dzieje się z nią co chce.
Nic osobistego? Miał ochotę roześmiać się wprost, ale powinni siedzieć cicho. Zbyt wiele razy widział żołnierzy, a pewnie nawet i eliminatorów, nie zwracał uwagi na dystynkcje, którzy bardzo osobiście traktowali walkę z łowcami. Zazwyczaj zdarzało się to po pierwszej śmierci ulubionego towarzysza. Być może nawet ją to dotknęło, gdy Asano odpalił granat, w końcu słyszał jakieś krzyki za sobą. Nie wykluczał, że Angel była ulepiona z twardszej gliny, ale doświadczenie podpowiadało mu, że takich stoików było naprawdę niewielu. Oczywiście, jego strony też się to tyczyło, ale rebelia taka powinna być - metodyczne i chłodne bunty po prostu się nie zdarzały. On sam nienawidził mundurowych i nadal walczył z sobą, by nie wbić jej tego noża pod żebro przy pierwszej okazji. Wiedział jednak, że cel do którego dążą jest tego wart, więc się powstrzymywał. Okazjonalnie miewał przebłyski pozytywnych emocji w jej stronę, ale chwilę później mówiła coś, co to wrażenie po prostu ścierało, nadal więc trwał na etapie niechęci, mimo wspólnego wydostania się z klatki.
Odwrócił głowę w drugą stronę, ale wtedy poczuł jej głowę na swoim ramieniu. Zaskoczony zerknął na nią, ale ona faktycznie ułożyła się wygodnie na nim i poszła spać. Chciał ją strząsnąć, odepchnąć, ale pozwolił jej na to, wolną dłoń opierając na nożu. Jak łatwo byłoby teraz zakończyć tę szaradę. Tym bardziej, że...
Ona nie chciała zabić Eliota. To go zmartwiło. Chciała z nim porozmawiać. To go rozbawiło. Najwidoczniej uważała, że egzekutor poczeka sobie spokojnie w kącie, aż eliminatorka skończy ploteczki z dawno niewidzianym przyjacielem, a potem co? Może jeszcze zmieni stronę? Nie mógł na to pozwolić. Poczeka, aż dostanie glocka w swoje ręce, a wówczas białowłosa nie będzie miała nic do powiedzenia w kwestii jego życia. Umrze, gdy tylko znajdzie się w linii prostej do Ivo. Nie obchodziły go powody, dla których zdradził, nie były warte śmierci dwunastu braci. A powody opuszczenia S.SPEC miały jeszcze mniej znaczenia, jeśli było to w ogóle możliwe.
Kwestię własnego zdania o wojsku zostawił w spokoju, bo nie chciał zaczynać tego tematu z samym sobą. A kłótnia z żołnierką nie miała sensu, każdy pies powie, że ma wolną wolę. Niewielu niebieskich świadomie przyznawała, że nie są panami samych siebie, niemalże żaden. Nie zdziwił się więc na jej słowa, po prostu przyjął je i zignorował.
Rozumiał za to mnogość powodów i szanował tych, którzy faktycznie dołączyli do wojska po to, by chronić swoich bliskich. To jedna z niewielu motywacji, jakie był w stanie przyjąć i jakie usprawiedliwiały w jego oczach służbę tym wysoko postawionym skurwielom, nazywającym się dyktatorami. Inne były zbyt błahe lub małostkowe.
Na takich rozważaniach minęła mu dalsza część tego upalnego popołudnia. Gdy zapadł zmrok, wolną dłonią sięgnął do jej policzka i poklepał lekko, a potem mocniej.
- Wstawaj. Musimy się zbierać.
Jeśli zabrała głowę z jego ramienia, to opierając się mocno o ścianę zaczął powoli i z wysiłkiem wstawać. Noga dokuczała mu jakby bardziej...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie planowała mu mówić wszystkiego o Eliocie. Dostawał takie strzępki jakie byłe jej na rękę żeby mu podrzucić. Widziała jego reakcje na wzmiankę o Greybusterze i to jej wystarczyło. Jej zajęło znacznie dłużej żeby przejść z Eliotem z negatywnej w pozytywną relację. Widocznie Ivo potrzebował kilku miesięcy. Nie dziwiła się mu w sumie, Eliot potrafił owijać sobie ludzi wokół palca bardzo szybko. Cała grupa za nim latała. Przyjęła jego milczenie i pozwoliła sobie na chwilę wytchnienia w końcu. Nie musiał jej wierzyć, mógł olać jej słowa w końcu byli wrogami dla siebie, a przynajmniej powinni nimi być.
Szybko padła ze zmęczenia i nieświadomie znalazła sobie wygodne ramię na którym mogła się oprzeć. Organizm potrzebował odpoczynku po tym wszystkim co się stało. Ale jej podświadomość nie planowała jej dać spokoju. Miała sny, choć to bardziej były wspomnienia z przeszłości. Wszystko co gnieździło się na dnie powoli wypływało na powierzchnię, materializowało się w sposób którego nie chciała. Marszcząc nosek i spinając się co jakiś czas, jasnym było że sny najprzyjemniejsze nie były. Docisnęła polik bardziej do przedramienia Ivo a dłonie same się zacisnęły mocniej na przedramionach, mrucząc coś niezrozumiale. Lekkie klepnięcie w policzek sprawiło że bardziej wtuliła połowę twarzy w przedramię Ivo z cichym mruknięciem. Kolejne klepnięcie nieco mocniejsze i jego słowa sprawiły że zmarszczyła nosek i uchyliła jedną powiekę z kolejnym mruknięciem. Zamrugała analizując półprzytomnym spojrzeniem to o co się opierała połową ciała. Po chwili odchyliła się wpatrując się w jego twarz przez kilka sekund. - Już.. - mruknęła obserwując jak ten powoli i z trudem chce się podnieść. Zmrużyła ślepia i dość zwinnie się podniosła narzucając plecak na ramię. Po czym wsuwając się pod jego rękę i opierając jego ciało na swoim. Jeśli chciał się wyswobodzić to poczuł jak jej dłoń zaciska się na jego przedramieniu, uniemożliwiając mu stawianie oporu. - Nie walcz.. - szepnęła nie patrząc na niego nawet. Zaczęła go prowadzić w stronę drzwi opierając jego ciężar na sobie żeby odciążyć jego ranną nogę. Nie miał wyboru, musiał jej zaufać. Pomogła mu zejść po schodach poniszczonego budynku i ostrożnie przemieszczali się ciemną, wąską uliczką obserwując okolicę czy gdzieś nie czai się wróg. - Poczekaj tu.. - szepnęła pomagając mu usiąść we wnęce uliczki żeby mógł odpocząć. - Poszukam jakiegoś miejsca dla ciebie.. - szepnęła mu na ucho najciszej jak potrafiła. Zostawiła obok jego nogi plecak żeby miał pewność że po niego wróci. Po czym pomknęła dość zwinnie uliczką znikając mu z oczu za rogiem.
Z dobrą godzinę jej nie było, mógł pomyśleć że go tam zostawiła. Słyszał ciche kroki i wychylając się z wnęki dostrzegł białowłosą z wojskowym plecakiem w czarnej bluzie z kapturem z naszywką SPEC na klatce piersiowej. - Trochę to zajęło ale musiałam plecak zgarnąć i znalazłam budynek z widokiem na kasyno. - powiedziała zbliżając się do niego i ponownie wsuwając się pod jego rękę tak żeby podeprzeć jego ciało na swoim. Po czym zaczęła go prowadzić do swojego znaleziska.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach