Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Ile dni minęło od pamiętnego ratowania małoletniego topielca? Może z tydzień? Westchnęła siedząc sobie na ławce i wpatrując się w dal w miejsce w którym reanimowała gnoja. Zmrużone jadeitowej barwy ślepia ani na chwilę się nie oderwały od tego miejsca. Skłamałaby gdyby powiedziała że nie martwiła się o stan samobójcy. Był taki młody i taki głupi.
Ciężko było powiedzieć na kogo byłą bardziej wściekłą momentami w ciągu tych kilku dni, na Will'a bo postanowił ze sobą skończyć, na osobę która pchnęła gnoja do tej decyzji.. czy na siebie bo nie została trochę dłużej z odratowanym. Splecione ze sobą palce dłoni zacisnęły się mocniej, aż kostki pobladły. Siedząc tyłkiem na oparciu ławki, z butami na miejscu gdzie powinien był być przyklejony jej tyłek zwracała uwagę niektórych, mijających ją ludzi. Olewając ewentualne komentarze odnośnie braku wiedzy jak się poprawnie siedzi na ławeczce. Pogrążona myślami hen daleko.
Czy tamten SPEC się nim dobrze zajął, czy prawił mu morały a potem skierował do psychologa na badania. Może gnój leży właśnie przykuty do łóżka grubymi, skórzanymi pasami i podają my leki w zastrzykach?! Albo został odstawiony do domu żeby nie być niczyim problemem. Angel została uratowana przez łowcę, na SPEC nie mogła liczyć tamtej nocy 11 lat wstecz. Może jej życie potoczyłoby się inaczej gdyby zamiast Ciro pojawił się jakiś mundurowy. Może nawet zaciągnęłaby się do wojska żeby patrolować miasto i pomagać wszystkim, którzy tego potrzebowali. Pokręciła głową na boki. "Jestem łowcą.. niczego nie żałuję.." przemknęło jej przez myśl gdy wzrok nadal był skierowany już teraz na tą część mostu z którego dzieciak skoczył. Pamięta ten widok, jakby miał miejsce przed chwilą. Czemu ten mały ciul tak bardzo okupował jej myśli? Tego nie była w stanie sobie wyjaśnić..
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Nie czuł się wiele lepiej niż ten tydzień temu, kiedy postanowił zakończyć żałosny żywot. Był na tyle stabilny psychicznie, żeby przez jakiś czas po prostu poegzystować w spokoju i ewentualnie posnuć plany na przyszłość. Przewijał się na studiach jak cień, pojawiał na wykładach i robił notatki, udawał, że wszystko jest w porządku kiedy tłumaczył po godzinach jakieś zagadnienie komuś z grupy. Prawie nie było widać, że coś jest nie tak, ale był tykającą bombą zegarową, wystarczyła jedna wiadomość od kogoś i znowu odbiłaby mu szajba. Nie mógł żyć mając świadomość, że ona wie o jego uczuciach, które nawet odrobinę nie przeszły, a jednocześnie go nie chce. Nie spotykał się z nią od wakacji, dziwnie byłoby mu na nią spojrzeć, czułby się okropnie nieswojo i chyba jeszcze gorzej niż normalnie. Liczył gdzieś w środku, że mu przejdzie i będą mogli być zwyczajnymi znajomymi, ale jak na razie nie zapowiadało się, że coś się zmieni. Może po prostu powinien poznać jakąś inną fajną dziewczynę?
Powrócił na miejsce zbrodni, tym razem idąc od drugiej strony. Poprawił szaro-zielony szalik miękko opatulający gardło. Pewnie, że odchorował kąpiel w lodowatej wodzie. Do teraz trzymał go jeszcze lekki kaszel i musiał nosić paczkę chusteczek, ale nie siedział w łóżku ledwo żywy z czterdziestostopniową gorączką i dreszczami, jakby zaraz miał wyzionąć ducha. Jeden plus z choroby był taki, że przynajmniej często ucinał sobie drzemki i był odrobinę bardziej wyspany, choć przez kilka pierwszych nocy budził się co chwila. Zbliżył się do barierki, dokładnie w tym samym miejscu, w którym parę dni temu rzucił się w ciemność. Martwa strefa dla kamery, był teraz widoczny tylko dla tych, którzy znajdowali się w pobliżu. Postawił plecak na chodniku, wyciągnął z niego szkicownik i kilka ołówków. Z ciężkim westchnieniem wypuścił obłoczek pary, złapał bloczek wypełniony pustymi kartkami w wygodny dla siebie sposób. Zmierzył wzrokiem widok przed sobą. Wcześniej, w nocy, nie było widać brzegów, budynków i alejek znajdujących się dalej. Dokładnymi ruchami zaczął nanosić szary obraz na biel. Próbował o niczym nie myśleć, po prostu pogrążyć się w tej czynności.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Siedziała sobie tak grzecznie co jakiś czas przenosząc spojrzenie na jakieś losowe osoby pałętające się o tej porze po mieście. Nie powinno jej tu być, tamten SPEC wiedział doskonale jak ona wygląda i kim jest. Gdyby przypadkiem szedł tędy ze swoim kundlem to musiałaby wiać przed nim. Ponownie wróciła spojrzeniem do mostu i drgnęła. "To chyba nie.." przemknęło jej przez myśl gdy wlepiła swoje ślepia w młodzika. Doskonale wiedziała jak wyglądał, wyłowiła go i odratowywała go. Widziała jak szedł mostem i zatrzymał się w tym samym miejscu z którego skakał tydzień temu. - To chyba jakiś żart.. - warknęła podrywając się tyłkiem z oparcia tak że teraz stała na siedzeniu ławki. Obserwowała co robił, jak by zaczął się wspinać na barierkę to by zdążyła do niego dobiec. Widziała jak coś wyjął z plecaka i.. zaczął rysować. Opadła powoli tyłkiem na oparcie ponownie ani na chwilę nie spuszczając go z oczu. "Może mu przeszły te głupie myśli.. powinnam go zostawić w spokoju.." przemknęło jej przez myśl. Mimo to nie potrafiła otrzepać się z tego paskudnego uczucia, gniotącego się gdzieś w jej wnętrznościach. Ręce ją świerzbiały żeby go złapać za szmaty i zaciągnąć w najbliższą ciemną uliczkę. Splotła ze sobą dłonie, zacisnęła je tak mocno że kostki jej zbladły, oparła na nich podbródek i patrzyła się na to co robił gówniarz. Pobawi się w jego stróża przez tą jedną noc.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Uwzględniał w rysunku takie szczegóły, jakich przeciętny człowiek nigdy nie zauważał przy podziwianiu krajobrazów. Normalni mówili "o, rzeka", a tymczasem on skupił się na poznaniu tej rzeki - jej szerokości, każdego nawet drobnego zakrętu, dostrzegał nurt, przewidywał głębokość na podstawie tego, czego się uczył. Zaczynając studia nie wiedział nawet jakie szczegóły na temat Miasta będzie mu dane poznać. Wysokość poszczególnych gór, wielkość jezior, drobne smaczki o większych rzekach. Problem tkwił tylko w tym, że jeśli później przeniesie się do innego M, będzie musiał zapoznawać się z tym wszystkim od nowa, dlatego z jednej strony uważał to za całkiem przydatne, a z drugiej za totalny zapchajdziurowy przedmiot. Ale jak na razie nie był pewien czy dożyje ukończenia studiów, bo niekoniecznie wykazywał do tego chęci.
Przyglądał się światłom w budynkach po obu stronach, wolnej przestrzeni za nimi. Z jednej był mały park obok szkoły, po drugiej kilka przytulonych do siebie budynków ze sklepami. Wsunął koniec ołówka między wargi, rozważając coś w ciszy. Zaraz jednak oderwał wzrok od miejskiego krajobrazu i zdecydowanymi ruchami nakreślił kolejne linie. Zmienił narzędzie na inne, bardziej miękkie. Zanim jednak go użył, również lekko przygryzł końcówkę i spojrzał na jeden z końców mostu, na którym stał, po paru krótkich chwilach zerknął w drugą stronę. Już miał odwrócić wzrok, kiedy zauważył jakąś postać gapiącą się na niego. Średnio pamiętał kto ratował mu zadek z lodowatej rzeki, kojarzył tylko, że była to jakaś kobieta, Łowca. Oni chyba raczej nie siedzą tak totalnie na widoku na środku ulicy i to jeszcze w sposób dość rzucający się w oczy, co? Nah, to raczej nie była ona i pewnie wcale nie patrzyła na niego. Chociaż nieznajoma ni stąd ni zowąd wskazała gestem, że jednak to na niego patrzy i, co więcej, obserwuje go czujnie. William momentalnie stwierdził, że to niezbyt normalne, jeszcze w takiej okolicy i o tej porze. Nie odrywając wzroku od polującej lwicy, zamknął szkicownik, sięgnął do plecaka, wepchnął wszystko do środka byle jak, zarzucił go na plecy i puścił się biegiem w stronę mostu, z której przyszedł.
Jak stalkerzyć to on, nie jego!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wpatrywała się w niego przez cały czas gdy majstrował w jakimś zeszycie, nie za bardzo obchodziło ją co robił. Liczyło się żeby był w miarę bezpieczny. Czemu się tak bardzo zagłębiła w robienie za jego przymusowego ochroniarza? Nie zastanawiała się nad tym zbytnio. Nastał moment kiedy dzieciak spojrzał przypadkiem w jej stronę i ich spojrzenia natknęły się na siebie. Uśmiechnęła się lekko i pokazała mu dość wymowny 'gest'.
Na reakcję nie musiała długo czekać, czarnowłosy zaczął pakować nagle wszystko do plecaka, anie na moment nie odrywając od niej wzroku. I gdy założyła plecak, ruszył sprintem przed siebie.Z chwilą gdy ten wystartował, ona poderwała się tyłkiem z oparcia i zeskoczyła z ławki rzucając się w pogoń. Zniżyła nieco tors żeby zmniejszyć opór powietrza, biegli po przeciwnych stronach mostu, dzieliły ich mijane samochody. Ani na chwilę nie spuściła dzieciaka z oczu, gdy tylko nadarzyła się okazja zrobiła kilka zwinnych susów między autami wbijając się na chodnik po którym biegł. Czerwone ślepia utkwiły na dobre w uciekającym celu. Zdawało się że powoli ale skutecznie zaczęła go doganiać. Był zwykłym chłopcem, dogoni go prędzej czy później.
Lekki uśmiech malujący się na ustach zdradziłby Willowi że ta pogoń jej się nawet podoba, wielka szkoda że dzieląca ich jeszcze odległość nie pozwalała mu tego dojrzeć. Trzymała w miarę bliski, kontrolowany dystans od chłopaka podczas pogoni.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Nie mógł mieć pewności czemu właściwie się mu przyglądała. Jeśli chciała zrobić mu krzywdę, to tym lepiej, że nie czekał aż podejdzie. Gorzej tylko jeśli źle ocenił jej zamiary i tak naprawdę zrobił z siebie tylko debila. Jeśli go nie goniła, to mniejsza, bo zapewne więcej jej z bliska nie spotka, już teraz przecież nie podeszła tylko pozostawała gdzieś daleko na ławce. Nie odwrócił się jednak w celu sprawdzenia odległości od nieznajomej. Nie chciał jej w razie czego dawać przewagi jeśli by się nie daj Boże wyrżnął o krawężnik albo zderzył z jakimś pieszym. A apropos tych ostatnich, to zręcznie wyminął się z parą trzymającą się za ręce i tarasującą większość chodnika. Wskoczył na słupek barierki oddzielającej część dla pieszych od jezdni i przeskoczył po nich kilka razy zanim powrócił do bardziej płaskiej powierzchni. Regularnie ćwiczył swoje zdolności, które nabył w sumie z nudy w domowym zaciszu, śmieszkując z kumplem.
Miękko lądując na betonowej płycie nie zatrzymał się nawet na ułamek sekundy, odtwarzając w głowie mapę tej części Miasta. W samym centrum bywał rzadko, ale akurat zazwyczaj przechodził ulicą właśnie obok tego mostu, skręcił więc w lewo w stronę budynków. Zamiast jednak podążyć dalej ścieżką, szybkimi susami wspiął się na mur parkingu. Oparł ciężar ciała na ręce, przerzucając się na drugą stronę. Jeśli Łowczyni znalazła się w jego zasięgu wzroku, mimowolnie uśmiechnął się zadziornie nim zniknął po drugiej stronie, lądując na donicy jakiegoś krzaka. Powiedzieć, że mu się nie podobało jak i kobiecie to tak jakby stwierdzić, że monologi superzłoczyńców zdradzające wszystkie ich plany były jakkolwiek wytłumaczalne logiką. Już dawno nie miał okazji się z kimś pościgać, choćby i tak na niby. Treningi w samotności bywały nudne, a tu miał okazję wypróbować się w praktyce. Tyle tylko, że nie wiedział gdzie tak naprawdę powinien uciekać lecąc w tym kierunku. Mógł wpaść co najwyżej do galerii handlowej i spróbować tam wtopić się w tłum.
Odetchnął dosłownie dwie sekundy nim poleciał dalej. Parking był prawie pusty, niebezpieczeństwo wbiegnięcia na przeszkodę znacznie malało, tak samo jak i wpadnięcia pod wyjeżdżający pojazd. Nadal nie miał zbytnio chęci do życia, ale gdyby miała mu ratować życie po raz kolejny to chyba by się dobił waląc głową o asfalt tak z piętnaście razy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ona nie miała już z kim rywalizować w tej zabawie. Kolega z klasy który ją tego uczył, z którym kiedyś dużo ćwiczyła jasno jej powiedział że dla niego umarła z chwilą gdy wstąpiła do łowców. Otwarcie jej przekazał że nie chce mieć z nią nic do czynienia i następnym razem gdy się jej ścieżki skrzyżują to wezwie S.SPEC. Od tamtego czasu ćwiczyła sama, Ciro był bezużyteczny bo nie umiał i nic nie wskazywało na to by chciał się nauczyć. Tylko miecze i nic poza tym, irytowało ją to w nim że zatrzymał się na tym w czym bardzo dobry i koniec. Jej wciąż przecież było mało, chciała być samowystarczalna!
Teraz widząc jak gnojek spierdala w spektakularny sposób, kąciki ust się uniosły same z siebie. Nie miała problemu ze znajomością miasta, nocami nie omijała żadnej części miasta, czasami nawet biegła przez centrum pizgnięta sporą dawką adrenaliny. Widząc jak przeskakuje po słupkach żeby ominąć parkę, zrobiła to samo ale w drugą stronę. Zwinnie wskakując na balustradę mostu wręcz po niej przebiegła mijając wszystkich pieszych. Wskoczyła zaraz po nim na chodnik, trzymając odpowiedni dystans żeby nie dyszeć mu na kark. Było zbyt ciekawie żeby to tak szybko skończyć. "Już ja cię zmęczę.." pomyślała z sadystycznym uśmieszkiem na ustach. Wbiła się w bok za nim. Widziała ten zaczepny uśmieszek na jego ustach, w równej mierze co on jej bezczelny wyraz twarzy. Wybiła się w górę łapiąc za krawędź murka i podciągając się bez mniejszego problemu w górę. Lądując stopami na krawędzi wysokiego muru przykucnięta. Miała piękny widok na to gdzie Will spierdala. Zeskoczyła w dół na donicę i z niej na asfalt. Wybiła się z ugiętych nóg w pogoń za nim prześlizgując się przez maskę jednego z aut żeby wejść łagodniej w zakręt. Wymijała przy tym ewentualnych przechodniów zwinnymi susami po skosach. Zamierzała go tak długo ścigać aż ten nie padnie ze zmęczenia.
Widziała jak młody skoczył w lewo, znikając w jednej z uliczek, więc zrobiła to samo, tylko że skręciła w bliższą uliczkę tym samym znikając mu z oczu po dłuższym czasie. Nie zamierzała go tak łatwo zgubić. Znała obrzeża jak własną kieszeń, wskoczyła na przymocowaną do ściany drabinę i schodami przeciwpożarowymi pięła się w górę aż na dach kilkupiętrowego budynku. Po czym ruszyła na krawędź odszukując cel. Ruszyła brzegiem dachu nie spuszczając celu z oczu. Była od niego szybsza choć nie pokazywała mu tego gdy jeszcze była w zasięgu jego wzroku. Widząc jak skręca w węższą uliczkę zrobiła rozpęd i przeskoczyła na niższy budynek. Widziała z góry jak tracił na prędkości i ewidentnie poczuł się pewniej zatrzymując się w alejce, pozwalając aby losowi ludzie mijali biednego zdyszanego chłopaka. Uśmiechnęła się widząc gdzie się zatrzymał. Ruszyła szybkim tempem do jednego z balkonów i zaczęła schodzić partiami zwinnie w dół aż wylądowała na chodniku. Kilka susów w bok i w inną uliczkę a potem wystarczyło się zakraść wąską uliczką ledwie dzielącą oba budynki od siebie.
Poczucie bezpieczeństwa i myśl że zgubił białowłosą dało jej idealny moment na atak. Prosty i szybki. W pewnym momencie Will mógł poczuć jak coś złapało go od tyłu gdy tylko był na tyle wypoczęty aby iść przed siebie. Dłoń zacisnęła się na jego ustach, druga ręka objęła go w pasie i siłą zaciągnęła w wąską uliczkę z której łowczyni wyłoniła się gdy akurat nikogo poza młodzikiem nie było w alejce.
Kobieta przylgnęła plecami do ściany i trzymając Willa w żelaznym uścisku szepnęła cicho do ucha ucznia. - Głupotą byłoby teraz próbować czegokolwiek.. - wyszeptała zimnym tonem w oczekiwaniu aż ten się uspokoi.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Starał się regulować oddech, skupić na swobodnych wdechach i wydechach. To podstawa przy bieganiu dystansowym, a nie chciał okazać słabości. W końcu biegał całkiem nieźle, przynajmniej jak na szarego człowieka, który nie uprawiał sportów zawodowo. Na ogół coś takiego robił dla rozrywki, większość jego znajomych z M-3 to inni artyści, poważni przyszli architekci czy normalni nudziarze, którzy nie zniżą się do poziomu skakania po barierkach dla zabawy. Można by rzec, że mieli z łowczynią sporo wspólnego, skoro oboje nie mieli z kim rywalizować.
Skręcił w uliczkę, mając nadzieję, że już ją zgubił. Zwolnił trochę, obejrzał się za siebie, a w końcu przystanął. Pochylił się, opierając dłonie o uda, biorąc głębsze wdechy. Wreszcie udało mu się na tyle uregulować oddech, żeby móc ruszyć dalej. Przechodniów było niewielu, ale on sam też niekoniecznie kojarzył okolicę. Odkaszlnął parę razy w szalik, zerknął na lokalizację w telefonie. Gdyby nie on, pewnie musiałby teraz wrócić się po własnych śladach do bardziej znajomego rejonu, a dopiero stamtąd do domu. Po ustaleniu drogi schował urządzenie i ruszył. Nie za daleko jednak było mu dane się oddalić.
Pisnął na tyle, na ile mu zezwalała dłoń zasłaniająca usta. I tak by go nikt nie usłyszał, a wierzgnięcie się nie przyniosło żadnych rezultatów. Przyszło mu przez myśl, żeby obsmarkać palce napastnika, ale w sumie to by było dziwne i kto wie jaki efekt przyniosło. Ów ktoś trzymał go też na tyle mocno, że nie mógł gryźć ani skutecznie się wyswobodzić. Co w sumie było dziwne, bo miał wrażenie, że osoba jest od niego sporo niższa i drobniejsza. Znowu próbował się wyrwać, ale usłyszał kobiecy, nieco znany głos i natychmiast przestał. Skoro go wcześniej ratowała, to teraz raczej nie zamierzała urwać głowy w tej uliczce. A może? Wymamrotał coś, równie niezrozumiałego jak wcześniejsza próba pisku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Może nie wyglądała ale była jak prawdziwy predator gdy miała na celowniku swoją ofiarę. Nie poddawała się i wykazywała się kreatywnością żeby tylko zdobyć to co chciała. Kiedy go już miała, nie miało znaczenia że był wyższy, cięższy. Angel brała na klatę silniejszych od siebie łowców czy wymordowanych. Taki uczniak był dla niej jak przekąska. Zaciągnęła go wręcz siłą w tył. Kiedy byli z dala od losowych przechodniów, wredny uśmiech pojawił się na jej ustach. Zaciągnęła go w głąb wąskiej uliczki i puściła. Nie żeby mógł uciec, puściła dłoń z jego ust i cisnęła nim o ścianę. Dociskając go do zimnej ściany budynku. - W głowę zachodzę od tygodnia jak bardzo trzeba mieć nasrane w głowie żeby szarpnąć się na własne życie.. - wysyczała. Czy ona mu się przyznała że w jakimś stopniu o nim myślała? Że się o małego gnoja martwiła?! Tak to przynajmniej brzmiało. - Co masz na swoje usprawiedliwienie? Słucham! - warknęła mu do ucha. Raczej licząc na jakąś odpowiedź z jego strony. Już ona mu wybije z głowy głupie pomysły. Temu małemu, bezmyślnemu szczylowi. Jak on śmie zaprzątać jej głowę swoim bezpieczeństwem?! Ale po cholerę ona się przejmowała gnojem? Nie znali się nawet. Widocznie łowczyni miała swoje personalne powody.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Jęknął, kiedy coś z plecaka wbiło mu się niebezpiecznie blisko kręgosłupa. Miotała nim jak szmacianą lalką, a on miał w sobie na tyle mało zdolności obronnych, że i tak nie mógł nic na to poradzić. Pozostało mu być takim ściśniętym i znosić niewygody bycia grzecznym studentem na łasce łowczyni. Powątpiewał momentami, że jednak nic mu nie zrobi, zwłaszcza patrząc na jej zachowanie. Normalny martwiący się człowiek nie przyczynia się do pogorszenia stanu zdrowia zarówno fizycznego jak i psychicznego kogoś, kto dopiero co próbował ze sobą skończyć. No ale sama tydzień temu przyznała, że nie jest człowiekiem, więc może obowiązywały ją jakieś inne prawa.
- Podejrzewam, że pani to nie interesuje - odpowiedział zachrypniętym głosem. Odsunął od niej głowę nie mając ochoty na taką bliskość z drugą osobą, zdecydowanie za mocno ingerowała w jego osobistą sferę komfortu. Najodpowiedniejsze byłoby stanie nie mniej niż metr od niej, ale chcieć to sobie mógł, bo najwyraźniej ona miała inne definicje zdrowego życia w społeczeństwie. Nie chciał się nawet zastanawiać po co go pyta, jaki miała interes w poznaniu tej odpowiedzi, skoro widzieli się raz przez trzy minuty i teraz drugi, równie mało owocny w tematy do konwersacji. Zresztą, Hayes nawet nie nadawał się do rozmawiania z kimkolwiek, zwłaszcza obcym. I przede wszystkim, kiedy resztki choroby wciąż trzymały się gardła uniemożliwiając normalne porozumiewanie się.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach