Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 24.10.17 23:45  •  Wakacje z kulami - Page 2 Empty Re: Wakacje z kulami
Draśka szelmowsko się uśmiechając zerknęła na zielonowłosą z zadowoleniem. Uniosła i opuściła brewki parę razy zachęcająco. - A widzisz. W strzelaniu nie ma nic strasznego, ani trudnego. - Powiedziała patrząc na tarczę przed nimi. Podeszła nieco bliżej do dziewczyny patrząc jej znad ramienia, a raczej głowy zważając jak blondynka była wysoka w porównaniu do młodej studentki. - Gorzej, gdy celujesz do kogoś żywego i uświadamiasz sobie jak łatwo jest odebrać tym życie. - Wyznała zaraz w zamyśleniu spoglądając na kolejne dziury w planszy. W tonie jej głosy zanikło wesolutkie rozbawienie, niczym kamień rzucony w mętną wodę, a na powierzchni pozostał tylko chłód. Gorzki uśmiech wystąpił na jej usta. - Ale na lekcję o tym przyjdzie jeszcze czas, młoda. Dawaj gnata. Przerobimy teraz rewolwer. - Położyła jej rękę na ramieniu i sięgnęła po pusty pistolet.
Następnie podeszła ponownie do stołu i złapała za wcześniej wspomnianą broń rzucając ją do Greenwood. Chciała sprawdzić jej refleks. Równocześnie drugą ręką sięgnęła po naboje, które w przeciwieństwie do glocka, każdy był osobną kapsułką nieupakowaną w plastikowe pudełko.
- W rewolwerach jeśli chodzi o budowę to jedyną różnicą jest brak magazynka standardowego, a za to mamy cylinder, do którego wrzucasz naboje. Sprawnym ruchem nadgarstka w bok jesteś w stanie wycisnąć go z uchwytów, a jak nie dasz rady to zwyczajnie użyj drugiej ręki. Nie ma na nim też tylu zabezpieczeń co na typowych pistoletach, więc jedyne co ciebie chroni przed ustrzeleniem sobie stopy jest ostatni, ramiączkowy bezpiecznik na czubku. Nie musisz go przeciągać za każdym razem do tyłu jak strzelasz. Możesz polecieć od razu serią sześciu pocisków. Masz. Poczuj się jak kowbojka. - podała jej garść kul, które tylko czekały, żeby je zapakować we wnęki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.10.17 22:15  •  Wakacje z kulami - Page 2 Empty Re: Wakacje z kulami
- Pewnie, że gorzej - przyznała, poważniejąc na moment. Póki co strzelanie brzmiało jak ciekawe hobby, kiedy w rzeczywistości broń palna została wymyślona i stworzona do odbierania życia. To faktycznie skłaniało do refleksji, co pewnie nie zdarzało się zbyt często mieszkańcom sielankowego M-3.
- Jeśli dobrze pójdzie, nigdy nie będę musiała celować do człowieka. Przynajmniej taką mam nadzieję - dodała jeszcze, poprawiając osuwającą się do oczu grzywkę. W tej krótkiej przerwie posłusznie oddała pistolet i rzuciła jeszcze okiem na swoje dotychczasowe dokonania. Dziury po kulach były porozrzucane chaotycznie po całej tarczy, ale po dodaniu ich na szybko zliczyła cały wystrzelony przez siebie magazynek. Czyli - trafiła przynajmniej w wyznaczony obszar, raz lepiej, raz gorzej. Utrzymanie broni w stabilnym położeniu było trudne, ale zdecydowanie nie niemożliwe do wykonania, więc liczyła na dobry rezultat po dalszych ćwiczeniach.
Rzucony w jej stronę przedmiot spostrzegła trochę za późno, ale ręce zdążyły odruchowo zareagować; niezdarnie złapała rewolwer w obie dłonie, ale przynajmniej nie upuściła go na ziemię. Uśmiechnęła się przepraszająco, prostując plecy i obracając broń w dłoniach. Wyglądał rzeczywiście tak, jak na ilustracjach w książkach o kowbojach i filmach osadzonych na Dzikim Zachodzie.
- A zapewniacie też skórzany kapelusz, spodnie z frędzlami i mustanga? - zapytała, powstrzymując się od śmiechu. Przełożyła rewolwer do prawej ręki, do lewej przyjmując garść nabojów. Ten system działania był nieco bardziej skomplikowany, więc ładując kule do bębna zerkała raz po raz na Lancaster, by upewnić się, że nie doprowadzi do katastrofy. Nim odciągnęła kurek, upewniła się, że trzyma broń wystarczająco stabilnie. Dopiero potem złożyła się do strzałów, jednego po drugim z kilkusekundowymi przerwami, by poświęcić uwagę także celności. Dla papierowego ludzika nie miała litości.
Kiedy cylinder opustoszał całkowicie, odwróciła się do blondynki i z cwaniackim uśmiechem poprawiła rondo wyimaginowanego kowbojskiego kapelusza.
- Jestem Strażnikiem Teksasu - poleciała cytatem. Duch westernu był w niej silny.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.10.17 4:54  •  Wakacje z kulami - Page 2 Empty Re: Wakacje z kulami
Kiedy w trakcie wygrzebywania naboi z torby usłyszała pytanie dziewczyny wyjątkowo podniosła na nią pytające spojrzenie szarych oczu, ale po chwili niby udawane niedowierzanie przełamał uśmieszek i krótki, wręcz oszczędny, jedno"hah"owy śmiech, po którym blondynka wręczyła jej serię kul.
- Jasne, ale tylko dla najlepszych strzelców. - Mrugnęła do niej pocieszająco i ponownie założyła ręce na piersi patrząc uważnie jak wsadza naboje do broni. Wszystko szło w miarę dobrze, niezgrabnie, ale do przodu. Z resztą to pierwsze zajęcia młodej, nie było co oczekiwać, że odegra tutaj pokaz strzelniczy. Lancaster uważnie obserwowała każdy jej ruch starając się, aby Verity samej sobie nie zagroziła. Tarcza została przyozdobiona kolejną serią dziur, które wydawały się być równie chaotycznie rozsiane co inne.
Gdy Greenwood poleciała z cytatem, Kapitan Hyclów zaszczyciła ją jedynie samotnymi oklaskami z lekkim uśmieszkiem. Po chwili umknęła wzrokiem na papierowego pana. - Noooo... jeśli takiego strażnika miał Teksas to nie dziwię się, że dzisiaj są z niego gruzy. - Zażartowała z niej.
- Idź po więcej kul, a ja się zajmę wymianą przeciwników. Na dzisiaj tylko te dwie bronie będą twoimi partnerami. Chcę abyś postrzelała jeszcze trochę zarówno z rewolwera jak i glocka, a potem przerzucimy się na strzelanie z dalszych odległości i do kilku celów. - Wyjaśniła idąc do kokpitu w którym sterowano rozmieszczeniem wszystkich celów w sali, a seria taśm i uchwytów zręcznie wymieniała podziurawione tarcze i ustawiała nowe.


○○○


- ...i gdy masz wsadzony magazynek, przesunięty wskaźnik, pociągasz to rączkę mocnym szarpnięciem do siebie. - Trzask załadowanej kuli w karabinie był o wiele głośniejszy, niż zwyczajne przeładowanie pistoletu. - Jak udało ci się płynnie pociągnąc do samego końca i poczułaś, że weszła, możesz strzelać, ALE... - Wyciągnęła przed siebie jedną rękę z palcem wskazującym w ostrzegawczym geście. - ... musisz niesamowicie uważać. Ma mocny odrzut i jest automatyczny, co znaczy że strzela serią, więc jak pociągniesz za spust, w przeciągu sekundy wystrzeli ci tyle kul ile tylko będzie mógł, dlatego bardzo łatwo może zaskoczyć cię odrzut i brak jakiejkolwiek przerwy jak to było przy pistolecie. - Poinformowała ją będąc bardzo poważna. - Gdy się ustawiasz do strzału, najważniejszą rzeczą jest mocne trzymanie tego skurczysyna i nawet nie próbuj trzymać go blisko twarzy. Złamiesz sobie pół czaszki jak twój chwyt będzie słaby. Ramię karabinu opierasz o przestrzeń pomiędzy twoim ramieniem, a pachą. Dlatego kolba jest wyrzeźbiona w ten sposób. Jedną ręką podtrzymujesz łoże... - Złapała przednią część karabinu znajdującego się pod lufą. - ... a drugą uchwyt ze spustem. Karabiny mają to do siebie, że mają duży rozrzut, przez co znacznie łatwiej jest nimi zabić, niż zwykłym pistoletem. A teraz masz, twoja kolej. - Blondyna ponownie zabezpieczyła karabin i wyjęła magazynek, a następnie podała cały sprzęt Greenwood. Była to ich już trzecia lekcja z bronią oraz pierwsza z cięższym asortymentem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.10.17 1:45  •  Wakacje z kulami - Page 2 Empty Re: Wakacje z kulami
- Strażnik Teksasu też od czegoś zaczyna - odbiła piłeczkę, uśmiechając się nonszalancko. I tak była z siebie dumna jak na początek. W końcu nie dostała żadnego porządnego ochrzanu i nikomu nie zrobiła krzywdy, a to było chyba najważniejsze. Że nie szło jej najlepiej, to było do przewidzenia, w końcu broń trzymała w rekach pierwszy raz. Była przygotowana na to, że nabranie wprawy będzie wymagało wielu godzin spędzonych na ćwiczeniach i pewnie ogromnej dawki frustracji z powolnych postępów. Ale właśnie dlatego, że spodziewała się miernych rezultatów, w ogóle się nimi nie martwiła. Zamiast przejmować się kiepską celnością, raźno podeszła po więcej nabojów. Teraz, kiedy już opanowała podstawową obsługę najprostszych typów broni palnej, mogła skupić się właśnie na trafianiu w odpowiednie miejsce. Wiele pocisków musiała wystrzelić, nim uznała wynik za godny nazwania pewnym postępem, ale to zawsze było coś. Zarówno resztę tego, jak i całe kolejne spotkanie z panią Lancaster poświęciły szlifowaniu zdolności, nim Verity okazała się gotowa na trudniejszy poziom.

Kolejna lekcja okazała się być znacznie trudniejsza. Sama teoria przekładała się po części z tego, czego nauczyła się już przy broni krótkiej; to akurat nie stanowiło dla młodej Greenwood aż tak wielkiego problemu, bowiem w mig zapamiętała udzielone przez blondynkę instrukcję. To ciężar przedmiotu był tym, co najbardziej martwiło dziewczynę. O ile była w stanie unieść karabin w obu rękach, o tyle utrzymanie go podczas strzału zapowiadało się na o wiele większe wyzwanie. To jednak nie znaczyło, że zamierzała się poddawać. Wręcz przeciwnie, kolejne trudności tylko motywowały ją do większego starania. Kiwnięciem głowy potwierdziła swoje zrozumienie części teoretycznej, bez wahania przejmując stanowisko od Lancaster. Sam schemat działania miała wbity do głowy dzięki poprzednim spotkaniom. Załadować - wycelować - trzymać mocno - strzelać. Wciśnięcie magazynku poszło gładko, więc zaraz potem przymierzyła się do trzymania karabinu. Lewą dłoń ułożyła pod częścią przednią, prawą łapiąc za uchwyt. Spróbowała oprzeć broń w dobrym miejscu - z dala od twarzy, a wedle instrukcji, między ramieniem a pachą. Zmarszczyła lekko brwi.
- W ten sposób? - upewniła się. Naprawdę nie uśmiechało jej się tracić zębów, więc przed choćby zbliżeniem palca do spustu musiała zyskać pewność, że odrzut nie wciśnie jej wielkiego żelastwa prosto w szczękę.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.17 10:56  •  Wakacje z kulami - Page 2 Empty Re: Wakacje z kulami
Od dnia 11 stycznia macie tydzień czasu, aby pojawił się tutaj post. Jeśli po tym czasie go nie będzie, wątek z powrotem przeniosę do archiwum.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.18 19:05  •  Wakacje z kulami - Page 2 Empty Re: Wakacje z kulami
|| W sumie dla wygody uznajmy, że dwa posty z „drugiej lekcji” nie miały miejsca~

Córka eliminatora na szkoleniu wojskowym brzmiała jak cokolwiek częste zjawisko, gdyby tak spojrzeć ze strony bardziej od logicznej strony. Patrząc jednak na rzeczy takie, jak typowe rodzinne relacje, spodziewałby się, że mało który wojskowy decydowałby się na poddanie własnego dziecka jakimkolwiek szkoleniom. Często słyszał o czymś takim ze strony innych, sam zaś miałby to szczerze gdzieś. Może dlatego, że nie widział się w roli rodzica ani w ogóle jako członka jakiejkolwiek rodziny.
Tak czy inaczej, Moroi ruszył pewny siebie na spotkanie z młodą dziewczyną — cenił naprawdę fakt, że ludzi chętnych do współpracy z wojskiem nie brakowało. To oznaczało, że armia budziła coraz cieplejsze emocje w mieszkańcach. Przegapić Verity się nie dało — zielone włosy jednak są na tyle charakterystycznym zjawiskiem, że niemożliwe było obojętne wyminięcie ich nawet w sporym tłumie. Podszedł więc do dziewczęcia i uśmiechnął się przyjaźnie, jednak z pewną dumą i zadowoleniem, które zwykle biły od jego nieskromnej i niesmacznie narcystycznej osóbki.
Greenwood? – Zapytał, natomiast otrzymawszy odpowiedź, ukłonił się lekko, sztywnym i wyćwiczonym ruchem.
Moroi Hachirō. Liczę na owocną współpracę.  – Przedstawił się grzecznie, przy czym pozwolił sobie na wsunięcie dłoni do kieszeni bordowej bluzy, stanowiącej komplet z takimi samymi spodniami.
Kapitan Lancaster nie mogła pojawić się na waszym dzisiejszym treningu. Przynależę do jej oddziału i jako, że mam doświadczenie z bronią palną a i jako takie doświadczenie w szkoleniach mam, zostałem przydzielony do przejęcia twojej lekcji.  – Od razu przeszedł do wyjaśnień, niby to czysto formalnych, ale jednak wymawianych tonem dość lekkim i uprzejmym. „No patrz, jaka słodka bułeczka ze mnie, będziemy się świetnie bawić”, zdawał się mówić całą swoją osobą.
Tak w ramach przypomnienia – Odezwał się raz jeszcze, gdy ruchem dłoni przywołał ją do siebie i skierował się w kierunku strzelnicy. – Jesteś w stanie powiedzieć mi, co przerabiałyście z panią kapitan ostatnim razem? – Rozrusza jej to mózg, nastawi na myślenie w odpowiedni sposób w czasie treningu, a jemu samemu da jakiś pogląd na to, co powinni dodatkowo przerobić. Drzwi do pomieszczenia otworzyły się, natomiast Moroi wprowadził Verity do środka. – To jak tam wam szło? Jak dam ci broń w łapki, to dasz radę mi wskazać, co jest czym? Z czego już strzelałaś?  
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.18 12:30  •  Wakacje z kulami - Page 2 Empty Re: Wakacje z kulami
Kolejny dzień wakacji, kolejna lekcja i kolejny raz dziwne spojrzenia ludzi mijających ją na korytarzu, kiedy czekała aż pojawi się jej instruktorka. Oparta o ścianę przyglądała się wszystkim przechodzącym, obserwując jak niektórzy rzucają ukradkowe spojrzenia w stronę niepasującej do całego obrazka postaci. Wyróżniała się i była tego świadoma; odznaczał się nie tylko jej oryginalny kolor włosów, ale też młody wygląd. Nietrudno było dostrzec ją przy drzwiach do pomieszczenia treningowego, nawet jeśli sprawiała wrażenie osoby, która za wszelką cenę nie chce zostać dostrzeżona. Uspokajało ją tylko to, że po pierwszych kilku spotkaniach zdążyła złapać z panią Lancaster całkiem niezły kontakt i dogadywały się całkiem dobrze, łatwiej więc było skupić się na faktycznej nauce niż uspokajaniu nerwów.
Wszystko to jednak poszło się kochać w krzaki, kiedy po dłuższym czasie oczekiwania na horyzoncie pojawiła się nie znajoma sylwetka blondynki, ale osobnik kompletnie obcy, który wyraźnie ją zauważył i czegoś chciał. Może spytać o godzinę, mignęła absurdalna myśl w ostatnim przebłysku nadziei, jednak ta zaraz umarła, brutalnie zasztyletowana przez rzeczywistość. W oczach dziewczyny przez moment pojawił się cień paniki, który zaraz zamaskowała kilkoma szybkimi mrugnięciami. Przede wszystkim nie pokazuj, że się boisz.
Na pytanie tylko skinęła lekko głową, upominając się w myślach, że takie milczenie jest jednak nieco nieuprzejme. Facet wyglądał na sympatycznego i istniały spore szanse, że nie zje jej za byle pierdołę.
- R-rozumiem - bąknęła wreszcie. Czyli rudzielec miał robić za zastępstwo, a ona mogła albo uciec z krzykiem, albo się z tym faktem pogodzić. Co jak co, ale druga opcja brzmiała o wiele rozsądniej. Kiedyś w końcu trzeba dorosnąć i stawiać czoła lękom, nie? A jeśli postara się o pozytywne nastawienie, może nawet nie będzie tak źle. Może łatwiej będzie się rozkręcić, kiedy zacznie mówić o czymś konkretnym.
- Zaczęłyśmy od rewolweru i pistoletu, do tej pory tylko na nich ćwiczyłam. Radzę sobie z samą "obsługą", tylko jeszcze celowanie trochę mi kuleje - wyjaśniła. Samo przygotowanie siebie i broni do strzału nie sprawiało jej już kłopotów, ale jak na razie nie można było powiedzieć, by papierowe tarcze drżały przed nią ze strachu. Miała zarówno lepsze jak i gorsze serie, jednak w ogólnym rozrachunku robiła postępy. Powolne bo powolne, ale przecież nie szykowano jej do służby wojskowej. Szkolenie było bardziej formą pożytecznego spędzenia wolnego czasu i inwestycją w zdolność Greenwoodówny do samoobrony.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.01.18 0:17  •  Wakacje z kulami - Page 2 Empty Re: Wakacje z kulami
Trochę się chyba wystraszyła, na co brwi rudzielca uniosły się wysoko. Jak raz nie chciał być odpychający dla kogokolwiek, ba, nawet chciał być milutki i słodki jak cukiereczek, właśnie po to, żeby nie miała się czego bać. No, ale co zrobić? Gadanie, żeby się uspokoiła, tak czy siak dałoby niewiele; musiał pamiętać, że przynajmniej jeszcze nie ma do czynienia z wojskową, a z przyszłą studentką. Trochę inna skala delikatności, Hachi, o takich rzeczach jednak nie wolno zapominać.
Aw, luzik, bąblu. Każdy kiedyś zaczynał, ale jak się już zaczęło, to kontynuować i wytrwać jest tylko łatwiej – Powiedział, chcąc ją w ten sposób pocieszyć. Sam też zaczynał, choć żadnych oporów ani przeciwko broni, ani idei zabijania nie miał, ale weźmy pod uwagę to, że był cokolwiek pusty. To i na moralność średnio można było liczyć.
Mhm, to całkiem nieźle. A jak ci się trzyma broń? Dobrze w łapkach leży? Nie gryzie? – Treść może i mogłaby sugerować jakieś poczucie wyższości idące od rudzielca, jednak sposób, w jaki mówił te słowa, wskazywał na coś zupełnie innego. Chciał brzmieć sympatycznie i trochę nawet troskliwie, ale nie na tyle, żeby dziewczyna mogła poczuć się księżniczką. Niech wie, że ma działać, ale i że Hachi jest tutaj, żeby jej pomagać.
No to daj momencik – W końcu oderwał od niej wzrok — powinien przestać się gapić na ludzi cały czas, kiedy z nimi rozmawia — i poszedł najpierw rozwiesić tarcze z celami, a w drodze powrotnej zaszedł po dwie sztuki pistoletów do ćwiczeń i dwa magazynki. Uznał, że coś lekkiego na sam początek będzie lepsze, żeby mogła na nowo przyzwyczaić się do broni i potraktować to jako pewną rozgrzewkę.
Przeładuj. Potem ustaw się odpowiednio i strzel trzy razy, po razie do każdej tarczy. Bez stresu, na dzisiaj ledwie zaczynamy. – Powiedział, przekazując jej w końcu glocka. Sam zrobił dwa kroki w tył, chcąc w ten sposób mieć lepsze spojrzenie na jej ruchy. Może i jego wzrok był nachalny, ale naprawdę nie robił tego w złej wierze!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.01.18 1:43  •  Wakacje z kulami - Page 2 Empty Re: Wakacje z kulami
No i generalnie cała idea nie pokazuj, że się boisz poszła w niepamięć, bo jak widać rudzielec już na starcie zauważył pewne nieprawidłowości w zachowaniu dziewczyny. Trzeba mu jednak przyznać, że obrał chyba najlepszą możliwą taktykę. Lada moment na twarz Greenwoodówny wypłynął delikatny uśmiech - zaczynała się powoli ośmielać. Mimo wszystko to był bardzo ważny aspekt podczas nauki czegokolwiek, by między uczniem a nauczycielem nie tworzył się nadmierny dystans. Bądź co bądź trudno rozmawiać, gdy stoi się na dwóch przeciwległych brzegach jeziora. Skoro jednak początkowy strach zaczął ustępować, istniała nadzieja na owocną współpracę. Verity w końcu nie była z tych, którzy by celowo utrudniali kogoś robotę. Gdyby uznała, że za żadne skarby się nie przemoże i pozostanie w towarzystwie Hycla formą skrajnie aspołecznego ziemniaka, na wstępie zrezygnowałaby ze starań i oszczędziła obojgu zbędnego wysiłku. Skoro jednak decydowała się na przekroczenie pewnych ograniczeń i wyciśnięcie z siebie więcej, nie zamierzała się poddawać, póki nie pokażą się realne, wymierne rezultaty. Mimo wszystko nauka strzelania mogła być tylko zajęciem na lato, ale równocześnie była to dziedzina, w której pannę Greenwood uderzała swego rodzaju ambicja. Ona miałaby nie dać rady? Z takim rodowodem?
No chyba, kurde, nie.
- Raczej w porządku. W sensie, wydaje mi się, że się dogadujemy - ujęła to w ten sposób, z braku lepszego porównania. Odkąd oswoiła się z użytkowaniem broni i nabyła jako-takiego doświadczenia, posługiwanie się pistoletem przychodziło jej już całkiem swobodnie; można nawet powiedzieć - naturalnie. Udało się pozbyć tego pierwszego lęku, przez który bała się dotknąć śmiercionośnego urządzenia bardziej niż chwytając je koniuszkami palców. Wiedziała w końcu, jak rzecz działa i że przy zachowaniu pewnych podstawowych procedur nikomu naprawdę krzywdy nie zrobi. Dalej szło już z górki.
- Tajes! - zawołała, wykonując dłonią płynny salut, nim przyjęła od rudzielca broń i zabrała się do roboty. Zawsze miała w głowie swoją pierwszą lekcję i instrukcje słyszane z pamięci głosem pani Lancaster. Załaduj. Ustaw się. Stabilnie, ale elastycznie. Przeładuj. Odbezpiecz. Wyceluj, strzel. Generalnie żadna wielka filozofia, kiedy się już spamiętało co i jak. Może i nie była jeszcze w stanie odprawiać takich akcji jak bohaterowie filmów, którzy wciąż przecież turlali się po podłodze, odpalali po pięć karabinów na raz i jeszcze przy okazji mieli czas wywrzaskiwać sarkastyczne komentarze do współtowarzyszy. Może i nie, ale wcale nie do tego dążyła; wystarczyło, żeby w swoim spokojnym tempie wykonała wszystkie kroki prawidłowo i przy okazji trafiła jak najbliżej celu. Teraz, po oddaniu ustalonej ilości strzałów, była z siebie całkiem zadowolona. Ogólnie była przeciętniakiem i to doskonale oddawały dwie pierwsze tarcze, jednak na trzeciej ślad po kuli był zaskakująco blisko centrum. Aż sama uniosła brwi, przypatrując się temu zjawisku, po czym zaśmiała się nieznacznie.
- Wygląda słabo, ale jak na mnie to postęp.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.18 22:21  •  Wakacje z kulami - Page 2 Empty Re: Wakacje z kulami
Nawet, gdyby jakimś cudem coś tu poszło źle, to byłby przynajmniej pewien tego, że dał z siebie wszystko! Sam zresztą się uczył, a uczył się sztuki uczenia się wymagającej tak bardzo-bardzo, którą to było nauczanie innych. Ale póki co mu się podobało, a dziewczyna, choć wydawała się zamknięta w sobie, chyba była też chętna do współpracy. Hachi był na takim etapie swojej głupkowatej egzystencji, że zamiast martwić się tym, że S.SPEC posyła młodych na śmierć, cieszył się z tego, że dzieciaki pojawiają się na szkoleniach i chcą walczyć za kraj. Ogólnie rzecz biorąc, zamiast skupiać się na kłodach rzucanych pod nogi przez moralność, wolał się skupić na postępach.
 Zwrócił uwagę na chwyt, jakim dziewczyna przejęła od niego broń i szczerze nie miał tutaj nic do zarzucenia. Podobnie miała się sprawa przybierania odpowiedniej pozy do strzału, jednak mimo wszystko jej ruchy wydawały mu się trochę niepewne… Pewnie była to przede wszystkim kwestia nieprzyzwyczajenia. I oby nie przyzwyczajała się do tego nigdy. To dziecko, ale przecież zapobiegnięcie sytuacji, w której cywil będzie musiał sięgnąć po broń, leżało w jego rękach.
 – Myślę, że jest bardzo dobrze – Wzruszył lekko barkami, przybierając przy tym całkiem dumny uśmiech. Nie szło źle.
 – Znasz podstawowe zasady? – Spytał, sięgając po drugi pistolet. Wyciągnął z niego magazynek i wyciągnął  w kierunku dziewczyny. – Trochę prostej filozofii. Każdą broń traktuj tak, jakby była nabita i odbezpieczona. To nie znaczy, że masz się jej bać, ale po prostu wyrabia i podkreśla pewną świadomość. Jasne? To jest groźne – Pomachał jeszcze gnatem, dla podkreślenia. – Nie celujesz w człowieka ani w nic, czego nie chcesz zniszczyć. Znowu, zagrywka psychologiczna, na którą po prostu trzeba się nabrać. Paluszki z daleka od spustu aż do chwili, w której masz pewność, że strzelisz. Poza tym musisz być świadoma swojego otoczenia i wiedzieć, co jest wokół twojego celu. Ale wiesz, mimo wszystko to nie jest twój wróg, broń, się znaczy. To narzędzie, którego używasz, żeby zapewnić sobie w skrajnej sytuacji bezpieczeństwo. Po prostu trzeba używać go tak, by samemu się nie skrzywdzić, a w najlepszym wypadku jedynie wystraszyć napastnika. Oddanie strzału w kierunku czegoś żywego może się okazać zbyt ciężkie dla poszczególnych osób. Lepiej się nie bawić w takie rzeczy. Był w literaturze taki, który chciał się przetestować pod względem tego, czy zabicie człowieka go zmieni, skończył dość marnie. Nie rób tego aż do czasu, gdy innego wyjścia nie będzie. – To wszystko były oczywistości, ale warto było je poruszyć. Zamyślił się i milczał chwilę, tym samym dając Verity chwilę na przyswojenie tego.
 – Bardziej techniczna rzecz. Zawsze staraj się zakrywać uszy, kiedy ktoś strzela, zatkać je czymś, kiedy ty musisz strzelać. Od tego pogarsza się słuch. W wojsku często stosuje się odpowiednie zatyczki do uszu. – Westchnął cicho. Co jeszcze? – A, no i… Nigdy nie umieszczaj kciuka ani niczego innego za tym elementem pistoletu, który odskakuje w tył przy wystrzale. Może to wyglądać jakby było byle czym, ale w najlepszym razie roztrzaskasz sobie palec. Prawidłowa pozycja to lekki rozkrok, pochylenie głowy w jedną stronę, najlepiej tak, by przy celowaniu pomogło ci, hm, dominujące oko. Broń ma być na wysokości oka, kolana ugięte, nogi ustawione tak, by móc zmieniać pozycję. Pochylasz się delikatnie do przodu. Wróg nie będzie czekać aż stercząc w jednej pozycji strzelisz. To jest dość bezpieczne, ale różne są okoliczności… Trzeba pamiętać o jednym. Żeby dobrze łamać zasady, musisz je znać i umieć zastosować. Trzeba po prostu być sprytnym. Co do oczu, patrz na moje – Hachi wetknął znowu magazynek do broni i płynnym ruchem obrócił się w kierunku celu. Strzał, strzał, strzał — poszło mu dość sprawnie i celnie, a za każdym strzałem miał otwarte jedno, drugie lub oboje oczu.
 – Prawie każdy ci powie „wypracuj sobie to lepsze oko, żeby wymusić w nim skuteczniejsze celowanie” i pewnie już to nawet słyszałaś. I tak, to jest dobra metoda, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Co robiłem z moimi oczami? – Spytał, zaraz dając jej chwilę na odpowiedź.
 – Teraz spróbuj zrobić to samo. Jak pójdzie dobrze — zmieniamy broń na rewolwer. Potem pierwsza rundka z ruchomym celem. Myślę, że w takim razie na dziś zakończymy, dam ci parę wskazówek do przećwiczenia, a dalej to… Spotkamy się za tydzień i pokażesz mi jak sobie radzisz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.03.18 0:28  •  Wakacje z kulami - Page 2 Empty Re: Wakacje z kulami
– Znasz podstawowe zasady?
Skinęła głową, ale choć najważniejsze reguły obchodzenia się z bronią miała wpojone przez panią Lancaster, nie gardziła solidną powtórką. Lata doświadczeń szkolnych nauczyły ją, że mając różne źródła informacji, warto je ze sobą porównywać. Prędzej czy później zawsze znajdowało się coś, o czym któraś ze stron nie wspomniała - i to często było ważne, przełomowe lub sprytne. Teraz na przykład znalazła potwierdzenie dla kilku rzeczy, które już instynktownie jej się nasuwały. Odkąd pierwszy raz wzięła do ręki pistolet, a nawet wcześniej była stuprocentowo pewna, że nigdy nie odważy się wycelować do żywej istoty. To była taka myśl, która już sama w sobie wywoływała dreszcz przerażenia. Miałaby ryzykować przypadkowy strzał i zrobienie komuś krzywdy? Lub co gorsza, celowy... Nie, lepiej było nawet się nad tym nie zastanawiać. Nie i koniec.
Była w o tyle komfortowej sytuacji pod tym względem, że w jej przypadku całe to szkolenie było bardziej sportowe niż żołnierskie i choć w większości reguły obowiązywały te same, to jednak pozbawiona była konieczności pogodzenia się z tym, że któregoś dnia rzeczywiście będzie musiała wykorzystać nabyte zdolności przeciwko innemu żywemu stworzeniu. Jeśli dobrze pójdzie, jej związki ze strzelectwem zostaną ograniczone tylko i wyłącznie do wnętrza sal treningowych w budynku S.SPEC i nigdy nie będzie musiała z nich korzystać.
- W literaturze? Który to? - zainteresowała się. Po przyjeździe do M-3 miała całe tony dzieł japońskich do nadrobienia, choć oczywiście nie była pewna, czy rudzielec właśnie tę część dorobku ludzkości ma na myśli. Przez konieczność zapoznania się z kanonem lektur anglojęzycznych w starej szkole, a obecnie z całą listą tych japońskich, miała całkiem sporą bazę najróżniejszych tytułów, autorów i treści. Literatura zresztą była drugą po historii dziedziną, która sprawiła pannie Greenwood tak wiele problemów - nie z powodu braku zapału i chęci, ale przez naglący czas. Dogonienie klasy z materiałem z całego poprzedniego okresu edukacji graniczyło z cudem, ale jednak - jakoś się udało. Stąd też ciekawa była, czy nauka nie poszła w las i czy jeśli Hachirō przywoła jakąś postać, uda jej się połączyć wątki. Bo kto wie, może nawiązywał do dzieła, z którym się jeszcze nie zdążyła zetknąć.
- Rozumiem - przytaknęła na dalsze instrukcje, a potem zgodnie z nakazem, skupiła wzrok na oczach instruktora. Bez problemu wyłapała, że przede wszystkim przymyka powieki w różnych kombinacjach, na co ona sama nigdy nie wpadła.
- Raz patrzył pan lewym, raz prawym, a raz obojgiem oczu - odpowiedziała bez wahania. Łatwo było to zauważyć i opisać, jednak gdy przychodziło do wykonania, spodziewała się trudności po swojej stronie. Już od jakiegoś czasu miała wrażenie, że celowanie kuleje jej nie do końca dlatego, że coś robi źle, ale zwyczajnie miała problem z patrzeniem. Podjęła się jednak wyznaczonego zadania, na spokojnie podchodząc do sprawy. Musiała robić krótkie przerwy między strzałami, tak by oczy zdążyły złapać ostrość, jednak ostatecznie, nie licząc wolniejszego tempa, poradziła sobie nie zgorzej. Mimo tego skrzywiła się, patrząc na swoje rezultaty.
- Czas się zapisać do okulisty - mruknęła, na wpół do rudzielca, na wpół do siebie. Patrząc po tym, jak męczyła się podczas skupiania wzroku, nie było co dłużej z tym zwlekać. Tym bardziej utwierdziła się w tym przekonaniu, kiedy usłyszała o ćwiczeniach z ruchomym celem - przy tym to na pewno nie będzie miała czasu czekać, aż oczy przyzwyczają się do zmiany odległości patrzenia.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach